E-book
3.68
drukowana A5
11.74
Alter Natywa

Bezpłatny fragment - Alter Natywa

Alternatywne Teksty


Objętość:
45 str.
ISBN:
978-83-8189-322-0
E-book
za 3.68
drukowana A5
za 11.74

Głupawy film

Przyszło też śmiać się

Z głupawych filmów

Na chlebie pasztet

Przeprosił widzów

W kieszenie kamień

Na nowy dom

Prześlij mi paczkę

Daleko stąd

A w powietrzu

Chmury tworzą zgrany szyk

Pierwszy na przejściu

Nie zatrzyma mnie już nikt

Odlot na zachód

Tam gdzie miasta dotykają nieba

I zamiast piasku

Tylko Ciebie mi tam trzeba

Muzykologia

Przecież wiesz, że lubię słuchać

I ślepa droga

Otworzy przed nami zielone wzgórza

I Wielka Stopa

Nie przyjdzie straszyć dzisiaj nas

Bo to listopad

Chmur czarnych na niebie głaz

A w powietrzu

Chmury tworzą zgrany szyk

Pierwszy na przejściu

Nie zatrzyma mnie już nikt

Odlot na zachód

Tam gdzie miasta dotykają nieba

I zamiast piasku

Tylko Ciebie mi tam trzeba

Pomalowane

Na czerwono nasze twarze

To nie atrament

Zabrane worki codziennych marzeń

Na naszej drodze

Krasnal z całkiem zieloną czapką

Czy nam pomoże

Do celu dojechać gładko

Tą samą drogą

Tą samą drogą o każdym poranku

Blaszaków ogon czasem nie daje zasnąć

Kołyszę słowa letnią kołysanką

Zatruwam życie kolejną herbaty szklanką

Ręce zmęczone i wykończona głowa

Na koncie przypływ nie daje się sterować

Przymykam oczy, a tutaj od nowa

Trzeba wychodzić i więcej popracować

W kawiarni pustki o marnych godzinach

Jałowa droga może być przyczyną

Na końcu miasta jest wesoły kwartet

Lecz trzeba jechać, a ja nie zatankowałem

Kolej państwowa tutaj nie dociera

To miasto żyje tym, że stale wciąż umiera

W małowiejskim gąszczu do kina na seans

Zamykam oczy, by otworzyć je jak mniemam

Lasy i parki, góry na horyzoncie

Piszą: “Do nas wpadnij”, gdy pragniesz płynąć z prądem

Jedyna droga miastem manewruje

Gdy weźmiesz potas, to lepiej się poczujesz

Apteczny klient czeka na otwarcie

W kieszeni bilet na przeprawę przez Wartę

Przypływ radości jakoś trzeba okiełznać

Więc zamykam oczy, by szybciej stąd odjechać

Dwunasta za dwanaście

W zatłoczonym autobusie ruszam w trasę

Po lewym pasie, wcale nie zwiększony zasięg

Przeglądam prasę i przeliczam kasę

Przemieszczam się w czasie

By zrozumieć to jaśniej

Koleś przede mną rozdziabia paszczę

Jest dwunasta za dwanaście

Okolice nieznane lecz w notesie myśli uporządkowane

Choć serce złamane, przyjmuję to co jest mi dane

A wszystkie dane wielokrotnie przetworzone i zapisane

Podają dokładnie czas na ekranie

Jest dwunasta za dwanaście

Koleś przede mną rozdziabia paszczę

Ja przeliczam pieniądze

Niezbędne, by zaspokoić nasze żądze

Znowu błądzę myślami w innym świecie

Wcale nie rozumiem, co piszą w gazecie

W autobusie przeciek

Próbują zatkać dziurę

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 3.68
drukowana A5
za 11.74