E-book
10.29
drukowana A5
21.48
drukowana A5
Kolorowa
43.1
Bajki dla Nadii

Bezpłatny fragment - Bajki dla Nadii

Ptasie wesele i o księżniczkach opowiadań wiele


5
Objętość:
76 str.
ISBN:
978-83-8155-465-7
E-book
za 10.29
drukowana A5
za 21.48
drukowana A5
Kolorowa
za 43.1

Przeczytaj mi, mamo

„Jeszcze, jeszcze proszę o bajeczkę,

Pierwsza za krótka była troszeczkę.

Mamusiu… o księżniczce bym chciała,

O tej, która w zamku mieszkała”.


Mamusia Nadię bardzo kochała,

Po główce córeczkę pogłaskała,

W policzek całuska jej dała

I taką bajeczkę jej przeczytała.

Bajka o dwóch księżniczkach

Martyna i Marta to dwie Księżniczki.

Pierwsza stroiła się w piękne suknie,

A druga w bluzeczki i spódniczki.

Stale ze sobą rywalizowały

I nigdy w niczym się nie zgadzały.


Rodzina królewska wszystko robiła,

Żeby siostrzyczka siostrę polubiła.

Żeby ciągłych sporów się oduczyły,

A przede wszystkim by zrozumiały

Że, jako księżniczki, przykład dawały.


Król tatuś zatrudnił nauczycieli,

Żeby na zachowanie sióstr wpłynęli,

Żeby umiały ze sobą rozmawiać,

A swoje racje grzecznie przedstawiać.


Martyna muzykę i śpiew kochała,

Na skrzypcach jak anioł uroczo grała.

Marta na nerwach grać tylko umiała,

A gdy siostrzyczka na lekcji śpiewała,

Ziewaniem umyślnie ją zarażała.


Przez okno komnaty wciąż wyglądała,

O swoim ślicznym koniku myślała:

„Żeby te lekcje się  wreszcie skończyły,

Wtedy na koniach byśmy pojeździły”.


Pan nauczyciel obie obserwował.

Chciał widzieć postępy, nie ustępował.

„Marta gamy powinna opanować!

Bo dla rodziny będą występować”.


Dumał: „Nauczę Martę grać na flecie —

To zagra z siostrzyczką w duecie.

Może jak obie z nut będą grały,

Przymuszone będą współpracowały”.


Lecz kiedy Martusia na flecie grała,

To Martyna… cytrynę wyciągała.

No i jakby tego było za mało —

Wyciskała z niej sok, żeby kapało.

Miny, jakie zrobić się jej udało,

Żadne lusterko by nie wytrzymało!


Na granie Marty to wpływ wywierało,

Bo straszny ślinotok powodowało!

Nauczyciel zaraz interweniował,

Cytrynę odebrał i dobrze schował.


Gdy lekcje jazdy konnej pobierały,

Również wzajemnie sobie dokuczały.

Marta jazdę konną wręcz uwielbiała,

Martyna się bała, jeździć nie chciała

I niedyspozycje wciąż wymyślała.


Ćwikłowym burakiem się malowała —

Tak gorączkę podstępem udawała.

Marta poznała całą tajemnicę

I schowała buraczka pod spódnicę.

Kiedy siostrzyczka znów oszukiwała,

Martusia też się nim pomalowała

I sztuczkę Martyny zdemaskowała.


Obie królewny urodziny miały,

Przyjazdu babuni się spodziewały.

Babcia w innym królestwie mieszkała

I rzadko rodzinkę swą odwiedzała.


Martynę i Martę bardzo kochała,

Lecz z odróżnieniem ich kłopot miała.

Były podobne, jak dwie krople wody,

A dobry los nie skąpił im urody.


Bliźniaczki to bliskie sobie osoby,

A one miały na siebie sposoby.

W swoje urodziny też się spierały

O to, która jest starsza, babcię pytały.


Babcia dyplomacją się wykazała

Po odpowiedź do mamy je wysłała.

Mama córeczki mocno uściskała,

I jak przyszły na  świat, opowiedziała.


Stało się! Martusia się upewniła,

Że to ona pierwsza się urodziła!

Ale ta wiedza niewiele zmieniała,

Bo Martynka jej i tak nie słuchała!


Uroczystości końca dobiegały.

Królewny solo dla rodziny grały.

Krewni brawami je nagrodzili,

A potem siostrom prezenty wręczyli.


W krótkim czasie goście wyjechali,

Że znów przyjadą za rok — obiecali.

Dobrze, że Babunia dłużej została,

Teraz dla wnuczek będzie czas miała.


Ponieważ było ciepło i słonecznie,

Siostry chciały z babunią koniecznie

Poleżeć razem na kocu przy stawie

I poturlać się na zielonej trawie.


Mamusia nie pochwalała tego planu:

„To nie pasuje do Waszego stanu!

Królewny po trawie się nie turlają!

Królowe w zamku odpoczywają!


Babcia na kocu? Co służba powie?

To się po prostu nie mieści w głowie!

W złym guście są te Wasze pomysły

I skąd w ogóle Wam do głowy przyszły?”

Księżniczki z płaczem się tłumaczyły,

Że jeszcze nigdy tego nie robiły.


Królowa babunia je wybroniła.

