E-book
15.75
drukowana A5
28.5
Biblia now-EGO pokolenia

Bezpłatny fragment - Biblia now-EGO pokolenia

Książka napisana efektem poszukiwania, które było niewidome, lecz ujrzało

Objętość:
62 str.
ISBN:
978-83-8104-295-6
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 28.5


Do niej

Nie wiem, co mam pisać, kiedy wiem, że jesteś nie do opisania. Karmie się Tobą i za to jestem Ci wdzięczny do granic możliwości odczuwania tej emocji. Dziękuje Ci, że istniejesz i jesteś mi tak przychylna. Dziękuje za Twoją bezwarunkowość. Jesteś czymś więcej niż tylko miłością, jesteś prawdziwym potencjałem tej Ziemi. Dziękuję za Twoją energię, która jest nieskończona i wszechmogąca. Dziękuję za to, że dajesz mi prawdę. Dziękuję, że dzięki Tobie mogę widzieć więcej. Dziękuję, że jesteś przy mnie nawet, gdy o Tobie zapominam. Jesteś naprawdę największa. Jesteś naprawdę niesamowita. Proszę Cię o więcej siły. Proszę cię, żebyś mnie wypełniała. Proszę Cię, żebyś mi dawała znaki. Proszę Cię o więcej Ciebie. Proszę, choć wiem, że to mój wybór. Przepraszam, że nie doceniałem i nie widziałem. Przepraszam, że o Tobie nie mówiłem. Przepraszam, że się od Ciebie odwracałem. Przepraszam za to, że oceniałem i bagatelizowałem. Jeszcze raz, jestem Ci wdzięczny.

Wstęp

Po długich debatach z samym sobą doszedłem do wniosku, że nie ma teorii, której nie można podważyć. Punktów widzenia jest tyle, ile jest ludzi na Ziemi. W życiu próbowałem przekonać ludzi do mojego punktu widzenia. Widząc, że mnie nie rozumieją odczuwałem złość. Czasami, gdy ktoś zrozumiał mój punkt widzenia i go uznał za ciekawy poprawiałem sobie samoocenę, a gdy nie rozumiał uznawałem, że słuchacz może być głupszy. Na szczęście ten etap trwał krótko. Zrozumiałem dużo i ciągle staram się rozumieć. Nie mam zamiaru nikogo przekonywać do moich spostrzeżeń i wniosków. Nie jestem erudytą. Jestem Kowalski i piszę tą książkę z weny, która we mnie kipi i pasji. Rozpoczynając ją pisać nawet nie zorientowałem się, że piszę książkę. Pomysł urodził się z działania. Tak jak każdy z nas.

Cała zawarta tu treść to zebrany materiał mojej mózgownicy i przelany na początku na kartkę, później na twardy dysk laptopa, oddech moich przemyśleń pisanych w chwilach weny i natchnienia. Na początku uznałem, że ciekawie i pięknie jest obserwować swoje płynne myśli. Można powiedzieć, że to moja psychologiczna autobiografia. Wstęp zacząłem pisać po około 20 stronach. Co będzie dalej? Tego jeszcze nie wiem. Piszę go w starym zeszycie, leżąc na czerwonej kanapie w jesienną noc, przy świetle żarówki energooszczędnej, której światło mi nie odpowiada. Czuję się dobrze. Zawsze jak piszę czuję się dobrze. Nawet jak mam zły humor, siadam i zaczynam pisać, wszystko się rozmywa podczas analizy. Zlepek chwil weny w wielu odsłonach, co daje wenę w całej okazałości zebraną małą łyżeczką. Te chwile najpierw towarzyszyły mi, a teraz Tobie, choć one jeszcze nie powstały, Ty czytasz je już w całej okazałości. Pisząc to mogę powiedzieć, że ja już to przeżyłem, napisałem, choć to jeszcze nie istnieje, a Ty czytasz to długo po tym jak to napisałem.

