E-book
7.35
drukowana A5
36.63
Aleksander Dumas (Ojciec) KATARZYNA HOWARD

Bezpłatny fragment - Aleksander Dumas (Ojciec) KATARZYNA HOWARD


5
Objętość:
173 str.
ISBN:
978-83-8324-879-0
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 36.63

Osoby

HENRI VIII, HENRYK VIII KRÓL ANGLII


ETHELWOOD, KSIĄŻĘ DIERHAM, PAR ANGLII


LE COMTE DE SUSSEX, HRABIA SUSSEX


SIR JOHN SCOTT THE THIRLSTANE, AMBASADOR

JAKUBA V


SIR THOMAS CRANMER, ARCYBISKUP CANTORBÉRY


JACK FLEMING, ALCHEMIK


LE PRÉSIDENT DE LA CHAMBRE DES PAIRS,

PRZEWODNICZĄCY IZBY PARÓW


LE LORD CHAMBELLAN, SZAMBELAN


LE DUC DE NORFOLK, KSIĄŻĘ NORFOLK, GENERAŁ

BRONI


CATHERINE (KATARZYNA) HOWARD


LA PRINCESSE (KSIĘŻNICZKA) MARGUERITE


KENNEDY, PIASTUNKA KATARZYNY HOWARD


LA DUCHESSE DE ROKEBY, KSIĘŻNA ROKEBY


LA DUCHESSE D`OXFORD, KSIĘŻNA D`OXFORD


L’exécuteurKAT


Un huissier, ODŹWIERNY


Un gardien de la Tour de Londres, STRAŻNIK

LONDYŃSKIEGO TOWER


Un capitaine des gardes, KAPITAN STRAŻY


Un greffier, KANCELISTA


Un crieur public, MIEJSKI OBWOŁYWACZ


Un page du duc de Dierham, PAŹ KSIĘCIA DIERHAM


Seigneurs anglais, ANGIELSCY LORDOWIE


Dames d’honneur, DAMY DWORU


Gardes du roi, STRAŻNICY KRÓLA


Pages du roi, STRONNICY KRÓLA


Seigneurs écossais de la suite de Sir John Scott, SZKOCCY

PANOWIE, ŚWITA SIR JOHNA SCOTTA


PeupleTŁUM

Akcja rozgrywa się w Anglii, 1542 r.

AKT PIERWSZY
Sir John Scott de Thirlstane

Odsłona pierwsza

Sala przyjęć w pałacu Whitehall.


SCENA I

LORD CHAMBELLAN czeka, aż król wstanie z łóżka;

wchodzi KSIĄŻĘ NORFOLK, a następnie SIR THOMAS CRANMER.


KSIĄŻĘ NORFOLK

Lordzie Chambellan…

LORD CHAMBELLAN

Tak, Monseigneur?

KSIĄŻĘ NORFOLK

Gdzie jest Jego Wysokość?

LORD CHAMBELLAN

Jest w swojej sypialni z Wielkim Lordem Kanclerzem.

KSIĄŻĘ NORFOLK

Zatem coś się zmieniło podczas zwykłej ceremonii jego wstawania?

LORD CHAMBELLAN

Nic, mój panie.

KSIĄŻĘ NORFOLK

Dziękuję. Więc poczekam, aż wyjdzie Wielki Lord Kanclerz.

(do arcybiskupa Cantorbéry, który właśnie wszedł)

Witam, monsignor de Cantorbéry.

SIR THOMAS

Witam, milordzie.

(obydwaj się sobie kłaniają)

KSIĄŻĘ NORFOLK

Masz jakie wieści z Rzymu, arcybiskupie?

SIR THOMAS

A ty jakie wieści ze Szkocji, milordzie, generale broni?

KSIĄŻĘ NORFOLK

Wciąż jesteśmy w niezgodzie z Ojcem Świętym?

SIR THOMAS

Wciąż jesteśmy w niezgodzie z Królem Jakubem?

KSIĄŻĘ NORFOLK

Tak samo jak Archanioł Michał z Szatanem! Jak sam wiesz, Król wrócił przedwczoraj z Yorku. Jego Królewska Mość spędził tam sześć dni na próżno. Czekał na swojego bezmyślnego siostrzeńca, który po tym czasie wysłał mu jakąś lichą wymówkę; Król wrócił do Londynu wściekły.

SIR THOMAS

Wiadomości z Rzymu są niewiele lepsze niż wiadomości ze Szkocji.

KSIĄŻĘ NORFOLK

Wszyscy ekskomunikowani… prawda? Król, królestwo, szlachta i cały lud?

SIR THOMAS

Tak, ale zapewne wiesz, że nie jesteśmy za tym, by pozostać z Ojcem Świętym — zgromadzenie dziewiętnastu prałatów i dwudziestu pięciu lekarzy złożyło wczoraj oświadczenie, które odrzuca zwierzchnictwo papieża i w którym to deklarują, że nie rozpoznają w nim innej władzy jak tylko czysto duchową i innego tytułu jak tylko biskupa Rzymu, natomiast ogłaszają Króla Anglii Henryka VIII najwyższą władzą w kwestii religii. Obawiam się, milordzie, że wyniknie z tego wojna na śmierć i życie, podobnie jak z Królem Jakubem.

KSIĄŻĘ NORFOLK

Jednak mniej niebezpieczna, zgodzisz się. Papieskie gromy nie obalają tronów.

SIR THOMAS

Nie, ale wciąż zapalają stosy.

KSIĄŻĘ NORFOLK

(z ponurą miną)

Nie wspomnę o tym, że ten wiatr wojny, który dociera do nas ze Szkocji, najprawdopodobniej ich nie ugasi. Bo Jego Wysokość Jakub V wspiera ekskomunikę papieża i ma pretekst do wypowiedzenia wojny po swoim małżeństwie z Marią de Guise i akceptacji tytułu obrońcy wiary, który nadał mu Paweł III. Tak więc wcale się nie mylisz, że to prawdziwa zapowiedź wojny.

LORD CHAMBELLAN

Ciszej, panowie! Wydawało mi się, iż słyszałem głośną rozmowę Króla.

KSIĄŻĘ NORFOLK

Cisza! Oto Jej Wysokość Księżniczka Marguerite.

SIR THOMAS

Kim jest ten młody dżentelmen, który jej towarzyszy?

KSIĄŻĘ NORFOLK

To hrabia Sussex, który przybył z Francji, odebrać dziedzictwo ojca i zająć miejsce w Izbie Wyższej, które po jego śmierci pozostawało puste.

