Apogeum miłości
Gdyby wampir mógł pokochać anioła? A odwrotnie? Jeśli Anioł kocha wampira? Jego Upadek był niezwykły. Jak miał powrócić do świetlności? Jeden błąd kosztował go całe życie. Jak to się zaczęło? Czy ona zdoła mu zaufać i zmienić swoją naturę? Czy uda im się powrócić do Nieba? Bo tam było jej miejsce do czasu jego błędu …
Prolog
Gabriel spadał otaczała go ciemność, rozmyślał o tym co się stało. Dlaczego został stracony z piedestału, czas nie był dla niego łaskawy. Pierwszy raz to on zawiódł Stwórcę. Nie tylko stracił człowieka którego był Aniołem Stróżem ale tez zakochał się w niej, a nie była to miłość jaka mógł jej okazywać, nie mógł z nią rozmawiać ani jej dotknąć. Tylko czuwać i chronić, jednak jeden błąd zmienił wszystko. Stracił nie tylko ją ale także miejsce w Niebiosach. Nazywał się Archanioł Gabriel i był najstarszym Archaniołem, Pierwszym oraz Najbardziej zaufanym. Stwórca powierzał mu zawsze życie najważniejszych istot ludzkich które miały do wykonania ważne misje na Ziemi. Kiedy tak spadał przypomniał sobie jak to wszystko się zaczęło. Cassandra Lauren Vreen mieszkała z rodzicami i siostrą w małej wsi na południe od Arizony. Lato tam było gorące zwłaszcza to w którym Cassandra przyszła na świat. Wcześniej jej dusza zamieszkiwała Niebiosa, tam jako dusza mieszkała na polanie. Razem z innymi radowała się każdym dniem, który mógł być tym w którym zostaną zesłane na ziemie. Duszami opiekował się Archanioł Izaak, który był też najlepszym przyjacielem Gabriela. Razem otrzymali swoich podopiecznych, Izaak otrzymał zadanie opieki nad Aaronem Rubinsonem, który miał zostać mężem Cassandry. Takie było przeznaczenie i wola Stwórcy. Jednak był ktoś kto chętnie niszczył Jego plany to Lucyfer. Pierwszy Upadły Anioł, po nim upadali kolejni ale nigdy nie spotkało to Archaniołów. Gabriel miał już tysiące podopiecznych, właśnie odeszła z ziemi do Nieba jego ostatnia podopieczna Marcia Mary Brown przeżywszy szczęśliwe życie pełne miłości i oddania Bogu. Po 107 latach pożegnała się z dziećmi i wnukami po czym wróciła do Nieba. Bóg przyjął ją z otwartymi ramionami. Swoim życiem udowodniła że dobro i wiara są kluczem do długiego życia. Gabriel także uściskał Mary. Bo dla niego była Mary, pogodna, uczciwa i uczynna tak ją określał. Nawet kiedy sama miała mało to i tak umiała się dzielić. Przypomniał sobie dzień jej narodzin, dorastanie, zaręczyny i ślub. Wiodła życie skromne ale szczęśliwe. Dała mu tyle radości, była inna niż Cassandra. Różniły się wszystkim, charakterem, wyglądem. Cassandra była żywiołowa, impulsywna i śmiała. Wytrwale dążyła do celu, zaś Mary była wycofana, ale uprzejma, opiekuńcza i spokojna. Lubiła pomagać i dawać. Cass była ambitna i lubiła stawiać na swoim. Każdy ją uwielbiał a rodzice rozpieszczali jako że była młodszym dzieckiem. Były Archanioł pamiętał kiedy pierwszy raz spotkał Cassandre. Było to w dniu kiedy jej dusza schodziła na ziemie aby zacząć swoje życie, ubrana była w długa biała suknie jak wszystkie dusze. Miała zapleciony warkocz i piękne kasztanowe włosy. Ten obraz zapisał się w jego pamięci. Jaka była jego radość kiedy Stwórca ogłosił ze to on, Gabriel obejmie pieczę nad ta dusza. Wiedział że to trudne zadanie gdyż Lucyfer chciał zawładnąć Cassandrą i jej duszą. Miała misję od Boga do spełnienia i Upadli chcieli ją zniszczyć. Archanioł walczył dzielnie o jej duszę, toczył bitwy od dnia jej narodzin i do końca jej dwudziestoletniego życia wygrywał. Jednak jedna chwila sprawiła że przegrał, Stwórca musiał go ukarać choć tak bardzo kochał swoje dzieci, zwłaszcza Archaniołów bo byli Wybrańcami. Stworzeni do walki o dusze ludzkie, kilku już stracił i musiał ich zastąpić. Tej straty jednak nie mógł przeboleć. Wiele dni Bóg płakał a anioły razem z nim. Z nieba spadały ich łzy.
