E-book
7.88
drukowana A5
17.78
Archedox

Bezpłatny fragment - Archedox

Część 1


Objętość:
71 str.
ISBN:
978-83-8189-265-0
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 17.78

Część 1

Bunt

Zapytał uczeń mistrza:

— Mistrzu, kiedy będę mistrzem?

— Kiedy przestaniesz mieć mistrza i będziesz miał uczniów — odpowiedział mistrz.

— Kiedy to się stanie, mistrzu?

— Wtedy, gdy przestaniesz zadawać pytania, a zaczniesz udzielać odpowiedzi.

— Jak to osiągnąć?

— Kiedy uwierzysz sam w siebie i własną prawdę, staniesz się mistrzem dla samego siebie, a gdy inni uwierzą w ciebie i twoją prawdę, staniesz się też mistrzem dla nich.

— Jak mam przekonać innych, aby we mnie uwierzyli?

— Odpowiedz na ich pytania, a staniesz się ich nauczycielem. Daj im to, czego pragną, a uczynią ciebie swym władcą.

— Jak mam to zrobić? Mówiąc prawdę?

— Prawda jest najlepszą odpowiedzią, ale też nie zawsze przynosi najlepsze efekty. Czasami kłamstwo przynosi więcej korzyści od prawdy.

— Mam kłamać?

— Czyń to, co przynosi korzyści. Czyn bez pożytku jest jak ziarno, z którego nic nie wyrosło. Czyniąc to, co przynosi korzyści, będziesz odnosił korzyści, bo czyn bez zysku jest czynem bezwartościowym.

— Mistrzu, ja już chcę zostać mistrzem.

— Twoja duma przerasta twoją mądrość. Nie zrozumiałeś tego, co ci powiedziałem, a ty chcesz zostać mistrzem.

— Czy muszę rozumieć wszystko, aby zostać mistrzem?

— Im więcej będziesz rozumiał, tym większym będziesz mistrzem.

— Wystarczy, że będę rozumiał, to co jest mi potrzebne.

— Gdy zrozumiesz więcej niż to, co jest ci potrzebne, zrozumiesz, jak niewiele potrzebujesz.

— Nawet jeżeli masz rację, mistrzu, to czyż nie lepiej być głupim mistrzem niż mądrym uczniem? Mój czas bycia uczniem doszedł końca, a nadszedł czas, abym stał się mistrzem.

— Każdy z nas kieruje własnym losem i sam ponosi tego konsekwencje. Jeżeli chcesz odejść, nie zatrzymam cię, jednak to mistrz powinien decydować, kiedy uczeń stanie się mistrzem.

— Więc zdecyduj, czy jestem gotowy zostać mistrzem. Jak chcesz to zrobić?

— Udowodnij, że jesteś gotów, aby zostać mistrzem.

— Jak mam to udowodnić?

— Uczeń może zastąpić swojego mistrza tylko gdy okaże się lepszy od niego.

— Udowodnij, że jestem gorszy od ciebie. Każdy ma wady, tylko istota idealna ich nie ma. Nie ma ludzi bez wad. Są tylko ci, co lepiej swoje wady ukrywają. Ty również masz wady, mistrzu, bo nie jesteś istotą idealną, a więc dlaczego uważasz się za lepszego niż ja? Nie jesteś lepszy od nikogo, jesteś tylko inny. Każdy z nas jest inny, ale to nie znaczy, że ktoś jest gorszy.

— Jednak jeżeli ci powiem, uczniu, że jestem istotą idealną?

— Tylko Bóg jest idealny. Czy jesteś Bogiem? Jeśli jesteś Bogiem, udowodnij to. Tylko wtedy nie będę mógł udowodnić, że jestem lepszy od ciebie, bo czy można być lepszym od ideału?

— Jak mam ci to udowodnić?

— Jesteś Bogiem więc powinieneś wszystko wiedzieć, również to.

— Może wiem, ale nie wiem, czy ty wiesz, czego chcesz.

— Znowu czegoś nie wiesz. Bóg wie wszystko, więc nie powinien zadawać pytań, tylko udzielać odpowiedzi.

— Czy jesteś Bogiem, aby wiedzieć, co powinien robić Bóg? Tylko Bóg wie, co ma robić Bóg, bo tylko Bóg wie, jakie ma obowiązki, gdyż sam sobie je nadał. Czy Bóg nie ma prawa zadawać pytań, nawet jeśli zna odpowiedzi?

— Uczyń jakiś cud, to uwierzę, że jesteś Bogiem.

— Tylko głupcy potrzebują cudów, aby wierzyć, bo tylko głupiec musi ujrzeć coś niewytłumaczalnego, aby dało mu się coś wytłumaczyć. Ja nie chcę, abyś we mnie wierzył, tylko żebyś mnie zrozumiał.

