E-book
15.75
drukowana A5
36.27
Bóg Śmierci Czas Nadszedł

Bezpłatny fragment - Bóg Śmierci Czas Nadszedł

3


Objętość:
117 str.
ISBN:
978-83-8384-999-7
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 36.27

21. Ciężkie życie

Życie sierot na całym świecie było niezwykle trudne. W wielu placówkach najmniejsze dzieci często zmagały się z głodem, ponieważ brakowało wystarczających funduszy na zaspokojenie potrzeb wszystkich podopiecznych. Mimo niedoboru chleba i innych produktów żywnościowych to właśnie brak miłości był tym, co najbardziej doskwierało każdemu z tych dzieci.

Gdy stracisz bliskich, życie nigdy nie stanie się idealne. Sierociniec, do którego trafiła, był przepełniony dziećmi, co sprawiało, że trudno było im stworzyć zgraną grupę wśród obcych sobie osób. Dziewczyna, przebywająca w tym miejscu, miała trudności z odnalezieniem się i nawiązaniem kontaktu z innymi. Wszystko zmieniło się, gdy w jej życie wszedł mały chłopiec, obdarzając ją miłością, jakby była jego własną siostrą. Od tamtej chwili stali się nierozłączni, trzymając się razem jak prawdziwe rodzeństwo.

W mieście Sylum mieszkało przyrodnie rodzeństwo — siostra i brat, żyjący w trudnych warunkach. Khlaris, wychowywała się w sierocińcu od najmłodszych lat. Trzy miesiące temu skończyła szesnaście lat i musiała opuścić placówkę. Jej przyrodni brat, Ignis, postanowił zamieszkać z nią, aby wspierać się nawzajem. Ich sytuacja była ciężka, więc dołączyli do [Poszukiwaczy Przygód]. Podczas procesu przydziału profesji odkryto u Khlaris wrodzone zdolności magiczne związane z żywiołem ognia. W ten sposób uzyskała tytuł [Maga Ognia], a wraz z nim najprostszy ekwipunek oraz kartę gildyjną, zawierającą jej dane.

Usiadła na krześle przy stoliku w budynku Gildii. Wyjęła dziennik z kieszeni i otworzyła go na ostatnio zapisanej stronie. Złapała za pióro i zaczęła relacjonować wczorajszy dzień. Na końcu spisała dochód z wykonanego zadania. Następnie, w myślach, podliczyła, ile wspólnie zarobili do tej pory, odejmując od tej kwoty wydatki na posiłki i noclegi w karczmie. Z obliczeń wynikało, że na ich koncie pozostało jedynie sześćdziesiąt srebrnych monet.

Nocleg kosztował ich jedną srebrną monetę dziennie, a na prowiant wydawali kolejne trzy srebrne monety. Zebrana suma wystarczyła jedynie na piętnaście dni. Do tego dochodziły opłaty związane z opuszczaniem wioski, każdorazowe wyjście i wejście kosztowało dwie miedziane monety. Z drugiej strony, mogli zarobić jedną srebrną monetę za drobne zlecenia, które wykonywali. W takich okolicznościach, przy tak szybkim tempie wydatków, trudno było im przetrwać nawet miesiąc. Życie [Poszukiwacza Przygód] było naprawdę wymagające. Może warto byłoby spróbować czegoś innego…

— Moja siostro, idziemy dzisiaj na misję? — zapytał ją rudowłosy chłopak, przerywając rozmyślania dziewczyny — Siostro, słyszysz mnie? Hej, powiedz mi…

Spojrzała na Ignisa, który miał dwanaście lat. Jego jasnoniebieskie oczy i delikatne rysy twarzy nadawały mu urokliwy wygląd, a chłopiec lekko się uśmiechnął. Nigdy nie widziała, by płakał, w jego oczach zawsze tliła się radość. Choć nie byli spokrewnieni, traktował ją jak swoją siostrę. Na sobie miał skromny, skórzany pancerz, a na plecach dostrzegła zawieszony miecz.

— Siostrzyczko! — krzyknął niecierpliwie Ignis.

— Tak, słyszę cię, Ignis! Nie musisz mi krzyczeć do ucha — odparła bez entuzjazmu — Od kilku dni dręczysz mnie tym pytaniem codziennie. Nie masz pojęcia, jak źle jest wykonywać zadania gildii w celu zabijania potworów. To bardzo trudne i niebezpieczne, Ignis, jeśli wiesz, co mam na myśli. Czy masz odwagę odebrać życie, nawet jeśli jest to potwór?

— Proszę cię, siostro, powiedz dzisiaj tak! Inne zajęcia są dla mnie nużące. Zbieranie roślin stało się monotonne, bo zawsze wybierasz bezpieczne miejsca blisko domu. A tak naprawdę, nigdy nie spotkał nas żaden potwór…

— Wybieram bezpieczne miejsce, bo chcę żyć! Nie denerwuj mnie dziś już od rana, dzieciaku! — przerwała mu, wrzeszcząc na niego bez powodu. — Ignis, proszę, wiedz, że myślę o naszym bezpieczeństwie.

— Proszę, chcę walczyć z potworami! — Jego głos znów się podniósł — Kiedy będę miał okazję przetestować swój miecz! Chcę wreszcie wypróbować to ostrze, bo jeśli go nie użyję, szybko rdzewieje… Również chcę sprawdzić swoje umiejętności w prawdziwej walce. Khlaris, musimy dzisiaj współpracować, musimy walczyć z potworami, aby zdobyć więcej złota. Siostro, wiesz, że nie możemy przetrwać na małych misjach, bo słabo płacą.

Ostrożnie wyciągnął miecz z pochwy i spojrzał w lustro po drugiej stronie baru. Dziewczyna zauważyła silniejszy niż wcześniej opór i zorientowała się, że jej słowa nie były słyszane przez jej brata. Od dziecka traktowała go jak krewnego, mimo że nie byli spokrewnieni.

