Martwica
Nie martw się
Tyle razy słyszałem
A ja nawet
Rozkład na przystanku
I zwłoki na imprezie
Widzę
I gniję
Zawistna
Tak kochasz te szczyty niebieskie
Towarzystwo gwiazd
Podniebnych ptaków pieśni
A powiedz mi miła
Czy jak zejdziesz na ziemie
W końcu
Innym skrzydeł nie zaczniesz podcinać
Z zazdrości?
Wolność
Nie patrzę w niebo
Nie chodzę własnymi ścieżkami
Ślepo podążam za tłumem
W jedynym właściwym kierunku
Nie żałuję spadających liści
Głodnych spojrzeń
Uczuć nieopisanych
Ja, człowiek wyzwolony
Hobbistycznie zajmuję się
Niekochaniem
Biletomat
Życie jest biletem w jedną stronę
A ty byłaś dla mnie kasownikiem
Mogę przechodzić z rąk do rąk
Ale tylko przy tobie
Przez tę parę chwil
Byłem ważny
Z przymrużeniem oka
Tak stroi się Pani jak dzieci choinkę
W startych na pył gwiazdach okrywa powieki
Nogi w siatkę wkłada jak najlepszą szynkę
I rumianym pędzlem maskuje wypieki
Na górę koszula utkana z pragnienia
Skrywa coś co nie daje spać mi po nocach
Choć zmieniać się może w bóstwo od niechcenia
Najlepiej wygląda Pani w moich oczach
Ogród
Stoję przed murem na jałowej ziemi
Nie chciałem byś zrozumiała zbyt dosłownie
Jak mówiłem, że musisz serce ogrodzić
Na myśl przyszły róże mi, chabry, piwonie
Noc która wypadła
Czy to dla mnie tak chętnie pozbywasz się wad
Z każdą zrzuconą częścią garderoby
Z każdym oddechem mocniej przyśpieszonym
W oczach pięknieje ci świat
Dlaczego dziś w nocy byt nabrał znaczenia
A całym mym światem będąc drżysz w posadach
I nie mamy sobie nic do powiedzenia
Jękiem tłumiąc krzyki, że tak nie wypada
60 dni drogi od raju
Od dwóch miesięcy w nocy budzi cisza
Nie trawię już ludzi, pokarmów
Zwracam samotnością
Szukając w poduszce
Twoich rysów twarzy
Szurając palcami
Chcącymi rysować skórę
Mógłbym wydrapać na niej
Że kocham nawet kłamstwa
Bo w CV mi zostało
Wpisać zawód: miłosny
Księżycowa
Nie przejmuj się, że nie świecisz
Jak tysiąc wspaniałych słońc
W piękne, radosne dni
Bo kiedy w życiu nadejdzie mrok
Wszystkie za horyzontem się znajdą
I tylko ty pozostaniesz
Jedna, srebrzysta znajda
Księżyc mojego życia
Jesień
Ponownie chłodem powiewa
Liście pożółkłe opadły na chodnik
Usta z samotności zaczęły pękać
By się do serca móc upodobnić
Definicja szczęścia
Czego mężczyzna potrzebuje do szczęścia?
Pieniędzy wydanych
Na bilety do kina
Prezenty
Kolacje w lokalach