Aeternum Vale
Gdy będę odchodził stąd
Nie powiem nic nie zapłaczę
Przemyślę szybko każdy mój błąd
Ze smutkiem będę na Was patrzył
W zimnej postaci
Otulony ciszy puchem
Jeden spokojny spośród braci
Ulecę stąd nie ciałem a duchem
Lecz gdy już tam stanę
Za chmur niebieskich bramą
Spójrz wtedy na serca ranę
Będę duszą, duszą tam samą
Zapłaczę tam nad swoim losem —
Otulony ciszy puchem
Szepnę tobie to półgłosem
Jestem duchem, jestem duchem…
Aniele
Przyszedłeś do mnie —
Po cichu
W nocy gdy spałem —
Mój Aniele
Zostawiłeś list
Napisany Niebiańskim atramentem
Lecz to wszystko znikło w jednym momencie.
Banicja
Skazany na banicje
Przez wszystkie świata instytucje
Rzucony sępom na rozdarcie
Bo mówił o poglądach swoich zbyt otwarcie
Bronił swojego zdania za co był co dzień karany
Chłostę miał na pokaz by w ludziach został strach zasiany
Lecz On się nie poddał
Wykonał ostatni Ciała i Ducha rozdział
Niczym wojownik na płótnie znakomitym
Zakończył swe życie przeraźliwie wilczym skowytem
Pochwycony w Gorejącego Szczypce Złotnika
Patrzyli Nań Ludzie jak z Oczu Ich Znika…
Bez
Ile znaczeń jednego słowa
Bez w maju w którym ptak się chowa
Bez czegoś a jednak z czymś
Bez nikogo idę czy może jednak z kimś?
Trzy krótkie litery
Jak trzy etapy życia
Bo urodziłeś się w tym świecie niezbyt szczerym
Ewakuowałeś się już tyle razy
Odpuszczając różne bezsensowne dywagacje
Z różnych sfer nie biorąc niczego więcej niż smutek spływający kroplami po twarzy
Zbyt może zaufałem, całą noc prze łkałem
Bez a jednak z…
Bez a może z kim…
Bezsensowne plany miałyby sens
Gdyby to był wielki sen…
Błoga Cisza
Co to znaczy kochać?
Zapytało dziecię matkę
Kochać — serce oddać
Zawsze w dobrej sprawie.
Gdy wokoło burza straszna
Tak matulu gromy biją
Nie — kochanie to armaty
Bronią bram naszej Warszawy.
Ach a gdzie braciszek
Już nie wraca on tak długo
Dziecię moje on tam walczy
Tam gdzie Polska się już zbroi.
A czy długo tu tak będzie?
Mamo a czy wróg nas nie zdobędzie?
Mamo mamo, znów armaty
Co się dzieje dziś z tym światem.
Ach dziewczynko zaśnij sobie
Dziś ucichnie świat ten cały
Bo go zniszczy straszny człowiek
On tak niecne ma zam…
I ucichły kamienice
A wraz z nimi matka, dziecię
I ucichły wnet dzwonnice
Mimo, iż pokoju chcecie.
Błogosławiony
Rozwieszone serca na bolesnej szubienicy
Rozdarte i smutne, rozedrgane w ostatnich konwulsjach
Jedno tam moje serce pozostało
Ty Pieprzyłaś je gorzką dziś solą miłości
Gdy łechtałaś niegdyś moje podniebienie smakiem swojej kobiecości
Schodzę dzisiaj w świata odmęty
Słony od deszczu łez
Niknę z każdą kroplą z oka
Cichnę w woni rozpadu Ludzkości i ich Ciał
Odchodzę w kroplach łez tak bardzo słonych
Ostatni raz szczytując z Tobą
Nadziei na jutro już pozbawiony
Płonąć będę w ostatniej życia dobie
Jak Baranek niegdyś będę Ja Błogosławiony
Ból
Jak wielki jest i ciężki jest ten ból rozstania
Gdy jedno serce drugiemu swe plany odsłania
Jedno szczerze powtarza Kocham Cię
Drugie serce wtedy odsuwa się w cień
Jedno Kocha i wszystko powierza
Drugie używkami ból sobie uśmierza
Chociaż Ty nie okazujesz tego
— Kocham Cię na zawsze nie pytaj dlaczego.