Dorastali w sierocińcu, nie znając swoich rodziców. Kiedy dziewczynka skończyła szesnaście lat, została wyrzucona z sierocińca, a Ignis nie zawahał się opuścić z nią swojej bezpiecznej przystani. Razem postanowili dołączyć do Gildii [Poszukiwaczy Przygód], aby zarobić na życie. Chciała uniknąć w ten sposób nieszczęsnego losu żebrania na ulicy o kawałek chleba…

Przysięgałam go chronić i nie mogłam pozwolić mu walczyć ze złymi stworzeniami. Jak mogę go przekonać, żeby nie nalegał na tak złą podróż? — Nie chcę walczyć z potworami i ryzykować życia… — pomyślała dziewczyna, zmęczona codziennym zadawaniem tego pytania.

— Nie widzisz dzieciaka Klari, który próbuje się wykazać. Zobacz, jak chce walczyć! Dlaczego nie spróbujesz… — Usłyszała za sobą głos, powoli odwróciła się do kobiety.

— Lepszego momentu nie mogłaś wybrać. Takie rozmowy zawsze są zabawne i lubię słuchać twoich drwin pod moim adresem, Virsilio! — krzyknęła, jeszcze mocniej ściskając rączkę magicznej różdżki. Nigdy wcześniej nie używała tej broni w walce i nie wiedziała, na czym polegała jej magia, ale pewnie dźgnęła czubek laski w zbliżającą się kobietę.

Białowłosa kobieta roześmiała się, widząc determinację dziewczyny. Gdy podeszła do lady, wszystkie rozmowy ucichły. Miała przerażający wygląd i bandaż na lewym oku. Wyzwoliła wokół siebie dziwną ciemną energię, która z łatwością zmroziła krew tym, którzy na nią spojrzeli. Khlaris poczuła przeszywające spojrzenie na swojej skórze, a jej ciało niemal natychmiast wypełniło się strachem. Ręka trzymająca magiczną różdżkę drżała. Virsilia wysunęła oręż i skierowała klingę w stronę dziewczyny. W jej lewej dłoni pojawiła się tarcza, która zaświeciła na czerwono, wywołując panikę wśród obserwujących ich ludzi.

— Rzuć tę broń, bo zrobisz sobie krzywdę — powiedziała Virsilia o zdolności dziewczyny do walki. Wśród łowców przebywających w karczmie nie było nikogo takiego jak ona i nie bez powodu stała się Mistrzynią Gildii Czerwona Łuska. Nikt nie mógł rzucić jej wyzwania w walce na miecze, ponieważ wspierał ją przyjaciel Hector. Tarcza [Czerwona Łuska] używana przez Vircilię skrywała tajemnicę, gdyż był to prezent od potężnej istoty, której kobieta przysięgała służyć do końca życia.

Ma rację, nie mam z nią najmniejszych szans… Mogę po prostu odpuścić… — pomyślała, powoli opuszczając czubek laski w kierunku podłogi.

— To była mądra decyzja — ona również opuściła swój miecz i wsunęła do pochwy zawieszonej przy pasie. — Teraz mogę ci podziękować, Ignis… — powiedziała Virsilia, podchodząc do Ignisa. Objęła go, po czym przytuliła chłopca do swoich dużych piersi.

„Zazdroszczę mu. Ma piękną kobietę, która chce go przytulić. Oooo, ja również tak chcę…” — Słyszała szepty innych [Poszukiwaczy Przygód].

— Mistrzyni duszę się — szepnął z trudem Ignis.

— Och, przepraszam, może trochę przesadziłam — powiedziała Virsilia, wypuszczając chłopca z ramion. — Jesteś taki uroczy, że nie mogę się powstrzymać, mój kochany uczniu.

— Jesteś jej uczeniem?! — Przemówiła ponownie po Virsilii. — Nie mogę w to uwierzyć! Trenowałaś go do walki i opowiadałaś mu te wszystkie historie, codziennie dręczyłaś mnie jego chęcią zabijania potworów. Chociaż bardzo starałam się wyprowadzić go z tej myśli… Nie mogę uwierzyć, jak możesz to zrobić wbrew mojej woli, Ignis… — odwróciła twarz w stronę brata. — Naprawdę zrobiłeś to wszystko za moimi plecami?

— Siostro przepraszam… — powiedział brat, widziała łzy zbierające się pod jego powiekami.

— Tylko tyle mi powiedziałeś?! Po tej otwartej zdradzie… Znalazłeś przyjaciela w moim odwiecznym wrogu… — odpowiedziała gniewnym głosem.

Zaczęła głośno krzyczeć. Ignis rozpłakał się i wybiegł na zewnątrz. Po raz pierwszy zobaczyła jego płaczącą twarz. Virsilia wraz z pozostałymi członkami grupy w milczeniu obserwowała poczynania dziewczyny. Gniew zawładnął jej ciałem i nie pamiętała, co stało się potem.

— Opamiętaj się, Klari — usłyszała głos Virsilii, jakby dochodzący przez ścianę. — Nadal jestem z tobą, możesz teraz uspokoić się… zostaw złe uczucia za sobą…

Virsilia ujęła ją za ręce i pomimo swojej siły zrobiła to bardzo delikatnie. Jej dłonie były szorstkie w dotyku. Poczuła ucisk wokół swojego ciała i spojrzał w dół, aby zobaczyć zielone winorośle.

— Już wystarczy, możesz mnie puścić — szepnęła, ledwo mogąc wydobyć głos przez ucisk w gardle.

— Nie ma problemu, ale najpierw uwolnię Cię od niepotrzebnego gniewu, który w sobie trzymasz… — rzekła i skinęła głową, przyzwalając stojącemu mężczyźnie, żeby włożył więcej [PM] w zaklęcie.

— Auuu! To boli! — krzyknęła głośno, gdy roślina zaczęła wcinać się w jej skórę.

— Mistrzyni proszę, nie rób jej więcej krzywdy… Ona bardzo cierpi… — słyszała słowa swojego brata.