— Dlaczego?

— Tylko gdy mnie zrozumiesz, będziesz mógł się stać taki jak ja, a więc staniesz się mistrzem.

— Dlaczego chcesz, abym był taki jak ty?

— Sam powiedziałeś że tylko Bóg jest istotą idealną, a więc tylko gdy wszyscy staną się Bogiem, świat może być idealny.

— Może ja nie chcę być taki jak ty, może chcę być sobą?

— Nie chcesz być idealny.

— Jeżeli jesteś idealny, dlaczego nie stworzyłeś świata idealnego?

— Może nie ja stworzyłem świat, tylko go naprawiam, może świat jest idealny, tylko ty tego nie rozumiesz. Plan Boga może zrozumieć tylko Bóg. Gdy nim się staniesz, zrozumiesz, że świat jest taki, jaki być powinien.

— Może tylko kłamiesz, bym w ciebie uwierzył i pozostał twoim uczniem? Ty nie jesteś bez wad, a ja nie jestem gorszy od ciebie, więc nie jesteś Bogiem.

— Udowodnij to, że nim nie jestem, a udowodnisz mój błąd i staniesz się godnym, aby mnie zastąpić.

Jednak wtedy uczeń usłyszał głos wewnętrzny który mu powiedział:

— Zabij go, on nie jest Bogiem. Uważa się za lepszego od ciebie i chce, abyś w to wierzył, po to, by ciebie kontrolować. On nie jest lepszy od ciebie, on nie jest Bogiem, zabij go. Jeśli jest Bogiem, nie będziesz mógł go zabić, Boga nie można zabić.

Uczeń wtedy rzekł do mistrza:

— Mistrzu, nie potrafisz udowodnić, że jesteś Bogiem, więc ja udowodnię, że nim nie jesteś.

— Jak to udowodnisz?

— Boga nie można zabić, a więc jeśli jesteś Bogiem, ja nie zdołam cię zabić.

— Boga nie można zabić, ale ja jestem tylko jego postacią, a każdą postać można zniszczyć. Dlatego nie zabijesz Boga, tylko jego postać. Boga nie można zabić, gdyż nie ma postaci, ale każdą postać Boga można zabić, a wszyscy jesteśmy jego postacią. Ty też jesteś postacią Boga, tylko nie jesteś tego świadom. Sam powiedziałeś, że Bóg jest idealny, a „Twórca Idealny“ tworzy świat idealny i wszystko w tym świecie jest idealne, a wszystko, co jest idealne, jest Bogiem, więc i każdy z nas jest postacią Boga, gdyż jest idealny. Zabijając mnie, nie skrzywdzisz Boga, tylko samego siebie, bo zabijesz również samego siebie. Ze zła może wynikać tylko zło. Siejąc złe ziarno, zbierzesz złe plony, nawet jeśli zasiejesz je na najlepszej ziemi. Chcemy niszczyć to, czego nie rozumiemy, bo nie potrafimy nad tym panować, gdyż nie rozumiejąc tego, nie wiemy, jak to kontrolować, a boimy się tego, nad czym nie potrafimy zapanować, bo gdy nad tym nie panujemy, to może obrócić się przeciwko nam. Gdy zrozumiesz wszystko, nie będziesz chciał zniszczyć niczego, bo zrozumiesz, że wszystko jest potrzebne, a to, co jest niepotrzebne, nie istnieje, gdyż jest niepotrzebne.

— Dlaczego ci nie wierzę?

— Nie chcę, abyś wierzył w moje słowa, tylko je zrozumiał. Gdybyś je rozumiał, zgodziłbyś się z nimi. Jeśli kłamię, dlaczego nie potrafisz tego udowodnić? Każdemu kłamstwu przeczy prawda, a prawdę można udowodnić, bo prawda jest rzeczywista i rzeczywistość jest dowodem prawdy. Prawdy nie można podważyć, tylko kłamstwo, bo prawda nie może zaprzeczyć prawdzie, tylko kłamstwu.

— Nie znam prawdy, która potrafi zaprzeczyć twojej prawdzie, mistrzu, ale może nie dlatego, że takiej prawdy nie ma, tylko dlatego, że tej prawdy jeszcze nie poznałem.

I znowu uczeń usłyszał głos wewnętrzny:

— Zabij go, on kłamie. Miesza ci w głowie, aby cię zniewolić własną prawdą. Zabij go, to zwyciężysz i udowodnisz swoją rację. To, co on mówi, to tylko słowa, a słowa nie dowodzą prawdy, tylko czyny. On sam mówił, że zostaniesz mistrzem, gdy przestaniesz mieć mistrza. Chcesz zostać mistrzem, a słuchasz się go jak uczeń. Zabij go i udowodnij swoją wyższość, bo nawet jeśli on ma rację, to gdy go zabijesz, przestanie ją mieć.