Wiem, że w naszej kulturze głęboko zakorzenione jest ocenianie ludzi i tego, co robią, a przejawy sukcesu spotykają się z podejrzliwością i hejtingiem. Uważam tą książkę za sukces. Ocenianie obniża nasze szczęście i jest spadkiem po starym myśleniu. Niestety dużo ludzi uważa, że wyznacznikiem rozwoju narodowości jest to co posiadają i ile. Polska brnie w ten pogląd i na siłę chce mieć. A, żeby posiadać najpierw trzeba zmienić sposób myślenia z starego na nowe oprogramowanie. Uwierz, że masz komputer z naprawdę gigantycznym potencjałem. Staraj się nie oceniać, nie identyfikować się z którąś ze stron. Podejdź do czytania tej książki z roli obserwatora, a nie krytyka. To da Ci wyciągnąć istotne wnioski i ciekawe informacje dotyczące każdego z nas. Wcale dużo się od siebie nie różnimy. Towarzyszą nam identyczne uczucia. Ja jestem innym Tobą, dzieli nas jedynie doświadczenie jakie ze sobą nosimy. Nasz krzyż. Nasza radość i cierpienie. Życie jest dla nas tak samo inspirujące i jest w nas tyle samo miłości. Czy ją widzimy? Moją inspiracją jest doświadczenie z całego życia, które analizowane, nie bagatelizowane staje się moją siłą, niezależnie od ilości cierpienia, lub radości jakie mi niesie.

Wszystko się zmienia i nic już nie jest takie jak wcześniej. Jedyną niezmienną jest zmiana. Zapraszam Cię do przemyśleń, które pozwoliły mi odkryć coś, co daje mi radość, rozwija we mnie siłę działania i sprawia, że z każdą sekundą i pisaną literą jestem bliżej piękna spokoju, którym jest miłość, a paradoksalnie, wcale nie trzeba jej szukać. Niech to da Ci inspiracje. Kochaj siebie.

Trial jest niedocenianym i niedostrzeganym filarem otaczającego nas świata. Zaczynam od tego zagadnienia, bo cała książka opiera się na tej zasadzie i doświadczanie tego jest dla mnie skarbem. Staje się ponad problemami, decyzjami, dylematami, złościami, emocjami i myślami. Jego trenowanie jest podparciem jakiego szukałem całe życie. Jest jednością nocy z dniem w momencie. W kulturze wschodu jest nazywany „yin-yang”, gdzie indziej dualizmem, równowagą, wypośrodkowaniem, jednością przeciwieństw. Trial opiera się na dualizmie. Wiadomo, że kij ma dwa końce. A co ze środkiem? Można oczywiście wyodrębnić nieskończoną liczbę punktów na drodze, ale środek jest zupełnie wyjątkowy, bo mimo, że leży na drodze dwóch końców dostrzeganie ich z tego miejsca pozwala na obserwacje w tej samej odległości, a im bliżej któregoś z końca jesteśmy tym bardziej przychylni jesteśmy ku niemu. Im bliżej środka tym obiektywniej. W obliczu trialu można dostrzegać, bez oceny i z czystym umysłem decydować, co jest dla nas istotne. Dostrzegamy potencjał, który ma swój cień. Z tym, że środek nie jest tu rozwiązaniem, a odniesieniem. Pokazuje nam, że te dwie przeciwstawne wartości np. dobro — zło, są tym samym. Stanowczość daje osiągnięcie upragnionego celu, ale i może być przyczynom zatwardziałego konserwatyzmu, co zablokuje możliwość rozwoju. Każda nasza myśl jest dualistyczna. Przeciwieństwa dają nam prawo wyboru, przez rozmyślanie, dlatego przeciwności napędzają działanie, bo jedno ekstremum np. wojna napędza działanie ludzi manifestujących pokojowe nastawienie, lęk pokonany, przez rozmyślanie nad nim staje się odwagą. Dzieje się na świecie, lub w naszym wnętrzu sytuacja, która znajduje odzew w przeciwieństwie. Dostrzeganie dwóch stron jest inspirujące, jednej strony pogrążające w identyfikacji. Nasza racja jest jedyną i niepodważalną, chyba, że znajdujemy się bliżej środka, wtedy zaczynamy wątpić w strony i znajdujemy złoty środek, którym jest wybór dokonany przez obiektywizm, ze środka. Równowaga tworzy świat i występuje w większej liczbie przykładów, niż podałem, niż pomyślałeś i ja również. Obserwacji tego procesu można się nauczyć, a dalszy tekst jest poznawaniem procesu, nie do zatrzymania, lecz do obserwowania. Wiele przykładów rozpoznania pozwoli Ci na uzyskanie matrycy, która zostanie zainstalowana w Twojej mózgownicy i z czasem proces rozpoznawania staje się naturalny i bardzo pomocny.