SCENA II

Te same osoby, KSIĘŻNICZKA MARGUERITE, HRABIA SUSSEX; DAMY DWORU, PANOWIE ZE ŚWITY KSIĘŻNICZKI, następnie ETHELWOOD.


SUSSEX

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Księżną d’Étampes na dworze Króla Franciszka I, miała na sobie sukienkę z absolutnie takiej samej tkaniny, jak ma Wasza Wysokość.

MARGUERITE

Masz dobrą pamięć, milordzie, a jeśli nasz łaskawy brat i władca pozwoli, uczynimy cię wielkim mistrzem naszej garderoby. Rzeczywiście ta tkanina pochodzi z zagranicy, Henryk otrzymał ją wraz z innymi darami przesłanymi mu przez Króla Francji jako znak wielkiej przyjaźni. I w ten sam sposób podarował ją również mi… Witaj, monsignor de Cantorbéry. Witaj, milordzie.

(Książę Norfolk i arcybiskup kłaniają się)


SUSSEX

(po nieznacznym lekceważącym przywitaniu się z nimi)

Jako znak wielkiej przyjaźni, powiadasz, pani?… To mnie doprowadza do rozpaczy! Albowiem obiecaliśmy sobie z monsignorem de Montmorency i de Guise, że ta wielka przyjaźń nie będzie trwała wiecznie.

KSIĄŻĘ NORFOLK

Jak to, czyżbyś chciał nas skłócić z Francją, hrabio?

SUSSEX

Ależ robimy wszystko, co w naszej mocy, milordzie generale broni. Nasi sąsiedzi mogą lada dzień spiąć ostrogami konie, a ten kawałek ziemi, który Król Henryk trzyma w Calais, daje im nadzieję, iż mogą wkrótce ponownie przepłynąć morze, by zaofiarować nam swą zemstę.

KSIĄŻĘ NORFOLK

Niestety, milordzie, myślę, że teraz Jego Wysokość ma zbyt wiele do zrobienia, aby wziąć pod uwagę twoje plany polityczne, tak głębokie i korzystne, jak mogłoby się wydawać. Niemniej panowie Montmorency i Guise mogą przepłynąć morze bez strachu. Wierzę nawet, że w tej chwili dwa miecze tak odważne i tak wierne jak ich nie byłyby źle przyjęte na dworze Króla Jakuba V. I mam nadzieję, milordzie, zaliczyć cię do wodzów armii, którą poprowadzę do granicy — będzie to dobra okazja, jeśli zechcesz z niej skorzystać, by spotkać się ze swymi przyjaciółmi na skraju Tweedu, zanim udasz się na brzeg Sekwany.

SUSSEX

Stanie się tak, jak mówisz, mości książę, o ile Bóg lub Król temu nie przeszkodzą. Istnieje stare angielskie przysłowie, które mówi, że ilekroć na naszej wyspie zajaśnieją dwa ostrza mieczy połyskujące w słońcu, wówczas wystarczy spojrzeć na bok hrabiego Sussex, aby znaleźć tam pustą pochwę miecza.

SIR THOMAS

Jest, jak mówisz, milordzie. To przysłowie jest tak stare, iż już niewielu je pamięta, co więcej — zaczyna wychodzić z użycia.

SUSSEX

Dostałoby nowe życie, milordzie, gdybym był w Anglii podczas procesu nieszczęśliwej Anne Boleyn, bo być może gdybym nie wyjechał, byłoby lepiej — nie mówię, że dla na mojego honoru, który dzięki Bogu nie potrzebuje nowego blasku, ale dla Króla, pana mojego i twojego, albowiem być może mógłbym uchronić go od tego niefortunnego obowiązku.

SIR THOMAS

Jeśli dobrze cię rozumiem, milordzie, masz na myśli, że broniłbyś królowej?

SUSSEX

Tak, monseigneur, na dwa sposoby.

SIR THOMAS

Czy możemy je poznać?

SUSSEX

W parlamencie zaświadczyłbym własnym słowem honoru.

SIR THOMAS

A jeśli Król rozkazałby ci milczeć, tak jak to mnie nakazał?

SUSSEX

Wówczas walczyłbym własnym mieczem.


MARGUERITE

Milordzie, zapominasz, że mówisz o Henryku, który jest twoim Królem, przede mną, która jest jego siostrą.

SUSSEX

Wybacz, pani, ale gdy widziałem tak rozproszony wzrok Waszej Wysokości, miałem nadzieję, że dźwięk mojego głosu nie dojdzie do jej ucha.

MARGUERITE

Milordzie, odkąd Bóg obdarzył mojego brata łaską posiadania syna, straciłam wszelkie nadzieje na wstąpienie na tron Anglii, a tym samym wszelkie pragnienie edukacji w sprawach wojny i polityki. W przeciwnym razie z największym zainteresowaniem słuchałabym tej wojennej dyskusji, którą właśnie rozpocząłeś z arcybiskupem Cantorbéry.

SUSSEX

Ach! Pani, jeśli słowa, które przed chwilą powiedziałem — choć nieistotne — wyszłyby z ust innej osoby, którą mógłbym wymienić… Wasza Wysokość byłaby o tej godzinie buntownikiem, ponieważ obawiam się, że z powodu wiedzy o kwestiach politycznych i sprawach wojennych zapomniałaby o istnieniu swojego siostrzeńca Księcia Edwarda.

MARGUERITE

Milordzie, nie wiem, czy siostra Franciszka I zezwala kawalerom francuskim, aby czynili podobne uwagi w jej obecności, ale wiem dobrze, że jeśli zostaną powtórzone przed siostrą Henryka VIII, będzie ona zmuszona poskarżyć się królowi Anglii.

ODŹWIERNY

(przy tylnych drzwiach)

Milord Ethelwood, książę Dierham.

(wchodzi ETHELWOOD)

SUSSEX

Przybywasz w bardzo odpowiednim momencie, milordzie, aby przyłączyć się do wstawiennictwa w sprawie, którą już prawie przegrałem w trybunale Jego Wysokości.

ETHELWOOD

Hrabio, wybrałeś złego obrońcę. Jak widzisz, ja sam muszę błagać o wybaczenie, bo jeśli przybyłem wystarczająco wcześnie, aby złożyć hołd Jego Wysokości, to jednak zbyt późno, aby złożyć go u stóp Jej Wysokości.

