E-book
31.5
drukowana A5
32.34
drukowana A5
Kolorowa
58.96
Aphrodite

Bezpłatny fragment - Aphrodite


Objętość:
185 str.
ISBN:
978-83-8324-089-3
E-book
za 31.5
drukowana A5
za 32.34
drukowana A5
Kolorowa
za 58.96


Wszystkim ludziom, dzięki którym stałam się tą osobą, którą jestem dzisiaj

Blank Verse-Aphrodite genesis

— Miłość to cudowne uczucie, a teraz w święta nie powinno jej dla nikogo zabraknąć. Może znalazłbyś sobie kogoś, by samotnie nie spędzać świąt?

— Miłość w tych czasach? Takie bzdety to tylko w książkach dla młodych panien są-powiedział czarno-włosy, ostentacyjnie zamykając książkę- Dobrze wiesz Richardzie, że obowiązuje w kraju ożenek ze względu na klasę społeczną, w jakiej jesteś i na twój majątek. To, że twoja historia z Marią przebiegła przez zakochanie do ślubu, to nie oznacza to regułę. Kobiety w tych czasach są niewyedukowane i coraz rzadziej sięgają po wartościową lekturę. Skłonny byłbym mieszczankę nauczyć czytać niż przekonać arystokratkę do wyższości wiedzy nad pieniędzmi. Czasami wśród męskiego grona padają słowa:,,Nie kłóć się z kobietą, bo nie dość, że cię zniży do swojego poziomu, to później przewyższy inteligencją””. Od mojej przyszłej partnerki wymagam, aby była też moją towarzyszką. Pragnę z nią rozmawiać i spędzić resztę życia, a nie wiecznie myśleć o zakładach, przemijającej modzie i rozrodzie. Oczywiście chciałbym mieć prawowitego dziedzica, ale nie przy nacisku społeczeństwa.

— Organizujemy z Marią bal bożonarodzeniowy i chcielibyśmy cię zaprosić-powiedział, podając kopertę.

— Dziękuję za zaproszenie, ale nie skorzystam. Uważam to za coś zbędnego i marnowanie mojego cennego czasu, który mogę poświęcić na naukę i pisanie wierszy. Na cóż mi poznawanie kobiet, które pragną tylko kąpać się w luksusach i przesiadywać w rezydencji? Jesteś moim przyjacielem i chyba dobrze wiesz, jak bardzo lubię podróżować. Nie znam się na nowoczesnej technice i urządzeniach, ale chętnie z nich korzystam.

— W takim razie przedstawię cię mojej dalekiej kuzynce, która przyjechała z rodziną do nas na dwa tygodnie.

— Richardzie…

— Nicephorusie, daj jej szansę.

— Jeżeli się teraz zgodzę, ale nic z tego nie wyjdzie, to nie będziesz mnie już nigdy tym zamęczał.

— Umowa stoi przyjacielu.


Nicephorus Blank- był dość specyficznym i obojętnym dwudziesto-jednolatkiem. Nie angażował się w spotkania towarzyskie i wszelkie tego typu imprezy. Sprawiał wrażenie obojętnego, choć jego bliscy przyjaciele widzieli w nim poetę zdystansowanego do świata. Przez swoje podejście i zainteresowanie wszelkiego rodzaju sztuką, czy to muzyką, malarstwem czy książkami, otrzymał przydomek Blank Verse, którego później zaczął używać, jako pseudonim, którym podpisywał swoje prace.

Nikt nie był w stanie wyprowadzić go z równowagi. Kierował się grecką filozofią-stoicyzmem. Nie kierowały nim żadne mocne emocje ani rozpacz, ani pożądanie, ani euforia. Życie było dla niego za krótkie na rozpamiętywanie dawnych lat. Żył tak, jak chciał, ale przestrzegał obowiązującego prawa i był doskonałym obywatelem. Można było go określić mianem XVII-wiecznego sarmaty, zanim to słowo straciło swoje dawne dobre znaczenie oraz człowiekiem wszechstronnie uzdolnionym. Uważał się za humanistę należącego w pełni do grona klasyków. Klasycy oświecali sobie nauką życie, które przez poprzednie stulecia istniało w mgle złudzeń.

Miał tylko jedno skryte pragnienie, otóż chciałby móc z kimś dzielić się spostrzeżeniami na różne tematy i czytać tej osobie swoje własne poematy. Jak dotąd poznane kobiety w ogóle nie przejawiały chęci do jakiejkolwiek nauki.

Nie wiem, czemu moim rówieśnikom wydaje się, że uczuciami sięgną dalej niż nauką. Jestem dość nietypowym przypadkiem z mojego pokolenia, gdyż wolę naukę ojców niż słuchanie o wyższości miłości i jakiś zabobonów. Przeczytaj choć jedną pracę któregoś z nich… główny bohater zazwyczaj cierpi z miłości i się na końcu przez nią albo dla niej zabija, czy to u Szekspira, czy Mickiewicza, czy Goethego. Jeżeli tak ma wyglądać miłość to przysięgam na krew moich ojców, że jej nie chcę. Pojutrze ma się odbyć bal bożonarodzeniowy, ale pewnie ponownie skończy się on ostrą debatą, po której towarzystwo nie będzie się do sobie odzywało. Przede wszystkim nie chcę brać udziału w obchodach tej uroczystości, gdyż panuje tam wielki hałas i harmider, który ja zdecydowanie wolę zamienić na cichy domowy kąt i książkę. Nie mam problemu, by na jakichkolwiek obradach przemawiać, o ile zarówno słuchacze i przeciwnicy zachowują kulturę osobistą i szacunek do mówiącego. Może i nie jestem romantykiem, ale na studiach należałem do Towarzystwa Filomatów, czyli miłośników nauki. Poznałem tam osobę, która tak jak ja pisze poematy, wiersze i różne opowiadania; nazywał się on Adam Mickiewicz. Mimo że należę do kanonu klasyków, rozumiem potrzebę moich rówieśników, by wyrazić siebie i swoje uczucia. Oby te następne dni okazały się tymi godnymi mianem dobrych.


