E-book
7.35
drukowana A5
36.51
drukowana A5
Kolorowa
61.23
Buszujący w zbożu snów

Bezpłatny fragment - Buszujący w zbożu snów


Objętość:
172 str.
ISBN:
978-83-8126-210-1
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 36.51
drukowana A5
Kolorowa
za 61.23

Do czytelnika

Czytelnik, który sądzi, że sny zawarte w tym tomie są prawdziwe i rzeczywiście przyśniły się kiedyś autorowi zapewne rozczaruje się właśnie teraz, kiedy przeczyta, że mija się z prawdą.

Faktem jest niezbitym, że autor dochował wielu starań, aby opisy snów przypominały najprawdziwsze marzenia senne, jednak w tym miejscu pragniemy przestrzec Czytelnika, aby podczas lektury pamiętał, że w większości teksty te są fikcją literacką. Zastrzeżenie te dotyczy także warstwy merytorycznej tak z zakresu sztuki, nauki, jak również wiedzy z zakresu teologii. Książka nie pretenduje do miana tekstu naukowego- dlatego autor, korzystając z wolności, jaką daje mu „licencja poetica” pozwolił sobie włożyć w usta swoich bohaterów własne wyobrażenia, teorie czy intuicje dotyczące sztuki, nauki oraz religii. Jak dalece wartościowe są to przemyślenia ocenić już musi sam czytelnik. Autor wyraża jedynie nadzieję, że pisząc niniejszą książkę nie popełnił poważniejszych herezji skazujących go (Broń Boże!) na ostracyzm, ekskomunikę czy też anatemę.

Oniryczna forma, jaką wybrał autor dla swoich opowiadań jest w zamyśle przestrzenią, w której może najpełniej rozwinąć się wolność wyobraźni oraz wolność artystyczna. Sen dlatego jest tak ciekawym doświadczeniem, gdyż nie obowiązują w nim życiowe zasady a wszelkie tabu tracą na mocy. Wielką pokusą, radością, błogością i wyzwoleniem była dla autora możliwość przekroczenia własnych granic, jak również transgresja norm społecznych w sztuce, nauce i religii, jaką nasuwa ta senna konwencja. Ale uwaga! Szokowanie, cyniczne deptanie wartości czy to sztuki, czy nauki, czy wreszcie religii nie były nigdy powodem napisania tej książki.

Zamysłem autora było po porostu uporządkowanie swoich myśli, uczuć oraz intuicji związanych z religią, nauką oraz sztuką. W tym celu przez wiele miesięcy prowadził rozmowy internetowe, telefoniczne, mailowe z różnymi osobami najczęściej znajomymi. Pisał tak zwane „Pomyślniki” — czyli bruliony, w których notował wszelkie myśli, pomysły literakie, jakie przyszły mu do głowy.

Co ciekawe nigdzie nie znajdziemy żadnych opisów snów, ponieważ autor ich po prostu nigdy nie miewa i nie miewał no może z kilkoma wyjątkami. Czyżby napisanie książki o snach jest wyrzutem rzuconym przez autora bogowi snu Orfeuszowi? Tego się nie dowiemy, lecz co jest w zasięgu naszego doświadczenia to fakt, iż „Pomyślniki”o których wspomnieliśmy powyżej są ilustrowane wielką ilością szkiców- które autor szkicował, wtedy gdy przychodził mu do głowy pomysł i trzeba go było szybko wyrazić najczęściej w sposób satyryczny. Satyra jest zresztą bardzo ważna, ponieważ autor przez całe dotychczasowe życie przejawiał talenty komediowe, tudzież satyryczne i dlatego reminiscencje tych humorystycznych zdolności pojawiają się w tekście opowiadań.

Nadszedł więc moment, w którym należy dobitnie podkreślić z całą stanowczością, jaką można zastosować już na wstępie tej opowieści, że autor jest malarzem kochającym sztukę, naukowym dyletantem samoukiem kochającym naukę i wierzącym praktykującym chrześcijaninem kochajacym Boga a wszystkie uszczypliwości czy sarkazmy pojawiające się w tekście to tu, to tam nie wynikają z jakiś ukrytych czy jawnych niechęci do nauki, religii tudzież sztuki, nie są także przejawem jakiejś krypto-antykulturowej natury autora. Co to, to nie! Bynajmniej wręcz przeciwnie. Autor po prostu patrzy na rzeczywistość z poczuciem humoru, które broni go przed ludzką kuriozalnością, absurdalnością i głupotą. Dlatego też często śmiech zaczyna się tam, gdzie kończy się zdrowy rozsądek a nasila się jeszcze bardziej wtedy, gdy brakuje już nawet wyobraźni.

Budując tę oto fikcyjną opowieść autor bazował co prawda na autentycznym materiale bibliograficznym jak: książki, rozmowy z messengera, maile, smsy, listy, notatkach z wykładów i inne np. wspomniane wcześniej „Pomyślnki”; jednakże chaos gramatyczny, stylistyczny czy wreszcie ortograficzny wymienionych źródeł sprawił, że te materiały i notatki, etc. posłużyły mu jedynie jako inspiracja do rozwijania interesujących autora zagadnień.

Gdyby czytelnik miał kiedykolwiek dostęp do owych materiałów źródłowych będących bazą tych opowiadań (co się oczywiście nigdy nie zdarzy, ale rozważamy to hipotetycznie) zdziwiłby się i doceniłby niezmiernie robotę, która wykonał autor. Pierwowzory opowiadań są bowiem pełne chaosu, przepełnione skrótami myślowymi przejrzystymi li tylko dla autora. lecz czasem także i dla niego zupełnie niezrozumiałe a co dopiero miałby powiedzieć czytelnika z zewnątrz?

Kompletny brak składni i ortografii oraz interpunkcji (czyli brak zastosowania elementarnych zasad, jakie obowiązują w języku polskim) powoduje totalny, ale coraz powszechniejszy w dobie internetu chaos semiotyczny. Nie zdziwi zapewne w niedalekiej przyszłości fakt, iż ludzie będą pisać do siebie wyłącznie hieroglifami, które obecnie nazywają się emotikonami (są to graficzne ikonki wyrażające różnorakie emocje)

I tak oto jesteśmy świadkami powstającej zupełnie samoistnie bez ingerencji żadnego Wielkiego Brata — NOWOMOWY rodem z powieści Orwella. Ludzie sami skracają wyrazy, komunikują się obrazkami i nie używają znaków diakrytycznych to wszystko powoduję, że trudno dociec po pewnym czasie, co autor komunikatu miał na myśli. Znaki diakrytyczne to (ł,ż,ź,ć,ń,ó,ś,ą,ę) Używanie tychże znaków uchronić może przed wieloma nieścisłościami, które wprowadzić nas mogą w żenujące zakłopotanie. By najdobitniej zilustrować ten problem zacytujmy znanego językoznawcę rozprawiającego na temat litery L i Ł. Powiedział on takie mianowicie zdanie: — -Szanowni Państwo używanie znaków diakrytycznych jest niezwykle ważne! Sami Państwo przyznają, że jest ogromna różnica pomiędzy zrobieniem komuś Łaski a zrobieniem komuś Laski.

Myślę, że czytelnik może już wyobrazić sobie jak ciężko autorowi czytać było teksty pozbawione zbawiennych ogonków i kresek. Autor pocieszał się jednak tym, że Żydzi czytający Biblie mają jeszcze trudniej w języku hebrajskim nie ma bowiem samogłosek. Nie pocieszało go to jednak tak jakby sobie tego życzył a brnąc dalej w gąszcz swej prywatnej bibliografii czuł się, jak archeolog składający rozsypane manuskrypty sekty Esseńczyków z grot Qumran nad Morzem Martwym.

Autor doznał olśnienia i wyobraził sobie, na czym będzie polegać zawód archeologa w przyszłości. Naukowcy nie będą już jak robotnicy kopać dołów, lecz staną się informatykami, którzy będą „dokopywać się” do jakiś poukrywanych na dnie serwerów witryn, stron internetowych, spakowanych w tajemniczych folderach zdjęć, filmów, rozmów na jakiś czatach czy skypach. Z tego zbudują wyobrażenie o naszych czasach, tak jak nasi współcześni archeolodzy budują wyobrażenia o starożytnej Grecji analizując i przekopując z niepojętym zaiste namaszczeniem pradawne śmietniska. Archeolodzy zawsze lubowali się w trupach i śmieciach i to się pewnie w przyszłości nie zmieni. Owi cyber archeologowie wyławiać będą z największego wysypiska, jakie istnieje, a mianowicie z internetu takie rzeczy, o których nie śniło się żadnym filozofom. Dużo by o tym można było pisać, jednak za takie nadprogramowe i nie na temat zdania nikt autorowi wierszówki nie zapłaci… Tak więc ad rem! Do rzeczy!

Autor, pracując nad tą książką wielokrotnie nie mógł wyjść ze zdziwienia czytając swoje wypowiedzi zawarte w listach, mailach sms- ach, rozmowach z komunikatorów itd.

Opinie oraz sądy, które wypowiadał wówczas wobec ówczesnych pierwowzorów postaci pojawiających się na kartach tych opowiadań są tak dziwne, i tak odmienne od teraźniejszego jego myślenia, że gdyby nie rozmowy zachowane na komunikatorze głowę dałby sobie uciąć, że nic takiego nigdy nie pisał… jak widać jednak powtarzając zdanie z „Mistrza i Małgorzaty” Bułhakowa:" Rękopisy nie płoną” a prawda jak bumerang wraca i domaga się wyrażenia. Fakt powyższy świadczy niezbicie o tym jak ulotna i nietrwała jest pamięć ludzka i jak sztuka ratuje nas od całkowitej amnezji i od utraty tożsamości. Każde dzieło sztuki jest więc miniaturową Arką Noego ratującą rzeczy najwartościowsze a reszta z życia zostaje zalana oceanem zapomnienia.