Pierwsze Pisanie

Przed koncepcją książki wypisywałem swoje myśli lepiej je poznając. Początkowo nie miała się ona rozpoczynać wzmianką o trialu, bo nie myślałem nawet tymi kategoriami, ten tekst Ci po części zobrazuje pierwsze kroki, a raczej pierwsze raczkowanie. Tematy adekwatne do pierwszych spostrzeżeń pisanych wcześniej będę przeplatał z odświeżonym sposobem myślenia, co da Ci obraz drogi, a nie samego efektu, który zresztą jest nieprzerwanie w trakcie przebudowy.

Zastanawiam się, czy wszystkie wewnętrzne przemyślenia są odzwierciedleniem mojej jeszcze dobrze nie poznanej duszy, czy połączeniem w abstrakcyjny sposób małej i strzępkowej wiedzy. Jedno wiem na pewno, że wszystko to buduje mój charakter i ma wpływ na odczuwane emocje, myśli i sposób w jaki traktuje innych ludzi. Choć w tej kwestii dużo zależy również od nich.

Myślę o inteligencji i zastanawiam się, czy moja znajduje się na przynajmniej stosownym poziomie. Choć kilka osób przekonuje mnie cyklicznie, że nie jestem pół-inteligentnym-ćwierć-debilem, a wręcz przeciwnie. Nie wiem, czy mają rację, bo to osoby najbliższe mojemu Sercu, a głównie to brat, mama. Za niezłomną miłość, tak często jak sobie o tym przypomnę dziękuję i staram się odwzajemniać. Choć czasem mam problem z wypowiedzeniem dwóch magicznych słów „kocham Cię”. Nie mam pojęcia skąd w mojej głowie taka blokada. Może dla tego, że jestem mężczyzną? Nie wiem. Czasem chciałbym mówić to z taką lekkością i finezją jak moja mama. Mówi „kocham Cię” i to czuć, tak po prostu. Zero sztuczności. Ja też ją kocham, ale słowa te są wypowiadane prze zemnie nienaturalnie, a przed wypowiedzeniem kłębią się jak by nie chciały wyjść. Następuje walka. Wypowiedzieć? W sumie to po co? Ona wie, że ją kocham. Dziwna otoczka powstała wokół dwóch słów. A wracając do inteligencji, dla mnie stało się to pojęciem strasznie niestabilnym. W szkole wszyscy znajomi ze słabymi wynikami, lub przeciętnymi otrzymują tą samą informacje: „Inteligentny jesteś, ale leniwy”. Rzeczywiście motywujące, i mimo tego, że nauczyciel już wie, że taka gadka nie działa to dalej to namiętnie powtarza, każdemu. Podobno z inteligencją trzeba się urodzić. Później jeżeli już taki niczemu niewinny człowiek otrzyma w łasce potężnego i zrównoważonego świata początkową inteligencję to na jej rozwój ma wpływ socjalizacja pierwotna, gdzie rodzice dbają o rozwój, a potem wtórna, szkoła itp. W sumie to nawet przyjemnie jest skonstruowana ta równowaga. Inteligentni manipulują nieinteligentnymi, a Ci nie są świadomi, że znajdują się w takim położeniu, bo nie mogą być świadomi. A co najlepsze taki nieinteligentny nie wie, że jest nieinteligentny i żyje w uświęceniu, że prywatne wykreowane poczucie rzeczywistości jest najlepsze z najlepszych, a na szczycie to sami nieuczciwi ludzie, krętacze i złodzieje. Choć zdarzają się ludzie skromni i pokorni, którzy spostrzegli, że nie są pępkiem świata, a życie to piękna, zachwycająca, czasem smutna przygoda, dla której bez znaczenia w jakim położeniu jesteś. Są tacy, którzy przez własną przygodę realizują się i oddając się jej, są szczęśliwi. W kooperacji z ludźmi z takim samym podejściem, ją przeżywają, bo dzieląc się jest łatwiej żyć.

