SZCZEGÓLNE PODZIĘKOWANIA DLA MOJEJ CÓRKI
JULII LEWANDOWSKIEJ
ZA WYKONANIE WSPANIAŁYCH ILUSTRACJI DO TEJ KSIĄŻKI.
Gałganek
Był sobie domek w zielonym gaju
Kolorowy, kwitnący jak to w maju
A wszystko w nim piękne, niemal jak w raju.
Był sobie domek z Gałgankiem małym
Co był krasnalem niemal doskonałym,
Lecz tak naprawdę mało lubianym, mało kochanym.
W domku Gałganka porządek panował
Wszystkim to on się tylko zajmował,
Sprzątał, prał i nawet sam sobie gotował.
Lecz kiedyś w te drzwi ktoś zapukał,
Ktoś, kto bardzo pomocy szukał
Został zaproszony i miło ugoszczony.
Pomocy szukała dobra wróżka
Testując krasnale serduszka
Ich dobroć, miłość i uczynność.
Gałganek znał wartość jej prawdziwą
Bo był tak naprawdę osobą sędziwą,
Kochającą rodzinę miłością prawdziwą.
Bo jeśli coś w życiu stracimy,
Coś, co za późno docenimy
Do końca za tym tęsknimy.
I każdemu rączką radośnie machała.
Krówka i przyjaciele
Krówka mała, łaciata biegała po łące
Pasła się, wąchając kwiaty pachnące
Mleczną trawę wciąż tylko zjadała
Bo tak bardzo kwiaty kochała.
Krówka przyjaciół wielu miała
I wolny czas z nimi spędzała,
Kózka, z którą się pasła
I rodzicom z nią dokazywała.
Był także byczek Ferraro
Ukradkiem palił babci cygaro,
Owieczka całkiem biała
Co wciąż się tylko śmiała.
Była kaczuszka, malutka, żółciutka
Piękna i taka słodziutka
Kaczuszka, co łapki dwie miała
I po rzeczce wciąż tylko pływała.
Przyszła i kózka, uparta i mała
Co jak się zaparła, to w miejscu stała
I za nic prośby gospodyni miała
Tak sobie po pas w trawie stała.
Przyszła także różowa świnka
Co tylko swym ryjkiem ryła,
Choć w błocie się taplała
To wszystkich bardzo szanowała.
Krówka przyjaciół swych kochała,
O każdych urodzinach pamiętała
Od ranka ich zawsze wyczekiwała,
A wieczorem miło sercem żegnała.
Kózki dwie
Babcia dwie kózki miała,
Oj bardzo o nie dbała
I jeszcze więcej kochała
To samo w zamian otrzymywała.
Babcia staruszką już była
W samotności wielkiej żyła
Bo dzieci czasu nie miały,
Bo dzieci już zapomniały.
Babcia kózkami się cieszyła
I dla nich już tylko żyła,
Wciąż dbała i się troszczyła
I jak do ludzi mówiła.
Kózki to czuły, wiedziały
I całą miłość jej oddawały
Na ile mogły pomagały
Niemal jak dzieci ją kochały.
Świerszcz
Na leśnej polanie, w zielonej trawie
Trawie pachnącej i szumiącej,
Kołysał się świerszczyk mały
Bardzo samotny i zapłakany.
Płacz z daleka żabka usłyszała,
Więc szybciutko, co sił skakała
Choć trawa ją przewracała,
To ona się wciąż nie poddawała.
Hej tam, hej tam kolego wołała,
Biegnę do ciebie co sił, poczekaj
Chcę żebyś tam jeszcze był,
Hej tam, hej chętnie pomogę ci.
Echo wszystko świerszczowi powtórzyło
Zrozumiał, że nic się mu nie śniło,
A to, co problemem i łez powodem było
Do wielkiej przyjaźni się przyczyniło.
Dziś mały świerszcz i żabka wierna,
Szumu traw wspólnie słuchają
I jeśli potrzeba taka się zdarzy,
Otrą każdemu smutne łzy z twarzy.
Kaczuszka
Po stawie głębokim, stawie szerokim
Kaczuszka pływała i głośno śpiewała,
Nie wiedząc, że piękny głos miała
Słuchaczy dookoła sobie zdobywała.
Śpiewała o wodzie, lasach zielonych
Śpiewała o całej, pięknej przyrodzie,
O tym, co drzewa szumiąc mówiły
I o niebezpieczeństwach, co im groziły.
Kaczuszka bała się o czystą wodę,
O naturę, jej piękno, przyrodę
Ganiła ludzką bezmyślność, wygodę
I to, że to ludzie zanieczyszczają wodę.
Kaczuszka taka mała, ale waleczna
Wciąż śpiewała, posłuch u wielu miała,
Za piękny głos i przyrodę, którą kochała
Dlatego wciąż tam już koncertowała.