Dwór Nicephorusa położony był trzydzieści mil od Wilna. Zbudowany w stylu klasycyzmu na kształt architektury rosyjskiej. Z zewnątrz przypominał pałac petersburdzki, choć ten Nicephorusa miał tylko parter i pierwsze piętro. Dziedziniec ozdabiała fontanna z rzeźbą Afrodyty na muszli, która była otoczona krzewem bukszpanu. Za to wnętrze było inwencją twórczą właściciela. Biblioteka Nicephorusa była największym pomieszczeniem z całego pałacyku. Znajdowały się tam książki z całego kraju, a także egzemplarze białych kruków i ekskluzywne wydania. Białe regały tworzyły istny labirynt w byłej sali balowej. Aby sięgnąć do najwyższych półek, trzeba było skorzystać z przeznaczonej do tego drabinki. Salę ozdabiały złote ornamenty, które składały się na roślinne wzory. Same książki ustawione były alfabetycznie według autorów. Tylko unikaty miały swój odrębny regał z wystawką. Każdy, kto choć raz zobaczył to miejsce, nazywał je później w swoich opowieściach biblioteką aleksandryjską XIX wieku. Biblioteka składała się z dwóch pięter. To drugie znajdowało się w tym samym miejscu, otoczone barierkami z widokiem na regały z góry. Na antresoli znajdował się biały fortepian z siedziskiem, na którym czasem grywał lub pozwalał swoim gościom. Obok instrumentu znajdowały sią podwójne drzwi z białego drewna ze złotą klamką, które prowadziły na przestronny korytarz. Z antresoli na pierwsze piętro biblioteki prowadziły kręcone pozłacane schody, które mimo innego stylu wpasowały się idealnie we wnętrze.Biuro, które mieściło się na parterze na prawo od wejścia, miało marmurową posadzkę z białego i czarnego kamienia, ułożoną we wzór szachownicy. W kącie pokoju stał fotel z fioletowym obiciem, ustawiony w stronę okna balkonowego z widokiem na ogród. Obok niego mieścił się podnóżek w tym samym kolorze oraz rzeźbiony biały stolik, na którym leżała filiżanka z parującym napojem i sterta książek. Biały rustykalny sekretarzyk stał naprzeciwko fotela, blisko okna, a przy nim na wrzosowym fotelu ze złotymi nóżkami, siedział Nicephorus, pochylając się nad swoim najnowszym dziełem.

Coś więcej niż Olimp


Gdzieś wysoko, ponad szczytami gór,

Gdzieś w kłębie śnieżnobiałych chmur,

Kryje się siedziba, gdzie Ona trwa,

I rządzi światem od tysięcy lat.


Oczy ma niczym letnie niebo o poranku,

Włosy rozwiane o kolorze złotych dukatów,

Skóra niczym płatki białych róż,

Mimo to ubrana jest w ciemne głębiny mórz.


Trudno jest ją odkryć,

Bo spogląda nieśmiało,

Leczy gdy ją poznasz,

Pokochasz bez umiaru.


Możesz uciekać, możesz się wahać,

Ale przeznaczenie i tak będzie machać,

Zagoją się rany, zostaną blizny,

A ty przywiążesz się mocniej niż łódź do mielizny.


I choć tyle słów w głowie,

Których czasami się nie wypowie,

Ty wiedz, że pozostaniesz,

Nie tylko w mojej mowie.

Kończąc ostatnie zdanie, spojrzał na zegarek znajdujący się w kieszeni kamizelki, przypięty na złotym łańcuszku i stwierdził:

— Już czas się zbierać.

Stał przed lustrem, poprawiając żabot w czarnej koszuli, której rękawy kończyły się koronkowymi przedłużeniami, a na dłoniach miał welwetowe fioletowe rękawiczki. Za to jego ciemnofioletowe spodnie na kant idealnie grały z surdutem w tym samym odcieniu, który tak jak spodnie posiadał złote guziki. Na prawe oko nałożył złoty monokl, który kontrastował z jego brązową tęczówką, gdyż przez heterochromię jego lewe oko było w odcieniu szarym. Przeczesał ręką czarne włosy z brązowymi pasemkami gdzieniegdzie, które leciały mu na lewą stronę. Miał grzywkę ułożoną po tej stronie, a po prawej krótko przycięte. Włożył na głowę czarny cylinder i ostatni raz spojrzał na swoje odbicie w lustrze, stwierdzając że wygląda przyzwoicie. Zszedł ma dół po marmurowych schodach i dopiero w przedpokoju ubrał czarne, lakierowane buty na małym obcasie. Wiedział, że jego styl jest dość nietypowy, ale tylko w tym zestawieniu czuł się naprawdę sobą.

