E-book
1.47
drukowana A5
21.57
Byk w studni, Raki w muzeum i inne, chwilowe, portrety Abstrakcji

Bezpłatny fragment - Byk w studni, Raki w muzeum i inne, chwilowe, portrety Abstrakcji

czyli uporczywe poszukiwania Kwiatu, który w każdej chwili może rozkwitnąć


Objętość:
66 str.
ISBN:
978-83-8245-229-7
E-book
za 1.47
drukowana A5
za 21.57

Notka od autora

05.02.2021

Witajcie!


Zanim zabierzecie się za pisanie tego projektu (czemu odnoszę się do tego jako „projekt”, a nie po prostu „książka”/”zbiór”/”opowiadanie” wyjaśnię za chwilę!), muszę wystosować tu kilka słów wyjaśnienia, ponieważ zdaję sobie sprawę, że czytanie „Byk w studni, Raki w muzeum i inne, chwilowe, portrety Abstrakcji” bez odpowiedniego kontekstu prawdopodobnie nie będzie dla Was najprzyjemniejsze.

Także, przechodząc wreszcie do rzeczy — jest to projekt, który stworzyłem głównie z dość samolubnym zamiarem napisania czegoś całkowicie i wyłącznie swojego, przeznaczonego jedynie na prywatny odbiór/użytek. Nie oznacza to, że pisałem tutaj o jakiś bardzo prywatnych, osobistych rzeczach. Wręcz przeciwnie (więcej w sekcji „Od autora”! ). Co próbuję powiedzieć to to, że nie pisałem tego pod odbiorców. Kierowałem moje słowa tylko i wyłącznie do siebie, nie zważając na to, czy to, co piszę, będzie w ogóle zrozumiałe czy subiektywnie dobre dla kogoś, kto zabierze się za lekturę tego tekstu. Większości z Was najpewniej więc się to nie spodoba. Nie przypasuje Wam czy to nietypowa, nieokreślona forma, brak konsekwencji, mieszanka tych wszystkich stylów i pomysłów. Ale szczerze polecam spróbować. Przeczytać pierwszych parę części i zdecydować, czy jest to coś, co byś może akurat Tobie przypadnie do gustu. Osobiście jestem z tego projektu bardzo zadowolony, także myślę, że z pewnością znajdzie się jeszcze ktoś, kto doceni włożoną w to przeze mnie pracę.

I jeszcze jedna rzecz, jaką wspomniałem już na początku — odnoszę się do tej pracy jako „projekt”, ponieważ czuję, że określenie „książka” (lub jakiekolwiek inne) niezbyt do niej pasuje. Pisałem to z chęcią pozbycia się ograniczeń narzucanych pisarzowi przez konkretny gatunek/formę, także w chęci tej chciałbym ten projekt spójnie zakończyć i dopiąć.


Mam nadzieję, że zrozumiecie moje intencje, oraz że spodoba Wam się to, co napisałem! Miłego czytania!

bezskładność wymuszonego artyzmu

szukaj kwiatu. pewnie będzie gdzieś ukryty, zasłonięty przez liście. ale szukaj, nie poddawaj się. to ważne.

gnicie

Rozpad gnilny (łac. putrefactio) — zachodzący w warunkach beztlenowych proces rozkładu związków białkowych odbywający się pod wpływem enzymów proteolitycznych wydzielanych głównie przez saprofityczne bakterie gnilne (obecne w dużych ilościach m.in. w przewodzie pokarmowym) oraz niektóre grzyby. Zmiany rozkładowe nakładają się na autolizę pośmiertną organizmów. Jest ważnym ogniwem krążenia pierwiastków w przyrodzie. Wysoka wilgotność i temperatura przyspieszają gnicie, natomiast brak wilgotności i niska temperatura opóźniają, a w niektórych przypadkach nawet całkowicie wstrzymują ten proces.

wpadł

Gnił. Niska wilgotność prażonej intensywnym słońcem pustyni nie była w stanie całkowicie powstrzymać tego procesu. Gnił, co prawda powoli i samotnie, ale konsekwentnie. Bez much mogących spożyć powstałe w ten sposób odpady i ostrzących na niego dzioby sępów, skazany został sam na siebie. Nikt nie pomoże zedrzeć powoli oddzielających się od kości mięśni, nikt nie odgarnie płatów nasiąkniętego zaschniętą krwią futra. To on sam, a raczej jego pozostałe na tym świecie mizerne ciało, musiało zająć się tym pozostawionym po sobie syfem. Zostaną co prawda kości, ale i one kiedyś obrócą się w proch. Czyż to nie tak powstawał piasek?