Co do wartości artystycznych samych opowiadań to trudno cokolwiek powiedzieć na ten temat. Książka ta nie miała jeszcze żadnego czytelnika, nie została wydana (bynajmniej nie przez Judasza za 30 srebrników) i wydrukowana, nie trafiła do księgarń a później do kogoś, kto ją przeczyta. Książka potrzebuje czytelnika jak obraz widza, dopiero w tym spotkaniu czytelnika z książką możemy zaobserwować, co jest dla danego czytelnika prawdziwą wartością. Może nią być coś zupełnie odmiennego niż dla autora i trzeba się z tym jakoś pogodzić, ewentualnie pójść na terapię.

Autor wierzy, że sztuka jest uporządkowaniem bezwładnego, nielogicznego Chaosu, który nas zewsząd otacza w uporządkowany, logiczny pełen harmonii sfer Kosmos. Nieszczęsny autor zdaje sobie jednakże sprawę, że pojęcie ładu i porządku, harmonii i logiczności jest relatywne i to, co czytelnik trzyma w dłoni (co dla autora jest szczytem uporządkowania) dla owego czytelnika może wydawać się chaotyczną, sofistyczną, mglistą, niejasną gadaniną, czyli po prostu pieprzeniem bez sensu w skrócie (PBS) Nie pozostaje wiec nic innego jak to, aby taki niezadowolony czytelnik w ferworze ambicji i uczuć napisał podobną w tematyce do tej książki swoja własną, wysłał autorowi z notatką: „Słuchaj Brachu tak się piszę książki! Przesyłam Ci moją- mam cię jednak za osobę inteligentną -już ty sam po lekturze mojej powieści będziesz wiedział, jakie to błędy popełniłeś w swojej własnej. Łączę uszanowanie… i tutaj podpis delikwenta.

Autor tej historii jest osobą pokorną, zapewnić to musimy; i wszelkie konstruktywne uwagi przyjmuje, książkę, jeśli przyjdzie potrzeba przynajmniej w drugim wydaniu poprawi.

Te wszystkie wyjaśnienia co najmniej zbędne i łopatologiczne (jak gdyby autor nie wierzył w inteligencje swojego potencjalnego czytelnika- co jest oczywiście łgarstwem) są potrzebne zgoła samemu autorowi i jako takie nie mogą nie być włączone do wydania tej książki.

Każdy literat oprócz intuicji i boskiej iluminacji, czyli natchnienia musi kierować się także rozumem w pisaniu utworu. Wspominamy o tym nie dlatego, jakoby autor nie wierzył w niczym nieskrępowaną i absolutną wolność artystyczną, ale dlatego, aby w przypadku dostania się tej książki nie daj Boże do kanonu lektur szkolnych autor chciałby pomóc owymi wyjaśnieniami ludziom piszącym streszczenia lektur, oraz tych, którzy wymyślają testy maturalne i tak zwane klucze do interpretacji utworu. Tylko do tych dwóch grup ludzi (i oczywiście dla samego autora) wstęp ten został napisany, a Ty drogi czytelniku nie musiałeś go wcale czytać, lecz jeśli już to zrobiłeś to wyćwiczyłeś się nico w cierpliwości, która będzie ci potrzebna podczas dalszej lektury (zapewniamy Cię).

Dobrze będzie drogi Czytelniku jeśli podczas czytania wykarzesz się czymś więcej niż biernym składaniem liter w sylaby, sylab w wyrazy, wyrazy w zdania, zdania w akapity, akapity w rozdziały, lecz aktywnie współuczestniczyć zaczniesz w czytanej historii. Bez tego nie da rady…


Teraz czytelniku zmów proszę za autora jakąś modlitwę, pomedytuj, pomyśl o autorze bardzo pozytywnie i przystąp do czytania.


PS: Drogi Czytelniku pragniemy poinformować, że w trosce o wysoka jakość usług i bezpieczeństwo proces czytania jest nagrywany….

Sen o jeziorze

Spotkali się nad brzegiem jeziora.

— Cześć.

— Cześć.

— Co słychać?

— Jezioro szumi, słyszysz?

— Tak.

Kiedyś była laską, teraz zbrzydła. On przeciwnie; kiedyś był gruby, teraz wyprzystojniał.

— Pamiętasz mnie jeszcze?

— Nie… Nie chce pamiętać.

Patrzył na nią do tej pory, teraz przestał. Zdał sobie sprawę, że ona kiedyś potrafiła obrócić każde słowo, gest czy spojrzenie przeciwko niemu.

— Boje się ciebie.

— Ja ciebie też

— To odejdźmy stąd.

— To sen. Oprócz tego jeziora ciebie i mnie nie ma nic.

Chciał jej i sobie zaimponować, że umie rzucać kaczki na wodzie, ale zdał sobie sprawę, że nie potrafi. Zresztą komu chciałby imponować? Jej? Śmiechu warte…

— Wiesz ja musiałam.

Nie słuchał. Patrzył na horyzont. Czuł jej obecność. Czuł jej wzrok prosząco-przepraszający.

— Nie, nie dam się nabrać.

— Choć zbudujemy zamek z piasku- powiedziała jak, gdyby nigdy nic.

— Stanie tu z tobą nad tym jeziorem to i tak za dużo.

— To idź się utop w jeziorze! — wrzasnęła.

Stał nadal wpatrzony w horyzont, jak te kamienne posągi moai z Wyspy Wielkanocnej.

— Wiesz, że chciałam…

— Wiem

Poszedł prosto przed siebie, zanurzył nogawki w wodzie, kolana, łokcie i szedł dalej.

— Przestań! — krzyknęła.

— To tylko sen-odparł on.

— To co, że sen?

— To, to, że chce żeby się skończył. Żebyś skończyła się ty. Jesteś tylko moją marą nocną, mogę zrobić, co chce, przecież to mój sen.

— A skąd wiesz? Może to też i mój sen?

— Jest mi to zupełnie obojętne.

— Kiedy ja … chciałam cię przeprosić.

— Mnie przeprosić? Sama siebie przeproś. To ty straciłaś, nie ja. Siebie skrzywdziłaś. Mi nic do tego już. Chociaż miałem żal, to fakt. Największy o to, że nie nauczyłem się wywierać wpływu na ciebie, kiedy było trzeba.

Dalej stał do niej odwrócony plecami. Na horyzoncie zaczęło wschodzić słońce. Weszła do wody po kostki.

— Nie zbliżaj się do mnie brzydzę się tobą.

Poszedł dalej woda sięgała mu do ust.

— Ha! Utopisz się, tak? W tym śnie? Ha!

— Utopię, nie utopię. Nie twoja sprawa. Ty też powinnaś wejść cała do wody i obmyć się.

— A co to jakieś magiczne jezioro, akwen wodny, jakiś Ganges czy co?

— Nie.. tak powiedziałem po prostu. Ty jesteś kobietą. A kobiety lubią być czyste, pachnieć

i udawać, że czynności fizjologiczne ich nie dotyczą.

— Ty zaś jesteś mężczyzną możesz spać w ubraniu, nie kapać się tydzień…

Cisza. Smak soli, wiatr w twarz.

— Nie utopimy się. To bardzo zasolone jezioro. Niemal jak Morze Martwe.

— Więc co to znaczy?

— To znaczy, że siła wyporu jest większa od ciężaru ciała przez dużą gęstość spowodowaną dużym zasoleniem.

— Aha… Jesteś bardzo mądry.

— Nie nie jestem. Po prostu dużo czytam.

— Będziemy tu tak stali, aż zamienimy się w słupy soli jak żona Lota uciekająca

z Sodomy i Gomory?

— Tak -odparł Michał-dopóki będziemy dla siebie solą w oku.

Słońce troszkę tylko unosiło się nad lustrem wody.

Było zupełnie ciemno w pokoju. Palcem zrobił małą dziurkę tam, gdzie kiedyś było małe okienko.

Taka mała dziureczka. Otwór. Punkt, przez który wleciał promień światła i odbił się na ścianie.

Pojawił się zamglony ruchomy obraz odwrócony do góry nogami przedstawiał świat na zewnątrz

Za Punktem. Za Otworem. Za dziureczką.

— Uwielbiam camerę obskurę- pomyślał. Mógłbym na to patrzeć godzinami.

Siedział na łóżku. Ona także. Byli jak w kinie nieruchomi i sztywni jak egipskie posągi.

Rozdzieleni snopem światła wychodzącego z otworu. Z punktu. Z dziureczki. Milczeli obserwując postacie i jezioro które odbijało się na ścianie do góry nogami. Słońce na zewnątrz dawało ostre światło, dlatego obraz na ścianie w jaskini był wyrazisty.

— Nic już do ciebie nie czuje.

— To, czemu jeszcze tu siedzisz?

— Bo teraz to jest mój sen- Odparła wyniośle Artystka.

— A teraz pewnie powiesz, że przecież nic sobie nie obiecywaliśmy?

— Tak to powiem. Nic przecież sobie nie obiecywaliśmy.

— Masz kogoś?

— Niech Cię to nie interesuje. Kochałam cię, ale nie jesteś moim jedynym księciem z bajki.

— Dzięki za szczerość.

— Nie pasujemy do siebie. Ty i ja jesteśmy różni, nie przenikamy się.

— Nie znam czegoś takiego, żeby mężczyzna i kobieta byli tacy sami lub chociaż podobni do siebie.

To dwie różne bieguny! Dwie natury...ale może ja czegoś nie wiem… może jest to możliwe?

— Jesteś za dobry..Powinieneś być no, wiesz…

— Zły?

— Droczący się ze mną, wbijający mi deligatnie szpilki… Wiesz wzbudzajacy skrajne emocje.

Inni tak robią i są szczęśliwi.

— Miałbym być typem który łamie cię kołem, wiesza na szubienicy, ucina ci głowę toporem, wybijaja zęby? Dla mnie nie była by miłość tylko sadyzm.

