“Niech ryczy z bólu ranny łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje.
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś,
To są zwyczajne dzieje.”
William Shakespeare, Hamlet, akt III, scena 2
Wstęp
Hmm… od czego tu zacząć. Może najlepiej od początku.
Urodziłem się 5 czerwca 2000 roku w Tarnobrzegu, jest to ważna data, ponieważ zdecydowana większość ludzi znająca mnie, zna ją bardzo dobrze. Każdy też zna miejsce mojego urodzenia, bo zawsze, gdy się ono pojawiało gdziekolwiek byłem z nim kojarzony, nie dlatego że wszyscy mnie kojarzą z tym miastem, ale dlatego że każde wspomnienie tego miasteczka wywoływało we mnie radość, której każdy, kto był w okolicy, doświadczał.
Jak już trochę o sobie napisałem, to warto powiedzieć o tym, dlaczego właściwie ten wstęp piszę. Wcale nie miałem zamiaru go tworzyć, ale wydawnictwo Ridero nakazuje mi napisanie jakiś informacji o tym, co się w tej książce znajduje, więc po napisaniu wstępu skopiuję jakąś część i wkleję ją na okładkę.
Skoro czuję się już nieco wytłumaczony to chciałbym jeszcze kilka rzeczy, które mogą być przydatne w czytaniu tych wierszy, napisać.
Jedną z nich jest to, że zacząłem tworzyć wiersze, bo byłem zakochany w pewnej dziewczynie. Napisałem, wysłałem jej jeden i stwierdziła, że mogę jej pisać wiersze co jakiś czas. I tak się to wszystko zaczęło.
Ważną wskazówką, jest to, że niektóre rymy zostały po prostu zrobione na siłę, bo przecież np.:
Lubię tę koleżankę
Ale mam już pustą szklankę
nie ma żadnego sensu i tylko w miarę dobrze brzmi.
Cała moja, powiedzmy, twórczość powstała pod wpływem skrajnych emocji, wielkiej euforii ale też ogromnego smutku i żalu. Więc osoba, czytająca ten tomik, będzie mogła zrozumieć, co mnie ukształtowało przez lata uczęszczania do szkoły średniej.
Ciekawym faktem na temat tego tomu jest to, że część wierszy zaczyna się z wielkiej a część z małej litery. Mógłbym tu napisać jakąś teorię, np. pierwsza część tomiku jest pisana w oczekiwaniu na pewne wydarzenie, zaś druga już po tym wydarzeniu, ale jest to zupełnie bez sensu. Różnica w zapisie jest, dlatego że nie chciało mi się zaczynać kolejnego wiersza wielką literą, bo zdecydowanie ważniejsze jest czasem przesłanie, a nie to w jaki sposób się to przekazuje.
Motto, które się znajduje na początku tego tomu, mogłoby być mottem tylko, tak naprawdę, jednego roku. Inna myśl przewodnia tego tomu, która też by opisywała, powiedzmy, jeden rok, mogłaby być monologiem skryby z filmu „Asterix i Obelix misja Kleopatra”, ale ze względu na to, że jest trochę długi, nie umieściłem go na początku tej książki. Ostatni cytat, który jest dla mnie ważny, to pytanie „Macie tu coś do jedzenia?” (Łk 24, 41), lubię jeść, więc uznaję to za mój ulubiony cytat z Pisma Świętego. Teoretycznie mógłbym zapisać to jako motto tego tomiku, jednak niektórzy mogliby myśleć, że jest to książka kulinarną, zatem najlepiej będzie jak zostanie tak jak jest.
Tytuł tomu to, po prostu, jedna gwiazdka, dlatego że nie miałem pomysłu i liczę na to, że w przyszłości wydam kolejną książkę mojej „twórczości”.
Wstęp, który tu napisałem jest też po części wstępem do następnych tomików mojej twórczości, które prawdopodobnie, kiedyś jeszcze wydam.
Wszystkie wiersze tu zawarte są bardzo osobiste, dlatego też, zanim postanowiłem je wydać, musiałem się zastanowić, czy rzeczywiście jest to dobry pomysł.
Każdemu, kto przyczynił się do wydania tego tomiku poezji, poprzez szeroko pojęte wsparcie, serdecznie dziękuję.
„Będę pisał”
Będę pisał nowe wiersze
Może twój uśmiech powiększę
Nie jest to żaden tren
Bo przez Polskę nie płynie Ren
Jest to bardzo dobra rzeka
Chyba ktoś na miłość czeka
Myślę bardzo często sobie
Że odpocznę tylko w grobie
Będziesz studiować w Lublinie
Więc posiedzę sobie w kinie
I będę czekał na Ciebie
Gdy powrócisz w wielkim gniewie
I stanę wielce strwożony
Bo mnie złapiesz w swoje szpony
Nie będę miał wtedy życia
Bo koszula do zszycia
Chyba pójdę do mycia
Bo nie zdzierżę tego bicia
Piękna z Ciebie kobieta
Więc Ci dam dzisiaj peceta
Jest to bardzo dobry komputer
Szkoda, że ma uszkodzony router
Myślałem, że mnie pokochasz
Bo na rynku wzrasta podaż
Kraków, 8.03.17
„Jadę”
Jadę sobie na traktorze
Chcę z Tobą jechać nad morze
I tak wiem, że wolisz góry
Więc kupię Ci dwa kangury
Mówisz:" lubię geografię
I to jest wszystko co potrafię”
Nie umiem pisać wierszy
Może to twe serce się powiększy
Powiem, że Ci wszystko kupię
Lecz i tak Ty masz to w dupie
Głupie rzeczy tutaj piszę
Może chociaż swe serce uciszę
Które mówi kocham Cię
Nic od Ciebie nie jest lepsze
Często się wypada w miłości kleszcze
Więc mam bardzo rzadko dreszcze
Kupiłem Ci tulipany
Ktoś tu jest nie wyspany
Myślę sobie, wróć do domu
Nigdy nie powiem nikomu
Że Cię kocham po kryjomu
Jeśli chcesz pójdę do GROMu
Nie kocham żadnej Agaty
Bo Tobie kupiłem kwiaty
Kraków, 8.03.17
„Żywot człowieka współczesnego”
W drodze do pracy
Prędko wstaje skoro świt.
Wśród krzyczących dzieciaków, że za wcześnie, że jeszcze niewyspane, że noc za krótka, że łóżko niewygodne, budzi szybko swoje pociechy.
Pospiesznie spożywa śniadanie, popijając poranną kawą, szybko się ubiera.
Popędza dzieci i małżonkę, która siedzi kolejną godzinę w łazience.
Wychodzi na zewnątrz.
Szybko jedzie samochodem.