MARGUERITE

Czasami łatwiej jest wybaczyć nieobecnym niż obecnym, ponieważ nieobecność, milordzie, może się wiązać jedynie z oskarżeniem o zapomnienie.

ETHELWOOD

Jednakże wiesz, pani, jak niesprawiedliwie mogłoby to mnie obciążyć. Zamieszanie wywołane przez wysłanników Szkocji i otaczający ich tłum zatrzymały mnie przy bramie pałacu wbrew mej woli.

KSIĄŻĘ NORFOLK

Jak to, milordzie, więc oni tam są?

ETHELWOOD

Oczekują na audiencję Jego Wysokości.

(Słychać dźwięk dud, któremu towarzyszą okrzyki)

SUSSEX

Ech! Więc to oni… Do licha!… Dają nam ten koncert.

KSIĄŻĘ NORFOLK

To marsz Mac-Lellana i okrzyki wojenne.

SUSSEX

Pani, nasz generał broni zasługuje na tę uprzejmość, którą uczyniłaś mi wcześniej. Bo on, jeśli się nie mylę, ma lepszą pamięć niż ja.

KSIĄŻĘ NORFOLK

Milordzie, możesz wierzyć staremu żołnierzowi, że kiedy raz usłyszysz ten marsz i okrzyki na polu bitwy, to już zawsze będziesz je rozpoznawał, a przy niektórych okazjach możesz nawet się obudzić z drżeniem, ścigany przezeń w swych snach.

MARGUERITE

(do ETHELWOODA)

Te okrzyki i dzika muzyka przerażają mnie, milordzie.

(Odsuwa się na bok. W tej chwili HENRYK gwałtownie otwiera drzwi swej sypialni, słucha przez chwilę, nic nie mówiąc)

SCENA III

Te same osoby, HENRYK VIII, następnie SIR JOHN SCOTT


HENRYK

(krzyżuje ramiona)

Na Świętego Jerzego! Panowie, czyż nie słyszeliście tego, co ja? Czy to tylko sen? Okrzyki i marsz wojenny Szkotów na dziedzińcu pałacu Whitehall!

SUSSEX

Panie, oni musieli chyba zbyt często słyszeć angielskie trąbki na dziedzińcu pałacu Stirling!


HENRYK

Masz rację, hrabio, ale te nie wydawały dźwięku, który byłby w stanie wskrzesić zmarłych z ich grobów… Ech! Poczekaj, co na to powie mój stary alchemik Fleming, który właśnie z drżeniem wychodzi ze swojego laboratorium, aby nas zapytać, czy to, co usłyszał, to nie trąby sądu ostatecznego.

FLEMING

(podnosi gobelin głową i z niskich, łukowatych drzwi rozgląda się na wszystkie strony)

Panie!…

HENRYK

(śmiejąc się)

Wejdź, stary proroku! To nic! To nic więcej niż piskliwe wycie lisa, które próbuje zagłuszyć ryk angielskiego lwa… Mój kuzynie Norfolk, przyprowadź tych górali… aha, zapytaj przy okazji naszych trębaczy, czy nie pamiętają marsza Flodden.

(Norfolk wychodzi. Henryk idzie na tron)

Witaj, moja siostro… Witam wszystkich panów i milordów… Zbliż się do naszego tronu, Sir Thomasie Cantorbéry. No cóż, wiemy, że lew angielski jest potężny i niezwyciężony tylko dlatego, że wspierają go z jednej strony (wyciąga rękę do Ethelwooda) odwaga szlachty, (wskazując drugą ręką na arcybiskupa) a z drugiej — mądrość Kościoła.

(do księżniczki Marguerite, która wstała)

Dokąd idziesz, Marguerite?

MARGUERITE

Panie, przyszłam tu wziąć udział w ceremonii twojego wstawania, a nie być świadkiem działań wojennych. Mam więc nadzieję, że domyślasz się, iż moje miejsce…

HENRYK

Powinno być częściej na Radzie, a rzadziej na balu — zapominasz, że u nas w Anglii kobiety mają prawo do sukcesji tronu? A jeśli coś złego przydarzyłoby się Księciu Edwardowi…

MARGUERITE

Ufam, że Bóg uwolni Jego Wysokość od takiego nieszczęścia…

HENRYK

Hrabio Sussex, mógłbyś towarzyszyć Jej Wysokości do jej komnaty, po czym natychmiast tu powrócić?

(Sussex kłania się i wychodzi z księżniczką. Słychać odpowiedź angielskich trąb na dudy szkockie. Henryk zasiada na fotelu z herbem Anglii — mebel służy jako jego tron)

KSIĄŻĘ NORFOLK

(wchodząc)

Sir John Scott de Thirlstane, wysłannik Króla Szkocji, prosi o zaszczyt bycia przedstawionym w obecności Waszej Wysokości.

HENRYK

Wprowadź.

(wchodzi Sir John)

Witam, Sir Johnie. Dzisiaj my również przyznajemy, że jesteście godni przyjętego przez was motta: „Zawsze gotów, by stanąć do walki”.

SIR JOHN

Zwłaszcza jeśli chodzi o honor mojego Króla i kraju, panie, bo wtedy mogę dumnie dążyć do tego, aby stale być go godzien.


HENRYK

Wiemy, Sir Johnie, że jesteś odważnym i lojalnym sługą. Wybór posłańca jest dla mnie równie przyjemny, jak będzie przesłanie. Mój siostrzeniec dopuszcza moje roszczenia, prawda? A to ma na celu nadanie większego rozgłosu jego poddaniu się… Zamiast znaleźć mnie w Yorku, gdzie czekałem osiem dni na debatę między nami, aby potajemnie omówić interesy polityczne i religijne naszych dwóch królestw, teraz przysyła ambasadora, by prosić mnie o publiczne posłuchanie?

SIR JOHN
Panie, instrukcje, które otrzymałem od mojego Króla, są jasno sprecyzowane.

HENRYK

Tym lepiej! Czy w końcu zgodzi się przyjąć zreformowaną religię, zniszczyć klasztory swego królestwa i uznawać papieża za zwykłego biskupa Rzymu?

SIR JOHN

Panie, Szkocja i jej Król są katolikami duszą i sercem od trzeciego wieku. Dla nich następca Świętego Piotra zawsze będzie namiestnikiem Chrystusa, a lud i monarcha pozostaną wierni zarówno wierze, jak i odwadze swoich ojców.

HENRYK

No cóż! Sojusz Króla Jakuba z fanatyczną rodziną De Guise sprawia, że zgaduję odpowiedź na moje pierwsze pytanie. Później zdecyduję, jaki to będzie miało wpływ na zachowanie pokoju lub wywołanie wojny.