Nie przepadał za imprezami i wszelkiego rodzaju zebraniami, w których musiał zabierać głos, najchętniej pozostawał obserwatorem i wyciągał wnioski z ludzkich zachowań. Męczyły go kłótnie i intrygi, które szerzyły się na dworze carskim i dotyczyły jego życia, dlatego wyprowadził się z tamtąd aż do Wilna, w którym i tak nie chciał osiąść na stałe. Od momentu usunięcia się z polityki pałacowej był tylko synem swojego ojca. Ojciec miał do niego widoczną słabość, bo nie dość że był pierworodnym synem, to jeszcze jedynym dzieckiem. Niczego mu nie brakowało. Gdy był mały, obserwował ojca, kiedy ten czytał w bibliotece lub własnej komnacie. Imponowała mu wiedza i elokwencja jego ojca, kiedy zabierał głos na spotkaniach, przez co postanowił, że chce być taki jak on. W dzieciństwie pobierał nauki od najlepszych rosyjskich nauczycieli. Nigdy nie miał czasu na nudę, która w jego życiu po prostu nie występowała. Uważał, że ma tyle książek do przeczytania i tyle dziedzin nauki do zgłębienie, że każdą godzinę spędzał przy książkach, robiąc sobie przerwy na potrzeby fizjologiczne i konne przejażdżki, które do tej pory uwielbiał. Jego głównym nauczycielem został sprowadzony ze Szwecji Richard von Nolcken, który doskonale znał łacinę, filozofię i literaturę. Pod wpływem nauczyciela i przez zamiłowanie matki do poezji, zaczął pisać wiersze. W miarę upływu czasu jego relacje z nauczycielem przerodziły się w silne przyjacielskie więzy. Richard opiekował się młodym arystokratą i wyruszył z nim do Wilna, gdzie poznał swoją wybrankę- Marię Flores, która pochodziła z Hiszpanii. Zarówno zajęcia, jak i poglądy ojca ukierunkowały go na ścieżkę klasyka. Nie angażował się w politykę, bo nie potrafił zrozumieć, czemu ludzie prowadzą bezsensowne wojny. Wyjątek od reguły stanowiło Towarzystwo Filomatów, którego członkowie wraz z rodzicami mieli pojawić się na wspólnym obiedzie.

Mężczyzna zastanawiał się, czy przybędzie także Lunes, który dopiero od niedawna zaczął się uczyć na Carskim Uniwersytecie Wileńskim i dołączył również do Filomatów, gdzie zbieg okoliczności sprawił, że się poznali. Na jednym z posiedzeń Lunes nie radził sobie na wydziale literackim i nauk moralnych tejże organizacji, a Nicephorus sam nie wiedział, dlaczego postanowił mu pomóc. Podczas korepetycji zobaczył, że Lunes ma talent matematyczny i zaproponował mu, by pomyślał nad przeniesieniem się na wydział fizyczno-matematyczny. Nawet po przenosinach, gdy tylko widzieli się na korytarzu, Lunes zawsze serdecznie się do niego uśmiechał. Początkowo ich relacja była ucinana przez obojętność Nicephorusa, ale z czasem na te przywitania zaczął się delikatnie uśmiechać lewą stroną twarzy. Między nimi było pięć lat różnicy i choć w przyjaźni wiek nie ma znaczenia, Lunes zaczął czuć coś więcej niż wdzięczność za pomoc, coś wykraczającego poza ramy przyjaźni. Samo zostanie przyjacielem Nicephorusa nie było łatwe, bo trzeba było przebić się przez jego barierę introwertyzmu, skrytości i dystansu do ludzi. Był najbardziej tajemniczym i fascynującym człowiekiem, jakiego Lunes spotkał, a w dodatku niesamowicie inteligentnym. Lunes był o głowę niższy od Nicephorusa. Odznaczał się od tłumu tym, że był albinosem, przez co jego skóra była jak kreda, włosy miały odcień śnieżnobiały a tęczówki były różowe. Z tego powodu miał problemy przez całe życie od kontaktów z ludźmi, kończąc na braku pewności siebie. Samo to, że Nicephorus się za nim wstawił i mu pomógł bezinteresownie, znaczyło dla niego wiele, bo po raz pierwszy ktoś z własnej inicjatywy chciał być blisko niego. Wiele razy powtarzała się ta sama rozmowa:

— Powiedziałem, że ci odpowiem, a nie udzielę odpowiedzi. Pomyśl trochę.

— Ale ja tego nie rozumiem. To jest skomplikowane.

— Gdybyś się uczył systematycznie, teraz nie miałbyś problemów.

— Czemu ja się muszę uczyć?

— Ciesz się, że masz taki przywilej. Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić człowiekowi jest zabranie mu dostępu do edukacji i samorozwoju. Mało to alfabetów jest obecnie? Pomyśl dwa razy zanim coś powiesz. Lenistwo nic ci nie da, bo i tak musisz to zaliczyć, by nie wydalono cię ze studiów.

— Kiedy to się skończy? — jęknął pod nosem Lunes

— Słyszałem to. Wiesz, zawsze możesz je rzucić i być kolejnym wierszokletom, który będzie wykrzykiwał swoje poglądy, nie mające sensu. Jak chcesz zostać milicjantem to proszę cię bardzo, tam przyjmą cię z otwartymi ramionami.

— Przepraszam. To na czym skończyliśmy?

— Na porównaniach homeryckich […]


Otrząsnął się ze wspomnień i z Treflem, jego czarno-szarą fretką płci męskiej, udał się do stajni, gdzie czekał już osiodłany Spade- kary rumak z białą plamką na czole w kształcie odwróconego serca. Narzucił na ramiona gruby, czarny płaszcz podszyty futerkiem i pognał do willi Richarda. Na miejscu oddał konia na przechowanie stajennemu, który zaprowadzić go miał do stajni. Rosjanin wszedł po długich schodach, w holu wręczając okrycie służbie, a sam udał się na główną salę, gdzie wzrok wszystkich zwrócił się na niego.

Przerwał tym samym kłótnie, którą dobrze było słychać już od wejścia:

— Czy ty się słyszysz Janie?! W gusła i zabobony mamy wierzyć?!

— Historie tych ziem to nie zabobony, ojcze!

— Za to wierzenia już tak. Po za tym ten wasz romantyzm reguł nie ma. Co to ma być, że rządzicie się po swojemu i śmiecie sprzeciwiać się starszym i bardziej doświadczonym?!

