Dedykuję tę książkę mojemu koledze — Przemkowi Jurczakowi. Gratuluję mu założenia wspaniałego bloga pt. „Nasza kochana astronomia+”. Dzięki naszej codziennej i wytrwałej pracy staje się ona popularnym źródłem wiedzy dla młodych astrofizyków.
Przedmowa
Sam wielokrotnie stałem przed wyborem: „Czy blogować?”. Jednak mimo wielokrotnych prób tworzenia stron i wrzucenia kilku postów wracałem do początku, czyli pytania: „Czy blogować?”. Z czasem stawało się to coraz bardziej powszechne, dlatego chciałem iść za nurtem tego popularnego tematu. Szukałem odpowiedniego tematu, narzędzi i popadałem w błędne koło, dlatego że nie podjąłem decyzji i nie odpowiedziałem sobie szczerze na to pytanie.
Blogowanie to na pewno trudny i wymagający proces, szczególnie jeżeli Twoja tematyka jest niszowa. Na początku tylko kilka osób obserwuje posty, a Twój wysiłek nie przynosi oczekiwanych efektów, przez długi czas. Dlatego sam poszukiwałem narzędzia, które umili ten czas. Szukałem sposobu, który będzie sprawiał mi przede wszystkim przyjemność w tej drodze. Ponieważ, jeżeli blogujesz tylko dla korzyści materialnych czy piarowych, możesz nieźle się przejechać.
Od początku ciągnął się za mną jeden temat, mianowicie równowagi życiowej; sam dbam o wszystko, co ważne i wiem, jak to się przekłada na życie. Zrobiłem więc stronę o nazwie „drogadorównowagi”, jednak miałem cały czas wątpliwości co do tematu, a może byłem za bardzo perfekcjonistą, ponieważ główna strona wyglądała bardzo profesjonalnie i ładnie, jednak nigdy jej nie dokończyłem, a jedyne wpisy, jakie dodałem, to moje historie. Była też próba wspólnego bloga ze znajomym z pracy, nazwaliśmy go wtedy „perspektywa” i każdy z nas miał dzielić się swoim spojrzeniem na dany temat. Mimo iż nie skupialiśmy się na wyglądzie, lecz na wpisach, szybko nasz zapał się wyczerpał i blog umarł śmiercią naturalną.
Kiedy znalazłem już swój sposób, odłożyłem tradycyjny blog na poczet blogowania w swoich mediach społecznościowych. Tam właśnie umieszczam swoje wpisy w formie tekstu, filmu czy relacji. To jest właśnie droga, którą pokochałem i uwielbiam to robić, pomimo braku bądź pojawiających się korzyści. Nazwę zmieniłem, po prostu na swoje imię i nazwisko, ponieważ chce być kojarzony jako osoba, czymkolwiek bym się nie zajmował. Temat równowagi wraca do mnie cały czas, w zasadzie to, czym się dzielę, wiąże się z tym tematem. Znalazłem temat i sposób, który mnie pasjonuje, dlatego wytrwałem w działaniu. Z czasem zauważyłem efekty, które jeszcze bardziej zachęcają mnie do kontynuacji tego procesu. Potrzeba determinacji, aby wytrwać w tym długi czas, więc wybierz taką drogę, dzięki której ten czas nie będzie zmarnowany. Wybierz drogę, która będzie dla Ciebie niesamowitą przygodą, doświadczeniem, ale i rozwojem. Blogowanie pomoże Ci rozwinąć wiele przydatnych umiejętności. Pisanie tekstów, wystąpienia przed kamerą, komunikacja, sprzedaż czy tworzenie stron www i wiele innych. Wszystko w zależności, jaką drogę obierzesz.
Podjęcie decyzji jest kluczowe, dlatego odpowiedz sobie szczerze na pytanie: „Czy blogować?”. Nawet jeżeli nie podjąłeś jeszcze ostatecznej decyzji, zachęcam Cię do lektury. Być może będzie to dla Ciebie inspiracja i podejmiesz decyzję. Próbuj różnych dróg i nie rezygnuj zbyt szybko. Książka Wojciecha Graczyka „Blogosfera to kosmiczna atmosfera” to poradnik, który pomoże Ci w znalezieniu tej drogi. Przeprowadzi Cię przez ten fantastyczny świat i pomoże zacząć blogować oraz przyśpieszy Twój rozwój. Dostarczy Ci konkretnych porad i informacji ze świata blogowania. Jednak niech tytuł Cię nie zmyli, oprócz konkretnych narzędzi i porad dla początkującego blogera otrzymasz wiele technik ze świata rozwoju osobistego, co oczywiście przełoży się na skuteczność w blogowaniu, ale i w innych aspektach. Na początek warto, abyś przysiadł do książki z zeszytem i nastawił się na kilka zadań, które autor przygotował. Pomoże Ci to osiągnąć sukces w blogowaniu, jak i w życiu. Zapraszam Cię do kosmicznego świata, jak sam autor go określa, czyli do świata rozwoju osobistego połączonego z blogowaniem dla początkujących. Wierzę, że ta pozycja pomoże Ci szybciej osiągnąć cele i sukcesy między innymi w blogowaniu, jednak koniecznie wdróż tę wiedzę i bądź zdeterminowany w swoich działaniach, aby tego dokonać. Wierzę, że Ci się uda, podejmij decyzję i do dzieła!
Marcin Nowak
Autor książki „Zbuduj determinację i wygraj”
Wstęp
Blogowanie jest jak jazda na rolkach. Musisz to czuć, uwielbiać, kochać. Jeśli chcesz zacząć blogować, bo to jest modne, będziesz sławny, zarobisz mamonę i nie wiadomo co jeszcze, to tego nie rób. Gdy zacząłem „swoją karierę” blogową w czerwcu 2015 roku, myślałem, że to sama przyjemność — piszę artykuł, robię marketing, zyskuję czytelników. Jednak to nie jest tak prosty algorytm — jakby się z początku wydawało. Szczerze mówiąc, wielu blogerów uważa to zajęcie jako drugą pracę — co prawda na pół gwizdka, ale jednak.
W Polsce jeszcze kilkanaście lat temu blogowanie nie było popularne, co ja mówię — popularne — prawie nikt nie wiedział, co to jest blog. Dopiero w tej dekacie, dzięki dynamicznemu rozwojowi Internetu, tak wiele osób wyraża siebie poprzez tak zwany blog. Zanim w ogóle zagłębisz się w strony tej lektury, chciałbym, abyś zrozumiał, że blogowanie jest to bardzo trudne zajęcie. Zauważyłem, że ludzie często widzą efekt. Niestety, osoby, które bardzo dużo osiągnęły, musiały włożyć niesamowitą ilość pracy, aby zrealizować swój plan — zostać mistrzem świata, czy nawet wystartować w eliminacjach krajowych — mówię serio. To jest twardy orzech do zgryzienia. Blogowanie często porównuję do sportu. Na pewno masz swoje ulubione dziedziny sportu — pływanie, bieganie, skakanie i setki innych wspaniałych dyscyplin (w tym ekstremalne). Jednak są też takie, które nie są dla Ciebie — np. balet. Może nie próbowałeś, jednak nie uważasz, że jest to świetne zajęcie dla Ciebie — wymaga bardzo dużej siły woli, wytrwałości, determinacji i bóg wie, czego…
Są sporty popularne i niszowe — tak samo jest z blogowaniem. Mamy rodzaje platform, których są miliony, a są i takie, których jest naprawdę niewiele. Muszę przyznać, że dynamika rozwoju blogosfery w ostatnich kilku latach jest taka, że trzeba znaleźć genialny pomysł, aby stać się autorytetem, nawet w swojej branży. SERIO! Jeśli już zrozumiałeś, że blogowanie to zajęcie, na które musisz poświęcić sporo czasu, wymaga Twojego zaangażowania i wykorzystania siły woli, to zapraszam Cię do lektury. Jeśli jednak uważasz, że blogowanie nie jest dla Ciebie — myślałeś, że to jednak szybki sposób na zarobek i sławę, to bardzo mi przykro, ale to udaje się niewielu i zazwyczaj po co najmniej kilku latach.
…I Odkryj siebie
#Wprowadzenie
Pierwszy rozdział chcę poświęcić bardzo ważnej kwestii, a w zasadzie nurtowi filozoficznemu — egzystencjalizmie. Oczywiście, nie będę pisał tego językiem filozoficzno-encyklopedycznym, bo byś mi zaraz zasnął, a tego chyba nie chcesz. No, chyba że chcesz, wtedy pójdź spać, he, he. Powróćmy do sedna. Egzystencjalizm — dla niektórych nazwa typu WTF, a dla innych bardzo ważny nurt, który definiuje człowieka jako jednostkę „skazaną na wolność”. Pewnie zastanawiasz się — jak można skazać kogoś na wolność i co ma to wspólnego z blogowaniem? W Rzeczypospolitej Polskiej ustrój komunistyczny panował aż do 1989 roku (tak zwany PRL — Polska Rzeczypospolita Ludowa). Komunizm, czyli ideologia polityczno-ekonomiczna, która opierała się na wspólnotowym podziale dóbr, nie dała nam wolności jako jednostce — jej celem jest utworzenie społeczeństwa pozbawionego ucisku i wyzysku klasowego, opartego na braku własności prywatnej.
