E-book
12.6
drukowana A5
25.37
Aparat na zęby

Bezpłatny fragment - Aparat na zęby

wiersze

Objętość:
61 str.
ISBN:
978-83-8324-704-5
E-book
za 12.6
drukowana A5
za 25.37

Donos

Dlaczego ludzie piszą

donosy na sąsiada?

Coś ciekawego usłyszą

okazja więc nie lada


Komuś się lepiej powodzi

a więc kuje w oczy

Pewnie krętacz i złodziej

przestępczą ścieżką kroczy


Nigdzie to nie pracuje

a złoty łańcuch nosi

Pewnie coś kombinuje

tu się nic nie ukryje


Więc obowiązek donieść

z reguły jest logiczny

Niech zamkną go i cześć

przypadek autentyczny


Firanki ruszają się w oknach

drzwi niedomknięte na klatce

Inwigilacja trzykrotna

zabronisz tego swej matce?


Przecież to zwykli ludzie

wzorowi obywatele

Co się społecznie trudzą

w tygodniu jak i w niedzielę

Dołek

Wpadamy czasem niechcący

w przysłowiowy dołek

Głęboko sięgający

że nie pomoże stołek


Jak pułapka na wilka

lub też na niedźwiedzia

Nieuwagi chwilka

i będziesz tam siedział


Dopóki drugi nie wpadnie

we dwóch raźniej będzie

Jakieś życzenie ostatnie?

Możecie wypowiedzieć


Jeden drugiego podsadzi

lecz któryś zostanie

Czy mu pomoc sprowadzi?

Jakie jest wasze zdanie


Myślę że o nim zapomni

ciesząc się z uwolnienia

Jesteśmy do tego zdolni

kwestia przyzwyczajenia


Lecz teraz uważać musi

by nie wpaść tam ponownie

Bo kompan go udusi

w przenośni i dosłownie …

Różowe okulary

Oprawki takie sobie

lecz tu chodzi o szkła

Różowo widzi obiekt

w kolorze cukierka


Smaczniejsza okolica

zaraz ci się wydaje

Różowe mają lica

ludzie co się mijają


Nie widzisz już szarości

weselszy mamy świat

Nawet nie biorą mdłości

gdy róż tak sobie trwa


Szkoda że inni tego

nie widzą tak jak ja

Dość świata ponurego

lecz jak to zmienić? — ba


Nie zmusisz przecież ludzi

by założyli szkła

Szkoda się zresztą trudzić

bo edukacja trwa


Wystarczy że je nosisz

na nosie ty i ja

Kto następny się zgłosi

po takie szkła?

Aparat na zęby

Miałem kiedyś w dzieciństwie

taki aparat na zębach

Jak myślę o tym świństwie

włosy stają mi dęba


Te niewygodne druty

z plastikiem przy podniebieniu

Wiecznie chodziłem struty

nie mówiąc o jedzeniu


Sepleniłem przez to

jak nie jeden jąkała

Dziąsła swędziały zresztą

i cała szczęka bolała


Co tydzień podkręcać śrubkę

jeszcze trzeba do tego

Jak chcesz mieć piękną buźkę

trzeba się męczyć kolego


Teraz to istna plaga

noszą młodzi i starzy

Jeden ząb niedomaga

a już z aparatem łazi


Ja wytrzymałem pół roku

aż się kawałek wykruszył

Pani spisała protokół

że się zwyczajnie zużył


Nowego mi nie dali

bo się nie należało

Więc zęby takie zostały

co nieco się naprostowało


Jak chcesz się szczerze uśmiechać

to noś aparat jak musisz

Jak będziesz za długo zwlekać

nadwyżkę z czasem wykruszysz

Dresy

Luźna forma ubrania

raczej dla każdego

A co do koloru?

