Głupawy film
Przyszło też śmiać się
Z głupawych filmów
Na chlebie pasztet
Przeprosił widzów
W kieszenie kamień
Na nowy dom
Prześlij mi paczkę
Daleko stąd
A w powietrzu
Chmury tworzą zgrany szyk
Pierwszy na przejściu
Nie zatrzyma mnie już nikt
Odlot na zachód
Tam gdzie miasta dotykają nieba
I zamiast piasku
Tylko Ciebie mi tam trzeba
Muzykologia
Przecież wiesz, że lubię słuchać
I ślepa droga
Otworzy przed nami zielone wzgórza
I Wielka Stopa
Nie przyjdzie straszyć dzisiaj nas
Bo to listopad
Chmur czarnych na niebie głaz
A w powietrzu
Chmury tworzą zgrany szyk
Pierwszy na przejściu
Nie zatrzyma mnie już nikt
Odlot na zachód
Tam gdzie miasta dotykają nieba
I zamiast piasku
Tylko Ciebie mi tam trzeba
Pomalowane
Na czerwono nasze twarze
To nie atrament
Zabrane worki codziennych marzeń
Na naszej drodze
Krasnal z całkiem zieloną czapką
Czy nam pomoże
Do celu dojechać gładko
Tą samą drogą
Tą samą drogą o każdym poranku
Blaszaków ogon czasem nie daje zasnąć
Kołyszę słowa letnią kołysanką
Zatruwam życie kolejną herbaty szklanką
Ręce zmęczone i wykończona głowa
Na koncie przypływ nie daje się sterować
Przymykam oczy, a tutaj od nowa
Trzeba wychodzić i więcej popracować
W kawiarni pustki o marnych godzinach
Jałowa droga może być przyczyną
Na końcu miasta jest wesoły kwartet
Lecz trzeba jechać, a ja nie zatankowałem
Kolej państwowa tutaj nie dociera
To miasto żyje tym, że stale wciąż umiera
W małowiejskim gąszczu do kina na seans
Zamykam oczy, by otworzyć je jak mniemam
Lasy i parki, góry na horyzoncie
Piszą: “Do nas wpadnij”, gdy pragniesz płynąć z prądem
Jedyna droga miastem manewruje
Gdy weźmiesz potas, to lepiej się poczujesz
Apteczny klient czeka na otwarcie
W kieszeni bilet na przeprawę przez Wartę
Przypływ radości jakoś trzeba okiełznać
Więc zamykam oczy, by szybciej stąd odjechać
Dwunasta za dwanaście
W zatłoczonym autobusie ruszam w trasę
Po lewym pasie, wcale nie zwiększony zasięg
Przeglądam prasę i przeliczam kasę
Przemieszczam się w czasie
By zrozumieć to jaśniej
Koleś przede mną rozdziabia paszczę
Jest dwunasta za dwanaście
Okolice nieznane lecz w notesie myśli uporządkowane
Choć serce złamane, przyjmuję to co jest mi dane
A wszystkie dane wielokrotnie przetworzone i zapisane
Podają dokładnie czas na ekranie
Jest dwunasta za dwanaście
Koleś przede mną rozdziabia paszczę
Ja przeliczam pieniądze
Niezbędne, by zaspokoić nasze żądze
Znowu błądzę myślami w innym świecie
Wcale nie rozumiem, co piszą w gazecie
W autobusie przeciek
Próbują zatkać dziurę