Nic nie odpowiedział na to.

***

Siedzieli w ciemnym pokoju. Przez dziurkę w zamurowanym okienku przedzierał się promień światła, lecz teraz nie widzieli już ani postaci ani jeziora, która odbijałoby się na ścianie do góry nogami, lecz film o nich zmontowany nie wiadomo przez kogo.

On siedział na łóżku. Ona także. Byli jak w kinie nieruchomi i sztywni jak egipskie posągi.

Rozdzieleni snopem światła wychodzącego z otworu. Z punktu. Z dziureczki. Milczeli obserwując

film o sobie i słysząc swoje modlitwy i dziękczynienia.

Modlitwa Artystki za Michała:

Twoja dobroć mnie rozbraja Jesteś NIESAMOWITY!!!!!

KOCHANY Michał

Najwspanialszy na Świecie LOVE LOVE LOVE

Jesteś Cudowny! I Ty to wiesz..

Boże! Dziękuję!

Michał.. masz takie oczy rozpieszczasz i pieścisz mnie malarstwem

Mój bracie w Bogu twoja mowa do mnie jest zawsze obłędna. Dziękuję Ci Boże za Michała.

Michael! Ja się tak wzruszyłam, że łzy miałam w oczach, że jesteś!!!!!

Jak Ty myślisz! Jak Ty działasz!

wiesz ty masz takie oczy Ty ta wszystko widzisz.

Jesteś mi przyjacielem i bardzo bratnią duszą.

Dziękuję Ci za to Boże, że takiego Michała mi dałeś,

bo i ja czuję, że nie zasłużyłam na takiego przyjaciela.

Kocham cię Panie!

Przytulam się do Ciebie Michał! Jesteś cudowny!

Istny dar z Ciebie dla Mnie dziękuję, że taki jesteś.

Masz w sobie taką ogromną miłość… nie zasłużyłam na to.

Ty tak potrafisz kochać o wiele bardziej silniejszy jesteś w tym niż ja

Dziekuję Ci za to Boże, że takiego Michała mi dałeś,

bo i ja czuję, że nie zasłużyłam na takiego Ciebie.

Michał tak Ci dziękuję za rozmowy z Tobą,

oraz możliwość takiej rozmowy o Bogu i o nas, rozmowy z serca.

Jesteś prawdziwym skarbem! Bądź królewski!

Dziękuję Ci Panie za Michała z którym mogę tak rozmawiać

i Tobie, że taką opcję mi udostępniasz.

Chwała Tobie Panie! Chwała Tobie Chryste i Duchu święty

i Matko Przenajświętsza za dary świata i życia nam uproszone i za Michała.

Dziękuje Michek Bogu, że jesteś!

Tak cieszę się, że Ciebie mam, że mogę z Tobą też o Bożych rzeczach pogadać,

bo Ty od tego jesteś, by być wielkim i rozmawiać o byle czym i o rzeczach wielkich i istotnych.

Ze mną.

Kocham Cię miłości siostrzaną albo braterska

i dziękuje Bogu ze jesteś! Ze istniejesz i zazwyczaj

proszę o łaski potrzebne Tobie.

Boże wysłuchaj mnie!

Dziękuję. Bóg dodaje mi otuchy i daje Mi Ciebie. To chyba największy komplement.

Dziękuje dziękuję, dziękuję, że jesteś! Michał Kocham Cię jak brata, siostrę, ojca i matkę

i najlegalniejszego w życiu i świecie PRAWDZIWEGO przyjaciela.

Wybacz, ale kocham Cię.

Przytuliłabym Cię i trzymała jak brata,

taki fantastyczny jesteś i już,

dziękuję za modlitwie amen.

Michał dziękuję, że jesteś silniejszy ode mnie w miłości

Chwała Ci za to. Jesteś prawdziwym mężczyzna (tylko sobie nie myśl Bóg wie czego)

Ja po prostu stwierdzam fakt. Boże dziękuję Ci za tak męskiego mężczyznę.

Moje niebieskie Kochanie czuję się cała w ekscytacji.

Moje serce leci do Ciebie z głową w chmurach

Cieszę się, że taki jestes. JESTEŚ.

Walczny mężny skromny i kochany. I mnie rozumiesz.

Widzisz Michał nie każdy jest taki genialny jak Ty by mnie rozumieć.

MOC Buziaczków na całą twarz!

Mikaelu!

Kochana głęboka wewnetrznie duszo kochana!

Jakie to piekne, że tak się uzupełniamy mój przyjacielu!

Kocham Cię jak dziecko Michek najdrozszy przyjacielu po Jezusie.

Dziękuję, że sprawiłaś ze poczułem się zupełnie wybrana i wyjątkowa. I PIĘKNA.

Bóg jest ciągle z Tobą kochany i znajdzie Cię wszędzie i zostawi 99 innych

na pustyni, bo jesteś najcenniejszą Perłą!

Mój palcu Boży Jestem z Tobą i będę się modlić i tęsknić…

***

Modlitwa dziękczynna Michała za Artystkę.

Dziękuję, że Jesteś kobietą.

Dziękuję, że Jesteś tak Boża.

Dziękuję, że mnie uspokajasz.

Dziękuję, że mnie akceptujesz.

Dziękuję, że dajesz mi wyzwania.

Dziękuję, że jesteś moim spowiednikiem.

Dziękuję, za szczerość otwartość i prawdę.

Dziekuję, że nasza przyjaźń jest coraz bliższa.

Dziękuję, że mogę się z Tobą modlić wszędzie.

Dziękuje ci za twoja siostrzaną, braterską miłość.

Dziękuję że mogę ci coś dawać nie ważne, że mało.

Dziękuję, że mnie przytulasz bardzo tego potrzebuje.

Dziękuję, że mogę rozmawiać z tobą prawie bez słów.

Dziękuję, że jesteś moja przewodniczką po Kobiecości.

Dziękuję, że masz tak wybujałą wariowaną wyobraźnię.

Dziękuje, że mogę ci pokazywać i objawiać twoje piękno.

Dziękuję, że każdy spacer z tobą to niesamowita przygoda.

Dziękuję, że jesteś tak ironiczna, bo dzięki temu też i nie nudna.

Dziękuję, że mogę być przy tobie, to dla mnie wielki dar i zaszczyt.

Dziękuję, że poświęcasz mi tyle czasu, to dla mnie takie wyróżnienie.

Dziękuję, że Bóg tak sobie ciebie wybrał i stworzył taka Artystkę jak ty.

Dziękuję ci za modlitwy i komunie za mnie. To dla mnie drogocenny dar.

Dziękuję, że jesteś tak jak morze w którym można pływać i które można pić.

Dziękuję, że mogę rozmawiać z tobą za pomocą obrazów metafor i porównań.

Dziękuję, że nie mogę się tobą najeść i ciągle mi ciebie brak i rozmów z Tobą.

Dziękuję Bogu, że jesteś taka Piękna to zaszczyt mieć taką piękną przyjaciółkę.

Dziękuję, że potrafisz przemienić najmniejsza rzecz w wielki teatr i performance.

Dziękuję, że mogę ci powiedzieć rzeczy które nigdy nie ujrzały światła dziennego.

Dziękuję, że jesteś Artystką, że potrafisz zrozumieć moje meandry artystycznej duszy.

Dziękuję, że dajesz mi wyzwania, że zapraszasz mnie na duchowa przygodę i survival.

Dziękuję Bogu, że mi ciebie dał, żebym Ci dawał moją męskość a Ty mi swoją kobiecość.

Dziękuję Ci, że mogę się codziennie Tobą zachwycać woim pięknem i twoja piękna dusza.

Dziękuję, że każdy spacer z tobą to niesamowita przygoda. To dla mnie wielki dar i zaszczyt.

Dziękuję Ci za Twój rozpromieniony uśmiech i śmiech, który niszczy wszelkie moje depresje.

Dziękuję Duchowi św, że zawsze tak mnie oświeca i daje mi dar języków, kiedy z tobą rozmawiam.

TY JESTEŚ SKARBEM ZAKOPANYM NA POLU- I WIESZ MOGĘ SPRZEDAĆ WSZYSTKO, CO MAM I KUPIĆ TO POLE I CIĘ WYGRZEBAĆ I MIEĆ TEN SKARB KTÓRYM JESTEŚ.

***

Leżeli na plecach na wodzie słonego jeziora i unosili się lekko na falach.

W jeziorze odbijały się piękne obłoki, tak że patrząc na Michała i Artystkę z góry można byłoby mieć wrażenie, że nie pływają w wodzie, ale unoszą się w niebie wśród chmur.

Sen skończył się.