Brylanty
Dotykam po cichu i skrycie Twych Dłoni
Muskam Twe usta — pełne słodkości
Niechaj ten czas coraz szybciej goni
Już Pragnę dotknąć Mojej Miłości
Te Brylantowe Oczy
Piękniejsze niż są ziemskie szafiry
Jesteś pełen wdzięku- Kochany i Uroczy
Usta Twe niczym Nieziemskie Kaszmiry
Kiedy Tworzysz pięknej muzyki symfonie
Gdy co dzień pięknym uśmiechem mnie witasz
Wiem Twojego talentu nie dogonię, a
Miłość ta piękna Miłość niech w Nas coraz mocniej zakwita
Bursztyn
Bursztyn
Okruszek jest to anielskiego pyłu
Choć taki mały to przeżył wieków tyle
Fakt jest szczęściem znaleźć go na plaży
Każda osoba o nim marzy
Marzy tak skrycie po cichu
A to marzenie znajduje się w złotym okruchu
Byłeś Przyjacielu
Byłeś Uśmiechem, radością-Bratem
Byłeś Przyjacielu prawie całym światem
Byłeś mi pociechą w chwili strapienia
Byłeś bo Nam Cię odebrano w okamgnieniu
Byliśmy prawie, że nierozłączni
Oddani Sobie na wyłączność
Gdy całuję Twe zdjęcie
Czuję Przyjaciela Swego Objęcia
Gdy przyjdzie chwila przekroczenia życia progu
Z Przyjacielem powiemy Nareszcie Razem — Dzięki Bogu
Chwilo trwaj
Chwilo trwaj
Gdy z Tobą jestem
Mroźny Grudzień jest jak
Cieplutki maj
Chwilo trwaj
Jak najdłużej gdy
Łączą się nasze spojrzenia i dłonie
Chwilo trwaj
Niech nasze serca miłością zapłonął
Chwilo…
Chwilo trwaj…
Niech codziennie będzie Nasz Maj!
Cierpień nastał koniec
Płakałem gdy wyście się śmiali
Usychałem z tęsknoty za ukochaną
W swojej wrogości doskonali
Za swe pochodzenie na śmierć skazaną
Patrzyłem w twoje oczy
Gdy szłaś obozową drogą
Błagałem by lot kul z drogi swej zboczył
Szłaś jak baranek ofiarowana już Bogom
Gdy na ramionach nakreślone tatuaże
Stały się do niebios przepustką
Szły na pożegnanie Smutne tak Twarze
Wśród Nich Ty moja ukochana zasłaniasz oczy chustą
Kat nad Tobą przecina niebo batem
Cierpień za drutami nastał już koniec
W niebiosa Razem- płyniemy światem
Za Nami już płynie kolejny z obozu goniec
Ciężki los
Jak niekiedy bardzo ciężki jest ten los
Gdy próbuję ukryć siebie
Chowam swoje uczucia płacząc w głos
Gdy wewnętrznie mnie targa wielkiego smutku głębia
Wtedy jedynie do wszechświata popłynąć może skarga
Z mojego cierpienia wyfruwającego gołębia
Na ustach piękny i szeroki uśmiech
Często mojego bólu wewnętrzna świątynia
Z serca wypływają ciągle łzy pełne moich cech
W tym bólu łudzę się myśląc, że
Uśmiech coś naprawdę zmienia
Nikt nie wie co tak naprawdę
Serce w sobie ukrywa
Gdy innych cierpienie już mnie przerasta
Jestem wśród swojego gniazda cichy jak baranek
Gdy depresja zakłada mi na głowę wianek
Budzące się uczucia krążą w moim ciele
Gdy smutek mnie ogarnia
Wtedy w wierszu z Wami tym się dzielę
Mam nadzieję, że te moje słowa
Płynące z głębi moich doznań
Duszy oraz głowy
Pozwolą wam lepiej ze mną się zapoznać
Creatio poetae
Bóg rzekł powstań, z odmętów wieków,
Powstań Poeto, nikły człowieku.