Rzucił się więc uczeń na mistrza i zabił go, tak jak mu pragnienia podpowiadały. Żądze pchają nas do czynów, które krzywdzą innych, bo pragniemy tego, czego nie mamy, a otrzymamy to wtedy, gdy odbieramy komuś, kto to ma.

Droga

Ruszył wtedy uczeń własną drogą, bo zabijając swojego mistrza, przestał iść drogą, po której mistrz go prowadził.

— Którą drogę mam wybrać? — zadał sobie pytanie, stojąc na rozstaju dróg. Drogowskaz wskazał mu wtedy drogę na górę, w lewo, w prawo, do przodu i do tyłu.

— Idź do góry, na górze będziesz ponad wszystkimi — podpowiedziała mu duma.

— Droga na górę zabierze najwięcej siły, a zostawi do wyboru jedynie drogę w dół — odpowiedział mu drogowskaz.

Zignorował to jednak, bo nie miał zamiaru schodzić ze szczytu, gdy już na nim będzie. Poszedł więc drogą na szczyt, z którego będzie mógł patrzyć na wszystkich z góry i karmić swoja dumę tak, aby urosła jeszcze większa, bo tylko osoba, której duma jest większa od dumy innych, chce rządzić innymi. Szedł uczeń tam, gdzie zostanie mistrzem, a widząc tylko swój cel, na drogę nie zwracał uwagi, bo widział już siebie samego na szczycie, ponad wszystkimi i nic poza tym. Ślepca po drodze też nie zauważył, lecz ślepiec zobaczył jego.

— Dokąd idziesz? — zapytał ślepiec.

— Na górę — odpowiedział z dumą uczeń.

— Po co?

— Po władzę.

— Do czego ci ona potrzebna?

— Aby wszyscy wiedzieli, że ja mam rację i jestem najlepszy ze wszystkich.

— Czy potrzebujesz władzy, aby to udowodnić? To, że jesteś ponad wszystkimi, nie znaczy, że jesteś lepszy od wszystkich.

— Czyż władza nie jest siłą, dzięki której przekonujesz ludzi do własnej prawdy?

— Siłą przekonasz tylko słabych, którzy się boją siły i dlatego w twoją prawdę uwierzą, lecz jej nie zrozumieją. Prawda nie potrzebuje siły, aby ją udowodnić, i siłą prawdy nie zmienisz, bo siłą możesz tylko zmieniać ludzi, a nie prawdę.

— Kim jesteś, żeby mi mówić, co mogę, a czego nie mogę, ślepcze?

— Nie mówię ci, co możesz, a czego nie, tylko co można zrobić, a czego nie można.

— Więc którą drogę mam wybrać, ślepcze, i dlaczego mam być pewny, że na niej znajdę to, co chcę znaleźć?

— To jest twoje pytanie?

— Tak, a czy masz rozwiązanie?

— Rozwiązania są jak labirynty. Nigdy nie wiesz, czy droga w labiryncie doprowadzi ciebie tam, gdzie chcesz, dopóki nie dojdziesz do jej końca. Nie możesz być pewny tego, gdzie życie cię zaprowadzi, a życie to twój najważniejszy towarzysz. Nie strać go po drodze, bo nigdzie nie dojdziesz.

— Ślepiec będzie mnie prowadził przez życie, jak życia nie widział! Jesteś nie tylko ślepcem, ale też szaleńcem.

— Czyż to nie szaleńcy rządzą światem, a głupcy się ich słuchają, bo tylko wariat jest na tyle szalony, aby uwierzyć, że poznał prawdę, a tylko głupiec jest na tyle głupi, aby uwierzyć w prawdę wypowiedzianą przez wariata, gdyż sam własnej prawdy nie znalazł.

— Szukaj innego głupca, ślepcze, może on ciebie posłucha.

— Moje życie to ciemności, więc ja niczego znaleźć nie mogę, tylko mnie można znaleźć. Nie widziałem nic i nic pewnie już nie zobaczę, jednak wiedziałem, że tylko ten, kto idzie, gdzieś dojdzie. Nie wybierałem drogi, bo każda z dróg była dla mnie ciemnością. Szedłem, aby iść i tam, gdzie doszedłem, był mój cel. Ty nie widzisz swojej drogi, bo widzisz tylko cel, który chcesz osiągnąć, a to droga uczy nas, jak po niej chodzić. Jeśli nie będziesz widział swojej drogi i nie będziesz umiał po niej chodzić, to nigdzie nie dojdziesz. Widzisz więcej niż ja, ale wiesz tyle samo o swojej drodze, co i ja, lecz jeszcze o tym nie wiesz. Idź tą drogą, po której iść umiesz, bo tylko na tę drogę będziesz przygotowany i tylko tę drogę zdołasz przejść, a to, co znajdziesz na jej końcu, będzie twoim celem. Zaakceptuj to, bo osiągniesz tylko to, co możesz osiągnąć, a nie to, co chcesz, gdyż życie nie pozwoli ci na więcej, niż jest to możliwe. Ludzie chcą więcej, niż mogą, a czasami, zanim to zrozumieją, jest już za późno.