Sen o byciu wykładowcą

Michałowi przyśnił się prawdziwy koszmar. Został wykładowcą malarstwa na ASP. Kiedy go o tym poinformowano zapierał się nogami i rękami, krzyczał, po czym zabarykadował drzwi i groził nawet, że zabije… deskami okna. Próbował uciec, wykupił nawet bilet na wycieczkę do Abu Dabi, przez Addis Abebę do Honolulu, Marakeszu, by wreszcie osiąść na stałe i stać się znanym artystą w miejscowości w Wali o najdziwniejszej i najdłuższej nazwie, jaką kiedykolwiek usłyszał: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch w hrabstwie Gwynedd. Liczba ludności tego miasteczka ledwie przekraczała 3000 marzył więc, że będzie najsławniejszym malarzem z Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch i będzie malował widoczki z napisem:" Pamiętka z Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch” Zarabiłby dużo bowiem ze względu na cudaczną nazwę miasta przyjeżdzało tam wielu turystów. Mógłby także osiedlić się w Taumatawhakatangihangakoauauotamateapokaiwhenuakitanatahu w Nowej Zelandii, która to nazwa także od dawna go pociągała tak jak kultura Maorysów. Kiedy tak o tym rozmyślał złapano go na odprawie paszportowej i jasnym stało się, że nie zamieszka ani w Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch, ani też w Taumatawhakatangihangakoauauotamateapokaiwhenuakitanatahu, ale koło ASP. Sprawa zdawała się przegrana. Nie pomogły żadne pisma, protekcje, nepotyzm, czy znajomości w Ministerstwie Kultury i Sztuki i w Ministerstwie Edukacji, a nawet opinia psychiatry. Michał stał się wykładowcą akademickim. Koniec kropka. Czuł się jak Edyp, który całe życie uciekał od tego, czego najbardziej się bał i czego nienawidził i oto wpadł jak śliwka w kompot. Bolała go głowa chciał wziąć ASPirynę, ale źle mu się kojarzyła więc postanowił ból przeczekać. Czuł ogromny żal i zawód, że będzie wykonywać ten ogromnie żałosny zawód. Trzeba bowiem podkreślić czerwonym mazakiem dwa razy zdanie, że Michał nienawidził szkoły. Każdej szkoły. Jak nie wiadomo co. Uważał, że nauczyciele to ...........no właśnie. I tak też będą o nim myśleć inni. Co tu się dużo łudzić? Michał spotkał może 3 nauczycieli z powołaniem do tego zawodu a reszta? Reszta zapewne myślała skrycie to, co kiedyś na głos wypowiedział jeden z nauczycieli Michała. Pozwolimy sobie w tym miejscu zacytować co bardziej niewulgarne fragmenty jego wypowiedzi: -Nie przyjeżdżam tutaj dla przyjemności, ani po to, żeby was czegoś uczyć. To, że coś z wami robię to dlatego, że nie lubię brać pieniędzy za nicnierobienie, bo równie dobrze mógłbym wpisać wam wszystkim po tróji i róbta co chceta. Przyjeżdżam po to, bo uczelnia płaci mi na ZUS, podatki, ubezpieczenia, daje możliwość wystawiania w galeriach, do których samemu trudniej byłoby mi się dostać. Mam 2—3 miesiące wolnego, co 10 lat urlop dla poratowanie zdrowia. Mam dostęp do drukarek wielkoformatowych, pras drukarskich, kamieni litograficznych itd. Jeżdżę na plenery z pięknymi studentkami. Same zyski. Nie łudźcie się! Szkoły artystyczna nie powstały dla was, ale jako kurwidołek dla tych profesorów nierobów gadających jakieś bełkotliwe abstrakcje i malując podobne buble. Nikt was niczego nie nauczy, bo trzeba być idiotą, żeby produkować konkurencje. Jeśli nie wierzycie mi to przeliczcie to sobie. Każdego roku 1 uczelnia wypuszcza 10absolwentów Załóżmy, że jest 10 uczelni w kraju. 10 razy 10 = 100 nowych artystów na rynku. Załóżmy, że jest 100 państw. 100 razy 100 = 10 000. Przez 10 lat = 100 000, czyli duże miasto. Ile mamy wybitnych artystów w historii sztuki? 100, 500, 1000? Uczelni i studentów artystycznych- autystycznych jest 5 razy tyle. Nie ma tyle pracy dla artystów! Rynek jest nasycony. Wniosek: Zostaniecie dziadami!” Takie było zdanie owego wykładowcy, którego Michał nie lubił, nie zgadzał się z nim do końca, ale cenił za szczerość. Tak… Szkoła…” Ludzie ludziom zgotowali ten los.” Ten jedynie adekwatny cytat z „Medalionów"Zofii Nałkowskiej przyszedł mu teraz do głowy, kiedy tak siedział na krześle. Rękę położył pod brodę, wyglądał jak rzeźba „Myśliciela” Rodina i zaczął głośno myśleć: — Czego miałbym takich ludzi uczyć? Chyba w pierwszej kolejności, żeby słuchali tylko siebie, a nie mnie ani nikogo innego. Pokazałbym im tylko wszystkie moje prace… Michał wstał i zaczął chodzić po pokoju w kółko. Przez okno widział gmach ASP a na jednej z jej ścian dostrzegł graffiti. Trzeba mieć było odwagę godną Bunksiego, aby coś takiego napisać i to w centrum miasta, choć graficiarz bardziej skupił się na treści niż na formie tego street artu. Napis obwieszczał: ASP = Artyści Są Pier...ci. Też mi odkrycie! Szepnął w duchu Michał i nagle zatęsknił do miasta Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch w Wali, w hrabstwie Gwynedd, gdzie chciał uciec i wieść życie prostego człowieka, malarza prostych widoczków Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch i nie musieć myśleć i układać tych najeżonymi trudnymi pojęciami konspektów, rozmawiać o tych wszystkich dziwnych sprawach. Malarstwo powinno być proste, wyrastać z człowieka bez siły jak trawa z gleby, jak otwierający się kwiat, czy być tak jak ptak, który śpiewa bez przygotowania.Czy ludzie muszą wszystko komplikować? Siadł przed sztalugą a jego myśli powędrowały w innym kierunku: — Mało który z wykładowców, starszych profesorów pokazywało swoje prace, wielu nie miało strony internetowej. Dlatego ja mimo uszu puszczałem wszelkie uwagi i komentarze nauczycieli, którzy tylko gadali a nie widziałem ich prac. Malarstwo dla mnie jest ciągłą praktyką, a nie jednorazowym zrywem.. Niektórzy belfrzy namalowali jeden obraz i on jeździł sobie po całej Polsce po wystawach przyczyniając się do sławy jego twórcy. Taa.. Pieprzenie kotka za pomoca młotka! Gdyby sztuką było gadanie… o! Wtedy to byliby w polskiej czołówce płodnych pod tym względem artystów. Niektórzy w pracowni wygłaszali swe mądrości, inni bardziej „wyluzowani” takowe mądrości radzi byli wypowiadać przy piwku czy wódeczce, jakby nic bez alkoholu nie mogli zrobić. Jeśli tak pięknie potrafią mówić, czemu nie zostali pisarzami, tylko malarzami? Nie ma co gadać o malarstwie trzeba je najpierw oglądać. Tak jak nie ma co gadać o muzyce, trzeba ją najpierw słuchać. Jeśli już mówić o malarstwie studentom to nie mówić o nim językiem poezji, filozofii, psychologii, religii. Poezja to poezja, muzyka to muzyka, filozofia to filozofia. Kropka. Tak myślał na gorąco, więc żeby ochłodzić myśli otworzył okno. Zimne powietrze orzeźwiło jego mózgi wpadł na pomysł, że napisze regulamin twardych zasad, jakie będą obowiązywały w jego pracowni i kiedy studenci zobaczą taki regulamin przestraszą się i nikt nie będzie chciał chodzić na jego zajęcia a on będzie szczęśliwy, że nie będzie nikogo uczyć. Regulamin inspirowany był regulaminem Firmy Portretowej Stanisława Ignacego Witkiewicza” Witkacego”.

Michał siedział teraz przy biurku i pisał: REGULAMIN PRACOWNI Motto: „Student ma być zadowolony z zajęć, wszelkie nieporozumienia i dyskusje są niedozwolone” Regulamin wydrukowany jest w tym celu, aby oszczędzić belfrowi mówienia po wiele razy tych samych rzeczy. Belfer pomny na to, że nie chce mu się marnować czasu na studentów, których nie kieruje silna żądza i imperatyw, aby studiować w jego pracowni doradza takim indywiduom, aby szukali szczęścia w innych pracowniach. §1. Celem belfra nie jest doprowadzenie studenta do „dyplomu” gładkiej jego obrony i „cieszenie się” z kolejnego opuszczającego progi uczelni bezrobotnegoabsolwenta szczęśliwego, że ma oceną bardzo dobrą w papierach. Celem stworzenia pracowni jest zbudowanie odpowiedniego klimatu i zbudowanie autentycznych szczerych relacji pomiędzy belfrem i studentami, wzajemne pomaganie sobie i wzajemna inspiracja. Bo malarstwo to nie mazanie farbami, ale budowanie relacji z widzem, samym sobą i Bogiem. Malarstwo to język i jak każdy język ma swoją specyficzną gramatykę, interpunkcję czy ortografię. UWAGA! Uczenie się zasad malarstwa jego składni czy gramatyki w momencie kiedy nie ma się nic do powiedzenia jest całkowicie sprzeczne z filozofią pracowni. Najważniejsze jest to CO chcemy powiedzieć czyli TEMAT. Wszystkie inne tzw. wartości malarskie jak kolor, faktura, światłocień itd. nie mogą być autonomiczne tj oderwane od tematu, ponieważ są tylko produktem ubocznym, mającym na celu ten temat spotęgować, aby jeszcze silniej oddziaływać na widza. „Wartości malarskie” nie powinny być oderwanymi od tematu i wieść autonomicznej egzystencji, chyba że autor jest tak wewnętrznie pusty, że nic innego dać nie może niż taki formalny, abstrakcyjny bełkot. Jest to jednak problem takiego malarza, my ze swojej strony możemy współczuć oraz poradzić, aby z takimi problemami zgłosić się do psychiatry. §2 Nauczanie studenta jest różnorodne i obejmuje 4 obowiązkowe „stopnie wtajemniczenia” Dopiero po przejściu tych stopni, które są etapami zdobycia wiedzy pt: „jak zarobić na malarstwie” student będzie mógł, zacząć rozmawiać z belfrem o rzeczach naprawdę istotnych. A-Pacykarz, B-Malarzyna, C-Pędzlmistrz, D -Sztukmajster, Istnieje także 5 rodzaj E- Terminator, ( od tego, kto terminuje, czyli kształci się u mistrza a nie od tego Terminatora ze Szwarcenegerem) Powyższa nomenklatura określająca stopień zaawansowania studenta i została jedynie wymyślona na wewnętrzny użytek belfra i pracowni. Stopień A- Pacykarz, Przygotowuje studenta do malowania obrazków najbardziej „wylizanych”, realistycznych landszaftów, kwiatów, takich, które zaspokoją gusta babć, dziadków, wujków, i innych, którzy sponsorują studenta i chcą widzieć efekty nauczenia się „fachu”, malowania realistycznego, który to sposób malowania (xero rzeczywistości) jest w ich opinii szczytem i celem malarstwa jako takiego. Stopień B-Malarzyna Przygotowuje do malowania obrazków uwielbianych przez pokolenie młodych dorobkiewiczów, tudzież nowobogackich, a więc różnorakie malarstwo nieprzedstawiające czyli Abstrakcje: Geometryczną,(kółka trójkąty kwadraty), Abstrakcje action painting („mazy”, „chlapajstwo”) color field painting — malarstwo kolorowych płaszczyzn przydatne do malowania wnętrz. Itd. i inne formy nazywane przez klientów „esy floresy”, „ciapki”… Michał siedział nadal przy biurku i pisał. Kiedy dotarł do ostatnich punktów Stopień C-Pędzlmistrz i D-Sztukmajster, nakreślił tylko kilka notatek — punktów, z których miały by się składać i zasnął w swoim śnie. Na kartkach zostały tylko luźne myśli niektóre skreślone, jakieś szkice, rysunki. Nigdy się już nie dowiemy co miało z nich powstać, pozwolimy sobie jednak zacytować, póki jeszcze czas te urwane z kontekstu myśli: „rysowanie węglem studium gipsowych torsów i głów. Sokratesów, Homerów, Arystotelesów. Student ma opanować branżowe nazewnictwo kolorów:(np.: fuksja, grynszpan, indygo, khaki, lapis-lazuli, magenta, malachitow, y akwamaryna, antracytowy, błękit Turnbulla, błękit pruski, błękit paryski, chamois, cyjan, eozyna, palisander, róż wenecki, róż indyjski, szafranowy, ultramaryna, ugier, zieleń Veronese’a, turkusowy, szafirowy, sjena palona, sepia, pąsowy, minia, marengo, mahoniowy, koralowy, kardynalski, grynszpan, cyklamen, błękit Thénarda, chabrowy itd)… Nagle poderwał się wiatr. Kartki z tą bezcenną wiedzą wyfrunęły przez okno. Odlatywały jak ptaki do ciepłych krajów, chwilę klucząc nad dachami. Część jednak zatrzymała się na parapecie. Na jednej z nich przeczytać jeszcze moglibyśmy taki fragment: „Student ma nauczyć się na pamięć nazw i umiejscowienia wszystkich kości do tego stopnia, żeby móc z pamięci nie tyle narysować całego kościotrupa, ale go wręcz wyrzeźbić.”

