Stosunek szlachty polskiej do ludu Łotwy- zamiast wstępu
Znaczenie nazwy „Inflanty Polskie” ulega stopniowemu zacieraniu w odbiorze powszechnym. Upływ dziewięćdziesięciu minionych lat, paradoksalnie stanowiących zarazem „wiek nacjonalizmów”, sprawił, iż coraz głośniej mówi się dziś o innych narodowościach
zamieszkujących Łatgalię, owszystkich oprócz polskiej. O tej grupie przypomniał jedynie
Krzysztof Zajas w swojej znakomitej, aczkolwiek specyficznej pracy1.
Przedstawiam Państwu 8 dokumentów dotyczących realiów dnia codziennego
Polaków żyjących na Łotwie w latach 1919—1922. Z części odnalezionych w AAN ma-
teriałów korzystał Edward Maliszewski w 1922 r.2
,nie powoływał się jednak na autora
wypisów i nie przytaczał ciekawych adnotacji. Pozostałe dokumenty bądź napłynęły do
Towarzystwa Straży Kresowej po wydaniu książki, bądź (mowa o innych archiwach)
nie były Maliszewskiemu znane.
.Uważam, że najwyższa pora wprowadzić je do obiegu
naukowego. Pozwoli to przede wszystkim na uchwycenie p r o p o r c j i w postrze-
ganiu wydarzeń, które miały miejsce u zarania niepodległości łotewskiej w Łatgalii.
Krainie obecnie egzotycznej nawet dla studentów Studiów Wschodnich, którzy kilka
lat temu odbyli tam podróż naukową pod opieką kadry Studium Europy Wschodniej
Uniwersytetu Warszawskiego. Ślady polskości są dostrzegalne tylko dla osób, które
wiedzą gdzie i czego szukać. Publikacja ta ma też na celu niedopuszczenie do zatarcia
w pamięci dramatu Polaków, o których u zarania niepodległości obu krajów nie zadbał
ani łotewski, ani polski rząd.
Dlaczego zamieściłem tę informację o szlachcie, a no dlatego gdyż moja rodzina, gałęż wywodzi się z byłej Łotwy.
Letgalia (Łatgalia, Łetgoła) to Inflanty Polskie, część ziem dzisiejszej Łotwy rozciąga-
jąca się wzdłuż środkowego biegu Dźwiny i na północ od niej, granicząca z dzisiejszą
Białorusią i Rosją, która wraz z innymi terytoriami znalazła się w Rzeczypospolitej
w 1561 r. po dobrowolnym oddaniu się mistrza zakonu krzyżacko-inflanckiego Gotarda
Kettlera pod opiekę polskiej korony. Kettler został księciem lennym wobec Rzeczypo-
spolitej w obawie przed moskiewskimi siłami Iwana Groźnego, władając południową
częścią Inflant — Kurlandią i Semigalią (lenno polskie do 1795 r.). W 1566 r. Zygmunt
August wcielił pozostałe Inflanty do Wielkiego Księstwa Litewskiego i na sejmie
lubelskim (1569) przeszły one pod wspólną władzę Korony i Wielkiego Księstwa.
Początkowo terytoria przyłączone do Polski (z Rygą, Białym Kamieniem i Parnawą)
miały pełna autonomię, zachowując własny sejm i utrzymując odrębne prawa i przy-
wileje. Dopiero sejm walny z 1598 r. zbliżył ustrój Inflant do polskiego, włączając m.in.
ich reprezentantów do senatu i izby poselskiej. Konstytucja z 1598 r. wprowadzała
podział Inflant na trzy województwa (wendeńskie, parnawskie i dorpackie) z sejmikiem
w Wenden. Sojusz państw bałtyckich pod wodzą Stefana Batorego przyniósł zdobycie
Dyneburga, a następnie Inflant Środkowych. Rozejm w Jamie Zapolskim (1582) został
przedłużony do roku 1622. Szwedzi sukcesywnie odbili w latach 1617—1629 Parnawę,
Rygę, Dynemunt (Daugaugrive) i Mitawę. W konsekwencji pokoju w Starym Targu
(1629) Szwedzi zatrzymali Inflanty na północ od Dźwiny. Z pozostałej pod polską
władzą części województwa wendeńskiego w 1620 r. utworzono województwo inf-
lanckie. W konsekwencji pokoju w Oliwie (1660) Rzeczpospolita utraciła inną część
Inflant — Liwlandię zwaną od tego czasu Inflantami szwedzkimi. Na mocy posta-
nowień sejmu polskiego (1667) województwo inflanckie otrzymało tytuł księstwa
i zostało podzielone administracyjnie na tzw. trakty: dyneburski, rzeżycki, lucyński
i marienhauski. Sejmy odbywały się w Dyneburgu, herbem zaś Księstwa był srebrny
gryf w koronie na czerwonym polu z mieczem skierowanym do góry i monogramem
SA (Sigismundus Augustus). Inflanty polskie pozostawały we wspólnym władaniu
Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego do roku 1795 i stały się częścią Imperium
Rosyjskiego dopiero po trzecim rozbiorze Polski.
II.
Do czasów rozbiorowych problematyka inflancka ma w Polsce literaturę nie tak wielką
ilościowo, lecz imponującą jakościowo Łotwie i dziejom Polaków na Łotwie na przełomie XIX i XX wieku również
poświęcono wiele prac polskich historyków. Przed II wojną światową ukazały się
prace K. Kellera (1920)5
,Edwarda Maliszewskiego (1922)6
,Jana Cynarskiego (1925)7
,
Jerzego Różyckiego (1930)8
i Witolda Sworakowskiego9
(1934). Szczęśliwym trafem
zachowały się materiały Towarzystwa Straży Kresowej, na których oparł się Edward
Maliszewski, a za nim — częściowo — Jerzy Różycki.
Historiografia powojenna opiera się o prace Piotra Łossowskiego (1990)10, Andrzeja
Maryańskiego (1993), zbiór artykułów zebranych i zredagowanych przez ks. Edwarda
Walewandera (1993)11, pracę Janusza Albina (1994)12 oraz Krzysztofa Zajasa (2008).
Na odrębne miejsce w historiografii zasługuje dorobek łotewskiego historyka
(o odległych polskich korzeniach) Ēriksa Jēkabsonsa13, dodajmy — badacza, który
prowadził kwerendę również w polskich archiwach. W oparciu o szeroko zakrojone poszukiwania (m.in. w Archiwum Akt Nowych
oraz w Archiwum PAN w Warszawie) Jēkabsons doszedł do wniosku, iż w okresie
popowstaniowym szlachta polska traktowała ludność łotewską pogardliwie, a to, że
jedynie w 1918 roku zachowywała się przyjaźnie wobec Łotwy wynikać miało — we-
dług niego — nie z pobudek patriotycznych, lecz interesu grupowego14. We wspólnym
państwie łotewskim Polacy mieli widzieć wyłącznie sposób na odparcie bolszewizmu
i tylko to wspólne zagrożenie sprzyjało chwilowej konsolidacji.
Z kolei Edward Maliszewski oparł się jedynie na części materiałów nadesłanych
z Łatgalii do Komitetu Wykonawczego Towarzystwa Straży Kresowej w Warszawie
w 1921 r., a z lektury jego pracy (wyd. 1922) nie wynika, że znał wszystkie materiały
z roku 1922, które rzucają jednak nieco szersze światło na polityczną grę tamtej
epoki.
Stosunki pomiędzy Polakami a Łotyszami w czasie wojny polsko-sowieckiej były
dwupłaszczyznowe.
Pierwszą płaszczyznę tych relacji w sposób wyczerpujący omówił Piotr Łos-
sowski. Stanowiły ją stosunki międzypaństwowe, których genezy należy upatrywać
w negocjacjach Leona Wasilewskiego z delegacją łotewską na konferencji paryskiej.
W czerwcu 1919 r. z nieoficjalną misją zarówno do proalianckiego Karlisa Ulmanisa,
jak i stworzonego przez Niemców rządu Andrevsa Niedry dotarł adwokat Władysław
Sołtan. Następny polski emisariusz, inżynier Aleksander Lutze-Birk, wskutek zmiany
sytuacji militarnej, negocjował (w trzech podejściach) już tylko z jednym kontrahentem — Ulmanisem, przygotowując grunt dla oficjalnego wysłannika polskiego Ministerstwa
Spraw Zagranicznych, Bronisława Bouffała, który przybył na Łotwę w październiku
1919 roku. Jego instrukcja poselska obejmowała przeciwdziałanie akcji rosyjsko-
— niemieckiej na Łotwie i pracę nad łotewsko-polskim zbliżeniem. Ofensywa wojsk
niemieckich pod płaszczykiem rosyjskiej białogwardyjskiej armii pułkownika Pawła
Bermondt-Awałowa przyspieszyła rozwój wydarzeń. 22 X 1919 r. Polska uznała Łotwę
de facto, a przybyłego po pomoc do Warszawy ministra Z. Meieroviciusa w sposób
bardzo serdeczny przyjął Naczelnik Państwa, obiecując pomoc w dostawie amunicji
i uzbrojenia.
Polska misja wojskowa (Walery Sławek, rotmistrz Radziwiłł) przybyła na Łotwę
już po wyeliminowaniu wojsk Bermondta. Polskę i Łotwę jednoczyło wówczas już
tylko jedno niebezpieczeństwo — sowieci. Wśród Łotyszy wzrosły niepokoje, czy aby
polski sojusznik nie upomni się o Łatgalię i dlatego — z winy łotewskiej — wydłużały
(do 30 XII 1919) polsko-łotewskie rokowania wojskowe. Łotysze podejrzewali zie-
miaństwo polskie z Łatgalii i „solidaryzujące się z nimi czynniki w Polsce” o zamiary
aneksyjne15.
Mrzonki Rady Polaków Inflant (od końca 1918 przebywającej w Polsce), reprezen-
tującej jedynie część polskiej społeczności Inflant, o postawieniu katolickiej zapory
„kulturze luterańskiej”, „zmuszeniu” Łotwy do przyjaźni i zagwarantowaniu dominu-
jącej pozycji dla Polaków w kulturze, gospodarce, nie miały racji bytu i z łotewskiego
punktu widzenia było oczywiście nie do przyjęcia. Takiej opinii nie miał również Józef
Piłsudski i rząd w Warszawie.
O polsko-łotewskiej współpracy państwowej — politycznej i wojskowej — napisano
już bardzo wiele i bardzo dobrze16. I to pomimo podjęcia przez stronę łotewską pouf-
nych negocjacji z rządem radzieckim w sytuacji, gdy polskie oddziały wojskowe były
już Łotwie niepotrzebne. Wskutek takiego pojmowania przez polityków łotewskich
znaczenia słowa „współpraca” w przełomowym momencie dla Polaków, w lipcu 1920
roku, korzystając z odwrotu wojsk polskich, wojska łotewskie obsadziły sporną część
6 gmin powiatu iłłuksztańskiego zamieszkałą przez dużą liczbę Polaków (według
Łotyszy — ponad 33%, według Polaków — ponad 50% populacji). Polski MSZ polecił
posłowi Witoldowi Kamienieckiemu obiecać Łotwie uznanie de iure i ponadto de facto
poświęcić tę polską enklawę na rzecz spodziewanego przystąpienia Łotwy do wojny
po stronie Polski. Łotwa, kierując się własnym interesem, podpisała traktat pokojowy
z Rosją Sowiecką. Stało się to 11 sierpnia 1920 roku — w chwili najtragiczniejszej dla
Polaków. Polska strona rządowa potraktowała to zachowanie Łotyszy ze zrozumieniem.
Kiedy wojska polskie ponownie wkroczyły na ziemie litewsko-białoruskie („bunt”
Żeligowskiego), oddziały otrzymały rozkaz nieprzekraczania granicy byłej guberni
kurlandzkiej na odcinku od stacji Turmonty do miasta Indryca. W rezultacie sporny
obszar pozostał w rękach łotewskich. Łotysze nie dostrzegali politycznego znacze-
nia tego posunięcia, natomiast w szeregach armii generała Lucjana Żeligowskiego
widzieli „obszarników polskich” z Łatgalii. W rzeczywistych zamiarach Polski nie
leżała aneksja Łatgalii i polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych uczyniło wiele,
by zażegnać jesienny kryzys 1920 roku. Ślad łotewskiej nieufności w stosunku do
Polaków jednak pozostał, a w niektórych kręgach społeczeństwa łotewskiego niechęć
ta znacznie się pogłębiła. Konsekwencje obaw i podejrzeń łotewskich ponieśli Polacy,
którzy nie mieli żadnego wpływu na decyzje polskiego rządu — Polacy z Inflant. Ci
Polacy, którzy nie stali się politycznymi kontrahentami polityków młodego państwa
łotewskiego, a młode państwo polskie poświeciło ich interesy na ołtarzu „wielkiej
polityki”. Ludzie, którzy we własnym interesie musieli dążyć do ułożenia stosunków
w miejscu swego zamieszkania z aktualną władzą państwową. A była to sprawa bardzo
dla nich trudna. Na ziemiach dzisiejszej Łotwy rozgorzał wewnętrzny głęboki spór.
Jak pisał starosta brasławski w 1920 roku (patrz: aneks — Dokument 3): „nienawiść ku
Łotwie Kurlandzkiej przejawia się dobitnie w znanym ogólnie przezwisku, określającym
Łotyszów kurlandzkich tschiuli17, co znaczy czuchna, w zamian Kurlandczycy nazywają
Łatgalczyków tschangala18. Różnica religii i języka daje swoje dobitne wyniki, obsa-
dzanie zaś stanowisk w Łatgalii przeważnie przez tschiuli rozpala ogień nienawiści”19.
Więcej informacji o tle konfliktu cytowane źródło nie przynosi, pozostawiając pole do
spekulacji. Mieszkańcami Łatgalii byli w owym czasie w dużej części Polacy, z reguły
wyznania rzymskokatolickiego i wydaje się, że to nie pod adresem Łotyszy20, z reguły
luteran, adresowane było przezwisko „tschangala”. Być może ten „przydomek” należał
się tym, którzy harmonijnie współżyli z grupą polską?
Politycznymi liderami Polaków byli niewątpliwie: Gustaw Broel-Plater, Julian Salce-
wicz, Bohdan Szachno, Zygmunt Zabiegło, Janusz Tyszkiewicz, Ireneusz Plater-Zyberk,
Wiktor Plater-Zyberk, Jan Zawadzki, a przede wszystkim Antoni Romer z Jampola.
