Dla wszystkich bogiń, czarownic i wiedźm — a szczególnie dla tej jednej, która odmieniła moje życie! Dziękuję!
Bądź moją ukochaną
Różą…
Której słodycz to sens
Życia!
Ja będę czułym
Ogrodnikiem
Każdego dnia podleję Cię
Aksamitem
Słodkich, powolnych chwil
Przyjemności
Rozkwitniesz w moich
Dłoniach
Ustami otworzę twoje
Serce
A słońce zarumieni się
Miłości
Zakazany owoc
Miłość jest dzisiaj smakiem zakazanym. Okrytym całunem wstydu i winy. Wszyscy jej pragniemy bardziej niż czegokolwiek innego, a jednak się boimy. Uprawiamy skrycie, z rezerwą, brudni w oczach boga.
Rozumiem, czemu tak jest. Całe tysiąclecia braku zrozumienia, barbarzyńskich obyczajów i kłamstw, sączonych przez „świętych” myślicieli, zrobiły swoje. Utkały ten ponury gobelin, maskując jeden z najjaśniejszych brylantów Życia — seks.
Niechęć do seksualności jest nam wpajana od najmłodszych lat. Chyba największym tego przykładem jest biblijna historia o wygnaniu z raju. Mówi ona, że bóg wypędził Adama i Ewę z ogrodów Edenu, skazując ich na wieczną tułaczkę przez ból i trudy życia. A dlaczego „dobry bóg” to zrobił?
Ponieważ Adam skusił się na jabłko Ewy. I choć w tej bajce jest to pokazane symbolicznie, to podświadomie wszyscy wiemy, czym naprawdę było to jabłko. W jakiś sposób, na intuicyjnym poziomie, myślmy sobie, że to słodkie, zakazane jabłko było… ponętnym tyłeczkiem Ewy.
A „zły wąż”, to nic innego, jak seksualna energia, której przebudzeniu uległa najpierw Ewa, by potem skusić swym urokiem Adama. Jest to energia znana w każdej kulturze pod różnymi nazwami. Hindusi mówią Kundalini; szamani południowo-amerykańscy określili ją mianem Pierzastego Węża; żydzi — Shekinah, a buddyści Candali. Paradoksalnie, gdy się temu przyjrzeć, jest to nic innego jak chrześcijański odpowiednik Ducha Świętego.
Wygnanie z Raju to na wskroś symboliczna opowieść, która sprawia, że człowiek przez całe życie czuję się czymś mniej niż boskim, w jakiś sposób przeklętym. Wierzy, że musi dostąpić odpuszczenia swego grzechu pierworodnego, grzechu tego, że w ogóle istnieje. I choć chrześcijański chrzest niby załatwia tę sprawę, to i tak przez resztę życia, podświadomie wierzymy, że jest z nami coś nie tak. A wszystko to wina… Ewy i jej uroczego jabłuszka oraz Adama, i jego słabości na jej słodkie wdzięki.
Bóg wypędził ich z Edenu, aby dalej uprawiali swój nierządny akt i płodzili przeklęte potomstwo. Adam i Ewa zostali okryci szarym gobelinem wstydu i winy, a ich miłość stała się grzeszna.
I ja urodziłem się pod tym groteskowym gobelinem. I na mnie nałożono szare koce zwątpienia i wstydu. Przesłonięto oczy opaską strachu, wytrenowano do unikania pełnej rozkoszy głębi miłości. Stępiono język na jej rajskie smaki. I mnie poczęstowano tym „jabłkiem przeklętym”, nasączonym winą, i pewnie tak by pozostało, gdyby…
Gdyby nie to, o czym piszę w tej swoistej pracy naukowej — to, że po wielu latach duchowych eksploracji odkryłem miłość bez granic, bez wstydu, bez poczucia winy, bez kłamstw. Miłość słodką i namiętną.
Miłość, która zamiast być czarną polewką, pełną gorzkiego poczucia winy, stała się przepełnioną aromatycznym, słodkim winem. Winem pełnym pasji, starannie „utkanym” z owoców słonecznego, a zarazem ekstatycznie wilgotnego lata.
Chcę się podzielić z Tobą tą miłością, bo może i w Tobie otworzy magiczne wrota do świata marzeń, kreatywnych wizji i najcenniejszej słodyczy Życia. A wtedy świat ludzki z pewnością będzie trochę bliższy nieba. Kobiecość zaś i męskość zostaną uznane za naturalną, rdzenną, pierwotną świętość — przejaw boskiej kreatywności.