— Robię to, co należy do Przywódcy — odparła Virsilia — Widzę, że jesteś spokojna i mogę cię wypuścić. Możesz już zakończyć zaklęcie Hektor.

Khalaris upadła na podłogę. Bolało ją całe ciało. Poczuła siłę kolejnej osoby z Gildii Czerwonej Łuski na własnej skórze. Rzeczywiście, moc [Czarownika] była niesamowita i przerażająca. Po tym, jak złamał zaklęcie, nie miała ani grama energii, aby wstać. To było tak, jakby te pnącza odebrały dziewczynie chęci do życia.

— Wstań — powiedziała i podała dziewczynie flakonik z jasnoniebieską miksturą.

Niechętnie przyjęła prezent od kobiety, której nienawidziła całym sercem. Wiedziała, że bez tego daru nie byłaby w stanie utrzymać się na nogach przez cały dzień. W tym przypadku traci zdolność zbierania ziół i utraci desperacko potrzebne jej pieniądze.

Odkorkowała butelkę i z wielką chęcią wlała całą jej zawartość do ust. Po przełknięciu poczuła, jak ciepła energia rozprzestrzenia się w jej ciele. Powoli uniosła głowę, a potem resztę ciała, wstając na równe nogi. Wokół niej leżały powywracane ławy i połamane krzesła, a w kilku miejscach dostrzegła czarne ślady, które pozostały po płomieniach. Pozostali [Poszukiwacze Przygód] woleli opuścić pomieszczenie, a w budynku utknęli jedynie przerażeni recepcjoniści, którzy schowali się za swoimi biurkami.

— Czy to moja wina, czy ja to zrobiłam — zapytała się i rozglądnęła się wokół własnej osi, dostrzegając wszędzie zniszczenia.

— Nic z tego nie pamiętasz — szepnął Hektor zaskoczonym głosem. — Tak, ty… to wszystko twoja wina. To wszystko zrobiłaś w tym czasie, zanim użyłem magii, żeby cię pokonać. Przepraszam, że tak długo zajęło mi schwytanie cię moim potężnym zaklęciem.

— Kompletnie nic nie pamiętam… — powiedziała, pocierając czoło. Była zdezorientowana całą sytuacją. Myśl o tym, że spowodowała wielki problem, nie zdając sobie sprawy, przekraczała jej pojmowanie i sprawiała, że czuła się nieswojo.

Dziewczynę rozbolała głowa i usłyszała głos:

„Przyjdź do mnie, jeśli chcesz siły… Dam ci ją…” — Po tonie głosu poznała, że to była kobieta. Dziewczyna mogłaby przysiąc, że słyszała ją już wcześniej.

Khalaris pochyliła się bardzo nisko w stronę recepcjonistów i powiedziała przepraszającym głosem:

— Najmocniej przepraszam…

— Po zobaczeniu szkód, które wyrządziłaś, wiem, że wygląda to źle… — powiedział mężczyzna, wychylając się nad stolik — ale za to wszystko trzeba zapłacić! Natychmiast!

— Ile będę musiała zapłacić? — dziewczyna pospiesznie zadała pytanie.

— To będzie bardzo smutne, ale myślę, że złota moneta wystarczy — mówił mężczyzna, opierając się o stół.

Khalaris była przerażona, gdy usłyszała, że muszą zapłacić dużą sumę pieniędzy. Była pewna, że połowę życia spędzi na zbieraniu takiej kwoty. Z tego powodu pozostała niewolnikiem długu, w który popadła i obecnie nie była w stanie spłacić ze zbioru ziół.

— Ja nie posiadam…

— Proszę, to jest złota moneta, którą zapłacę… — przerwała Virsilia, wyjmując monetę z całego worka i kładąc ją na blacie.

— Mistrzyni… Nie proszę o litość, zwłaszcza od ciebie… Zgrzeszyłam, więc muszę ponosić konsekwencje — wtrąciła się, podnosząc głowę. — Nie chcę mieć długów.

— Wiem, że nie masz dużo pieniędzy, więc muszę za to wszystko zapłacić. Pozwoliłam ci stworzyć taki chaos, w końcu mogłam temu wszystkiemu zapobiec… więc na to zasługuję… Nie martw się o pieniądze…

— Zwrócę ci tę złotą monetę — powiedziałam przerażonym głosem. Zastanawiała się, ile czasu zajmie jej zebranie tej kwoty.

— Nie wiem jak? Zbieranie ziół nie przyniesie ci wielkich zarobków przez następne pięć lat… — Khalaris wywnioskowała z wypowiedzi Virsilii, że dziewczyna nigdy nie będzie w stanie zebrać pieniędzy.

— Zdaję sobie z tego sprawę — odpowiedziała, spuszczając wzrok ze wstydu.

— Jeśli chcesz odzyskać moje pieniądze, idź z bratem na potwory. Szybciej dostanę te pieniądze… Widziałam na tablicy ogłoszeń naprawdę fajną pracę dla was… — zbliżyła się do tablicy i ściągnęła wywieszone ogłoszenie.

Virsilia podeszła i dała jej tę karteczkę. Khalaris wzięła notatkę drżącą ręką. Dziewczyna z wahaniem zaczęła czytać opis misji:

Misja: Gobliny!

Opis: Zuchwałe Gobliny atakują podróżnych. Cel misji wyeliminuje źródło zagrożenia. Zabij pięć stworów i przynieść odcięte uszy, jako trofeum.

Lokalizacja: Wilczy Las.

Ranga: G

Nagroda: Za wykonanie misji 1 złota moneta.

Za każde trofeum dodatkowo 20 srebrnych monet.

— Mistrzyni jest to zadanie [Rangi G], a ja i mój brat posiadamy rangę niżej — skomentowałam i po chwili namysłu dodałam. — Zapomniałaś o tym?

— Nie zapomniałam, ale jestem pewna, że staniesz na wysokości zadania. Z całą pewnością wykonacie powierzoną wam misję… Gdyż wierzę w mojego ucznia… — odpowiedziała, uśmiechając się lekko.