Chociażby ze względów politycznych ludzie nie potrafią się odnaleźć we współczesnym świecie. Zauważ, że aktualnie wyróżniamy 5 podstawowych generacji.
— Baby Boomers — osoby urodzone miedzy 1946 a 1965 rokiem;
— Pokolenie X — osoby urodzone miedzy 1966 a 1976 rokiem;
— Pokolenie Y — osoby urodzone miedzy 1977 a 1999 rokiem;
— Pokolenie Z — osoby urodzone miedzy 2000 a 2011 rokiem;
— Pokolenie alfa — osoby urodzone między 2012 rokiem do dziś…
Każde z pokoleń ma inne wartości życiowe, priorytety, a nawet cechy charakteru. Jeszcze zanim wytłumaczę, dlaczego Wam tę zależność pokazałem, od razu wyjaśnię jedną sprawę. Możliwe, że w Wikipedii bądź innym źródle zauważysz, że rok urodzenia osób z danego pokolenia jest nieco inny. Nie martw się, nie popełniłem błędu ani celowo Cię nie wprowadzam w błąd, tylko chcę, aby te daty były w mniej więcej dostosowane do mentalności polskiej.
Ja urodziłem się w 2001 roku i jestem z pokolenia Z, natomiast moi rodzice urodzili się w 1972 roku, więc są z pokolenia X. Jak widzicie, jest różnica — co nie powinno Was dziwić. Jednak różnice w postrzeganiu świata są ogromne, w osobowości — również. Z tego względu chcę, abyś zrozumiał, że osoby, które wychowywały się w czasie komunizmu, a w szczególności po II Wojnie Światowej, mają inne wartości niż osoby z pokolenia Z (tak zwanego pokolenia ekranów).
Nasi rodzice przekazują nam wzorce zachowań, które sprawdzały się 20/30 lat temu, jednak w XXI wieku technologia oraz rynek pracy rozwijają się tak dynamicznie, że nawet pokolenie Z, które dopiero wstąpi na ten rynek, nie wie, za co się zabrać.
Celem tego rozdziału jest właśnie odblokowanie Cię, Twoich bardzo silnie zakotwiczonych, często nieświadomych marzeń i zmuszenie Cię do działania. Dlaczego? Proszę Cię, abyś nie pomijał tego fragmentu książki, gdyż mentalność jest pierwszym i moim zdaniem najważniejszym krokiem do założenia profesjonalnej platformy. Sprawy związane z technologią, ze stylistyką, grafiką, prawem autorskim itp. to elementy podrzędne, gdyż wartością nadrzędną jesteś TY.
Zrozumiałem to bardzo szybko. Nie ma nic ważniejszego niż Twoja osobowość, charakter, styl bytu. Nawet jeśli będziesz miał bardzo obszerną wiedzę o blogowaniu, a nie zaczniesz prowadzić swojej platformy albo będziesz robił to nieregularnie, to nie osiągniesz sukcesu, o jakim marzyłeś, a nawet, jaki planowałeś. Psychika, cechy charakteru, wartości oraz przekonania — to są elementy nadrzędne, o tym pamiętaj.
#Dziennik sukcesu
Gdy zaczynam mentorować jakąkolwiek osobę, to zaczynam od tego prostego, wręcz błahego ćwiczenia. Proszę go/ją, aby wzięła zwykły zeszyt — 60-kartkowy, w kratkę. Następnie, aby dana osoba napisała na pierwszej stronie Dziennik sukcesu oraz podpisała go swoim imieniem i nazwiskiem. Dlaczego? Wszystkie ćwiczenia, które ode mnie dostaniesz, a będzie ich sporo w tej książce, tam wykonasz. Dlaczego? W poprzedniej wersji tej publikacji miejsce na wykonanie ćwiczeń było w samym sercu — w książce. Jednak walor estetyczny tej pozycji wydawniczej był znacznie gorszy, a dodatkowo książka miała więcej stron, więc mniej informacji mogłem w niej zawrzeć. Z tego względu niezwłocznie załóż teraz dziennik sukcesu, niech to będzie Twoje pierwsze wyzwanie, cel, zadanie — jakkolwiek to nazwiesz — po prostu masz to zrobić. Bierzesz zeszyt, podpisujesz i zadanie wykonane. To trwa zaledwie minutkę. Oczywiście, możesz nie posiadać takiego zeszytu, w tym przypadku to pójdź do papierniczego i kup; żaden problem — nie są to bajońskie sumy. Gotowe? Świetnie. Gratuluję wykonania zadania, teraz czas na coś trudniejszego.
#Zapis stanu gry
O tym ćwiczeniu dowiedziałem się od tak zwanego „Kołcza Majka”, czyli Michała Wawrzyniaka. Polega ono na tym, aby zatrzymać się w pewnym momencie tej zwariowanej gry, którą jest życie i zacząć zapisywać swoje osiągnięcia. Jak to zrobić? Na pewno grałeś kiedyś w jakąś grę — czy to komputerową, czy planszową — jakąkolwiek. Przypomnij sobie, dlaczego ta gra Cię tak wciągnęła? Były pewne poziomy, misje, zadania, które musiałeś wykonać, aby odblokować kolejny level lub wygrać rywalizację. Zapis tego stanu jest niezbędny. Nie chodzi o to, abyś wykonywał to bardzo często. Pamiętaj — w życiu nie chodzi o ilość, ale o jakość. Lepiej raz a dobrze. Oczywiście, nie mówię, abyś zrobił to tylko raz w życiu, ha, ha. Jednak raz na miesiąc zdecydowanie wystarczy. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że życie kryje w sobie pełno niespodzianek i trudno wszystko przewidzieć — szczególnie jeśli masz dzieci… Jednak znaleźć godzinę w miesiącu, aby zrobić coś, co pomoże Ci wejść na lepszy poziom Twojego życia, to na pewno nie problem, przynajmniej nie powinien być. Jak więc go zrobić? Ja dzielę go na siedem podstawowych elementów:
— Dane osobowe (wiek, płeć, waga, wzrost itp.);
— Osiągnięcia osobiste (np. wydanie książki);
— Nabyte umiejętności oraz poziom ich opanowania (np. pisanie artykułów na blogu — 80% satysfakcji);
— Życie towarzyskie (Facebook vs real — znajomi, przyjaciele + poziom satysfakcji);
— Życie zawodowe (Twoja ścieżka kariery — gdzie pracowałeś…);
— Życie rodzinne (jaki masz kontakt z rodzicami…);
— Życie wewnętrzne (jak aktualnie się czujesz w swoim życiu — co Cię cieszy, a co denerwuje).
Teraz weź do rąk swój Dziennik sukcesu i opisz bardzo skrupulatnie wszystkie siedem elementów stanu Twojej gry. Możesz oczywiście je moderować, dodawać, zmieniać, co chcesz — jednak najistotniejsze jest, abyś pisał od serca.
#Tabela potęgi
Kolejnym ćwiczeniem, które bardzo dużo zmieniło w życiu wielu ludzi (w tym mnie), jest Tabela potęgi. Mnie się zawsze wydawało, że każdy jest świadomy swoich wad, zalet, umiejętności itd. Jednak po kilku latach edukacji psychologiczno-rozwojowej, wiem, że to nie do końca prawda. Mało osób zastanawia się nad swoją egzystencją, karierą, dziedzictwem… Ale już niemal nikt, przynajmniej w Polsce, nie robi tego we właściwy sposób.
W czerwcu 2017 roku, gdy kończył się rok szkolny, postanowiłem w końcu pójść do jednego z klubów Toastmasters International (organizacji, która uczy przemawiania i umiejętności liderskich). Byłem bardzo mile zaskoczony pozytywną atmosferą, otwartymi ludźmi i możliwościami rozwoju. Pewnego dnia przyszła do klubu piękna, młoda dziewczyna, studentka prawa, specjalistka od PR-u (public relations) — Ania. Bardzo dobrze nam się rozmawiało, aż w końcu, było to, podajże, na początku lipca, jak się nie mylę, po After Party (spotkanie po spotkaniu) dość długo rozmawialiśmy. Była niedziela, godzina 23:30, miałem wtedy jeszcze 15 lat, wracam do domu po dwugodzinnej rozmowie, rodzice — co tu się dziwić — zdenerwowani — a ja zadowolony, że mogłem z kimś porozmawiać o sprawach egzystencjalnych, ha, ha. No może wtedy nie było to takie śmieszne. Kilka dni później umówiliśmy się, tradycyjnie, na wodę. Nie, nie piję kawy, herbaty również. W międzyczasie, tych kilku dni (od niedzieli do środy), Ania, przeczytała pierwszy, całkowicie DARMOWY rozdział mojej książki, #Blogosfera to kosmiczna atmosfera. Wykonała nawet kilka ćwiczeń. Samo spotkanie, natomiast, trwało aż 6 godzin, od 10:00 do 16:00, więc po nim czułem się jak po szkoleniu (nie motywacyjnym). W tym czasie rozmawialiśmy na temat mojej książki, jej kariery, gramatyki języka polskiego — wtedy robiłem korektę powieści, Przypadki nie istnieją, autorki — pod pseudonimem Aniela Czerwińska — zaczynałem wchodzić do tej branży. Wracając do rozmowy. Gdy pokazała mi swoje notatki, byłem bardzo zadowolony — oznaczało to, że rzeczywiście chce wziąć życie we własne ręce. Skończyliśmy więc spotkanie. Po kilku tygodniach okazało się, że samo to ćwiczenie wpłynęło znacznie na jej kierunek, a nawet sposób życia — tak zwany lifestyle. Oczywiście, czynników było bardzo wiele — samo ćwiczenie nie zmieni Twojego życia ani nawet jednego elementu. Jednak takie ćwiczonko znacząco pomoże Ci poukładać pewne sprawy — wyselekcjonować elementy ważne i nieważne dla Ciebie. A przecież o to chodzi!