Ich unia jest tym, co stworzyło wszystko. Nawet dziś to widać, bo jeśli czytasz te słowa i czujesz ten rytm, który bije z Serca samego Życia, to znaczy, że również Ciebie spłodziła święta unia miłosnego uniesienia między kobietą i mężczyzną. Inaczej przecież nie byłoby Cię na tym świecie! Nie byłoby niczego w ogóle.
Za swój język obrałem głównie poezję, bo gdy czuję, jak rodzi się we mnie ta nowa energia miłości, czasem tylko tak potrafię wyrazić Prawdę, jaka z niej płynie.
Miłość to, wbrew pozorom współczesnego postępu, wciąż owoc zakazany, którego pragniemy, lecz boimy się zarazem. Z pewnością tez nie do końca rozumiemy. Nie znamy tajników sztuki miłości i św. seksu. Trzeba jednak przyznać, że w ciągu ostatnich stu lat zaszła na tym polu fantastyczna transformacja.
I choć wielu wciąż tak twierdzi, to owoc ów wcale nie jest powodem końca Edenu. Nie! Seks tak naprawdę jest początkiem nowej ery, renesansu wolności ludzkiego życia, kreatywności bijącej niczym czyste źródło wewnątrz każdego z nas. Seks ma w sobie niesamowity potencjał oświecenia i transformacji ludzkiej świadomości. Miłość jest nadzieją na przyszłość… piękną i radosną przyszłość, której przecież w głębi Serca wszyscy pragniemy.
— Nowy rok
Płatki róży otwierają się
Gdy klękam przed Tobą
Moja modlitwa jest bez słów
Mój język sięga wgłąb różowej toni
Lekko muska chłonąc słodką woń
Czuję jak drżysz
Powiewa bryza świętych energii
Dotykam twoich łodyg
Są bez kolców
Odmładzają moje dłonie
Dając natchnienie do życia
Wzbiera w nas ogień
Ocean burzy się
Moja łódź chce zawitać w Twoim ogrodzie
Żagle na maszt!
Z pieca bucha żar!
Głęboko oddychamy
Płyniemy razem wśród gwiazd…
A gdy wchodzisz na mój okręt
Świat staje się najpiękniejszym miejscem pod Słońcem
Wybucha szampan
Ten rok będzie wspaniały!
Uwolnienie blokad
Aby móc otworzyć się na tą jakość miłości słodkiej i przyjemnej poza wszelkim wyobrażeniem, należy oczyścić się z kłamstw i iluzji, jakie zostały w nas zaprogramowane przez ślepy światopogląd naszych przodków.
Po prostu je odziedziczyliśmy, nauczyliśmy się wraz z całą resztą systemów wierzeń i uprzedzeń, wpajanych nam od najmłodszych lat. Te psychiczne, generalnie podświadome konstrukty, są niczym tamy na rzece życiowej energii.
A to właśnie płynąca nieskrępowanie życiowa energia jest tym, co daje tak wspaniałą rozkosz i sprawia, że seks jest cudownym doświadczeniem. Lecz, gdy jest zblokowana, to oczywiście nie może płynąć w pełni. I zamiast spokojnego oceanu wszechogarniającego orgazmu, doświadczamy tylko chwilowego wytrysku rozkoszy.
Cóż, to też jest piękne i słodkie, ale przecież może być jeszcze piękniej i więcej! Rozkosz może trwać dłużej i przepływać nie tylko przez całe ciało, ale obejmować również umysł i pole energetyczne — dotykać Duszy. Taki orgazm jest znacznie przyjemniejszy. Niesie też ze sobą wiele innych korzyści.
Trzeba więc oczyścić się z tych blokad. Jest to proces długotrwały. Wymaga cierpliwości i zaufania. Dzielnej praktyki św. seksu (to chyba nie tak źle, nie?).
Trzeba pójść wbrew utartym schematom i objąć swoje ja w całej pełni. Bez względu na fizyczną płeć, należy uznać w sobie i pokochać wszystkie dualne elementy. Zarówno te męskie, jak i żeńskie; jasne oraz ciemne. Tylko wtedy blokady znikną, a energia orgazmu odkryje przed nami swój pełen potencjał.
— Kreatywność
Nic tak nie leczy jak pocałunki
Pełne pieszczoty i czaru
Nic tak nie cieszy o poranku
Jak słodki deszczyk natchnienia
Bo gdy leżymy sobą upojeni
Ciało i umysł się w pełni otwiera
Oczyszcza nas ta woń odżywcza
Którą stworzyły nasze usta
I nic innego w głowie nie kołacze
Lecz by energie te przelać na płótna!
