Rozpalającym światło
oraz dryfującym w ciemnościach
Dziękuję
moim wspaniałym Rodzicom, Dziadkom oraz kochanemu Mężowi za wsparcie i światło w moim życiu. Za bezwarunkową miłość i obecność. Dziękuję wszystkim Przyjaciołom i Znajomym, którzy nadesłali cudowne zdjęcia do oprawy graficznej tomiku za udział w jego istnieniu. Osobom, które swoją życzliwością i wysiłkiem rozpalają płomyczki nadziei i pogody ducha. Tym, którzy szukają sensu życia w pomaganiu potrzebującym oraz w inspirujących dążeniach, będących źródłem wiedzy i dobra. Dziękuję pielęgnującym pasje, które pomagają odnaleźć w sobie i w świecie dziecięcą radość, zdziwienie, ciekawość, prostotę. Dzięki nim życie wielu osób nabiera kolorów i staje się lepsze. A również i ja odnajduję siłę do rozpisywania każdego dnia mojej historii na nowo, tworzenia poezji oraz rozpoczynania takich podróży, które same w sobie stanowią cel i prowadzą zawsze w to samo miejsce- do głębi serca. Wierzę, że dzięki Wam- rozświetlającym mroki- w każdej sytuacji, nawet wśród czarnych chmur i łez można znaleźć nadzieję, współczucie, troskę i miłość. Akceptację, szacunek, wolę życia, cierpliwość i pokorę. Wiarę, że po każdej, nawet najgłębszej ludzkiej nocy nastaje dzień. Szczególne podziękowania pragnę złożyć mojemu najlepszemu Przyjacielowi i Bogu- Panu Jezusowi i Mamie Maryi. Dziękuję za życie, cuda, uzdrowienie, natchnienia, możliwość naprawiania błędów, umiarkowane szczęście codzienności, naukę prawdziwej miłości i wdzięczności za wszystko, co otrzymuję. Za każdego człowieka- tak innego i dalekiego- tak podobnego i bliskiego, który jest zawsze źródłem nauki o mnie samej i drogą do Boga. Za powstanie tego tomiku- z serca dziękuję.
list do niosących światło
jeśli będziesz rozpalać nadzieję
tym co nadziei nie mają
wyrosną Ci małe skrzydła
na których dolecisz do raju
a jeśli Cię wszyscy opuszczą
zostaniesz tak sam ze sobą
pamiętaj o nadziei
która przychodzi wraz z Tobą
jeśli ocalisz nadzieję
choćby jej inni nie mieli
ona ocali Ciebie
i wszystko wokół przemieni
malowany kubeczek
przyjdę odwiedzić cię w więzieniu
nie zapytam dlaczego tu siedzisz
przyniosę malowany kubeczek
pełen światła miłości nadziei
przyjdę odwiedzić w szpitalu
nie spytam czy dbałeś o siebie
dam malowany kubeczek
pij z niego będzie ci lepiej
przyjdę gdy będziesz głodny
przyniosę chleb
coś do chleba
i malowany kubeczek
pełen ciepłego nieba
odwiedzę cię w twoim pragnieniu
przyniosę dzban żywej wody
i malowany kubeczek
pełen wewnętrznej pogody
odnajdę cię w opuszczeniu
wyłamię drzwi stłukę okno
dam malowany kubeczek
którym wylewam samotność
wspomnienie z DPS-u
nie bój się filcowego świata
wełnianych dni
filcowy szal jak kwiatów bal
pokoloruje łzy
pani Marianna zje twe śniadanie
wesoło jest
nadchodzi wieczór
jak świeżo pachnie
z papieru bez
kiedy cię tylko smutek odwiedzi
kredką wypełnij czas
kolorowanki jak własne dzieci
zmieniają nas
serce z czerwonej bibułki wyje
znów je rozkleił wiatr
kiedy się stłucze
kredki niczyje
cofną niedobry czar
a gdy masz dosyć
schowaj do torby
steropianową twarz
zasłoń zasłony
wypuść ogony
farbką zamaluj świat
bo rankiem pójdziesz wśród tulipanów
z pomarańczowej włóczki
wśród biedroneczek
ludzi z kasztanów
do łupinowej łódki
odpłyniesz w błękit
wstążkową rzeką
pijąc żółcienie słońca
ze słonecznikiem
z waty trawnikiem
na koronkowych łąkach
bądźmy dla siebie światłem
bądźmy dla siebie światłem
bo las poczerniał
i moja sarna śpi
przytulona do mchu
na rzęsach jej stygną łzy
mróz skuwa kropelki snu
bądźmy światłem gdy szczęście
uśmiech i ciepły żar
dziecko frunie po słońce
Bóg mruga jedną z gwiazd
bądźmy światłem gdy ciemno
serce boi się zasnąć
zmartwione co też się stanie
z miłością czerwono-czarną
bądźmy światłem gdy podróż
przebaczyć czas
wziąć na ręce
i zapasowe w plecaku
na zawsze oddać już serce
bądźmy dla siebie światłem
gdy umysł pomiesza świat
namaluj mi taki obraz
jak niesiesz lampkę
wśród gwiazd
na czerwonej sukience
na czerwonej sukience przysiadł ptak