— A właśnie, skoro tak bronicie tych swoich racji to, gdzie wy macie jakiekolwiek reguły, zasady? -zapytał inny klasyk.

— A w culus je mamy-odpowiedział młody romantyk Onufry.

— My przynajmniej tolerujemy wszystkie rodzaje miłości i nie ograniczamy szczęścia innych ludzi jakimiś klasami społecznymi- odezwał się Tomasz.

— Oni jako generacja chcą być tolerancyjni, wyglądać na tolerancyjnych, a kompletnie nie tolerują innego postrzegania świata niż swojego-powiedział ojciec Jana do ojca Tomasza.

— Wiecie, że przez wasze zasady dwoje moich przyjaciół popełniło samobójstwo z powodu rozłąki z ukochaną.

— No i co w związku z tym?

— No przepraszam bardzo, ale jeśli jesteś za tym ojcze, żeby znęcać się psychicznie nad żywymi ISTOTAMI, no to sceleste nie będę tego uznawał za słuszne-stwierdził Józef.

— Inepte, taka jest kolej rzeczy. Nie ma czegoś takiego, jak dowolne łączenie się w pary. Nawet zwierzęta łączą się z najlepszymi ze swojego gatunku. Robicie problem z niczego. W dodatku wiecznie szukacie rozgłosu i atencji. Za naukę byście się wzięli, a nie ciągle wam romanse i zabobony w głowie!

— Zgadzam się, ewidentnie im te brednie przewróciły w głowach. Oni naprawdę nie grzeszą rozumem. Nasze zasady działają lepiej od takiej samowolki, a niestosowanie się do norm obyczajowych tylko wam zaszkodzi, co doświadczyliście na przykładzie swoich rówieśników- dodał ojciec Józefa.

— Inhumanus, wy naprawdę nie macie uczuć i empatii.


W tym momencie podszedł gospodarz i serdecznie uścisnął mu dłoń, dziękując za przybycie i wskazując mu miejsce po swojej prawej stronie. Po przekątnej siedział Lunes, a naprzeciwko znajdowała się dziewczyna o karnacji w kolorze pianki pływającej po espresso. Na jej policzkach i nosie znajdowały się piegi, a oczy przypominały dwa szmaragdy. Jej włosy natomiast były w odcieniu ziaren kawy i tworzyły burzę małych loczków, które sięgały jej do obojczyków. Na sobie miała suknie balową w kolorze głębokiego granatu, a jej szyję zdobiła kolia składająca się z różnej wielkości szafirów i szmaragdów. Dyskutowała o czymś zawzięcie z Lunesem do czasu aż przybył Nicephorus i usiadł po drugiej stronie stołu. Jej wzrok podążył za wzrokiem Lunesa i spoczął na twarzy przybysza, który wydał jej się pięknym niczym bóg lub bohater z romansów. Wpatrywała się w niego urzeczona i zarumieniła się, kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały.

— Nicephorusie poznaj siostrzenicę i siostrzeńca mojej żony. To Cunegundis i Lunes Humble. Są bliźniakami, ale przez zmiany genetyczne u Lunesa niezbyt to widać.

— Skądże Richardzie, mają taki sam kształt oczu i ust. Nosy też mają prawie identyczne, tylko ten panienki jest mniejszy i bardziej zadarty do góry.

— Mąż mojej siostry jest hrabią w Sevilli- odezwała się Maria.

— Mogę wiedzieć, czym się zajmujesz Wasza Wysokość- zapytała nieśmiało Cunegundis.

— Obecnie skończyłem pracę nad moim nowym tomikiem wierszy.

— Oh, czyli jest Książe poetą! To wyśmienicie się składa, bo z matką uczęszczałam na spotkania literackie, na których kiedyś kazali nam wymyśleć sobie pseudonim więc wybrałam Literal od mojego ulubionego słowa pod względem fonetycznym- literaly.

— Czyli panienka też pisze?

— Nie, nie. Ja tylko słucham, lubię się delektować sztuką, dlatego ucieszyłam się, że Książę pisuje wiersze. Mogłabym wiedzieć jak brzmi jego tytuł? Oczywiście jeśli Książę może go zdradzić- uprzedziła szybko, widząc lekki wyraz konsternacji na twarzy Rosjanina.

— Tak właściwie to postanowiłem zrobić coś innego niż wszyscy do tej pory. Tytuł chyba nie jest tajemnicą i mogę zdradzić, że zwie się „Aphrodite” od greckiej bogini miłości. Postanowiłem, że spróbuję czegoś nowego. Do tej pory nie skupiałem się na jednym wątku. Poprzedni tomik był moim dziennikiem myśli i uczuć, dlatego były różne przeskoki emocjonalne i tytuły wierszy były różnorodne. Tym razem chciałem wszystko zaplanować. Od początku do końca, każdy szczegół i część. Chciałbym też zrobić coś innowacyjnego i połączyć ilustracje oraz dodać fragment prozy. Co panienka myśli?

— Myślę, że to dobry pomysł. Brzmi bardzo interesująco. Teraz zostaje tylko czekać aż tomik będzie gotowy. Książę, chciałabym dostać pierwszy egzemplarz, jeżeli sporządza Książę listę to proszę mnie tam uwzględnić.

— Będziesz pierwszą panienko, która go przeczyta. To mogę ci obiecać.

— W takim razie trzymam za słowo.

Spełnij moją prośbę i postaw na mojej drodze moją własną boginię. Kogoś, kto skradnie moje serce i myśli.


Lunes, mój były najlepszy przyjacielu oraz wszystkim nieodkrytym,,Perłą”.