Oprócz nich działało tam wielu społeczników, takich jak chociażby dyrektor szkoły
K. Próchnik czy też prezeska Polskiej Macierzy Szkolnej Ludmiła Jakubowiczowa. Na terenie dawnych Inflant Polskich mieszkali ludzie o znanych w Polsce nazwiskach,
które często znajdują się w polskich encyklopediach i leksykonach, polscy właściciele
majątków bądź ich dzierżawcy. Mieszkali tam też polscy nauczyciele, urzędnicy,
robotnicy i rolnicy.
Według Statystyki Urzędowej z 1905 roku Polacy dysponowali 326 „jednostkami
gospodarczymi na terenie powiatów dyneburskiego, lucyńskiego i rzeżyckiego, które
obejmowały w sumie 273 323 dziesięcin ziemi. Najwięcej w powiecie rzeżyckim (138
„jednostek gospodarczych” obejmujących 110 621 dziesięcin), następnie w powiecie
lucyńskim (100 „jednostek gospodarczych” obejmujących 76 472 dziesięcin), a naj-
mniej w powiecie dyneburskim (86 „jednostek gospodarczych” obejmujących 32 788
dziesięcin)21.
Te dane stają się czytelniejsze przy zestawieniu ich z danymi dotyczącymi ogól-
nego obszaru ziemi w Łatgalii. Dopiero wówczas możemy szacunkowo ocenić siłę
ekonomiczną polskiej grupy narodowościowej. Jak wiadomo, kraje bałtyckie po I wojnie światowej cechowało przeprowadzenie
najdrastyczniejszych reform rolnych w Europie. Władysław Studnicki poświęcił temu
zagadnieniu pracę23, a sprawie reform agrarnych o pierwiastku nacjonalistycznym na
Łotwie, Litwie i w Estonii cały jej rozdział.
Pisał o Łotwie (w roku 1927): „Według pierwszych zamierzeń reforma agrarna miała
być skierowana przeciwko majątkom rycerskim. Kurlandia i Liflandia posiadały dobra
rycerskie, w Inflantach Polskich ich nie było tj. nie było dóbr związanych z przywi-
lejami stanowymi. Reformę agrarną rozciągnięto na Inflanty dla przeobrażenia ich
w Letgalję [ — ] Postanowiono wywłaszczać centry we wszystkich większych majątkach. Osiągnięto ten sam cel: obracanie w ruinę odwiecznych siedzib rodowych”24. Jak pisał
Studnicki, łotewska reforma rolna powstała z zasady rosyjskiej „obszczyny” i stała
się źródłem korupcji na Łotwie, obdarowani ziemią w krótkim czasie ją sprzedawali.
Autor konkludował „Państwo łotewskie stało się organizacją, której jakby głównym
celem było ograbianie narodowości niełotewskich na korzyść łotewskiej”25.
Oto nazwiska tych Polaków, których majątki — w wyniku reformy rolnej — zostały
zabrane w pierwszej kolejności.
W pow. dyneburskim — Broel-Plater (majątek KRASŁAW wraz z 200-letnim pa-
łacem rodu), Plater-Zyberk26 (majątek ARENDOLA), Szacho (majątek JÓZEFOWO),
Suryn (majątek NOWYDWÓR), Szadurski (majątek NEWLANY).
W pow. rzeżyckim — Wojciech Dowgiałło (majątek TAWDOWJANY [wyst. też
u Studnickiego nazwa Tanbowiany]), — Antoni Romer (majątek JANOPOL), Sapieżyna
(majątek WARKLANY), Szadurski (majątek BUKMUJZA), Michał Benisławski
(majątek UZUŁMUJŻA), Bohomolec (obywatel Francji narodowości polskiej, majątek
ROZENTOWO), Władysław Sołtan (majątek PREZMA).
W pow. lucyńskim — Pruszyński (majątek ZWIERDZIN), Benisławska (majątek
KONIECPOL).
W pow. iłłłuksztańskim — Plater-Zyberk (majątek BEBRA), Brodnicki (majątek
DUKSZTYGAŁ)
Dodajmy, że oprócz wymienionych właścicieli dużych posiadłości w Inflantach
Polskich u progu łotewskiej niepodległości mieszkali i inni, mniej zamożni Polacy,
m.in. do 1919 roku: Stanisław Swianiewicz28, Wacław Wejtko, Wacław Mohl, Marja
Mohlowa, Hieronim Mohl, Maurycy Mohl, Wacław Studnicki, cytowany powyżej
Władysław Studnicki, Helena Romerówna, nauczycielki Marja Kołłupajłowna
i Wiktoria Mostowska, Aleksander Wilunas — syn urzędnika, Adolf Mikłaszewicz
— drobny właściciel ziemski, Franciszek Oskierko, Witold Wiścicki29. Do Zarządu
Związku Polaków na Łotwie (w roku 1922) weszli Polacy z rodzin zasiedziałych na Łotwie od lat — panna Stanisława Dowgiałłówna30 — prezeska, Antoni Kiełpsz31 —
wiceprezes, Bolesław Benżyk32 — sekretarz. W roku 1922 na polskiej liście kandydatów
do Sejmu w Okręgu Letgalskim nr 14 znaleźli się — oprócz wspomnianych Antoniego
Tałat-Kiełpsza i Stanisławy Dowgiałłównej — również: Jerzy Bryc [prawnik, rolnik
z powiatu dyneburskiego], ks. Bronisław Wierzbicki33 [dziekan dyneburski], Jarosław
Wielpiszewski34 [prawnik], Witold Lassan35 [rolnik], Ludmiła Jakubowiczowa36
[notariusz dyneburski], Jan Wierzbicki37 [prawnik], Stanisław Wiścicki38 [rolnik],
Michał Biedrzycki39 [dr med.], Adolf Giedrojć-Juraho [rolnik], Anna Koziczówna
[rolniczka], Piotr Swyłan [Szyłan] z Rygi [buchalter z konsulatu], Bolesław Wiszniew-
ski [rolnik], Kazimierz Suprowicz40 z Libawy [sądowy komornik]. W prace Polskiego
Centralnego Komitetu Wyborczego (1922) obejmującego 5 okręgów wyborczych
(Ryski, Kurlandzki, Zegalski, Liflandzki, Letgalski) w okręgu Letgalskim zaangażo-
wali się: Jan Wierzbicki (obwód Dyneburg, prezes komitetu obwodowego), Teofil
Sarnowski [ew. Sosnowski — tekst słabo czytelny], a po jego wyjeździe do Polski Jan
Mickiewicz (obwód krasławski, powiat dyneburski), Stanisław Wiścicki (kierownik
obwodu ruszańskiego w powiecie dyneburskim), Witold Lassan (obwód rzerzyski/
rzeczycki). Gaddel Godlewski41 był tylko pro forma kierownikiem obwodu lucyńskiego
(nie wykazał inicjatywy, realną pracę Centralnego Komitetu Wyborczego wykonywał
w tym powiecie Tomaszewicz oraz również bardzo popularny dr Biedrzycki). Ponadto
w prace komitetu wyborczego zaangażowali się Wacław Olechnowicz42, Wilczyński
— robotnik z Dyneburga o nieustalonym imieniu, który czynnie przeciwstawiał się
wpływom agentów sowieckich wśród mas robotniczych Dyneburga, oraz Bronisław
Kozakiewicz.
Oprócz Polaków na terenie trzech powiatów Łatgalii mieszkali również Łotysze,
Niemcy, Wielkorusi, Żydzi, Litwini i Estończycy, a także — Białorusini. Dysponujemy wypisem z epoki z pierwszego łotewskiego spisu powszechnego z dnia
15 VI 1920 r. ludności w trzech powiatach Łatgalii według miejscowości i narodowości43.
Dodajmy — spisu sfałszowanego według zgodnych relacji Polaków łotewskich. Oryginał
wypisu zaopatrzony jest w adnotację Antoniego Romera z Jampola: „Władze łotewskie
przy spisywaniu ludności usilnie starały się zmniejszyć liczbę Polaków na korzyść
liczby Litwinów, a zwłaszcza Białorusinów co wielokrotnie stwierdziłem było, wobec
czego spis niniejszy uważany być powinien za krzywdzący Polaków a faworyzujący
natomiast Litwinów, a zwłaszcza Białorusinów”44.
W raporcie Jana Wiścickiego45 z 1922 roku czytamy: „Główny nacisk akcji bia-
łoruskiej jest skierowany przeciwko szkolnictwu polskiemu. Pan Jezowitow grozi
nauczycielstwu polskiemu, iż zabierze wszystkich uczni polskich do szkół białoruskich.
Prefektura miasta Dyneburga wyraźnie hołduje wszelkiej akcji białoruskiej w tym
kierunku nieraz dając dowody współdziałania Białorusinom w wykreślaniu z polskich
szkół dzieci Polaków i przenosząc je do białoruskich, opierając się na tendencyjnym
i wielce stronniczym spisie ludności w roku 1920 gdzie niemal że wszystkich Polaków
zaliczono jako Białorusinów”Wyniki spisu z 15 VI 1920 są zastanawiające, szczególnie w sytuacji, gdy skonfrontuje
się je zwyrywkowymi danymi (zawarte są w cytowanym w Aneksie we fragmentach do-
kumentu z 2 grudnia 1922 pióra Jana Wiścickiego zatytułowanym „Przebieg Polskiej Akcji
Wyborczej do Sejmu Łotewskiego wRydze”) wyników wyborów do Sejmu Łotewskiego
z 1922 roku, gdzie jak wiadomo Polacy ponieśli z powodu własnych błędów sromotną
klęskę47. Czy logicznym wytłumaczeniem faktu, iż w ekstremalnie „niesprzyjających”
warunkach wyborów 1922 roku na listę polską głosowało w Krasławiu 260 „nie-Polaków”,
w Andrepnie — 85 nie-Polaków, w Kownatach — 95 nie-Polaków etc., nie jest przyjęcie
hipotezy, iż w trakcie spisu 1920 r. źle określono narodowość tych wyborców?48
Wydawałoby się, że pokłosie działalności Rydza-Śmigłego i Bułak-Bałachowicza,
nie mówiąc już o kilkuset polskich nagrobnych krzyżach, które stanęły nad poległymi
w obronie niepodległości Łotwy Polakami, powinno stanowić podwaliny pod przyjazne
stosunki polsko-łotewskie, również na szczeblu powiatów łatgalskich. Przesłany do
Wydziału Wykonawczego Towarzystwa Straży Kresowej tekst polemiki49 z artykułem wstępnym „Robotnika” świadczy o zjawisku wprost przeciwnym. Nieznany z nazwiska
autor tego tekstu [czyżby Antoni Romer z Jampola?] nie bez pewnych podstaw zwra-
cał uwagę, iż „doświadczenie i logika wskazują, że Rosja i Niemcy zawsze wspólną
politykę prowadzić będą, zwłaszcza jeśli będzie chodziło o pochłonięcie niedogodnej
odrębności sąsiada [ — ] każde więc z państw, jak Litwa, Łotwa, nie mówiąc o Biało-
rusi i Ukrainie — nie może istnieć bez poddawania się wpływowi ekonomicznemu,
politycznemu sąsiadów” i konstatował, iż Łotysze zamiast szukać sojusznika do walki
z rzeczywistym zagrożeniem oddali się tępieniu śladów polskości („wojska łotewskie
umyślnie niszczą pozostałości polskiej kultury po dworach [np.] bibliotekę w Prezmie
p. W. Sołtana, obecnie wojewody warszawskiego”). Autor polemizował też z wysokością
podanej przez „Robotnika” liczby populacji polskiej w Łatgalii (50 000), korygując,
iż w rzeczywistości Polacy stanowią 14% (ok. 88 000)50. W iłłuksztańskim powiecie
miało być nie mniej jak 40% Polaków, w brasławskim 58% Polaków.
Niepokojąco zabrzmiały w tym tekście słowa krytyki aktywności posła Bronisława
Bouffała. Działalność ta została lapidarnie określona zdaniem: „Coraz śmielej łotewska
miotła wymiata nas ze szkoły”. Polacy łatgalscy spodziewali się, że polski poseł zadba
o „wymaganie od rządu łotewskiego przyzwoitego zachowania się względem uczuć
narodowych Polaków na Łotwie”, a tymczasem w powszechnym odczuciu „naraża[ł]
powagę państwa polskiego na szwank, czego przecież poseł polski czynić nie może.
Nam tutejszym wciąż się widzi, że coś tu nie tak jak trzeba”. Polaków z Łatgalii niepo-
koiło „rozporządzenie p. Laury, prezesa Szkolnego Miejskiego Rzeżyckiego Urzędu,
zakazujące pod groźbą represji noszenia przez uczniaków polskiej szkoły orzełka na
czapkach; argumentując to — «i teraz Polacy urządzają powstania»”.
Społeczność polska w Łatgalii boleśnie odnotowała memoriał o Łotwie łotew-
skiego Ministra Spraw Zagranicznych Z. Meierovicsa [Mejerowicza] przedstawiony
w Lidze Narodów (w XI 1920 r., w miesiąc po przyjęciu listów akredytacyjnych
dyplomatyczno-wojskowej misji Białoruskiej Republiki Ludowej), w którym faktowi
istnienia ludności polskiej w sytuacji, gdy omawiano problematykę związaną z innymi
grupami mniejszościowymi Łotwy, nie poświęcono ani jednego słowa.
Reforma rolna — z definicji — nie mogła być przez ziemian polskich przyjęta
z entuzjazmem, ale dotkniętych nią Polaków bolało przede wszystkim to, że czuli
się członkami gorszej kasty. „W wolarskim powiecie Łotyszom pozostawiono 300
ha, Polakom — 50 ha, przy tym wszystkim Łotwa uważa się za państwo z Polską
zaprzyjaźnione”51. Jak słusznie zauważył Piotr Łossowski, „obie strony traktowały reformę rolną nie tylko jako problem społeczny i gospodarczy, lecz w równej mierze
polityczny”52. Rząd łotewski traktował ją jako ważny środek łotyszyzacji kraju, uparcie
widząc w łatgalskich Polakach niebezpieczną siłę dla swojej państwowości.
Łotyszy w Łatgalii było stosunkowo mało. Byli tam natomiast włościanie, którzy
modlili się po polsku, a rozmawiali gwarą białoruską. Liczna grupa, którą Polacy — nie
bez podstaw historycznych — uważali za swoją. Do przywództwa tej warstwy aspiro-
wali również politycy BRL — struktury państwowej bez ziemi i narodu. Jak wynika
z relacji Jana Wiścickiego i Antoniego Romera (zob. Dokument 3), w praktyce dla
władz łotewskich nie było ważne, z jakim językiem wykładowym szkół domagali się
dla swoich dzieci ci właśnie mieszkańcy Łatgalii.
Z łotewskiego punktu widzenia pożądane było znalezienie przeciwwagi dla elek-
toratu polskiego. Z kolei dla świeżo usadowionych na Łotwie polityków BRL była to
niewątpliwie znakomita okazja do umocnienia swojej pozycji.