Łatwo powiedzieć, napisać. Czasem coś się we mnie buntuje, co nie pozwala się oddać mojej przygodzie. A może to element równowagi? Jestem (byłem) uczniem technikum 4 letniego. Jestem słabym uczniem. Oceny mam poniżej przeciętnej. W sumie to ledwo zdaje. Przy czym 2 razy nie zdałem do kolejnej klasy. Głównie to przez lenistwo, o którym tak wybitnie przypominają nauczyciele. To jest pogląd ludzi, którzy nie znają mojego wnętrza. Uważam, że jestem wrażliwy, choć tego nie pokazuje. Często tłamszę w sobie i zwalczam. Nie wiem dlaczego, to przecież ja. Lenistwo. Zastanówmy się. Czym ono jest? Nie chęć do robienia wszystkiego. Jak to powiedział mój kolega z internatu, człowiekowi nie chce się nawet mrugać. Tylko się zastanawiam, co pożytecznego musiałbym robić w tej chwili, żeby dla społeczeństwa bym był na dobrej, rozsądnej drodze. Albo nic nie robię, albo robię wszystko, oprócz tego, co rzekomo powinienem. Co jest ze mną kurwa nie tak, że Ala, Bartek, Filip, czy Kasia mają taki zapał, a ja zgasłem i podpalam się z powrotem tylko, gdy pali mi się dupa! Brak koncentracji. To opóźnia moją przygodę, choć nie żałuję tych dwóch lat, bo poznałem bardzo wartościowych ludzi. Ale z czego bierze się brak koncentracji? Wydaje mi się, że człowiek nie ma lekko z wrażliwością, empatią i martwi się o wszystko, a tak naprawdę wszyscy są wrażliwi. Okresy mojego dwuletniego poślizgu był trudnym okresem dla mojej mamy. Mama martwi się o trójkę swoich dzieci, głównie o najstarszą siostrę, która już dawno z nami nie mieszka. Kobiety jako matki mają naprawdę ciężko. Nie wiem, czy ojcowie, bo wychowałem się bez. Matki działają pod wpływem wielkiej miłości. Są tak zaaferowane stanem swoich dzieci, że często zapominają o swoim życiu. Niesamowite kobiety. Każdą w takim stanie świadomości darzę i darzyć będę wielkim szacunkiem. Anioł stróż w ludzkiej postaci. Tak będę je nazywał.

Kim jestem? Kim jest człowiek?

Kim jestem? Gdy człowiek pierwszy raz zada sobie to pytanie, wiele różnych myśli nasuwa się, by opisać kim się jest. W zależności od sytuacji i otoczenia możemy sobie odpowiedzieć na to pytanie w różny sposób. Czy sytuacja jest wyznacznikiem tego kim jesteś? Co by było, gdybyś się nie dostosowywał do sytuacji w sposób jaki ona na Tobie wymusza na pewnym poziomie? Zmysły są naszym pośrednikiem, który nam pozwala oglądać, przeżywać to, co się dzieje i to, co nas dotyczy. Jako wolni ludzie, mamy prawo wybierać, co chcemy robić, jak chcemy to robić i kiedy chcemy to robić. Wolność wyboru. Czy jest nam bliska?