Wpadł. Do pustej, dawno już porzuconej studni na samym środku pustyni. Otoczonej jedynie przez piasek, rozciągający się aż do wszystkich końców opustoszałego, składającego się tylko z tego żółtego materiału świata. Małej. Pustej. Częściowo zasypanej, pełnej tylko naniesionych do środka przez wiatr kamieni i piachu. Martwy, gnijący byk tkwiący w niewielkiej studni umieszczonej w okalanej pięknym, błękitnym niebem nicości. Czy jest coś bardziej poetyckiego?

piasek (piach)

— Moim zdaniem jego problemem jest skupienie się tylko i wyłącznie na celu. Lepiej jest całym serce pokochać roztaczający się wszędzie na około piasek pustyni, niż marzyć o tej jednej na milion szansie! Niż marzyć o kamiennej ścianie wspaniałego pałacu, do którego zmierzamy!


Sceneria z bezdusznego i zimnego labiryntu zmieniła się na ciepłą, poruszaną wciąż żywym wiatrem pustynię. Nieskończone połacie falowanego piasku rozciągające się w każdym kierunku, umieszczone nad nim niebo i wznoszące się nad tym wszystkim brutalnie świecące słońce. I Faust, z twarzą owiniętą wydartą z eleganckiej sukni szmatą wycierający sobie twarz od spływającego po niej potu. Niewielkie, wolne kroki, które bezgłośnie zatapiały bose stopy w zachłannym piasku. Wyczerpane, spragnione wody oczy, z obłędem wypatrujące szarości pałacowego kamienia.


— Myślę, że on kocha piasek, który ścieżką prowadzi go do bram dalekiego pałacu. Proces, droga, którą on przebywa, też jest ekscytacją. Podnieceniem.


— Właśnie to jest problem! On kocha go tylko za to. Nie za to, jak pięknie odbijają się w nim popołudniowe promienie słońca. Nie za to, jak miękkie podłoże stanowi dla jego stóp. Nie za to, jak jego pomarańczowe oblicze dobrze kontrastuje z niebieskim niebem! Nie! On kocha go tylko dlatego, że jest mu ścieżką, że jest mu byle narzędziem, które doprowadzi go do sukcesu! A kiedy okazuje się, że ścieżka do niczego nie prowadzi… Że na jej końcu zostaje jedynie rozczarowanie… Miłość znika i zostaje jedynie zmieszana z goryczą żałość. Na końcu swojej wędrówki zdaje się on naprawdę nienawidzić nauki, nienawidzić będącego mu podłożem i ścieżką piasku! Gdyby tylko nauczył się go kochać, bezwarunkowo, bez gwarancji sukcesu, bez tego cholernego pałacu na horyzoncie! Ah, bez tego pałacu na horyzoncie! Powinien skupić się na piasku. Na miłości do niego. Na nim, na nim!

zastępstwo sępa

Lecz oprócz byka był jeszcze ktoś inny. Ktoś, kto — w przeciwieństwie do niego — nie gnił. Jeszcze. Nie gnił jeszcze, lecz oczywiste było, że był następny w kolejce. Patrząc tylko na jego wychudzone ciało, wyłupiaste oczy, tak bardzo! spragniony wody język, który suchszy był nawet od chropowatych ścian studni, nie trzeba było długo się zastanawiać, by dojść do tego wniosku. Jeszcze nie, lecz wkrótce.