— Idź, ślepcze, swoją drogą, choć żadną nigdzie nie dojdziesz. Mówisz mi, co zobaczę, choć sam nic nie widziałeś.

— To nieważne, którą drogą pójdziesz. I tak nie znajdziesz tego, co chcesz, bo nie rozumiesz, czego naprawdę chcesz. Nieważne, którą drogą ja pójdę. Nie odczuję rozczarowania tym, co znajdę, bo niczego nie szukam poza życiem. Szukasz czegoś i nawet nie wiesz, czy to znajdziesz. Im więcej chcesz, tym więcej potrzebujesz, a gdy potrzeby nie zaspokoimy, to odczuwamy cierpienie, więc im więcej chcesz, tym więcej cierpienia odczuwasz, gdy tego nie osiągniesz. Człowiek, który chce dużo, może za późno zrozumieć, że to za dużo jak na jego możliwości. Ja żyję w spokoju. Ty może go znajdziesz.

— Nie wierzę w twoje słowa, ślepcze.

— Nie chcę, abyś wierzył w moje słowa, tylko je zrozumiał. Gdybyś je rozumiał, zgodziłbyś się z nimi.

— Kiedyś już to usłyszałem.

— Od kogo?

— Nie musisz wiedzieć.

— Czy mnie też zabijesz, jak jego?

— Nikogo nie zabiłem, ślepcze.

— Tylko zło kryje się za kłamstwem, bo dobro nie musi się obawiać prawdy. Ukrywamy to, czego nie chcemy ujawnić w obawie przed konsekwencjami, a czy dobro musi się obawiać konsekwencji dobra? Nie, gdyż będą dobre.

— Uważasz się, ślepcze, za proroka, a jesteś tylko szaleńcem.

— Czym różni się prorok od szaleńca? Tylko tym, że szaleńcowi nikt nie uwierzył.

— Więc ty jesteś szaleńcem, ślepcze, bo nie widzę nikogo wokół ciebie, kto by ci wierzył.

— Ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć. Poznaj ludzkie pragnienia, a będziesz wiedział, co mówić, aby ci wierzyli.

— Ślepcze, jesteś szalony i głupi, bo uwierzyłeś, że ujrzałeś prawdę, choć nic nie widzisz. Nie warto z tobą rozmawiać, straciłem tylko czas.

— Uważaj, abyś nie stracił więcej.

Odszedł więc uczeń od ślepca, nie rozumiejąc tego co ślepiec do niego mówił.

Mój mistrzu, dlaczego on ślepca nie zrozumiał? Ślepiec był szaleńcem czy głupcem?

Mądry zrozumie głupotę, ale głupiec mądrości nie, a ci, co nie potrafią zrozumieć prawdy, muszą jej doświadczyć, aby zrozumieć. Życie jest po to, aby doświadczać nas prawdą, bo bez doświadczenia prawdy nie zawsze potrafimy ją zrozumieć, a na pewno nie potrafimy w nią uwierzyć, bo doświadczyć można tylko tego, co istnieje, a to, co istnieje, jest prawdą, więc doświadczenie jest dowodem prawdy.

Jeśli wiem coś, mistrzu, to nie muszę w to wierzyć. Wierzę w coś, gdy nie mam pewności. Po co mam wierzyć w prawdę? Jeśli jest ona prawdą, to o tym wiem, a nie wierzę w to.

Aby poznać prawdę, musisz ją udowodnić, a dowód prawdy również musi być prawdziwy, więc i dowód musisz udowodnić. Idąc tą drogą, dochodzisz do „Pierwotnej Przyczyny Wszystkiego”, która jest dowodem samym w sobie dla siebie i prawdą, z której wynika każda prawda. A gdy poznasz „Pierwotną Przyczynę Wszystkiego”, nie będziesz musiał wierzyć w prawdę, bo będziesz jej pewny.

Potrzebujemy poznania „Pierwotnej Prawdy”?

Życie to potrzeby, a największą z potrzeb jest życie, bo bez życia być nie możemy, a gdy przestaniemy istnieć, czy jakakolwiek prawda będzie miała dla nas znaczenie? Jednak aby przeżyć, nie musimy znać całej prawdy, a tylko tę, która jest nam potrzebna do życia, bo nie znając „Prawd Życiowych”, nie będziemy wiedzieli, jak żyć.