Spadając Upadły anioł miał czas pomyśleć o wszystkim co się wydarzyło w ostatnim czasie. O sobie, Mary, Izaaku który także został zesłany na ziemię jako upadły. Ale teraz chciał przypomnieć sobie Cassandrę. Dzień jej urodzin, pojawiła się na ziemi latem. Był gorący poranek, na dworze słychać było ćwierkanie ptaków, psy wesoło biegały po polu, Dominica Lou biegała po całym domu śmiejąc się i śpiewając. Dziś miała poznać swoją młodszą siostrę. Miała już 4 latka, uważała się za dorosłą pannę. Przygotowała pokoik z rodzicami, tata sam wykonał kołyskę, mama pomalowała na ścianach motylki, serduszka i ptaszki. Dominica ułożyła kocyk w kołysce z pomocą mamy, urwała kilka kwiatków z ogródka i włożyła do wazonu z woda. Była już gotowa na rodzeństwo, mama od rana źle się czuła i wszyscy mieli nadzieje, że to już. Lekarz wezwany przez tatę oznajmił, że już się zaczęło. Tata pomagał przy porodzie a Dominica była pod opieką babci. Wierciła się nie mogąc się doczekać, wszędzie jej było pełno. Kiedy zobaczyła tatę od razu do niego skoczyła.
— Tata tata! — krzyczała ściskając szyje ojca. — Jak mamusia? Gdzie Cass? — zapytała dziewczynka patrząc z uwagą na tatę.
— Dobrze, już po wszystkim. Obie czują się dobrze, za chwile będziesz mogła je zobaczyć. — powiedział tata i zabrał córkę do mamy i siostry.
Cassandra była cudownym niemowlakiem. Dużo spała, mało płakała i ciągle się śmiała. Dni mijały jej na zabawie z rodzicami, siostrą i dziadkami. Kiedy wychodził jej pierwszy ząbek nie mogła spać i gdy tylko zaczęła płakać mama od razu była na nogach. Czasem zdawało jej się że pochyla się nad nią jakiś mężczyzna, tak to Gabriel. Nucił jej kołysanki, śpiewał piękne piosenki i uspokajał jej płacz, czasem nawet do niej mówił a ona odpowiadała mu w swoim języku który Gabriel znał i rozumiał. Dni mijały, lata i w końcu Cassandra stała się młodą kobietą, właśnie skończyła 14 lat. Przyjęcie było wyborne, a inne dzieci wesołe i bawiły się na całego, mama dziewczynki upiekła tort, a starsza siostra uszyła dla niej piękną różową sukienkę. Podobała się każdej osobie która się zjawiła. W tym dniu stoczył pierwszą poważną bitwę o Cass, Lucyfer wysłał Najemników, najgorszych z Upadłych Aniołów. Byli żądni krwi, mroczni, bez sumienia. Podróżowali z wampirami, którzy przemieniali swoje ofiary w bestie. Tego dnia ponieśli porażkę ponieważ przy boku Gabiela walczyli inni. Zwłaszcza Izaak, który bronił Aarona, późniejszego narzeczonego Cass. Krew lala się strumieniami, dobrze ze dzieci tego nie widziały. Dziewczęta rosły i kiedy Dominica skończyła 19 lat wyszła za mąż za Hrabiego z Montany. Nie wiedziała o nim zbyt wiele ale tak zadecydowali rodzice, był dobry dla niej i pozwalał jej spełniać marzenia.
W dniu wesela do Montany przybyli Upadli na czele z demonem zwanym Ariel i Mefistofeles z kilkoma wampirami. Jednak Gabriel i Izaak byli dla nich za silni i przegrali. Amy, książę piekieł nie był zadowolony z ich poczynań ale dał im kolejną szansę. Kilkakrotnie go zawiedli, aż do dnia w którym Cassandra stała się wampirem. Wtedy Lucyfer i Amy radowali się, ponieważ plany Zbawiciela nie mogły się udać skoro to oni mieli Cassandrę. Najlepsze jednak co spotkało Gabriela nadeszło chwilę później kiedy Bóg strącił go z piedestału, pozwolił mu zamieszkać na Ziemi a nie w piekle. Na tyle miłosierdzia mógł liczyć, chciał by Gabriel odkupił swoje winy a nie żeby umarł. Stwórca wiedział, że jeśli pozwoli zesłać Gabriela do piekła wtedy Upadli na pewno go zniszczą. Sąd Ostateczny jaki spotkał Archanioła był najgorsza częścią jego życia. Stracił nie tylko dom, zaufanie Stwórcy ale także przyjaźń Archaniołów Michała i Rafała. A ten zawód w ich oczach złamał serce Gabrielowi, opłakiwał więc stratę kilku ważnych dla niego osób.
Otworzył oczy, nadal spadał, przypomniał sobie jak to wszystko było. Łzy spływały mu po twarzy. Nie mógł przestać płakać, stracił nie tylko swoje miejsce obok Stwórcy ale również braci i ukochaną.