Spis treści ~ Ab aquis Cyprius genere: Prologue

1. Aphrodítē genesis

2. Po perłę i jeszcze głębiej

3. Igła w muszli

4. Perła w stogu siana

5. Pomimo błyskawic i wzburzonych wód

6. Każde głębiny skrywają w sobie skarb

7. Jezioro, które tajemnice swoje skrywa

8. Dno głębiny

Aphrodítē genesis

Z morskiej piany,

Z krwi Nieba powstała.

Wyszła na wybrzeże Cypru,

Przepiękna królowa uczuć.


Wystarczyło jedno spojrzenie,

I już miała Ciebie,

Byłeś odtąd na jej skinienie,

Czując się, jak w niebie.


Nikt nie znał dotąd

prawdziwego pożądania,

Na nic innych bogów sprzeciwy,

I tak z Nią nigdy nie zwyciężyli.


Olimp uklęknął przed jej istotą,

Oferując wszystko,

Dali jej tron olimpijski,

Z którego ma wgląd na stworzenie.


Nic nie da uciekanie,

Ani po kątach chowanie,

Aphrodítē i tak Cię znajdzie,

Myśl o uwolnieniu Cię nie najdzie.

Po perłę i jeszcze głębiej

Ocean moich słów,

Rozbija się o Twoje kamienne serce,

Wzruszasz ramionami i masz w poważaniu,

To co usilnie chcę Ci przekazać.


Przez wzburzone fale,

Przez świszczący wicher,

Widzę tylko, jak odchodzisz,

Choć Cię wołam, Ty się nie odwróciłaś.


Tak długo nurkowałam po perłę,

Która okazała się skalnym okruchem,

Polerowałam każdego dnia, modląc się o cud,

Ale to nie Ciebie szukałam.


Wracaj tam skąd przybyłaś,,Perło”,

Może ktoś inny Cię znajdzie i uzna za swój skarb,

Ja nurkuję głębiej,

Potrzebuję czegoś więcej.


Dałaś mi czas do namysłu,

Teraz wiem dokąd zmierzam,

I czego chcę.

Ty już straciłaś miejsce w mojej kolekcji.

Igła w muszli

Byłam szczęśliwa wyławiając Cię w wody,

Myślałam, że w środku skrywasz perłę,

Ale okazało się, że już dawno ktoś podmienił,

Twoje wewnętrzne piękno na garść igieł.


Tyle uczuć, które skrywasz,

Czy nie lepiej dać im się uwolnić?

Myślisz, że auczuciowość Cię dokąś doprowadzi?

Nie tylko Ty masz ciężko!


Na oceanu dnie jest wiele takich muszli,

Każda skrywa, co innego,

Chcesz zaryzykować?

To sama się przekonaj, co chowają.


Życie może być jasne,

Gdy tylko nie żyjesz w czyimś cieniu,

Próbowałam wyciągnąć igły, lecz sama się pokułam,

Ja też potrzebowałam pomocy.


Wokół mnie nagle znalazło się parę nurków,

Którzy umieli mi pomóc.

Taka muszla, jak Ty,

Potrzebuje eksperta, który jej pomoże.

Perła w stogu siana

Czasami odnajdujemy skarb,

W zupełnie niecodziennych miejscach,

Chwilami schodzimy na manowce,

I nagle ktoś pomaga nam wrócić.


Ukształtowały nas próby,

Ścieżki wydeptane przez nasze stopy,

Nikt nie mówił, że będzie łatwo,

Nikt nie uprzedzał, że życie to zagadka.


Dlaczego dzisiaj jest tak mało skarbów?

Teraz wszystko zamieniane jest na podróbkę,

I to w dodatku tandetną ze sztucznym połyskiem.

Prawdziwe piękno ukryte jest w nietypowym otoczeniu.


To nie z zewnątrz muszla ma być piękna,

To wnętrze musi być bogate,

Wypełnione perłową siłą

i perłowymi myślami.


Dopóki utrzymujesz swoją tożsamość,

Nie będziesz wszystkimi, a wszyscy Tobą,

To, że nie pasujemy do naszego otoczenia,

Wcale nie oznacza, że jesteśmy zbędni.

Pomimo błyskawic i wzburzonych wód

Wiele razy upadałam,

Ale się nigdy nie poddałam,

Pragnę kochać i być kochaną,

Chcę, by ktoś był przy mnie blisko.


Jestem w stanie walczyć

do utraty sił,

Jestem w stanie dać Ci

nadzieję na lepsze dni.


Pomimo odległości,

Pomimo różnych kultur,

Nigdy nie mów nigdy kochanie,

Na zawsze masz miejsce w moim sercu.


Jestem w stanie kochać Cię

takim jakim jesteś,

Jestem w stanie żyć

po to, by Cię ochraniać.

Chcę powiedzieć to otwarcie:

Tylko z Tobą chcę kraść gwiazdy z nieba,

Tylko z Tobą chcę budować przyszłość,

Tylko z Tobą chcę być lepszą osobą.

Każde głębiny skrywają w sobie skarb

Im dalej tym więcej trudności,

Oddech staje się cięższy,

A serce z trudem wybija swój rytm,

Nie mogę się poddać przed metą.


Rozgarniam na bok to,

Co mnie otacza,

Odpycham się od realiów

i płynę dalej, szukając.


W poszukiwaniu wciąż jestem,

Każdego dnia szukam mego skarbu,

Gdy zaczynam wątpić,

Ktoś wciąż podnosi mnie na duchu.


Tyle prób za mną i przede mną,

Wierzę dalej i płynę,

Ileż jeszcze mam czekać?

Życie naprawdę uczy nas cierpliwości.


Wytrwale dążę do tego dnia,

Aż Cię spotkam, mój Skarbie,

Nie wiem, kiedy to nastąpi,

Ale po tych próbach, będę gotowa.

