To nie jest tak, jak myślisz. Nie miałam zamiaru dopuścić do sytuacji jak ta, gdy czytasz tę historię. Nie chciałam tej historii. Przez lata walczyłam o coś zupełnie innego, wizja zapisania i udostępnienia obcym ludziom własnych przykrych, często upokarzających doświadczeń nawet nie świtała mi w głowie.
Dopiero ostatni rok uświadomił mi, że moją rzeczywistością nie jest to, czego bym chciała. Nie to, do czego dążyłam. Zdecydowanie nie jest to szczęśliwe, spełnione życie pod względem uczuciowym.
Nie pamiętam już spokoju płynącego z prostych spraw, choć i tak to wszystko, co przeżyłam jest w gruncie rzeczy banalne. Po prostu, czasami, ludzie, którzy widząc, że coś wymyka się z ich rąk, chwytają to jak najmocniej potrafią i za nic nie chcą puścić.
To długa historia, ale nie będę się nad nią rozwodzić. Chcę to zwyczajnie skończyć. Zapisać i puścić w dal. Niech leci, niech przestrzega, niech w końcu ujrzy światło dzienne, bym i ja przejrzała na oczy.
1
12.03
Ostatnio doszłam do pewnych wniosków. Nie, żebym ich nie znała od wielu lat. W pewnym momencie, kiedy nic nie szło po mojej myśli, stwierdziłam, że nie mam na nic wpływu. Stałam się zupełnie bezbronna. A przecież, mam wpływ, natomiast zachowuję się, jakby to wszystko dookoła mnie gwałciło, narzucało swoją wolę i kazało ją znosić, tylko dlatego, że sama nie przejmuję inicjatywy.
Nie wystarczy wyciągnąć ręki. Czasem trzeba dać z siebie coś, czego nigdy wcześniej się nie wzięło pod uwagę. Siebie. Pewnego swoich celów, marzeń, potrzeb. Świadomego własnych czynów. Rozumiejącego chaos wokół siebie i akceptującego go.
Chcę taka być. Chcę, żeby on mógł się przy mnie wypłakać, wyżalić i wyzdrowieć.
Będę świecić przykładem i motywować go swoim zachowaniem i osiągnięciami, żeby do mnie dołączył.
Może się uda, może nie. Ważne, żebym sama umiała utrzymać równowagę, zamiast obwiniać świat za swoją niestabilność.
Bo świat ma mnie gdzieś. Ludzie mają mnie gdzieś. Każdy szuka tylko korzyści dla siebie. Czas to w końcu zaakceptować.
Działaj w zgodzie ze sobą. Nie bój się odrzucenia, bo to jest akurat oczywistą częścią życia. Zajmij się sobą, pozwól sobie marzyć, nie wahaj się myśleć dobrze o przyszłości, nawet jeśli nie ma wiele do zaoferowania. Bo nie ma. To Ty możesz coś zaoferować. Siebie. Nigdy więcej się siebie nie wstydź i nie daj się zapędzić w kozi róg.
13.03
Dostrzegam już, gdzie robiłam błąd. Potrzebowałam poparcia dla swoich idei w czyimś głosie. Bez niego się załamywałam. Pozwalałam czyjemuś zdaniu mnie określać, przejmowałam się nim, jakby było wyrocznią. Prawda jest taka, że wszystko można potwierdzić lub zanegować. Wiem to już od wielu lat. Jednak te dziesięć lat temu miałam nadzieję, że ludzie mimo wszystko będą dążyć do prawdy. Dzisiaj już rozumiem, że wielu osobom prawda nie sprzyja. Że jest ona znikoma w świecie, w którym żyję. Muszę to przyjąć do wiadomości i zawsze wierzyć sobie i słuchać siebie — jako osoby trzeźwej, bez urazy do świata, rozumiejącej jego zasady i umiejącej się w tym odnaleźć.
14.03
Bardzo dałam się zastraszyć. Miłość źle ulokowana, niszczy.
