E-book
12.6
Bajki z Dilusiowej Zagrody

Bezpłatny fragment - Bajki z Dilusiowej Zagrody

Część 3


Objętość:
72 str.
ISBN:
978-83-8431-223-0

Wprowadzenie

Witajcie po raz trzeci w magicznym świecie Dilusiowej Zagrody! Tym razem przygotowałam dla was coś naprawdę wyjątkowego — kolejną porcję przygód naszych ukochanych zwierzaków, które zabiorą was do niezwykłych miejsc. Ale zdradzę wam teraz pewien sekret, którego wcześniej nie ujawniałam…

Miejsca, które od pierwszej części odwiedzają zwierzęta, istnieją naprawdę! Pałac Raczyńskich, Dworek Zygmunta Krasińskiego, staw Irydion, Grota Niedźwiedzia, a także Zalew Porajski czy Dotyk Jury w Myszkowie oraz inne urokliwe zakątki, które poznaliście w moich bajkach albo które jeszcze poznacie, są całkiem realne i czekają na wasze odwiedziny. Możecie sami wyruszyć śladami Dilusiowej ekipy, spacerować po tych samych ścieżkach i poczuć magię tych miejsc na własnej skórze.

Dilusiowa Zagroda również jest prawdziwa! To miejsce, w którym mieszkają nasi bohaterowie, gdzie biegają radosne spaniele i pasą się urocze alpaki. Możecie je poznać, odwiedzić i przekonać się, że zwierzęta istnieją naprawdę, chociaż ich przygody są połączeniem bajkowego świata z rzeczywistością.

Choć przygody Dilusiowej ekipy są wymyślone, miejsca, które odwiedzają, istnieją naprawdę. Co więcej, możecie je zwiedzać razem z rodzicami, podążając ścieżkami Dilusia, Alexa, Bolka, Lolka i reszty naszych wyjątkowych bohaterów.

Muszę się z wami podzielić jeszcze jedną radosną nowiną! Przy tworzeniu tej książki wspierała mnie nowoczesna technologia, która okazała się niezwykle pomocna. Wszystkie ilustracje powstały dzięki innowacyjnym rozwiązaniom, co sprawiło, że kolejna książka mogła szybciej trafić w wasze ręce i cieszyć oczy dzieci pięknymi obrazami.

Zapraszam was do świata pełnego ciepła, radości i odrobiny magii. Zwierzęta odwiedzą kolejne ciekawe miejsca, a ich przygody — choć wymyślone — sprawiają, że uśmiech pojawi się na waszych twarzach. Gotowi na wspólną podróż?

Ruszajmy! Dilusiowa ekipa czeka na was z otwartymi ramionami.

Piknik nad zalewem

Pewnego słonecznego poranka w Dilusiowej Zagrodzie wszyscy byli w wyjątkowo dobrym humorze. Pani ogłosiła, że wybierają się na piknik nad Zalew Porajski.

— To moje ulubione miejsce! — zawołał Diluś, skacząc wokół pani. — Kiedy jeszcze mieszkaliśmy w mieście, często tam jeździliśmy. Uwielbiam tam pływać!

— My tam jeszcze nie byliśmy — powiedział Bolek, patrząc z ciekawością na panią. — Co to za miejsce? — dopytywał.

Pani uśmiechnęła się ciepło.

— To miejsce jest dla mnie bardzo wyjątkowe. Kiedy byłam mała odwiedzałam babcię i dziadziusia, którzy mieszkali tuż nad zalewem w małej wsi o nazwie Kuźnica Stara. Dziadziuś bardzo często zabierał mnie nad zalew. Cudowne wspomnienia. Dzisiaj wam to miejsce pokażę.

Alex był zachwycony tym pomysłem, zwłaszcza że słowo piknik kojarzyło mu się ze smakołykami.

— Cóż, ktoś musi pilnować waszego kosza piknikowego, więc jadę z wami — stwierdził spaniel uśmiechając się szeroko na myśl o przysmakach.