Jak mogłeś przeczytać, a nawet doświadczyć — ja czuję dreszcze do dziś, gdy wczytuję się w tę historię — to ćwiczenie jest bardzo istotne, moim zdaniem jest kołem zamachowym wszystkich Twoich zmian mentalnych.
Jak więc ją zrobić? Przede wszystkim musisz otworzyć swój Dziennik sukcesu i zrobić tabelkę, składającą się z czterech rubryk (dwie kolumny, dwa wiersze).
Rubryka 1. — To, co lubię robić.
Rubryka 2. — To, czego nie lubię robić.
Rubryka 3. — To, co umiem robić.
Rubryka 4. — To, czego nie umiem robić.
Bardzo prosty i mam nadzieję zrozumiały podział. To jest pierwsza część zadania. Następnie musisz wpisać po 5 elementów do każdej z rubryk (co najmniej 5), możesz więcej.
Na samym końcu, natomiast, starasz się wychwycić zależność — to, co lubię + to, co umiem robić = zaznaczasz na TAK! Oczywiście, to, czego nie umiesz, a lubisz robić, również powinieneś zaznaczyć na TAK! Ja zawsze miałem problem z językiem polskim. Serio, w podstawówce największą trudność sprawiał mi właśnie on. Jednak po dwóch latach codziennego pisania — stałem się w branży korektorskiej naprawdę bardzo dobry. Nie chcę się tu w żaden sposób chwalić, jednak naprawdę zauważyłem u siebie ogromną zmianę. Jakbyś zobaczył moje notatki ze szkoły podstawowej, to pomyślałbyś, że nie ja, żem, takie głupoty pisał.
#Wizja
To jest ćwiczenie, które sprawia wielu ludziom ogromny problem. Naprawdę! Stworzenie wizji jest bardzo trudne. Dlaczego? Większość osób nie wie, czego chce od życia. Mało tego, ja nie wiem do końca, czego chcę od życia, a pewnie Ty nawet po wykonaniu wizji nie będziesz wiedział. Zanim przejdę do meritum, chciałbym, abyś wiedział, że kwintesencją tego ćwiczenia jest nadanie kierunku dla Twojego umysłu. Nie, nie chcę, abyś wykonywał codziennie plan dnia, nie miał czasu dla siebie, dwoił się i troił, aby kiedyś mieć wymarzone życie. Zawsze trzeba znaleźć ten złoty środek. Dla mnie stworzenie wizji jest ćwiczeniem, które w porównaniu z poprzednimi, wyróżnia się znacząco. Chociażby z tego względu, że potrzebujesz uruchomić swoją prawą półkulę mózgu. Tutaj analityczne myślenie nie wystarczy.
Stworzenie wizji polega na tym, abyś znowu wziął do ręki swój Dziennik sukcesu i zapisał bardzo skrupulatnie swoje życie za 10 lat. Tak, za 10! Nie za rok, nie za dwa, nie za pięćdziesiąt, za dziesięć. Dlaczego? Jest to czas optymalny — taki, który jesteś w stanie zaplanować, a później w większej części zrealizować. Nie myśl, że uda Ci się w 100%. Jeśli by Ci się udało, to Twoja wizja była zbyt realna lub za ciężko pracowałeś. Zapisz dokładnie, jak chcesz, aby Twoje życie wyglądało za 10 lat. Do dzieła!
#Obszary skupienia
Jeśli już masz napisaną wizję swojego życia za 10 lat, to należy sprecyzować swoje ścieżki do pięciu obszarów. Obszary skupienia są to, jak sama nazwa wskazuje, obszary, nad którymi się skupiasz. Jeśli ich nie wyznaczysz, to będziesz miał problem z urzeczywistnieniem swojej wizji.
Obszary skupienia mają na celu ukierunkować Cię na Twoją indywidualną ścieżkę życia. Zapewne przeczytałeś książkę Psychologia tłumu Le Bona. Jeśli nie, to polecam, jest świetna. Ona ma bardzo proste przesłanie — człowiek jako jednostka w tłumie „ginie” — nie uwydatnia swoich odrębności, które czynią każdą istotę wyjątkową. Bardzo przykro mi to pisać, jednak większość ludzi nie potrafi wyrwać się z tego matriksu, błędnego koła istnienia i zacząć planować swoje życie.
Jednak jest zawsze druga strona medalu. 26 czerwca 2017 roku po raz pierwszy sam pojechałem pociągiem do innego miasta. Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale taka jest prawda, ha, ha. Pojechałem spotkać się z Martyną — z koleżanką, którą poznałem przez Facebooka. Znajomość internetowa przerasta się w prawdziwą — WOW! Łącznie spędziłem z nią aż 8 godzin. Rekord! Najpierw 6, potem 8 — co dalej? Nocka? Bez przesady. Rozmawialiśmy bardzo długo, choć na tematy prostsze niż z Anią — zaczynały się wakacje przecież. W bardzo upalny dzień, w Bydgoszczy, rozpoczęliśmy rozmowę na temat jednej z gałęzi egzystencjalizmu, a w zasadzie, zarządzania sobą w czasie. Mój sposób zarządzania jest taki, aby zapisywać 3 cele dziennie, czego zaraz Cię nauczę, ale mniejsza z tym — powiedziałem, że taki lifestyle jest fajny. Ona, natomiast, zarzuciła mi, że to w jakiś sposób wpływa na spontaniczność i wolność. A może naprawdę wpływa? Nie, jednak nie. Chodzi tu o to, że albo sam planujesz swoje życia, albo planuje je ktoś inny. W pracy spędzamy średnio 1/3 naszego życia. Jeśli nie wiesz dokładnie, jak cenny jest Twój czas, to bierzesz nadgodziny, angażujesz się w wiele projektów itd. Nie mówię, że jest to złe, jednak zabiera Ci to czas — często związane jest to z większą ilością mamony, a nie z rozwojem kariery zawodowej. Jeśli sam nie zaplanujesz swojego życia, to zrobi to ktoś inny. Masz właśnie tę wolność — możesz wybrać. Oczywiście, planowanie swojego życia jest trudniejsze, jednak przynosi ono ogromną satysfakcję — szczególnie jeśli spełniasz właśnie swoje marzenia. A spontaniczność? To również. Jeśli masz ODPOWIEDNIO zaplanowane życie, to i tak będzie ono dla Ciebie spontaniczne — nigdy nie wiesz, co się Tobie przytrafi. Możesz powiedzieć: Rzucam to wszystko!!! I zmieniasz plany. Pamiętaj, że plan zawsze można zmienić. Planowanie ma na celu wskazać Ci odpowiedni kierunek, drogę, a nie zaplanować każdą sekundę Twojego życia. Żadne checklisty, listy zadań czy inne nieskuteczne formy zarządzania ode mnie się nie nauczyć. Nieskuteczne — dla jednostki, w firmach działa to na nieco innych zasadach. Może na początku wydawać Ci się to nielogiczne, jednak gdy poznasz mój sposób planowania, to prawdopodobnie zrozumiesz te argumenty.
Jak prawidłowo ustalić obszary skupienia? Przede wszystkim powinieneś wzorować się na wizji. To jest kluczem. Przeczytaj jeszcze raz swoją wizję, potem jeszcze raz, aż w końcu będziesz umieć bez problemu określić, jak nazwać te pięć obszarów. Pamiętaj, aby nazwa wyróżniała się zwięzłością — maksymalnie dwa wyrazy! Oczywiście, zapisz je w swoim #Dzienniku sukcesu. Najlepiej, abyś jeszcze ustalił — w ilu procentach jesteś zadowolony z każdego z tych obszarów w tym momencie swojego życia — od 0 do 100% (w przybliżeniu do cyfry dziesiątek procenta).
