Złapana prawda
Powiedz, proszę, czy dostrzegasz
w lustrze nieśmiertelnym
czas złapany przez ulotny sen
wołający o pomoc mądrości.
Władczyni głosu
Ujęty stukot, śpiew wielu istot, ot
jeden wdech niczym wieczność, dający
życie, ulotnie rodzący wiele pytań.
Po kres myśli, po kres słowa i
zrozumienia, zaistniałe życie
walczy z ciemnością i bólem, rwąc
serce ku światłości.
Woda
Wyjątkowa przestrzeń, silny sługa
wiatru, owocem cierpienia
zwana, tchem życia. Ta, która
dostrzega, lecz i kryje wszystkie
tajemnice czasu i słowa. Któż
wejrzał? Podniósł swe cierpienie?
Życie całe tak ulotne, jedyne,
w tafli wody skryte.
Pamiątka
Pierwszy dech twój, a już jesienny spada liść.
Jak to los wzgardził tobą. Fortuna zawiodła,
szczęście zostało zapomniane na wzór tych
trwałych chwil ciepła i ciszy.
Na wybranka swego mówiłaś mrok
i zguba dla twego cierpienia.
Nie liczyłaś dni, a Ja policzyłem ten
jeden jesienny liść na pamiątkę tej
wybranej, jedynej.
Wojownik
Jestem nieśmiertelny.
Pierwszą furią,
uderzeniem pioruna.
Ostatnią łzą, płomieniem
nadziei dla mej wybranki.
Znikąd i z nicości przyszedłem,
by zasiąść na moim
tronie chwały.
Piękne spojrzenie
Postać wyłaniająca się z ciemności, wzywana
blaskiem jutrzenki, złapana jednym spojrzeniem,
tym ulotnym świstem wiatru, co na jesień
porusza liście, które w podróż wyruszają,
biec nie mogą, a przekraczają horyzont
za horyzontem. Mowa ich piękna, bliskie
są tafli wody, gdy przed pocałunkiem dają
się ponieść nurtowi w nieznane. Któż mógł
poznać tę, co objawia wszystko, tak skromna.
W głębi czasu skryta, zawsze młoda, z
królewskich wysokości. Grzmot ją zwiastuje,
otchłań słyszała pieśń o niej. Nawet
płomień uniża się przed życiem, które w
niej tętni, gdyż wiatr jej służy ten, co
kręgi ognia zatacza. Tak objawieni służą
jedynej, w tafli wody skrytej.
Ostatni zachód serca
Nadchodzi miła mojemu sercu, jest
coraz bliżej. Była zawsze dla mnie
urokliwa i cicha, widziałem
ją zawsze w te dni zachmurzonego
nieba, szumu liści na wzgórzach.
Uciekała wtedy w samotność
jakoby zraniona, porzucona
przez ciepło i delikatność.
Miała siostrę zwaną srogą,
lecz cierpiącą z powodu daru,
który nosiła w swoim sercu.
W barwach złotych i białych liści
we włosach obie siostry tańczyły
czasem na pamiątkę spotkania na
opuszczonym wzgórzu, gdzie
również się żegnały przy
ćwierkaniu ptaszków, tych małych
posłańców wiatru.
Dama czerń obrała
W chwili natchnienia, z wolna,
przed świtem. W czerni, Ona
skryta. W dźwiękach, w mroku,
w bezśnie, na jawie. Co sen
zapomniała, zapomniała
też i mnie, swego sługę wiernego,
przy którym sen wzywała,
wszystek siłami grając, na wzór
ulotnego wiatru…,
na wzór zapomnianych…,
nieliczonych…,
jakby uderzeń serca.
Marmur
Znalazłem twe usta, znam twój język.
Bądź na wieki mą lubą i Safoną.
Wygnaniec
W miejscu bez myśli, pragnień niewielu
ujrzałem rozświetloną twarz wojownika.
Ukształtowany, by zwyciężać i kochać.
W obliczu śmierci szeptami zwodzony,
uderzeniami bez prawdy dotknięty,
strzałami chciwości i pychy przebity.
Do źródła mętnego wygnany, chaos i magia
dobrze mu znane, dwie potęgi ujarzmione
w zaprzęgu postawione. Jego celem
siła i mądrość ta zdobyta.
Przychylny losowi dziękuje,
a ten odpowiada na jego wezwania.
Męstwo, którego nikt
nie udźwignie, miłość, której nikt
nie zapomni. W kwiecie
lilii objawione, w ulotności z
wiatrem połączone, mrozem
na sercu wyryte. Wspomnienia skryte.
Przyjaciółka