22. Misja

Dziewczyna spojrzała na milczącego już Ignisa, a w jego oczach pojawił się niewytłumaczalny żar, gdy usłyszał, że zaakceptowała plan zabicia Goblinów. Wiedziała, że żaden argument go nie przekona. Uśmiechnęła się niezręcznie i ruszyła w stronę stołu, przy którym siedział zdenerwowany mężczyzna. Posiadał długie czarne włosy i zielone oczy. Miał na sobie strój służbowy, białą koszulę i czarną tunikę z insygniami Gildii Poszukiwaczy Przygód.

— Przepraszam, że przeszkadzam, ale mój brat i ja chcemy zapisać się na tę misję — powiedziała i położyła kartkę z ogłoszeniem na biurko recepcjonisty. Mężczyzna zadrżał ze strachu, bo po tym wszystkim, co widział, bał się dziewczyny. Urzędnik gorączkowo sięgnął po leżącą na stole karteczkę.

— Im wyższy poziom misji, tym wyższa opłata rejestracyjna. Do tego zadania muszę uzyskać procent głównej nagrody jako opłatę gildii… — powiedział mężczyzna drżącym i cichym głosem.

— Przykro mi, ale nie mam ich dużo i nie noszę na co dzień aż tyle pieniędzy… — szepnęła smutno dziewczyna. Niestety nie posiadała przy sobie takiej sumy… Wszystkie oszczędności trzymała w banku.

— Oczywiście pieniądze można uiścić po odebraniu nagrody… — Mężczyzna, stojąc przed dziewczyną, wypowiedział te słowa drżącym głosem, który z każdą chwilą stawał się coraz cichszy, tak aby tylko on sam mógł je usłyszeć. Chciał uniknąć kolejnej niezręczności, dlatego postanowił zataić informację o dodatkowej opłacie.

— To poproszę taką opcję! — przerwała mu gwałtownie i oddaliła się od recepcjonisty, aby nie wywołać u niego jakiegoś ataku paniki.

Zatwierdzono zadanie!

Zabij pięć Goblinów.

Aktualny stan: nie wykonano.

— Idziemy na misję! W końcu się zgodziłaś… Nie mogę w to uwierzyć! — krzyknął radośnie Ignis i wskoczył dziewczynie na szyję. Był z tego powodu bardzo szczęśliwy.

Czy polowanie na potwory jest naprawdę ekscytujące? Czy powinnam się z tego cieszyć tak samo, jak mój brat? Wiedziałam, że zabijanie potworów to zajęcie łowcy, ale z drugiej strony było to bardzo niebezpieczne zajęcie, a chciałam tego uniknąć… W tym momencie nie było innego wyjścia, ale to było tylko jedno zadanie. Spłacam dług i wracam do zbierania roślin. Za resztę pieniędzy kupię kawałek ziemi i posadzę na nim rośliny lecznicze — dziewczyna myślała przez chwilę. Bardzo chciała żyć w spokoju i móc dożyć starości. Nigdy nie sądziła, że bogowie mają wobec niej inny plan. Zostanie zmuszona do innego sposobu życia, który będzie sprzeczny z jej naturą.

Mam ogromną nadzieję, że ta podróż odmieni Ignisa i pomoże mu zrozumieć, iż walka z potworami nie jest dla niego. Może odnajdzie swoje miejsce w moim życiu i będzie mógł wspólnie ze mną zająć się zielarstwem w naszej wiosce. To przedsięwzięcie było niezwykle istotne dla mieszkańców, dlatego łatwo będzie znaleźć nabywców na wysokiej jakości towary, co pozwoli nam nie martwić się o naszą przyszłość.

— Nie mogę się doczekać, aż wezmę miecz w ręce i zagłębię go w ciele pierwszego Goblina! — przerwał jej Ignis, nagle wtrącając się w jej myśli. Spojrzała na radosną twarz chłopaka, a on uśmiechał się od ucha do ucha, jakby ogarnęło go szaleństwo. — Czy powiedziałem coś niewłaściwego, siostro?

— Nie ekscytuj się i nie spiesz, aby kogoś zabić! Naprawdę chcesz odebrać komuś życie! — Khlaris był na niego zła.

— Tak naprawdę to są po prostu potwory, złe i zasługują na śmierć z naszych rąk… — odpowiedział, wkładając miecz do pochwy wiszącej u jego pasa.

— One również czują i żyją… — wyrzekła z oburzeniem i rezygnacją, a te słowa wydobyły się z jej ust z wyraźnym smutkiem. Z żalem odwróciła wzrok.

Musiało istnieć inne rozwiązanie niż odebranie im życia. Nigdy nie chciałam zabijać potworów, ale chyba nie mam innego wyboru. — Dziewczynie zrobiło się niedobrze na myśl o konieczności odebrania komuś życia. Wiedziała, że te stworzenia atakowały ludzi i inne inteligentne gatunki, ale nie podziwiała też [Poszukiwaczy Przygód] za zabijanie ich bezsensownie dla zysku. — Moi rodzice zostali zabici przez trolle. Opiekunki w sierocińcu powiedziały, że miałam dużo szczęścia. Bez ratunku [Pogromcy] nie byłoby mnie już na tym świecie. Może to smutne, ale nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdybym zginęła razem z ojcem i matką. Nigdy nie miałabym tak trudnego dzieciństwa…

— Ignis ma rację, że Gobliny to po prostu potwory, które zasługują na śmierć z naszych rąk! Postąpiłam słusznie, wybierając go na swojego jedynego ucznia… Hahahe — odpowiedziała Virsilia i zaczęła się głośno śmiać.

— Nie będę się z tobą o to kłócić! Bo wiem, że kłótnia z Tobą niczego nie zmieni i nie wniesie nic do mojego życia… — krzyknęła, patrząc na nią z poważną nienawiścią w oczach — Ignis, wychodzimy!