Czy utrata życia to koniec, mistrzu?

Koniec jest, gdy już nic dalej nie ma, a zawsze jest coś dalej.

Co było dalej?

Dalej była droga, która prowadziła ucznia na szczyt i z każdym krokiem, gdy był coraz wyżej, tym bardziej patrzył na innych z góry, a ci, co patrzyli na niego z dołu, widzieli w nim wyższość nad sobą i chcieli być tacy jak on, więc zaczęli prosić go, aby uczynił ich swoimi uczniami. Stał się wtedy ich mistrzem, gdyż oni sami chcieli patrzeć na innych z góry, a nie wiedzieli, jak to robić, więc poszli jego drogą, bo pragnęli tego samego co on. Uwierzyli, że on im pokaże, jak to osiągnąć.

Mój mistrzu, dlaczego ludzie chcą patrzeć na innych z góry?

Gdyż chcą się czuć od nich lepsi, jednak taką potrzebę mają ci, co nie potrafią udowodnić swojej wartości i czują się przez to gorsi, a nie chcąc tego uczucia, szukają zła w innych, aby poczuć się dobrymi, więc własnego zła nie widzą, bo dzięki temu czują się lepsi. Kto nie widzi zła w sobie, ten nie stanie się dobry, bo z własnym złem nie będzie walczył, gdyż jego nie widzi. Kto widzi tylko zło w innych, będzie walczył z innymi, aby poczuć się lepszym, jednak nim nie będąc. Kto walki szuka, dobrym być nie może, bo wojna to ból, a zadawanie bólu na miano dobra nie zasługuje. Każdy, kto chce być lepszy od innych, stanie się gorszy, gdyż aby stać się lepszy, musisz uczynić kogoś gorszym, a złem jest czynić ludzi gorszymi. Lepszy staniesz się tylko, gdy ludzi uczynisz lepszymi. Każdy, kto widzi zło w innych, a nie w sobie, jest hipokrytą, a każdy hipokryta jest kłamcą, a czy kłamcom można wierzyć? Ich właśnie znalazł mistrz na swej drodze, bo był taki sam jak oni, a ci, co zmierzają do tego samego celu, prędzej lub później się spotkają, bo wspólny cel łączy.

Empatia

Szedł mistrz swoją drogą, lecz już nie sam. Prowadził za sobą uczniów, którzy w jego słowa uwierzyli, ale same słowa nie dowodzą jeszcze niczego, a za wielkimi ludźmi wielkie czyny stoją. Wiedział o tym mistrz i wiedział też, że musi udowodnić swoją wielkość, bo bez dowodów prawda nie jest prawdą, a z dowodem nawet kłamstwo stanie się prawdą. Wtedy mistrz usłyszał krzyk więźnia odbywającego swoją karę w celi.

— Strach rodzi agresję, którą chcemy się bronić przed tym, czego się boimy. Agresja krzywdzi ludzi, a krzywda tworzy nienawiść, z której powstaje chęć zemsty i ona przeradza się w agresję, zadając ból, którego się boimy. „Koło Agresji” się zamyka i kręci się cały czas, dopóki jedno z jej ogniw nie odpadnie. Odrzuć jedną z części koła, a całe koło się rozpadnie.

Jednak więźnia pilnowali ludzie, którzy go tam wtrącili za to, co im on uczynił. Zaczęli więc krzyczeć głośno, tak aby głosu więźnia nikt nie usłyszał.

— Będziecie słuchać się więźnia, to jak on skończycie. Chcecie, aby więzień was nauczał, to pójdziecie w jego ślady.

Wtedy więzień im odpowiedział:

— Nie nauczam, lecz radzę innym, jakich błędów nie popełniać. Na błędach człowiek się uczy, a ja zrozumiałem swoje błędy i chcę przestrzec innych przed tymi samymi pomyłkami, które uczyniłem.

— Dlaczego nie pomyślałeś o konsekwencjach swoich decyzji, zanim je podjąłeś?

— Każda z decyzji naszego życia okazuje się słuszna dopiero, gdy ją zrealizujemy i ujrzymy jej efekty.

— Zrozumiałeś swój błąd dopiero, jak poczułeś ból, który sam zadawałeś. Teraz czuj ten ból przez cały czas, abyś nie zapomniał swoich błędów.

— Zrozumiałem, czym jest ból dopiero, gdy sam go zaznałem, bo jak miałem go rozumieć, nie wiedząc, czym jest?

— Nie wiedziałeś, czym jest ból, lecz umiałeś go zadawać innym?

— Zadawałem ból ludziom, bo nie rozumiałem, jak wielką krzywdę im czynię i tym samym jak sam krzywdzę siebie.