Jesteśmy ciepli — wręcz rozpaleni
Ochoczo patrząc w swoje odbicia
Twój wzrok spotyka się z moim
A w głębi twych czarnych toni
Migocze blask samego Życia
Dziś będziemy przelewać to światło
We wszystkie myśli czyny słowa
Świat — naszym płótnem
Seks — życia natchnieniem
Życie — expression créative!
— Otuleni czarem
Słodka nektarynka
O różowym brzasku
Soczyście nabrzmiewa
W moich ustach
Nieboskłon smakuje jej soczystością!
Bezwstydnie całuję każdą odrobinę
Spijam jej boski nektar aż…
Sopranowym blaskiem wybucha!
Wprost na moją twarz
Wtulam się wtem ogniście
W jej miękkie krągłości
Cuda niewieście!
Gdy sięga do mnie…
Po laskę waniliowej zorzy
Chwyta ją pospiesznie
By wypełnić usta
Aromatem białych marzeń
Jest słoneczny poranek
Leżymy nasyceni miłosnym nektarem…
Tylko tak warto zaczynać dzień!
Brak kontroli
Jedną z najpiękniejszych chwil w życiu człowieka jest uwolnienie się spod kontroli. Z początku są to tylko chwile, ponieważ jesteśmy tak przyzwyczajeni do nieustannego kontrolowania siebie, że gdy tylko wypuścimy się z klatki własnych zasad, to zaraz z powrotem chcemy do niej wracać. Czujemy się bezpiecznie, będąc pod kloszem zasad i reguł na temat tego, co jest w nas dobre, a co jest złe.
Najzabawniejsze jest jednak to, że te reguły są w zasadzie odmienne zależnie od człowieka — choć oczywiście jest też wiele ogólnie przyjętych w danej kulturze.
Chodzi oczywiście o nasze systemy wierzeń. Jedni wierzą, że jedzenie mięsa jest złe, podczas gdy inni uważają, że aby być zdrowym, to jednak trzeba mięso jeść. Wielu powstrzymuje się od dzikości, bojąc się jej nieokiełznanego ognia. Inni zaś mają w drugą stronę. Z ekstrawertyczną dzikością nie mają problemu, ale za to boją się poddania i wrażliwości — spojrzenia we własne wnętrze, a przez to również otworzenia się na wnętrze drugiej osoby. Stają się pewni siebie i śmiali, lecz również bardzo powierzchowni i nieprawdziwi względem własnych uczuć. A więc również kontrolują siebie — tylko w inny sposób.
W swoim rdzeniu kontrolowanie siebie wiąże się z poczuciem bezpieczeństwa. Kontrolujemy siebie, bo nie czujemy się bezpiecznie. Czy to w świecie zewnętrznym, czy własnym wnętrzu. I ma to olbrzymi wpływ na wszystko, włącznie ze sferą intymną oraz seksem.
Dlatego pierwszym krokiem każdej miłości jest właśnie stworzenie bezpiecznej przestrzeni. Wtedy hamulce puszczą łatwo, skorupa pęknie, lód powoli stopnieje i będzie naprawdę przyjemnie. Seks nie będzie już tylko szybkim „pieprzeniem się”, albo grzecznym, powściągliwym mizianiem.
Dzięki stworzeniu bezpiecznej przestrzeni na wszystkich poziomach, uprawianie seksu staje się zabawą i miłością. Świętym aktem energetycznej unii męskości i żeńskości, a jednocześnie nieokiełznanym ogniem fizycznych igraszek. Wszystko razem.
Przede wszystkim jednak, dzięki poczuciu bezpieczeństwa, łatwiej będzie nie spieszyć się i pozwolić, aby energie miłości otworzyły się w pełni, zamiast od razu, pospiesznie przeć do finiszu.
— Życie jest piękne
Rozgrzany fallus w Twoich dłoniach
Wygląda jak pochodnia
Noc przemienia się w ognisko
Na łonie Bogini Natury
Wszystko wokół lśni gdy…
Pospiesznie wkładasz go między uda
Nie ma czasu do namysłu
Umysł umiera!
Jestem opętany Twoim zapachem
Chwytam piersi
Pieszczę…
Ciągnę lekko włosy…
Całujesz mnie namiętnie
Jesteś moją suką! — Jestem twoim psem!
Pieprzymy się bez opamiętania!
Śpiewasz i wyjesz jak wzburzone morze
A ja zanurzam się w nim cały
Niczym zachodzące słońce
Smagam Cię zuchwale swoim kutasem
A ty się śmiejesz… krzyczysz
Tak! Jeszcze! Pragnę!
Kocham twoje jabłuszko
Kocham twoje pomarańcze
Soczystą brzoskwinkę
Kocham Cię w całości!
Ssij moją latarnię
Ssij aż do końca
Niech zaświeci na twym morzu
Ja też tego pragnę!