— Do widzenia Mistrzyni — wymamrotał chłopiec i ukłonił się Virsilii na progu budynku. Potem odwrócił się i wybiegł z karczmy na ulicę. Nadal nie chciał się żegnać, był na to za dziecinny.

— Musicie wrócić cali! Rozumiecie… — Khlaris usłyszała za sobą kobiecy głos. Odwróciła się, żeby coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. Następnie Virsilia zwróciła się tymi słowami do karczmarza: — Urlik kufel piwa za udaną pierwszą podróż!

Khlaris wyszła za swoim bratem z Gildii. Widziała łzy w jego oczach.

— Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego płaczesz? W końcu wyruszamy na misję. Czy to nie jest to, czego chcesz? — dziewczyna odwróciła się do niego i przytuliła go do piersi.

Nie miała szans w tym aspekcie, choć mogła się pochwalić skromnymi kształtami. W jej myślach pojawił się obraz, w którym przytulała go do swojego imponującego biustu. Zdecydowana myśl przemknęła przez jej umysł:

Nie mogę pozwolić, by taka jednostronna czy dwupłaszczyznowa kobieta wygrała tę rywalizację! — Po chwili mocno przytuliła jego twarz między swoje piersi.

— Siostrzyczko, dusisz mnie, a wszyscy się na nas gapią — powiedział Ignis, starając się uwolnić z objęć dziewczyny.

— Już, już, daj mi się nacieszyć tą chwilą, a potem ruszymy na misję. Nic już nie będzie takie samo… Ty zmężniejesz, a ja wydorośleję — odpowiedziała, zapatrzona w chmury unoszące się nad wioską.

— Siostro, puści mnie natychmiast — powiedział Ignis, otaczając ją ramionami. — Mam dość przytulania w miejscach publicznych…

W ten sposób odwrócił całą jej uwagę, nie mając ochoty na dalsze przytulanie siostry. Postanowił zbliżyć się do jej pach i zaatakować je łaskotkami. Nie mogła się powstrzymać i eksplodowała gromkim śmiechem, jednocześnie wypuszczając go z objęć. Ignis, dostrzegając doskonałą okazję do ucieczki, odwrócił się i pobiegł w stronę bramy głównej z wioski.

— Poczekaj, aż cię dorwę, a wtedy sama zafunduję ci to po całym ciele! — zawołała, pędząc za swoim towarzyszem. Młodszy brat biegł bardzo szybko, jednak nie zdawał sobie sprawy z jednego: kolejka do opuszczenia wioski zawsze była długa. Zatrzymał się więc zmuszony stanąć na końcu, a ona zyskała szansę, by ponownie ująć go w ramiona.

— Nie wyrywaj się — wyszeptała mu w ucho.

— Wypuść mnie, siostrzyczko! Jeśli nie przestaniesz z tymi dziecięcymi wybrykami, wszyscy stracą do nas szacunek. Przecież idziemy na misję! — syknął z oburzeniem. Khlaris nie zdawała sobie sprawy, że pragnął uchodzić za poważnego Poszukiwacza Przygód i obawiał się, co o nim pomyślą inni odkrywcy. Zapewne to wszystko przez to, że przebywał z Virsilią. — Opamiętaj się, siostrzyczko! Gdy opuścimy wioskę, musisz pamiętać, że niebezpieczeństwo może czaić się za każdym drzewem, każdym kamieniem, a nawet w gęstej trawie. Zadbam o twoje bezpieczeństwo…

— Ty mnie? W takim razie ja cię będę chronić swoją magią — wtrąciła się do jego monologu, jednocześnie wypuszczając go z objęć, gdy zbliżyli się do gwardzisty pobierającego opłatę od wychodzących z wioski. Sięgnęła do kieszeni płaszcza i wyjęła dwie miedziane monety.

— Z całą pewnością cię ochronię — mruknął Ignis pod nosem, a w jego spojrzeniu dostrzegła gniew.

Khlaris uniosła lewą dłoń i położyła ją mu na głowie.

— Dobrze, rozumiem. Liczę na twoją ochronę — powiedziała z szerokim uśmiechem.

Słysząc jej słowa, na jego ustach pojawił się szczery uśmiech, a duma sprawiła, że położył dłoń na głowicy miecza. W ten sposób pragnął pokazać dziewczynie, że zawsze może na niego liczyć, nawet w najtrudniejszych chwilach.

— Nie musisz obawiać się żadnego potwora, gdy jestem przy tobie — oznajmił z entuzjazmem.

Czy to naprawdę mój młodszy brat? Może trochę dojrzał, a ja tego nie zauważyłam… — Dziewczyna poczuła falę dumy, patrząc na chłopaka.

— Proszę o jedną miedzianą monetę — wyszeptał gwardzista, jego głos brzmiał zmęczono. Mimo że był jeszcze poranek, wyglądał na wyczerpanego, co mogło być rezultatem długiej nocnej warty.

Był młodym, przystojnym mężczyzną, a od kilku dni Khlaris miewała o nim dziwne sny. Przybył ze stolicy, by objąć dowództwo nad tutejszym garnizonem. Z rozmaitych plotek, które krążyły w okolicy, dowiedziała się, że pochodzi z rodziny szlacheckiej i nosi imię Albert. Jego ojciec pełnił wysoką funkcję w armii królestwa. Chłopak miał kruczoczarne włosy, które skrywał pod hełmem. Kiedy spojrzał na Khlaris swoimi stalowymi oczami, poczuła przyjemne ciepło w okolicach serca.

Czy to możliwe, że naprawdę się zakochałam? — Dziewczyna wpatrywała się w niego z zachwytem, jej oczy błyszczały jak diamenty.

— Witam, te pieniądze są za mnie i mojego brata — wyszeptała nieśmiało, wręczając mu przeliczoną sumę.

— Dziękuję, możesz już iść — odpowiedział Albert, przyjmując pieniądze w zamian za opuszczenie wioski. Ten skromny dar był niezbędny do zapewnienia ochrony i obrony osady w trudnych czasach. Teraz jednak pojawił się kolejny wydatek, który te pieniądze miały pokryć, ponieważ pan zarządził wzmocnienie obrony pobliskiego pałacu oraz rozwój infrastruktury wojskowej.