Pani spakowała kosz, w którym dla każdego było coś pysznego, wzięła również koc i pyszną lemoniadę. Alpaki — Bolek i Lolek — dostojnie maszerowały do przyczepy, a Diluś w te pędy próbował usiąść na miejscu kierowcy. Tylko Alex się ociągał, ponieważ jazda samochodem nie była dla niego komfortowa. Podczas podróży kręciło mu się w głowie, ale perspektywa zjedzenia smaczków była bardzo przekonująca

Pozostałe zwierzęta postanowiły spędzić czas w Zagrodzie, wygrzewając się na trawie nad rzeką Wiercicą.

Kiedy Dilusiowa ekipa dotarła nad Zalew Porajski, wszyscy zaniemówili z wrażenia. Woda lśniła w promieniach słońca, a lekki wiatr kołysał wierzchołkami drzew.

— Ależ tu jest pięknie — zawołał Lolek.

— Ale dużo wody — dodał Bolek z lekką niepewnością.

Diluś od razu wskoczył do wody, chlapiąc na wszystkie strony.

— Jest wspaniale! — wołał. — Chodźcie! Nie ma się czego bać!

Bolek i Lolek, choć lubili kąpiele, tym razem skupili się na skubaniu soczystej trawy. Zachwyceni byli również szumem wody i widokiem ptaków przelatujących nad zalewem, które tutaj miały nawet swoją własną wyspę.

Piknik zapowiadał się spokojnie i leniwie. Pani rozłożyła koc, podzieliła smakołyki między wszystkich. Alex, jak zwykle, zajął najlepsze miejsce w cieniu. Ale nagle coś przerwało sielankę.

— Co to było — zapytał Bolek, unosząc głowę.

W pobliskich krzakach coś zaszeleściło. Alex natychmiast poderwał się równe łapy.

— Ktoś tam jest — stwierdził.

Pani podeszła ostrożnie, a za nią gotowy do pomocy Diluś. Kiedy odsłonili gałęzie, zobaczyli małego pieska. Był brudny, mokry i trząsł się ze strachu.

— Och, biedactwo — powiedziała pani, przykucając i biorąc psa na ręce.

— Skąd się tu wziąłeś? — zapytał Diluś, patrząc na pieska, który wyglądał na zagubionego.

Piesek spojrzał na nich smutnymi oczami, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił.

— Nie wygląda na takiego, który nie ma domu — zauważył Alex, siadając obok pani. — Może się zgubił?

Pani delikatnie owinęła pieska ręcznikiem, który miała w torbie.

— Może uciekł komuś podczas spaceru. Musimy znaleźć jego właściciela — powiedziała.

W tym momencie Diluś wpadł na pomysł.

— Pójdę na plażę i sprawdzę, czy ktoś go szuka!

— My też możemy pomóc — dodał Bolek, a Lolek przytaknął.

Cała ekipa rozdzieliła się, żeby znaleźć właściciela pieska. Pani i Alex zostali ze znajdą, a reszta ruszyła w różnych kierunkach.

Po dłuższej chwili, na plaży Diluś zauważył kobietę, która rozgląda się na wszystkie strony i woła:

— Reksio! Reksio!

— To chyba ona! — zawołał Diluś i pobiegł do niej. — Szukasz może małego pieska?

Kobieta spojrzała na niego z ogromną nadzieją.

— Tak! Szukam Reksia. Gdzie on jest?

Diluś zaprowadził ją do miejsca, w którym robili piknik. Kiedy kobieta zobaczyła Reksia, od razu wzięła go w ramiona i zaczęła dziękować pani i całej ekipie.

— Nie wiem jak wam dziękować! Uciekł mi, kiedy leżeliśmy i czytaliśmy książki. Chyba trochę przysnęliśmy. Myślałam, że już go nie znajdę.

— To była wspólna praca — powiedział Alex z dumą.

Tego dnia wszyscy wrócili do Zagrody bardzo zmęczeni, ale szczęśliwi.

Pani spojrzała na swoich przyjaciół i powiedziała: Zalew Porajski znów okazał się miejscem pełnym wspomnień i niezwykłych przygód. Dziękuję wam za to, że jesteście.

A Diluś, wylegując się na tarasie, uśmiechnął się szeroko. Wiedział, że każde spotkanie nad zalewem może być początkiem nowej, pięknej historii.

