Motto?
Potrzebuję tej wiary jak wody.Chcę ją założyć
jak sukienkę i nosić całymi dniami.
Napawać się jej obecnością, sięgać do niej
jak do torebki i wyjmować z niej spokój.
Trzymać blisko serca i tulić do skóry.
Kłaść obok na poduszce. Widzieć pod powiekami,
gdy mam zamknięte oczy.
Nie zawsze jest. Tak często jej nie ma.
Boję się, że odejdzie na zawsze.
Ale wierzę.
Dla wszystkich, którzy też wierzą
Sens życia?
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.
jesteś głodny miłości
której ja
nie umiem ci dać
na strychu myśli
ja i ty
gdy piszę —
wyciszam serce
(nie)przypadkowość
naszych spojrzeń
mnie onieśmiela.
zamykam oczy
i wciąż (nie) jestem
ślepa.
serce wybija
znajomy rytm.
tańczę?
W rozedrganym powietrzu
znajomy zapach.
Lato przychodzi do mnie wieczorem,
zapadającym zmrokiem otwiera wspomnienia.
Siadam na schodku przed domem, napawam się
lękiem, spokojem, aurą rozedrgania,
zaklętymi w zapachu letniego wieczoru.
Do dziś nic się nie zmieniło.
Mieszanka emocji, gdy kończy się dzień.
Zaczął się wrzesień
Wyczuwam już w powietrzu
ten specyficzny zapach — mieszankę niepokoju,
strachu i zniecierpliwienia. Ogółem nie lubię tego zapachu.
Boję się go. Tak ciężko jest wytrzymać, gdy się go czuje.
Z drugiej strony jest jednym ze wspomnień, które przywodzą
na myśl pozostałe. Czym jest ten zapach? Skąd się wziął
i czy tylko ja go wyczuwam? Co roku o tej porze. Od lat.
Wciąż ten sam.
(2010)
powiedziałabym
że potrzebuję cudu
na miarę
stworzenia nowego świata
powiedziałabym
że stary już nie działa
pękła ostatnia
atrapa
powiedziałabym
że pode mną nie ma
już mostu
tylko otchłań której nie znam
powiedziałabym
gdybym umiała
wolę jednak
milczenie
bez wytchnienia
wszystko odbierasz jako sygnały
powody do niepokoju,
czujny i niepewny.
Wydaje ci się że jesteś na krawędzi,
a to tylko nasza łódź
tak się kołysze,
miarodajnie płynie jak nasze dni.
Przetrwaliśmy sztormy,
parę razy wypadliśmy za burtę,
podaliśmy sobie ręce,
popłynęliśmy dalej.
Razem jesteśmy łodzią potężniejszą
niż otchłań życia.
próbuję ocalić trochę czasu
na później
nie jestem w stanie
nawet mrugnąć okiem
nic nie mogę
tonę w chaosie
wracam do korzeni
kawa
notes
słuchawki w uszach
nie mam tylko pewności
że odnajdę się
w chaosie dnia dzisiejszego
wykruszam się
w głowie
wyrzyna mi się
PUSTKA
plącze się po zakamarkach
czegoś szuka
buduje znaki zapytania
zapomina o kropkach
na końcu każdej myśli
splata je
zaciska…
nie mogę spać.
szukam czegoś
co mnie obudzi
z letargu bez-weny
ze snu mocno zimowego
z bezdechu codzienności
zabierz mnie
za granicę ciała
unieś w przestrzeń
moje myśli
wyślij moje emocje
na wakacje
lubię być pusta
do granic możliwości
rozsupłałam chaos
w moim sercu
największy kłębek emocji
ukryłam pod palcami
na białej kartce życia
niezrozumiałe hieroglify
przetłumacz
proszę