Teraz zajmę się sobą. Słyszałam, że w ogóle tego nie robię, bo głównie zajmuję się tym, co inni myślą o mnie. Trzeba jakoś z tego wyjść. Przestać analizować każdy swój ruch i dać sobie wolność. Nie chcę całe życie oddawać się ludziom. Potrzebuję oddawać się sobie.
Agata, pomóż sobie. Tylko ty możesz zmienić swoje życie. Trzymam za ciebie kciuki. Nie trać tej myśli.
Za mało skupiam się na sobie, za bardzo na innych, co źle się na mnie odbija, bo nadaję wartość wszystkiemu, tylko nie sobie. Wokół mnie są ludzie, którzy dostrzegają tylko czubek swojego nosa i każdego, kto choć trochę ten obraz zaburzy. Dlatego, mając wokół siebie taki przykład egoizmu, nie chciałam być podobna i unikałam samozachwytu, bo skrajnie źle mi się kojarzył. Nie bez powodu. Osoby, które nie liczyły się z nikim, przypisywały mi własne wady. Wszyscy odrzucają od siebie odpowiedzialność za cokolwiek i zrzucają ją na osobę, za którą są odpowiedzialne. Ja za dużo brałam na siebie. W końcu nie uniosłam. Dobiła mnie mija ostatnia deska ratunku — miłość. Trudno mi było pogodzić się z tak spektakularną porażką. No, ale. Najwidoczniej było to konieczne. Musiałam jakoś dojrzeć do przyswojenia tej prawdy. Nie było kolorowo. Miałam wielkie nadzieje, zdrowie, pomysły, wiarę, młodość, złudzenia. I jedna osoba mi to wszystko zabrała. Bo tak. Bo zamiast ambicji, miał inny plan. Nie zależało mu. I kłamał, kłamał, kłamał.
Mnie nikt nie chwalił za myślenie o sobie. Od zawsze było mi to wytykane. Zawsze byłam obwiniana za to, jak mało myślę o innych. Wszystkim było mało.
No i masz babo placek. Złamali mnie. Czasem człowiek ugnie się pod ciężarem przeciwności.
Tak że, Agata. Wybacz sobie, że nie zapanowałaś nad wszystkim. Nie daj sobie wmówić, że wszystko jest twoją odpowiedzialnością.
11.04
Każdy z nas chyba boi się oszaleć. Stracić nad sobą i swoim życiem kontrolę. I chyba każdy spod czyjejś kontroli kiedyś się wyrwał. Ten moment, w którym myślisz, że widzisz już wszystko z właściwej perspektywy, kiedy w końcu możesz dostrzec, co robiłeś nie tak, gdzie był błąd. Na pewno nie w tobie. To system, manipulacja, presja, czyjaś taktyka. Nie TY. Ty wiesz, co robisz, a nawet jeśli przez chwilę dałeś sobie wmówić, że nie wiesz, to tylko dlatego, że nie chciałeś się kłócić i wolałeś przyjąć czyjąś presję. Czy coś jednak by się stało, gdyby to nie była kwestia manipulacji, a wszystko, co się o sobie dowiedziałeś, było tylko rejestrem twoich czynów? Czy to takie straszne, spojrzeć sobie w oczy? Zawaliłby się twój świat? Oszalałbyś?
Nie zmusiłeś jej do niczego. Mogła w każdej chwili odmówić. Zareagowała po czasie, więc coś kręci. Przecież, jakby nie chciała, powiedziałaby od razu i powtarzałaby to za każdym razem, gdy się jej narzucałeś. Ty tylko chciałeś, żeby było miło. Nawet płakałeś razem z nią po wszystkim. A gdy odeszła i nie pozwoliła ci się już do siebie zbliżyć, czułeś się oszukany. Bo najwidoczniej cię wykorzystała i odrzuciła, gdy się znudziła, argumentując to absurdalną teorią na temat twojej domniemanej napastliwości. Tyle czasu zmarnowałeś na kogoś, kto zupełnie tego nie docenił i jeszcze cię oskarżył o coś, czego nigdy byś nie zrobił.
Kobiet się nie zrozumie, nie?
Im bardziej oddalasz się od prawdy, tym dziwniej wszystko wygląda.
