Mucha
Siedzi mucha na balkonie
Cała we łzach mokrych tonie
Woda spływa jej po karku
Obiad się przypala w garnku
Przyszedł pająk
Wujek stary
Pyta muchy:
Nie do wiary!
Co się stało,
Muszko droga.
Czy to zima nazbyt sroga?
Czy też lato zbyt gorące?
A to może jakieś brzdące?
Mucha patrzy na pająka
Ledwo we łzach dość się jąka
W końcu szepnie przez płacz głośny:
Bo mi skrzydła nie urosły!
Pająk drapie się i myśli
Skrzydła mucha ma jak wyśnił:
Ciemne w paski dwa zestawy
Do latania i zabawy
W końcu rozum zebrał cały
Pająk latać nie potrafi —
Jak wyjaśnić zawiłości?
Gdy teoria tylko sucha
Nie przekona muchy ucha
Poszedł pająk po dzięcioła
Który mieszkał po sąsiedzku
Dzięcioł usiadł na balkonie
Patrzy mucha całkiem blada
Czy śniadania dziś nie jadła?
Może chora? Jaka rada?
Droga mucho dzięcioł rzecze
Skrzydła każdy ma na wymiar
I do wagi do potrzeby
Orzeł skrzydła ma dość długie
Latać musi godzin wiele
Pszczoła krótkie ma skrzydełka
A najmniejsze mają trzmiele
Mucha myśli płakać chciała
Ale w końcu to przestała
Myśli patrzy kalkuluje
Rozmiar skrzydeł mi pasuje!
Tylko gdyby trochę większe
Latać mogłabym tak szybko