#Lista marzeń
Na pewno słyszałeś, że warto mieć marzenia. Marzenia to nic, marzenia są po to, by je spełniać — tak brzmi moje motto życiowe. Szczerze mówiąc, samo marzenie nie daje konkretnych wyników, rezultatów, nie poprawia znacząco stanu Twojego życia. Jednak z drugiej strony bardzo mało osób dziś w ogóle marzy. Serio? Tak, naprawdę! Jest to garstka osób, które są motywowane przez rodziców. Jeśli spytam mojego rówieśnika o jego marzenia, to dwoi się i troi, aby wykrzesać z siebie błyskotliwą odpowiedź. Niestety, ta i nie jest zbytnio precyzyjna… Z pomocą, natomiast, przychodzi kolejne ćwiczenie. Nazwałem je: lista marzeń. W zasadzie nie nazwałem, tylko umieściłem, gdyż o tym ćwiczeniu dowiedziałem się z bardzo popularnego filmu, doskonale znanego w pop-psychologii — The Secret. Nie jest to genialna ekranizacja, jednak możesz obejrzeć w gorsze dni, aby podnieść swój poziom motywacji. Powróćmy jednak do zadania. Jeśli masz już ustalone, jakie są Twoje obszary skupienia, to przyszedł czas na kolejne sprecyzowanie swojej drogi życiowej, czyli wymyślenie marzeń. Może się to wydawać proste, wręcz prozaiczne, jednak w praktyce wymaga to Twojego zaangażowania i dość sporej ilości czasu — warto się nad tym dobrze zastanowić. Ustal więc 10 Twoich największych marzeń życiowych, np. bogactwo, wymarzona dziewczyna itp. Następnie zilustruj je. Oczywiście nie musisz ich malować, choć dobrze by było, jednak wystarczy, że znajdziesz w Internecie grafiki, które przedstawiają Twoje marzenia. Jeśli chodzi o prawo autorskie, to śmiało mogę Ci powiedzieć, że nie łamiesz tu żadnych przepisów, gdyż wykorzystujesz tu utwory w celach prywatnych, a to możesz robić zawsze, z każdym dziełem. Mimo wszystko polecam Ci dwa banki zdjęć — Unsplash i Pixabay — tam znajdziesz fotografie oraz grafiki niebywałej jakości — sam korzystam z nich na mojej platformie blogowej. Uwierz mi, zachwycają nawet profesjonalistów. Gdy już znajdziesz, to należy je wydrukować, a potem przywiesić w widocznym dla Ciebie miejscu — najlepiej w Twoim pokoju. Pamiętaj, aby zdjęcia były kolorowe, a nie czarno-białe, nie chcesz chyba, aby Twoje życie było smutne. Do dzieła! Na początku zapisz te marzenia w Dzienniku Sukcesu, a potem przedstaw je w formie graficznej.
#Zapisuj cele!
Cele, cele i jeszcze raz cele. Wiele osób zarzuca trenerom motywacyjnym, że zapisywanie celów nie wpływa na sukces w życiu. Oczywiście sam akt zapisywania celów nie zmieni całego życia jednostki, jednak ukierunkuje jego działania, co zdecydowanie ułatwia w urzeczywistnieniu swojego wymarzonego życia. Niemniej jednak chciałbym, abyś dostał o ode mnie porcję rzetelnych informacji.
Badanie 1. Zacznę jednak od badania, które często powiela się w publikacjach motywacyjnych oraz wszelkiego rodzaju szkoleniach. W 1953 roku w Uniwersytecie Yale przeprowadzono eksperyment z zapisywaniem celów. Absolwentów jednej klasy spytano o ich zamierzenia i cele. Wyniki okazały się następujące:
— 84% nie miało żadnych sprecyzowanych celów;
— 13% miało cele, ale te nie były zapisane na papierze;
— 3% miało jasno określone, spisane cele oraz plany ich realizacji.
Czy osoby, które zapisały cele, osiągnęły więcej? Po 20 latach twórcy badania odnalazły osoby z tego rocznika i doszły do następujących wniosków:
— Osoby z grupy, która miała sprecyzowane cele, lecz niezapisane (13%), zarabiały średnio dwa razy więcej niż osoby, które nie miały żadnych konkretnych celów (84%).
— Osoby z grupy, która miała jasno określone i spisane cele (3%), zarabiały średnio dziesięć razy więcej niż średnia zarobków reszty ankietowanych (97%).
Historia jest SUPERHIPERMOTYWUJĄCA! Jednak niestety nieprawdziwa. Nie zostało nigdzie potwierdzone, że ten eksperyment miał miejsce bytu. Władze uniwersytetu nie potwierdziły, że tego typu badanie zostało zrealizowane. Poza tym jest ciekawy artykuł w czasopiśmie Fast Company, który potwierdza moją rację.
Badanie 2. Czy to oznacza, że nie ma żadnych badań naukowych, które potwierdzają moją tezę? Oczywiście, że są. Świetnym przykładem jest eksperyment przeprowadzony przez profesora psychologii, dr Gail Matthews, która zainspirowana artykułem w czasopiśmie Fast Company, przeprowadziła bardzo podobne, lecz tym razem UDOKUMENTOWANE badanie.
Naukowiec zebrał łącznie 267 uczestników, w wieku 23—72 lata, różnych narodowości. Każdego respondenta przydzielił do jednej z pięciu grup, a wyróżnił następujące:
— Grupa 1. — każdy uczestnik badania, który został przydzielony do tej grupy, miał za zadanie jedynie pomyśleć o celach biznesowych, które miały zostać osiągnięte w ciągu czterech tygodni. Oczywiście zostali poproszeni również o ocenienie tych celów, pod względem: trudności, ważności, posiadania umiejętności, motywacji, skutkach.
— Grupa 2. — osoby, które dołączyły do tej grupy, miały za zadanie zapisać swoje cele oraz ocenić pod tymi samymi względami, co grupa 1.
— Grupa 3. — osoby, które dołączyły do tej grupy, miały za zadanie zapisać swoje cele, ocenić je (pod tymi samymi względami co poprzednie) oraz zaplanowanie kolejnych kroków do ich urzeczywistnienia.
— Grupa 4. — osoby, które dołączyły do tej grupy, miały za zadanie zapisać swoje cele, ocenić je (pod tymi […]), zaplanować kolejność kroków oraz podzielić się swoimi zamierzeniami ze swoim przyjacielem/znajomymi.
— Grupa 5. — miała to samo zadanie co grupa 4., z wyjątkiem, że co tydzień musiała wysyłać raport z postępami do swojego przyjaciela/znajomego.
Z 267 uczestników, 149 ukończyło projekt.
Rezultaty:
— Grupa pierwsza osiągnęła jedynie 43% założonych celów.
— Grupa czwarta osiągnęła 64% założonych celów.
— Grupa piąta zrealizowała 76% wyznaczonych celów.
Wniosek profesora Matthewsa: Moje badanie dostarcza empirycznych dowodów na skuteczność trzech narzędzi coachingu: odpowiedzialność, zobowiązanie, zapisanie celów.
Z tego badania jasno wynika, że zapisywanie celów, a następnie sprawdzanie każdego dnia ich osiągalności, jest kluczem do efektywności. W takim razie wiemy już, że zapisywanie celów jest bardzo przydatne, wręcz pomocne przy urzeczywistnianiu Twojej wizji. Jednak jak je wyznaczyć?
#Wszystko musi być SMART!
Stawianie sobie celów metodą SMART jest bardzo popularne, niemniej jednak mało osób to robi. Dlaczego? Przede wszystkim większość osób nie zdaje sobie sprawy, że cele są takie istotne, a po drugie — nie są wystarczająco obeznani na rynku psychologicznym lub motywacyjnym. Zacznijmy w ogóle od genezy tak zwanego SMART. Wszystko zaczęło się od książki pt. The Practice of Management Petera Druckera. On zawarł w niej kluczowe elementy MBO (Management by objectives), czyli zarządzania przez cele, w tym metodę SMART. Metoda S.M.A.R.T. jest niezwykle znaną i skuteczną metodą w zarządzaniu korporacjami, firmami, a nawet jednostką. Na czym więc polega owa koncepcja? Zacznijmy od tego, że S.M.A.R.T. jest akronimem amerykańskich słów:
S — Specific (skonkretyzowany) — sformułowany jednoznacznie;
M — Measurable (mierzalny) — sformułowany tak, by można było liczbowo wyrazić stopień realizacji celu;
A — Achievable (osiągalny) — nie powinien być zbyt trudny, zbyt ambitny, aby nie tracić motywacji do realizacji kolejnych;
R — Relevant (istotny) — musi stanowić dla nas określoną wartość;
T — Time-bound (określony w czasie) — powinien mieć określony horyzont czasowy.
Jeśli zagłębiałeś się w literaturę specjalistyczną, to na pewno natknąłeś się na alternatywne lub poszerzone wersje tej koncepcji, niemniej jednak, aby nie komplikować, zostańmy przy tej najprostszej, tradycyjnej.
Przykład: Co miesiąc, od razu po wypłacie, przeleję 10% tego, co zarobię na specjalne konto oszczędnościowe. Będę tak robił, dopóki nie zbiorę sumy 20 000 zł, by kupić sobie samochód.
Chciałbym, abyś poznał pięć równie prostych i skutecznych zasad stawiania celów, których nauczyłem się od popularnego trenera motywacyjnego — Krzysztofa Króla.
— Cel zapisz w I osobie liczby pojedynczej.
— Zawrzyj swoje imię i nazwisko.
— Napisz swój cel w formie dokonanej lub w czasie teraźniejszym.
— Napisz konkretną datę.
— Napisz go w formie pozytywnej.
Przykład: Ja, Wojciech Graczyk, do dnia 30 września 2018 roku napisałem swoją drugą książkę, pt. Wystąpienia publiczne.
#Twój pierworys
Jeśli już wiesz, w jaki sposób ustalać cele, to przyszedł czas na praktykę, czyli na ustalenie całego planu na Twoje życie — pierworysu Twojego żywota. Jak to zrobić? Zanim przejdziemy do zadania, muszę Wam powiedzieć, jakie są rodzaje celów.
Cel życiowy — cel, który jest dla nas najważniejszy, najistotniejszy. Powinniśmy ustalić jedynie trzy cele, które będą miały dla nas tak dużą wartość. Ponadto, powinien on prowadzić nas do stanu spełnienia życiowego. Cel ten bardzo długo się realizuje, niemniej jednak po jego osiągnięciu czuje się motyle w brzuchu.
