E-book
14.7
ANANAS. JUŻ CZAS

Bezpłatny fragment - ANANAS. JUŻ CZAS

Z (NIE) POWAŻNYCH ROZMYŚLAŃ ZEGARMISTRZA HUMANISTY


Objętość:
51 str.
ISBN:
978-83-65543-04-2

Tomik, poezji dziwnej.

jak dusza przeciętnego człowieka.

Oddaję te słowa ludziom.

Na świecie to najbardziej obecnie ludzi brakuje.

Produkt reglamentowany.

Człowiek taki jak ja, to jak pies taki zbity i zagłodzony.

Szuka kogoś by kochać…

musi kochać by być.


Daję ten myśli moich rozbiór nikomu, a najbardziej sobie.


Kolejność wierszy całkowicie przypadkowa i nie zamierzona, jak losu przyczyny i skutki. Przed użyciem skonsultuj się z mózgiem lub katechetką, bo każda treść niewłaściwie stosowana, może zaszkodzić twojemu zdrowiu i życiu. Może powodować zawały serca, choroby układu nerwowego, łuszczycę mózgu, przebudzenie wrażliwości i samoświadomość. Dwufazowe zaniki gramatyki i ortografii, wymioty, problemy ze snem oraz zespół niespokojnych nóg.

II tom litera(bzdury) zażywać przed posiłkiem.


Za zło dobrem odpłacaj, za nóż w serce przebaczeniem.

Kiedy zaś uczysz ludzi miłości…

nie zapomnij uczyć miłosierdzia.


No to pyk…. Zaczynamy.

Konsumpcja

Sklepowy blues o kupowaniu.


Wyciągnęła mi spod lady smak karmelu czekolady….

Odkułem się jak tynk…

Zapłaciłem słono…

Pieprzę to…

Chcę się z tobą solić…

Zatonąć w tobie jak Titanic…

Ochotę mam na lód…

Chcę się w tobie stopić…

Jestem czarnym diabłem w narkotycznym piekle…

Daj mi swej wilgoci, bo muszę ochłonąć..

Wyceniam swoje płuca na 12.80…

Więc bądź mym rakiem…

W płucach moich żyj…

Serce moje żryj….


Koza Nostradamus.


Mam dreszcze… jutro umrę..

Nie ma demokracji w śmierci…

Bóg się stołuje na ziemi…

I zajada się śmiercią…

Śmierć jest dość słodka w porównaniu z gorzkim życiem..

A ja sobie kupię trumnę z czekolady…

Jestem człowiekiem, a my ludzie żyjemy krótko…

Kto ma układy ten ma trumnę z czekolady…

Życie i tak jest za długie…

Mam 26 lat i nie wierze już w to co miałoby się stać…

Przyodziany w nic chcę być pochowany…

Dalej będę biegł…

Tyle, że na leżąco…

W pozycji na umierająco…

I coś mnie pewnie później zje..

I tak nie ma wspaniałej śmierci…

Śmierć to śmierć…

Wspaniałe jest życie…

W trumnie dumnie chcę leżeć na plecach…

Żeby mnie mogli wszyscy w dupę pocałować…


3 money.


Mam myśli trzy maj się dziś myśli…

i w spokoju spoczywaj…

Tych myśli co mózg twój nad ranem je zmyślił…

Padam na pysk.. i słyszę pisk…

To myśli zysk...to myśli wyzysk…

gdzie zmierza myśl? w którym kierunku jeśli…

ponieśli myśl nie transportując treści…

i prestiż się nie zmieścił…

bo nie pomieści treści tych trzech myśli..

co w trójkę razem przez drzwi nie przelezą…

bo pierwsza chce być trzecią a druga chce być pierwszą…

i pchają się myśli do słowa koryta…

i w myśli tej myśli tu treść jest ukryta…


Mam taka wizję…

Morze cipek i ja…

Tyle wilgoci, że zalałaby świat…

A na środku żarłoczna pizda co wpierdala jak rak…

I ta żarłoczna pizda to właśnie jest świat…


Można być w dwóch miejscach jednocześnie…

Zależy tylko jak patrzysz…

Jesteśmy materią zmienną w czasie…

Atomem co szuka swego miejsca w świecie..