— Cassandra! — krzyczał w nicość. Nikt mu nie odpowiedział, może jeśli ją znajdzie przypomni sobie o nim.
Kiedy znów zamknął oczy stanął mu przed oczami obraz zebranych Archaniołów. W środku siedział Bóg a po jego bokach Michał i Rafał, na miejscu tego pierwszego zasiadał wcześniej Gabriel. Jak mógł tak się zachować? Zastanawiał się, dlaczego chwila nieuwagi tak wiele go kosztowała.
— Zebraliśmy się dziś aby z żalem pożegnać naszych umiłowanych braci.: Izaaka i Gabriela. Pierwszy z nich nie wypełnił swojego zadania, czyli ochrony Aarona. Przez nieuwagę został zaatakowany przez upadłych i zabity. Bardzo ubolewamy nad tą stratą, gdyż miał on wraz z przyszłą żoną odkupić winy Upadłych Aniołów i sprowadzić ich znów do Niebios. Tak się już nie stanie, oboje z narzeczoną umarli i są teraz pod władaniem Lucyfera. — powiedział z żalem Rafał.
— Cassandra została zamordowana chwilę później — dodał z żalem Michał. — Odpowiadał za nią nasz najwyższy rangą brat, ten który chronił całe Niebiosa i miał przynieść nam ostateczne zwycięstwo ze złem, umiłowany Archanioł Gabriel.
Zawrzało, wszyscy Archaniołowie nie mogli uwierzyć że klęskę poniósł ten z braci który zawsze wygrywał ze złem. Zebrani opuścili głowy i czekali aż wypowie się sam Stwórca.
— Bracie mój umiłowany, nie spodziewałem się takiego zawodu po Tobie. Straciłeś naszą nadzieję na zwycięstwo ze złem, Cassandra miała ich wyzwolić z klątwy upadłości a ty Gabrielu pozwoliłeś ją nam zabrać. A to nie jedyna twoja wina, aniołom nie wolno kochać ludzi w ten sposób jak ty pokochałeś ją. Myślałem, że to minie, ale z każdym dniem pogłębiałeś się w tym i straciłeś ją także ty. A teraz skazuję was na upadek. Wyrzucam was z Niebios, ale daję wam szansę naprawienia swoich win. Jeśli nawrócicie upadłych i otrzymają moją łaskę wam także pozwolę wrócić do Niebios. Zaczniecie na ziemi, nawracać upadłych i demony. Jestem łaskawy i miłosierny, lecz więcej szans nie otrzymacie. Z ziemi bliżej do piekła niż Nieba, jednak ufam, że tym razem nie zawiedziecie nas. — Po tych słowach Bóg wstał i ucałował Izaaka, a potem Gabriela. — Gabrielu, czas nam się kończy. Jak Lucyfer dowie się, co się stało odszuka ciebie i Izaaka. Śpieszcie się moi mili, będziemy czekać a na razie chcemy opłakać nasze straty. — powiedział i podniósł rękę. Archaniołowie zaczęli spadać w nicość. Stali się właśnie Upadłymi Aniołami. Gabriel nie wiedział co działo się później, jednak słyszał płacz i lament wszystkich dusz i aniołów w Niebie.
Nie widział Izaaka ale czuł obecność brata obok. Wyciągał ręce, jednak nie mógł go dotknąć. Spadali aż w końcu poczuł uderzenie i stracił przytomność.
Rozdział 1
Na dworze było gorąco i parnie a na niebie nie było zbyt wiele chmur, dlatego Cassandra wraz z narzeczonym udała się na spacer. Szli pięknymi alejkami, wokół pełno było brzóz, dębów. W oddali słychać było śpiew ptaków, wesoła wiewiórka skakała po drzewach. Nic nie zapowiadało nadchodzącego zła. Nie można było go wyczuć, Aaron wziął ukochaną za rękę i szli w milczeniu. Nie potrzebowali słów, wystarczyło im, że mogli razem spacerować po lesie. Nagle Cass się zatrzymała.
— Słyszałeś? — zapytała szeptem. Tajemniczy dźwięk się powtórzył.
— Nic się nie dzieje Cassandro — uspokajał ją Aaron. Przytulił ją do siebie i pocałował. — Kocham cię Cass. — powiedział cichym głosem. Zaprowadził ją na polanę gdzie usiedli i zaczęli szykować piknik. — Moja matka pyta czy zechciałabyś przyjechać do niej w weekend, szykuje dla ciebie spotkanie z okolicznymi damami dworu.
— Z przyjemnością — odpowiedziała dziewczyna. Bardzo chciała aby mama jej narzeczonego była z niej zadowolona. — Jaki ubiór obowiązuje? Czy ma być to suknia codzienna czy odświętna? — uśmiechnęła się słodko.