Cel długoterminowy — cel, który jest dla nas bardzo istotny, prowadzi on do realizacji celu życiowego. Ma również bardzo długi czas realizacji i powoduje co najmniej uśmiech na twarzy.
Cel krótkoterminowy — cel, którego czas realizacji jest względnie krótki. Niemniej jednak jego osiąganie trwa więcej niż jeden dzień. To jest właśnie takie przejście między celem dziennym a długoterminowym.
Cel dzienny — cel, który zapisujemy sobie w terminarzu na kolejny dzień. Jest on najmniejszym aktem, który zapisujemy, a następnie realizujemy w celu osiągnięcia spełnienia życiowego. To są nasze mikrodziałania, które prowadzą nas do sukcesu.
Skoro już pokrótce wyjaśniłem różnice pomiędzy czterema rodzajami celów, chciałbym, abyśmy przeszli do niezwykle ważnego ćwiczenia.
Twój pierworys składać się będzie z tych czterech rodzajów celów. Zacznijmy jednak od tego, abyś wyjął swój Dziennik sukcesu. Otworzył go na kolejnej wolnej stronie i zapisał, zgodnie z zasadami, o których dowiedziałeś się chwilę temu, swoje cele życiowe. Powinny być to trzy, główne cele, po których osiągnięciu, będziesz czuł co najmniej spełnienie. Wiem, że jest to bardzo trudne. Pomogę Ci, pisząc moje.
#Cel 1.: Ja, Wojciech Graczyk, do dnia 31.12.2050 r. odwiedziłem wszystkie kraje świata.
#Cel 2.: Ja, Wojciech Graczyk, do dnia 31.12.2080 r. napisałem dwadzieścia książek literatury motywacyjnej, w tym co najmniej jedną pozycję sprzedałem w 10 000 egzemplarzy.
#Cel 3.: Ja, Wojciech Graczyk, do dnia 31.12.2040 r. osiągnąłem wolność finansową (ok. 10 000 000 złotych).
Kolejnym krokiem są cele długoterminowe, które prowadzą Cię do realizacji celów życiowych. Ja, dla uproszczenia, nazywam je celami rocznymi, gdyż istnieje zwyczaj, że co roku ustalamy sobie postanowienia. Niestety, najczęściej nie udaje nam się ich dotrzymać. Chociażby z tego względu, cele są bardzo pomocne, aby to nimi się kierować, coraz drobniejszymi, prostszymi, lecz niemniej ważnymi. Okej, cele długoterminowe to nasze cele roczne. Ja ustalam kilkadziesiąt tych celów — nie więcej! Bardzo istotne jest, aby tutaj również znaleźć ten złoty środek. Jeśli jesteś początkującym, to dwadzieścia, maksymalnie trzydzieści celów długoterminowych powinieneś zapisać w swoim Dzienniku sukcesu na kolejny rok, lub ten, jeśli dopiero zaczyna się takowy.
Cele krótkoterminowe, natomiast, należy ustalać co miesiąc — trzy! Dzięki temu możesz zbliżyć się do realizacji tych długoterminowych, a następnie życiowych.
Cel dzienny to, jak sama nazwa wskazuje, rodzaj celów, który można przedstawić w formie cegiełki. On buduje fundamenty, aby można było urzeczywistnić naszą wizję. Należy zapisywać je trzy, tyle że nie w Dzienniku sukcesu, lecz w zwykłym terminarzu, bo ich będzie naprawdę wiele.
#O sobie!
Ten rozdział był naprawdę ważnym, interesującym, choć nie dla każdego wciągającym fragmentem mojej książki. W następnym rozdziale poruszę temat związany stricte z blogowaniem, czyli informatyczne algorytmy blogosfery. Na sam koniec jednak, zamiast nudnego podsumowania, wkleiłem bardzo wartościowy wiersz, który mam nadzieję, wzbudzi w Tobie motywację do działania i podniesie poziom energii wewnętrznej.
Rafał Stępień
O sobie
Nikt nie jest lepszym mną ode mnie
I na tym moja najlepszość polega.
Nikt nie zna mnie aż tak dogłębnie,
A moje życie — to mój kolega.
Sam dokonuję swoich wyborów
I sam sobie jestem drogowskazem.
Nie muszę słuchać dziwnych oratorów
I nic nie załatwisz ze mną rozkazem.
Ja się nie wtrącam i nie narzucam,
Swoich idei, wierzeń, pomysłów.
Ja się nie stawiam i nie wykłócam,
Bo wolność motorem jest umysłów.
Jestem wolnością, wolność jest we mnie,
Pełne me serce wielkiej mądrości.
Cieszę się z tego i korzystam chętnie,
Przy aprobacie mej niewinności.
Wiele doświadczeń, wiele decyzji,
Przez moje życie się przetoczyło.
Często burzliwych, lecz bez kolizji,
Wszystko się zawsze dobrze kończyło.
Ważna wypływa z tego nauka
I warto ją zapamiętać sobie.
Gdy człowiek ufa, tęskni i szuka,
Drogę w ciemności serce podpowie.
Bo zaufanie to jest potęga,
Wzmacnia, pociesza, dodaje otuchy
I jak nadziei zielona wstęga,
Pomaga przetrwać chwile zawieruchy.
I jeszcze rzecz ważna, co nie umiera,
I pozostawia po sobie jasność.
Ja sam decyduję i sam wybieram,
I biorę za to odpowiedzialność.
…II Podstawy blogowania
#Wstęp
Jeśli już poznałeś siebie — swoją osobowość, temperament i naturę, to przejdziemy do kolejnego etapu w dość długim procesie zakładania i rozwijania bloga, czyli do stworzenia własnej platformy. Muszę przyznać, że sam proces zakładania nie wymaga mózgu Einsteina ani machiny andronów. Niemniej jednak można popełnić całą gamę błędów, a w związku z tym można czuć niepotrzebny stres, a to nie prowadzi do rozwoju jednostki, tylko zaburza poziom kortyzolu w organizmie. O wiele lepiej uczyć się od osoby, która te błędy popełniła — czyli mnie — wiadomo, zapłaciłeś za tę książkę, to teraz zaoszczędzisz kilka miesięcy na tworzeniu pragmatycznych tez bądź researchu internetowego. Chciałbym zaznaczyć, że wiedza, którą przekazuję, nie jest uniwersalna, pozyskałem ją w głównej mierze z autopsji, więc możesz spojrzeć na ten rozdział z innej strony — nie nauczyciela akademickiego, a praktyka, który popełnił masę błędów. Chciałem też bardzo podziękować mojemu koledze — Gracjanowi Kuflowi — który był prekursorem zmian w wyglądzie moich platform internetowych oraz innych projektów. Dodatkowo — Marcinowi Smreczakowi, bez którego na pewno w tym momencie nie prowadziłbym własnej strony internetowej, z własną domeną i hostingiem. Moje 3-letnie doświadczenie w prowadzeniu bloga na pewno przyda Ci się w zakładaniu własnej platformy — dowiesz się tu rzeczy, o których nie przeczytasz nigdzie indziej.
#Analiza SWOT
Zacznijmy jednak od czegoś miłego. Jeszcze zanim przejdziemy do algorytmów informatyczno-matematycznych, chciałbym, abyś zrobił pierwszą analizę — analizę SWOT. A to w jakim celu? W celu wprowadzenia do planowania strategicznego. Na pewno zapamiętałeś już, że blog jest projektem z bardzo długim horyzontem czasowym. Z tego względu chciałbym, abyś zrobił własną analizę swoich cech charakteru, a następnie wypisał szanse i zagrożenia, które są z nimi związane — na pewno zajmie Ci to sporo czasu, niemniej jest to warte swojej ceny. A jak to dokładnie zrobić? Zanim do tego przejdziemy, przedstawię Ci krótką historię owej matrycy. Analiza SWOT jest to rudymentarna macierz strategiczna, którą stosuje się, aby wyodrębnić mocne oraz słabe strony przedsiębiorstwa (cechy wewnętrzne) oraz szanse i zagrożenia (cechy zewnętrzne). Prekursorami analizy SWOT byli naukowcy oraz wykładowcy najlepszej uczelni na świecie — Harvard Business School. Już w 1950 roku badacze rozpoczęli pracę nad ustaleniem pewnych wartości w matrycy, która miała służyć do zarządzania strategicznego i unikania błędów w planowaniu. Pierwotnie stworzyli oni analizę SOFT, która zawierała nieco inne elementy niż obecna, niemniej jednak kategorie analityczne zbytnio się nie zmieniły. SWOT jest to akronim od czterech słów w języku angielskim:
S — mocne strony (strenghts)
W — słabe strony (weeknesses)
O — szanse (opportunites)
T — zagrożenia (treats)
Analiza SWOT jest analizą bardzo prostą, podstawową oraz sekwencjonalną. Oznacza to, że należy wpisywać do niej komponenty w sposób podany powyżej, w określonej kolejności. Dodatkowo, według niektórych analiza SWOT jest wręcz metodą prymitywną i nieskuteczną, gdyż czasem trudno wpisać określony element tylko do jednej rubryki macierzy — może to prowadzić do nieporozumień. Na szczęście, my tworzymy tę matrycę dla samego siebie — a cechy charakteru można dość jednoznacznie przypisać do danej kategorii analitycznej. Analizę SWOT należy tworzyć w sposób ściśle określony:
— Ustalić cel oraz przedmiot analizy.