Dobra sztuka powstaje niemalże sama pod warunkiem, że panuje wokół odpowiedni klimat wolności, tolerancji miłości i bezwarunkowej akceptacji. Tak jak życie powstało na Ziemi, ponieważ była odpowiednia atmosfera, temperatura, woda oraz tlen....Pamiętajcie, że wy malujecie tylko połowę obrazu drugą część domalowuje sobie w wyobraźni oglądający…! Myślenie nie jest uznane za prace, a to najcięższy proces twórczy, dlatego myślcie i prowadźcie notatnik; spisujcie swoje spostrzeżenia, i wszystkie interesujące myśli, jakie się wam pojawią podczas malowania… Wiatr wzmógł się, a Michał spał dalej trwało to jakiś czas zapadła ciemność, później świt.

Michał obudził się i spostrzegł, że jego krzesło i biurko, na który tak skrzętnie notował swoje myśli i układał regulamin znajduje się na środku pracowni w której było 12 studentów. Michał wcale nie speszony stanął i powiedział:

— Dzień doby Państwo nazywam się Michał Ogiński i jestem państwa wykładowcą malarstwa. W trosce o najlepszą jakość usług i dla Państwa bezpieczeństwa informuje, że zajęcia są nagrywane. To oczywiście żart. Zajęcia zaczniemy od tego, że każdy z państwa wymyśli swój własny podpis na obrazie. Praktycznie żaden wykładowca nie zwraca na to uwagi a jest to rzecz podstawowa, ponieważ każdy widz na wystawie ogląda zawsze podpisy na obrazach. Warto jeszcze podpisywać swoje obrazy bo niedługo będa państwo zapewne sygnowali je kodem QR. Jeszcze raz powtórze: podpis jest bardzo ważny. Nie bez kozery mówi się przecież, że na początku malarz musi „wyrobić sobie nazwisko” a potem może robić co mu się zywnie podoba. Tak to prawda, ale żeby wyrobić sobie nazwisko trzeba dobrze, czytelnie i pomysłowo się podpisać. Uczcie się od najsłynniejszych malarzy taki np. Picasso. On podpisywał się pod każdym szkicem, rysunkiem czy obrazem. Jego podpis jest tak znany, że nawet przeniesiono go samochód Citroën Xara Picasso.

Wyrabiając niespotykany podpis pomagacie swoim kolekcjonerom odróżnić wasze oryginalne prace od falsyfikatów. Dużo można by o tym rozmawiać! Takie właśni tematy i nietypowe zadanie stawiał Michał swoim studentom. Niektórzy z nich jeszcze pamiętają jak to w ramach ćwiczeń z marketingu wysyłał ich dwójkami po domach jak mormonów czy świadków Jehowy, żeby pukali do drzwi domów i namawiali ludzi, aby zaczęli coś tworzyc, lub przynamniej kupili jakies obrazy i wsparli artystów.

Do legendy przeszły pewne zajęcia, podczas których Michał odwrócił role i do studium modela pozowała im dziewczyna w 4 swetrach, kurtce i kożuchu a wszyscy studenci rozebrani mieli ją malować. Nie była to tylko zgrywa, ale uświadomienie co musi czuć modelka, kiedy tak siedzi naga przed audytorium studentów, którzy gapią się na każdy centymetr jej ciała, kiedy musi walczyć ze wstydem. Teraz role te zostały odwrócone i mogla ona patrzeć do woli na ciała studentów i studentek, którzy studiują bardziej jej swetry i kożuchy, niż ciało. Studenci lubili Michała, ponieważ zawsze malował wraz z nimi. Chciał być jak misjonarz który początkowo mieszka obok Murzynów, później zaczyna im pomagać, a gdy zdobędzie ich zaufanie wtedy troszkę napomknie to tu to tam w rozmowie o Bogu. I na tym koniec. Ta taktyka bardzo mu odpowiadała a jednocześnie uczył się wiele od studentów, studenci od niego i wszyscy od wszystkich, ponieważ prowadzili ożywione dyskusję a koniec zajęć. Michał uważał, że student w pracowni nie powinien mieć absolutnej wolności, ponieważ nie ma się wtedy przeciwko czemu buntować. Bunt to silna motywacja do twórczości. Drugą równie silną motywacją jest seks. Wolność absolutna jest bez sensu. To tak jakby równocześnie gadać w 5 językach jednocześnie tylko kto to zrozumie? Żeby być zrozumiałym trzeba ograniczyć się do mówienia w jednym języku, stosując zasady gramatyki oraz słowa powszechnie znane.Niby zniewolenie a ile wolności może przynieść, prawda?

Michał nie dawał korekt. Mówił, że korekty może dawać ortodonta i to korekty zgryzu. Twierdził, że o malarstwie czasem lepiej milczeć, a pokazywanie obrazów to pretekst do innych rozmów: o życiu, miłości Bogu, czy zwykłych pierdołach. Uważał, że nie jest spowiednikiem i nie ma prawa dawać studentowi „pokuty” za grzechy, czy inne „rzygowiny duszy” „wylane"na obrazie. Naprawdę starał się unikać ze wszystkich sił „uczonych gadek”, pierdzielenia bez sensu (PBS). Nie zawsze się mu to udawało. Byli tacy studenci, którzy notowali wszystko, co mówił a później to przepisali i xerówki rozdawali niższym rocznikom. Trudno było zatrzymać ten proces. Michałowi to schlebiało, ale nigdy nie był zwolennikiem relacji mistrz- uczeń. Wierzył, że skoro jego słowa są dla nich ważne to również zastosują się do zasady, którą im wpajał, a mianowicie takiej, żeby nie ufali żadnym autorytetom i byli przygotowani na to, aby w razie potrzeby wszystko podać w wątpliwość. Gorzej jest bowiem zawieść się na ważnym autorytecie niż na samym sobie.