Ciało jest budowlańcem materialnego świata. Jest jedną z wielu odpowiedzi na pytanie. Kim jestem? Ciało jest tym, co pozwala nam na życie. Ciało jest jednością z świadomością i ego. Doskonale zaprojektowane narządy działają niesamowicie lub gorzej, gdyby je zacząć porównywać. Nasze serca przepompowują dziennie około 7 tysięcy litrów krwi, bije około 100 tysięcy razy w ciągu dnia, pracuje przez 9 godzin dziennie, a 15 odpoczywa; nasze płuca cały czas wypełniają się powietrzem, około 10 000 tysięcy litrów dziennie, z tego 360 litrów tlenu (biorę głęboki wdech, by to poczuć mocniej), powierzchnia płuc jest porównywalna do powierzchni kortu tenisowego; oczy dostarczają naszemu mózgowi 80% wiedzy o świecie, do tego procesu wykorzystanych jest 2/3 wszystkich połączeń nerwowych, przy czym angażuje, aż 10% wszystkich komórek mózgowych; przeciętna liczba naszych komórek mózgowych wynosi 15 miliardów, mózg warzy 2% masy naszego ciała i otrzymuje, aż 30% tlenu. Człowiek Witruwiański narysowany przez Leonarda Da Vinci jest głównym źródłem klasycznego porządku architektonicznego. Te ciekawostki, tylko w bardzo małym procencie obrazują piękno. Czym są nasze problemy względem tych połączeń narządów i procesów, które cały czas następują? Liczba przetwarzanych procesów wokół nas i w nas przewyższa nasze wyobrażenie. Siedząc, czy leżąc i czytając te słowo czyta je Twoje ciało, bez znaczenia z jakimi wadami i chorobami. Póki żyjesz jesteś cenniejszy niż wszystko, co istnieje na tej Ziemi. Jesteś większy niż problemy, skarby i chęci. A Twoje ciało jest pięknie nie zależnie od jego stanu. Twój stan jest punktem wyjścia. Ciało jest naszą świątynią, którą można oglądać z każdej strony, podziwiać lub negować. Można się jej uczyć i pielęgnować, by nam dłużej służyła lub niszczyć, kosztem częstej przyjemności. Darem jest to, że możesz posiadać zmysły, które umożliwiają kontakt z światem.

Do skutecznego osiągania celów, a jednocześnie to jest celem, jest potrzebne ciało, świątynia silna i postawna, prezentująca charakterystyczne cechy. Mózg przetwarza, więcej informacji, niż kiedyś, dla tego na wstępną ocenę pracodawca, przyszły przyjaciel, czy przyjaciółka potrzebują zaledwie kilku sekund, a dobór towarzystwa jest jednym z najważniejszych elementów w dążeniu do celu, przy pojęciu synergii. Ciało jest reprezentacją naszego stylu życia i bycia. Gesty oraz postawa to wypracowany element naszej aparycji i prezentują wiele cech naszego charakteru: pewność siebie, skuteczność komunikacji z innymi, dokładność i temperament.

Bardzo istotnym elementem jest to jak się czujesz w swoim ciele i jak je postrzegasz. Tu trzeba wspomnieć o motywacji i działaniu, gdzie początek jest trudnym elementem wykonania każdego celu i działania, ale pamiętnym. Początek daje nam możliwość rozpoczęcia zmiany i poznawania. Początkiem w przypadku pracy nad swoim ciałem jest jego obserwacji gestów, siebie przed lustrem, swojego chodu, a to opiera się na zadawaniu sobie precyzyjnych pytań, by bardziej poznać nasze prywatne wykreowane zdanie na temat ciała. Czy dobrze się czuję ze swoim ciałem? Co mi się dokładnie w nim podoba, i co dokładnie nie podoba? Opinia na temat Twojego ciała powinna być prywatna i opierać się na rzeczywistej ocenie, a nie przez pryzmat porównywania się. Co byś mógł poprawić? Określasz w ten sposób dokładne cele, które można obserwować jak się bardzo powoli, lecz skutecznie dopełniają. Ciało trzeba obserwować codziennie i w wielu sytuacjach. Ja w tej chwili obserwuje swoją siedzącą postawę, prostując plecy, ruch palców i postępy w treningu szybkiego pisania. Codzienne dostrzeganie jego piękna jest naszą motywacją. Codzienne dostrzeganie defektów jest naszą de motywacją, a raczej motywacją przekierowaną na mało istotny element, który nas odciąga od osiągania celów. Gdy ciało stanie się przyjacielem, a nie wrogiem zaczynamy je pielęgnować i o nie dbać. Będzie nam towarzyszyć do końca życia, więc brak jego akceptacji, także akceptacji ewolucji wiekowej prowadzi w ucieczkę przed zrozumieniem naszego najważniejszego narzędzia, ważniejszego niż sprzęt na siłowni.