— Stworzyć tabelę 4-rubrykową, a w górnej części każdej wpisać kategorię analityczną.
— Wpisać odpowiednie cechy charakteru — zaczynając od mocnych stron.
— Analizując, wpisać szanse oraz zagrożenia dla Twojej kariery jako blogera.
— Wyeliminować mało istotne komponenty w matrycy (zasada Pereta).
— Napisać, jak wzmacniać mocne strony, eliminować słabe, wykorzystywać szanse i redukować zagrożenia.
— Stworzyć plan działania.
Teraz otwórz swój Dziennik sukcesu i wypełnił matrycę.
#Blog?
Gdy już zrobiłeś swoją własną analizę SWOT, na pewno zastanawiasz się, kiedy w końcu zaczniesz blogować? Ale czym jest blog? Bardzo często ludzie nie wiedzą, kiedy można nazwać swoją platformę blogiem, a kiedy nie. We współczesnym świecie bardzo trudno to rozróżnić. Pojęcie blog ma bardzo szeroki wachlarz zastosowań. Blogiem możemy nazwać zarówno filmiki na YouTube, posty na Bloggerze, jak i fanpage na Facebooku. Jednak — co wyróżnia te wszystkie formy blogowania? Regularność. Najprostsza definicja bloga brzmi: Blog (ang. weblog) jest to platforma, na której regularnie dodawane są wpisy, na określony temat, do konkretnej grupy odbiorców. Bardzo ważne w blogowaniu jest dodawanie wpisów, filmików, zdjęć w sposób zorganizowany, systematyczny. Kilka miesięcy temu, gdy rozpocząłem swój projekt — Samorozwój dla młodzieży — sam stworzyłem listę 50 wpisów, które będę dodawał w określonym czasie na moją stronkę. Warto, abyś również to zrobił, gdyż zdecydowanie poprawi to Twoją regularność, efektywność, a nawet renomę.
A jakie są podstawowe rodzaje blogów. Jeśli chodzi o blogi, ze względu na medium, wyróżniamy 3 podstawowe:
— Blog tradycyjny.
— Vlog (wideoblog).
— Fotoblog.
Blogiem tradycyjnym nazywamy platformę, na której dodajemy wpisy, czyli tworzymy kontent. Oczywiście, w 2018 roku, blogowanie, nawet w Polsce, tak się rozwinęło, że łączymy najczęściej 2 najpopularniejsze formy ekspresji — pisemną i graficzną. Blog tradycyjny bez zdjęć to naprawdę wyjątek, a sam fotoblog bez opisu zdjęcia też jest rzadkim przypadkiem. W tym momencie mody na blogosferę łączymy różne formy ekspresji, tworzymy blogi hybrydowe.
A jakie mamy rodzaje ze względu na tematykę?
— Publicystyczne.
— Lifestylowe.
— Modowe.
— Specjalistyczne.
— Parentingowe.
— Artystyczne.
— Firmowe.
#Nazwa
Bardzo często porównuję prowadzenie bloga do prowadzenia mikrofirmy. Blogowanie jest bardzo wymagającym i czasochłonnym zajęciem. Poświęcenie wielu godzin mądrej pracy przynosi owoce w postaci stałych czytelników, renomy, a nawet korzyści finansowych. Jednak tworzenie własnego bloga na „dobra, zrobię, bo sobie postanowiłem” — będzie co najmniej kiepskie, jak nie tragiczne — zostaniesz wówczas obsypany całą masą hejtu i nienawiści. Prowadzenie bloga ma zarówno korzyści, jak i wady, jednak jedno jest pewne — budujesz w ten sposób swój wizerunek. Nie zmuszam Cię do tworzenia wybitnej, innowacyjnej platformy, jednak zastanów się, po co w ogóle chcesz stworzyć własny blog? Czy tylko po to, aby być znanym i bogatym, czy czujesz w głębi serca potrzebę dzielenia się informacjami i przeżyciami? Jak to czujesz? Jak intuicja Ci podpowiada? Podejmij decyzję — tak lub nie. Jeśli już to zrobiłeś, to gratuluję — jakakolwiek by ona nie była. Mam, natomiast, nadzieję, że podjąłeś decyzję, że założysz platformę i włożysz mnóstwo pracy w rozwój swojej marki. Zanim człowiek szuka platformy, domeny i hostingu, zastanawia się nad tym, co ja w ogóle chcę pisać? Jaki temat poruszę? Muszę przyznać, że pomysł jest bardzo ważny. Chciałbym, abyś teraz otworzył swój Dziennik sukcesu i zapisał sobie 10 pomysłów na własny blog. Do dzieła! Zrobione? Okej, to teraz wybierz spośród dziesięciu idei — jedną. Taką, która Cię naprawdę fascynuję, zachwyca i inspiruje. I teraz przechodzimy do meritum, czyli do wyboru nazwy. Na pewno zdajesz sobie sprawę, że dobór odpowiedniej nazwy dla Twojej mikrofirmy (bloga) będzie nie lada wyzwaniem. To nie jest zadanie typu hop-siup, tylko bardzo twardy orzech do zgryzienia. Muszę przyznać, że ja zawsze miałem z tym problem — raz nazwa była zbyt długa, raz niosła negatywne skojarzenia — człowiek cały czas się uczy i rozwija i jest coraz bardziej świadomy swojej niewiedzy. Jak to powiedział Sokrates „Wiem, że nic nie wiem”. Aby stworzyć odpowiednią nazwę, należy zastosować się do pięciu podstawowych zasad:
— Nazwa powinna być krótka.
— Nazwa powinna być łatwa do zapamiętania, zapisania i wymówienia.
— Nazwa powinna się dobrze kojarzyć (najlepiej w każdym języku).
— Nazwa powinna kojarzyć się z tematyką lub charakterystyką bloga.
— Nazwa powinna być unikalna, wręcz unikatowa.
Jeśli już wiemy, jakie są uniwersalne cechy dobrej nazwy, przejdźmy do etapów jej tworzenia, czyli do praktycznej części. Wyróżniamy trzy podstawowe etapy przy tworzeniu nazwy Twojej marki:
— Brainstorming.
— Modelowanie.
— Weryfikacja.
Na samym początku powinniśmy szukać skojarzeń z charakterystyką naszego bloga. Do tego przyda Ci się słownik — lub taka aplikacja jak synonimy.pl — sam jestem z niej bardzo zadowolony.
Kolejnym etapem, po wygenerowaniu jak największej liczby potencjalnych nazw, jest odpowiednie modelowanie, czyli zmienienie słów kluczowych na określoną frazę. Wyróżniamy 4 podstawowe rodzaje nazw:
— Akronimy, np. KFC — Kentucky Fried Chicken.
— Personal branding, np. W. Kruk.
— Abstrakcyjne, np. Oshee.
— Opisowe, np. Apple.
A na końcu należy powrócić do pięciu zasad dobrej nazwy i zrobić selekcję naturalną. Wtedy powinieneś w sposób znacznie łatwiejszy, choć nie łatwy, wybrać optymalną nazwę swego bloga. Teraz tylko otwórz swój Dziennik sukcesu i do roboty!
#Business Model Canvas
Bardzo często biznesplan kojarzy się z wielkimi korporacjami, które codziennie mają po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy klientów z całego świata. Jednak czy mikrofirma (blog) potrzebuje swojej strategii i wartości jako organizacji? Moim zdaniem tak. I nie chodzi mi tu o bardzo rozbudowany i skomplikowany biznesplan, ale o pewien model, który pozwoli określić wartości oraz cnoty organizacji. Kiedyś miałem wrażenie, że jest to mówienie o niczym. Biznesplan nie jest niczym potrzebnym — to tylko plan działania organizacji, tylko zapisanie sobie najistotniejszych czynników w firmie pozwala wziąć odpowiedzialność za to, co robimy i co sobą reprezentujemy. W tej książce nie poznasz sekretów tworzenia biznesplanu — zapraszam Cię do darmowego e-booka Wfirmy, która napisała niesamowitą pozycję wydawniczą o tworzeniu planu biznesowego dla małych i średnich firm.
Model opracowany przez Alexa Osterwaldera zakłada 9 głównych obszarów zarabiania w organizacji. Oczywiście, dotyczy on wszystkich 4 najważniejszych dziedzin w działalności biznesowej:
— Klienta.
— Oferty.
— Infrastruktury.
— Finansów.
Szablon MBC przedstawiamy jest za pomocą zwykłej kartki, podzielonej na 9 części (rubryk), w której każda z nich określa jeden komponent:
— Segmenty klientów.
— Propozycja wartości.
— Kanały.
— Relacje z klientami.
— Strumienie przychodów.
— Kluczowe zasoby.
— Kluczowe działania.
— Kluczowi partnerzy.
— Struktura kosztów.
Ad 1. Ustalenie segmentów klientów polega na wyodrębnieniu jednorodnych grup nabywców. Musimy wiedzieć, kim jest nasz klient, aby móc zaoferować mu odpowiedni produkt. Bardzo istotne jest zwrócenie uwagi na bardzo wiele czynników — wiek, płeć, dochody, zachowania nabywcze. To zdecydowanie pomaga zaspokoić potrzebę klienta, a satysfakcja często prowadzi do ponownego zakupu, a przynajmniej do pozytywnego wizerunku firmy.