Zrodziwszy się ze świata szczątków,
Poskładasz
ludzkie
sumienia,
serca doprowadzisz do porządku.
Będziesz Poeto głosem wszech wieków,
Będziesz człowiekiem w zwykłym człowieku.
Uśmiechem pięknym, zorzą na niebie,
Trafiaj do serc, przyciągaj ludzi do siebie.
Każdym słowem swoim, co z serca wypływa,
Nadaj tor sumieniom, niech wie każde co w swych odmętach skrywa.
Stań się Poeto natchnieniem wieków,
Nie prochem już — bądź człowiekiem.
Płyń — na skrzydłach weny niesiony,
Płyń z ziemi po natchnienie pod nasze nieboskłony.
Czerp dzisiaj z zachwytu pierwszych ptaków treli,
Bądź zachwytem,
bądź i szczęściem mimo, iż na głowie włos się bieli.
Mimo zmartwień swoich i życiowych trudów,
Nie okrywaj chwałą,
świata, złudzeń
— i pięknem ludzkich brudów.
Czas
To już miesiąc Ukochany Przyjacielu
Gdy zamknąłeś Swe powieki
Minęło niewiele, ale dla mnie jakby wieki
Jesteś już po tej lepszej stronie
Stoisz pewnie teraz na Niebios balkonie
I spoglądasz na Nas Cudownymi Oczami
Cudowny Aniele
Który się skryłeś w Przyjaciela Ciele
Powróciłeś już do Swojej Ojczyzny
My zostaliśmy tu Sami, ale nie samotni
Ty nas wspieraj w każdym momencie
To dla Nas tak bardzo istotne
Przyjacielu wiem, że kiedyś się spotkamy
Dziękuję za każdy moment Nam dany, a dziś
Zostały Nam Miłość i na sercach blizny
Czcią i Szacunkiem
Z wielką czcią i szacunkiem
Obdarzę Cię tym jedynym pocałunkiem
Pocałunkiem który może otrzymać tylko jedna osoba
Chociaż jest ich pełna całą doba
Tak wielce doskonały
Pocałunek w swojej niedoskonałości
Przenika mnie do Głębi- uczucie Gorącej miłości
Ileż bólu Ona sprawia…
Kiedy uczuć nie wyjawisz…
Żyjąc w smutku, Melancholii
Wchodzisz w Cierpień Trajektorię…
CZEKOLADA
Dziś swe Święto obchodzi czekolada
Zjeść jej jedną kostkę to ciężkie wyzwanie nie lada
Jest biała i mleczna
Jedząc ją zadaje pytanie odwieczne
Czy aby te orzeszki do niej dodane
Nie czynią jej trochę jakby skalaną
Spożywamy gorzką i też miętową
Każda z nich daje rozkosz dla kubków smakowych
Gdy ją rozpuścisz w bieli mleczka
Zasmakujesz kakao — smakowitość bajeczną
W to Święto Słodyczy i smacznej czekolady
Nie pytamy nikogo ile już dzisiaj jej zjadłeś…?
Dla Ciebie piszę
Dla Ciebie dzisiaj piszę
W tę godzinę może ostatnią
Już bez rymów — Zbyt poważnie
Pamiętam dzień Naszego Spotkania
Pamiętam uśmiech Twój szczery
Chociaż było nam tak ciężko
Dziękuję Ci za każdą poświęconą chwilę
Za minuty stracone
Dziękuję Ci za dar Twojej Obecności
Mimo tak wielkiej odległości.