Jezioro, które tajemnice swoje skrywa

Jedno oddalone,

Nie wiadomo gdzie położone,

Jest jezioro syren,

Którzy strzegą perły.


Lata przemijają,

Zaraza się szerzy,

Oni wciąż pilnują

i Ciebie oczekują.


Oczekują bohatera,

A nie bezmózgiego zera.

Chcesz uratować świat?

To wykaż się odwagą wraz.


Do wody wskocz,

W płucach trzymając powietrze,

Szukaj tego skarbu,

Jeśli chcesz ocalenia.


Zakażone są także niektóre syreny,

Więc Twoja droga będzie bolesna,

Ale to w Tobie jest ostatnia nadzieja.

W Twoich rękach leży przyszłość świata.

Dno głębiny

Gdzieś na dnie,

Z mieszającymi się prądami,

Mieszają się uczucia zwodzące,

I myśli nurtujące.


Co jeśli istnieje inny świat,

Niż ten który znamy?

Co jeśli ktoś mówi szach-mat,

A my nawet nie znamy reguł gry?


Jeśli każdego z nas wyjęłoby się

z jego strefy komfortu,

To wszyscy byliby tacy sami,

Bo jesteśmy ulepieni z tej samej gliny.


Ukształtowały nas ręce,

Którymi teraz pogardzamy,

Wierzymy, że wzięliśmy się znikąd,

Zapominając o pradawnych mądrościach.


Życie po życiu jest,

Jak podróż z oceanu na ląd,

Trzeba mieć do tego odpowiednie organy,

By przetrwać w danym świecie.

Spis treści ~ Amans mortale et immortale erat amans: Act 1

1. Kości rzucone do walki

2. Mruk grozy

3. Podarunek z blizną

4. Ryk lasu

5. One shot prosto w serce

6. Przewrotna para

7. Wyrocznia serc

8. Pocałunek wieczności

Kości rzucone do walki

Wkraczam dziś do tego świata,

Rzucam Ci wyzwanie,

Zaczęła się wojna,

O nasze serca.


Choć łzy płyną strugami,

Serce targane na wszystkie strony,

Przewrażliwiona na życie,

Które jest zbyt intensywne w zadawaniu bólu.


Czuję się tu sama,

Choć otaczają mnie ludzie,

Czuję, że coraz bardziej chcę do Ciebie,

Poczekaj na mnie, kiedyś tam dotrę.

Mruk grozy

Światła na niebie,

nie jest to dobry znak,

W tej części świata takie rzeczy,

Świecą tylko w nowy rok.


Cisza przed burzą,

Mruk grozy na pustkowiu,

Najciemniej jest zawsze przed świtem,

Czy zmierzamy do końca?


Zagrożenie może być wszędzie,

Cały czas trzeba być czujnym,

Nawet w gronie bliskich,

Nie jesteś bezpieczny.

Podarunek z blizną

Myślałam, że to mi minęło,

Lecz Ty słowami umiesz ranić,

Jak nikt inny, czemu

po takiej przerwie boli bardziej?


Gdy na światło dzienne,

Wychodzą zatarte w jaźni wspomnienia,

Zwijam się w kłębek, powstrzymując łzy,

Nie chcę być słaba, choć wciąż taka jestem.


Tęsknię za latami,

Gdy przed sobą miałam obrońcę,

Teraz jestem odsłonięta i odczuwam

każdy strzał, który we mnie celujesz.

Ryk lasu

Czasami chce się krzyczeć,

Choć nie ma się głosu,

Czasami są chwile odwagi,

Gdy pragniesz się uwolnić.


W zaśnieżonym lesie wszystkie

ścieżki wyglądają tak samo,

A ja zgubił_m przewodnika,

Który znał drogę.


Teraz sama błądzę

wśród gęstwin i ton śniegu,

Potrzebuję pomocy, krzyczę,

Lecz jestem w tym sama.

One shot prosto w serce

Czemu tak łatwo nas zranić?

Czemu tak łatwo płyną łzy?

Czemu Cię tu nie ma?

Czemu jeszcze muszę czekać?


Czas dłuży się w nieskończoność,

Rysuję ósemki palcem,

Biegnę i mijam te same miejsca,

Czas działa na moją niekorzyść.


Stoisz nieopodal,

Gniewnie marszcząc brwi,

Czuję, że coś dzisiaj stracę,

Ale na pewno nie głowę.

Przewrotna para

Byliśmy nieznajomymi,

Gdy nagle poczuł_m,

Że jesteś mi blisk_,

Zapragnęłam Cię poznać.


Szukał_m ze świecą takiej osoby, jak Ty,

Potrafisz wciąż się uśmiechać,

Patrzysz na pozytywy i idziesz dalej,

Kochasz świat, który jest dla Ciebie darem.


Ja jestem niespełnionym artystą,

Błądzącym podróżnym szukającym celu,

Ty bądź moją mapą i światłem,

Gdy będę już gotowa — znajdę Cię.

Wyrocznia serc

Nie lubimy słuchać prawdy,

Najlepiej by każdy sen stał się prawdą,

Dobrze by było gdyby,

Kłamstwa uchodziły na sucho.


W świecie, gdzie panuje równowaga,

Wina i kara,

Nie chwieje się zbytnio waga,

Wszystko neutralizuje się za sprawą:


Dotyku czułości,

Pocałunku miłości,

Potrzeby wolności,

Końca wrogości.

Pocałunek wieczności

W chwilach, kiedy zamykam oczy,

Zastanawiam się, czy to moja ostatnia noc,

Może byłoby tak łatwiej,

Po prostu przestać istnieć.


Chodzę, jak kot swoimi ścieżkami,

Mam dosyć wizji innych,

To ja wybieram, dokąd zmierzam,

Mam dosyć rad, które niczemu nie służą.