Mężczyzna, (bo chyba tak identyfikował się on w Świecie, zanim trafił na Pustynię) w wieku trudnym do określenia przez niesamowity wręcz poziom wysuszenia jego skóry. Nagi, strudzony. Z obłędem wpatrzony w powoli oślepiające go słońce, jakby nie zdawał sobie nawet sprawy z bólu, który przeszywał w tamtej chwili jego ciało. Oparty plecami o studnię, zaraz koło prawej nogi jego martwego już przyjaciela. Bo dodać warto, że byk wpadł łbem, ryjąc nierozkładającym się jeszcze wtedy pyskiem zgromadzony tam piasek. Nogi więc, z uwagi na jego pokaźne rozmiary, wystawały, niezakryte jeszcze całkiem wznoszącymi się ponad poziom pustyni ścianami. Tytuł zastępstwa sępów nie został mu nadany przypadkowo. Czasami bowiem, nie odrywając wciąż wzroku od palących promieni, łapał on za dostępny mu z tej pozycji kawałek mięsa i rwał, wsadzając sobie gnijące zwłoki do znieczulonych już na paskudny smak ust. Nie cierpiał na głód, ale w wysuszonym mięsie praktycznie nie było już tak drogocennej i ważnej wody. W pewnym momencie zaprzestał więc tego, zaschniętym od braku śliny gardłem nie mogąc przepchnąć dalej tego wątpliwej jakości jedzenia. I tak już pogodził się ze swoim losem. Pustynia ciągnęła się nieskończenie daleko, po same krańce świata, a w studni zostało jeszcze trochę miejsca. On i tak zdążył już pokochać piasek. Całym swym bijącym w osłabionej, złożonej z suchej skóry i kruchych kości piersi sercem zdążył już pokochać piach.

samotni

W tym świecie nie ma miejsca dla samotnych. Wszystko dzieje się w grupach, a grupy mają to do siebie, że składają się na nie zwykle równo lub ponad dwie osoby. Równo lub ponad dwie osoby to znacznie więcej niż jedna. Także, w tym świecie nie ma miejsca dla samotnych. Oczywiście tacy istnieją, to wiedza oczywista i podręcznikowa. Nie pamiętasz definicji? „W przypadku samotności chronicznej jest doświadczana bez względu na okoliczności”. To o nich. To dla nich wymyśliliśmy ten durny termin określający ich durną samotność. Istnieją, ale nie powstają o nich historie. A to historie są Światem. To historie są miejscem. One są podstawą, na której dzieje się wszystko. Ringiem, do którego wrzucamy walecznych i patrzymy, jak nawzajem nadziewają swe gałki oczne na ostre szpikulce. Nie ma miejsca dla samotnych. Jedyne dotyczące ich historie to napisy na symbolicznych „nagrobkach”, po tym, jak po swym ostatecznym Zgniciu umieszczeni zostaną już poza światem. Pokazywałem ci kiedyś, jak wyglądają komory, dzięki którym pozbywamy się samotnych. Dziura, na wylot przechodząca przez ziemię, pustka, która czeka już po drugiej stronie. Kładzie się te gnijące zwłoki na platformie, naciska przycisk i ogląda, jak lądują one w pustce! Każdemu samotnemu, dla którego nie ma miejsca na tym świecie, przydziela się jedną osobę. Jednego opowiadacza. Siada on przed kamieniem i pisze, rzeźbiąc w nim, opisując jego marne życie. Zmyśla, oczywiście, że zmyśla, ale najważniejsze fakty jak imię i data urodzenia i śmierci zostają prawdziwe. Nienawidzę historii samotnych, są tak chropowate i plastikowe… Dlatego nikt tych nagrobków nie czyta. To trochę ironiczne, prawda? Ludzie wykluczający innych całe swe życie, pod jego koniec wykluczani są przez resztę. I dlatego też nikt historii samotnych nie opowiada. Nie mają żadnej wartości. W przeciwieństwie do historii grup, które to są największymi dziełami znanymi ludzkości. Przepraszam, wiem, że nie lubisz tego słuchać. Po prostu bardzo cię kocham. I naprawdę, naprawdę nie chciałbym, żebyś skończył jak jeden z nich. Obiecaj mi, że nigdy nie zostaniesz samotnym. Dobrze?