Z krzykiem błyszczymy
W czułych objęciach
Leżysz szczęśliwa
Polukrowana słodyczą życia
Przytulamy się
Twoje piersi są takie miękkie w moich twardych dłoniach
Wiem że lubisz gdy tulę Cię pewnie
Życie jest piękne!
— Najświętszy Sakrament
Gdybyś tak czule objęła go palcami
I zanurzyła czubek w słodkiej toni marzeń
Gdybyś tak miękko falując piersiami
Usłyszała jak pragnie wędrować między górami
Gdybyś z uśmiechem objęła go pieszczotą
I pocałowała witając wczesny ranek
Wtedy on by pewnie zaśpiewa Ci ochoczo
O tym jak bardzo pragnie być twym ukochanym
…jak rozpalasz i gasisz największe pragnienia!
Byłabyś boginią tej porannej modlitwy
W twej nagiej świątyni znalazłbym oświecenie!
Ciepłem Cię spowiję najpiękniejszej gwiazdy
Dając wszystko czego bezwstydnie pożądasz
Mogłabyś wtem położyć się ze mną
Na ołtarzu miękkich poduch
Pierzyn miłosnych uniesień
Byłabyś komunią
Najświętszym sakramentem rozkoszy
Miłości większej niż Wszechświat może pojąć
Majteczki zerwałbym zębami
Przyjmując twoją wilgotną świętość
Delikatny masaż
Gorące pocałunki
Twoje oczy szkliste łzami szczęścia
Chłonąłbym Twój zapach
Sycił wszystkie zmysły
Czując jak czerwienisz się do granic dzikości
W rozkoszy posuwalibyśmy się…
Po tej drodze do oświecenia
Aż sakrament nie dopełni się
W świętej uni podniecenia
Oddychanie
Świadomy, powolny oddech do brzuszka to jedno z najlepszych narzędzi uprawiania miłości. Właściwie jest to pierwszy krok każdego seksu. Oddychanie łagodzi i uwalnia energie w nas samych i sprawia, że tworzy się bezpieczna przestrzeń, o której mówiłem.
Nie ma znaczenia, czy chcesz kochać się z partnerką/partnerem, czy tylko samemu ze sobą. Oddychanie jest swoistym preludium symfonii miłości. Sprawia, że twoja świadomość skupia się na chwili teraz, wraz ze wszystkimi doznaniami zmysłów.
Oddychając powoli, relaksujesz się, a życiowa energia zaczyna płynąć pełniej i bardziej gładko poprzez nie tylko twoje ciało, ale również całe pole energetyczne. Uważam, że to jeden z największych wynalazków ludzkości. Bo generalnie, zazwyczaj, oddychamy automatycznie i bardzo płytko, a więc nasz metabolizm pracuje na spowolnionych obrotach.
Ma to swoje potwierdzenie w medycynie. Oddech jest wykorzystywany przez kobiety w ciąży, sportowców, podczas terapii psychologicznych, duchowych praktyk. Nie od dziś wiadomo, że to jak oddychasz, znacząco wpływa na pracę całego organizmu. Jest więc czymś kluczowym również podczas seksualnej miłości.
Oddech, który praktykuję osobiście, jest odmienny od większości, których przepisy można znaleźć w Internecie. Jest to oddech swobodny, a jednak świadomy. Niekontrolowany, a jednocześnie ukierunkowany na otworzenie drzwi seksualnej energii, znajdujące się w brzuszku. Niektórzy nazywają ten oddech, oddechem małego dziecka, albo oddechem współczucia, czy kompasji.
Malutkie dzieci, w pierwszych miesiącach życia, w sposób naturalny oddychają bardzo powoli, głęboko i do samych trzewi. W ten sposób rozwija się w nich duchowa energia, a młodziutki metabolizm wzrasta i przystosowuje się do otaczających energii.
To dopiero później, szorstki świat serwuje dziecku poczucie zagrożenia, stres i negatywne emocje, przez co oddech staje się coraz płytszy i szybszy. Strach przejmuje powoli kontrolę, skupiając energię coraz bardziej w umyśle, a drzwi czystej, seksualnej energii miłości, które nas spłodziły, zamykają się.
Jest w tym wiele więcej do powiedzenia, ale na potrzeby tej książki, wystarczy wiedzieć, że powrót do tego głębokiego powolnego oddechu, sprawia, że seksualna energia równoważy się w nas, a drzwi do ekstatycznego orgazmu energetycznego się otwierają.