SIR JOHN

Mamy nadzieję, że Wasza Wysokość będzie miał rękę tak samo potężną, jak i sprawiedliwą, że ani powiew fanatyzmu, ani chęć kierowania się własnym interesem nie przeważą szali.

HENRYK

Decyzja, którą podejmę, Sir Johnie, będzie zależeć w mniejszym stopniu od odpowiedzi, jakiej mi udzieliłeś, ale w większym od tej, której mi udzielisz.

SIR JOHN

Zatem słucham Waszej Wysokości z największym szacunkiem.

HENRYK

Więc mój siostrzeniec Jakub V zgadza się złożyć mi hołd za koronę Szkocji, tak jak robili to moim ojcom jego ojcowie od roku 900? Tak jak Éric złożył Edwardowi I, a Malcolm III — Edwardowi Wyznawcy, Wilhelmowi Zdobywcy i Wilhelmowi II, którego zwano Rudym… podobnie jak to uczynił Edgar, syn Malcolma III, Henrykowi I, jak David, brat i następca Edgara, Cesarzowej Matyldzie, jak syn Dawida — Stefanowi I, jak Wilhelm, wnuk Dawida, i cała szkocka szlachta –Henrykowi II, Ryszardowi I (Lwie Serce) czy jego bratu królowi Janowi? Hołd, który przybrał bardziej święty charakter, jako że odbył się w tamtym czasie publicznie na wzgórzu Lincoln i został zaprzysiężony na krzyż arcybiskupa Cantorbéry. Wiemy również, że taki hołd został ponownie złożony przez Jana de Baliol Edwardowi I (którego zwano Długonogim i który był synem Henryka III), a następnie — przez Edwarda de Baliol Edwardowi III, co zostało przerwane za panowania Ryszarda II i Henryka IV. Niemniej, Sir Johnie, wiesz równie dobrze jak my, że ta przerwa była spowodowana wojnami domowymi, które pustoszyły Anglię pod rządami tych dwóch władców, bo zgodnie z prawdą kiedy Henryk V, ich następca, nakazał królowi Szkocji towarzyszyć mu jako wasalowi w jego wyprawie za granicę, Król Szkocji był mu posłuszny. Nie powinniśmy też brać pod uwagę przerwania tego hołdu za panowania Ryszarda III… Albowiem Ryszard III był uzurpatorem i jako taki nie miał prawa się go domagać. Henryk VII, mój ojciec, zbyt aktywnie zajmował się frakcjami politycznymi i religijnymi, które podburzały królestwo wewnątrz, by spoglądać poza jego granice, nie zażądał więc tego hołdu od króla Jakuba IV, wiem o tym. Ale ja, Sir Johnie, ja, wykonawca niebiańskiej zemsty, który utopiłem buntowników w ich własnej krwi, spaliłem heretyków w płomieniach, sprawiłem, że armie wroga zniknęły na polu bitwy, gdzie w nich uderzyłem; ja, który widząc starą Anglię niszczoną przez cztery wieki przez uderzenia wojny domowej i pogrążoną przez tysiąc lat w ciemności obłędu, musiałem wyciągnąć rękę, tak jak to zrobił Bóg w chaosie, by dać pokój i światło — boskie dary, które do tego czasu zstąpiły jedynie z nieba. Ja powiadam raz jeszcze: nie ulegnę, dopóki wszystko nie zostanie przywrócone do swojego pierwotnego stanu. Szkoci są winni hołd szlachcie, szlachta Szkocji — Królowi, Król Szkocji — Królowi Anglii, a Król Anglii — Bogu!

SIR JOHN

Wybacz mi, panie, jeśli tym razem znów będę zmuszony udzielić Waszej Wysokości odpowiedzi przeciwnej do tej, której się wydawał oczekiwać, ale hołd starożytnych królów Szkocji był składany przodkom Waszej Wysokości tylko w odniesieniu do ziem, które posiadali w Anglii, podobnie jak królowie Anglii oddawali hołd Królom Francji w odniesieniu do księstw Guyenne i Normandii. Wasza Wysokość jest zbyt dobrze zaznajomiony z naszą wspólną historią, aby nie pomylić hołdu hrabstwa Huntingdon z hołdem królestwa oraz hołdu poszczególnych Królów Northumberland z hołdem Królów Szkocji. Co do tego, co wydarzyło się za panowania Baliola — Anglia nie może wyciągnąć z tego żadnych konsekwencji, ponieważ nasza szlachta zawsze protestowała przeciwko temu aktowi. John de Baliol zapłacił hołd, to prawda, Edwardowi I w uznaniu za pomoc, jakiej ten ostatni udzielił mu, aby mógł wstąpić na tron, ale stracił szacunek dla swej szlachty i przyjaźń swego ludu, a Król Jakub V jest za bardzo ceniony przez jednych i zbyt kochany przez drugich, aby mógł być kiedykolwiek narażony na takie nieszczęście.

HENRYK

Zatem mój siostrzeniec nie chce mnie uznać za swojego pana?

SIR JOHN

On odmawia.

HENRYK

I z góry rozważył wszystkie konsekwencje tej odmowy?

SIR JOHN

Bez względu na to, kim są, królowie Szkocji mają zwyczaj w pierwszej kolejności noszenia ręki na mieczu, zanim włożą na siebie koronę.

HENRYK

(powstaje)

To dobrze. Sir Johnie de Thirlstane, bardzo dobrze! Bo jesteśmy zmęczeni tymi wszystkimi przysięgami i powtarzanymi hołdami. Posłuchaj więc! Do tej pory mogłem zadowolić się tym, o co cię prosiłem, jednak teraz potrzebuję czegoś innego. Ręka Boga umieściła pośrodku oceanu, z dala od innych krajów świata, dwa nasze narody, stojące naprzeciw siebie na tej samej ziemi, ale nierówno nią pomiędzy sobą podzielone. Dla ich separacji Bóg wyznaczył koryto rzeki Tweed — to wystarczy, by oddzielić dwie prowincje, jednakże nie dwa królestwa. Przez tysiąc lat najczystsza krew dwóch narodów nie przestawała barwić na czerwono raz jednego brzegu, innym razem — drugiego. Przez tysiąc lat Anglia nie miała ani jednego wroga, którego Szkocja nie miałaby za sprzymierzeńca; przez tysiąc lat w Szkocji nie toczyła się wojna domowa, w której potężny oddech Anglii nie wznieciłby ognia w jej miastach; między naszymi dwoma narodami jest nienawiść, którą matka przekazuje córce z mlekiem, a ojciec synowi — z mieczem… Cóż, Sir Johnie, ta nienawiść trwałaby z pokolenia na pokolenie do dnia sądu, gdyby Henrykowi VIII Królowi Anglii nie przyszło do głowy, iż należy ją skończyć za jego panowania, jednak ów hołd nie był dla mnie wystarczający. Tym, czego potrzebuję, jest podbój ziem, a dwie korony i dwie głowy to zbyt dużo jak na jedną wyspę… Od dzisiejszego dnia nie będzie już króla Anglii i króla Szkocji, będzie tylko albo król Anglii, albo Szkocji, to wszystko! Bóg zastępów zdecyduje, czy ten król powinien nazywać się Henryk VIII czy Jakub V.