Wydane zostało przez Polaków z Łotwy „Oświadczenie w sprawie przeprowadzanej
reformy agrarnej na Łotwie”53, które zaadresowano do Wydziału Wschodniego MSZ,
Poselstwa Rzpltej na Łotwie i do konsulatu polskiego na Łotwie w Rydze. Oświadczenie
to wzywało władze polskie w Warszawie do obrony — według szacunków sygnatariuszy
— rzeszy 70 000 Polaków na Łotwie, którzy byli oddalani ze stanowisk oraz zmuszani
do opuszczania swoich siedzib. Autorzy oświadczenia ze swojej strony deklarowali
gotowość do poniesienia ofiar na rzecz bezrolnej lub małorolnej ludności polskiej
w celu — jak to określano — „ustalenia jej na ziemi”. To samo gremium tego samego
dnia przedstawiło swoje postulaty w sprawie reformy agrarnej na Łotwie54. Reforma
w opinii Polaków winna być przeprowadzona od kresów do centrum, stopniowo, spłata
powinna następować w złocie po cenach transakcji z poprzedzającego 10-lecia. Reszta
majątków (lasy) powinna być pozostawiona do pełnej używalności, a właściciele nie
powinni być pozbawiani prawa do samodzielnej likwidacji reszty swojego majątku.
Notatka Antoniego Romera z 6 III 192155 świadczy dobitnie, iż żaden z polskich
postulatów nie został przez władze łotewskie uwzględniony. Czytamy w niej: „Obecnie wszystkie bez żadnego wyjątku majątki już są zarejestrowane razem z budyn-
kami i inwentarzem, którego sprzedawać nie wolno. W aktach rejestracyjnych i innych,
właściciel jest stale z urzędu nazywany «były właściciel» i jako taki powinien się podpisywać.
W stadium obecnym reformy jest wyznaczenie działek ziemi właścicielom od 50—100 ha,
oddanie przez Rząd całej reszty majątku w dzierżawę okolicznej ludności — lasy zaś są
wciągu całej obecnej zimy pospiesznie irabunkowo wszędzie eksploatowane. O zapłaceniu
jakiegokolwiek odszkodowania za wywłaszczane dobro obecnie — nie ma mowy. Jest tylko
wzmianka wprawie agrarnym z dnia 16 września 1920 roku, że wysokość wynagrodzenia
będzie określona później przez osobne prawo, uchwalenie którego konstytuanta łotewska
umyślnie wciąż odwleka, bo na odszkodowanie za wywłaszczoną własność nie mieli mieć
prawa ci, którzy wydobyli już z majątku włożony w ziemie kapitał”.
Powszechną uwagę badaczy przykuł dotychczas fakt kosztów reformy rolnej, jakie
poniosła polska grupa posiadająca. Zignorowanie przez Łotyszy polskiej ścieżki wyj-
ścia z patowej sytuacji nie wynikało z przyczyn ekonomicznych tylko politycznych.
Z łotewskiego punktu widzenia nieuświadomiony narodowo włościanin nie mógł
otrzymać ziemi za aprobatą jej poprzedniego właściciela, a więzi między nim a dworem
musiały być przecięte. Najprostszym sposobem było wyeliminowanie dworu.
Beneficjentami polityki łotewskiej wobec posiadającej i świadomej polskiej grupy
narodowej stanowiącej znaczącą siłę ekonomiczną Łatgalii stali się przebywający na
Łotwie politycy Białoruskiej Republiki Ludowej.
Pierwsze bezpośrednie kontakty zostały nawiązane latem 1919 roku. Konsulat BRL
w Rydze zaczął działać na przełomie lipca i sierpnia. Działalność misji dyplomatycz-
nej BRL i kilku przybyłych do Rygi działaczy z Grodzieńszczyzny uaktywniła ryską
społeczność białoruską. Jak zauważył Ēriks Jēkabsons „życzliwość do Białorusi była
zauważalna zarówno w kręgach politycznych, jak i w społeczeństwie Łotwy”56.
Jedyną kwestią sporną w stosunkach BRL z Łotwą była początkowo (1919) sprawa
powiatu dynaburskiego. Białorusini, zgodnie ze swoim maksymalnym roszczeniowo
programem terytorialnym, rościli pretensje do jego wschodniej części (jak też powiatów
lucyńskiego irzeżyckiego). Jednym słowem, do terytorium, gdzie wspisie z czerwca 1920
roku pojawiła się — dla Polaków dość niespodziewanie — duża liczba Białorusinów.
Lektura dotychczasowych ustaleń Ēriksa Jēkabsonsa pozwala na postawienie hipotezy
zaskakująco prosto tłumaczącą tę sytuację. Na przełomie listopada i grudnia 1919 roku
na podstawie osiągniętego wcześniej porozumienia rozpoczęto demobilizację obywateli
BRL z armii łotewskiej. Obywateli Białorusi (BRL) nie powoływano już więcej do wojska
łotewskiego, a pracownicy konsulatu Białorusi, będąc zainteresowanymi zwiększeniem
liczby obywateli swego państwa, nie wnikali, czy aplikujący do obywatelstwa białoruskiego
istotnie mieli ku temu podstawy i zadowalali się ustnym wyrażeniem woli.
Włościanie modlący się po polsku, a w domach „białoruszczący”, podobnie jak i na
innych ziemiach białoruskich, nie posiadali wykrystalizowanej świadomości narodowej. Wiedzieli, że nie są panami i dodatkowo w ich zasięgu pojawiała się możliwość unik-
nięcia uciążliwego obowiązku wojskowego. (Tym bardziej że na egzekwowanie tego
obowiązku przez BRL, chociażby ze względu na politykę Łotwy wobec Białorusinów
w sprawach tworzenia oddziałów wojskowych, bynajmniej się nie zanosiło.)
Politycy BRL pozyskiwali konkretny i „policzony” naród białoruski.
Z kolei Łotysze odczuwali duży dyskomfort z racji istnienia na swoim terenie silnej
ekonomicznie grupy „polskiej szlachty” cieszącej się poparciem całej, nie tylko szlacheckiej,
polskiej społeczności. Akcja „Zima” musiała tylko wzmocnić dumę narodową tej grupy57.
Trzeba też przyznać, iż z łotewskiego punktu widzenia lepiej było mieć wroku 1920 liczną
populacje słabych ekonomicznie, społecznie i politycznie Białorusinów, niż analogiczną
— silną i świadomą swych roszczeń, oczekiwań i praw — populację Polaków.
Statystyczne zestawienia nie mogą oddawać rzeczywistego stanu rzeczy. Kompleks
Łotyszy wobec łotewskich Polaków mógł wyzwolić w Łotyszach bardzo niedobry dla
obu narodów mechanizm społeczny, o którym pisze starosta brasławski w swoim
raporcie z przełomu grudnia 1920 i stycznia 1921 (zob. Aneks). Przytoczone fakty
i hipotezy wskazują na okoliczności, które mogły doprowadzić do zniekształcenia
wyników spisu z 15 VI 1920.
Trzeba też zauważyć, że od chwili przeprowadzenia spisu zmieniła się polityka
władz Łotwy w stosunku do BRL. Moment wspólnoty łotewsko-białoruskich interesów
minął. Zaczęto, co prawda sporadycznie, weryfikować przynależność państwową Bia-
łorusinów, zamknięto konsulat w Liepaja, Łotwa zaniechała popierania BRL na forum
międzynarodowym. Po zawarciu pokoju pomiędzy Łotwą a Rosją Radziecką oficjalni
przedstawiciele rządu BRL stali się dla Łotyszy wyjątkowo niewygodnym rezydentem.
Wkrótce po utworzeniu w Rydze (20 X 1920) zjednoczonego bloku narodowego,
w wyniku nacisków rządu łotewskiego wielu polityków BRL zaczęło przygotowywać
się do wyjazdu. A rozkład głosów w wyborach 1922 r., dzięki wyjątkowo nieudanej
strategii wyborczej Polaków58 i ich wewnętrznych, wręcz samobójczych sporów, był
początkiem totalnej minimalizacji roli obu grup narodowych na Łotwie. W tabelach narodowościowych zamieszczonych w wydanej w 1927 r. pracy Alfredsa
Bilmanisa La Lettonie pittoresque et sa vie actuelle(właśc. Alfr. Bilmans, V. Pengerots
Riga: „Ziemnieka Domas”, 1927) Białorusinów na Łotwie już nie ma.
& Dokument 1
1919, grudzień, 18. Raport pow[iatu] brasławskiego Straży Kresowej60
AAN TSK 253 k. 37—37 v.
Powiat brasławski graniczy z Litwą i z Łotwą, która zajmuje nam obecnie 5 gmin,
mianowicie: smiższej[?], borawską, skudelińską [skrudelińską], boruską, dameńską
i kałkuńską61. Granica nasza i Litwa biegnie wzdłuż miejscowości m. Dangieliszki,
później na zachód od miasteczka Tylża, następnie na zachód od stacji kolejowej
Turmonty i łączy się z granicą łotewską. Granica ta, począwszy od nieco na zachód
od st[acji] Turmonty, biegnie przez wieś Miednice, dalej m. Jakubowo, maj[ątek]
Matuliszki, następnie przez wieś Berze i za wsią Krzywosiekanie łączy się z Dźwiną.
Powiat ten jest niezmiernie wydłużony, z Brasławia bowiem do zachodniej granicy
powiatu jest około 70 wiorst. Utrudnia to ogromnie pracę, gdyż przebywanie takich
przestrzeni przy ograniczonych środkach lokomocji nie należy do rzeczy łatwych.
Utrudniają pracę we wsi również powtarzające się ciągle samowolne rekwizycje,
prowadzone przez żołnierzy z całą bezwzględnością. Pomimo tak krótkiego czasu,
dowiedziałem się już o 50 wypadkach, gdzie żołnierze, grożąc natychmiastowym
rozstrzelaniem, zrabowali mięso, kury, masło itp. Urzędujący tu jedyny wojskowy,
kierownik Komisji zakupu zboża 2 Armii na interpelację moją w tej sprawie odpo-
wiedział mi, iż jest bezsilnym i nic na to poradzić nie może.
Zauważyłem, iż na ogół ludność jest bardzo przychylna dla Polski, lecz zrażona tego
rodzaju postępowaniem wojska i dlatego w wielkim stopniu nieufna. Dużą pomocą dla
naszej sprawy byłoby dostarczenie soli i nafty, gdyż ludność, otrzymując te produkty
z Litwy, oczywiście tam ciągnie.
Powiat liczy 15 gmin. Rady gminne działają tylko w paru gminach. Szkół funk-
cjonujących już i takich, które w tych dniach mają być uruchomione, powiat posiada
23. Jednak o ile zdążyłem się dowiedzieć, nie wszyscy nauczyciele mają odpowiednie
kwalifikacje. Nie ma w tym względzie żadnej kontroli, gdyż referenta oświatowego
nie ma. W ogóle wszystkimi sprawami powiatu zajmuje się na razie zastępca starosty p[an] Radecki-Mikulicz wraz z swoją sekretarką. Więcej nikogo nie ma. Cały personel
ze starostą na czele podobno w drodze. Ze strony p[ana] Radeckiego mogę liczyć na
dużą pomoc i ułatwienia. Jest to człowiek o dużej kulturze i bardzo dobrych chęciach,
lecz będąc bez pomocników, nic nie może uczynić. Natomiast naczelnik policji p[an]
Zaręba [?] i cała policja to wszyscy prawie szmuglerzy i łapownicy.
Co do pracy mojej tu zamierzam zorganizować na dużą skalę kolportaż pism i bro-
szur i zakładać na razie w przyległych gminach, potem zaś w miarę rozwoju i w dalszych
„Koła Młodzieży”, które jak sądzę będą się cieszyły wielka popularnością.
Zamierzam również w kontakt wejść z Polsko-Amerykańskim Komitetem Pomocy
Dzieciom i stworzyć miejscowe komitety rozdzielcze przy szkółkach.
W samym zaś Brasławiu zamierzam założyć „Dom Ludowy” oraz zwołać na jeden
z dni świątecznych wiec, aby zapoznać ludność z sytuacją obecną.
& Dokument 2
Tabela opracowana przez JGK na podstawie dwóch dokumentów:
1. Pierwszy łotewski spis powszechny ludności wtrzech powiatach Łatgalji według miej-
scowości i narodowości. Z dn. 15 VI 1920. [Wypis podpisany przez Antoniego Romera]
[adnotacja: Widział Strauch 21 III 1921] [AAN TSK 105 k. 25, 26, 27, 28]62
Zaopatrzony uwagą AR „Władze łotewskie przy spisywaniu ludności usilnie starały się
zmniejszyć liczbę Polaków na korzyść liczby Litwinów, a zwłaszcza Białorusinów co wie-
lokrotnie stwierdziłem było, wobec czego spis niniejszy uważany być powinien za krzyw-
dzący Polaków a faworyzujący natomiast Litwinów, a zwłaszcza Białorusinów”.