Nie ma konkretnego


Nada się do biegania

jak i na zakupy

Zbędne ciało zasłania

lub wady postury


Nie wymaga żelazka

wkładasz i gotowe

Bluza bywa na zamek

lub zwykła przez głowę


Czapka w domu zostaje

no bo masz kapturek

A jak wiaterek daje

to zaciągasz sznurek


Tylko nie stój w tym dresie

za długo przed blokiem

Ktoś na ciebie doniesie

żeś miejscowym zbokiem


Jak raz łatkę przykleją

to już tak zostanie

Potem dzieci się śmieją

i dojrzałe panie

O miłości

Nic nie pisałem o miłości

po co?

Jak miłość już w sercu gości


Jest co dzień w nas pielęgnowana

czysta

Jak kropla rosy z rana


Zadomowiła się na dobre

zakuta

Już w stalową obręcz


Da Bóg że już ostatnia w życiu

miłość

To nie jest rzecz na zbyciu


Chcę się zestarzeć z nią i koniec

razem

Na koniec świata pobiec


Czy też tak macie?

Jeśli nie

Co dzień tracicie cząstkę siebie

Kroplówka

Znacie to uczucie

gdy igła wbija się w żyłę

Nieprzyjemne ukłucie

werlflon montują na siłę


W woreczku na stojaku

sól fizjologiczna

Odmierzą mój biedaku

kroplami — bo jest liczna


Leżysz na łóżku i liczysz

kropelkę po kropelce

Tak dwie godziny się byczysz

to tyle trwa — nie więcej


Zimna kropla się miesza

z obiegiem gorącej krwi

Lekarz ciebie pociesza

że po tym nabierzesz sił


Po kilku takich kroplówkach

masz siłę wstać już z łóżka

Leczenia się zbliża końcówka

po wypis idziesz w kapciuszkach


Tylko blizna została

po ukłuciu w żyłę

Sina plama rozlana

i ból uporczywy

Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma

Lubię słuchać opowieści

ludzi co bywali w świecie

Czasem w głowie się nie mieści

co na obczyźnie znajdziecie


Jednym nawet się powiodło

inni się rozczarowali

W obcym kraju zwykła godność

sprawia że jesteśmy mali


Sami się tam nakręcamy

jeden mocniej od drugiego

Potem normy takie mamy

że nie dźwigniesz bracie tego


Za dwa euro na godzinę

w łyżce wody cię utopią

To że robisz na rodzinę

krajanie ci nie ustąpią


Już nie wierzysz nawet w Boga

bo mamona twą boginią

Dokąd wiedzie cię ta droga?

Robisz się pazerną świnią!


To są tylko opowieści

może prawda — może fałsz

Więc nie bierzcie serio treści

lepiej zmówić — Ojcze Nasz ….

Święty

Kto dziś zasługuje

na miano świętego?

Z Bogiem debatuje

wspomoże biednego


Rozda swój majątek

dla potrzebujących

Pości w każdy piątek

jest pokutujący


Wór pokutny nosi

przepasany sznurem

Słowo boże głosi

Jezus naszym królem!


Głowę swą popiołem

posypie gdy trzeba

Na harfie z aniołem

gra w zastępach nieba


Mało dziś jest takich

jedynie wyjątki

Co dla niepoznaki

dziennie plewią grządki


Z ich ust tylko prawda

lub zwykłe milczenie

Jak na niebie gwiazda

w ciemną noc promienieje

Detektyw

Czym się detektyw zajmuje?