Czasem to nam się coś wmawia, czasem to my coś wmawiamy.
16.08
Dołuję się tym, że nie mam w sobie motywacji do robienia tego, co lubię na poważnie, że nie chcę się angażować, otwierać, że mam takie blokady. Chciałabym, żeby w końcu coś mnie pchnęło do przodu. I wiedząc, że to coś to ja, czuję się jeszcze bardziej zdemotywowana. Bo nie ma we mnie nic. Tylko świat mnie motywuje, bo wymaga. Tylko dlatego pracuję i cokolwiek robię. Potrzebuję bata. I weź tu walcz o wolność, kiedy nie chcesz być wolny, bo puszczony wolno, nie wiesz co ze sobą zrobić. Wszystkie twoje własne pomysły na ciebie nie działają. Nie umiesz się już przekonać.
Chyba straciłam w swoich oczach. Za dużo widziałam i do zbyt surowych wniosków doszłam. Nic mnie nie cieszy. Nie kręci mnie bycie zdrową i szczęśliwą. Bo wiem, że to mija. Przytłoczył mnie smutek.
Tym razem chodzi o mojego chłopaka, który jest bardzo autodestrukcyjny. BARDZO. Za kilka lat najdalej się zapije, albo ktoś go zatłucze w parku przed jego blokiem, w którym dzisiaj o 11stej rano pił wódę. Życie z nim jest przykre. Zero przyjemności z tej miłości, same troski dajesz mi. Straciłam wewnętrzną siłę i jedyne co czuję, to jej brak. Ale jest szansa, że siedzi stłumiona gdzieś głęboko, na pewno za grubą warstwą strachu, przez który musiałabym się do niej przebić, przebyć tę chujową podróż przez wszystkie powody zwątpienia i znaleźć ten konkretny i coś, co by mnie stamtąd wyciągnęło i dodało siły. Ale jestem w takim stanie, że nie wierzę w zbawienie ani tym bardziej w lepsze dla mnie życie. Bo on tak bardzo się mną przejmuje, że aż musi się z tego powodu najebać. I pewnie na tym życie polega, że nikomu nie zależy. Zostaje się tylko z tym pogodzić i zostać, jeśli nie umiesz się dostosować do prostych zasad. Ludzie nie pamiętają o tobie, dopóki nie uznają, że jesteś im do czegoś potrzebny. Sama nie jestem lepsza — Potrzebuję go, żeby zaspokoić swoją żądzę bliskości i dać upust uczuciom, jakimi go darzę. I złoszczę się, że nie mogę się zaspokoić.
Może po prostu świat składa się ze sprzeczności, z różnych idei, które nie do końca do siebie pasują. Albo pasują poprzez tę sprzeczność. I tylko to pozwala nam żyć na tym świecie.
~*~
Chciałabym wrócić do dzieciństwa. Miałam wtedy swój świat, który nie musiał przyjmować niczego z tego chujowego, prawdziwego. Włości były ekscytujące. Czułam, że wszystko przede mną, bo w końcu byłam dzieckiem. Czułam, że mogę zostać kim chcę. Nie dałam się rzeczywistości ograniczyć, mimo że ciągle byłam pod ostrzałem. Czułam, że tylko dobre mnie czeka. Dobre, bo nieznane.
To był fajny czas. Od zawsze nieprzychylny mi świat widziałam w nasyconych barwach, życie było dla mnie piękne i fascynujące. Miałam swoje marzenia, wyobrażenia, wizje.
Aż w końcu zostało to zniszczone. Kłamstwa zburzyły moje marzenia i wiarę. ę wszystko przez ich pryzmat, wszystko takie przeciętne, na siłę upiększane. Mój świat zupełnie zniknął nic ciekawego. Same chujowe manipulacje i gierki. Zaczynam dostrzegać i godzić się z tym, że przez całe życie traktowana byłam jako niepotrzebna konkurencja, ktoś, kogo trzeba się pozbyć, najlepiej poprzez zaniżenie jego samooceny, co wszyscy mi z poświęceniem robili.