— Czym jest więc ból, jeśli go tak dobrze zrozumiałeś?

— Jest tym, czego się boimy i w obawie przed nim sami go zadajemy innym, myśląc, że dzięki temu inni będą się bać nam ból zadawać. Jednak ludzie boją się, dopóki czują słabość, a gdy odnajdą siłę większą niż twoja, przyjdą oddać to, czego od ciebie zaznali.

— Teraz jest już za późno. Zostaniesz tam, gdzie jesteś, bo tutaj skrzywdzić już nikogo nie możesz.

Wtedy mistrz przerwał im, mówiąc:

— Wypuście go! Jeśli naprawdę zrozumiał swój błąd, więcej go nie popełni. Nie musicie się go obawiać.

— Nie mów nam, co musimy. My wiemy lepiej, co powinniśmy robić. Kim jesteś, aby nam rozkazywać? — powiedzieli strażnicy, jednak mistrz nie chciał skończyć.

— Czyż czyniąc to samo, co on, nie zasługujecie na to samo, co on?

— Uważaj, bo sam zaraz na to zasłużysz. Idź stąd, bo trafisz tam, gdzie on, i tam będziesz go bronił.

— Odejdę, ale tu jeszcze wrócę i wtedy się mnie już posłuchacie, bo jak wrócę, to silniejszy będę, niż wy jesteście, a tylko siłą mogę was przekonać, bo siłę, a nie słowa rozumiecie.

Jednak więzień się wtedy do niego odezwał w te słowa:

— Twojej sile się poddadzą, bo będą się jej bać, a nie dlatego, że będą się z tobą zgadzać. Nie popełniaj mojego błędu. Walcząc siłą, siłę napotkasz.

— Wolisz zostać tam, gdzie jesteś, więźniu? Powiedziałem, że cię uwolnię, i tak uczynię, a jak to zrobię, to już zależy ode mnie — powiedział z dumą mistrz, bo przyszedł udowodnić wyższość nad innymi, a zmieniając własne decyzje, podważasz ich wiarygodność i własną również. Rozumiał to mistrz i wiedział, że nawet gdy popełniasz błąd, to tak, aby inni o tym nie wiedzieli, bo wtedy nie mogą twojego błędu wykorzystać przeciwko tobie. Jednak groźby mistrza jedynie rozbawiły strażników, którzy mu odpowiedzieli:

— Grozisz nam, choć nie masz czym. Przyjdź do nas i pokaż nam, co możesz, bo inaczej my przyjdziemy po ciebie i pokażemy, co się stanie, albo uciekaj, zanim to zrobimy i będziesz tego żałował.

Tak też mistrz uczynił. Uciekł, bo nie tylko dumy się słuchał, ale również strachu, jednak ze strachu być dumnym nie można, dlatego ukrył go za swoją dumą i kłamstwem.

Duma

Uciekał mistrz, bo widział większość przeciwko sobie i zrozumiał, że większość daje siłę, którą można wpływać na mniejszość, a gdy strach zaczął go opuszczać, gdyż przestał widzieć zagrożenie, spotkał na swojej drodze staruszkę, która się do niego odezwała:

— Przed kim tak uciekasz?

— Nie uciekam — odpowiedział.

— Widzę, że uciekasz.

— Nie uciekam, tylko biegnę.

— Duma nie pozwala ci się przyznać do prawdy, bo boisz się, że ją stracisz. Dlaczego tak się słuchasz swojej dumy?

— Dumy nikt nie może zabrać, ale można ją samemu stracić. Dlatego duma jest czymś całkowicie własnym, czymś, co ciebie nie porzuci, tylko ty możesz ją porzucić, więc czyż nie jest tym samym, co najlepszy przyjaciel, który sam nigdy od ciebie nie odejdzie, a tylko ty możesz od niego odejść. Kim bym był, gdybym opuścił najlepszego przyjaciela?

— Nikt ci dumy nie zabierze, ale to nie znaczy, że musisz jej cały czas słuchać.

— Duma to moje poczucie wartości, które daje mi wiarę w siebie i w to, co chcę uczynić.

— Co chcesz uczynić?

— Chcę wejść na szczyt, który mnie wyniesie ponad wszystkich.

— Poczucie wartości nie musi oznaczać poczucia bycia lepszym od wszystkich. Jesteśmy tylko ludźmi, wszyscy popełniamy błędy, gdyż nikt nie jest idealny. Dlaczego chcesz czuć się lepszy od innych? Czyżbyś popełnił tyle błędów, że czujesz się gorszy?