Nad wodą również chętnie by pobyła.

Mamę w końcu razem przekonały,

Ze służby na ten czas zrezygnowały.


Kiedy tak w trójkę sobie leżały,

Marta siostrę zazdrośnie odpychała.

„To moja babunia!” — głośno krzyczała.

„Nie, moja!” — w odpowiedzi słyszała.


„Jestem starsza i babunia jest moja,

A jak mnie posłuchasz będzie i twoja.”

Przebiegły podział babci wymyśliła

I swojej bliźniaczce go oznajmiła:


„Moja jest głowa i górna połowa,

A twoja — proszę… jej dolna połowa”.

Martyna płaczem zaprotestowała,

Ponieważ tej części babuni nie chciała!

Babcia taki podział skrytykowała:

„Ależ kocham Was obie!” — powiedziała.

„W całości do Was obu należę

I bez wyjątku… czy stoję, czy leżę!”


Następnie wnuczki mocno przytuliła,

A licznych buziaczków im nie skąpiła!

Radościom, czułościom końca nie było,

Dla obu bliźniaczek babci starczyło!


Królowa babcia długo rozmyślała,

Co zrobić, żeby Marta i Martynka

Miłość i troskę sobie okazały

I by wciąż nie rywalizowały.


Z rodzicami wspólnie uzgodnili

I Martę z Martynką rozdzielili.

Może, jak będą za sobą tęskniły,

Zobaczą, że ważne dla siebie były!


Babcia do siebie Martusię zabrała,

A Martynka z rodzicami została.

W zamku zrobiło się cicho i nudno

I bawić się bez siostry było trudno.


Martyna o siostrze często mówiła

I do rodziców bardzo ją chwaliła.

Wspólne zabawy stale wspominała,

A wspominając serdecznie się śmiała.

Rodziców o powrót siostry pytała,

Że bardzo ją kochała — zrozumiała!


Martusię u babci nic nie cieszyło,

Bo… siostry Martyny tutaj nie było.

Ona tak, jak jej siostra zrozumiała,

Że swoją Martynkę bardzo kochała!


Odtąd nigdy sobie nie dokuczały

Nigdy się nie kłóciły i nie spierały,

A swoim idealnym sprawowaniem

I stosownym dla stanu zachowaniem

Księżniczki piękny przykład dawały!

Rodzicom przykrości już nie sprawiały.

O Księżniczce Blance

Księżniczka Blanka była marzycielką,

Gdy rozmawiała z nauczycielką —

To w zakłopotanie ją wprawiała,

Gdyż dziwne pytania jej zadawała.


Sądziła, że pani odpowiedź znała,

Że w stu procentach wszystko wiedziała.

Dlatego bardzo się rozczarowała,

Że tak nieprawdziwie ją oceniała.


Przecież była osobą wykształconą,

Przez samego Króla zatrudnioną.

O edukację królewny dbać miała,

A tu — proszę… odpowiedzi nie znała!


Nie odpowiedziała jej na pytanie:

„Czy chmura zza baszty czeka na nie?

Czy dzisiaj też będzie ludzi straszyła?

Ciekawe, jakie psoty wymyśliła?


Może w innym miejscu się ukryła?

Bo przystań za basztą jej się znudziła”.

Nawet śniadania zjeść czasu nie miała,

Tak ją ta chmurka interesowała!


Nauczycielka uniosła wysoko brwi

Czuła, że skoczyło jej ciśnienie krwi.

„Jak to czekała? i jak to straszyła,

Co ta księżniczka znowu wymyśliła?


Czy ja ostatnio o chmurach mówiłam

I niechcący taką ciekawość wzbudziłam?

Skąd u Blanki takie dziwne tematy?

Ostatnio czytałam jej poematy.

O chmurkach ani słówka tam nie było

I z całą pewnością nic nie straszyło.

Nawet o obłokach nie wspominały,

Pytania więc inną przyczynę miały”.


O zachowaniu księżniczki myślała:

„Niedawno rysunek jej wykładałam,

Jak rysować portrety omawiałam,

Ale żadnej chmurki nie rysowałam.


Byle rodzice się nie dowiedzieli,

Bo wyjaśnień ode mnie będą pragnęli!

Muszę poznać tę dziwną tajemnicę,

Nim ją poznają królewscy rodzice!”


W snach księżniczki przyczyny szukała,

Więc przy śniadaniu ją zapytała:

„Blanko, opowiedz mi, proszę, co śniłaś?

O chmurach tyle pytań wymyśliłaś”.


Księżniczka od razu się domyśliła,

Że pani po prostu jej nie wierzyła.

Krzyknęła: „Ależ to nie był żaden sen!

Sama wszystko dokładnie widziałam,

A z żartów chmurek bardzo się śmiałam!


Za basztą dwie chmurki się ukrywały.

Świetnie się bawiły, z ludzi żartowały.

Jedna była szara, a druga biała,

Każda z nich psotne pomysły miała!


Gdy biała ludziom się pokazywała —

Wspaniały, piękny dzień zapowiadała.

Ludzie parasoli nie zabierali,

Bo słonecznego dnia się spodziewali.


Wtedy szarobrunatna wypływała

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 10.29
drukowana A5
za 21.48
drukowana A5
Kolorowa
za 43.1