Albert… Na samą myśl o jego imieniu ogarnia mnie ciepło… — Dziewczyna zauważyła dziwną reakcję w sobie. — Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego.

— Dziękuję i życzę miłej dalszej służby — powiedziała, delikatnie się uśmiechając.

— Miłej podróży — odpowiedział, odwzajemniając uśmiech. — Proszę, powiedz mi, jak masz na imię…

— Ja? — zapytała, a on skinął głową. — Khlaris…

Odsunęli się od bramy. Ignis patrzył na to wszystko z pustym wyrazem twarzy, gdy jego siostra rozmawiała ze strażnikiem. Chłopak odczuwał coś nowego w jej zachowaniu. Choć zazwyczaj była nieśmiała wobec obcych, z tym młodym mężczyzną rozmawiała swobodnie. Ignis znów dostrzegł rumieniec na jej policzkach, a wyraz twarzy dziewczyny sugerował, że mogła być w nim zakochana. Rodzeństwo maszerowało w grobowej ciszy przez dłuższy czas, kierując się w stronę lasu.

— Podoba ci się on? — zapytał Ignis, przerywając niezręczną ciszę, gdy dotarli na skraj uprawnych pól.

— Nie, wcale mi się on nie podoba — odpowiedziała Khlaris, choć jej serce biło mocno w piersi.

— Ha ha ha, kłamiesz, siostro! Widzę, że jesteś zawstydzona! — zaśmiał się głośno. — Mówią, że miłość nie wybiera…

— Nie śmiej się ze swojej siostry! — krzyknęła, pełna złości, podnosząc laskę. — Przestań, bo możesz tego pożałować, bracie. Podziwiam go za jego oddaną służbę!

— Nie będę się już śmiać… — powiedział Ignis, w jego głosie brzmiała nuta przeprosin. — Rozumiem, więc możesz przestać celować tym [Magicznym Pociskiem]. Zachowaj swoją moc na prawdziwą walkę.

— Masz rację, nie chcę trwonić na ciebie swojej magii… To czysta strata czasu… — odpowiedziała, wybuchając sarkastycznym śmiechem. — Mahaaa…

— Co masz na myśli, siostrzyczko? Uważasz, że jestem słaby?

23. Gobliny

Rodzeństwo stanęło na skraju kniei. Zgodnie z informacjami o misji, gobliny atakowały podróżnych w [Wilczym Lesie]. Gildia nie mogła zlekceważyć tego zagrożenia, ponieważ ten szlak stanowił jedyne połączenie między wioską Sylum a innymi miejscowościami.

Z pewnością wielu poszukiwaczy przygód wyruszyło na poszukiwanie tych zielonych stworków, kuszeni niezwykle atrakcyjną nagrodą. Dziewczyna zastanawiała się, czy przez tę chęć zdobywania nie uda im się pokonać żadnego wroga ani zrealizować misji…

— Siostro, musimy iść naprzód, bo wszystkie potwory przed nami zostaną pokonane przez innych poszukiwaczy… — powiedział zniecierpliwiony Ignis.

Jeszcze tylko jeden krok, a potem nie będzie już powrotu. Jeszcze jeden krok i znajdę się w tej dzikiej głuszy. Nigdy wcześniej nie oddalałam się tak daleko od domu — pomyślała dziewczyna, wpatrując się w stare drzewa pokryte zielonym mchem.

— Kiedy spotkam potwora, będę musiała mu stawić czoła i zaatakować z całych sił — wyszeptała, by Ignis nie usłyszał jej słów. Nie miała jeszcze okazji, by wypróbować żadnej z magicznych umiejętności, których nauczyła się w Gildii, dlatego nie wiedziała, na co tak naprawdę ją stać w trakcie walce.

Spojrzała na swoją różdżkę, a potem na Ignisa, zauważając jego radosny uśmiech. Czuła silną wolę, by za wszelką cenę go chronić.

Nie mogę być ciężarem dla Ignisa; to on zawsze wspierał mnie w trudnych chwilach. Teraz przyszedł czas, bym się odwdzięczyła — postanowiła i zdecydowanym krokiem ruszyła w nieznane. Zimny dreszcz przebiegł jej po plecach, a zmysły podpowiadały, żeby jak najszybciej opuściła to miejsce. Atmosfera wokół niej natychmiast stała się gęsta, a w powietrzu dostrzegła coś złowrogiego.

— Chodźmy — szepnęła z nerwowym podekscytowaniem.

— Ku przygodzie! — zawołał Ignis, nie mogąc się doczekać, aż przekroczą granicę lasu.

Zachowała się w podobny sposób. Jej brat szybko wysunął miecz z pochwy, a dziewczyna odważnie uniosła swoją różdżkę. Zaledwie kilka kroków naprzód, gdy z prawej strony zbliżał się ich pierwszy przeciwnik. Miał okropnie zieloną skórę i był niski, a jego szare oczy wciąż badały ofiarę. Pełen agresji wykrzykiwał obelgi, energicznie machając drewnianą pałką. Nagle wyrwał się z gąszczu, wymierzając cios w Ignisa z podniesioną bronią. Przyatakował z góry i wykorzystał swoją umiejętność [Uderzenie Pałką]. Ignis zdołał odskoczyć w ostatniej chwili, a stwór uderzył w runo leśne.

— Goblin osiągnął drugi poziom! — zawołał Ignis, dumny z tego, że udało mu się ocenić przeciwnika. Wydane monety na [Ekspertyzę] od Virsilii w bibliotece okazały się niezwykle opłacalne.

— Ignis, wycofaj się! Spróbuję go zaatakować, [Ognisty Pocisk]! — krzyknęła, lekkomyślnie korzystając z magii.

