Zbiór wierszy Nikoli Łaguń Bez(Nadzieja) to przedsięwzięcie, które zdaje się bardziej próbą artystycznego ekshibicjonizmu niż rzeczywistej poezji. Autorka oferuje czytelnikowi niejasną grę słów i symboli, które jednak szybko okazują się być pustymi metaforami, nieudolnie maskującymi brak warsztatu poetyckiego. Chociaż sam tytuł, zawierający grę z nawiasem, obiecuje wielowymiarowe refleksje na temat nadziei i jej braku, teksty w zbiorze nie spełniają tych oczekiwań, oferując banalne obserwacje i przewidywalne motywy.
Łaguń zdaje się ulegać pokusie literackiej pretensjonalności. Styl, choć pełen wyszukanych fraz i abstrakcyjnych obrazów, pozostawia wrażenie sztucznego nadęcia, nie budując prawdziwego związku z czytelnikiem. Zamiast wnikać w głębię emocji czy znaczeń, autorka krąży po powierzchni, unikając konkretów, które mogłyby zakorzenić jej poezję w rzeczywistości. Powtarzające się motywy samotność, rozpacz, szukanie sensu nie są ani odkrywcze, ani przedstawione w sposób, który odróżniałby jej głos od niezliczonych innych, bardziej dojrzałych poetów.
Co więcej, forma wierszy wydaje się chaotyczna. Eksperymenty z układem wersów i interpunkcją wydają się przypadkowe, jakby autorka liczyła, że graficzne udziwnienia zastąpią głębię treści. Często trudno zrozumieć, co właściwie Łaguń chce powiedzieć, a niejasność jej przesłania sprawia, że czytelnik zniechęca się już po kilku stronach.
Bez(Nadzieja) to zbiór, który, zamiast inspirować, pozostawia po sobie uczucie niedosytu i rozczarowania. To przykład, jak brak dojrzałości literackiej i nadmiar ambicji mogą przyćmić nawet najszczersze intencje. Być może przyszłe dzieła autorki będą bardziej dopracowane, ale ten tom pozostaje niestety dowodem na to, że sama emocjonalność nie wystarczy, by stworzyć