SIR JOHN

Panie, Bóg Zastępów jest również Bogiem Sprawiedliwości.

HENRYK

I masz na to dowód, Sir Johnie. Spójrz na lewo: oto ta zbroja należała do Króla Jakuba IV, który poległ wraz ze swoim synem, dwunastoma hrabiami i siedemnastoma baronami na polu bitwy pod Flodden. Dostrzegasz na napierśniku otwór, przez który weszło żelazo, a przez który uszło życie, prawda? No cóż, więc przysięgam tutaj na swą koronę i berło, Sir Johnie, że bez względu na to, jaką zbroją okryta będzie Szkocja i jakkolwiek byłaby ona hartowana, zrobię w niej na tyle szeroki i wystarczająco głęboki otwór, by w końcu cała ta zbuntowana krew wypłynęła z jej serca.

SIR JOHN

Zanim jednak do niej dotrzesz, panie, będziesz musiał zniszczyć wszystkie jej miasta i wymordować do ostatniego wszystkie jej dzieci… Co do mnie, Wasza Wysokość był na tyle miły, aby mi powiedzieć, że jestem godny mego motta… dlatego źle bym się czuł, gdybym cię nie pożegnał tak szybko, jak to tylko możliwe, ponieważ chcę się znaleźć na czele pierwszych żołnierzy, którzy będą maszerować przeciw tobie, zgodnie z sentencją mego kredo: „Zawsze gotów, by stanąć do walki!”.

HENRYK

Idź więc, Sir Johnie, nie powstrzymujemy cię. Królowie Anglii również mają dewizę, której nigdy nie dali popaść w zapomnienie. Chcę, ażeby jeszcze w ciągu miesiąca jej ogniste litery unosiły się nad tak wieloma miastami, by z każdej części Szkocji można było przeczytać jej słowa: „Bóg i moje prawo”! Panowie, czyńcie honory ambasadorowi nie Króla Szkocji, ale naszego siostrzeńca Jakuba V… Zostań, mój panie Ethelwood, muszę z tobą porozmawiać.


SCENA IV

HENRYK, ETHELWOOD


HENRYK

(biorąc rękę Ethelwooda, przechadza się z nim)

No i co, mój książę Dierham, co sądzisz o uporze naszego siostrzeńca?

ETHELWOOD

Że żaden Król nigdy nie wybrał ambasadora jeśli nie bardziej szanowanego, to przynajmniej bardziej zwięzłego w swoich odpowiedziach.

HENRYK

Tak, tak, Sir John jest zacnym Szkotem, który ma tylko jedną wadę: przekonanie, że wciąż żyje w czasach Roberta Bruce’a i Williama Wallace’a. Myśli, że po sześciu stuleciach serca jego rodaków dalej są takie same tylko dlatego, że napierśniki, które je pokrywają, są identyczne; to posąg starodawnych czasów umieszczony jako kamień milowy na drodze świata, który nie dostrzega swymi kamiennymi oczyma, że kolejni potomkowie słabną z pokolenia na pokolenie… Gdzie są James Douglas i Randolphs? Obecnie nazywają się Olivier Sainclair lub Maxwell… godne politowania! Milordzie, mówię ci, to nie wojna sprawia, że kilka pojedynczych włosów mi siwieje, bez względu na to, czy będę ją toczył osobiście, czy wyślę Księcia Norfolk na moje miejsce. Mój miecz jest długi i ostry, a tam, gdzie nie sięgnie, rzucę nim jak włócznią! Jednakże to nie to czyni mnie nieszczęśliwym, milordzie, to nie to…

(upada na fotel)

ETHELWOOD

Jesteś nieszczęśliwy, panie!… Ty, który triumfujesz na zewnątrz i wewnątrz swojego królestwa, Ty, który gasisz niezgodę Białej Róży oraz Czerwonej Róży Yorku i Lancaster… Ty, który zasiadasz na tronie, stawiając jedną stopę na wojnie zagranicznej, a drugą na wojnie domowej, i któryś powiedział do wzburzonej Francji i Anglii to, co Bóg powiedział do fal morskich: „Dosyć! Uciszcie się! Bądźcie spokojne!”… Niech Wasza Wysokość mi wybaczy, ale to nieuniknione, że twoje ludzkie ambicje są większe niż cała kula ziemska, odkąd świat ci nie wystarcza.

HENRYK

Książę! Ani gwałtowność wiatru, fal, ani gwałtowność burz czy oceanu nie zatapiają solidnie zbudowanego statku. To czyni ukryta skała pod powierzchnią morza, której rana jest śmiertelna, ponieważ pozostaje niewidoczna. Tak, jestem królem, wielkim i potężnym, to prawda! Pewnie nie ma wśród moich poddanych takiego, który by mi nie zazdrościł posiadanego bogactwa i szczęścia, a jednak czasami ja zazdroszczę najuboższemu z moich poddanych.

ETHELWOOD

Ty, panie?

HENRYK

Tak, ponieważ sama korona i berło człowiekowi do życia nie wystarczą, potrzeba mu też poduszki, na której będzie mógł odpocząć od ich ciężaru. Obok życia publicznego potrzeba również cieszyć się życiem prywatnym, obok wspaniałości pałacu potrzeba domowego szczęścia… No cóż, najbiedniejszy z moich poddanych może mieć żonę i dzieci, które go kochają: najuboższy z moich poddanych jest zatem szczęśliwszy ode mnie!

ETHELWOOD

A królowe, twoje żony, panie, one cię kochały i zostawiły dzieci, które cię kochają.