Zapoznajmy się zatem jakie to wypowiedzi Michała były chętjnie czytane i jakie mogły zostać poddane w watpliwość w momencie kiedy gwizda jego autorytetu zgasnie na firamencie sztuki: 1 Szanujcie ludzi, którzy będą żyli z waszego malarstwa. Muzealników, marszandów, właścicieli domów aukcyjnych, kolekcjonerów. Opanujcie jak najlepiej warsztat i technologie malarskie, aby konserwatorzy nie tracili za dużo czasu na restaurowanie waszych obrazów. Pamiętacie, że czasu nie da się cofnąć postarajcie się więc, żeby obrazy były warte czasu odbiorcy. 2 Nie interesujcie się zbyt wieloma sprawami, nie miejcie zbyt wiele rozproszeń. Malarstwo to sztuka skupienia w wewnętrznej samotności i sprzedawanie swojej prywatności. Myślcie i malujcie odważnie! Możecie dobiec bowiem tylko tam, gdzie wcześniej rzuciliście myśl. Rzucajcie oszczepy swoich pragnień, kule swoich marzeń, i dyski swoich wyobrażeń daleko poza horyzont. Malujcie swój raj-Eden i odważnie kroczcie, aby zdobyć tę ziemię obiecaną. Wszystko, co jest warte namalowania, jest też warte zdobycia w życiu. Samym jednak rozumem nie namalujecie dobrego obrazu. Obraz rodzi się z żądzy podobnej do tej, jaką kochanek i kochanka pragną siebie nawzajem. Zostaw jednak w swoim wnętrzu taki azyl, do którego nikt nie będzie miał dostępu oprócz Boga. Nie wszystko bowiem warto pokazywać i wyrzucać, nie wszystko też da się pokazać, przekazać, powiedzieć, zagrać, zaśpiewać, namalować choćby się stawało na rzęsach.. 3 Na początku rozdawajcie swoje obrazy lub sprzedawajcie je tanio. Ważne, żeby poszły w świat. Niech będą heroldami, głoszącymi waszą przyszłą sławę. Pamiętajcie, że zostanie sławnymi artystami nie musi być waszym marzeniem, ale jest obowiązkiem i długiem zaciągniętym wobec tych, którzy do tej pory kupili wasze obrazy, ponieważ oni w nie zainwestowali nie tylko, aby ozdabiały ich pokoje, ale z nadzieją, że po waszej śmierci dostaną za nie stokroć tyle ile zapłacili. 4 Sztuka służy do komunikacji, nie do bełkotu. Studiuj malarstwo tylko wtedy, kiedy autentycznie masz coś do powiedzenia. Czy jest sens uczyć się języka obcego, kiedy nie ma się z kim ani o czym rozmawiać? Czy rozmawia się do lustra? Zanim coś namalujesz pomyśl, jeśli pomyślisz powiedz to komuś, jeśli po tym nadal twoja myśl jest warta czasu i uwagi dopiero wtedy ją namaluj. Nauczyć się malować to znaczy nauczyć się rozmawiać o czymś naprawdę istotnym, tworzyć więzi z innymi ludźmi. Najważniejsze jest to, co dzięki tworzeniu sztuki zbudujemy w sobie, co pozwoli nam być lepszymi ludźmi, wchodzić w głębsze relacje z innymi, samym sobą oraz z Bogiem, a nie to, ile kilometrów desek czy płótna zamalujemy. Wyryjcie sobie głęboko w mózgu zdanie van Gogha: „Nie ma nic bardziej artystycznego niż kochać ludzi” 5 Przyznawajcie się sami przed sobą do waszych ukrytych pragnień. Wiele z nich jest niemożliwych do spełnienia i to budzi frustrację i lęk. Namalujcie to. Ulżycie sobie. Sztuka rekompensuje nam bowiem nasze niespełnione namiętności. Malujcie też swoje niespełnione miłości i seksualne obsesje, nie ma bowiem w przyrodzie silniejszej energii niż seks i miłość. Malarstwo ma wiele podobieństw do seksu. Jeśli poddacie się temu uczuciu, ta intuicja poprowadzi was do rajskich przyjemności. Nie myślcie, wyłącznie lewą półkulę mózgu, wyłączcie ją na czas malowania. Wolność jest w uczuciu rozkoszy, a jak powiedział malarz Józef Pankiewicz: „Sztuka winna być rozkoszą, dzięki, której objawiają nam się prawdy inną drogą niedostępne”. Rozkosz jest jak trotyl- rozsadza skostniałe formy myślenia, a to daje artystyczną wolność. Przestrzeń obrazu to jedyna rzecz, na którą możecie mieć absolutny wpływ i kontrolę czego nie możecie powiedzieć o waszym życiu, które jest nieprzewidywalne. Ten kawał szmaty naciągniętej na drewienka może dać wam wolność i władzę, jakiej nie wywalczycie na barykadach w życiu. 6 Oglądajcie obrazy innych, choćby po to, tylko żeby poczuć się, że jesteście lepsi. Nie miejcie złudzeń! Pamiętajcie, że dokładnie w tym samym celu inni będą oglądać też wasze obrazy. Wystawiajcie swoje obrazki gdzie się da. Schowane na strychu są skazane na milczenie jak kazania Piotra Skargi, których nigdy nie wygłosił. Wystawiajcie się zatem, abyście nie przeżywali silnych rozczarowań i poczucia niesprawiedliwości, kiedy zobaczycie autentyczne gnioty w największych muzeach świata. 7 Obraz ma być zbudowany z kontrastów, więc znajdźcie w sobie największe przeciwieństwa, jakie możecie sobie wyobrazić (pomyśl co najbardziej kochasz, a co najbardziej nienawidzisz) i wyraź to w obrazie. Dopiero jak znajdziecie plus i minus może popłynąć prąd, a prąd to ruch, ruch to emocje, a emocje to życie. Pamiętaj, że być artystą to elektryzowanie widza, staraj się jednak, aby się zbytnio nie popisywać nie bądź kabotynem. Przyznawaj się przed sobą do kompleksów i słabości i uczyń wręcz z nich wartość nie wypieraj się ich pamiętaj, że są bardzo wielką częścią twojej osobowości; stwórz z nich swoją sztukę! Wiem, że chciałbyś zakopać swoje ułomności pod ziemię, pozbyć się ich, ale co jeśli prawdopodobnie to jedyna oryginalność, jaką możesz mieć? Przekuj więc porażkę na sukces. Malując obraz maluj go dla kogoś, z myślą o kimś. Jak list. Maluj to, co chciałbyś im powiedzieć, ale wstydzisz się albo boisz. Nam wstyd się przyznać do tego, że ten sen mógłby ciągnąć się jeszcze długo, jednakże tak nas natura i Bóg na niebiosach stworzyli, że mamy marzenia senne w fazie nazwanej fazą REM a ta faza właśnie u Michała skończyła się. Spał na siedząco przy biurku a przez otwarte okno widać było ciemność oświetloną kilkoma latarniami i świecący napis ASP = Artyści Są Pier...ci. który jak się właśnie okazało namalowany został fluorescencyjnymi farbami i świecił w nocy obwieszczając tym samym smutną prawdę o artystach widoczną 24 godziny na dobę. Nadal wiał silny wiatr wdmuchujący do środka Michałowego pokoju różne śmieci jak fale morza wyrzucają na brzeg wodorosty bursztyny tak wiatr wdmuchiwał liście papierki i kilka kartek… zaraz zaraz, ale czy nie jest?.. Tak to kartka z notatnika Michała ze snu, na której pisał regulamin pracowni ale, jak się ona się tu dostała? Była złożone jak koperta a na niej pieczątka miasta: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch w Wali w hrabstwie Gwynedd. Po otwarciu przeczytać można było pisane szybko słowa: sztuka=największy hedonizm=zbawienie = życie wieczne

Rozmowa 1 (internetowa)

Michał

Cześć ARTYSTKO jest jakieś miejsce w internecie albo jakiejś galerii, gdzie można zobaczyć Twoje prace? Jeśli tak chętnie bym zobaczył.

ARTYSTKA

Gdybym miała,.. to czemu nie? Oglądaj! Jednak nie ma tak dobrze!… Jak tam Ci leci twórczość malujesz coś ostatnio?

Michał

Na pewno jest tak dobrze i coś tam jednak masz. Co do mnie to powoli się zabieram do tworzenia..

Mógłbym na przykład kiedyś Ciebie namalować, gdybyś się zgodziła.

ARTYSTKA

Wow! Jeszcze nikt mi takiego artystycznego portretu nie proponował. To mogło by być fajne

Wiesz prace mam, ale nie mogę się wziąć za robienie fotek moich obrazów a wszystkie nowsze rozpierzchły się po świecie.

Michał

Uczelnia to czarna dziura pochłaniająca obrazy… skąd ja to znam.

ARTYSTKA

Dokładnie ugryzłeś temat! Aczkolwiek są tam co najmniej 2 obrazy ktore bym bardzo chciała odzyskać, ale nie chce mi się jeździć i szukać tej mojej profesorki.

Michał

U profesorki w pracowni byłaś hmm...mam nadzieje, że Cię nie przerobiła na swoją modłę.

Od niej z pracowni wszyscy studenci malują podobnie… są jak xero jej samej.

ARTYSTKA

Ja ją bardzo lubiłam, ale w pewnym momencie przestała do mnie mówić w czasie korekt i to raczej nie z powodu tego, że była na mnie obrażona, ale z powodu mojego geniuszu, który ja porażał. Haha. Nabijam się! Wiesz jak ja tęsknie za dobrym rysunkiem, takim dającym w kość? Takim anomicznym, gdzie widać każdy mięsień każde ścięgno. Ja chce się rozwijać! Potrzebuje kogoś, kto mi to oceni i kto mnie zmotywuje do pracy.Sama to ja sobie mogę rozwijać szary papier do rysowania. Chcę tworzyć, ale nie umiem się zabrać… Za dużo myślę, analizuje każde pociągniecie ołówka czy pędzla zanim w ogóle zacznę — jakby ta praca miała być najlepsza na świecie i miała się wpisać do historii sztuki.. Mój perfekcjonizm i skrupulanctwo zabija we mnie artystę.

Michał

To się pomódl! Ja się modlę przed malowaniem! Jestem przekonany ze sztuka od sacrum pochodzi

ARTYSTKA

Lubie to! Ja wiem, że tak jest. Zwierzęta nie tworzą sztuki.

Michał

Tak jak mówił Nowosielski, że jak maluje obraz to czuje jakby przez jego rękę przemawiał jakiś byt subtelny, czyli anioł, więc bez natchnienia się raczej nic nie da zrobić w sztuce, dlatego też ja staram się nie myśleć podczas pracy, tylko zdać na natchnienie. Dla mnie najlepsze obrazy to te, które wydają się jakbym nie ja je namalował

ARTYSTKA

O dobra metoda! Nie wiem, czy potrafiłabym nie myśleć podczas pracy, ale ja na razie i tak malować nie mogę, nie mam gdzie. Jakbym tu coś w mieszkaniu zachlapała to mi rodzina urwała głowę i zagraliby sobie nią w golfa.

Michał

Masz taką maleńką główkę, że można nią grać w golfa?.haha Malować to możesz w plenerze!

ARTYSTKA

No przy obecnym mrozie -8 C w plenerze to na pewno nie myślałabym podczas pracy, ale natchnienie też szybko by się skończyło, bo ja raczej jestem zmarzluch. Od samego myślenia o tym zrobiło mi się zimno. Idę zrobić herbatę, cześć!

