Rozdział 1 — Cytrynowy test
Słońce odbijało się w ekranach telefonów, a ławka w parku wyglądała jak redakcja portalu społecznościowego.
Lena scrollowała TikToka z miną, jakby szukała sensu życia w krótkich filmikach.
Kacper siedział obok i już przygotowywał statyw. Zosia chrupała jabłko, a Miko udawał, że uczy się do kartkówki, choć co chwilę zerkał na ekran Leny.
— O, patrzcie — powiedziała Lena, unosząc telefon. — „Lemon Challenge”. Trzeba zjeść całą cytrynę, nie robiąc miny.
— To stary trend — mruknął Kacper. — Ale ludzie dalej to robią.
— Serio? — Zosia skrzywiła się. — Po co?
— Bo wygląda „cool”. — Kacper wzruszył ramionami. — I daje lajki.
Lena spojrzała na cytrynę, którą wyjęła z plecaka jak rekwizyt filmowy.
— No dobra, jeden filmik i koniec. — Usiadła prosto, wycelowała telefon w siebie. — Hejka! Dziś sprawdzam, czy da się zjeść całą cytrynę bez miny! #LemonChallenge #NoFear.
Kacper uniósł kciuk, nagrywał z powagą operatora dokumentu o ludzkiej odwadze. Lena wgryzła się w cytrynę.
Przez pierwsze sekundy walczyła z twarzą.
Oczy zaczęły łzawić, usta wykrzywiały się w dziwny grymas.
Zosia parsknęła śmiechem.
— Nieee, nie dałaś rady!
Lena przełknęła i z językiem na wierzchu powiedziała:
— Wygrałam… z kwasem życia!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Miko zamknął zeszyt.
— I to ma być odwaga?
— Jasne! — odpowiedział Kacper. — Trzeba mieć jaja, żeby zjeść to bez miny.
— A może raczej kwaśne ego — dodał Miko. — Robicie to, żeby inni kliknęli „super”. Lena wzruszyła ramionami.
— Może trochę tak. Ale co w tym złego? Wszyscy coś wrzucają.
Zosia spojrzała na nią poważnie.
— Tylko że czasem zaczyna się od cytryny, a kończy na czymś dużo gorszym.
— Oj, nie przesadzaj — wtrącił Kacper. — To tylko zabawa.
— Tylko? — Zosia odłożyła jabłko. — Widziałeś ten filmik, gdzie chłopak skakał z dachu na śmietnik? Też mówił, że „to tylko zabawa”.
Zapadła chwila ciszy.
Nawet park jakby zwolnił.
Wiatr poruszał liśćmi, a na ekranie Leny kręciło się powiadomienie: „5 lajków w minutę”.
Miko spojrzał na nią.
— I co, warto było?
Lena nie odpowiedziała od razu.
Uśmiechnęła się półgębkiem.
— Pewnie nie. Ale przynajmniej wiem, że kwas to nie tylko smak, ale i efekt uboczny.
Kacper zaśmiał się, ale gdzieś w jego spojrzeniu pojawiła się nutka refleksji.
Zosia wzięła głęboki oddech.
— Może zrobimy challenge, który nie kończy się skrzywioną miną?
— Taki istnieje? — zapytał Miko z lekkim uśmiechem.
— Może dopiero go wymyślimy — odpowiedziała Lena.
W tle zaszumiał park, a telefon Kacpra po raz pierwszy tego dnia zgasł z braku baterii. I może to był najlepszy moment, jaki udało im się uchwycić — bez filtra, bez efektów, bez lajków.
💬 Refleksja
Czasem to, co wygląda na odwagę w internecie, jest tylko próbą zdobycia uwagi.
Prawdziwa odwaga to nie bać się powiedzieć „nie” — nawet jeśli wszyscy wokół mówią „tak”.
Rozdział 2 — Lodowe poparzenie
W sobotnie popołudnie park był pusty.
Słońce świeciło ostro, ale Lena miała inny plan niż spacer.
W plecaku niosła plastikowe pudełko z napisem „EKSPERYMENT”.
W środku — kostki lodu.
— To nie wygląda dobrze — zauważył Miko, kiedy Lena wyjęła lód i zaczęła układać go na dłoni.
— To tylko Ice Cube Challenge — odpowiedziała beztrosko. — Widziałam, jak dziewczyna z Londynu trzymała kostkę przez trzy minuty. Milion wyświetleń!
— A potem pewnie milion pęcherzy — mruknęła Zosia.
Kacper już ustawił kamerę.
— Gotowa? Lecimy z ujęciem!
— Tylko trzy minuty — Lena wzięła głęboki wdech. — Dacie radę to policzyć?
Zosia spojrzała na Miko zrezygnowanym wzrokiem. — Liczę, ale nie pomagam — powiedziała chłodno.
Lena położyła kostkę na skórze. Najpierw tylko chłód. Potem kłucie. Po minucie — ból.
Mimo to uśmiechała się do kamery.
— Okej, jest zimno, ale… — syknęła. — Daję radę!
Kacper się śmiał.
— Ale to wygląda świetnie na nagraniu!
— Jeszcze chwila — dodała Lena, zaciskając zęby.
Po chwili na jej dłoni pojawiła się czerwona plama.
Zosia zerwała się z ławki.
— Dość! Zdejmij to natychmiast!
Lena odsunęła lód, ale było już za późno.
Skóra była biała w środku, czerwona wokół.
Miko podał jej chusteczkę z wodą.
— Gratulacje. Masz pamiątkę po sławie.
Lena skrzywiła się.
— To tylko trochę szczypie…
— Trochę? — Zosia wyciągnęła telefon. — Spójrz.
Zdjęcie, które zrobiła, mówiło wszystko: ślad przypominał oparzenie.
Kacper zamilkł.