Ad 2. O wartości bardzo dużo napiszę w następnym rozdziale, jednak już teraz chciałbym, abyś się zastanowił, jaką wartość zapewnisz swojemu czytelnikowi, a potem klientowi — stworzysz e-book, kurs, szkolenie — za co ludzie będą się angażować i Ci płacić?
Ad 3. Teraz jest bardzo istotny czynnik, czyli dostarczenie swojego produktu. Zastanów się, w jaki sposób zaoferujesz swoim potencjalnym klientom wartość, czyli produkt, którego potrzebują. Lepiej będzie kilka razy dziennie dodawać zdjęcie na Instagram czy prowadzić kanał na YouTube? A może prowadzić kanał na YouTube oraz stronę internetową, gdzie ulokowany będzie piękny blog z cotygodniowo dodawanymi wpisami — ozdobiony pięknymi grafikami? Jaki masz pomysł na dotarcie do swojego target group?
Ad 4. Powinniśmy określić, czy nasi klienci potrzebują osobistej więzi w stosunku do nas, czyli twórców treści. Moim zdaniem w większości przypadków odpowiedź brzmi tak. Jednak w jakim stopniu? Czy może niektóre procesy zautomatyzować? Zrobić FAQ? Czy odpisywać na każdy komentarz? Czy spotykać się z klientami? Robić spotkania/eventy?
Ad 5. Z blogowania w dłuższym horyzoncie czasowym można zarobić całkiem sporo pieniędzy. Możesz promować inne biznesy (infuencer marketing) lub własne produkty. Przede wszystkim powinieneś rozwijać własną markę, czyli promować swoje dobra, usługi i idee. Powinieneś zrobić odpowiedni cash flow, czyli taki przepływ pieniędzy, który będzie pewny, stabilny i w dużym stopniu zautomatyzowany. Wykonujesz bardzo ciężką pracę, więc nie wstydź się zaoferować swojego produktu na blogu.
Ad 6. Kolejną kwestią są odpowiednie zasoby. Dla nas jako blogerów bądź przyszłych blogerów to kwestia środków finansowych na hosting oraz domenę, ludzi do pomocy przy prowadzeniu platformy oraz czasu. Chociaż w głównej mierze potrzebna jest tu umiejętność zarządzania sobą w czasie oraz projektami. Cały dziewiąty rozdział poświęcę właśnie temu, bo w blogowaniu jest to niezbędna umiejętność. Niektóre osoby z powodu zbyt wielu obowiązków rezygnują z prowadzenia blogów, a szkoda — bo pamiętam, że były one naprawdę dobre.
Ad 7. Gdy mówiliśmy o zasobach, miałem na myśli zarządzanie strategiczne swoim życiem blogowym. Natomiast gdy przechodzimy do kluczowych działań, mam na myśli zarządzanie operacyjne. Powinniśmy rozpisać sobie, jakie działania powinniśmy wykonać, aby nasz blog cieszył się renomą.
Ad 8. Partnerami w blogosferze mogą być dwa podmioty: pośrednicy i korporacje, oferujące produkty do ich wypromowania. Zacznę może od pośredników. Pośrednicy w blogosferze to osoby zajmujące się prowadzeniem fanpage’a, Instagrama, Twittera, grupy na Facebooku czy tworzeniem eventów. Na początku będziesz prowadził to wszystko sam, niemniej jednak z czasem dołączy do Ciebie zespół, który wspólnymi siłami bardzo dobrze zakomunikuje o istnieniu Twojej marki. Korporacje, natomiast, to firmy, które w zamian za promocje ich produktu, wyślą Ci ów dobro, a nawet otrzymasz z tego tytułu korzyści materialne.
Ad 9. Ostatnim elementem Business Model Canvas jest struktura kosztów. Należy zapisywać wszystkie wydatki, które przeznaczone są na rozwój platformy, a także na pośredników, programy do newsletterów itd. Chciałbym, abyś chociaż raz w miesiącu wyciągnął z zestawienia przychodów i rozchodów wnioski i wprowadził je w życie.
Business Model Canvas jest coraz popularniejszym modelem biznesowym, który — moim zdaniem — powinien wykonać każdy, kto pragnie osiągnąć sukces w biznesie. Blogowanie jest formą biznesu — jest to inwestycja długoterminowa, niemniej jednak bardzo opłacalna — z różnych perspektyw — ekonomicznej, partnerskiej, a nawet pisarskiej.
#Blogger vs. WordPress
„Być albo nie być — oto jest pytanie” — tak napisał William Szekspir w swoim renomowanym utworze pt. „Hamlet”. Podobnie jest w blogosferze — założyć swoją platformę na WordPressie czy Blogspocie? Muszę przyznać, że każda decyzja w naszym życiu ma swoje plusy i minusy — ważne jest, by była odpowiednia. Jak więc w tym przypadku takową podjąć? Przede wszystkim musimy wiedzieć, że są 3 podstawowe platformy do prowadzenia bloga:
— Blogspot (inaczej Blogger).
— WordPress.com.
— WordPress.org.
Ad 1. Sam zacząłem swoją przygodę z blogowaniem od Bloggera, inaczej Blogspota — muszę przyznać, że jest to dobra platforma hostingowa, jednak wyłącznie dla osób, które są całkowitymi amatorami w blogosferze i pragną prowadzić swój blog, nie wydając ani grosza. Po moich przemyśleniach z dwóch lat korzystania z tej platformy, przedstawię Ci kompleksowo, jakie są zalety oraz wady Blogspota:
Zalety:
— Darmowy.
— Łatwe pozycjonowanie w wyszukiwarkach.
— Działa szybko i sprawnie.
— Regularnie robiony backup danych (zabezpieczanie).
— Agregator reklam (np. Google Adsense).
— Darmowa domena na start (np.: wojciechgraczyk.blogspot.com).
— Proste i bezpłatne podpięcie własnej domeny (np.: wojciechgraczyk.pl).
— Automatyczne aktualizacje wtyczek.
— Łatwe podpięcie kodu śledzącego Google Analytics.
— Jedno konto do wszystkiego — Blogspot jest w Google (Google +, Gmail, Google Drive, Google Forms) — nie musisz zapamiętywać wielu haseł.
Wady:
— Niewielka liczba szablonów, które — delikatnie mówiąc — nie są nadzwyczaj efektowne.
— Brak kontroli nad spamem.
— Statystyki Bloggera zdecydowanie zawyżają rzeczywiste wyniki.
— Blog nie jest Twoją własnością — tylko Google.
— Bardzo małe możliwości edycji posta.
Ad 2. Przez niecałe dwa miesiące prowadziłem blog właśnie na WordPress.com — muszę przyznać, że blog jako taki nie był zły, ale możliwości — co tu dużo mówić — nie było wiele.
Zalety:
— Darmowy.
— Backup (zabezpieczenie danych) wykonywane regularnie.
— Darmowa domena (np. wojciechgraczyk.wordpress.com).
Wady:
— Limitowana przestrzeń dyskowa (tylko 3 GB!).
— WordPress jest właścicielem Twojego bloga.
— Koszt kilkudziesięciu złotych za podpięcie własnej domeny (+ koszt samej domeny).
— Nie możesz personalizować szablonu.
— Nie możesz podpiąć kodu śledzącego Google Analytics.
— Znaczna część dodatków jest płatna.
— Ograniczone możliwości edycji postów i szablonu.
— Słabsze pozycjonowanie niż na Blogspocie.
— Nie możesz sprzedać swojego bloga.
Ad 3. Teraz przechodzimy do platformy, dzięki której Twój blog będzie jedynie Twoim blogiem. Na dodatek będziesz mógł stworzyć własną stronę internetową, sklep, dodać ofertę czy e-booka — to jest niesamowita platforma. W sierpniu 2017 roku założyłem własną stronę internetową w oparciu o aplikację WordPress.org — jestem z niej bardzo zadowolony.
Zalety:
— Jesteś właścicielem swojego bloga.
— Masz bardzo duży wybór szablonów (nawet darmowe są wysokiej jakości).
— Nieograniczony dostęp do edycji kodu HTML.
— Możesz edytować strukturę linków.
— Pełna kontrola spamu.
— Możliwość podpięcia Google Analytics.
— Zyskujesz na wiarygodności.
— Duże możliwości SEO.
Wady:
— Potrzebujesz kupić domenę i serwer
— Zaawansowana edycja szablonu wymaga znajomości HTML-a.
— Samodzielnie musisz wykonywać aktualizacje wtyczek i dbać o SEO.
Podsumowując, Blogspot jest platformą, którą zdecydowanie polecam dla początkujących blogerów, rozważających swoją karierę w Internecie. Niemniej jednak dla osób, które chcą od razu wziąć sprawy we własne ręce i mają trochę pieniędzy (200—300 złotych/rok), to zapraszam na WordPress, ale tylko org.
#Domena i hosting
Zapewne zastanawiałeś się, dlaczego napisałem, że blogowanie na WordPressie.org kosztuje od 200 do nawet 300 złotych rocznie. Oczywiście, moim zdaniem, nie są to bajońskie sumy, ale zawsze kilka groszy ucieknie z portfela. Aby założyć profesjonalną stronę internetową, trzeba mieć trzy rzeczy:
— Hosting.