2. „Przebieg Polskiej Akcji Wyborczej do Sejmu Łotewskiego w Rydze” Wilno 2 XII
1922, J. Wiścicki AAN TSK 106 k. 54—72 rkps]
[Kompilacja z fragmentów tabeli przechowywanej w ANN z pominięciem kategorii:
Łotysze, Wielkorusowie, Litwini, Żydzi, Niemcy, Estończycy, inni, niewiadomi, mężczyźni,
kobiety. Ostatnia kolumna dodana na podstawie pełnej wersji dokumentu. Powiat dyneburski Białorusów Polaków Głosów w 1922 roku
oddanych na Polaków
Dyneburg [miasto] 2164 8178 3339
Krasław [miasto] 794 506 766
Kreutzburg [Kryżborg] [miasto] 15 20
Dagda [miasto] 92 206 180
Głazmanka [miasto] — - — —
Liwenhof [miasto] — - 18
Prele [miasto] 12 164
Wyszki [miasto] 69 22 … 197
Dagda — gmina* 599 705
Gmina izabelińska* 3163 889 541
Gmina Jaszmujzka* 256 792 124
Kapińska* 1950 1719 219
Kołupska* 323 301
Krasławska 1178 1473 663
Kreutzburska [kryżborska]* 95 117
Liksnieńska* 19 605
Liwenhowska 28 57
Malinowska* 1510 245 130
Osuńska* 1034 310
Prelska* 26 231 67
Ungermujska* 274 23
Użwałdzka* 2083 230 119
Wyszkowska* 234 768 176
Warkowska* 552 317 97
Razem w miastach 3146 9114
Razem w gminach 15 324 8782
ogółem 18 470 17 898
*Przydrujsk 363
*Pustyń 356
*Straniewska 44
POWIAT LUCYŃSKI
* (gminy istniały w 1905) Białorusów Polaków
Lucyn [miasto] 1555 290 198
Korsówka 28 153
Baltynowo [miasto] 12 6
Bołowsk [miasto] 21 3 17
Poliszczyno [Poliszczyzna] [miasto] 324 7
Rozenówka [miasto] 221 107 96
Rundany [miasto] 25 1
Stara Słoboda [miasto] 222 — —
Marjeuhauz (Wilaku) [miasto] 18 27
Gmina Bołowska* 146 79
Baltynowska* 402 52
Domopolska* 90 98
Ewersmujzka* 147 121 7
Istrańska [Istrzańska]* 5096 82 34
Janowolska* 2008 23
Kokorewska 66 17
Korsowska* 182 183 63
Lanckorona [lanckorońska]* 1440 242 19
Lipnieńska 126 12 r
Michałowska* 2138 77
Nerzańska* 244 88 25
Pyłdzieńska* 1407 429 145
Posińska* 4750 496 320
Rundańska* 1799 295 86
Zalmujzka* — - 5 1
Zwirdzińska* 146 183 37
Marjenhauzka (Wilaku)* 94 179 29
2426 594
20 881 2661
ogółem 23 307 3255 *Tałkowo 16
*Kaczanowo 4
POWIAT RZEŻYCKI
Rzeżyca [miasto] 126 1231 550
Andrepno 23 17 104
Kownaty 6 6 101
Małta 1 25
Rybiniszki — - 10
Warklany 6 39
Wielony 113 34
Bykowska gm.* 6 12
Berżygalska 160 130
Ataszyńska 54 6
Andrepnieńska* 228 663
Makaszańska* 1541 258 4
Uzułmuj(ń)ska* 1 170 33
Rozenmujska* 1599 621 118
Rozentowska* 495 944 149
Sar(ks)tygalska* 996 97 16
Sołujońska* 21 469 60
Wajwodowska* 1884 628 1
Bork(ch)owska* 91 16
Drycańska* 35 35 15
Galańska* 4 19
Kownacka* 1135 443
Rudzacka 1 — 6
Rużyńska* 4098 24
Sterniany* 8 6
Warklany* 238 55 13
Wielońska* 485 80 24
Brak istniejących w 1905 roku
gmin: Kulniewskiej
*Bykowo 2
*Sterwiańska 1 & Dokument 3
1920, grudzień/1921 styczeń. Łotwa istosunki polsko-łotewskie w końcu 1920 roku
i na początku 1921. Lietuvos Centrinis Valstybes Archyvas Fond 22 Apis. 1. Byla 6
lap. 36—40. Podp. Wacław [nieczyt.: Szarlurej?] starosta brasławski
Oparliśmy się na północnych rubieżach Rzeczypospolitej Polskiej o dziwnych przy-
jaciół, o tych przyjaciół, dla większości których dźwięk słów „Polska”, „Polak” jest
dźwiękiem brzmiącym wrogo, dla których niepowodzenie nasze do niedawna było
tem, z czego zupełnie otwarcie cieszono się. Bo też i przyjaźń zapoczątkowana na
podstawach dziecinno-politycznego altruizmu, w nadziei na przyszłą bezgraniczną,
bezinteresowną przyjaźń narodu łotewskiego za pomoc okazaną i krew przelaną we
wspólnej walce o niepodległość Łotwy, o zjednoczenie takowej na krwawych w dziejach
polach Inflant Polskich, nie mogła dać innych wyników, jak nienawiść do wszystkiego
co polskie na ziemiach Łatgalii (Inflant Polskich). I dzisiaj stoimy przed początkiem
końca dziejów Inflant Polskich.
Stosunki
Należy przypomnieć o dwóch nader charakterystycznych wypadkach. Pierwszy na
terenie stolicy Inflant w Dyneburgu, inspektor szkolny wizytujący szkołę polska
w Dyneburgu ujrzał na ścianie dwa portrety Sienkiewicza i Piłsudskiego, na widok
których wpadł w tak szalony gniew, że zdarł portrety ze ściany i dyscyplinarnie ukarał
przewodniczącą szkoły. Drugi, na terenie miasta Rzeżycy, gdzie przy analogicznych wy-
padkach została zdarta ze ściany i skonfiskowana mapa z granicami dawnej Polski.
Pozycja ludności polskiej
Ludność polska na Inflantach pozostaje nadal niemal bez opieki, obijając progi
ministerstw, konsulatów i ambasad, wszędzie odprawiana z kwitkiem, bowiem mi-
nisterstwa nie potrzebują być „plus catolique que, que le Pape” zaś konsulaty i amba-
sady, składające się przeważnie z ludzi, którzy znają Łotwę i Inflanty, ponieważ mieli
przyjemność poznać paru baronów kurlandzkich (podobno autentyczne z pierwszym
ambasadorem polskim na Łotwie), lub z tych, którzy wychowani na ziemi galicyjskiej
tyle mają pojęcia o Łotwie i Inflantach, co o Honolulu, mają jedyną odpowiedź na
prośby: „nie możemy zaczepiać naszych jedynych sojuszników. Inaczej trudno sobie
przedstawić, aby od początku istnienia ambasady polskiej na Łotwie ani pierwsza ani
drugi poseł nie znaleźli parę dni czasu, aby zwiedzić Dyneburg i Rzeżycę, zapoznać
się z tym krajem i ze społeczeństwem polskiem, pracującym na tak trudnem polu,
aby ochronić polskość od zagłady”.
Początek końca
I Łotwa grzmi. Nie przyznana jeszcze przez nikogo na szerokim świecie jako niezależne
państwo wydaje przez swą konstytuantę prawa, które zastosowuje z całą bezczelnoś-
cią nowo narodzonego do wszystkich obco poddanych. Ustawa o reformie rolnej opiewa ani mniej, ani więcej — właściciel posiadłości będzie miał prawo otrzymać
kawał ziemi taki, jaki powinien być wystarczający dla „średniej gospodarki” bez ko-
niecznego związania takowego z fundum. Oznacza to, że o ile gmina określi średnią
gospodarkę na 5—10 dziesięcin, co stanowi 10—20 morgów, to właściciel posiadłości
będzie mógł otrzymać takowe np. w końcu pola w zależności od widzimisię gminy.
Rekompensata ma być określana przez inną ustawę prawną, ziemia zaś odbiera się
obecnie, aby zaś państwo na niczem nie traciło najpierw zostały uzyskane podatki
z pól, łąk i lasów i wody — do 15 rb łotewskich z dziesięciny, czyli wg kursu na Łotwie
45 mk polskich. Szereg majątków polskich już podlega parcelacji, a więc na 7 stycznia
w gminie Rozentowo została ogłoszona parcelacja majątków: Prezma Władysława
Sołtana, Małta pani Butkowskiej, Gorykołna Filipa Bohomolca. Kto chce kupić, ma
prawo składać podaniu. Niemal jednocześnie I szwadron kurlandzki i 3 pułk łatgalski
uznały za właściwe w barbarzyński sposób postarać się, aby zetrzeć z oblicza ziemi
resztki biblioteki w Prezmie p[ana] Wł[adysława] Sołtana, składającej się do niedawna
z 16 000 tomów i częściowo ograbionej przez bolszewików, którzy jednakowoż znając
wartość takowej, cenniejsze dzieła wywieźli. Określone wypadki tyczą się własności
polskiej, o której ani rząd polski ani ambasada nie zakłócają słodkiego uśpienia.
Trzechsetletnia kultura polska została w dniach wyzwolenia skazana na zagładę iściera
się z oblicza tej ziemi, synowie której ongi „Wolni, wolnie ku wolnej” Rzeczypospolitej
zostali przyłączeni i wiernie trwali aż do dni wskrzeszenia, a dziś krwawemi sercami
pytają, czy zacz mają Ojczyznę i czy polskość na Inflantach, co oparła się Niemcom,
Rosjanom i bolszewikom zostanie zgładzona przez „dziwny sojusz”.
Walka z katolicyzmem
Równolegle z walką o zagładę polskości na Inflantach został podjęty sztandar walki
przeciwko katolicyzmowi, bo wszak Inflanty są na wskroś katolickie. Co dwór, to
Kościół. To Inflanty (Latgalya), a Kurlandya i Liflandia to protestantyzm. I nie pierw-
szy to okres tej walki w dziejach Łotwy. A więc religia w szkołach wywalczona paru
głosami w konstytuancie została określona w programach szkolnych w następujący
sposób: religia i etyka (religia dla wierzących), a dalej następuje biblia, Chrystus,
Budda, Sokrates, Tołstoj itd.
Według zdania p[ana] Dyr.[ektora] Dep.[artamentu] Spraw Oświatowych p. Ausoja
religia katolicka, to nawet nie religia. Dalej armia nie posiada ani jednego kapelana
katolickiego. Żołnierz w niedzielę nie ma prawa pójść do kościoła na nabożeństwa.
Kościół katolicki w cytadeli dynaburgskiej przeistoczony ongi na cerkiew rozsypuje
się w gruzy, prośby zaś o zezwolenie na odprawienie nabożeństwa pozostają bez
skutku. W majątku Lanckorona proboszcz zmuszony był uciec przed znęcaniem się
żołnierzy łotewskich. Parafia pozostała bez kapłana. W m. Osuniu proboszcz stacza
ciągłe walki.
Biskup O’Rourke musiał ustąpić. Na jego miejsce został nominowany Łotysz
ks. Spryngiewicz. I tu zaczęła się bajka. Rząd łotewski odmawia zapomogi. Biskup
przyjeżdża do Uzwałdy konsekracja i ingres odbywają się w Agłeniu [Agłonie] (były klasztor koło Dyneburga). Na ingres zjechali się przedstawiciele władz i wojsk, na
powitanie których ze strony biskupa zabrakło odpowiedzi. Dopiero w czasie obiadu
biskup wzniósł toast, streszczający się do następującego zdania: „ponieważ kościół
każe kochać ojca, matkę i ojczyznę, a więc niech żyje Łotwa”. Następuje obecnie
głęboki zwrot duchowieństwa katolickiego ku Polsce. Ludzie nieprzejednani, widząc,
iż katolicyzm będzie zwalczany przez rząd ze wszystkich sił zwracają swój wzrok ku
Polsce, oczekując pomocy. I tutaj przedstawia się ogromne pole do działania. Lecz
ambasada o niczem nie wie zajęta sprawami wyższej polityki.
Stosunki w gminach
Ogólne zdanie panujące wśród ludności to nie tylko nadzieja, że wojska polskie zajmą
Inflanty, lecz przekonaniu, że stać się to musi. W niektórych gminach rzeżyckiego
powiatu ludność oparła się poborowi jak np. w Andrepnie.
Nienawiść ku Łotwie Kurlandzkiej przejawia się dobitnie w znanym ogólnie
przezwisku, określającym Łotyszów kurlandzkich „tschiuli”, co znaczy „czuchna”,
w zamian Kurlandczycy nazywają Łatgalczyków „tschangala”. Różnica religii i języka
daje swoje dobitne wyniki, zaś obsadzanie stanowisk w Łatgalii przeważnie przez
„tschiuli” rozpala ogień nienawiści.
Nieprawidłowe rozporządzenia też nie wpływają na poprawę stosunków. Łatgalii zaj-
muje się szmuglem do Sowdepii. Aby zwalczyć takowy, zostało wydane rozporządzenie
o zamknięciu granicy, lecz nie do Sowdepii, lecz między Kurlandią i Łatgalią. Cierpi
na tym ludność cała. Rząd wywozi moc lnu i drzewa, przeważnie z majątków polskich,
a w zamian nic nie daje, nawet ludność miejscowa nie zawsze ma możność otrzymania
upaństwowionych lasów dostatecznej ilości surowca na wyroby drzewne.
Sfery rządowe
W sferach rządowych daje się zauważyć zwrot ku Polsce. Przyczyna — niejaka obawa
przed Sowdepją. Niepewność jutra, koncentracja wojsk na granicach Łotwy i zrozu-
miałe, że bez oparcia o Polskę niezależność Łotwy nie może być utrzymana. Rosja
Bałtyku nie daruje. Wcześniej czy później upomni się o wyjście na morze. I czas ten
nie za górami. Najwięcej wysunięte ku północy starostwo brasławskie graniczące
z Łotwa obejmowało sześć gmin kurlandzkich aż po Dźwinę, mających swoja nazwę
„Zemgala”. Jest to część powiatu iłłuksztańskiego, położonego z prawej strony kolei
żelaznej.
Obecnie toczą się pertraktacje między rządami Łotwy i Litwy (Kowieńskiej)
w sprawie zamiany miasta Iłłukszty z częścią Kurlandii położonej z lewej strony kolei
żelaznej na cząstek kolei prowadzącej ku Libawie przez Litwę przez stację Możejki.
Sprawa ta wydaje się niemało ważna:
1/ ze względu na chęć Litwy posunięcia się na północ,
2/ ze względu na to, że prawa część w razie oddania lewej części Litwie straci dla
Łotwy swą wielką wagę,
3/ ze względu na to, że granice Polski winne sięgać Dźwiny. & Dokument 4
1921, luty, 16. Do Pana Kierownika Straży Kresowej powiatu brasławskiego p.