— Pierwszy śnieg
Jesteś moim ulubionym krajobrazem
Od stóp aż po horyzont zdarzeń
Najbardziej lubię wilgotne doliny
I miękkie wzniesienia latem
Lecz zawsze gdy po Tobie wędruję nocą
Najpiękniejsze swą gwiazdy Twoich oczu
Patrząc w ich głębiny
Sam zaczynam świecić
A mój krajobraz
Stapia się z Twoim
Razem tworzymy nowy świat
Wszechświat pełen marzeń
Chwytam wtedy twoją jabłoń
Łapczywie szukając owoców
Ty sięgasz po mój róg obfitości
By wydobyć ze mnie
Jedyne nuty warte zachodu
Jak wieczorne cykady latem
Moje Słońce zaraz wybuchnie
Twój Ocean bulgocze rozszalały
Piersi falują w moich dłoniach
Czy to koniec świata… czy początek…
Błysk!
Plusk!
Chichot…
Wilczyca wyje do księżyca
Księżyc wybucha
Pada śnieg
Marzenia się spełniają
— Idzie wiosna
Będę delikatny
Powolny w swoich krokach
Podejdę do Ciebie
Ze szczerym spojrzeniem
Nieśmiałym wpierw
Czułym
Pełnym zrozumienia
W końcu Twoje oczy spojrzą i we mnie
Będę nagi
Takim jakim wgłębi jestem
Bez wszystkich ubrań
Bez wszystkich masek
Bez krzty zwątpienia
Ciekawy Twojego smaku
wnętrza
westchnienia
Poczekam aż dasz mi znak
Aż spojrzysz z tym ognikiem
Aż zarumienisz się lekko
Aż powiesz mi
Ja też chcę!
Zróbmy to!
Spowijmy razem gniazdo
W którym mogą narodzić się pisklęta
Będę jak cierpliwa wiosna
która czeka w zamarzniętych rzekach
która czeka spoglądając tylko ukradkiem
cierpliwie uchylając czułych promieni…
Aż roztopię twoje Serce…
i rozchylę uda
— Radość Życia
Jej krągłe uda pieściły mój wzrok
Oczy przenikały ubranie
Doskonały szkic cycuszków
Delikatnych ramion
Gruszkowej doliny z najpiękniejszych snów
Była niedostępna
Zamknięta w swoim świecie
Opierała się mojej gorącej Duszy
Byłem jednak cierpliwy
Oddychałem czując jak zachodzi alchemia
Wapiennej skorupy
Powstrzymującej naszą unię
Chciałem z niej zerwać pas cnoty
Dać rozkosz
By poczuła czym naprawdę jest Życie!
Rozmawialiśmy o uczuciach
Duchowości
Prawdzie
Słuchałem uważnie
Nasze oczy spotykały się zalotnie
Ta jedna sekunda w głębi jej źrenic
Była wszystkim dla mnie
Widziałem że mnie pragnie
Tak samo jak ja pragnę jej
Ale bała się otworzyć drzwi rozkoszy
Musiałem słuchać uważnie
Chciałem czuć rozumieć przytulić
Aby nie być głupcem który grabi
Lecz przyjacielem który otwiera wszystkie wrota
Spokojem szczerością pożądaniem
Mury fortu w końcu runęły
Siedzieliśmy oto w samym środku pięknej oazy
Gdzie płynie krystaliczna woda
Byłem wpatrzony we wspaniałe oczko usłane liliami
To Twoja cipka
Tak samo piękna jak świetliste źrenice
Rozgrzany do czerwoności
Nabrzmiały jak południowe słońce płonące nad nami
Czułaś to ciepło!
Ogrzewało Cię a wszelkie zbroje topniały powoli
Jak masełko na patelni
I w końcu uległaś w pełni
Dusza wygrała z zimnym rozumem
Reguła spłonęła jak ostatni egzemplarz klasztornej księgi!
Nareszcie byliśmy nadzy
Gotowi na radość życia
— Zwykły masaż
Masowałem jej napięte mięśnie
Gładkie jak górska grań plecy
Wyrzeźbione przez mistrza pośladki
Doskonałe nogi
Słodkie paluszki stóp
Mój penis ocierał się o jej krągłości
Olejek pryskał w blasku hinduskich świec
Nucił orientalny flet
Jej komórki zaczęły wibrować szalenie
Podniecenie sięgnęło wulkanicznego zenitu
Moje dłonie popłynęły z prądem tej energii
Ku najświętszej dolinie boskiej oazy!
Masowałem jej cipkę delikatnie
Czasem naciskając ostro szturchając
Ożywiając wszystkie nerwy
Budząc pełnię świadomości!
Zrywając wszelkie więzy!
Wielbiłem jej ciało i Duszę
Ciesząc się świętą energią miłości
Blaskiem wszech-tętniącego serca!