przegląda się w bursztynie
sukienkę rozkołysał wiatr
ptak zamienił się w dziewczynę
już tańczy słoneczną drogą
śmieją się oczu pomarańcze
będziesz światłem pełnym kolorów
kiedy jej miłość odnajdziesz
zabierze cię w swoje miejsca
ciepłej gwiazdy zerwie kwiat
wepnie we włosy
kupi dzban na stół
przy którym siedzisz
by kwiat rozświetlił czas nocy
kupi skrzynkę zamykaną na klucz
w którą zacznie zbierać dobre dni
abyś nie zapomniał serca
będzie je na twoją miarę szyć
nie wiesz skąd taka miłość
przyfruwa przegląda się w tobie
nie wiesz dokąd razem idziecie
ale chciałbyś znaleźć odpowiedź
miłość jest samotnością
miłość jest samotnością
kiedy nie wiesz
jak kochać masz
a nawet gdy wiesz
tulisz mocno
jesteś z nią sam
na sam
miłość mieszkaniem jest w tobie
jakby całkiem osobnym
bytem jak drugi człowiek
ten który zawsze jest dobry
żyje w tobie jak serce
nawet gdy zmarszczy ją czas
zmieni niepewny wiatr
lub znienawidzi nieszczęście
przykryta maską
słowem
pragnieniem milczeniem lodem
ogniem który wypala
lękiem co spać nie pozwala
sensem
jak rzadki gość
blaskiem twych oczu patrzy
i widzi moją samotność
mam w sobie kota który ze mną nie mieszka
mam w sobie kota
który ze mną nie mieszka
poluje
wspina się
nie śpi
soczyste oczy wytrzeszcza
mam w sobie psa
który pilnuje kota
czeka
czuwa
prowadzi
tęskni i zawsze kocha
mam w sobie wróbla
z jednym skrzydłem
unosi je wysoko
by mogło niebo udźwignąć
jest jak miękka drabina
po której wspinają się dzieci
dobra baśniowa kraina
skrzydło w ciemności świeci
mam w sobie wilka
który żyje samotnie
liże rany
dumnie podnosi głowę
w perłach śniegu zasypia
krwawi mu stare serce
nie ma nic
z tyłu cienie
milczenia więcej i więcej
mam w sobie małpę
która rozśmiesza klaunów
zerka na ciebie przez kraty
czasem ucieka na balkon
świat jest dla niej zbyt cierpki
głupia małpa co płacze
nosi w kieszeniach cukierki
w ustach cukrową watę
mam w sobie kota
który ze mną nie mieszka
tylko czasem
kiedy tak patrzysz
podchodzi bliżej o zmierzchu
samotność
samotność
jest jak niewysłany list
ukryty na dnie serca
którego nikomu się nie czyta
nie ma czasu i miejsca
wymyśla sobie ludzi
maluje twarze chwil
rzeźbi z czasu próby
przytula dobre dni
z marzeń buduje dom
z przeczuć bezpieczny kąt
tworzy ciepło ze wspomnień
mówi słowa w myśli
we śnie co się nie przyśni
czeka czy przyjdziesz do niej
w niezaśpiewanej piosence
w wierszu nienapisanym
w liściu z tamtego lata
zasypia cicho nad ranem
są schody
są schody
prowadzą w dół
i do góry
tymi schodami schodzisz
codziennie
idziesz w świat
są ulice
chodzi się nimi w tę
i z powrotem
tymi ulicami ty idziesz
krok za krokiem
są oczy
tymi oczami widzi się
czasem płacze
te oczy są właśnie moje
tymi oczami ja patrzę
jest czas
tym czasem biegniesz jak tunelem
ten czas odmierza światło
i płynie kiedy się śmiejesz
jest wieczór
wieczór każdego dnia
zostaw tu serce swoje
nim oczy zamkną świat
mój smutny człowiek
gdy ja się śmieję w głos
mój smutny człowiek płacze
gdy ja odkrywam życie
on chowa się przed światem
gdy muszę ostro grać
odwraca twarz i milczy
a kiedy walczyć mam
nadstawia dwa policzki
gdy ludziom światło niosę
on zmierza razem ze mną
lecz zawsze jest daleko
i idzie sam przez ciemność
gdy ja pod niebo frunę
on z dna się znów podnosi
i kiedy ja nie umiem
on krzyż mój za mnie nosi
gdy trzeba brać on daje
gdy biegnę on przystaje
i tylko nocą gdy zastyga świat
i biorę gitarę do ręki
mój smutny człowiek gra
śpiewa sobie piosenki
w podróż ja idę
każde spotkanie
jest powitaniem
ujrzałam miłość
prostą ubogą cichą
jak narodziny Boga
w podróż ja idę
tam gdzie ją widzę
szukam we wszystkich oknach
każde spotkanie
jest pożegnaniem
schnie światło w igłach sosny
okruchy nieba
uśmiech marzenia
twarz jedynej miłości
każde spotkanie
jest pożegnaniem
frunie w czas rozpostarty
w bukiety ptaków
w mapy wszechświatów
twej głowy śpiący gołąbek
każde spotkanie
jest pożegnaniem
widokiem na twój czar
w podróż ja idę
byłam na chwilę
do zobaczenia tam