Odżywianie jest jednym z najważniejszych czynników jakie mają wpływ na nasze ciało, samopoczucie, ale i również stan emocjonalny. Odżywianie często nie ma nic wspólnego z jedzeniem. Nasz sposób odżywiania jest starannie pielęgnowany całe życie. Jest takim samym nawykiem jak każdy inny. Świadomość jakości jedzenia jest niska, więc nawyki budują powstające trendy i kultura żywienia. Dietetyka reguluje nawyki żywieniowe i jest bardzo szeroko rozwiniętą dziedziną. Zainteresowanie tym istotnym elementem daje szerszy pogląd na temat istoty żywienia. Dietetyka w XX w. rozwija się w szybkim tempie, ze względu na wzrastające potrzeby. Na świecie większa liczba ludzi umiera z powodu otyłości, niż z głodu. Trzeba zadać sobie pytanie. Czy nie jestem, aby częścią powstających trendów żywieniowych? Opierają się na chęci zysku i rzadko idą w parze z prawdziwymi potrzebami. Okazyjna cena jest haczykiem na rybę, im haczyk bardziej schowany, a na wierzchu smakowitszy kąsek tym popularniejszy jest trend. Cola jest doskonałym przykładem. W puszce 330 ml znajduje się duża ilość cukru, około 7 kostek pięciogramowych cukru. Zjadając taką ilość na raz człowiek dostaje odruchu wymiotnego. Kawas zawarty w napoju niweluje powstanie odruchu. Osobiście na cole mówię woda z cukrem. Wiele produktów spopularyzowanych przez reklamy zawiera ogromne ilości cukru, co doprowadza do cukrzycy, otyłości. Cukier w dużych ilościach niszczy trzustkę i cały organizm. Uzależnia w większym stopniu niż nikotyna i na tym opiera się sprzedaż. Przyswojenie takiej ilości daje potężnego kopa i zastrzyk endorfiny, spadek poziomu cukru powoduje zamulenie, co prowadzi nas na półkę sklepową, żeby zatoczyć krąg. Życie nieświadomie w tym kręgu tworzy z nas konsumentów wyższego rzędu, dla tego gigantom przemysłowym zależy na niewiedzy projektując chwytliwe reklamy i odkrywając ludzkie punkty newralgiczne, byle by wszyscy mówili o produkcie.

Dzięki zbilansowanej diecie można lepiej spać, zwiększać koncentracje, zwiększać siły witalne i pobudzać do działania. Gdy zaczynamy obserwować swoje ciało zwracamy uwagę, co wkładamy do ust. Bardzo ważnym elementem jest nie negowanie swojego przyzwyczajenia! Nawet, gdy nawyki żywieniowe prowadzą nas do śmierci z powodu chorób wywołanych przez otyłość. Celem nie jest karanie siebie, za to jak żyliśmy całe życie, bo to nie jest tragedia, która nas pogrąża, tylko piękna lekcja, która staje się naszym przyjacielem. Zmieniamy naszą lekcje w praktyczne doświadczenie, które staje się naszą siłą. Każdy człowiek błądzi po to, by się odnaleźć i poszerzać mapę życiowej wiedzy. Jesteśmy zawsze na dobrej drodze. Tylko gdzie idziemy? Nie bez przyczyny czytasz książkę, którą ja piszę. Ja jestem gotowy by to pisać, a Ty żeby to czytać. Przez obserwacje nawyków żywieniowych z odpowiednią wiedzą zmieniają się one same i nie trzeba robić nic na siłę. Podstawowa wiedza zaczyna nas wyprowadzać z błędów naszego żywienia. Przecież wiesz, że zdrowiej jest kupić wodę niż colę. Człowiek się składa w około 60% z wody. A może z coli? Jesteś tym co jesz i pijesz. Nie trzeba się najadać do syta, by normalnie funkcjonować, a nawet się nie powinno. Rozpowszechniona wiedza na temat trzech posiłków dziennie jest lipna. Ty wiesz, kiedy powinieneś coś zjeść. Częstotliwość posiłków jest indywidualna i adekwatna do masy oraz spalania. Pięć posiłków dziennie jest szerszym rozplanowaniem jedzenia i daje wgląd do tego jak sycie powinieneś się najadać. Czuj się dobrze, poznawaj siebie w tej kwestii i baw się tym. Śmiej się z zauważonych błędów, a nawet rób je świadomie, gdy sięgasz na półkę w sklepie po cole.