Michał

No to cześć!

Rozmowa 2 (internetowa)

Michał

Artystko napiszę Ci, o co tak naprawdę chodzi, dlaczego do ciebie piszę. Chodzi o to, że nieprawdopodobnie mi imponujesz. (chociaż mało Cię znam, albo nawet wcale) Imponujesz mi swoim oddaniem i wiarą w Boga, oraz tym, że tak często dajesz o tym świadectwo na Facebooku (w życiu pewnie też, ale nie mam okazji tego sprawdzić… Nawet nie wiesz ile Twoja postawa dla mnie znaczy-dla mnie człowieka, który dopiero niedawno na serio się nawrócił, bo ja cale swoje życie budowałem jak dom na piasku i kiedy przyszły burze rozleciał się na kawałki. Dlatego znając konsekwencje takiego postępowania postanowiłem zbudować swoje życie na Bogu- niestety nie mam wokół siebie zbyt wielu ludzi wierzących, bo wiesz miasto, w którym studiowałem, raczej nie sprzyjało ascezie, modlitwie i kontemplacji- a raczej na odwrót; rozpuście pijaństwie i narkotykom itd. -przynajmniej w moim przypadku… Dlatego niewysłowioną radością napawa mnie świadomość, że jeszcze istnieją ludzie wierzący w Boga i niewstydzący się go (a takich ludzi ja znam naprawdę niewielu!) ARTYSTKO tyle, chciałem Ci napisać, jeszcze raz dziękuję Bogu, że istniejesz- i ludzie podobni Tobie, bo to mnie niezmiernie motywuje. Czułem potrzebę napisania tego Tobie już dawno, ale dopiero dzisiaj poczułem do tego natchnienie. Nie będę już na razie do Ciebie pisał, no chyba ze sama zechcesz-bo nie chce ci się naprzykrzać czy być nachalnym, ale gdybyś może kiedyś wspomniała o mnie na modlitwie, byłbym wielce rozradowany. Jeszcze raz dzięki

ARTYSTKA

Michał, skąd ty wiedziałeś, aby właśnie dziś napisać? Dziś, kiedy mam takie przesilenie w sobie, że tracę siły i nie wiem, czy warto walczyć aż tak…! I TY PISZESZ TAKĄ WIADOMOŚĆ!!!TAK SIĘ UCIESZYŁAM, że patrze na życie z optymizmem, że warto się startać być chrześcijanką. Jeeeeej Dziękuję Ci, że postanowiłeś to napisać, choć ja ostatnio jestem taka cierpka. Tak Ci dziękuje sprawiłeś TERAZ TYLE DOBREGO. TAK MNIE UMOCNIŁEŚ, w moim przechodzeniu przez ciemną dolinę! Bardzo bardzo bardzo Ci Dziękuję!!! Naprawdę bardzo. Wiesz poza tym Chciałam Ci też bardzo podziękować za modlitwę wiesz? Widzę, że na serio się nawróciłeś. Twoja modlitwa jest szczera i skuteczna! Zastanawiałam się ostatnio: kto się za mnie modli? Bo widzę, że to wszystko, co się dzieje w moim życiu ostatnio samo z siebie tak by się nie poukładało, gdyby ktoś się o to i za to nie modlił. Pomyślałam, że to mój przyjaciel Marcin… ale Pan Bóg sprawił tak, że wtedy Ty się odezwałaś i napisałeś, że się za mnie modlisz! To jest takie szlachetne!! Tyle dobrego sprawiłeś z Bogiem rzecz jasna! Stary! Chwała Panu! Bo dałeś mi w moim ziemskim padole naprawdę parę pociesznych akcji, bez których to ja już nie wiem, jak bym mogła dalej żyć. Jejku, dziękuje Ci za te wspaniale słowa. Tak na marginesie widać że stajesz się mądrym człowiekiem, prawdziwie mądrym; Wiesz modle się też za ciebie mocno, ostatnio nawet ofiarowałam Ci też w Komunii Świętej super MEGA BOMBOWA RZECZ taka komunia wiesz?

Michał

Dziękuję ci.

ARTYSTKA

a gadasz sobie z Panem Bogiem przez Pismo Święte?

Michał

eeeee no..

ARTYSTKA

Poza tym Chciałam Ci powiedzieć, ze widać, że masz w sobie Ducha Bożego. Michał ....to niezwykłe imię wiesz?

Michał

Znaczy:” Któż jak Bóg”

ARTYSTKA

Tak! Może ktoś, kto nie jest w to dłużej wkręcony niż ja, będzie w szoku, ale ja widze Boga w Tobie

Michał

Ha haa no ja jestem w szoku ...muszę to chyba na chłodno przemyśleć. Dobranoc Artystko

Rozmowa 3 (internetowa)

ARTYSTKA

Co myślisz o Gender? Widziałeś taki film? Gender i edukacja seksualna wielkim zagrożeniem — Gabriele Kuby W skrócie o niektórych zagrożeniach, jakie niesie ideologia gender.?

Michał

Wiesz ja to bym bardzo dużo wyrzucił z edukacji nie tylko seksualnej haha

ARTYSTKA

Co wiesz na temat Gender?

Michał

Mnie to cale gender z jednej strony śmieszy a z drugiej przeraża.

ARTYSTKA

Mam identycznie co więcej ono już jest w Polsce! Wiesz przedszkola równościowe już działają po cichu się wkradają…

Michał

Jakie to szczęście ze nie chodziłem do przedszkola…

ARTYSTKA

Hahah jesteś nieukiem? Wiesz jak się zwracają do dzieci w takim przedszkolu?

Każdy jest onen, żeby nie sugerować dzieciom ich płci!!

Michał

Ha chyba opowiadasz jakieś bajki. Wiesz do takich przedszkoli będą chodzić dzieci homoseksualistów, którzy zaadoptują komórkę jajową jednej kobiety, żeby wszczepić te komórkę in vitro w drugą kobietę, żeby ta urodziła im dziecko za pieniądze.. Te dzieci będą się kolegowały w przedszkolu z dziećmi feministek, które wykupią spermę z banku nasienia i zapłodnią się i tak dalej i tak dalej:)

ARTYSTKA

Jeeeeeej i Ty tak mówisz po prostu?

Michał

Jeszcze można dużo o tym pisać…

ARTYSTKA

Jesteś Artysta nie czujesz obowiązku zrobienia coś z tym? Trzeba zrobić o tym prace, trzeba to pokazywać i uświadamiać ludzi jak wielkie to jest zło ten gender. Trzeba się zaangażować, aby sztuka miała społeczny przekaz i mówiła o problemach i zagrożeniach społecznych. Ja tylko tak widzę sztukę, zawsze tak widziałam choć w różnym stopniu to wyrażałam. W sumie to ja uważam ze jeszcze z nie udało mi się nigdy czegoś takiego wyrazić do końca po prostu nie mam tyle serca i ciężko wyrzucicić takie coś z siebie ale może tobie się uda? Spróbujesz?

Michał

Jesteś jak jakaś Joanna D’art czy też wolność wiodąca lud na barykady hhha Jakoś nie widzę potrzeby — żeby w sztuce trzeba było poruszać sprawy społeczne. Myślisz, że to konieczne?

ARTYSTKA

Tak. Tak ja czuje… a jak Ty widzisz sztukę? Czy sztuka to dla ciebie tylko malowanie dla malowania? Malowanie tylko po to, żeby zużywać farby? I żeby obrazy były ładniutkie i podobały się babciom i żeby służyły tylko do dekoracji mieszkań i hoteli?

Michał

Dla mnie sztuka jest czymś intymnym, czymś, co pokazuje mnie dogłębnie bez kłamstwa i maski i niekoniecznie musi ona coś mówić o społecznych problemach. Ja nie czuje żadnej misji — żeby zbawiać świat przez sztukę …wczoraj już Ci pisałem, że dla mnie sztuka to trochę sacrum.

ARTYSTKA

Rozumiem, ale widzisz ja myślę inaczej; myślę, że sztuka jest po to, żeby wstrząsnąć całymi narodami- taką siłę powinna mieć sztuka. Myślę, że jest to świetny temat, by podyskutować więcej, ale nie dziś..muszę robić prace na jutro na socjologie chyba mam już rekordowo mało czasu … Będę pisać o bezdomności do zobaczenia! Niech Ci błogosławi Ten z góry!

Rozmowa 4 (internetowa)

Michał

Artystko! Dlaczego ty się tak olewczo zachowujesz? Już kilka dni mi nie odpisujesz.. Powiedz co ja mam o Tobie myśleć hę? W każdym razie pamiętam i codziennie się za Ciebie modlę..Chciałbym, żebyś chociaż troszkę była bardziej otwarta dla mnie i zechciała ze mną poklikać na tym czacie? Bo już o jakiejś rozmowie w realnym świecie nie śmiem marzyć.. nie mówiąc już o jakimś spacerze po okolicach czy zaproszeniu na kawę…