Plewińskiego od instruktora J. Bitnera Okręg Wileński Towarzystwa Straży Kre-
sowej powiat brasławski dn. 16 lutego 1921 L. p. 6. Raport. Poufne rkps. [odpis
z odpisu] [AAN TSK 105 k. 17—21]
Niniejszym komunikuję panu Kierownikowi o szczegółach mojej podróży do Dyna-
burgu o mojej działalności w nim. Po pierwsze przejście granicy łotewskiej związano
obecnie z wielkimi trudnościami: dostatecznie powiedzieć, że przebierałam się przez
3 linii łotewskich i nie patrząc na to ryzykowałam głową, bo przede mną za kilka dni
Łotyszy złapali polskiego szpiega i rozstrzelali jego. Przebrawszy do Dynaburga, od razu
zwróciłem się do jednej pewnej osoby pani Jakubowiczówny, ale jak i spodziewałem
się z początku spotkałem bardzo zimne przyjęcie, bo byłem przyjęty za prowokatora
([ja gawariła nijakich pisem izz za granicy nie ażidaju]) i tylko po przeczytaniu listu
p[ana] Plewińskiego63 i formalnego daprosu mnie o rozmaitych wybitniejszych oso-
bach w Brasławiu otrzymałem niejakie takie zaufanie. Poznajmiłem się ze wszystkimi
najwybitniejszymi Polakami w Dynaburgu i rozmówiłem się z każdym osobnie; na
wieczór naznaczyłem posiedzenie dla omówienia sprawy. Co do charakterystyki tych
osób, mogę powiedzieć następujące: po pierwsze panią [Ludmiłę] Jakubowiczównę,
Polkę prezeskę Macierzy Szkolnej w Dyneburgu, kobieta dosyć energiczna, ale ciągłe
[za] szpiegostwo prześladowana i donosy Łotyszy [sprawiają], że ta kobieta formalnie
lęka się związywać w sprawy polityczne chociażby one i były korzystne dla Polski,
na przykład w takiej sprawie jak moji [sic] przechowaniu [sic] (jako nielegalnego)
spotkałem taką odpowiedź („Proszę Pana niech Pan prędzej wyjdzie, gdzieś urządzi
się bo i Pana aresztują i mnie”). Następnie pan Próchnik. Polak, mężczyzna, który
spółczuwa [sic], prace może pomóc w drobnych rzeczach ale broń Boże, żeby nigdzie
nie wymienić ani jego, ani jego nazwiska, słowem spułczuwa [sic], ale do pomocy
w prace nie nadaje się. Następnie pan Andruszkiewicz, Polak, patriota, ale pracy nie
nadaje się, ale może dużo pomóc w drobnych rzeczach, ten pan ryzykując sztrafem
i odpowiedzialnością, dał mnie u siebie przechowaniu i bardzo życzliwie odniósł się do
sprawy, sam prawda nie ryzykując podjąć się pracować, ale poznajomił mnie z pewnym
panem Pawlisem Łotyszem, który jest pewny człowiek; z tym panem ja miałem długa
rozmowę: on zna stosunki w iłłuksztańskim powiecie i bierze się znaleźć odpowiednich
ludzi z niektórych gmin wschodnich iłłuksztańskiego powiatu, które zgodziliby się
pomóc w tej akcji, ten człowiek jest bardzo chciwy na pieniądze i za pieniądze może
dużo zrobić; osobiście przy jego pomocy udało się mu przebrać z powrotem z Łatwi
do Brasławia za 500 rb łotewskich. Następnie pan Stankiewicz, człowiek energiczny może dużo pomóc w pracy, ale sam nie weźmie się, lęka się ryzykować głową. Na
koniec pan Jan nazwisko nie chciał wymienić, lękając się nawet tego, ten człowiek
dużo wie, ale barszo trudno jego pociągnąć za język, wszystko niektóre szczegóły od
niego dowiedziałam się. Wot i wszystkie ludzie, z którymi ja potrafiłem zawiązać ścisłe
stosunki. Przez ten dzień w kawiarni, narażając się na niebezpieczeństwo, zawiązałem
rozmowę z Łotyszami policjantami i ostrożnie wypytywałem od nich o miejscowych
stosunkach, o odnoszeniu ludności do Polski, Litwy i Łotwy. Zawiązałem rozmowę
z ludźmi około konsulatu polskiego, od nich wypytywałem się o stosunkach, a także
przez samego konsula Sytewicza i nawet z Łotyszami z łotewskiej stacji kontrolnej,
ale więcej nie ryzykowałem, bo nie mając żadnych dokumentów, byłbym z pewnością
aresztowany i rozstrzelany jako szpieg. Na wieczór u pana Andruszkiewicza zebrałam
coś w rodzaju posiedzenia; na nim omówiłem sprawy, mając wiadomości z rozmaitych
źródeł o powiecie iłłuksztańskim; sprawa do wykonania tylko w następujący sposób:
na terenie powiatu brasławskiego jest dużo ludzi pochodzących ze wschodnich gmin
powiatu iłłuksztańskiego; z tych ludzi trzeba zebrać delegację; następnie mając jakiś
czy sfałszowany, czy legalny paszport łotewski i odpowiednią sumę pieniędzy przez
uzyskanych ludzi uzyskać zgodę ludności wschodnich gmin powiatu iłłuksztań-
skiego. Następnie rozpowszechnić nielegalne jednorazowe wydanie (jakaś gazetka)
z wpisaniem, że odbyła się delegacja z powiatu iłłuksztańskiego, następnie sama
delegacja udaje się do Warszawy lub do Wilna do przedstawicieli koalicji z prośba
o urządzenie na terenie tego powiatu plebiscytu, który rozumie się przy intensywnej
robocie agitacyjnej wypadnie we wschodnich gminach powiatu dla Polski korzystnie;
co do otrzymania delegatów wprost z powiatu iłłuksztańskiego to jest (w obecnych
warunkach w Łatwi) niemożliwe do wykonania, bo żaden człowiek, samy energicz-
ny nie zgodzi się wyjechać za Delegata, nie wiedząc na pewno, jaki będzie wynik
i przez to [nie będzie] narażać siebie, żonę i dzieci na zemstę. Teraz w ogóle co do
stosunków w iłłuksztańskim powiecie: ten powiat dzieli się na dwie części: wschodnią
i zachodnią. O gminach leżących na zachód od miasta Iłłukszta można powiedzieć,
że praca tam będzie bezowocna, bo większy procent ludności sta[no]wią tam Łotysze
i nawet nastrój ludności jest dość przychylny do Łotwy; inaczej stoi sprawa w gminach
wschodnich powiatu iłłuksztańskiego, tutaj ludność jest prawie cała katolicka, mie-
szana z Polaków i Litwinów, Łotyszów jest procent bardzo nieznaczny; ludność jest
w większości dość przychylna do Polaków; częściowo do Litwy, ale ogromną szkodę
urządza nam iskuśne rozszerzanie przez agitatorów pogłoski o nadużyciach polskich
żołnierzy nad włościanami w powiecie brasławskim, tym czasem kiedy łotyszskie
żołnierze zachowują się względem ludności (rozmaite nieprawne rekwizycje i rabunek)
stosunkowo dobrze. Szkodzą nam także iskuśne rozduwane wiadomości o grużynie
[drożyźnie?] i niskim stanie naszej waluty. Komisja aliancka, która przejeżdżała do
powiatu, faktycznie nic nie zrobiła, bo ludność, lękając się terroru, wypowiedziała się
tak („my wsjakoj Włast podczitlejem, a tat nam ljub kto z nas nje derjet”). Ale trzeba
odnotować, że np. w gminie kałkuńskiej jest dość silna tendencja do Litwy. Ogólny
nastrój ludności w Łatgalii jest „przekonanie”, że Polacy będą stać po Dwinie jako naturalnej granicy i jakoby termin ten obsadzenia linii Dwiny jest już wyznaczony.
Co do polskiej inteligencji można powiedzieć, że ona jest w Łatwi „umierająca” nawet
najmniejsza posada stróża i to Polak nie może zająć, nie wiedząc łotewskiego języka.
Nauczycielstwo polskie, te pioniery polskości w Łatwi stanowczo mówią, że szkoły
polskie będą zamknięte, jeżeli nie otrzymają zapomogi od rządu, bo nawet ta żebracza
pensja 1000 rubli łotewskich miesięcznie nie otrzymują całą; urządzają wieczorki,
przedstawienia, ale nawet i te źródła życia wskutek wrogiego usposobienia władz
łotewskich do nauczycielstwa jako „palanizatorów” prędko znikną; można powiedzieć,
że jeżeli w przeciągu dwóch miesięcy rząd polski nie przyjdzie z zapomogą, szkoły
polskie staną w całej Łatwi; odczuwa się ogromne niezadowolenie z ambasadora
polskiego w Rydze p[ana] [Witolda] Kamienieckiego, którego cała działalność zwodzi
się do urządzania dla Łotyszów bankietów i polowania, nawet jak opowiadają kiedy
do niego zwrócili się w sprawie iłłuksztańskiego powiatu to zapytał:
„A kto tam znajduje się Polacy czy Łotysze?” Można powiedzieć, że jeżeli takie
stosunki potrwają jeszcze niejaki czas, to inteligencja polska w Łotwie skazana na
zagładę. Wot i wszystko co ja wyniosłem ze swojej podróży. Przejście granicy z po-
wrotem było związane z jeszcze większymi trudnościami niż wpierw, od Dźwińska
szedłem 32 wiorsty piechotą, omijając żandarmów i przy pomocy p[ana] Pawlisa
podkupiłem przez niego łotewskiego żołnierza i przejechałem granicę łotewską około
Jakubowa. Słowem, sprawa jest możliwa do wykonania, ale takim sposobem, jak
ją opisałem i potrzebuję łotewski paszport i pieniędzy. Pracownik Straży Kresowej
Z. Bitner
19 / II [19]21
Za zgodność Pekszówna
Pieczęć okrągła napis w otoku *Towarzystwo Straży Kresowej*
& Dokument 5
1921, marzec, przed 21. Do Kierownika Okręgu Wileńskiego. Raport kierownika
powiatowego Towarzystwa Straży Kresowej. Stosunki pozafrontowe (Łotwa).
Poufne. [Wpłynęło do kancelarii Głównej TSK 21 III 1921] [AAN TSK 105 k. 14—15]
Warunki, w jakich znajduje się ludność polska na terenie powiatu iłłuksztańskiego i na
Inflantach dużo przedstawia do życzenia. Ucisk niesłychany, dochodzi do tego, że ludzie
boją się mówić po polsku i używają języka rosyjskiego. Wywłaszczania prowadzone są
w ten sposób, iż gmina każdorazowo ma decydować ile można danemu właścicielowi
zostawić ziemi i jakie ma być odszkodowanie. Cała inteligencja posiadająca wyemi-
gruje z Inflant i w ten sposób stracimy odwieczne nasze placówki terenowe, będące
ośrodkami szerzenia polskości. Inteligencja pracująca również zamyśla o emigracji,
wobec stanowiska władz łotewskich, które na najmniejsze nawet urzędy wymagają
dokładnej znajomości języka państwowego. Polakom ziemi i nieruchomości kupować
nie wolno. Uzyskanie odnośnego zezwolenia jest nader trudne i pociąga za sobą stratę
czasu i zachodu. Szkoły polskie są stale redukowane, a na ich miejsce zakładane są rosyjskie, pomimo że istnieje dekret o swobodnym nauczaniu i że jeżeli w danej szkole
jest więcej niż 30 dzieci, to szkoła przechodzi na koszt państwa.
Poza opłatą nauczycieli (1000 rb łotewskich) rząd nie udziela żadnej pomocy.
Wszelkie pomoce naukowe muszą być zdobywane własnymi siłami. W Dynebur-
gu działa nieoficjalnie Polska Macierz Szkolna z panią Jakubowiczową i p[anem]
Pruchnickim [powinno być Próchnikiem] na czele. Polska Macierz Szkolna zajmuje
się finansowaniem polskich szkół, zdobywając fundusze z urządzanych zabaw, przed-
stawień itd. Wszystko to jednak nie wystarcza, a poseł polski w Rydze pan [Witold]
Kamieniecki mino częstych obietnic, iż zajmie się gorąco szkolnictwem, do tej pory
wyasygnował zaledwie 15 000 rb łotewskich. P[olska] M[acierz] S[zkolna] prosi
o pomoc pieniężną w tej sprawie. Odnośny preliminarz już przedłożyłam [dokument
w AAN TSK 105 k. 16]
Co do pracy naszej na terenie powiatu iłłuksztańskiego celem wyzyskania sporu
litewsko-łotewskiego to zachodzą tu duże trudności z wynalezieniem odpowiednich,
miejscowych ludzi, tak bowiem wielką jest obawa [przed] represjami, iż każdy boi się
swego cienia. Można by zrobić dużo, lecz na to trzeba zdolnych ludzi, któryby tam
stale zamieszkali i rozporządzili odpowiednim legitymacjami i dużymi środkami.
Dość duże niezadowolenie jest z działalności posła w Rydze w Dyneburgu i konsula
w Dyneburgu pana Szyrewica. Ten ostatni absolutnie nic nie robi celem ulżenia doli
uciśnionym, nie widać żadnego poparcia dla usiłowań niektórych jednostek, dążą-
cych do organizowania życia polskiego, dla większego uodpornienia na zakusy nie
tyle łotewskie, co rusyfikacyjne. Proszeni jesteśmy o dostarczenie książek szkolnych,
zbiorku pieśni polskich, podręczników dla skautów (są dwie drużyny w Dyneburgu)
oraz popularnych broszur. Cała trudność polega na przewiezieniu przez granicę,
czego nikt, bojąc się rozstrzelania, podjąć się nie chce. Po długich staraniach udało
się przemycić tam około 200 książek szkolnych oraz 100 naszych kalendarzy.
Reasumując powyższe, dochodzi się [do] wniosku, iż wśród sfer polskich na
Łotwie jest dużo do zrobienia, trzeba tylko umieć ich zniechęcić i dopomóc, w tym
celu należałoby wysłać dobrych instruktorów i dobrze zaopatrzonych, a praca ich
wydałaby dobre rezultaty i byłaby bardzo pożądaną
Zob. też: AAN TSK 105 k. 16 27 I 1921, Dynaburg. [Pismo] Do Zarządu Straży
Kresowej w Brasławiu. [podpisali] Prezes Zarządu Polskiej Macierzy Szkolnej w Dyne-
burgu L. Jakubowiczowa, sekretarz Próchnik
& Dokument 6
1922, maj, 16. Stosunki polsko-łotewskie. Rządy łotewskie oraz nastroje polskie
w Łatgalii. Podp. JW. 16 V 1922 [AAN TSK 106 k. 9—21 mps] [Fragmenty]
[Stan ogólny w związku z momentem politycznym] [ — ]
Ogólna charakterystyka społeczeństwa polskiego na Łotwie
Na ogół społeczeństwo polskie jak w Rydze, tak i w Dyneburgu da się zasadniczo
podzielić na dwa obozy: jeden z nich skupia ludzi pracy, przeważnie ideowych, prawdziwych i szczerych Polaków, wojowników i dźwignie polskości, ludzi oddanych
idei narodowej, aczkolwiek, rzeczywiście całkowicie lojalnych względem państwa
łotewskiego; drugi obóz stanowią osoby, na których wyraźne piętno rosyjskie pozo-
stawiło ślady, osoby z utraconym poniekąd obliczem narodowym, które dla celów
osobistych w uszczerbek polskości oddają niemałe usługi rządowi łotewskiemu.
Będąc oczywiście silnie przez czynniki rządowe popierane, mają tam wszędzie drzwi
otwarte i zawdzięczając tolerancji władz łotewskich w stosunku do uprawianych
przez większość z nich pasku oraz wszelkich komercyjnych kombinacji, nie wahają
się szkodzić i tamować rozwój polskości. Na wszelkich uroczystościach i bankietach
ośmielają się reprezentować i występować w imieniu całego społeczeństwa polskiego,
pochlebiając władzom oraz wyrażając swoje zadowolenie z powodu ich rządów. Na
szczęście grupa ta jest bardzo nieliczna. W Rydze koncentruje się koło Towarzystwa
Auszra (Klub Towarzyski) w Dyneburgu reprezentowana przez pana Chaszkowskie-
go, kierownika wodociągów miejskich, pana Butkiewicza, pokątnego doradcy, pana
Syrewicza byłego konsula polskiego w Dyneburgu oraz pana Kiełpsz, inspektora szkół
polskich na Inflanty. Inny odłam reprezentuje w Rydze Towarzystwo „Oświata”, w Inf-
lantach całe nauczycielstwo szkół polskich oraz szereg innych wybitniejszych na polu
oświatowym i społecznym jednostek (pani Jakubowiczowa, Sosnowski i inni) ostatnia
grupa pociąga za sobą całą ludność polską, która już zaczyna nieco w prawdziwych
swych przyjaciołach się orientować.