— Nie zostałem poinstruowany w tej kwestii, przygotuj kilka różnych stroi — odpowiedział mężczyzna. — Obawiam się że nie mamy dużo czasu, pogoda zdaje się pogarszać. — powiedział smutnym głosem. Bardzo chciał spędzić tutaj więcej czasu.
— To nic — powiedziała uprzejmie dziewczyna i podała ukochanemu talerz z owocami — zjemy i wracamy do domu. — Usiadła i zaczęła jeść. — Jak idą interesy najdroższy? — zapytała serdecznie. Jednak nie dane jej było usłyszeć odpowiedzi bo w tym momencie usłyszała szelest gałęzi. — Ktoś tam jest! — wykrzyknęła wskazując w miejsce z którego dochodził dźwięk. Aaron zerwał się na równe nogi i pobiegł w tamta stronę. Po chwili która zdawała się być wiecznością Cassandra usłyszała jego krzyk. Zerwała się i chciała uciekać ale ktoś zastąpił jej drogę.
— Witaj Cassandro, długo czekałem na to spotkanie — mężczyzna uśmiechnął się do niej. — Jestem Ariel. — Powiedział poważnie — długo na Ciebie czekałem. Gabriela nie ma wiec możemy zaczynać. — Rozejrzał się w poszukiwaniu Archanioła, który zbyt zajęty rozmową z Izaakiem nie wiedział co się dzieje. — Bierzcie ją — powiedział do wampirów które od razu ją zaatakowały. — Wystarczy! — Nakazała Lilith która nagle pojawiła się obok Ariela. — Macie ją przemienić nie zabić — powiedziała ostro. Wampiry posłuchały i od razu oderwały kły od swej ofiary. Cassandra wpatrywała się w nich przerażonymi oczami. Co tu się dzieje? Myślała.
— Pij! — powiedziała Lilith podając Cass duży złoty kielich, jej głos był stanowczy i nie znoszący sprzeciwu. Dziewczyna wykonała polecenie i zaczęła pić. — Zabijcie ją szybko! — Krzyknęła i oddaliła się widząc zbliżającego się Gabriela. Ariel opuścił las razem ze innymi upadłymi, a wampiry zabrały martwą dziewczynę ze sobą.
— Nie! — Krzyknął Gabriel widząc martwą ukochaną. Upadł na kolana i zalał się łzami. W oddali słychać było złowieszczy śmiech Lilith. Archanioł nie wiedział ile minęło czasu, czas stanął w miejscu. Podbiegł do niego przerażony Izaak.
— Zawiedliśmy bracie. — spojrzał w niebo i ujrzał pioruny, gniew Boga. — Musimy wracać na Sąd. — powiedział Izaak ze łzami w oczach. Za chwilę mieli zostać potępieni i zdegradowani do roli Upadłych Aniołów. — Chodź bracie wzywa nas Stwórca. — Pomógł wstać Gabrielowi i poszybowali w górę, wiedzieli już że czeka ich upadek. Chcieli tylko pożegnać się z braćmi i z Najwyższym, oboje mieli złamane serca, jak mogli tak się zachować jak nowicjusze? Zawiedli po wielu latach służby jako Aniołowie Stróże. Łzy spływały z ich oczu jednak czasu nie dało się cofnąć. Najgorsze było przed nimi, zawieść pokładane w nich nadzieje i ujrzeć smutek Stwórcy to najgorsza kara jaka mogła ich spotkać, upadek to nic w porównaniu z tym co czuł Najwyższy po ich klęsce. Tego dnia Upadli radowali się, słychać ich było nawet w Niebie, a śmiech Lilith rozbrzmiewał w uszach Gabriela nie dając spokoju udręczonej duszy.
Gabriel otworzył oczy i przypomniał sobie wszystko co doprowadziło go do tej sytuacji. Ale w tej chwili chciał tylko znaleźć Cassandrę i ją uratować, nie miał czasu myśleć o niczym. Musiał iść na odsiecz. Rozejrzał się wokół i szukał wzrokiem Izaaka, jednak nigdzie go nie widział. Wstał i sprawdzał gdzie wylądował. Był to jakiś las, jednak nagle usłyszał kroki, odwrócił się gwałtownie i stał przed nim sam Lucyfer.
— Witaj Gabrielu, miło znów cię zobaczyć tym razem po mojej stronie — zaśmiał się lekko.
— Nie jesteśmy po jednej stronie Lucyferze. — powiedział i rozglądał się za Izaakiem. — Gdzie Izaak? — zapytał.
— Nic mu nie jest, jest kilka kroków stąd. — wskazał kierunek. — Mam Twoją ukochaną, jeśli ją chcesz to musisz być po mojej stronie — Uśmiechnął się Władca Piekła. — Daj mi znać jak się namyślisz. Powiedział i zniknął, a Gabriel pobiegł do brata.