Stop… tuż przed kulminacją jej ekstazy
Weźmy kilka głębokich oddechów
Pozwólmy by aura wokół nas nasyciła się
Nektarem tej żywej miłości!
Czy chcesz abym…
Posunął się dalej?
Chcesz rozkoszy namiętnej jak…
Gdy słońce tonie w ocenie?!
Nie wiem… — odrzekła nieśmiało
Lecz płonęło już całe jej ciało!
I dłonią pewnie konia klepnęła
Och czułem że umysł jej się opiera
Strzępki zakonnej reguły jeszcze hamują
Boski instynkt i ciało spragnione penisa!
Śmiało więc go wsunąłem między jej uda
I pieściłem
Pieściłem delikatnie jak piórkiem
Potem ostrzej i szybciej
I znów delikatnie niewinnie
Jej łechtaczka tak cudownie gorąca
Słodka wilgoć przenikała do Duszy
Aż penis sam wślizgnął się do rybki
Powietrze aż błyskało iskrami
Cudownie błyszczącej energii
Gdy z pasją Wielkiego Wybuchu
Tętniłem w jej kwiecistym brzuszku
Doznaję głębin aksamitu
Tracąc poczucie wszystkiego
Niech to się nigdy nie kończy…
Jak oddychać?
Oddychanie miłością Duszy to praktyka, która wymaga odrobiny treningu. A właściwie przypomnienia sobie, bo jak pisałem wcześniej, jest to oddech, z którym się rodzimy i stajemy obecni w tej ziemskiej rzeczywistości. Instrukcja jest bardzo prosta:
1. Usiądź wygodnie, albo połóż się na łóżku, lub podłodze i poczuj swoje całe ciało. Zauważ napięcia, gdzie nagromadził się stres, jakie myśli kołatają się w głowie.
2. Połóż lewą, lub prawą rękę na swoim pępku i zauważ, czy wraz z oddechem podnosi się i opada.
3. Weź głęboki oddech do samego dna, aż do narządów seksualnych i zauważ ten swoisty ruch brzucha, wraz z każdym wdechem i wydechem. Zrelaksuj się.
4. Poczuj bezpieczeństwo. Wszystko jest dobrze. Świadomie powiedz swojemu umysłowi, że teraz ma przerwę na połączenie się z energią miłości. I po prostu obserwuj, jak twój oddech płynie a brzuszek rytmicznie unosi się i opada.
Zauważ, jak zmienia się twoje ciało, gdy tak świadomie obserwujesz swój oddech. Gdy go coraz bardziej spowalniasz i pogłębiasz, twoje ciało wchodzi w tryb regeneracji i odmładzania, a umysł staje się coraz spokojniejszy i skory do fantazjowania. Drzwi wyobraźni powoli otwierają się w Tobie. A seksualna energia kreatywności inspiruje całą twoją istotę. Jest to bardzo, bardzo święta i uzdrawiająca energia.
Oddychaj tak przez kilka, kilkanaście minut, aż nie poczujesz się w pełni zrelaksowany. Wiedz, że strach i inne emocje, które będziesz pewnie odczuwać podczas takiego oddychania, już były nagromadzone w twoim ciele i umyśle, ale po prostu nie byłeś tego świadomy. Teraz, wraz z oddechem, wprowadzasz tą świadomość, a ona delikatnie roztapia te szorstkie energie, sprawiając, że czujesz się coraz lepiej i bardziej bezpiecznie.
Nazywam to oddychaniem miłością Duszy, bo faktycznie tym jest ta słodka energia, płynąca z twojego brzuszka wraz z każdym wdechem i wydechem. Nie będę teraz wchodził w metafizyczne i medyczne szczegóły tego fenomenalnego oddechu. Niechaj pozostanie czymś, co odkryjesz samodzielnie wraz z praktyką. Na pewno będziesz bardzo pozytywnie zaskoczona tym, jak całe twoje życie zmieni się, gdy powrócisz do świadomego połączenia z twoim wewnętrznym źródłem kreatywnej energii.
Na koniec dodam, że wspólne oddychanie z partnerem jest czymś wspaniałym. Kiedy leżycie razem na łóżku, niech jedno z was położy się odwrotnie, głową u stóp drugiej osoby. A potem połóżcie sobie nawzajem dłonie na brzuszkach i oddychajcie. Słuchajcie swoich ciał. Czujcie bicie serca i narastający w was ogień pożądania!
Dłonie mogą powoli zacząć się poruszać i delikatnie pieścić brzuszek oraz narządy miłosne partnerki/partnera. Powolutku. Niech to będzie taniec. Najważniejsze jest stworzenie tej bezpiecznej przestrzeni, w której seksualna energia naturalnie otwiera się i pobudza. Taka gra wstępna to początek niesamowitego seksu!