Nieszczęściem było dla polskości Inflant, iż ten nieliczny a pozbawiony wszelkich
pobudek narodowych odłam zagarnął całą władzę i reprezentację polskości i dopiero
powoli zawdzięczając energicznym wysiłkom, daje się go od tego powoli odseparować
(usunięcie Syrewicza). Antagonizm tych odłamów bezwzględnie szkodzi sprawie
polskiej, gdyż tamci przez szereg intryg i podstępów, czując za plecami władzę ło-
tewską, dotychczas jeszcze intrygują i starają się zabić wszelką inicjatywę zmierzającą
do rozwoju życia narodowego. Obecny stan można scharakteryzować jako moment
przełomowy zdepopularyzowania w oczach całego społeczeństwa polskiego garstki
idących na pasku u rządu, która zaczyna tracić grunt pod nogami, niemało do tego
przyczynili się konsul polski w Dyneburgu pan Świerzbiński, który dokładnie we
wszystkie dziedziny życia polskości wnikał.
Ogólny nastrój w Letgalii
Ogólny nastrój ludności w Łatgalii da się streścić w paru słowach: „żyjemy pod
znakiem tymczasowości”. Wszędzie słyszy się chłopskie rozumowanie, iż państwo,
przez terytorium którego można „kamień przerzucić” samodzielnie długo trwać nie
może, iż musi zajść jakaś zmiana. Stąd moc krąży rozmaitych sensacyjnych pogłosek.
Najczęściej mówi się o przyjściu Polaków, nawet terminy są oznaczone. Oczywiście,
że takie pogłoski tylko szkodzą sprawie polskiej na Inflantach, gdyż podrażniają
władze, u których wzmaga się podejrzenie i nieprzyjaźń do ludności polskiej. Na
ogół psychika mas nie otrząsnęła się spod wrażenia tylu przejść i zmian, jakie kraj
inflancki spotkał, jako wynik niezadowolenia ze współczesnego status quo stara się pożądane, uważając za całkiem możliwe; stąd szereg sensacyjnych bezpodstawnych
pogłosek o zmianie losu kraju. Raz po raz zjawiają się również pogłoski o przyjściu
bolszewików, lecz te są znikome i rozgłosu nie mają. Głównym czynnikiem składają-
cym się na niezadowolenie w stosunku do władz, to są wysokie i nadmiernie podatki,
kompletny zastój życia przemysłowego i handlowego, nieudolne przeprowadzenie
reformy rolnej, antagonizm w stosunku do Łotyszów kurlandzkich, zajmujących się
omal że nie wszystkie stanowiska w Letgalii. Antagonizm ten ostatnimi czasy nieco
się wzmaga, zawdzięczając agitacji księży, którzy operują argumentami odrębności
religijnej, będąc silnie podrażnieni za oddzielenie kościoła od państwa.
Nastrój ludności polskiej
Ludność polska pozbawiona inteligencji, która już całkiem prawie wyemigrowała do
Polski i stale stopniowo porzuca kraj rodzinny, znajdując się w stanie biernym i nie
wykazując ruchliwości w kierunku zorganizowania się i walczenia o swe prawa. Będąc
zastraszona i sterroryzowana ostatnimi prześladowaniami władz łotewskich, wykazuje
swe poczucie narodowe jedynie silnym i nieprzepartym dążeniu kształceniu dzieci
swych w szkołach polskich. Jedynie daje się zauważyć pewną ruchawkę w obronie
swych praw i pewne tendencje do zorganizowania się u szlachty zagrodowej zwłaszcza
u dzierżawców, w interesy których bezpośrednio godzi reforma rolna. Dyneburg po-
siadający obecnie według spisu łotewskiego 9000 ludności polskiej (ma 32 000 ogółu)
jest zupełnie niezorganizowany, gdyż inteligentne siły są liczone tylko na jednostki.
Ruch białoruski
O ile inteligencji polskiej sterroryzowanej i zastraszonej uniemożliwia się wszelką
akcję narodową, o tyle białoruska inteligencja ma silne poparcie u władz łotewskich,
które nawet współdziałają w rozwoju ruchu białoruskiego na niekorzyść ruchu na-
rodowego polskiego. Akcja białoruska kierowana jest przez niejakiego Jezowitowa,
byłego pułkownika armii carskiej, również pomagającego mu niejakiego Sacharowa,
hojnie finansowo zasilana przez rząd Łastowskiego na Litwie zaczyna wydawać pewien
plon. W Dyneburgu otwarte są kursa maturalne białoruskie, które obecnie liczą z 50
słuchaczy. Kursanci otrzymują pomoc materialną, zabezpieczającą przeciętny ich byt.
Niedawno 18 osób po ukończeniu tych kursów zostało wysłanych do Pragi. Przy czem
zapewniono im całkowite utrzymanie oraz 450 koron miesięcznie na każdego.
Wpływy akcji białoruskiej dosięgnęły i do katolickiego towarzystwa muzykalno-
— wokalnego „Harfa” opanowanego całkowicie przez żywioł polski. Kierownik tego
Towarzystwa niejaki p. Mirowicz uznający siebie za Polaka, będąc materialnie zasilany
przez kierownika ruchu białoruskiego, zaczął zdradzać tendencje białoruskie wkiero-
wanym przez się Towarzystwie. Jednak zawdzięczając innym członkom towarzystwa,
akcja ta była zniwelowana, a p. Mirowicz po pewnej konwersacji tete a tete z jedną
z osób popularnych i cieszących się autorytetem wyrzekł się prowadzenia akcji biało-
ruskiej, przyznając się do otrzymanych od nich pieniędzy i tłomacząc swój postępek
nędzą materialną. Nauczycielka Polskiej Szkoły Kokińskiej gminy Izabelińskiej p. Banikiewiczówna,
będąca, prawda, w pewnym podejrzeniu u społeczeństwa polskiego co do jej oblicza
narodowego, podpadła pod wpływy białoruskie i ulegając namowie jej kierowników
wystąpiła z wnioskiem do odnośnych władz łotewskich o przekształcenie szkoły
polskiej na białoruską. Władze bardzo szybko na te sprawę zareagowały przychylną
decyzją dla wnioskodawczyni. Skutek jednak był ten, iż po przekształceniu szkoły na
białoruską zamiast 60 dzieci, jak poprzednio, uczęszczało 15%.
Główny nacisk akcji białoruskiej jest skierowany przeciwko szkolnictwu polskiemu.
Pan Jezowitow grozi nauczycielstwu polskiemu, iż zabierze wszystkich uczni polskich
do szkół białoruskich. Prefektura miasta Dyneburga wyraźnie hołduje wszelkiej akcji
białoruskiej w tym kierunku, nieraz dając dowody współdziałania Białorusinom w wy-
kreślaniu z polskich szkół dzieci Polaków i przenosząc je do białoruskich, opierając
się na tendencyjnym i wielce stronniczym spisie ludności w roku 1920, gdzie niemal
że wszystkich Polaków zaliczono jako Białorusinów.
Tendencji kierowników ruchu białoruskiego zagarnąć pod swe wpływy staroob-
rzędowców licznie tam zamieszkujących pocierpiały całkowite fiasco. A rosyjskie
społeczeństwo jest w wielkim z tym ruchem antagonizmie. Dla zobrazowania wszel-
kich wpływów w Łatgalii nie można nie pominąć i ruchu komunistycznego, który
przy silnej obserwacji daje się zauważyć. Otóż o ile chodzi o całe państwo łotewskie,
to wpływy te są tam bezsprzecznie duże, już chociażby i z tych względów, iż Łotysze
odegrali i obecnie odgrywają niepoślednią rolę w sowieckiej Rosji. Granica łotewska
ze strony Rosji jest obecnie strzeżona przez oddanych i świetnie uposażonych przez
Rosję Sowiecką Łotyszów. Cała Łotwa roi się od agentów bolszewickich. Nie tak dawno
został w Rzeżycy zaaresztowany niejaki Krampis sekretarz Zinowiewa, członek peters-
burskiego Ispołkomu. W Rydze też areszty komunistów są na porządku dziennym.
Podpalenie gmachu Sejmu w Rydze również sprawa komunistów.
Za ostatnimi czasy (od czasu konferencji genueńskiej ruch łotewski wzmaga się:
w Dyneburgu zaczął wychodzić ich tygodnik „Wolna myśl” pod płaszczykiem lewych
socjał-demokratów. Proklamacje wzywające proletariat do organizacji przeciwko
burżuazji oraz zapowiadające przyjście bolszewików często są na rynku znajdywane
na podwórkach i na ulicy przez mieszkańców Dyneburga. Niemałe wpływy i sukcesy
osiągnęli bolszewicy przy wyborach do ciał samorządowych gminnych. Miały za
sobą „element niezadowolonych z reformy rolnej, który daleko idącymi obiecankami
w dziedzinie zreformowania reformy agrarnej dał się wyzyskać przez element o niskiej
etyce i zdyskredytowanej w oczach społeczeństwa”.
Reforma rolna
Szerokie prerogatywy władzy w tej dziedzinie posiada zarząd gminny. Odebranie
centrów właścicielom ziemskim, nadział ubiegających się o ziemie — wszystko to
zależy od jego decyzji. [ — ] silnie daje się odczuć że kej ostrze [reformy rolnej] jest
skierowane przeciwko stanowi posiadania polskiego oraz przeciwko ludności polskiej.
Wywłaszczenie z centrów właścicieli pociąga za sobą również istopniowe wysiedleni łużby folwarcznej, jak również dzierżawców i połowników. Parcelacja folwarków
należących do majątków, a od wieków dzierżawionych przez tak liczną szlachtę dobrze
zagospodarowanych i zamożnych pozbawia całkowicie egzystencji, gdyż o ile otrzyma
nadział, to musi pozbywać się inwentarza. O ile zaś zostanie pominiętym, to musi
zwijać całe gospodarstwo [… ] Przy przeprowadzaniu reformy zaznaczył się wyraźnie
nieprzyjazny stosunek władz do bezrolnej ludności polskiej. Dzierżawcowi Janowi
Łukiańskiemu, gdy się rejestrował z zamiarem otrzymania ziemi agronom miejscowy,
powiedział „ty Polak, tobie ziemia się nie należy”. Dzierżawcowi Fabianowi Tarwidowi
władze gminne w ten sposób odpowiedziały „Ty szlachcic, tobie ziemi nie dany”
Samorząd
[Ministeria w Rydze przed wydaniem decyzji zasięgają opinii samorządów. Polacy
członkowie samorządu są celowo niepowiadamiani o ważnych zebraniach i w ogóle
traktowani są bardzo nieprzychylnie. Wybory do Rady Miejskiej w Dyneburgu. Zebranie
organizacyjne — [odbyło się] bez powiadomienia Polaków [ — ] w gminie kapińskiwej
w dniu wyborów wszyscy Polacy zostali wezwani do miejscowego agronoma co uniemoż-
liwiło im udział w głosowaniu [ — -] W Rydze wśród 90 posłów Rady Miejskiej znalazło
się 15 zadeklarowanych komunistów64
Szkolnictwo polskie
„Pomijając opłakany stan wewnętrzny szkół polskich i absolutny brak podręczników
pomocy naukowych ciasnoty i niedogodności lokali szkolnych, wysokiej opłaty za
szkołę (Gimnazjum w Dyneburgu i Rzeżycy), brak wykwalifikowanych i fachowych
sił nauczycielskich, najrozpaczliwiej się przedstawia sprawa organizacji polskich władz
szkolnych. Konsekwencje rusyfikatorskie i wielce szkodliwej działalności zmarłego p.
Raczewskiego szefa wydziału szkolnictwa polskiego przy Ministerium Oświaty w Rydze
dają się w rozwoju szkolnictwa polskiego na każdym kroku odczuwać. Zaangażowany
przez niego, stosownie do jego intencji, personel techniczny wydziału szkolnictwa
polskiego przyswoił prerogatywy władzy swojego szefa i kontynuuje nadal jego poli-
tykę. Niejaki pan Markowski, Sekretarz Wydziału, mając silne poparcie u panią Seil
— vice ministra oświaty, a raczej całkowicie przez nią kierowany rozsyła bezsensowne
i szkodliwe okólniki szkolnictwa polskiego, podpisując się za kierownika Wydziału.
Co gorsza w czasie urlopu wymienionego wszelkie instrukcje i korespondencja do
szkół polskich podpisywane są za kierownika wydziału przez niejaką kancelistkę
tłumaczkę Łotewkę. Nauczycielstwo polskie jest bezsilne i wszelkie jego w tej mierze
protesty nie dały żadnych wyników, gdyż personel wydziału jest pod całkowitą opieką szowinistki pani Seil. Już od kilku miesięcy stoi na porządku dziennym sprawa obioru
kierownika wydziału szkół polskich. Sprawa jest na tyle paląca, iż nauczycielstwo
polskie przywiązuje do niej kwestie bytu szkolnictwa polskiego na rok przyszły.
Nauczycielstwo Letgalii pamiętne szkodliwej działalności pana Rączewskiego dąży
do tego, aby zapewnić swój wpływ na wybór nowego kierownika, który by naprawdę
interesów szkolnictwa polskiego bronił. Wysunięto kandydaturę pana Radena Edwarda,
Inflantczyka, byłego kierownika szkół polskich na Syberii, człowieka energicznego
i sprawie polskiej całkowicie oddanego. Kandydatura nie trafiła do przekonania
Ministerstwu Oświaty i eo ipso wydziałowi polskiemu. Posypały się prowokacyjne
insynuacje, szpiegowanie etc.
Doszło do tego, że wymieniony musiał zrezygnować i cofnął swa kandydaturę. Na
ogół według prawa łotewskiego kierownika szkół mniejszości narodowych przedstawia
frakcja mniejszości w Konstytuancie. Ponieważ Polacy nie mają tam swoich przedsta-
wicieli, przeto w tym wypadku ma wybierać ogół wszystkich organizacji oświatowych
polskich. Przeprowadzenie wyborów kierownika Ministerstwo Oświaty poleciło
najbliżej stojącej jej organizacji Auszrze. Wobec bezczynności wydziału i braku choć
najmniejszego zainteresowania się tym (pan Markowski pobiera podwójną pensję do
czasu obioru nowego kierownika) sprawa ta się przewleka.