Jak śmieci leżymy na sobie…

zgrupowani w grupy recyklingowe…

może szkło z nas będzie może papier…

może nas Bóg wyrzucił do śmietnika zwanego ziemią…

byśmy się pozmieniali w coś użytecznego…

może w torbę na kości…

w butelkę na krew…

pudełko na duszę…

albo w papier toaletowy żeby życie sobie dupę podtarło…

jesteśmy samotni…

tańczymy marsz pogrzebowy w rytmie życia…

w rytmie oddychania…

jedzenia…

słuchania…

parowania…

ssiemy wszystkie chwile bo jesteśmy ssakami…

chwytliwie chwytamy to co chwytać mamy…

problemy ze sobą…

problemy idą z nami w parze…

my jesteśmy samotni my nie kochamy par…

para wodna kradnie nam więcej tlenu niż rozumu…

mózg się przepala bo za dużo palimy…

palimy by zapomnieć że jesteśmy samotni…


Szuflada.

Nie lada szuflada..

Umysłami włada…

Mózg ci wyjada…

Tak się skrada ta szuflada…

Taka jest zasada

Za ladą pani Ada…

Na ladę coś wykłada…

To nie czekolada…

Do stóp dziś pada…

To płonie ambasada…

Każda głowa gada…

Że to kawał dziada…

Nikt nie odpowiada…

Świat się z pytań składa…

Patrzysz jak biegnę…

I wiesz, że ty też mogłabyś tak biec…

Patrzysz jak biegnę i gonię przed siebie…

Przeszedłem przez rzekę…

Jak Jezus po wodzie…

Zakryło mi stopy..

Umysł został wolny…

W samym środku gór dotykałem chmur…

Ty przeszłaś ze mną…

Doszliśmy daleko…

Za góry za chmury za ręce…

Trzymaliśmy nasze piękno…

Nie porwał nas prąd bo nie byliśmy stąd…

Jesteśmy znikąd zewsząd skądkolwiek…

Tam gdzie sny tam my…

Tam gdzie świat z nas drwi…

Tam gdzie noce zimne…

Tam jesteśmy niewinni….


Ptasia rezurekcja o 1 w nocy…

W wyborze dobra i zła jestem pośrodku…

Nie wybieram prawej ani lewej strony…

Idę prosto..

Bo tak prowadzi mnie życie…

Równowaga dobra i zła…

Most pomiędzy bogiem a szatanem…

Stwórcą a designerem…

Bóg stworzył szatan kreuje…

Ja jestem pośrodku…

Między piekłem a niebem wybieram życie…

Bo ono istnieje i mam na nie wpływ…

Jestem marionetką lecz to ja pociągam za sznurki…

I w tym wszystkim szukam siebie…

Ja realne ja niedoskonałe…

Czyste ja…

Ego i alterego …

Widzę zbawienie tam gdzie go nie ma…

Jestem mesjaszem i antychrystem własnego życia…

Coś przeminie coś pozostanie…

Będę trwał w środku, w niedoskonałości jestem doskonały…

Między rozumem a sercem ja jestem życiem…

Między bogiem a prawdą…

Między prawdą a sobą..

Trwam niestrudzenie, jest to moje ciała zmartwychwstanie…


Ubierany.


ubierając skarpety usłyszałem telefon…

odebrałem…

dzwonił do mnie Bóg na imię miał mydło…

z wrażenia wrażeń aż spadły mi majtki…

rzecze Bóg do mnie …

oczyszczę cię z grzechu…

Bóg wszystko umyje nawet dusze i szyje…

zaschło mi w gardle napiłem się soku…

otworzyłem książkę o Bogu.

szukałem czegoś co łączy go z mydłem…

mam znalazłem… Żydzi… element wspólny…

ja zawsze chciałem mieć takie coś…

wsiadłem na traktor i jadę po tabu- la rasa…


Stwór.

To jest przekleństwo…

Zostaliśmy stworzeni na wzór i podobieństwo…

Jakieś szaleństwo dyktuje pokrewieństwo…

Z Bogiem który zawsze ma pierwszeństwo…

To spore ryzyko i niebezpieczeństwo.

decydować o innych na wzór i podobieństwo…

Pan nas stworzył pan zostawił…

Pan nas stworzył i się bawi…


Logiczny.


To świat jest pojebany nie my…

to nie my sami..

na dnie we śnie we mgle…

to świat jest pojebany…

żyjemy w nim i gramy w gry..

niepokonani…

winni sobie sami…

to świat jest pojebany nie my..

my wygrywamy…

my przegrywamy…

to świat jest pojebany…

bo w całej tej batalii jesteśmy łatwopalni…

i kiedy przez palce ucieka nam czas…

widzimy — świat to tylko świat, a pojebało nas…


Błękitne niebo na szarym papierze.


W ptasim locie w istocie przecież można dociec…

mądrość o wolności…

kto wznosi się za wysoko tego wiatr ściągnie w dół..

kto leci zbyt nisko tego pochwycą łowcy..

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.