*Lipiec 2018
Do Matki
Mamo któraś dziecię swe przewijała
Pamiętaj jak ważne są Twoje Słowa
Mamo czyś w miłości jest doskonała
Mamo, Mamo jak w bólu o uczucia wołam
Gdzie ach gdzieżeś mamo jest
Gdy ciemna noc świat spowija
Mamo, Mamo tak ważny jest ten gest
Żeby Dziecię to nie było pod strzechą niczyje
Ach opowiedz mi bajeczkę
Mamo jak niegdyś — chociaż tak niewiele pamiętam
Jak to wilkiem stała owieczka
Czy może już zapomniałem jakie to były święta
Mamo widzę ten dom w sercu tak daleki mi
Mamo, ach Mamo piszę ten list
Widzę dziś zamknięte drzwi
Mamo już pamiętać nie chce dziś…
Do Stwórcy
Gdy przyjdzie ten dzień,
że przed Stwórcą stanąć będzie trzeba
Gdy zakołacze do niebiańskich bram
Gdy poproszę cichutko w pokorze
Panie czy mogę do Twego Nieba?
Czy mogę zobaczyć moich przyjaciół, rodzinę?
Proszę Cię daj mi zobaczyć ich chociaż na godzinę
A gdy będę musiał pójść na wieczną tułaczkę
Pójdę w rozpaczy na wieczne potępienie
Ach jakież będzie innych zdziwienie
Gdy dojdą do Ciebie nasz Panie
A mnie u Twego Tronu nikt nie zastanie…
Do Wszechświata
Zostałem rozbity o Wszechświecie
Jak te szczątki okrętu
Dryfujące w Toni morza bezkresnych łez
Gdy każde spojrzenie boli bardziej
Niż wbijane tysiące mieczy
Po kolei w każdy fragment mojego sponiewieranego ciała
Gdy każde wyjście z pomieszczenia było największą moją torturą
Gdy ciało moje pełne rozpaczy wiło się w Melancholii dźwięku
Gdy oczy moje kryształowe roniły Łzy
Ty wiesz o jedyny wszechświecie
Jak robię dobrą minę do złej gry
Błagam dzisiaj Cię Wszechświecie
Daj mi mądrość Salomona
Niech z bólu nie skonam
Nie chcę bogactw Krezusowskich
Podaruj jedynie mi Swoją Wszechświatową mocą
Nowe Serce, Nową Duszę
Niech pokonam bólu ciszę
Dobroci Panie
Krzyczę dzisiaj cichym bólem
Gdy między salwami płaczu
Mam ogromnej pustki chwile
Proszę niech mnie Ktoś przytuli
I poczeka ze mną na peronie życia
Poczeka, aż minie ta chwila goryczy
Gdy znów odpala się we mnie ten biały skrawek ziemski
Z sercem pełnym tej Nadziei
Że przeminie ten zły sen
Błagam Cię dzisiaj
Dobroci Święty Panie
Który Jesteś w Górze na Niebiosach
Który masz w swej dłoni czas i chwile
Błagam Cię Ach cofnij czas
Niech wypowiem znów te słowa z Głębi Serca
Słowa dla Przyjaciela w Wielkiej Serca podzięce
Tyle miałem Mu Jeszcze powiedzieć
Lecz Ty potrzebowałeś u Siebie Naszego Anioła Boże
Teraz nad nami czuwa w każdej dnia i nocy porze
Dolor Thorn
Tak ciągle brak mi Ciebie
Znów popłynęły bólu Łzy
Błagam wróć, że z tej pielgrzymki
Przytulmy się do Siebie
Niech się kończy ten sen zły
Ukochany Przyjacielu zbierz serca odłamki
Ach tak bardzo zimno jest
A Ty tam u Góry
Błagam Przyjdź i zakończ sen
Chociaż rozchyl lekko Chmury
Wyjdź przed Nieba Jasne Mury
Niech zobaczę Cię na chwilę
Lekko dotknę i Przytulę…
Dziś płynie łza
Dzisiaj płynie z oka łza
Dokąd zmierza dziś ten świat?