— Jesteś cały? — Spytał go i położył mu rękę na ramieniu.
— Tak wszystko ok, tylko nasze skrzydła zmieniły kolor na szare. Każdy się dowie o naszym upadku. — powiedział smutno Izaak. — Jesteśmy niedaleko miejsca w którym straciliśmy Cassandre i Aarona. — Gabriel rozejrzał się po okolicy. Musimy ich znaleźć, jeśli wypełnią swoje przeznaczenie to będziemy mogli wrócić do Raju. — powiedział z nadzieja. — Gabrielu, musimy zwerbować armię. Znajdziemy naszych wśród upadłych. Pamiętasz Nathaniela? Stwórca go wyrzucił z raju za miłość do Grace. Jeśli nam pomoże to pozwoli mu wrócić do Raju! Nam także, to najlepsza szansa jaką mamy. Zacznijmy ich szukać, to może trochę potrwać.
— Nie. — odpowiedział Gabriel wyjmując Złoty Róg. — Przywołamy ich, melodię słyszą tylko ci, którzy kochają nadal Stwórcę, miałem tego użyć przed Sądem Ostatecznym, w końcu byłem strażnikiem Nieba. — wyprostował się i zaczął dmuchać w Róg. Zewsząd słychać było szepty, nadlatywali. Dał znak Izaakowi aby stanął obok. Nie wiadomo czy po takim czasie nie zaatakują ich.
— Witaj Gabrielu. — Odpowiedziała piękna anielica o kasztanowych włosach, bardzo podobna do Cassandry. — Chcesz nas zabrać do Nieba? Nadchodzi Sąd Ostateczny? Jesteśmy gotowi do walki z Lucyferem i jego armią. Jeśli Stwórca nam pozwoli, będziemy bronić Ziemi i wiernych. Powiedz jakie mamy rozkazy? Obiecuję, że wypełnimy Jego wolę za możliwość powrotu. — Uśmiechnęła się, widać, że dobrze się czuje w roli Przywódcy. Czy odda tak łatwo stery Gabrielowi? Czy oni mu wybaczą, że głosował za ich upadkiem? Myślał Gabriel. Dopiero po chwili odezwał się cichym głosem.
— Nathalie dziękuję, że się zjawiliście. Sprawy się skomplikowały. Razem z Izaakiem jesteśmy teraz Upadłymi Aniołami, nie jesteśmy już Archaniołami. — Powiedział smutnym głosem. — Straciliśmy Cassandrę i Aarona. — powiedział z bólem i żalem. W oddali słychać było szepty. — Jeśli ją odzyskamy i wypełni swoją misję to Stwórca pozwoli nam wrócić do domu. — Powiedział rozglądając się wokół. — Kto jest ze mną? Kto będzie walczył u mego boku by odzyskać Nasze Przeznaczenie? Kto pomoże? — rozejrzał się po twarzach zebranych. Wszyscy zaczęli klękać, nawet Nathalie.
— Co mamy robić Archaniele? — zapytała patrząc na niego z pokorą. Mieli szansę naprawić swoje winy, zrobią wszystko by Bóg był znów szczęśliwy.
— Na początek musimy ustalić plan działania, jako nowy wampir Cassandra nie będzie zbyt chętna do rozmów, do tego musimy uratować przed nią ludzi. Musimy wszystko przeanalizować, znaleźć miejsce gdzie się zatrzymamy. Nie możemy być ciągle razem bo Lucyfer zwęszy całą sprawę. — Zwrócił się do Nathalie. — Musimy się rozdzielić, ale być w stałym kontakcie. Nie możemy dać się podejść Arielowi i Lilith. Na pewno oni będą za nią odpowiadać, Ariel jest prawą ręką Amy’ego. — spojrzał na zebrane anioły. Wiedział, że staną do walki. Ale czy wygrają? Już kiedyś przegrali, mieli walczyć z duszami, które kiedyś mieli chronić.
— Damy radę Gabrielu — powiedziała anielica. — Możemy się rozejść a zwołasz nas gdy będziesz miał plan. Mogę się z Wami kontaktować, obiecuję Ci, że stoczę walkę z Azachielem. — powiedziała pewnie, lecz głos jej lekko drżał. Była to jej wielka miłość, anioł przez którego stała się upadła. — Wybrał mrok, nie ma dla niego przy mnie miejsca. — powiedziała już pewniej. Gabriel dał im znak by odeszli.
— Zostań Nathalie, musimy omówić plan. Reszta z Was dowie się wszystkiego niebawem, bądźcie gotowi. — powiedział żegnając upadłych.
W tym samym czasie…
Ariel wrócił do piekieł wraz z Lilith, aby zdać relację Księciu Piekieł. Weszli do pałacu, oboje w dobrych nastrojach bo dziś im się w końcu udało. Amy czekał na nich w Sali bankietowej, pałaszując ucztę jaką mu zgotowali upadli. Spojrzał na nowo przybyłych z aprobatą.