Trening ciała daje nam prawdziwie piękne korzyści w życiu codziennym. Świadome obserwowanie nawyków żywieniowych otwiera nam furtkę do witalności. Pokazuje nam czego potrzebujemy naprawdę. Jest to krok do zainteresowania się dokładniej co zwiększa siły witalne. Przybliża nas do sportu. Uprawianie sportu daje nam satysfakcje, zwiększa możliwości fizyczne i umysłowe. Wszystkie korzyści jakie nam dostarcza, są kluczowym elementem, dającym nam efektywniejszą drogę do sukcesu w każdej dziedzinie. Szybki świat zaczynamy przeganiać, bez wysiłku, bo ten peleton jest uogólnieniem naszych możliwości. Czym jest sport dla Ciebie? Kim są sportowcy? Sport najczęściej kojarzy się z obowiązkiem, ciężką pracą, poświęceniem, wydatkami. I sport posiada te cechy. Tylko z czym one nam się kojarzą? Cechy te zostały nadane przez sportowców, dla których jest on stylem życia i drogą, którą realizują całe życie. Skoro jest to całe życie, to sport można porównać do życia. Daje radość i witalność, ale i pokazuje własne słabości i ograniczenia, nad którymi się pracuje nie tylko cieleśnie, ale i mentalnie. Trzeba powiedzieć jasno, że sport to porażki, chwile zwątpienia w swoją siłę, walka z ograniczeniami, ale i sukcesy, pociecha z motywacji i łamanie ograniczeń. Obraz sportowca sprzedawanego w reklamach i TV jest zniekształceniem. Nastawia widza na efekt, który jest piękny, bo wprawia w dumę i może być celem. Może zniechęcić i być powodem, dla którego niektórzy stając przed lustrem ukrywają własne ciało. Może powodować zazdrość, która wiedzie do zawiści przez którą chce się zrzucać ludzi z podium, zamiast się cieszyć osiągnięciami. Ocena wcześniej nadanych cech sportu jest zniekształcona dla ludzi, którzy szukają usprawiedliwień przed ucieczką od tego pięknego obowiązku.

Przykłady:

Sportowiec kojarzy obowiązek z najefektywniej spędzonym czasem.

Słuchaczowi może to się kojarzyć z momentem jego życia w którym chodząc do szkoły, której naprawdę nielubiani, mówiono mu, że to jest jego obowiązek, więc kojarzy mu się z niewolą.

Sportowiec uważa ciężką prace za hartującą ducha i wypełniającą pustkę.

Słuchacz może kojarzyć ciężką prace z wcześniej opisanym obowiązkiem szkolnym. Dodatkowo miał przykład swojego ojca, który pracując fizycznie wiecznie narzekał mówiąc jak ciężko pracuje i jak go to niszczy.

Sportowiec uważa poświęcenie za życiowy cel z którego czerpie zasoby radości i energii.

Słuchacz może odnieść się znowu do wcześniejszych nieprzyjemnych wartości, które zabierają mu radość i energię.