Polska była domem ludzi
A dziś człowiek z tego szydzi
Niech nie gorszy was Menora
Czy to jest dzisiejsza zmora?
Zamiast kochać i szanować
Ludzie wolą napastować
Lecz powiedzmy dzisiaj STOP
~ Mowie wszelkiej nienawiści
Niechaj żyją wolni Ci
W których żądła ktoś chce ciskać
Dżdżysta łza
Żegnaj!
Żegnaj ach ukochana
Pośród błękitów nieba
Żegnaj kroplo mi dana
Dziś już odchodzić Ci trzeba
Już Carpe krzyczą
Diem przestworza
Co w każdej chwili memento powtarzają…
Żegnaj już
Kroplo ukochana
Kropelko moja — ptaszyno nieba
Żegnać już dzisiaj mi Ciebie trzeba
Bo uleciałaś z niebios w kraj daleki
By użyźniać pola
I zasilać rzeki…
Efyra
Odpalam papierosa
Tajemnej zgody nie otrzymam
Razem z dymem zapominam o Tobie pewna Jasnowłosa
Niekiedy ten los przeklinam
Lecz dzisiaj dziękuję Życiu
Za to, że rozdzieliło Nasze Ścieżki
Jak ja kiedyś będziesz cierpiał Paniczu
Gdy nastał dla mnie czas w życiu ciężki
„Ja nic nie Czułam”
Powiedziałaś śmiało
Każdy dzień z tamtych miesięcy smutkiem mi Osnułaś
„To uczucie nie istniało”
Baw się dzisiaj doskonale
Straciłaś szansę daną od życia
Pij i baluj dalej
Życzę Ci dobrego pożycia
Czy to życie czy Satyra
Tego Nikt się już nie dowie
Wskoczysz komuś znów do wyra
Gdy Ci miłe słowa powie
Epitafium
Dziś dzień smutku i żałoby
Dziś ku Panu Wznosim głowy
Żegnaj Drogi Bracie Pióra
Życie było Twe Ofiarą
Wielkim żalem przepełnione mamy serca
Bo już Zabrał Ciebie Stwórca
Żegnaj Wielki Nasz Poeto
Wiersze dziś są Bólu Pietą
✞ Ku pamięci Tadeusza Greli
Filiżanka herbaty
Jak było cudownie przed laty
Tak dzisiaj wypijmy filiżankę herbaty
Porozmawiajmy szczerze
O tym w co każdy człowiek wierzy.
Wybierzemy najdoskonalsze listeczki
Podam Ci smakowite bułeczki
Napijemy się herbacianego naparu
Lub jak wolisz magicznego wywaru.
*Wiersz napisany z okazji Międzynarodowego Dnia Herbaty
Flebilis Anima
Nie patrz znowu w moje oczy
Okryj całkowicie Serce Kirem
Puść to wszystko w zapomnienie
Co się działo tu w skrytości
Ja odpuszczę Wdzięk Uroczy
Wejdę w ciszy tam na chwilę
Od łez zmieniły się moje oczy
Zabolało, bo nie było miłości,
a dusza nadal kwili
Przeszyło Twoje Serce Grotem
Duszę Moją, Serce i Oczy smutne,
a cudownie złote
Przepełniłaś mnie bólem jak Młodego Wertera
Od moich łez już pełna jest Boska Patera
Gdy nie ma Ciebie
Powiedz gdzie Jesteś
Gdy nie ma Ciebie przy mnie
Kto zasypia teraz w Twoim Sercu?
Komu wyściełasz poduszki
Puchem Anielskim?
Powiedz Kto dzisiaj
Składa pocałunki na Twoich ustach
Gdy tak bardzo jest moja dusza pusta
Powiedz mi błagam
Z Kim dopijasz porankiem
Filiżankę białej herbaty?