Przygoda w bibliotece

Pewnego jesiennego poranka w Dilusiowej Zagrodzie pani szykowała się na szczególną wyprawę. Tym razem celem nie była pomoc niepełnosprawnym dzieciom ani spacer wśród pięknych krajobrazów. Pani postanowiła zabrać swoich przyjaciół do biblioteki w niedalekiej Niegowie, aby odkryć świat książek.

Zaciekawione zwierzęta najpierw próbowały się dowiedzieć, czy warto ruszać się z Zagrody.

— Biblioteka? — zapytał Diluś, kręcąc się wokół pani. — Co to za miejsce?

— To dom pełen książek — odpowiedziała pani z uśmiechem. — Książki to coś więcej niż słowa na papierze. Dzięki nim możemy przeżywać niesamowite przygody, poznawać różne światy i uczyć się nowych rzeczy.

Lolek i Gucio, dwie ciekawskie alpaki, spojrzały na siebie z zainteresowaniem.

— Nigdy wcześniej nie byliśmy w bibliotece — powiedział z powagą Gucio. — To musi być coś wyjątkowego!

Kot Lucek, który uwielbiał odpoczywać wśród książek, zamruczał:

— Książki to prawdziwy skarb. Pamiętam, jak kiedyś czytałem o przygodach pewnego kota detektywa. To była niesamowita historia!

Króliczka Tosia, zawsze pełna energii, podskakiwała w miejscu.

— Czy w bibliotece są książki o marchewkach?

— Na pewno znajdziemy coś dla każdego — obiecała pani.

Alex, Bolek, Lolek, Zefir, Pepsi, Tomek oraz Jacek i Agatek zostali w zagrodzie, ponieważ w południe miały przyjechać dzieci z niepełnosprawnością, które potrzebowały wsparcia i przytulania.

Tymczasem ekipa ochotników wyruszyła w drogę do Niegowy.

Kiedy dotarli na miejsce, przed ich oczami ukazał się budynek biblioteki. Już wiedzieli, że wewnątrz czekają na nich regały pełne książek — od najgrubszych tomów po cienkie książeczki dla dzieci. Zwierzęta były zachwycone.

— To tutaj mieszka tyle historii? — zapytał z niedowierzeniem Diluś, zadzierając głowę w stronę najwyższych półek.

— Właśnie tak — odpowiedziała pani. — Każda z tych książek to klucz do innego świata. Możemy podróżować w czasie, spotykać niezwykłe postacie i przeżywać przygody, nie ruszając się z miejsca.

Pani bibliotekarka przywitała ich serdecznie.

— Ach, to wy jesteście z Dilusiowej Zagrody! Słyszałam, że często pomagacie dzieciom i osobom starszym. Jak miło, że dziś odwiedzacie bibliotekę.

— Chcielibyśmy zobaczyć, co kryje się w tych wszystkich książkach — powiedział Gucio, ciekawie zaglądając na półki.

— Na początku pokażę wam dział z książkami dla dzieci — zaproponowała pani bibliotekarka.

Wszyscy podążyli za nią, aż dotarli do regału pełnego kolorowych okładek. Króliczka Tosia od razu znalazła książkę o marchewkach oraz innych warzywach.

— To chyba coś dla mnie! — krzyknęła, podskakując radośnie.

Diluś chwycił w pyszczek książkę o psach ratownikach.

— Może znajdę tu coś, co pomoże mi pomagać dzieciom — mruknął z zainteresowaniem.

Lucek wybrał opowieść o kotach, które podróżowały balonem, a alpaki zafascynowały się książką o wielkich przygodach na sawannie. Każdy znalazł coś, co przykuło jego uwagę.

Podczas czytania w zacisznym kąciku, niespodziewanego coś przykuło uwagę Dilusia. Zauważył, że na jednym z regałów, między książkami, coś się rusza.

— Tam coś jest! — zawołał do ekipy.

Wszyscy spojrzeli w stronę wskazanego miejsca. Z półki wystawał mały pyszczek. To wiewiórka, która wślizgnęła się do biblioteki przez otwarte okno.

Wiewiórka była przestraszona i schowała się między książkami.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.