pustynia

— Pustynia… Pustynia to naprawdę, naprawdę ciekawy motyw. Oryginalnie stworzony przez […] pisarza w […] roku. Dzieło swoich czasów. Odbywające się w tamtym okresie […] oraz zaczerpnięte z dzieciństwa doświadczenia autora uważane są przez historyków i badaczy literatury za bezpośrednią inspirację do stworzenia Pustyni. Chociaż nigdy nie mówił tego otwarcie, w jego poprzedniej twórczości dokładnie widzimy drobne ślady i zarysy tego, co w przyszłości przeobrazi się w nasz dzisiejszy temat. Jest to miejsce ogromnego bólu i cierpienia, wyłożone żółtym lub pomarańczowym piaskiem, zazwyczaj opisywane jako puste i nieskończenie wielkie. Pilnowane jest przez palące słońce, którego promienie nierzadko, z niewyjaśnionego powodu, przyciągają wzrok przebywających tam bohaterów twórczości […]. Zwykle znajduje się na niej jeden lub dwa obiekty stanowiące centrum Pustyni, bądź cel podróży, która na jej terenie się odbywa. Wartymi wspomnienia przykładami niech będzie studnia oraz kamienny pałac. Badacze wciąż spierają się, czy Pustynia jest jedynie metaforycznym ukazaniem wędrówki i strachu, który istnieje jedynie w umyśle protagonistów, czy jest ona realnym miejscem, do którego postacie trafiają po spełnieniu pewnych nieokreślonych warunków.

rak

Horoskop Rak: 21 czerwca — 22 lipca (21 czerwca — 23 lipca)

Człowiek urodzony pod znakiem zodiakalnego Raka jest pełnym sprzeczności osobnikiem. Charakteryzuje się ogromną zmiennością nastrojów. W dodatku jest niezwykle wrażliwy, więc łatwo można go obrazić.


Rak szlachetny, rak rzeczny, szerokoszczypcowy, szewc (Astacus astacus) — gatunek słodkowodnego skorupiaka z rzędu dziesięcionogów (Decapoda). Określany czasem jako „barometr czystości wody”, gdyż jest on bioindykatorem czystości wód.


Oferujemy sprzedaż a także dostawę żywego raka błotnego konsumpcyjnego, tegorocznego oraz dorosłego stada matecznego. Dla klientów, którzy po raz pierwszy podejmują z nami współpracę, mamy bardzo atrakcyjne propozycje:

Rak konsumpcyjny 120 zł/kg

Stado mateczne do zaraczenia 12 zł/para

Możliwa jest negocjacja ceny podstawowej

Oferujemy dostawę raka na terenie całej Polski!

Koszt dostawy różni się w zależności od wielkości oraz miejsca dostarczenia zamówienia.

Przy odbiorze lub dostawie gwarantujemy świadectwo zdrowia raków wydane przez Instytut Higieny Weterynaryjnej.

paczka przyszła

— Może zamówienie sześćdziesięciu trzech kilogramów raków konsumpcyjnych nie było najlepszym pomysłem. — mruknąłem do samego siebie, przyglądając się wyłożonym na lodzie skorupiakom. — Może to naprawdę, naprawdę nie był dobry pomysł.

jak założyć własny stragan

Jak założyć stragan?

Po wybraniu formy prowadzenia straganu pozostaje już tylko złożenie odpowiednich dokumentów — w zależności od wybranej formy prowadzenia działalności — CEIDG-1 lub KRS oraz do ZUS.


Określenie PKD dla straganu

W zależności od zakresu handlu, którym ma się zajmować stragan, PKD dla niego to:

— 4789Z. Sprzedaż detaliczna pozostałych wyrobów prowadzona na straganach i targowiskach, lub

— 4781Z. Sprzedaż detaliczna żywności, napojów i wyrobów tytoniowych prowadzona na straganach i targowiskach,

— 4782Z. Sprzedaż detaliczna wyrobów tekstylnych, odzieży i obuwia prowadzona na straganach i targowiskach.

pierwszy klient

— Dzień dobry. — przywitała się uprzejmie starsza pani — Po ile pan te raki sprzedaje?