HENRYK

Królowe, moje żony? Masz na myśli Katarzynę Aragońską, która zaręczona była z moim bratem, zanim została moją żoną? To spowodowało we mnie tak wielkie wyrzuty sumienia, iż byłem zmuszony unieważnić z nią kontrakt małżeński i ją odprawić. Masz na myśli Anne Boleyn, której złe obyczaje zaprowadziły ją z mojego łóżka na szafot? Jeanne Seymour, anioła, który zstąpił z nieba i przez to samo skruszone i zazdrosne niebo został ponownie wezwany? Anne de Clèves, która — jak mi powiedziano — miała być piękna i pełna wdzięku, zgodnie z portretem d’Holbeina… a kiedy przyjechała… i kiedy zmuszono mnie ślubu… Ach, ta przynajmniej sama wymierzyła sobie sprawiedliwość i zadowoliła się tytułem „Drogiej Królewskiej Siostry”… No cóż mi teraz pozostało z tych czterech małżeństw? Wspomnienie kilku szczęśliwych dni, dwadzieścia lat wyrzutów sumienia, żal, wstyd i strapienie, dwie córki, które według prawa są niezdolne do panowania, oraz syn, którego Bóg uznał za niezdolnego, by żyć pełnią życia.

ETHELWOOD

Panie, jesteś jeszcze bardzo młody, a nowe małżeństwo może dać ci wszystko, czego ci do tej pory brakowało.


HENRYK

Tak, wiem o tym i dlatego zamierzam ponownie spróbować… ale tym razem przysięgam, milordzie, nie będę szukał żony ani na największych dworach, ani w najlepszych domach książęcych. Mam dość patrzenia, jak Europa wtrąca się w moje swary małżeńskie. Mój rozwód z Katarzyną Aragońską doprowadził mnie do wojny z Holandią, Hiszpanią i Świętym Cesarstwem Rzymu, a odesłanie Anne de Clèves przyniosło bunt przeciwko mnie w Hainaut, Flandrii i być może nawet we Francji… Jednakże — ponieważ jestem najpotężniejszy w odmętach morza, gdzie pozostaję odizolowany od innych — żaden sojusz przeciwko mnie nie może zwyciężyć mojej siły, bo cała moja siła jest we mnie. Jedynym, czego mi potrzeba, jest młoda kobieta, którą mógłbym kochać. Niemniej musi ona być piękna, aby mogła zaspokoić mą dumę, i roztropna, abym mógł jej zaufać. Nie dbam o to, z jakiego stanu będzie się wywodzić, może pochodzić spośród ludu. Mam dwóch ministrów, jednego wyciągnąłem od stołu rzeźnika, a drugiego — z kuźni kowala, więc mogę także z piersi wasala wyciągnąć królewskiego księcia.

ETHELWOOD

Ale ten skarb młodości, piękna i niewinności — w jakim kraju Wasza Wysokość zamierza go szukać?

HENRYK

Jeśli to, co mi powiedziano, jest prawdą, mój drogi książę, to nie będę musiał stawiać stopy na kontynencie, aby ją znaleźć.

ETHELWOOD

Bez wątpienia jakiś opiekuńczy geniusz starej Anglii strzeże tej przeznaczonej dla ciebie dziewicy w jakimś ukrytym zakątku królestwa… na przykład na wyspie Staffa w grocie Fingala?

HENRYK

Nie, milordzie. Jej historia, jakkolwiek może być wspaniała w przyszłości, okazuje się mniej poetycka w przeszłości… Stara niania wychowała ją z braku rodziców, mieszka trzy mile od Londynu, nad brzegiem Tamizy, w bardzo skromnie wyglądającym domu.

ETHELWOOD

Panie… Imię tej młodej dziewczyny jest prawdopodobnie zbyt wielką i ważną tajemnicą polityczną dla uszu tak niegodnych, jak moje…

HENRYK

Nie, mój kuzynie, wręcz przeciwnie, bo do tego, o co zamierzam cię prosić, nawet konieczne jest, abyś je poznał… Ona ma na imię Katarzyna Howard.

ETHELWOOD

(opierając się o fotel)

Katarzyna Howard!

HENRYK

Tak, milordzie!

(uśmiecha się)

To bardzo ładne, choć nieznane imię, prawda? Tak nieznane, iż potrzeba było oka mojego alchemika Fleminga, aby wyczytać je z tej księgi Boga, którą nazywamy ziemią, pośród dwunastu milionów imion zapisanych na karcie zwanej moim królestwem.

ETHELWOOD

A jak… Fleming je odkrył?

HENRYK

Och! W najprostszy sposób, i to bez konieczności uciekania się do jakichś czarów lub zaklęć! Szukał w okolicy Londynu zioła niezbędnego do jego operacji chemicznych, gdy — zaskoczony deszczem — poprosił o azyl w odosobnionym domu, w którym mieszka ta młoda dziewczyna. Taki wspaniały skarb zaskoczył go, a ponieważ znał moje intencje, kiedy wrócił, powiedział mi o niej… od tego czasu wszystkie kabały, gwiazdy i liczby dowiodły mu, że ona jest tą kobietą, której potrzebowałem — młodą, piękną i roztropną… Ten szalony starzec ręczy mi swoją własną głową, że ona posiada te trzy cechy…

ETHELWOOD

Wasza Wysokość postanowił zrobić coś tak ważnego, opierając się na słowie mężczyzny, którego sam nazywa szalonym starcem?

HENRYK

Nie, książę Dierham, ponieważ przygoda, która przydarzyła się nam z Anne de Clèves, sprawiła, że teraz jesteśmy nieufni i nie angażujemy się wcześniej w naszą królewską miłość, zanim nie dowiemy się, czy kobieta, której zamierzamy ją zaoferować, jest tego warta… Tak więc wczoraj, kiedy Rada się zakończyła, prowadzony przez naszego starego alchemika przebranego za rycerza z dawnych czasów, popłynąłem w górę Tamizy bez broni i liberii — aż do miejsca, gdzie mieszka ta dama, która tak bardzo zajmowała nasze myśli…

ETHELWOOD

A tam?…

HENRYK

Tam ujrzeliśmy ją, wspartą na ramieniu starej kobiety… wędrującą wzdłuż brzegów rzeki… melancholijnie i marzycielsko zamyśloną, jakby przeczuwała swoje wielkie przeznaczenie…


ETHELWOOD

I… i Fleming przesadził?