— NIE! Siostro, nie rób tego! — Ignis usiłował ją powstrzymać, lecz Khlaris go zignorowała i zaatakowała wroga. Ignis musiał błyskawicznie użyć umiejętności [Unik], aby prześlizgnąć się na lewą stronę potwora, unikając groźnej kuli.

Zadane Obrażenia: [12]!

Goblin został uderzony w tył głowy. Gdy pocisk go trafił, natychmiast obrócił się w stronę, z której nadchodził atak. W jego zielonych oczach można było dostrzec mordercze zamiary. Zaczął biec, wydając przeraźliwy krzyk. Dziewczyna, słysząc jego wrzaski, odwróciła się i zaczęła uciekać przed potworem; nie zamierzała stawać z nim do walki na śmierć i życie. Khlaris zdawała sobie sprawę, że brak jej fizycznej obrony, wybrała drogę magika, specjalizując się w potężnych atakach. Jednak z powodu ograniczeń swojego poziomu, nie miała jeszcze dostępu do zaklęć ochronnych. Przez to jej szanse w starciu z goblinem były znikome.

Mój atak magiczny jest naprawdę zbyt słaby — pomyślała dziewczyna, wpatrując się w wiadomość z oczami pełnymi niedowierzania. — Nie mogę w to uwierzyć! Muszę natychmiast uciekać… Nie chcę umierać… Jak to możliwe, że to stworzenie jest aż tak szybkie?

— Siostrzyczko! — mruknął Ignis, czując jednocześnie gniew i zmartwienie o swoją przyrodnią siostrę. W przypływie furii rzucił w goblina kamieniem, który trafił go w tył głowy. Goblin zatrzymał się i spojrzał na Ignisa, a potem na dziewczynę, a w jego spojrzeniu Khlaris dostrzegła dziką wściekłość. Zastanawiał się, kogo powinien zaatakować najpierw. Khlaris na chwilę się zatrzymała, łapiąc oddech po krótkim biegu. Nie czuła się najlepiej; jej kondycja fizyczna pozostawiała wiele do życzenia, gdyż nigdy nie miała okazji, by poćwiczyć.

— Siostrzyczko, proszę, nie atakuj go w ten sposób! Najpierw musi stawić czoła mnie! — zawołał Ignis, na jego twarzy malowała się złość.

— Przykro mi… — odpowiedziała, pełna żalu.

— Ja zaatakuję! [Szarża]! — krzyknął Ignis, kierując się ku zaskoczonemu goblinowi. W mgnieniu oka znalazł się obok potwora, a Khlaris po raz pierwszy miała okazję obserwować, jak wykorzystuje swoje umiejętności. Zadziwiająca prędkość, z jaką Ignis demonstrował swoje zdolności, zaskoczyła ją. Nie zdawała sobie sprawy, że co wieczór trenował z Vircilią, dopracowując ten manewr do perfekcji.

Zaatakował wroga z góry, jednak jego miecz natrafił na opór [Drewnianej Pałki], nie zadając mu żadnych obrażeń. W tym samym momencie potwór złapał Ignisa za nadgarstek i wykręcił mu przedramię. Młodszy brat usiłował się wyrwać z jego uścisku, ale goblin, rozbawiony, zaśmiał się złośliwie, po czym uniósł drewniany kij i uderzył go w obojczyk.

— [Ognisty Pocisk]… — Rzucając zaklęcie, nie zważała na słowa swojego brata, ponieważ pragnęła go uratować. Atakując przeciwnika z zaskoczenia, wykazała się nie tylko sprytem, ale i zręcznością. Z pełnym przerażenia wzrokiem obserwowała, jak ogień pożera wilcze futro, którym był obwiązany stwór, a jego zielona skóra zaczynała się przypalać. Wydany przez niego krzyk zdradzał ból od oparzenia, a jego przerażona twarz wykrzywiła się w agonii. Nie mógł uwierzyć, że dziewczyna, którą uważał za słabą, podjęła tak śmiałą decyzję. Wciąż jednak wahała się, nie pozwalając sobie na zabicie go, gdyż nie chciała żyć z ciężarem jego śmierci na sumieniu.

Cios Krytyczny!

Zadane Obrażenia: [20]!

— AUGGGHHHH! — Goblin krzyknął z bólu, odwracając się do niej. Puścił Ignisa i ruszył w stronę Khlaris, sycząc ze złości, a ślina i krew spływały mu po brodzie.

— Nie podchodź bliżej! — krzyknęła dziewczyna, z całych sił skupiając energię w swojej różdżce.

— Siostrzyczko! Proszę, wycofaj się do bezpiecznego miejsca. Nie masz szans w starciu z tym potworem — przestrzegł ją Ignis.

— Wiem, ale nie mam innego wyjścia. Muszę skończyć z tym raz na zawsze… — odpowiedziała, wypuszczając w stronę potwora drugie zaklęcie. [Kula Ognia] skierowała się prosto w stronę biegnącego goblina.

Zadane Obrażenia: [10]!

Zaklęcie trafiło go prosto w twarz. Stworzenie przewróciło się na ziemię i zaczęło toczyć po trawie, próbując ugasić płomienie otaczające jego ciało. Jego głośny, pełen bólu wrzask przeszywał powietrze, a ona, nie mogąc znieść tego przeraźliwego dźwięku, zakryła delikatnie uszy dłońmi.

Ignis zbliżył się do swojego wroga i dźgnął go w klatkę piersiową z całych sił. To był koniec jego męki. Z rany zaczęła sączyć się krew, a goblin wkrótce przestał się poruszać.

Zdobyto Doświadczenie [15]!

Zaktualizowano zadanie.

Zabij cztery Gobliny.

Aktualny stan: nie wykonano.

Ogień wygasł, pozostawiając po sobie tylko zwęglone ciało i czarną trawę. Khlaris z zainteresowaniem obserwowała działania Ignisa. Bez zbędnych emocji odciął potworowi płatek ucha i schował go do torby.