Z praktyką odkryjecie, jak wiele więcej kryje się w tym niepozornym, wspólnym oddychaniu. Bawcie się dobrze!
— Alchemia
Gdy moje usta dotykają ust twych
Słońce wynurza się zza horyzontu
Twoja nagość rumieni się złotem
Dotykam twoich pleców
Masuję i drapię
Czujesz się bezpiecznie
Jesteś najdroższym skarbem!
Namiętność narasta
Muskam twoje włosy
Delikatnie ciągnę
Budzę zmysły
Powolutku rozpalam gorączkę
Biceps tęgi sprężony
Już u drzwi różowej krainy
Przez dziurkę zagląda
Bezczelny!
W moich myślach króluje już
Żądza!
Łapię Cię za biust
Pieszczę sutki
Swym rumakiem
Zapraszam w dziki świtu galop
Po niepokornych polach
Zmysłowości
Gajach różowych
Mchach zielonych
Co masz między nogami!
Miękkości rozniecają ogień!
Nie wytrzymam!
Bucham!
Rżę!
Pulsujący kwazar zanurza się!
Ocean bulgocze!
Bulgocze!
Buuuuuuuulgoczeeeeeee!
A ty różowiejesz
I pragniesz!
Praaaaaaaagniesz!
Pragniesz!
Nienasycona krzyczysz!
Aksamit!
Marzenie!
To nie walka
To miłość!
Toooooo miłość!
Namiętna alchemia.
Siedzący byk
Siedzący byk to energia, w której zachodzi magia. Znaczy, to nie tyle może jakaś tylko ezoteryczna energia, ile stan świadomości, w której kobiecość czuje się bezpiecznie z męskością. Bo kobiecość jest jak motyl i chce wylądować na twoim liliowym pręciku, ale najpierw wiatr musi ustać. Tylko lekka bryza unosi twoje gorące pragnienie, delikatnie muskając kobiecą toń czułości.
Ona pragnie na tobie wylądować i całować, cieszyć się nektarem, ale najpierw musisz dla niej zaśpiewać, posłuchać jej, poczuć czego chce.
Cóż, to chyba rozdział dedykowany osobom o dominująco męskiej energii. I to nie znaczy, że tylko mężczyznom, bo kobiety również mogą mieć bardziej męską energię. Co też wcale nie czyni je mniej kobiecymi. I vice versa, facet może mieć bardziej żeńską energię i też nie jest to w żaden sposób ujmujące jego męskości!
Każdy z nas ma swoją specyfikę energetyczną, która przejawia się w równowadze hormonalnej oraz cechach charakteru. Niektórzy są bardziej żeńscy, a inni trochę bardziej męscy. Tak to już jest. Ostatecznie chodzi o zrównoważenie w sobie obu tych energii i właśnie temu służy seks. Bo gdy w człowieku zajdzie seksualna równowaga, wtedy drzwi świadomości otwierają się na oścież, a zmysłowość staje się naprawdę głęboka i słodka.
Gdy będziesz siedzącym bykiem, w pełni obecnym w chwili teraz, to motylek chętnie przysiądzie obok Ciebie, bo też chce być w tak bezpiecznej przestrzeni i otworzyć swoje serce na pełnię zmysłowości życia. Motylek chce się z Tobą pobawić, tylko najpierw musi się trochę rozgrzać.
Bądź więc niczym byk siedzący przy ognisku.
Byk nie spieszy się nigdzie. Niczego nie usiłuje. Nie oczekuje.
Po prostu jest obecny i czuły.
Słucha uważnie.
Emanuje swoją ostrością i łagodnością zarazem.
To idealny wstęp do seksu.
Wiąże się to z pewną indiańską przypowieścią o Biegającym Króliku i Siedzącym Byku. Królik biegał nieustannie, szukając miłości. Popisywał się, starał się zaimponować wszystkim. Tym, jaki to jest wspaniały i w ogóle. Ale nic z tego. Nikt za bardzo nie lubił jego obecności. Właśnie dlatego, że królik nie czuł się bezpiecznie i nie kochał siebie, chciał zdobyć to na zewnątrz, a więc po prostu był głodny. A to nikogo nie interesowało. Każdy podświadomie czuł, że królik jest oszustem, który tylko chce zdobyć trochę energii.
Pewnego dnia wycieńczony, sfrustrowany królik padł na kępie traw, pośród rozległej prerii, z dala od wioski. Leżał i płakał, ponieważ zdał sobie sprawę, że jego ciągła gonitwa to tylko strata czasu. To nie działa. Płakał i gorszył się, aż w końcu usnął.