— Tatusiek zadowolony, więc ja też. — powiedział z uśmiechem. — Arielu zajmiesz się Cassandrą, jak się przemieni będziesz ją ochraniał a ty moja piękna mamo, udasz się do tatuśka na rozmowę. — Kiedy Lilith wyszła Książę zwrócił się do Upadłego. — Nie zawiedź nas, to twoja ostatnia szansa. Gabriel będzie o nią walczył a Lucyfer chce ich mieć u siebie. Zwłaszcza Gabriela, to najlepszy wojownik jakiego miał do tej pory Ten z góry. — Pokazał w górę co miało oznaczać Raj. Był upadły od dawna, ale pamiętał jaki jest Archanioł, wiedział, że będzie walczył do końca. Cass im zagrażała więc musieli ją mieć u siebie. Upadły Anioł pokiwał głową i ruszył do wyjścia. Nie wiedział nawet, że zmieni to jego życie na zawsze.
Ariel zjawił się u wampirów kiedy zapadał zmrok. Niektóre były jeszcze na polowaniu, inne imprezowały w najlepsze. Upadły podszedł do Johna który sprawował władzę wśród wampirów ( zaraz po Lilith był najważniejszy).
— Witaj John. Amy przysłał mnie aby doglądać Cass. Przemieniła się już? — Zapytał z uśmiechem.
— Jeszcze nie ale pracujemy nad tym. — odpowiedział poważnie John. — Zbyt silnie trzyma się człowieczeństwa. Ciągle mówi ze Gabriel po nią przyjdzie. Chyba nie mówi o Tym Gabrielu? — Spojrzał na Ariela. — Boimy się tego Archanioła bo on nas może zabić, a Ciebie nie. Zapewnisz nam ochronę? — widać było, że jest przerażony. — Wiesz ilu już naszych zabił, każdy się boi, nawet ja. — dodał smętnie wampir.
— Jestem tu by chronić ją i Was. — odpowiedział upadły choć nie miał zamiaru tego robić. — Gdzie ona jest? — Zapytał, chciał wiedzieć czy możliwe jest by znała swojego Anioła Stróża.
Chodź ze mną — odpowiedział John i ruszył w stronę piwnicy. — Oddałem jej mój apartament. — Obaj udali się na dół. Weszli do dużego pomieszczenia, zapewne był to salon. Cass siedziała skulona na ziemi, blada jak śmierć. Przed nią leżały dwa ciała z których sączyła się krew, ale ona nadal się nie posiliła. Ariel usiadł przed nią zabierając jej włosy z buzi.
— Witaj Cassandro … — te słowa zawisły miedzy nimi.
Przemiana…
Dziewczyna została zaatakowana przez dwa wampiry, nigdy nie myślała nawet, że istnieją. Zaczaili się na Cass i jej narzeczonego. Potem przybyło ich więcej, każdy ją kąsał. Nie mogła uciec ani krzyczeć, unieruchomili ją. Gdzie był jej Anioł Stróż kiedy ją atakowali, obdzierali z człowieczeństwa? Jeszcze kazali pić jej czyjąś krew. Co tu się wyprawia? — myślała. — Co oni mi robią? — zastanawiała się kiedy straciła przytomność. Jak przez mgłę widziała jeszcze Gabriela. Widziała go kilka razy, wiedziała, że to jest jej Anioł. Dlaczego jej nie obronił? Zamknęła oczy i zapadła w sen.
Obudziła się w piwnicy. Nie, były to lochy ale urządzone ze smakiem. Wszędzie aksamit na ścianach, wygodne fotele i wielką ława. Duży przestronny salon. Na ścianach wisiały obrazy. Rozejrzała się dookoła, nie była nigdy w takim miejscu. Gdzie był jej obrońca? Pytała się w myślach, co zrobiła złego, że spotkał ją taki los? Czy była już w piekle? Pytaniom nie było końca, ale na razie mogła tylko oglądać pomieszczenie. Nagle ktoś wyszedł do pokoju, Cassandra cofnęła się o krok.
— Witaj, jestem John, jestem tutaj Panem. Przepraszam za tą brutalność ale tylko w ten sposób mogliśmy Cię do nas upodobnić — powiedział z zachwytem. — Będziemy o Ciebie dbać, na tą chwilę jest to Twój pokój. — uśmiechnął się życzliwie prawie jak ojciec nagradzający dziecko. — Masz do mnie jakieś pytania? — Spojrzał dziewczynie głęboko w oczy. Cassandra patrzyła na niego podejrzanie.
— Gdzie jest mój narzeczony? — zapytała choć chciała wiedzieć gdzie jest Gabriel. Przecież obiecał jej, że będzie ja bronił zawsze do końca świata.