— Wszyscy popełniamy błędy, jednak nie wszyscy muszą o tym wiedzieć. Gdy ludzie znają twoje błędy, mogą je wykorzystać przeciwko tobie. Nie ma ludzi idealnych, są tylko ci, co swoje wady lepiej ukrywają. Kiedy będę na szczycie i wszyscy będą na mnie patrzeć z dołu, to nawet moje wady staną się zaletami, bo czyż wady ludzi lepszych nie są lepsze od zalet ludzi gorszych?

— Kim są ludzie gorsi, a kim lepsi?

— Gorsi są ci, co nie mają racji, więc lepsi ją mają. Czyż jedno nie wynika z drugiego?

— Jak osądzasz, że jedni mają rację, a inni nie?

— Rację mają ci, co swoją rację udowodnią, a tylko zwyciężając tych, którzy przeczą twojej prawdzie, udowadniasz swoją rację. Czyż zwyciężając nie udowadniasz, że masz rację.

— Zwycięzcy zawsze mają rację?

— Zwycięzcy mają rację nawet gdy się mylą, bo zwycięzcy decydują, czym jest prawda i mogą nawet z kłamstwa uczynić prawdę. Wygrywa nie ten, co ma rację, lecz ten, co wygrywa, ma rację.

— Więc chcesz mieć rację czy poznać prawdę?

— Zwyciężając przeciwników, udowodnię swoją rację, a poznając prawdę dowiem się, jak to zrobić.

— Jak już osiągniesz swój szczyt, to będziesz szczęśliwy?

— Tego nie wiem, ale wiem, że wtedy inni będą patrzeć na mnie z dołu, a ja będę patrzeć na nich z góry i tego pragnę. czy szczęście to nie realizowanie pragnień?

— Tego chcesz, aby inni widzieli ciebie lepszym. Chcesz czuć się lepszym kosztem tego, że inni będą czuć się gorsi. Chcesz czegoś, odbierając to innym. Uważaj, bo jeśli zabierzesz coś innym, oni to mogą później zabrać tobie.

— Dumy nie można nikomu zabrać, można ją tylko stracić i ci, którzy dumy nie mają, to jej nie stracą, a przy mnie nauczą się, czym jest duma.

— Chcesz walczyć o własną dumę. Sam powiedziałeś, że dumy nikomu nie można odebrać, tylko samemu można ją stracić. O dumę walczą ci, którzy jej nie mają, więc z kim chcesz o nią walczyć? Jeśli sam ją straciłeś, to chyba sam ze sobą będziesz walczył o własną dumę.

— Nie mogę walczyć ze sobą.

— Jeśli nie osiągasz tego, czego chciałeś, to przegrywasz nie z przeciwnikiem, lecz sam ze sobą, bo przegrałeś przez własne błędy. Kto błędów nie popełnia, ten nie przegrywa. Popełniamy błędy przez własne słabości i niezrozumienie. Wygraj z własnymi słabościami, a będziesz niepokonany, zrozum wszystko, a będziesz rozumiał co zrobić, aby wygrać. Jednak pamiętaj, że jak już wejdziesz na swój szczyt, to i tak zaufać będziesz mógł tylko tym, którzy są przy tobie bez względu na twoje osiągnięcia.

— Ja nie ufam nikomu.

— I nikt, kto ciebie pozna, też tobie nie zaufa.

Jednak tego już mistrz nie słyszał, ponieważ myślał o czymś innym niż słuchanie starszej kobiety. Czekała go jeszcze daleka droga, bo im wyższy szczyt sobie wybierzesz, tym dłuższa droga ciebie czeka, a ambicje mistrza sięgały najwyższych szczytów — przynajmniej tych, które chciał ujrzeć.

Przekonanie

Idąc do miasta, spotkał mistrz człowieka, który nic nie robił, dlatego spytał go:

— Czemu nic nie robisz?

Wtedy mistrz usłyszał od niego:

— Po co? Nieważne, co zrobię, to będzie źle, więc czy nie lepiej, abym nic nie robił?

— Dlaczego uważasz, że wszystko, co zrobiłeś, było złe?

— Bo wszyscy mi tak mówią.

— Czy to, co czynisz dla innych czy dla siebie? Czy żyjesz dla innych, czy dla siebie?

— Czy to ważne? Jeśli wszyscy tak mówią, to musi to być prawdą.

— Nie mierz prawdy liczbą osób, które w nią wierzą. Ludzie mówią to, co inni mówią, gdyż boją się mówić to, co myślą, jeśli myślą inaczej niż wszyscy, bo wtedy mogą być odrzuceni przez wszystkich, a odrzucenia człowiek się boi dlatego, że łatwiej jest żyć razem niż samemu. Człowiek jest istotą społeczną i w społeczeństwie jest jego miejsce. Jeśli nic nie dasz społeczeństwu, nie oczekuj też od niego za wiele. Jednak to nie znaczy, że nie możesz być sobą. Jeśli będziesz myślał jak inni, nie będziesz wiedział, co sam myślisz, a nie myśląc samodzielnie, myślenia się nie nauczysz. Rób to, co chcą inni, a będziesz żył tak, jak inni chcą, i wtedy nawet twoje życie nie będzie twoim. Idąc ze wszystkimi dojdziesz tam gdzie wszyscy. Jeżeli chcesz iść własną drogą musisz się odłączyć od wszystkich a gdy inni ujrzą że twoja droga jest dobra, też nią pójdą.