Obudził się po kilku godzinach, gdy już było ciemno i zimno. Nie pamiętał, skąd przybiegł i jak ma wrócić do wioski, do swego samotnego, ale przynajmniej ciepłego wigwamu. Trząsł się. Wtem zauważył w oddali migające światełko. Podbiegł tam, spiesząc się zaciekle, jak to miał w zwyczaju.
Przy ognisku siedział byk. Słyszał to jak królik biegnie, jak się skrada powoli, sprawdzając, czy jest bezpiecznie. Czuł w powietrzu zapach jego przerażenia i smutku. Ale nic nie zrobił. Siedział tylko i emanował tym, kim jest — bezpieczną przestrzenią istnienia. Zaufania do nurtu życia i do siebie. Zaufania, w którym nie trzeba się donikąd spieszyć, bo wiesz, że wszystko i tak samo do Ciebie przychodzi.
Widząc to, zmarznięty królik przysiadł ukradkiem za plecami byka, by choć trochę poczuć ciepło ogniska. A że byk dalej nie reagował, to z chwili na chwilę, królik przybliżał się coraz bardziej, aż w końcu przestał się trząść. Poczuł się bezpiecznie, jak nigdy wcześniej i spostrzegł, że zaczął wtedy zupełnie inaczej patrzeć na wszystko. Wszystko nabrało jakiejś głębi i… jakby było bardziej żywe, obecne, nasycone kolorem.
Było to dla niego niesamowicie nowe doświadczenie. Nigdy wcześniej nie czuł takiego spokoju i przyzwolenia — akceptacji siebie i tego, co jest dokoła.
Po raz pierwszy w życiu czuł się naprawdę bezpiecznie.
Siedzący Byk ani drgnął. Oddychał powoli i głęboko, i cieszył się tą chwilą. Wiedział, jak piękne jest to, co przeżywa króliczek. Bo przecież i on był kiedyś Biegającym Królikiem…
Ta krótka przypowieść obrazuje idealnie różnicę między seksem pełnym strachu i pośpiechu a seksem, w którym czas nie istnieje, a uspokojony umysł pozwala, by zmysły czuły sto razy bardziej, niż zwykle.
Oczywiście nie jest to wcale seks powolny, czy pozbawiony pasji. Po prostu nie ma w nim strachu i parcia. Nie ma poczucia winy i wstydy, które prą ciśnieniem do spuszczenia.
Wszystko rozwija się stopniowo, z przyjemnością dla obojga. Ów seks jest cieszeniem się samym aktem uprawiania miłości, zamiast pospiesznym dążeniem do orgazmu (pamiętajmy o tym, panowie!). Cieszmy się każdą chwilką.
Co też nie oznacza, że w pewnym momencie nie możecie zechcieć stracić kontroli i po prostu „pieprzyć się jak króliki”, by mieć świetny, ostry orgazm, wieńczący to całe doświadczenie. Wszystkie chwyty dozwolone. Grunt to dobrze nawilżyć ogródek, zanim zacznie się orać i pamiętać o przerwach na głęboki oddech i łyk czystej wody.
Siedzący byk nie spieszy się, a wtedy króliczek chętnie wskakuje na jego gorący róg.
— Łączność
Rozluźniam swój uchwyt
Moja pełnia nie jest zagrożona
Wszystko co dałem sobie
Jest częścią mojego przeznaczenia
Moja Dusza raduje się każdą chwilą
Tą samotną i intymną
I tą pełną dzielenia się
W której…
Wybuchają potencjały
Nie umiem inaczej
Łączę jedno z drugim
Samotność bycia Mistrzem
Z radością bycia Człowiekiem
Nic więcej nie jest…
Wartym powiedzenia
— El Amor
I tak w jej włosach głęboko się zanurzam
I tak podnieca całe moje ciało
Wibruje każda komóreczka mała i duża
I z mojej głowy już wszystko uleciało
Nie wiem jak to robisz!
Nie wiem jakim cudem!
Budzisz we mnie tak wielkie uczucie!
Nie wiem dlaczego tak pragnę znienacka
By swoją dłonią po twych pośladkach…
Delikatnie muskać Ciebie nad ranem
Szeptać do uszka że zawsze będziemy razem
I że Cię kocham jak nic na świecie!
Moje serce wybucha dla Ciebie…
Tylko… tylko dla Ciebie
Nikogo więcej!
Tylko dla Ciebie!
Bo Ty jesteś…
Moim Sercem!
El Amor… el… el amor…
— Dziki akt
Stałaś naga pośród gwiazd