Nauczycielstwo Letgalii zainicjowało zwołanie zjazdu nauczycielskiego dele-
gackiego, celem uregulowania i omówienia szeregu palących kwestii, na którym
to [zjeździe] również projektowane [jest] poruszenie sprawy wyboru Kierownika
Wydziału. Pan Minister Oświaty Dauge przyrzekł panu Jodce, iż na zwołanie zjazdu
żadnych przeszkód stawiać nie będzie. Czynniki zaś wrogie rozwojowi szkolnictwa
polskiego, na czele z panią Sejl, Wiceministrem Oświaty, zażądały wbrew zamiarom
nauczycielstwa Inflant, które projektowało miejsce zjazdu Dyneburg, by odbył się
w Rydze, następnie — aby zjazd był powszechny, a nie delegacki. [Pani Sejl] katego-
rycznie zastrzegła, aby na tym zjeździe nie była poruszona sprawa obioru Kierownika
szkolnictwa polskiego. Ściśle określono porządek dzienny zjazdu, sprowadzając jego
do spraw technicznych podrzędniejszej wagi, oraz wykreślono z porządku dzien-
nego wolne wnioski. Organizacja zjazdu leży w rękach bezczynnego i szkodzącego
sprawie szkolnictwa polskiego — wydziału polskiego. Przyszłość pokaże, jaki obrót
przyjmie sprawa zjazdu jak również sprawa wyboru kierownika. Nauczycielstwo
Inflant usposobione [jest] bardzo pesymistycznie, widząc iż wszelka jego akcja,
wszelka inicjatywa zmierzająca do polepszenia bytu szkolnictwa jest na każdym
kroku tamowana i paraliżowana.
Dziwną poniekąd rolę odgrywa w tym wszystkim p. Antoni Kiełpsz, inspektor
szkół polskich na Letgalję. Po wysied[leniu] pana Kazimierza Próchnika, którego
społeczeństwo polskie na to stanowisko wysuwało, został zamianowany przez pana
Rączewskiego [wyżej] wymieniony [Kiełpsz]. Nauczycielstwo polskie absolutnie nie
widzi w nim swego opiekuna i obrońcy swych interesów. Władze łotewskie absolutnie
z nim się nie liczą. Są poważne dane, iż pan [Antoni] Kiełpsz zamierza awansować na
kierownika wydziału, przeto stara się w niczem nie przeciwstawiać władzom, gdyż dotychczas jest uważany przez nie [za] jak najdalej lojalnie usposobionego. Będąc
nauczycielem gimnazjum w Rzeżycy, nie wykazuje zainteresowania się szkołami pol-
skimi w Letgalji. [ — -] Takich to oficjalnych obrońców swej sprawy ma nauczycielstwo
polskie na Łotwie.
[Sprawy gospodarczo-ekonomiczne][ — ]
Stosunek władz
Wymienione powyżej fakta — stosunek do organizacji szkolnictwa i odmawianie prawa
głosu decydującego przedstawicielowi polskiemu w Centralnym Komitecie Wyborczym
do rady miejskiej w Dyneburgu, nie zezwolenie na przedstawienie polskie w Rzeżycy
i szereg innych faktów dowodzą, iż obecny stosunek władz łotewskich bynajmniej
na miejscu się nie polepszył. Społeczeństwo polskie nadal nieomal na każdym kroku
odczuwa tę żywiołową poniekąd [niechęć] i wrogie stanowisko stojącej u władzy
inteligencji łotewskiej.
Perspektywy wyborcze w Latgalii
Otóż najwięcej popularna przez radykalizm swych haseł w dziedzinie reformy rolnej
podczas poprzedniej akcji wyborczej Konstytuanty Letgalska włościańska Partia (lista
N 11), która pociągnęła za sobą nawet głosy bezrolnej ludności polskiej, obecnie
zaczyna tracić grunt pod nogami. Słychać powszechne narzekanie na jej liderów
za nieudolność i chaotyczność w dziedzinie przeprowadzania reformy agrarnej.
Najwięcej zaś dyskredytujący ja wysuwany jest powszechny argument — zagarnięcie
przez jej reprezentantów centrów majątków i w pierwszym rzędzie zaopatrzenie siebie
w gospodarstwa o wyższej kulturze rolnej. Ważki ten argument ma być wysunięty
przez inne rywalizujące z nią grupy. Mianowicie malkontentów ukrywających się
pod firmą socjal-demokratów, bolszewików (lista N 4). Należy przypuszczać, iż dość
popularny wśród proletariatu wiejskiego ta lista kierowana przez element wywrotowy
wysuwający jak najradykalniejszy projekt przeprowadzenia reformy rolnej, projektując
obdzielić absolutnie wszystkich bezrolnych i małorolnych, pozostawiając jako max
10 dziesięcin — pociągnie za sobą dość liczne grupy wyborców.
Druga grupa już poważniejsza, rywalka N 11, tak zwany blok chrześcijański (Or-
gan Latgals worts w Rzeżycy), kierowana przeważnie przez księży, którzy nie mogąc
zapomnieć rządowi oddzielenia kościoła od Państwa, ostygli w swym szowinistycznym
zapale, daje się już odczuwać poważne aspiracje u nich w stosunku do państwowości
polskiej. Grupa ta posiadając poważne wpływy na katolickie masy łotewskie, bez-
względnie podczas akcji wyborczej odegra niemało ważną rolę. Jaka postawę zajmie
polskie społeczeństwo wobec tej grupy, jeszcze dotychczas nie zostało wyjaśnionym.
Poważne racje przemawiają za blokiem z ta grupą.
Sprawa pisma polskiego
[- — -] & Dokument 7
1922, wrzesień, 27. Raport ze stosunków na Łotwie. Inflanty 27 IX 1922. podp. J
Wiścicki [AAN TSK 106 k. 24—31 mps] [Fragmenty]
[Czynniki wpływające na bieg życia polskiego
Związek Polaków na Łotwie
Zarząd Związku Polaków na Łotwie
Rada Związku Polaków w Łotwie
Organizacja polskiej akcji wyborczej w Inflantach] [ — ]
Polska lista w okręgu letgalskim
„[ — -] Księża łotewscy puścili pogłoskę jakoby polska lista65 jest katolicka, co pod-
chwycił nr 4 — ks Wierzbicki i jego brat Jan, zmierzając do wykreślenia 1—3 [Antoniego
Tałat-Kiełpsza, Stanisławy Dowgiałłównej, Jerzego Bryca] jako niewierzących, a nr 3
[Jerzego Bryca] — jako heretyka [ — ]”
Perspektywy polskiej akcji wyborczej
[ — ] „Na ogół polska akcja wyborcza posuwa się intensywnie, pomimo dużych braków
jak
1) jałowy grunt — zbyt małe uświadomienie narodowe
2) brak środków
3) brak inteligentnych pomocniczych sił 4) brak odpowiedniego sprężystego kierownictwa, gdyż Centralny Komitet
Wyborczy zbyt ciążka machina, która w żaden sposób nie mogła dostoso-
wać się do wymagań akcji wyborczej. Na odbywających się raz w tygodniu
posiedzeniach i odbywały się jedynie pogadanko i udzielały się informacje
z miejsca.
Największymi rywalami dla listy polskiej są listy Nr 9 księży łotewskich oraz Nr 3
skrajnych socjalistów. Pierwsza prowadzona przez intensywną agitację z kościołów
bije listę polską zarzutami, iż ona jest pańską i burżuazyjną oraz iż tam figurują he-
retycy, druga gra na instynktach klasowych i odciąga znaczna część polskiej służby
folwarcznej oraz Polaków malkontentów z reformy rolnej.
Pokłada się dość duże nadzieje na wsie katolickie, ludność, których modli się po
polsku, a rozmawia gwarą białoruską. Ludność ta gwałtownie dobija się szkół polskich,
a nie chce narzucanych im szkół białoruskich, przez to niezupełnie powodzeniem
cieszy się wśród nich lista białoruska Nr 21; łotewskie listy również nie cieszą się
wśród niej powodzeniem, a ponieważ jest to ludność bardzo bogobojna, przeto nie
ma tam wielkich wpływów skrajna lista nr 3; wszystko to składa się na to, że lista
polska będzie miała tam powodzenie. Lista letgalska zawarła blok z polskimi listami
w okręgu ryskim i okręgu kurlandzkim pod warunkiem, iż resztki na listy w powyż-
szych okręgach będą przyłączone do listy letgalskiej. Ani Libawa (okręg kurlandzki),
ani Ryga (okręg ryski) nie będą mogli uzyskać mandatów wobec braku polskiej ilości
wyborców, przeto dość poważne resztki przypadną na listę letgalską. Przy zawieraniu
bloku kandydaci z okręgu letgalskiego, którzy mieli figurować na liście O Ryskiego
(Kiełpsz, Dowgiałłowa, Jakubowiczowa, ks. Wiezrzbicki) — zostali przez Ryską Okrę-
gową Komisję Wyborczą skreśleni przy błahych zarzutach charakteru formalnego. [ — -]
Okręgowa Komisja Kurlandzka przyjęła jedynie z listy letgalskiej kandydaturę księdza
dziekana Wierzbickiego, natomiast kandydatury Kiełpsz, Dowgiałłówna i Iszyłana
nie zostały dopuszczone, aczkolwiek z formalnej strony wszyscy odpowiadali tym
samym wymaganiom co i ksiądz dziekan i oświadczenia, iż kandydaci się zgadzają
były wypisane podług jednego szematu. Są to wszystko swoje kombinacje władz
rządowych” nie dopuszczając pozostałych, którzy złożyli papiery wg dokładnie tego
samego szematu.
Sprawy szkolne
[ — ]
& Dokument 8
1922, grudzień, 2. Przebieg Polskiej Akcji Wyborczej do Sejmu Łotewskiego
w Rydze
Wilno 2 XII 1922, J. Wiścicki [AAN TSK 106 k. 54—72 rkps] [Fragmenty]
[Polski Centralny Komitet Wyborczy
Obwód ruszański Obwód krasławski
Obwód rzeżycki
Obwód lucyński] [ — ]
Nastroje i zachowania podczas wyborów ludności polskiej
O ile chodzi o nastroje oraz zachowanie się podczas akcji wyborczej ludności polskiej,
to tutaj należałoby ludność tę podzielić na 3 grupy:
1) drobni i średni właściciele oraz dzierżawcy,
2) ludność wiejska,
3) służba folwarczna.
Otóż wśród średnich i drobnych właścicieli ziemskich oraz zamożniejszych dzier-
żawców napotykali przedstawiciele polskiej listy grunt podatni. Wszędzie wśród
szlachty polskiej znajdowano zrozumienie i obiecywano listę polską popierać i roz-
powszechniać. Jednak część dzierżawców, którzy nie zostali wyrugowani i zatrzymali
posesje, obawiali się represji czynników rządowych niezupełnie przychylnie listę polską
przyjmowali. Nietrudno to całkiem wytłumaczyć, gdyż zdani na łaskę i niełaskę rad
gminnych bali się, aby nie wyrzucano ich jako Polaków, gdyż jako takich niedużo
zostało przy dawnej dzierżawie.
Dzierżawcy wyrugowani już, bez przytułku szukali sprawiedliwości i zadośćuczynie-
nia u partii lewicowych mianowicie tak popularnej listy N 3 (lewych socjaldemokratów
bardzo zbliżonych swym programem do komunistów). Między innymi z tej partii
nieliczna garstka tych agitatorów Polaków grasowała wśród szlachty niezamożnej
polskiej i przeciwstawiała hasłom narodowym hasła klasowe. Wśród elementów
mało uświadomionych i rozżalonych, rozgoryczonych i pokrzywdzonych miała ona
posłuch.
Wioski polskie, czyli takie, których polskość polega na tym, iż ludność modli
się z książek polskich i gwałtownie dobija się szkół polskich aczkolwiek rozmawia
gwarą prostą, czyli „tutejszą” jak tam na miejscu nosi ona nazwę. Otóż te wioski
były przychylne dla sprawy polskiej — przeważnie w okolicach, gdzie funkcjonowała
szkoła polska, wpływów narodowych, której kwestionować nie można, na ogół ar-
gument — żądanie szkół polskich i obrona szkolnictwa polskiego wśród tej ludności
był najskuteczniejszy i najwięcej trafiał do przekonania”. „W wioskach tego rodzaju
(polskich) innych oddalonych od środowisk tego rodzaju, jak szkoła polska poza
jednostkami całkowicie uświadomionymi, których może były tylko nieliczne garstki,
decydowało przeważnie stanowisko księdza, czyli — na tamtejsze stosunki — lista n
9 — łotewsko-księdzowska, która pociągała elementy religijne i starsze, aczkolwiek
młodzież tych wiosek oddawała przeważnie głosy na listę lewych socjaldemokratów
(nr 3).
Najprzychylniejsze dla sprawy polskiej okazały się wioski takie w gminie krasławskiej
i izabelińskiej, puszyńskiej, mniej przychylne w gminie kapińskiej.
Dość charakterystyczne przyjęcie miał przedstawiciel polskiej listy w gminach
białoruskich powiatu lucyńskiego. Powiat lucyński liczy się z ostoją akcji białoruskiej.
Otóż w gminach istriańskiej, janowalskiej, rundańskiej — przedstawiciel polskiej listy doznał wśród białoruskiej66 ludności nadzwyczajnie przychylnego przyjęcia. Jedyną
petycją, i jedynym omal tematem to było kwestia utworzenia szkół polskich, obarczano
nieraz prośbami napisania podania o szkoły polskie et cetera. Do narzuconych im
szkół białoruskich odnoszą się bardzo nieprzyjaźnie i z dwojga złego wolą szkołę
rosyjską niż białoruską.
Np. starają się o szkoły
1) W. Sawielinki, w. Źyżewo, Łamyszy (?), Rozenówka,
2) Radziszkino, Rakrzyno, Cibuli (?)
3) Romaszunki, Raknyno, Cibuli-Dubowniki i wiele innych wiosek.
Służba folwarczna wykazała pewną solidarność do popierania polskiej listy, mały
odłam poszedł na lep haseł skrajnych. Większość miała oddać głosy na listę polską.
Skutki wpływu kultury dworów polskich zwłaszcza obywateli ziemian, rozumnych
i oświeconych nie kazały na siebie czekać. Wszędzie tam można znaleźć choć częściowo
rozwinięte poczucie narodowe. Naturalny, niemały wpływ na przekonania służby
folwarcznej wywiera[ją] interesy materialne. Większość ze służby, która otrzymała
nadziały od rządu, już to przez wdzięczność, a prędzej przez bojaźń oddała głosy nie
na listę polską, lecz na łotewską.