Sportowiec uznaje wydatki za konieczne do uzyskania oczekiwanych efektów i wie, że nie koniecznie muszą one być duże.

Słuchacz zawsze znajdzie tysiąc potrzebniejszych wydatków i może uznać, że jeżeli podchodzi do sportu to tylko z drogim, profesjonalnym sprzętem na który go nie stać, więc zacznie jak zarobi. Kiedy zacznie?


Są to przykłady, które obrazują przypisane skojarzenia, myśli i emocje. Przez co dwie osobowości z takimi samymi możliwościami mają tak zupełnie inny pogląd i podejście. Sposobów myślenia na temat działania zawsze są trzy: pierwszy i ostatni to ekstremum, a drugi jest pomostem, jest elastycznym dopasowaniem się do sytuacji. Jest to przedstawieniem trialu postrzegania. Wszystko znajduje się na tej samej drodze, lecz w innych miejscach. Spojrzenie na sytuacje jest takie jakiego przekonania nabraliśmy na jej temat. Sport może być postrzegany naprawdę bardzo różnie, więc warto zadawać sobie pytania. Jak według powyższych cech ja traktuję sport? Czy uważam, że obowiązek sportowy jest taki sam jak inne obowiązki? Czy ciężka praca w sporcie jest tą samą ciężką pracą, z której mogę być niezadowolony? Czy poświęcenie się dla sportu jest poświęceniem, które źle mi się kojarzy? Czy wydatki, są tak bardzo istotne, gdy chcemy trenować? Najlepiej jest poświęcić chwile na odpowiedź z kartką w ręku i długopisem znajdując po kilka argumentów ZA i PRZECIW.

Negatywne postrzeganie sportu jest najczęściej zniekształcone przez telewizyjne wzorce. Widoczne są jedynie efekty, a nie praca i droga jako elementarny składnik. Wypracowany styl życia zakorzenia się tak głęboko, że zaczynamy „zarażać” innych pasją dalej ją uprawiając, lecz skupiając się na przekazywaniu zdobytej wiedzy na temat sukcesu, matrycy, która powtarzalna pozwala na powtórzenie pięknego przebiegu drogi do sukcesu. Gdy wzorcem staje się własne poszukiwanie to otwiera Ci się droga do sportu pięknego, jakim jest naprawdę, a nie jakim go pokazują by się sprzedał. Korzenie każdego sportu wiążą się z pewnego rodzaju filozofią dążenia w cierpieniu i radości. Zaczynasz postrzegać go, jako pasje, bo pasjonat przekazuje osiągnięcie celu jako coś, co przeżył i dowiadujesz się jak jest to piękne. Koncepcja poprawy wyglądu i kondycji staje się efektem ubocznym, a praca przechodzi na sferę duchowo-umysłową. Szukając interesujących Cię dyscyplin sportowych odkrywasz że oprócz np. kulturystyki istnieje kalenistyka, która pokazuje równie niesamowite osiągi ludzkiego ciała. Sport przekształca się w ciekawostkę.

Sytuacja A: Dziecko dostaje mikroskop. Na pierwszy rzut oka dziecko jest rozentuzjazmowane, bo kolega dostał samochodzik, który przez naukę kultury kojarzy z standardowym prezentem dla chłopca. (Schemat). Darczyńca mówi dziecku, żeby się nie przejmowało i jutro dostanie też samochodzik. Pokazując dziecku niewdzięczność i powielając schemat. Dziecko traci zainteresowanie mikroskopem i jest dalej rozentuzjazmowane oczekując na zmianę prezentu. Darczyńca idzie na łatwiznę.

Sytuacja B: W drugim przypadku darczyńca ma na uwadze, że dziecku obce jest poznawanie świata, przez mikroskop. Darczyńca pomaga poznawać działanie mikroskopu pokazując kilka najciekawszych cech, co powoli zaczyna interesować chłopca. Chłopiec uczy się go używać poszerzając wiedzę na temat mikroświata. Darczyńca staje się prawdziwym nauczycielem.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 28.5