HENRYK

Nie, nie!… Fleming nie dorównał prawdzie… Milordzie, ona zdecydowanie przewyższyła wszystko, co o niej powiedział, ma piękno Anne Boleyn, a wdzięk Jeanne Seymour…

ETHELWOOD

I rozmawiałeś z nią?

HENRYK

Nie, milordzie, ponieważ kiedy zobaczyła, że nasza łódź płynie w jej kierunku, odeszła… Oczekiwałem, iż zobaczę ją jeszcze dziś lub jutro… ale teraz ta wojna ze Szkocją stała się tak pilną sprawą, iż pozbawia mnie wszelkiego wolnego czasu, dlatego powziąłem nowe postanowienie, milordzie: jutro wyjedziesz, aby ją tu sprowadzić. Spośród moich sług wybierzesz eskortę według własnego uznania i przyprowadzisz tę młodą kobietę do księżniczki Marguerite, która według mojej rekomendacji umieści ją wśród swoich dam dworu…

ETHELWOOD

Widzę, że Wasza Wysokość nie pozwoli na dłuższą przerwę między jego zerwaniem z Anne de Clèves a małżeństwem z Katarzyną Howard?

HENRYK

Mój kuzynie, ile dni minęło od chwili, gdy Anne Boleyn wspięła się na szafot, do czasu, gdy Jeanne Seymour wstąpiła na tron?

ETHELWOOD

Tyle, ile potrzebowano do ceremonii pogrzebowej, aby złożyć jej ciało w grobie: trzy!

HENRYK

Ile godzin minęło między nieposłuszeństwem Norrisa a rozkazem, jaki wydałem, aby ukarać to nieposłuszeństwo śmiercią?

ETHELWOOD

Tyle, ile potrzebował Lord Kanclerz, aby przebyć drogę z Londyńskiego Tower do Pałacu Greenwich: dwie!

HENRYK

A ile sekund upłynęło od powiadomienia o tym rozkazie do śmierci winowajcy?

ETHELWOOD

Tyle, ile kat potrzebował do podniesienia i opuszczenia toporu: jedna!

HENRYK

Bardzo dobrze, milordzie. Widzę, że dokładnie znasz historię mojego panowania… Rozważ to!

(wychodzi)

SCENA V

ETHELWOOD, następnie FLEMING


ETHELWOOD

(przez pewien czas pozostaje przytłoczony, potem idzie do drzwi Fleminga, gwałtownie je otwiera i woła)

Fleming! Fleming!

FLEMING

(odpowiada z dna swej piwnicy)

Kto mnie woła?


ETHELWOOD

Wyłaź ze swej nory, ty lisie kornwalijski… wyjdź na światło dzienne, niewierny! Chrześcijanin chce z tobą porozmawiać!

FLEMING

(ukazuje się)

Czym mogę służyć Waszej Wysokości?

ETHELWOOD

Król właśnie wyszedł.

FLEMING

Niech Bóg go strzeże!

ETHELWOOD

(podnosi kapelusz)

To życzenie każdego dobrego Anglika.

FLEMING

Dlatego wyrażam je za każdym razem, gdy moje oczy i myśli odrywają się od nieba, by zejść na ziemię.

ETHELWOOD

Bardzo dobrze, jesteś wzorem dla innych! Jednakże Jego Wysokość mówił mi, że nie tylko ograniczasz się do samych życzeń, ale że nawet twoje oddanie posunęło się tak daleko, aby spróbować je spełniać.

FLEMING

Oddałem do dyspozycji Jego Wysokości jedynie moją skromną wiedzę, którą dały mi studia. Może więc rozporządzać nią zgodnie ze swą królewską wolą.

ETHELWOOD

Pod warunkiem że Jego królewska wola udostępni wam z kolei, przypadkiem, całe złoto, którego potrzebują twoje przeklęte ręce, aby dokończyć zadanie, którego się podjąłeś, prawda?

FLEMING

Tylko poprzez rozłożenie na cząsteczki można coś stworzyć… A kiedy człowiek odkryje tajemnicę Boga, będzie równie potężny jak On! Milordzie, jestem już bardzo bliski uzyskania doskonałego wyniku!

ETHELWOOD

I potrzebujesz do tego ogromnych potoków złota, prawda? Z kolei te potoki potrzebują rzek, a rzeki –oceanu.

FLEMING

Bardzo potrzebuję.

ETHELWOOD

Uważasz, że masz już wystarczająco dużo z tego, co Henryk VIII obiecał ci dać za znalezienie młodej, pięknej i cnotliwej kobiety?

FLEMING

Tak, bo za każdym razem, gdy uderzę swoją różdżką w tron Króla, jak Mojżesz w skałę, sprawiam, że zamiast jednego, wyskakują z niej dwa źródła.

ETHELWOOD

No cóż, twoje pragnienie złota uniemożliwiło ci obliczenie zagrożenia, na jakie naraziłeś swoją głowę poprzez zaangażowanie jej w negocjacje równie niebezpieczne jak małżeństwo Henryka, który spośród czterech żon wyrzekł się już dwóch, a zabił jedną.

FLEMING

Podążałem za głosem mojego oddania, który podpowiadał mi: „Zrób to”.


ETHELWOOD

Roztropność nie przypominała ci o nieszczęściu Wolseya i Norrisa?

FLEMING
Monseigneur, tym razem sprawy nie będą miały tak katastrofalnego końca.

ETHELWOOD

Kto ci to powiedział?

FLEMING

Nauka.

ETHELWOOD

Zatem nauka okłamała w tej sprawie mądrego Fleminga!

FLEMING

Jak to?

ETHELWOOD

Albowiem to małżeństwo nie może dojść do skutku!

FLEMING

Niby dlaczego?

ETHELWOOD

Ponieważ ta, którą wybrałeś na podstawie swoich kalkulacji… Katarzyna…

FLEMING

No co?

ETHELWOOD

Ta młoda kobieta, którą ty chcesz skłonić, by poślubiła króla, nazywa się Katarzyna Howard, prawda?

FLEMING

Tak.


ETHELWOOD

Ona jest moją żoną!

FLEMING

Na litość boską! Jestem zagubiony!

ETHELWOOD

Tak, Fleming, jesteś zagubiony! Bo chyba znasz prawo, które Henryk ogłosił po śmierci Anne Boleyn?