Na ogół na takie lub owe stanowisko ludności polskiej w Letgalii wpływał czynnik
obawy, iż ten czyn, czyli fakt oddania głosu, pociągnie za sobą smutne konsekwencje;
ludność ciemna, nieoświecona a sterroryzowana była niemało zdziwiona, że znalazł
się taki, który przemawia do niej po polsku i że w ogóle polska lista istnieje, gdyż jak
ona słyszała, że mowa polska zupełnie została zabroniona.
Nie zatarło się jeszcze i to złe wrażenie, jakie wywarło po kwaterunku żołnierza
polskiego, bądź co bądź zdecydowało ono wśród pewnych rodzin w kierunku nie-
głosowania na swą rodzinną listę.
Jeden z bardzo ważnych czynników i kontrargumentów przeciwników polskiej listy
było właśnie to, że nie posiadała ona programu społecznego, co prawda że ostatniego
i posiadać nie mogła jako lista o charakterze ogólnonarodowym. Nieraz słyszano z ust
Polaka wyborcy zapytanie, co polska lista może nam dać. Psychologia wyborcy pod wra-
żeniem agitacji i demagogii partyjnej wten sposób się ukształtowała, iż liczyła się ona tylko
z konkretnymi propozycjami odnoszącymi się do polepszenia jego bytu. Lista polska nie
mogła dać rozwiązania kwestii rolnej, czy też innych socjalnych — co było woczach mało
uświadomionego wyborcy minusem. Plakaty i odezwy polskie będąc bardzo rozchwytywane
spotykały się z tym zarzutem, iż nie wyłuszczają one programu polskiej listy.
Akcja księdza Trasuna
[Konkurencja Listy Nr 9 TRASUNA (?)((łotewsko-księdzowskiej) — zarzuty pod adre-
sem listy polskiej: pańska, heretycka — (do heretyków zaliczono Kiełpsza pochodzenia
tatarskiego, Dowgiałłównę — jako socjalistkę, Bryca — studiującego okultyzm i filozofię
akatolicką (świadomie — kandydującego Jerzego przyjęto za jego brata Stanisława)] Akcja lewych socjaldemokratów
[Konkurencja Listy Nr 3 — argumentacje lewych socjaldemokratów — lista polska listą
obszarników, listą zwolenników powrotu pańszczyzny, krzywdą nadzielonych ziemia.
Wśród agitatorów listy Nr 3 byli Polacy, używano struny terroru — „kto nie głosuje
zostaje rozliczony w przyszłości”, natężona agitacja w wioskach biedniejszych i nieło-
tewskich, zabrała duża liczbę głosów, na które liczyli Polacy i głosy Staroobrzędowców
popierających program społeczny]
Akcja Kempisza
[Lista Nr 10 „Lista Narodowego Zjednoczenia” — rodowici Łatgalczycy tylko
w Rzeżycy.]
Akcja Pabierża
[Partii zwycięskiej w poprzednich wyborach, przezwanej centowokami od zagarniania
na skalę masową odbieranych od obywateli dworów; była to partia, która przyczyniła
polskiemu społeczeństwu dużo przykrości w swej polakożerczej akcji; stała nagonka
przeciwko szkolnictwu polskiemu była prowadzona dzięki inicjatywie i poparciu lidera
tej partii Jerzego Pabierża.]
„Partia ta usilnie popierała ruch białoruski w Łatgalii. Przedstawiciele tej partii
w Sejmie zajmują stanowisko wiceministra oświaty. Pani Waleria Sejl wyraźnie fawo-
ryzowała szkolnictwo białoruskie, a wrogo i nieprzyjaźnie odnosiła się do szkolnictwa
polskiego”.
Akcja białoruska
Białoruska lista także poniosła całkowite fiasko, otrzymawszy głosów 6 razy mniej
niż lista polska. Białoruska lista otrzymała w Latgalii 38 730 kuponów, polska zaś
238 479.
Wynik wyborów zadał kłam łotewskiej oficjalnej statystyce z 1920 roku na mocy
której w 3-ch powiatach Letgalji liczy się 27 220 Polaków, natomiast Białorusinów
55 132.
Miasto Lucyn, gdzie ruch białoruski jest najbardziej wspierany, dało na polską
listę 196 głosów, a na białoruską — 108 — według tejże statystyki podaje się dla Lucyna
Polaków zaledwie 290 i Białorusinów 1555.
System wyborczy
[Głosowało w Latgalii 195 000 osób przy ogólnej liczbie ludności 600 000. Na wybranie
1 posła — przy istniejącej frekwencji — trzeba było w Łatgalii 7000 głosów]. Jest to książka kolejna ale zarazem nietypowa, bo będzie w niej dużo dokumantów. Udało mi się zdobyć dokumenty niezwykłe fotokopie z archiwum z St. Petersburga jest tam około pietnastu teczek z dokumentami o Bejnar — Bejnarowicz, co ciekawe to udało mi się odnależc teczkę z moim wywodem to znaczy mojej rodziny. Tłumaczenie tych dokumentów będzie słabe bo tłumaczył je Translator, dla lepszego zrozumienia poprawiałem niektóre zdania reszta należy do czytelnika albo będzie tłumaczył z rosyjskiego albo mój tekst. Pragnę tu podziękować Pani Irinie Tokarskiej za niektóre tłumaczenia dokumentów oraz słowa otuchy, Panu Wiktorowi Flakh za dokumenty tak cenne, Panu Stanisławowi Dumin za opracowanie niektórych tekstów. Także Tadeuszowi Bejnarowiczowi z Wilna za dostarczenie pewnych wywodów rodzinnych z Archiwum Akt Dawnych w Wilnie.
RGIA teczki z synaturą;
1343-17-2050 Bejnarowicz (gubernie kowieńska i wileńska, daty decyzji Heroldii 1840, 1873, 1893)
1343-17-2051 Bejnarowicz (gubernie kowieńska i wileńska, daty decyzji Heroldii 1875, 1885)
1343-17-2052 Bejnarowicz (w odpowiedzi na podanie, data decyzji Heroldii 1894)
1343-17-2053 Bejnarowicz (gubernia mińska, daty decyzji Heroldii 1850)
1343-17-2054 Bejnarowicz (gubernia mińska, daty decyzji Heroldii 1854—1884)
1343-17-2060. „Bejnar albo Bejnarowicz” (gubernie wileńska i kowieńska, daty decyzji Heroldii 1859,1882)
AKTA BEJNAROWICZÓW h. ABDANK TECZKA NR 20 54 GUBERNIA MIŃSKA
BEJNAROWICZOWIE herbu ABDANK
Dekrety deputacji wywodowej mińskiej 8.12.1803, 2.12.1832, 25.02.1836, 31.07.1850 i 12.12.1853, zatwierdzone przez Departament Heroldię Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisani pierwotnie do części VI (szlachta starozytna) do części I księgi genealogicznej szlacheckiej [RGIA, f. 1343, op. 17, d. 2053, 2054; op. 35, d. 1379, 1380, 1381; op. 51, d. 638]. Następnie szereg osób (w większości urodzonych po 1854 r.) dołączono do rodu
W wersji pierwotnej, genealogia od Piotra, w nawiązaniu do przywileju króla Zygmunta III 1589 r. (zob. m.in, drzewa genealogiczne w teczce 2053). Ale genealogia ostatecznie uznana (zob. wersję II) wyprowadzona od Krzysztofa, wymienionego w 1700 r.; pierwsze pokolenia rodu przedstawione są nieco inaczej,
Wersja rodowodu I
I pokolenie
1/X. Piotr Bejnarowicz
Otrzymał 14.14.1589 r. przywilej króla Zygmunta III, z potwierdzeniem jemu oraz innym osobom, szlachcie powiatu brasławskiego (byli to Piotr Ławrentjewicz Paszewicz, Paszewicz, Marcin Paszewicz, Piote Bejnarowicz, Tomasz Mikołaj Stancewicz, Marcin Mackiewicz, Marcin Niekraszewicz, Mikołaj Masojed, Marcin Michałowicz, Mikołaj Misalewicz, Andrzej Trombcewicz, Szcżęsny Stancewicz) listu króla Aleksandra, z potwierdzeniem posiadania ziemi Domaszewo i Krepciatczyzna wysłużonych przez przodków ich u wielkiego kniazia Witolda, przywilej następnie potwierdzony przez króla Władysława IV 18.07.1635 r. (kopia wydana z Kancelarii, z Metryki Litewskiej w 1790 r.). [RGIA, f. 1343, op. 17, d. 2053, k. 8—10 (tłumaczenie rosyjskie)].
II pokolenie
2/1. Marcin s. Piotra Bejnarowicz
3/1. Józef s. Piotra Bejnarowicz
III pokolenie
4/2. Jerzy Marcin s. Marcina s. Piotra Bejnarowicz
5/2. Władysław s. Marcina s. Piotra Bejnarowicz
(zob. tegoż w wersji II, jako syna Stanisława).
IV pokolenie
6/4. Marcin s. Jerzego Bejnarowicz
(zob. tegoż w wersji II, potomstwo identyczne).
(ostatecznie zatwierdzona)
I pokolenie
1/X. Krzysztof Bejnarowicz
W r. 1700 ustąpił synowi Stanisławowi dobra Lenkowszczyzna w pow. oszmiańskim.
II pokolenie
2/1. Stanisław s.Krzysztofa Bejnarowicz
III pokolenie
3/2. Jerzy Marcin s. Stanisława s.Krzysztofa Bejnarowicz
4/2. Władysław s. Stanisława s.Krzysztofa Bejnarowicz
IV pokolenie
5/3. Marcin s. Jerzego Bejnarowicz
6/4. Józef Wladysław s. Władysława Bejnarowicz
V pokolenie
7/5. Kazimierz s. Marcina Bejnarowicz
Wywód w deputacji szlacheckiej gubernii mińskiej, szlachectwo dziedziczne zatwierdzone przez Departament Heroldii Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisany do części 1 księgi genealogicznej szlacheckiej gubernii mińskiej, razem z synami (patrz niżej).
= Rachela WOJTKIEWICZ (w metrykach dzieci)
8/5. Franciszek s. Marcina Bejnarowicz
9/5. Jan s. Marcina Bejnarowicz
= Rachela BEJNAROWICZ (w metrykach dzieci)
10/5. Andrzej s. Marcina Bejnarowicz
= 1. Katarzyna BEJNAR / BEJNAROWICZ (w metrykach)
= 2. Placyda CZERNIAWSKA (w metrykach)
11/5. Dominik s. Marcina Bejnarowicz
11a/6. Krzysztof s. Józefa Bejnarowicz
12/6. Antoni s. Józefa Bejnarowicz
13/6. Jan s. Józefa Bejnarowicz
= Barbara HREHOROWICZ (w metrykach)
13a/6.Krzysztof s. Józefa Bejnarowicz
13b/6. Władysław s. Józefa Bejnarowicz
VI pokolenie
14/8. Izydor Wincenty s. Kazimierza Bejnarowicz
* 4.04.1798, metryka chrztu 9.04.1798 (kościół brasławski, rodzice chrzestni szlachetni Jerzy Wojtkiewicz z Rozalią Bejnarowicz).
Wywód w deputacji szlacheckiej gubernii mińskiej, szlachectwo dziedziczne zatwierdzone przez Departament Heroldii Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisany do części 1 księgi genealogicznej szlacheckiej gubernii mińskiej.
15/8. Zygmunt s. Kazimierza Bejnarowicz
* 20.08.1804, metryka chrztu 29.08.1804 (kościół brasławski, rodzice chrzestni szlachetni Grzegirz Wojtkiewicz z Iosafatą Bejnarowicz).
Wywód w deputacji szlacheckiej gubernii mińskiej, szlachectwo dziedziczne zatwierdzone przez Departament Heroldii Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisany do części 1 księgi genealogicznej szlacheckiej gubernii mińskiej, razem z synej Janem (patrz niżej).
16/8. Mikołaj s. Franciszka Bejnarowicz
Wywód w deputacji szlacheckiej gubernii mińskiej, szlachectwo dziedziczne zatwierdzone przez Departament Heroldii Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisany do części 1 księgi genealogicznej szlacheckiej gubernii mińskiej.
17/8. Jan s. Franciszka Bejnarowicz
Wywód w deputacji szlacheckiej gubernii mińskiej, szlachectwo dziedziczne zatwierdzone przez Departament Heroldii Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisany do części 1 księgi genealogicznej szlacheckiej gubernii mińskiej, razem z synem Michałem (zob. niżej),
18/9. Jerzy Maksymilian s. Jana Bejnarowicz
* 15.04.1796, metryka chrztu 17.04.1796 (kościół brasławski, rodzice chrzestni szlachetni Krzysztof Bejnarowicz z Justyną Bejnarowiczówną, Michał Bejnarowicz z Anną Bejnarowiczową).
Wywód w deputacji szlacheckiej gubernii mińskiej, szlachectwo dziedziczne zatwierdzone przez Departament Heroldii Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisany do części 1 księgi genealogicznej szlacheckiej gubernii mińskiej razem z synem Kazimierzem (zob. niżej).
19/9. Józef s. Jana Bejnarowicz
Metryka chrztu 20.10.1800 (kościół brasławski).
Wywód w deputacji szlacheckiej gubernii mińskiej, szlachectwo dziedziczne zatwierdzone przez Departament Heroldii Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisany do części 1 księgi genealogicznej szlacheckiej gubernii mińskiej z synem Aleksandrem Józefem.
21/9. Donat Michał s. Jana Bejnarowicz
* 29.09.1805, metryka chrztu tegoż dnia (kościół brasławski).
Wywód w deputacji szlacheckiej gubernii mińskiej, szlachectwo dziedziczne zatwierdzone przez Departament Heroldii Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisany do części 1 księgi genealogicznej szlacheckiej gubernii mińskiej.
22/9. Wawrzyniec Andrzej s. Jana Bejnarowicz
* 8.08.1811, metryka chrztu 15.08.1811 (kościół brasławski).
Wywód w deputacji szlacheckiej gubernii mińskiej, szlachectwo dziedziczne zatwierdzone przez Departament Heroldii Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisany do części 1 księgi genealogicznej szlacheckiej gubernii mińskiej.
23/9. Antoni Stanisław s. Jana Bejnarowicz
Wywód w deputacji szlacheckiej gubernii mińskiej, szlachectwo dziedziczne zatwierdzone przez Departament Heroldii Senatu, ukaz 8.07.1854 (nr 3811), zapisany do części 1 księgi genealogicznej szlacheckiej gubernii mińskiej.
24/10. Stanisław s. Andrzeja Bejnarowicz
* 8.08.1794, metryka chrztu 10.08.1794 (kościół dryswiacki, Widze).