— W sąsiednim pokoju, za chwilę skończy przemianę i do Ciebie dołączy — powiedział z uśmiechem. — Czekamy tylko na Ciebie. Żeby przemiana się zakończyła musisz się nakarmić. — powiedział jej z zachwytem. — Jak się czujesz? — zapytał lekko, jednak wcale nie interesował go jej stan zdrowia lecz to kiedy się przemieni. Nie mogli się już doczekać aby poinformować Lilith o jej przemianie. Jednak John musiał być cierpliwy i czekać na rozwój wypadków.
— Gdzie Gabriel? — zapytała aby mieć pewność, że nic mu nie zrobili. Ale John nie wiedział o kogo chodzi. Zostawił ją znów samą z myślami. Dlaczego ją zostawił chociaż obiecał ją chronić? — położyła się i zapadła w krótki sen.
Tego dnia pogoda dopisała. Słońce świeciło jasno, słychać było wesołe gwizdanie ptaków, kwiaty pięknie pachniały, a na polach było wiele pracy. Mocno spracowana rodzina zasiadła przy stole. Jak wspaniale było siedzieć w domu z rodziną. Dziewczęta gaworzyły opowiadając sobie miniony wieczór. Mama i tata rozmawiali o pracy w polu i o tym, co ich jeszcze czeka. Dominica opowiadała siostrze jaką sukienkę założy na bal świąteczny. Dla niej ubiór był czymś najważniejszym w końcu szukała męża. Dla piętnastoletniej Cassandry wygląd nie miał takiego znaczenia. Nazajutrz miał się odbyć bal z okazji 4lipca, Dnia Niepodległości. Kiedy położyła się do łóżka wymarzyła sobie, że i ona pozna miłość swojego życia. Całą noc gnębiły ją koszmary. Ledwo zmrużyła oczy na kilka chwil kiedy zapadła w pierwszy sen. Śniła o Niebie. Biegała w pięknej białej szacie, włosy miała rozpuszczone, a w nich wianek z kwiatów. Śmiała się z innymi dziewczętami. Bóg podszedł do niej i powiedział :
— Cassandro dziś wyruszasz wypełniać swoje przeznaczenie. Zostałaś wybrana przeze mnie po to aby zbawić Upadłe Anioły. Pojawisz się na Ziemi jako Łącznik. Łączysz Niebo z Upadłymi, dzięki tobie będą mogły wrócić do domu. — powiedział i położył jej rękę na ramieniu. Pierwszą upadłą anielicą jest Twoja siostra Dominica. Jednak jej pamięć jest uśpiona. Dopóki jej nie zwróci nie będziesz mogła jej pomóc. Tylko tyle mogłem dla niej zrobić. Uśpiłem jej pamięć na kilka wieków, przeszła kilka żywotów ludzkich. Aby jej pomóc musisz uwolnić jej wspomnienia. Historia Dominici i Ariela sięga starożytności. Ariel był Jerozolimą, kiedy go straciłem, straciłem też Dominice posłankę miłości. Była Aniołem dającym miłość, pewnego dnia ta miłość opanowała ją i Ariela. Musiałem ich wyrzucić z Nieba. To uczucie tylko dla ludzi, Aniołowie nie mogą kochać w ten sposób. Dominica błagała mnie, abym zabrał jej pamięć o Arielu i o nas aby było jej łatwiej. Tylko taką łaskę mogłem jej wtedy okazać. Wysłałem ją na ziemię i od tego czasu jest upadła. Doszedłem do wniosku, że już przyszedł czas aby moje dzieci wróciły do domu. Jesteś za nich odpowiedzialna. To Twoje zadanie. Jesteś Aniołem Zbawienia. — powiedział Bóg i przytulił Casaandrę. — Żegnaj i do zobaczenia niedługo. Pomagaj tym upadłym którzy maja jasno szare skrzydła, im ciemniejsze tym bliżej są największego upadłego anioła. Szatana. Wierzę w ciebie. Przez całe życie będzie Cię bronił i strzegł Archanioł Gabriel, Obrońca Nieba. Możesz iść — wskazał drogę w stronę bramy. Leciała do swojego nowego ciała. Zdążyła jeszcze zobaczyć Gabriela. Wysoki, muskularny i rycerski. Prawdziwy żołnierz. Biała szata opasała jego biodra. Patrzył na nią tak, jak jeszcze nikt na nią nie patrzył. Za chwilę jednak zapomniała o nim aż do dnia swoich 14urodzin. Nie mogła o nim pamiętać, choć był przy niej każdego dnia. Śpiewał kołysanki, rozśmieszał kiedy płakała, dzięki niemu jej dzieciństwo było spokojne. Tylko w snach widziała znów swoje wspomnienia. Tej nocy także widziała Gabriela, ale widziała też pierwszą walkę o swoją duszę. Gabriel, Izaak, Rafał i Michał. Archaniołowie walczący o nią. Tą bitwę wygrali, Cassandra płakała widząc to wszystko ale po wszystkim Gabriel pochylił się nad nią i ucałował ją w czoło by mogła zapomnieć i znów zasnąć. Usłyszała jeszcze jego szept :
— Śpij dziecino, jestem tutaj. Będę przy Tobie teraz i do końca świata. Obronię Cię przed złem. — zasnęła, ale od tej pory pamiętała już o swoim przeznaczeniu. Miała przy sobie Gabriela więc nic złego nie mogło się stać.
