Pod powiekami
Sztuczny horyzont
Czy korzystasz ze sztucznego horyzontu?
Wokół jak przystało na niebo
Brak punktów odniesienia
A przecież
Widok słońca nie wystarczy
Żeby wylądować
Czasem nie pomoże nawet
Rozpostarty w porę spadochron snu
Do ziemi wcale nie jest tak daleko
Jak sądzą twoje zmysły
Spójrz!
Odchyliłeś się od rzeczywistości
Nie szkodzi że prawdziwy
Jest bardziej odporny na burze
Ponad poziomem chmur
Wolę sztuczny horyzont
Wnętrze
Zamknięci
czujemy każde drgnienie
co dreszczem przebiega po ciele
kołysze w uchu dzwon
Zasklepieni
słyszymy każde
pociągnięcie smyczka
z rozedrganych strun
rozświetlając wnętrze
sypią się skry dźwięku
Kto nas tu dojrzy
W głębi
Białych Skrzypiec
Piosenka
wstaje dzień czarno-biały
iskry mrozu trzaskają
drzewa w jasnych płomieniach
cisza pada wraz z śniegiem
na kolorów cienie
barw promienie nie wskrzeszą
słońce w chmurach ugrzęzło
nieprzetarty horyzont
wzrokiem nie ma
gdzie sięgnąć
zamknij powieki
odkryj odwróconej
perspektywy cel
Miraż
śledztwo rozpoczyna się na nowo
słońce zdejmuje starannie
linie papilarne z szyb
zawęża pole widzenia
jednobarwna tęcza
koloru twoich oczu
zatacza pełny krąg
taki widok
można mieć tylko
z góry i pod warunkiem
kropel nie większych od łzy
jeżeli zdecydujesz się
zejść na ziemię
odzyskasz wolność
cień wróci na swoje miejsce
śledztwo wykaże
że nigdy nie byłeś
z tej strony
szyby
Granica
granica
wcale nie przebiega
o świcie
śpiesznym stukotem
po klawiaturze mroku
jest już
o północy
wtedy
z bezbarwnego światła księżyca
wyłania się
krawędź rzeczywistości
Jesteś
Pamięci……
jesteś
między jednym a drugim
uniesieniem powieki
dlaczego iskry
twojego wzroku
wciąż gasną
w rozszerzonej
źrenicy nieba
mieścisz się
między sekundami
uderzenia zegara
są jednak
zbyt celne
oddzielasz
przedtem od potem
a sen uparcie
łączy je na powrót
na klawiaturze liści
deszcz wystukuje
twój niedokończony wiersz
Dal
I nie spojrzysz
dwa razy w to samo
lustro
tam też się spóźniasz
Choć tafla nieruchoma
pod powierzchnią
nurt wartki
wciąż wyprzedza wzrok
Przecierasz oczy
do lśnienia
do lśnienia
do śnienia
Refleksy zdarzeń gasząc
dotknięciem powieki
w DAL popłyniesz
na lustrzanej krze
Palce Leonardo
Uczynił je posłusznymi
Najmniej oczekiwanym myślom
Zawładnął tak że potrafiły
Tworzyć dzieła
Lżejsze od powietrza
Czasami gwiazdy
Rzucają ich skrzydlaty cień
Oddzielały światło od mroku
Na twarzach kobiet
W ich oczach zamykając
Tajemnicę Stworzenia
Gdyby żył Leonardo
Sztuka latania
Nie tak wyglądałaby
Jak dziś
Kim jesteś?