— Domenę internetową.
— Bazę danych.
Ad 1. My zajmiemy się tylko tymi dwoma komponentami, ponieważ baza danych jest już w usłudze hostingowej. Zacznijmy od hostingu — co to jest? Hosting jest to dom dla Twojego bloga. Potrzebujesz miejsca na odpowiednie pliki — zdjęcia, widea, PDF-y. Z pomocą nadchodzi hosting, który zapewnia Ci odpowiednią ilość miejsca, aby pliki zostały wgrane na stronę i zapamiętane w bazie plików. Osobiście korzystam z usługi hostingowej firmy Zenbox i jestem bardzo zadowolony. Można za 15 złotych miesięczne mieć dostęp do serwera wysokiej jakości. Uważam, że cena w stosunku do jakości jest jak najbardziej odpowiednia. Wystarczy się zarejestrować, podpiąć domenę internetową — o której zaraz powiem i zapłacić.
Ad 2. Kolejne pojęcie to domena internetowa. Domena internetowa jest to unikalny adres URL strony internetowej — w tym przypadku Twojego bloga. Domena składa się z dwóch części: głównej i końcówki. Część główna to nazwa Twojego bloga, a końcówka to określone zakończenie pełnej nazwy, przypisane do danego kraju lub funkcjonalności. Wszystko zapisywane jest w internetowej bazie danych adresów internetowych DNS (Domain Name System). Mamy 3 podstawowe domeny, z których jedną najprawdopodobniej wybierzesz, zanim założysz swój profesjonalny blog:
Domena.pl — dwuliterowa domena krajowa, która informuje o założeniu platformy w Rzeczypospolitej Polskiej.
Domena.eu — dwuliterowa domena kontynentalna, która informuje o założeniu platformy na terenie Europy.
Domena.com — trzyliterowa domena międzynarodowa, która informuje o założeniu platformy na świecie.
Bardzo istotne jest również to, abyś nie kupował darmowych domen lub superhiperokazyjnych. Jeśli przez rok będziesz miał domenę za darmo, to w następnych latach możesz za nią słono przepłacić — nawet kilkaset złotych rocznie! Darmowe domeny, natomiast, świetnie sprawdzają się do tzw. landing page’y, czyli mikrostron www, w którą kliknął lead, aby zapisać się na webinar, konferencję lub szkolenie.
Jeśli chodzi o cenę domeny, to domena.pl — kosztuje w pierwszym roku od 10 do 40 złotych na rok, czyli bardzo mało. Niestety, cena wzrasta proporcjonalnie do czasu użytkowania — w drugim roku możesz zapłacić od 50 do nawet 120 złotych. Niemniej jednak dla prawdziwego blogera koszt 300 złotych miesięcznie na prowadzenie swojego bloga (domena + hosting), to powinien być prztyczek.
#Identyfikacja wizualna
Co kojarzy Ci się z firmą Coca-Cola? A co z Pepsi? Jakie hasło reklamowe (slogan) ma firma Red Bull? Sądzę, że szybko udzieliłeś odpowiedzi na powyższe pytania. Zauważ, że ludzie zapamiętują kolory oraz hasła do danej marki. Coca-Cola kojarzy Ci się ze świętym Mikołajem, orzeźwieniem oraz czerwonymi barwami, natomiast Pepsi z niebieskim, wakacjami i Wyzwaniem smaku. Twoja marka, mimo początkowego stadium, powinna szybko i długotrwale zbudować swoją pozycję w oczach konsumentów. Identyfikacja wizualna pomaga zrobić pierwsze wrażenie, które — muszę przyznać — jest najważniejsze. W świecie tysięcy, milionów blogów w Internecie Twój powinien się wyróżniać kunsztem oraz profesjonalizmem. Wszystkie elementy — łącznie z wyglądem Twojej platformy powinny zostać opanowane do bardzo wysokiego poziomu.
Jakie cechy charakteryzuje dobry design?
— Spójność.
— Efektowność.
— Prostota.
— Kreatywność.
— Przejrzystość.
Zacznijmy od tego, że wszystkie te cechy są niezmiernie ważne, aby zbudować dobry wizerunek w Sieci. Bardzo istotne jest to, aby wszystko miało ręce i nogi, czyli nie twórz designu na „odwal się”, bo przy obecnej konkurencji zwiastuje to przegraną. Lepiej zadbaj o dobre wrażenie, a potem wysoką jakość merytoryczną swoich treści — wtedy spełnisz podstawowe przesłanki dobrej marki. Pamiętaj, że proces zakupu w marketingu nowoczesnym składa się z trzech podstawowych etapów:
— Budowanie świadomości marki (branding).
— Budowanie relacji (relationship).
— Akcja (zakup).
Oczywiście ten schemat jest uproszczony, ale pokazuje działanie ludzi w Internecie. Wszystko jest procesem, a nie wydarzeniem. Potrzebujesz wielu miesięcy, a nawet lat na stworzenie solidnej marki, dlatego zacznij już teraz, aby powoli zdobywać serce coraz większej liczbie konsumentów.
W blogowaniu mamy 6 podstawowych elementów identyfikacji wizualnej, które będą oceniane przez Twoich czytelników:
— Kolory — zastosuj tu słynną zasadę trzech kolorów — na Twojej platformie powinny być ewidentnie 3 kolory dominujące.
— Font — nie musisz uczyć się o fontach szeryfowych i bezszeryfowych, tylko pamiętaj o tym, aby font nie przekształcał polskich znaków i był czytelny.
— Zdjęcia — polecam wykorzystywać darmowe banki zdjęć na licencji publicznej — Pixabay oraz Unsplash. A jeśli chcesz robić swoje, obrabiać w Photoscape, Gimpie lub Photoshopie.
— Grafiki i bannery — polecam darmowy program Canva, którego używam do tworzenia różnych grafik na Facebooka, Instagram, a nawet do miniaturek na YouTube.
— Logo — moje logo wykonał Igor Kasprzak — kolega ze szkoły. Niemniej jednak można wykonać je samemu w Gimpie — wystarczy jedynie obejrzeć kilka tutoriali na YouTube.
— Twoje zdjęcie — należy dostosować je do tematyki bloga — jeśli piszemy blog lifestylowy, to można zrobić zdjęcie nad morzem, jeziorem; natomiast finansowy czy prawniczy — to może lepiej w koszuli.
#Social Media
Na pewno zdajesz sobie sprawę, że we współczesnym świecie coraz większą rolę odgrywają portale social media. Stawiają one na dwukierunkową komunikację, bezpośrednie przedstawienie produktu czy usługi. Bardzo mała grupa osób kupuje już produkty wyłącznie ze względu na reklamę telewizji. Powiedziałbym, że najmłodsze pokolenia — Y, Z oraz alfa — dowiadują się więcej od znajomych na Facebooku czy Instagramie niż podczas przerwy na reklamy między programami w telewizji. Obecnie światem rządzi naturalizm — ludzie nie pragną wyimaginowanych, rewolucyjnych obietnic, które nigdy się nie spełnią. Ludzie potrzebują prawdy — zalet i wad określnego produktu — wielu informacji, które zostaną przedstawione szczerze — poprzez niezwykle silne, pozytywne uczucie lub niemiłe emocje.
Mamy 3 podstawowe platformy social media:
— Facebook.
— YouTube.
— Instagram.
Ad 1. Twórca Facebooka — Mark Elliot Zuckerberg — jest już miliarderem i żyje z reklam, które kupują użytkownicy tej platformy. Można powiedzieć, że Facebook jest nowszą wersją Naszej klasy — jeśli pamiętacie, co to za polska platforma — to na pewno pojawia Wam się uśmiech na twarzy. Facebook został uruchomiony 4 lutego 20004 roku na Uniwersytecie Harvarda, w stanie Massachusetts. Obecnie aplikacja gromadzi miliardy użytkowników z całego świata i jest warty ponad 500 miliardów dolarów amerykańskich. Do tego dyrektor generalny Facebooka (Mark Zuckerberg) wykupił aplikację WhatsApp. Należy pamiętać, że ta aplikacja jest świetnym narzędziem promocji — można za darmo reklamować swój blog, budować wiarygodność w Sieci, prowadzić grupę „fanowską” oraz fanpage. Moim zdaniem Facebook jest tak ważnym serwisem społecznościowym, że powinieneś go założyć niezwłocznie.
Ad 2. Blogi najczęściej czytają ludzie w wieku 15—30 lat, a forma wideo przyciąga jeszcze bardziej. Zapewne zdajesz sobie sprawę, że żyjemy w świecie ciągłych zmian, w niezwykle szybkim tempie i dynamice gospodarki. Ludzie zamiast skupiać się jedynie na czytaniu, czasem wolą sobie obejrzeć materiał (wideo) lub posłuchać (podcast). Sam nie robię podcastów, niemniej jednak materiały wideo — krótkie, ale konkretne (najlepiej do 5 minut) — mogą zdziałać dosłownie cuda. Można je tylko słuchać — jak ktoś nie ma czasu lub położyć się na kanapie i obejrzeć filmik. Polecam platformę YouTube oraz Vimeo (2. w popularności), gdyż założenie kanału to bułka z masłem, a przesłanie pliku (wideo) również nie wymaga większego wysiłku.