Otworzyła oczy i rozejrzała się po salonie w którym leżała. Wstała z sofy i zaczęła oglądać obrazy na ścianach. Przedstawiały Upadłe Anioły i Wampiry. Westchnęła, gdzie jest Gabriel? Przecież miał ją bronić. Nie da rady wypełnić swojego zadania, w tym miejscu, bez niego. Całkiem sama czuła samotność. Chciała znaleźć się w Niebie, nie w piekle.
— Panie gdzie jestem? Zabierz mnie do siebie. — powiedziała cicho. Usiadła na ziemi i skuliła się lekko. Zamknęła oczy i przypomniała sobie Gabriela aby poczuć się lepiej. Ten widok dodał jej sił. Nie chciała patrzeć na ciała leżące obok, które ją wołały. Krew uderzyła w nozdrza wywołując pragnienie.
Kiedy uspokoiła swoje nerwy zobaczyła siebie i Dominike jak biegały po polu. Obie radosne i piękne. Zbliżał się bal na którym Dominika miała poznać swojego męża. Obie dziewczęta były podekscytowane. Cassandra miała nadzieję, że uda jej się porozmawiać z Gabrielem, dzięki niemu czuła się odważniej, pewniej. Wiedziała że pozna swojego narzeczonego Aarona. Jednak bała się tego jak i swojego zadania. Kochała siostrę, chciała jej pomóc wrócić do Nieba. Chciała wypełnić swoją misję. Po zabawie z siostrą udała się do swojego pokoju aby się przygotować na bal. Kiedy była już gotowa zamknęła oczy.
— Gabrielu? Jesteś tutaj potrzebuję cię. — powiedziała a ręce lekko jej drżały.
— Jestem aniołku. — powiedział jej do ucha. — nie zostawię Cię nigdy Perełko. Co Cię martwi? — Cass otworzyła oczy i spojrzała prosto w oczy Gabriela.
— Czy dam radę? Będziesz przy mnie? Dziś poznam Aarona, ale czuję że moje serce jest już zajęte, pełne. Czy będę umiała się w nim zakochać? Kocham Boga, rodziców, siostrę, wszystkich ludzi na ziemi i Ciebie Gabrielu. Czy dam radę pokochać go tak aby wypełnić moją misję? — zapytała jednym tchem patrząc w oczy Archanioła.
— Cassandro jesteś najpiękniejsza duszą na świecie. Wszyscy Ciebie kochają, Stwórca, rodzina i obcy ludzie. Ja Ciebie też kocham, będę Cię kochał i bronił aż do Sądu Ostatecznego. Nigdy Cię nie opuszczę, zawsze kiedy mnie zawołasz przylecę do Ciebie. — powiedział pewnie. — Jesteś tak potężna, że poradzisz sobie ze wszystkim i niedługo spotkamy się w Raju. Będą tam wszyscy, nie bój się, uwolnij swoje anielskie moce. Jesteś Aniołem Zjednoczenia masz wielką moc. — przytulił Cassandre i pocałował w usta. Nie chciał tego, jego serce samo wybrało kierunek. Ten pocałunek odmienił ich życie. Napełnił mocą Cass, dał jej siłę do działania. Wiedziała już, że wypełni swoją misję, dlatego Stwórca wybrał ją, miała wielką moc Pojednania.
Otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą Upadego Anioła.
Ariel usiadł przed nią zabierając jej włosy z buzi.
— Witaj Cassandro … — te słowa zawisły miedzy nimi…
Spojrzała w jego mroczne oczy, jednak dostrzegła coś, co tylko ona mogła dotrzeć. Wielki ból jego duszy. Tak była w nim jeszcze miłość. Ale nie do Stwórcy, miłość do Dominiki. Tak jasno w nim świeciła, ale ból tęsknoty i rozłąki zmienił go w głaz, zimnego i okrutnego wojownika. Ale wiedziała że jest szansa w nim. Wyciągnęła rękę i dotknęła jego policzka.
— Dominika nadal Cię kocha Arielu — powiedziała szeptem. Na te słowa Ariel cofnął się gwałtownie. Prawie upadł na leżące ciała. Zmieszał się jednak nie mógł tego pokazać po sobie przed Johnem ani przed dziewczyną.