Alicji „Liskowi” Pierwszemu — Wojownik Niebieskiego Smoka
PIERWSZA MŁODOŚĆ
Pierwsza młodość
Nie chmurna czy durna,
ciasna, własna, przemyślana — idealnie
zagubiona, nieco ślepa i zgarbiona wiele
razy zapłakana, niewyspana i nie
zrozumienia pełna
młodość bajeczna a w niej
miłość wieczna
i równie wiecznie zagubiona
Królewna
.
Drzewo wyobraźni
Anioł poszedł spać
Zmęczyło go życie
Nic mnie już nie zdziwi
A moi rodzice
Nigdy ich nie miałam
Nigdy mieć nie będę
Walczę z korzeniami
Choć dają mi pędy
Ni nie była pierwszą
Ani też ostatnią
Rozkwitła zbyt wcześnie
Wcześnie jej zabrakło
Księżniczka i brak muzyki
spójrz maleńka
twoje dłonie całe drżą
czy przeraża cię ten świat?
przecież chcesz zobaczyć ją
chociaż tak daleko masz…
stój stój maleńka…
popatrz się tu jestem ja
za mną blady szary świt
chciałabym z uśmiechem wstać
czytam coś i nagle znikł…
Patrz, patrz maleńka
na jej usta przegryzione
nie podobne do niczego
dawno mogłaś mieć też żonę
coś zrezygnowało z tego
i zostało poranione
ciut za bardzo rozerwane
ciut niewiele już zostało
stój maleństwo, póki możesz
nikt nie wyjdzie z życia cało
Księżniczka i szara mgła
mówisz mi że tysiąc wspomnień
nie pozwala tobie żyć
że wolałabyś zapomnieć
nie pamiętać teraz nic
nie ma takiej funkcji w sercu
jak komputer czasem ma
zniszcz, wykasuj lub sformatuj
pomiń My pamiętaj JA
miłość nie jest też logiką
statystycznie biorąc rzecz
nie jest kartką z pamiętnika
w której zapisałam Cię
czasem smutno mówię- szkoda
może bym wyrwała ją…
gdzieś w oddali szumi woda
jeszcze dalej widać ląd
Księżniczka i morza śpiew
że nie byłabyś szczęśliwa
albo że nie byłam ja
tak przewrotnie czas ucieka
i tak smutno płynie łza
tysiąc słów lecz bez znaczenia
i kolejnych tysiąc kłamstw
jeśli kochać mnie przestałaś
powiedz o tym stojąc w drzwiach
na spokojnie je otworzę
zrobię ten co zawsze krok
— już uspokój się, o Boże
tej histerii mam już dość
ciągle tylko zapomnienie
ciągle tylko że ci źle
kiedy ja usłyszę w końcu
że szczęście przepełnia cię?
Księżniczka i brak muzyki II
graj Aniele na swej harfie
i na skrzypcach swoich graj
pozwól mi odetchnąć dzisiaj
jej ramiona też mi daj
powtórz jej magiczne słowa
zanieś jej mój lekki śpiew
zapamiętaj że cię kocham
tak Aniołku, kocham Cię…
Kaizen
Nawet jeśli chciałam twej miłości
Już mi przeszło
Rachunek zysków i strat w kolejnym roku
Dawał ujemne korzyści
Przeszłam zawał i dwa rodzaje śmierci
Wlewając w siebie zapomnienie
Hektolitrami do przesady
W końcu zapiłam żal i smutek
Znalazłam siebie i siłę
Żeby zmodernizować działalność gospodarczą
I zutylizować odpady przeszłości
Przynajmniej mam bilans dodatni
Z niewielkimi wahaniami
Wpisałam wszystkie procesy w cykl doskonalenia
Firma prosperuje świetnie
Handel wymienny
Wymienię znajomych poznanych przypadkiem
Na nic lub na coś, lecz wyższej jakości
Oddam miliony followersów
Za jedną miłość, przyjaźń i szczęście
Za fortunę kupię lub charytatywnie
Przyjmę pod opiekę radość w potrzebie
Profil na fabebooku zamienię lub sprzedam
Cena nie gra roli w teatrze absurdu
Pliki ze zdjęciami zdeponuję chętnie
W zamian za spokój i tabula rasa
Nowoczesna miłość
mam kryształ
a w nim
tysiące słów i sen
tysiące snów i dzień
tysiące dni i noc
a pośród nich
czekanie
masz diament
a w nim
pragnienia zaklęte
złoto jakże święte
miłości przeklęte
niechęć na zachętę
i nie wiesz co się stanie
po środku raju
razem mamy
dziurę w piórniku
klucz w pamiętniku
serce w śmietniku
szybki seks w butiku
i wszystko bardzo tanie
Propozycja
Nie kochaj mnie
Miłością tysiąca alkoholików
Ćpuna na głodzie
IV zaborcy Rzeczypospolitej
Nie kochaj mniej
Nieprzytomnie ślepo
Ani głuchoniemo
Najlepiej w ogóle
Na cóż mi miłość chora z urojenia
Pijana od nieudolnych metafor
Dżuma czasów popkultury?
Szalony artysta nadgryzł jabłko
Końcem początku wyznaczył granice
Chwytając piękno chwili
Uwiecznił ogryzek na zdjęciu
Od tej pory przesyt
Wyznacza granice technologii
jestem jak drzewo
wrosłam w ziemię
z osłupienia
Dorosłość
Jestem
Intermodalnością transportu
Zachłannością wszechświatów
Strumieniem dysku
Łańcuchem dostaw wartości własnej
Ukierunkowanym na szczęście
Procesem nowej generacji
Znanym od antyku
Jestem…
Managerem subkultur
Na trzech granic styku
Przepływam przez Styks
W niewielkim nocniku
I niosę pokój, szczęście i zbawienie
Jestem kroplą rosy, wszystkich łąk zielenią
Tak długo jak żyję mogę robić wszystko
Świat obserwowany — to jest widowisko.
fear
jakby noc oplata ciało
zmienia oddech w wieczny mrok
czegoś pragniesz
wciąż ci mało
toniesz popełniając błąd
chwytasz wroga…
gubisz się mijając ludzi
w swym szyderstwie szukasz bram
kiedy jasny dzień cię budzi
czujesz chłód
znów jesteś sam
tam daleko już nie to
ciągniesz dłonią rysy blade
kruszysz się jak białe szkło
spływasz jak po wodospadzie
w jednej chwili nagle znikasz
niczym kartka z pamiętnika
wszystko, co im tu zostało
to jedynie martwe ciało
Dziecinne roztargnienie