Dostaje różne zlecenia

Niewiernych mężów szpicluje

gdy dojdzie do zdradzenia


Lub też frywolne panie

co rogi przyprawiają

Mężowi na zawołanie

przyjemność z tego mając


Szuka skradzionej rzeczy

auta lub roweru

Zawód to niebezpieczny

kosztuje wiele nerwów


Nienormowany czas pracy

we dnie jak i w nocy

Zdarzają się też i tacy

co muszą z balkonu skoczyć


Każą sobie słono

płacić za swe usługi

W długach raczej nie toną

chyba że co drugi


Pies ich czasem dopadnie

rozerwie jakąś nogawkę

Podglądać ludzi nie ładnie

jeszcze za taką stawkę


To jest prawie policjant

tylko po cywilnemu

Też przeprowadza wywiad

by sprawnie dojść do celu


Więc gdy masz jakiś problem

wynajmij detektywa

Tu nie pomogą drobne

w tysiącach bierze chyba …

Brokat

Sypie się z twoich powiek

brokat pospiesznie kładziony

Kobieta to też człowiek

przez życie okaleczony


Łzy robią sobie drogę

poprzez twoje policzki

Kapią wprost na podłogę

smutek pobiera zaliczki


Rzęsy całe sklejone

tusz się rozmazał na dobre

Patrzę jak na ikonę

i w twoją piękność nie wątpię


Nie wiem jaka przyczyna

jest dziś twojego smutku

Czy to jest moja wina?

Pytam ciebie do skutku


A ty milczysz niezmiennie

nie podzielisz się żalem

Nic już nie chcesz ode mnie

nie zależy ci wcale


Łzy twe w końcu obeschną

rany się zabliźnią

Jak z kobietą współczesną

planować tu przyszłość?

Przysłowia

Mówią że przysłowia

mądrością narodu

Bez pracy i zdrowia

umrzesz bracie z głodu


Pod kimś dołki kopiesz

w końcu sam w nie wpadniesz

Wejdziesz między wrony

kraczesz tak jak one


Jaś się nie nauczy

Jan nie będzie umiał

Szewc bez butów chodzi

chyba całkiem zdurniał


I z pustego Salomon

raczej nie naleje

I dlatego ostatni

zazwyczaj się śmieje


Gdzie diabeł nie może

tam pośle kobietę

Święci garnków nie lepią

weź to za zaletę


Krótkie nogi ma kłamstwo

daleko nie zajdzie

Za konia królestwo

mi natychmiast dajcie!!!

Na trzeciego

Jeżdżę do pracy i z powrotem

zwyczajnie swoim samochodem

Spokojnie bez żadnego szału

widocznie innym to za mało


Co rusz ktoś z boku mnie wyprzedza

pomiędzy nami wąska miedza

Niektórzy nawet bez migacza

wiemy co to w praktyce oznacza


Nie patrzą na mgłę albo deszcz

dla nich to jest zwyczajny pryszcz

Lubią mieć w żyłach adrenalinę

więc depczą pedał łykając ślinę


Bez wyobraźni same pół mózgi

co na swym tyłku nie mieli rózgi

Chcą się pokazać jacy to szybcy

w kolejce do cmentarnej krypty


Najgorzej że cierpią niewinni

przez nich to są w kostnicy zimni

A przecież można tego uniknąć

do ograniczeń dróg przywyknąć


Pięć minut później ale w całości

po co gruchotać sobie kości

Weźcie do serca moje rady

kierowca musi nabrać ogłady


Cwaniaki same się wykruszą

jeżdżąc bezmyślnie zginąć muszą

Selekcja bywa i w tym przypadku

chcesz żyć? — przyhamuj na ostatku!

Zmiana czasu

Od kiedy zapamiętam

przestawiamy zegarki

Te ścienne i na rękach

różnej zresztą marki


Tylko pytanie po co

w ogóle to robimy?

Raz dłużej a raz krócej

w tym wypadku śpimy


Następnego już dnia

szybciej zmrok zapada

Chwila moment i ćma

na dworze nie lada


Ci co w pracy na nocce

dopiero klną pod nosem

Muszą dłużej pracować

ktoś się bawi ich losem


Pociągi na godzinę

zatrzymują się w trasie

Ktoś chce wrócić do domu

Lecz szybciej nie da się


Ogólne zamieszanie

z którego nic nie wynika

Takie jest moje zdanie

kiepska to polityka

Skarżypyta

Zaczyna się to wcześnie

rzec można że w przedszkolu

Skarżenie jest niegrzeczne

nie służy to nikomu


Lecz osoba skarżąca

nie poczuwa się do winy

To że ją ktoś odtrąca

naraża się na kpiny


W szkole to też normalka

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 12.6
drukowana A5
za 25.37