Dosyć mówienia, że:

Mogę uczyć się lepiej,

Mogę być bardziej ekstrawertyczn_,

Mogę być bardziej takim, jakim oni mnie chcą.


Nastąpiła rewolucja,

Przewrót wszechczasów pod innym nazwiskiem,

Zdobywam szturmem moje życie,

Już nie oddam mojego prawa do decyzji.


Nie mogę poddać się,

Kiedy jestem już tak blisko,

Chwilę poczekam i dam im,

Ostatni pocałunek umierającej czułości.

Tobie- Inverse

Spis treści ~ Nomen libidine et romance: Act 2

1. Zamknięte okiennice serca

2. Samozadowolenie

3. Ludzkie wyzwolenie

4. Dziwnostki

5. Ogon syreny

6. Skrzydła wróżki

7. Wieczorna rutyna

8. Miecze rzucone do gry

Zamknięte okiennice serca

Od dzisiaj zamykam się na klucz,

Nic nie będzie ważniejsze od wiedzy,

Znajomi mają swoje życie,

Tak jak i reszta rodziny.


Każdy chce przeżyć, jak najlepiej,

Chwile w krótkim oddechu życia,

Marzyć i osiągnąć niemożliwe,

Mieć o kim albo przy kim śnić.


Zamiast rozpaczać nad przemijającym

czasem, młodością, życiem,

Zacznij miłować jakąś filozofię

Albo zamień się w jednego z tych bez namiętnych.

Samozadowolenie

Co sprawia, że czujemy się dobrze?

To, że czujemy się bezpieczni, kochani, potrzebni?

Zmieniają się marzenia, przemijają wieki,

A miłość wciąż żyje w cieniu.


Każdy z nas w życiu choć raz powinien:

Zostać doceniony,

Osiągnąć jakiś swój cel,

Wykrzyczeć “I love myself”.


Bez żadnego “ale” lub zawahania,

Wytrwale podążać śladem własnych aspiracji,

By odczuwać samozadowolenie.

Tylko Ty masz siłę, by zmienić swoje życie.

Ludzkie wyzwolenie

Gdybyśmy tak wszyscy mogli się uwolnić

od chorób cielesnych i psychicznych,

od wojny i aktów przemocy,

od bólu, głodu i biedy.


Wyzwolić Cię mogą skrzydła.

Osoba, która będzie autorytetem,

Może pokazać Ci, jak skrzydła działają,

Lecz to Ty musisz nauczyć się z nich korzystać.


By polecieć trzeba najpierw

uwierzyć, że się da.

Wolność jest w zasięgu wzroku.

Na co jeszcze czekasz? Leć!


Wolność jest Twoim prawem!

Dziwnostki

Nadchodzą mnie dziwne myśli,

W których odgrywasz główną rolę.

Mógłbyś przestać mącić mi w głowie,

Chciałabym kochać z wzajemnością.


Wciąż coś mi ucieka,

Twój uśmiech, słowa bądź Ty sam,

Ale i tak będę biec

w pogoni za sercem, które woła.


Jesteś głosem,

który słyszę w snach,

Jesteś przebojem,

który ciągle gra na mojej playliście.


Jesteś kimś blisko a jednak daleko,

Jesteś kimś, kto wydaje się nieosiągalny.

Poczekamy, zobaczymy — może kiedyś

— będziesz mój.

Ogon syreny

Za takie widoki o świcie,

Mogę oddać wszystko, co mam.

Powiedz, co i ile chcesz,

A dostaniesz wszystko.


Chciałabym mieć Cię chociaż

na jeden dzień, by przekonać się,

jaki jesteś naprawdę

i czy to Ty mnie wołałeś.


Bo mogłam sobie to ubzdurać,

Po prostu pragnąć kogoś pięknego.

Człowiek lubi sobie stwarzać “nowych bogów”,

Pozwól mi zdefiniować, kim Ty jesteś dla mnie.

Skrzydła wróżki

Zobaczyć coś niespotykanego

i chcieć zachować to dla siebie,

To naprawdę godny pożałowania

ludzki odruch.


Jeżeli kochasz daj wolność,

Jeżeli kochasz pragnij jego szczęścia,

Życie nie jest usłane różami od początku,

Za wszystko trzeba zapłacić jakąś cenę.


Więc wykup każdą kwiaciarnię

i sam usyp sobie ścieżkę z róż.

Własną pracę ceni się bardziej

niż miliona innych.


Szczegóły, które są widoczne z bliska,

Odkrywają prawdy o nas samych,

Mówią, jakimi jesteśmy ludźmi,

Definiują nasze przekonania.


Nie policzysz kropli deszczu,

Nie uchwycisz siedmiu srok za ogon,

Nie znajdziesz końca tęczy,

Ale możesz iść ścieżką własnej legendy

i odnaleźć swój skarb.


Na jednego człowieka przypada

pewna ilość wróżek,

Które pomagają kształtować mu

własną legendę, W zależności od tego,

ile ich potrzebuje, by zmierzać dalej.

Wieczorna rutyna

Biegnę w stronę światła,

Bo wiem, że czekasz co wieczór,

Wysyłając mi znaki z utęsknieniem,

Pragniesz coraz bardziej.


Wiem, że czekasz już długo,

Głupia różnica wieku.

Mi też się to nie podoba,

Chciałabym być już z Tobą.


Płonie moje serce,

Niech pali się wiecznie,

Jesteś paliwem, które daje mi siłę,

Tylko dla Ciebie mogę błyszczeć.


Świat płonie barwą ludzkich serc,

Mieni się czułością i tęsknotą,

Zaufanie i lojalność podwaja się

z dawką Ciebie w każdy mój wieczór.

Miecze rzucone do gry

To nie przypadek,

że o sobie ciągle myślimy.