— Sto trzydzieści za kilo. — odparłem, siląc się na uśmiech. Wokół śmierdziało rybami, a w całej hali pełnej lodówek i rozłożonego wszędzie lodu panował paskudny chłód.

— Trochę drogo. — mruknęła, przyglądając się rozłożonym przede mną skorupiakom.

— Wszystko drożeje. Nic na to nie poradzę.

— Młody pan jest, pan nie widział drożyzny w swoim życiu. Kiedyś to w ogóle było.

— Dziadek mi opowiadał.

— To niech pan go słucha, bo dziadek panu dobrze mówi. Coraz mniej takich mądrych ludzi jak on.

— Ekhm, kupuje pani te raki w końcu?

— Sto trzydzieści za kilo?

— No.

— Nie spuści pan trochę?

— Gdybym tak miał każdemu spuszczać, nie miałbym za co żyć.

— A pan myśli, że ja mam?

— Sto dwadzieścia pięć kilo. Pasuje?

— Świeże?

— Jeszcze dzisiaj rybak z morza wyławiał.

Zmierzyła mnie, a następnie raki przenikliwym spojrzeniem.

— To wezmę dziesięć deko. Ile to będzie?

— Dwanaście pięćdziesiąt.

— Odpuści mi pan te grosiki?

— Mogę pani dać reklamówkę.

— Niech będzie. — westchnęła, kładąc na ladzie pieniądze i obserwując, jak pakuję jej dziesięć kilo raków — Pan pozdrowi dziadka ode mnie.

mur

— Ej. — rzucił, nie zerkając nawet w jego kierunku.

— Co jest? — zapytał, wypluwając przy tym pestkę słonecznika. Był długi, słoneczny, letni dzień, a im już kończyło się piwo. Niedobrze.

— Gdybyśmy sprzedali tamten mur. Ten z grafiti To bylibyśmy milionerami, stary.

— Co ty pierdolisz? — parsknął, pociągając spory łyk taniego trunku — Słoneczko znów ci za bardzo uderza do głowy?

— Spierdalaj. Posłuchaj. Teraz ludzie płacą chore pieniądze za byle mazianie po kartce. Widziałem w tiwi, jak o tym mówili. A taki mur? Pewnie też by szło opchnąć jakiemuś jebniętemu kolekcjonerowi.

— A czy my wyglądamy na francuskich artystów, którzy się znają na wszystkim i niczym?

— Gdybyś zdjął ten paskudny podkoszulek i założył tupecik, byłbyś nie do poznania.

— Tupecik. Sam se załóż tupecik.

— Wolę to niż twój-

— Pysk. — rzucił szybko, próbując powstrzymać zaczepki kolegi — A nawet jakbyś wyglądał, to jak ty byś komuś to sprzedał? Zaczniesz chodzić po wsi i mówić, że za parę milionów ołiro ten obszczany murek będzie ich?

— Czemu nie. — wzruszył ramionami — Od czegoś trzeba zacząć.

— Od razu by księdza wzywali, że Maciusia naszego coś opętało.

— Opętało to twoją matkę, debilu. Jakbym mógł pojechać do miasta, tam pewnie bym kogoś znalazł. To nie muszą być miliony, już za parę kafli bym im to opchnął.

— Jesteś serio stuknięty.

— Przynajmniej miałbym kasę na piwo.

— I parę mniej zębów przez starszaków, bo zajebałeś im murek.

— Psujesz każde moje marzenie.

— Jeśli kiedyś twoim marzeniem będzie kupienie mi papierosów, to uwierz, nie będę zrzędzić.

koneser

— To jest świeże. To jest dobre. — powiedział, delikatnie przykładając ukrytą w białej rękawiczce dłoń do starego muru — W życiu nie widziałem tak chaotycznie pięknej ekspozycji. Wow… Jestem pod ogromnym wrażeniem. Znasz może kuratora tej pracy, Tomasz?

— Niestety nie. Nikt tutaj nie wie, kto jest autorem.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 1.47
drukowana A5
za 21.57