Nie mogę uwierzyć, że naprawdę zabiliśmy tego potwora… — myślała, czując smutek, gdy spojrzała na oblicze leżącego martwego goblina. Z jej oczu płynęły łzy, zdradzając ból kryjący się wewnątrz.

— Siostro, nie płacz nad jego ciałem! Zabiliśmy go, bo taka jest nasza praca, a my jesteśmy poszukiwaczami przygód — zawołał brat, widząc jej łzy spływające po policzkach. — Płacz i użalanie się nad sobą niczego nie zmienią, Khlaris. Musimy zrozumieć, że te potwory nie wahałyby się zabić nas, gdyby miały taką możliwość.

— Ignis, zamknij się! — syknęła, ocierając rękawem mokre policzki.

— Musimy iść dalej! Nie ma czasu do stracenia. Mamy jeszcze misję do wypełnienia.

— Chwileczkę. Nie jestem jak ty, by nie przejmować się jego śmiercią. Czy nie powinniśmy go pochować? — zapytała, spoglądając na bezwładne ciało leżące u jej stóp.

Wilki się tym zajmą — odparł Ignis, ocierając zakrwawiony miecz o wilczą przepaskę biodrową. Jego wzrok natknął się na worek z monetami, który wystawał z kieszeni opaski na ramieniu goblina. Szybko sięgnął po swój łup i wrzucił go do torby.

Zabicie żywej istoty nie wywarło na nim żadnego wrażenia. Potrafił nawet okraść zwłoki. Czy był aż tak nieczuły? A może powinna przestać tak myśleć? — W jej umyśle zaczęły krążyć pytania o sens życia. Ostatecznie dołączyła do [Poszukiwaczy Przygód], aby zarabiać na życie. — Khlaris, opamiętaj się i pamiętaj, że to stworzenie próbowało zabić cię i twojego brata!

— Siostro, naprawdę nie mamy czasu — nalegał Ignis, a w jego oczach widać było zdeterminowaną wolę walki.

— Mogę już iść — powiedziała, unosząc swoją różdżkę. — Czy nie boli cię ramię?

— Nie musisz się martwić. Ten cios to nic w porównaniu z potęgą mistrzyni — odpowiedział, lekko się uśmiechając.

Nie mogę być dla niego ciężarem! Muszę go wspierać i być jego podporą — pomyślała dziewczyna i ruszyła głębiej w las.

Ignis poszedł za siostrą, nucąc wesołą melodię. Khlaris dostrzegła w oddali uciekającego potwora. Jej brat natychmiast pobiegł w jego stronę.

— Ignis, nie biegnij tak szybko! Ignis! Zgubimy się! IGNIS! — krzyczała za nim, ale on zignorował jej wezwania. W ten sposób coraz bardziej zapuszczali się w otchłań Wilczego Lasu.

Biegli nieprzerwanie przez dziesięć minut. Khlaris ciężko oddychała, walcząc z trudnościami w nabraniu powietrza. Mimo to stwór wciąż umykał im, aż w końcu zniknął z ich widoku. Dziewczyna była zdumiona jego niezwykłą umiejętnością kamuflażu.

Może to dlatego, że byłam zmęczona i na chwilę zamknęłam oczy, przez co straciłam go z pola widzenia. Gdzie się podział? — Khlaris wpatrywała się w dal z wyrazem niedowierzania. Ignis zatrzymał się i spojrzał na dziewczynę, również zaskoczony tym, co się wydarzyło.

— Gdzie on poszedł? — zapytał Ignis z niepokojem. — To niemożliwe, żeby po prostu zniknął. Czyżby prowadził nas przez całą tę drogę? Może wpadliśmy w jego pułapkę?

— Nie wiem — odpowiedziała, łapiąc oddech. Bieganie wyczerpało ją, nigdy nie była zbyt silna fizycznie.

— Siostro! — krzyknął Ignis. — Chowaj się za mną!

W ostatniej chwili schowała się za plecami brata, gdy strzała goblina osadziła się w ziemi w miejscu, w którym jeszcze chwilę temu stała. Zobaczywszy to, ogarnął ją strach, a ciało zaczęło drżeć. W jej myślach zagościła przerażająca wizja, że dzisiaj może nie przeżyć. Usłyszała, jak kolejna strzała przelatuje w powietrzu. Ignis, z niesamowitą zręcznością, przeciął powietrze swoim mieczem, odbijając pocisk w locie. To był pierwszy raz, gdy była świadkiem tak niezwykłego zjawiska. Wkrótce po tym kolejne ostrze mknęło w ich kierunku, a jego miecz kolejny raz zagrał, skutecznie neutralizując zagrożenie.

Dziewczyna czuła ogromną dumę z jego odwagi. Choć drżała ze strachu, obserwowała, jak chłopak z determinacją odpiera ataki wroga, jednak było widać, że szybko tracił siły.

Muszę mu jakoś pomóc, tylko jak? — zaczęła zastanawiać się w panice.

24. Walka o życie

— Nie wytrzymam długo, siostro — wyszeptał Ignis, a w jego głosie dało się wyczuć zmęczenie. Pot lśnił na jego czole, a oczy bacznie obserwowały, skąd nadleciała strzała. W jego kierunku zmierzał kolejny grot włóczni, ale chłopiec mógł jedynie zmienić trajektorię jego lotu. Ostry czubek drasnął mu łydkę. Dziewczyny brat nie wydał żadnego dźwięku, jedynie przygryzł górną wargę, walcząc z przeszywającym bólem.

Nie mogłam dłużej się ukrywać. Musieliśmy działać, nie mieliśmy innego wyjścia! — Khlaris wzięła głęboki oddech, a następnie, z pełnym spokojem, postanowiła zaatakować tego potwora; inaczej wszyscy bylibyśmy bez szans. Z braku alternatyw zdecydowała się sama podjąć misję. Nie różniła się od innych Poszukiwaczy Przygód; również wyruszyła na bój z goblinami, by zdobyć złoto. Dlaczego zatem teraz czuła wahanie? Czas na zmianę…

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 36.27