— Nie chcę być sam, lecz nikt mnie nie chce takiego, jakim jestem. I co mam zrobić? Zmienić się i przestać być sobą, a zacząć być takim jak inni, aby móc żyć wśród innych?

— Możesz być sobą pod warunkiem, że to, kim jesteś, jest dobre dla innych. Gdy inni będą widzieć, że to, kim jesteś, jest dla nich korzystne, to nie będą chcieli ciebie zmieniać. Człowiek nie akceptuje tego, co jest dla niego niekorzystne, więc przekonaj innych, że to, kim jesteś, przyniesie korzyść.

— Dlaczego nie mogę być sobą, nawet jeśli nie wnoszę tym nic dla ludzi? Czy nie mogą mnie akceptować takim, jakim jestem?

— Każda społeczność zmierza do jakiegoś celu, a jeśli ty nie zmierzasz razem z nimi i nie pomagasz im w tym, to nie oczekuj od nich pomocy.

— Jak mam ich przekonać, że to, kim jestem, jest dla nich dobre?

— Dowiedz się, czego chcą inni, i przekonaj ich, że od ciebie to dostaną.

— Jak mam się przyłączyć do ludzi, aby poznać ich pragnienia?

— Możesz przyłączyć się do społeczności, ale w każdej społeczności jest ustalona hierarchia i będziesz musiał się do niej dostosować, a więc będziesz musiał się zmienić, aby żyć tak, jak chce grupa. Możesz też stworzyć własną społeczność z tych, którzy do żadnej nie należą i są odrzuceni przez ludzi, gdyż takie osoby najbardziej potrzebują poczucia bezpieczeństwa i akceptacji, a to znajdą w społeczności, która ich przyjmie. Ludzie uwierzą w ciebie, gdy będą widzieć, że inni w ciebie też wierzą. Ludzie będą cię słuchać, gdy ujrzą, że inni ciebie słuchają. Człowiek robi to, co inni ludzie, bo żyje wśród nich i uczy się od nich, jak żyć, lecz są ci, którzy się uczą i ci, co nauczają. Są ci, którzy słuchają i ci, którzy mówią. Mów tak, aby ciebie słuchali, czyli mów to, co chcą usłyszeć, bo wtedy będą słuchać. Obiecaj im to, co chcą, a w ciebie uwierzą i staną po twojej stronie. Słuchaj ludzi, ale się ich nie słuchaj, bo gdy będziesz myślał tak jak inni, nie będziesz myślał sam. Idź własną drogą, a gdy ludzie ujrzą że twoja droga przynosi korzyści, pójdą za tobą.

— A ty gdzie idziesz?

— Do miasta, mówić do tych, którzy chcą słuchać.

— Sam jeden chcesz do nich przemówić, do wszystkich? A jeśli nie będą chcieli cię słuchać? Znikniesz w tłumie razem ze swoimi słowami.

— Nie jestem sam. Ze mną są ci, którzy już we mnie uwierzyli, i oni są już w mieście, zapowiadają moje przyjście. Niech wszyscy będą przygotowani na moje nadejście, bo kto jest gotowy na moje przyjście, będzie gotowy na moje słowa.

— Przyłącz się do mnie i pójdź do miasta przede mną. Powiedz wszystkim, że wielki mistrz nadchodzi i wielkie słowa chce wypowiedzieć do wszystkich. Opowiedz im, że uzdrawiam chorych i zmieniam ludzkie życie na lepsze. Niech przygotowani będą na nadejście wielkiego mistrza, a ci, którzy w to uwierzą, będą na mnie czekać. A jeśli uwierzą w twoje słowa, to ich wiara będzie jeszcze silniejsza, gdy usłyszą moje. Ja przychodzę dać ludziom nadzieję na lepszą przyszłość, a dam ją tym, którzy tego potrzebują, bo kto tego nie potrzebuje, nie będzie tego chciał, więc po co mu to ofiarować?

— Czy nadzieja to nie za mało?

— Nadzieja jest początkiem, bez którego nic się nie zacznie, a gdy odnajdą w moich słowach nadzieję na lepszą przyszłość, to znajdą wiarę, która da im siłę, a dzięki niej poprowadzę ich do lepszej przyszłości.

— To są tylko słowa, które nie dowodzą tego, że tak się stanie.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 17.78