Śnimy o sobie, co noc,

A w ciągu dnia zastanawiamy się,

co robimy po dwóch stronach świata.


Dostaliśmy oręż,

którym nikt nie nauczył nas walczyć,

Sami musimy odkryć drogi miłości

— naszą konstelację.


W gwiazdach zapisane,

zaszyfrowane przeznaczenie,

Chcę wierzyć, że Cię spotkam.

Błagam nie zostawiaj mnie samej.

Spis treści ~ Due incarnations: Epilogue

1. Odwrotne znaczenie

2. Przeciwne myślenie

3. Tajemnica

4. Świat ze szklanej butelki

5. Zamknięta intencja

6. Pomyślunek

7. Drzwi światła

8. Wyrwa na przestrzeni lat

Odwrotne znaczenie

Czy jeżeli za młodu spotyka nas dużo cierpienia,

to będzie to znaczyć, że w przyszłości się poszczęści?

Zostań moim przeznaczeniem, Chcę byś był kimś

więcej niż tylko zdjęciem w portfelu.


Chciałabym Cię czuć,

Być blisko,

Dawać Ci powody do uśmiechu,

Być wsparciem, nie tylko zza ekranu.


Dlaczego niektórym powodzi się od A do Z?

Czym sobie na to zasłużyli? Pewnie większość tak myśli.

Czasami nie widzimy, że to maska.

Czasami połowę życia ci ludzie byli trainee,

którzy ciężko pracują na własny sukces.

Przeciwne myślenie

Nauczyłeś mnie cieszyć się z każdej chwili życia,

Dziękować za to, co w życiu mam,

Wierzyć w to, co jest dla mnie ważne,

Marzyć o byciu z taką osobą, jak Ty.


Dzięki Tobie odkryłam, co to znaczy miłość,

Dzięki Tobie odkryłam, gdzie serce me było,

I chcę wierzyć, że nastąpi nasz czas,

Bo dotrwaliśmy do momentu,

kiedy nie dzieli nic nas.


Mimo tego, co nieosiągalne,

Mimo tego, co w życiu nic nie warte,

Ja kocham nawet, kiedy to tylko jednostronne.

Zaufaj mi dziś, bo właśnie “kochać” to znaczy “żyć”.

Tajemnica

Dzisiaj w kuchni przed śniadaniem,

Skocznym krokiem robię danie,

Kroję, pichcę bez umiaru,

Na patelnię nałożę tłustego smaru,

Wymieszam, podsmażę i dodam,

Bez skorupek trochę jajek, a co tam.

Doprawię solą i pieprzem,

I poczekam na potrawy ścięcie,

Zdejmę z ognia i z patelni,

Ale bądźmy subtelni,

Podam Ci na drogiej zastawie,

A Ty zjedz i naucz się lepiej kłamać, kochanie.

Świat ze szklanej butelki

Boję się być gorsza,

Nie dlatego, że zawsze muszę wygrywać,

Ale boję się, że zawiodę kogoś, kogo kocham,

Że nie będę powodem do dumy i radości,

A do smutku i złości.


Boję się krytyki z Twoich ust,

Boję się, że psychicznie mnie to zniszczy,

Boję się, że mnie zostawisz, gdy nie będę dawała rady,

Potrzebuję Twojej obecności i wiary we mnie.


Boję się samotności,

Boję się kłócić,

Boję się Ciebie stracić,

Bo co jeśli zakochałam się ten pierwszy raz

— mocno i nad życie?

Zamknięta intencja

Nie masz nic do powiedzenia,

Robisz wszystko od niechcenia,

Mówisz, że to bez znaczenia,

Bo wybaczałam Ci to nie raz.


Czasy tamte się skończyły,

I się raczej już nie zobaczymy,

Ja mam teraz wolne myśli,

A sen z marzeń się dziś iści.


W mojej mowie nie ma nienawiści,

Bo nie cierpię zawiści,

Która tylko niszczy nasze serca

i zabiera szczęściu miejsca.

Pomyślunek

Jest wiele pięknych idei,

za które można umierać,

Lecz to jest nic nie warte,

jeżeli ambicji i energii w sobie nie masz.


Bo intencja nawet ta dobra,

Może być opacznie zrozumiana

i zamienić wspólną ideę przyjaźni

w skrawki złych snów w jaźni.


Więc jeżeli chcesz zmieniać świat,

To przyłóż się wraz do otoczenia

— świata, którego na co dzień tworzysz.

I zadaj pytanie: czy jesteś wystarczająco

silny, by to unieść i serce swe otworzyć?

Drzwi światła

Jestem błyskiem, reflektorem,

Słownym i twórczym amatorem.

Tam, gdzie przez chmury przebija słońce,

Tam i serce kołaczące, wygląda niecierpliwie.


Gotowi do startu,

Biegniemy ku drzwiom,

Czas wesprzeć walczących o codzienność,

Otwórzmy razem drzwi ku świetlanej przyszłości.

Niech nastąpi Złoty Wiek,

Epoka równości, kultury, miłości,

Czas pożegnać dylematy przeszłości,

Czas, by zrozumieć, że zawsze jest jakaś

alternatywa rzeczywistości.

Wyrwa na przestrzeni lat

Szukam miłości,

Buntując się rzeczywistości,

Stawiam pierwsze kroki w dorosłości,

Zmierzając ku mojej ostatecznej przyszłości.


Wymyślam różne scenariusze,

Piszę z setkę opowiadań,

Po to, by z Tobą

o literaturze porozmawiać.

Ta część dedykowana jest poszczególnym osobom, którym poprzez wiersze chciałabym coś przekazać.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 31.5
drukowana A5
za 32.34
drukowana A5
Kolorowa
za 58.96