ARTYSTKA

Wiesz a ja Cię przepraszam za to moje unikanie, ale ostatnio miałam parę jakiś takich akcji z ludźmi, że już miałam dość wszelkich nowych tzw. przyjaźni. Pisałam z ludźmi, i którzy pisali, że niby coś tam chcą a tak na serio to omówić się na randkę i zwracać mi głowę miłościami, bliskością i jeszcze jakieś duperele, których ja już normalnie nienawidzę xd wiesz to jest mega wkurzające, kiedy jest sobą a tam już jakiś chop się czai by się w Tobie zakochać czy myśleć ze go uwodzisz, czy cholera wie jeszcze co:(Mam już dość takich akcji, tak mi się nie chce, taka wyprana jestem i tak serio mam dość.Sorry, ze Ci też o tym pisze, ale inaczej byś nie wiedział skąd moje takie zrażenie.Mam już dość znajomych facetów zalotników: po prostu tyle, ale widać mam taką naturę, ze w tym spaczonym świecie jest to rozumiane jakoś opacznie i zdarzają się takie sytuacje … Chyba Cię potraktowałam jako jedną z nich …wiesz chętnie bym się z Tobą zaprzyjaźniła o ile nie przekroczysz jednej z tych granic zwykłej przyjaźni, gdzie ludzie mogą być sobą i nic nie knują, by próbować zarywać czy coś....bo chrześcijanek jest całe mnóstwo jak trochę poszukać i to właśnie nawróconych nie takich z ochrzczenia. Jeśli chcesz pokażę Ci gdzie je można poznać a któż wie może jedna jest tam z nich dla Ciebie, by razem wzrastać w miłości do siebie wzajemnie i do miłości Bożej? Serio jeśli Cię to interesuje chętnie Ci pomogę! Poza tym dobrze jest byś się rozwijał w tym poznaniu Boga! Bo jest tyle fantastycznych akcji do odkrycia z Nim ze żyć się chce i dla tego warto żyć! Ale świat potrafi tak zniechęcić ze nawet portem Ci się wychodzić nie chce

Michał

Wow ale sie rozpisałaś. Dzięki! Spokojna głowa ja to nawet nie miałbym sił na zaloty; tak na serio to powierzyłem sprawy „związkowe” Bogu niech on rozporządza. Ja już za wiele w tej materii damsko męskiej narozrabiałem i bardzo sobie pokomplikowałem życie, nie mówiąc już o sumieniu. Poza tym teraz to ja już nawet nic nie mam, na co bym Cię mógł poderwać ani fury, ani komóry, ani wyglądu atlety, chyba tylko podryw na Boga wchodzi w grę-oczywiście żartuje. Zacząłem ostatnio brzydzić tym, w jaki sposób ludzie (i ja niestety tez w przeszłości) frywolnie podchodziłem do tych. spraw sporo się można tego było naoglądać w akademikach oj sporo. Teraz jednak ja jako ten syn marnotrawny który przez lata „żywiłem się ze świniami” powróciwszy do Boga pragnę się „najeść” nim, wiec na razie tylko on mi w głowie. Bądź spokojna Artystko! Nie chce cię ciągnąc na randki albo uwodzić, choć przyznaje ze śliczna z Ciebie dziewczyna; nawet nie chce się z Tobą na razie w ogóle spotykać-wystarczy mi, że w ogóle jesteś-fajna jest taka świadomość- dzięki Bogu no i gdybyś się czasem też za mnie pomodliła to byłoby wspaniale. Uwierz mi, że po tamtym roku, który mnie bardzo doświadczył muszę mieć siły, żeby budować wszystko od nowa..

ARTYSTKA

Dziękuję, że taki jesteś pozostań z Bogiem

wiesz ja Cię bardzo przepraszam, ale muszę iść na obiad

Michał

Wcześnie masz ten obiad smacznego! cóż tam szamasz?>

ARTYSTKA

będę mieć kluski i jakieś mięso pewnie

Michał

To smacznego! Do zobaczenia!

Rozmowa 5 (internetowa)

Michał:

Artystko chciałabyś zobaczyć moje obrazy? Jeśli tak tu masz linki do stron z moimi pracami…

ARTYSTKA

Ey! Fajne to masz! O! Disco laski? Heh! Poza tym supermarket super temat -ja też uwielbiam takie publiczne miejsca zawsze mi się marzyło namalować ludzi w busie OOOOjaka śliczna mama! Ale musiała być zadowolona z takiego obrazu! Tak pięknie ją namalowałeś, jest śliczny!!!! Co na niego mama? jest świetny!!!Michał! Zobaczyłam w nim masę serca:)Ey! mama jest przepiękna! Jak zareagowała?

Michał

nie wiem namalowałem ja krótko przed szpitalem nawet nie pamiętam chyba rozumiesz

ARTYSTKA

rozumiem… wiesz dla mnie ten obraz jest wyjątkowy. Fajnie ją pokazałeś z perspektywy męskiej duszy! Namalowałeś mamę jak kobietę w ogrodzie taką piękną -jak każda kobieta chciałby się widzieć i tak wspaniale radosną i te kolory!! Jest taka kochana, ale to nie zwykła piękna kobieta jest mamusiowata jeeej naprawdę jest piękna wiesz..doceniam to i kolekcjonuje takie momenty jak ten, kiedy się zachwycam tak pięknie i wiesz czuje się lepsza wtedy, ale tak w boży sposób czuje się taka radosna i szczeliwa kiedy widzę dobra sztukę co nie znaczy ze wybitna czy coś, czy poprawnapoprostu piękną mamą mi podpadła do kolekcji moich pięknych wspomnień i wzruszeń

Michał

Kobieto gdzieś ty się uchowała z taką wrażliwością?

ARTYSTKA

To niesamowite, żeby tak namalować matkę z takim wyczuciem i pięknie malarsko, wiesz, ale naprawdę mama jest śliczna… to dobry obraz na podryw hahaha

Michał

Ciebie się nie da poderwać przecież?

ARTYSTKA

Mnie nie, ale daje Ci radę na przyszłość… ponoć zakonnikiem być nie chcesz?

Michał

Chce być mężem i malarzem.. Dlatego dzięki, że mi to piszesz teraz wiem, że się opłaca malować.

ARTYSTKA

Pewnie ze się opłaca!! Jeśli budzisz serce w kimś sztuką lub dobrym słowem to jest to coś świętego pochodzącego od samego Boga! Pokaż ten obraz znowu na spokojnie mamie; namalowałeś ją tak pięknie, wierzę że poruszysz jej serce. Masz w tym obrazie tyle takiej świetnej przestrzeni i coś, co ja nazywam malarskością koloru. Obraz pozornie wydaje się być płaski, ale właśnie jest bajkowo przedziwnie trójwymiarowy. Twoje myślenie jest tak daleko pomysłowe i piękne; uchwyciłeś coś nieprawdopodobnego, że Ty masz cos takiego w sobie!? Jakbyś marzenia tam wsadził pędzlem. Niewiarygodne! Takie niesamowite męskie spojrzenie, ale pełne kobiecości …wiesz …piękne to jest.

Michał

Jestem zahipnotyzowany Twoja wrażliwością, jak mało jest takich odbiorców. Ja to malowałem ostatkiem sił bardzo długo i nakładałem tę farbę i nakładałem chciałem, żeby był taki efekt świetlistości i światła

ARTYSTKA

Niesamowite, że tak trudny obraz zrobiłeś z takim wyczuciem! Czy Ty sobie zdajesz sprawę jak trudną robotę odwaliłeś w tym obrazku? Niby jest „puszczony”, ale jest dopracowany. Ujmuje mnie twój sposób malarskiego myślenia. W tym portrecie jest jednocześnie świat dziecięcy i piękny, oraz świat poważny i duchowy.

Michał

Artystko ja kocham uwielbiam wielbię, ubóstwiam, pragnę, chce lgnę, do rozmów z Toba, ale już padam i zasypiam

ARTYSTKA

Dziękuję za rozmowę i to że jesteś taki głęboki wiesz …? i… że jesteś moim przyjacielem… pa!

Rozmowa 6 (internetowa)

Michał

Pokój temu czatowi i wszystkim jego rozmówcom

Artystko myślałaś o tym kiedyś jakby to było, gdybyś została świętą?

ARTYSTKA

O ciekawa myśl! Najpierw jednak musiałabym zostać błogosławioną.

Michał

hahahah zastanawiam się gdzie ja bym cię chciał zobaczyć hmmmmchyba na ołtarzach jak Cię ogłaszają świętą św. ARTYSTKA- patronka… facebooka?

ARTYSTKA

hahah możne być bym miała błogosławione wpisy to znaczy posty!

Michał

Tak błogosławione posty zwłaszcza w Wielkim Poście… Oraz święte komentarze i konsekrowany czat i zamiast piktogramu LUBIE TO — kciuk do góry -miałabyś kciuk do góry z krzyżykiem-co by oznaczało BŁOGOSŁAWIE TEMU. A Twoi czciciele modliliby się święta ARTYSTKA proszę, aby ten chłopak czy też ta dziewczyna zaprosił mnie do znajomych na fejsie Zamiast Ikon na pulpicie miaalbyś ikony świętych, a na twojego maila ciągle przychodziłyby maile z modlitwami i prośbami o wstawiennictwo w jakiejś tam intencji. ....dobra przesadzam!

ARTYSTKA

Całkiem wskazane takie przesady! O tak! tak będzie. hmm a Ty co będziesz miał święte? Hmm niech pomyślę… już wiem! Ty będziesz mieć Świętą cierpliwość i dzięki temu święty spokój hahah.

Wiesz...jeśli już miałabym wybierać to chciałabym być świętą od Piękna! I żeby karteczki z moim wizerunkiem, które księża będą dawać dzieciom na przykład na kolędzie były najpiękniejsze najlepiej z dużą ilością różu i posypane gwiazdkami i brokatem!

Michał

Artystko nie obraź się, ale to by był straszny kicz! Gorszy od wizerunku Jezusa z tego słynnego obrazu Jezu ufam ci i nawet gorszy od tych prześlicznych przedstawień ludzi w raju, które można znaleźć w książeczkach świadków Jehowy. Wybacz, ale ja nie cierpię religijnego kiczu…

ARTYSTKA

Co? Piękno nazywasz kiczem? Przecież poprzez piękno można dojść do Boga! Ja zawsze chciałam malować tak piękne obrazy, żeby ludzie patrząc na nie z wrażenia klękali i od razu się nawracali.

Michał

Ja bym chciał, żeby moje obrazy sprawiały cuda...Myślisz, że gdyby do farb akrylowych dodać wodę święconą czy też krzyżmo święte to wtedy moje obrazy będą „łaskami słynące”?

ARTYSTKA

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 36.51
drukowana A5
Kolorowa
za 61.23