FLEMING

Znam je…

ETHELWOOD

Prawo to skazuje na szafot zarówno Królową, jak i inną kobietę, która poślubiłaby Króla i nie była dziewicą, a uprzednio nie przyznałaby się i nie wyznała mu prawdy. Skazuje też wszystkich innych, mężczyzn, kobiety, którzy doradzaliby lub pomagali w tym małżeństwie… Ach! Obiecałeś młodą, piękną i cnotliwą narzeczoną? Katarzyna jest młoda, piękna i cnotliwa, ale wierzysz, że sędzia Katarzyny Aragońskiej i kat Anne Boleyn zadowoliliby się taką cnotą?

FLEMING

Milordzie, ale kiedy wyznasz Królowi wszystko, on ci wybaczy.

ETHELWOOD

Tak, a jako znak przebaczenia uczyni Księżną Dierham damą dworu księżniczki Marguerite, a księcia wyśle, aby wszczął wojnę w Highlands… Nie, Fleming, nie…

FLEMING

Och! Monseigneur! Monseigneur! Zlituj się nade mną!

ETHELWOOD

Zlitować się nad tobą, nieszczęsny?! Nad tobą, który przez swoją lekkomyślność właśnie zniszczyłeś nadzieję całego mojego życia?! Zlitować się nad tobą, który właśnie rzuciłeś czarną zasłonę na moje najbardziej jasne i złote dni? A nade mną, Mój Boże, kto zlituje się nade mną?

FLEMING

Ach! Czyż nie ma sposobu, milordzie, by twoje szczęście i moje życie zostały zachowane?

ETHELWOOD

Jest jeden.

FLEMING

Jeden?

ETHELWOOD

Bardzo ryzykowny!

FLEMING

To nieważne.

ETHELWOOD

Wręcz desperacki!

FLEMING

Opowiedz mi o nim.

ETHELWOOD

To mnie król zlecił, bym wyruszył po Katarzynę, a następnie sprowadził ją na dwór.

FLEMING

Kiedy?

ETHELWOOD

Jutro.


FLEMING

Ach! Mój Boże!

ETHELWOOD

Król nie może jej więcej zobaczyć…

FLEMING

Nie, nie może! Inaczej będziemy zgubieni, bo on już ją kocha!

ETHELWOOD

No cóż!… Zatem jeszcze tej nocy ona musi umrzeć!…

FLEMING

Milordzie, mam najsubtelniejsze trucizny…

ETHELWOOD

(chwyta go)

Niegodziwcze!

FLEMING

Litości!

ETHELWOOD

Ona musi umrzeć dla króla i dla świata! Ale musi żyć dla mnie… Tylko dla mnie, ona musi żyć! Rozumiesz?… Ona musi żyć! A ty odpowiadasz za jej życie.

FLEMING

Uczynię wszystko, co tylko może ludzka nauka.

ETHELWOOD

Mówiłeś o truciznach…

FLEMING

Tak.

ETHELWOOD

Zamiast śmiertelnej mikstury nie możesz dać mi jakiego eliksiru z narkotykiem? Czyż nie ma roślin, których sok wstrzymałby krew w żyłach, odrętwił serce, wstrzymał bieg życia? Powiedz mi, czy sen nie może tak wyglądać, aby przypominać śmierć, i czy taki widok mógłby zmylić najbardziej nieufne oko? Chodź, pomyśl… zastanów się.

FLEMING

Milordzie, to może być! Nawet mówi o tym kronika florencka, że w podobny sposób młoda dziewczyna z domu Montaigu…

ETHELWOOD

Jednakże czy ty potrafisz przyrządzić podobny trunek?

FLEMING

Ależ oczywiście, posiadam sekret tego eliksiru.

ETHELWOOD

A odpowiadasz za jego efekt?

FLEMING

Własnym życiem!

ETHELWOOD

Fleming, jeśli zrobisz to, co obiecujesz…

FLEMING

Zrobię!

ETHELWOOD

Mówiłeś, że potrzebujesz złota? No cóż… Więc dam ci w zamian za ten trunek więcej złota niż ogień w twoich piecach mógłby go stopić przez cały rok.

FLEMING

Zejdźmy do mojego laboratorium, milordzie.

ETHELWOOD

Wiesz, co Król mi zlecił?… A za godzinę?…


FLEMING

Będziesz mógł wyjechać z potrzebnym eliksirem, o który mnie prosisz.

ETHELWOOD

(zatrzymuje się na pierwszym schodku)

Chwileczkę, Fleming! Na pewno mnie dobrze zrozumiałeś?! Ta sprawa jest dla ciebie sprawą życia lub śmierci!

FLEMING

Moje życie jest w twoich rękach, milordzie.

ETHELWOOD

Więc… Prowadź!

(wychodzą razem)

Odsłona druga

Pokój Katarzyny, drzwi boczne, drzwi z tyłu przedstawiające okolicę, mały stolik pokryty owocami. Po przeciwnej stronie toaletka zwieńczona weneckim lustrem.

SCENA I

KATARZYNA, KENNEDY

Katarzyna wchodzi, opiera się na ramieniu swojej piastunki.


KENNEDY

Wracamy już do domu, moje dziecko?


KATARZYNA

Tak, kochana, bo robi się późno.

KENNEDY

Słońce ledwo zaszło, a o tej porze horyzont widziany ze szczytu góry jest taki piękny!

KATARZYNA

(uśmiecha się)

Tak, wspaniały! Ale to samo słońce i horyzont widziałam wczoraj.

(siada)

KENNEDY

Cóż to, znowu jesteś smutna?

KATARZYNA

Nie, Kennedy, to nie smutek, ale tęsknota.

KENNEDY

Moje biedne dziecko, ta tęsknota przynosi tylko szkodę twej urodzie, ponieważ wywołuje bladość, która trawi twe policzki, pozbawia blasku twoje oczy i osłabia całą twą siłę… Niemniej jednak jak można się tak zamartwiać pośrodku tak pięknej, zielonej okolicy, która nas otacza?

KATARZYNA

Z pewnością uznałabym ją za piękną, gdybym widziała ją po raz pierwszy, ale oglądam ją codziennie już od osiemnastu lat.

KENNEDY

Mimo tego, iż żyję po dwakroć dłużej niż ty, wciąż nie jestem nią zmęczona. Dziękuję Niebiosom za to, że pozwoliły ograniczyć moje pragnienia do rzeczy, które były w moim zasięgu, i za to, że nigdy nie zainspirowały mnie do szukania szczęścia poza nimi.

KATARZYNA

A jednak, nianiu, wszystko, co istnieje poza tym i co możemy osiągnąć, musi być bardzo piękne! Londyn… Mówią, że jest taki wspaniały! Och… Kiedy ja będę mieszkać w Londynie, mój Boże?

KENNEDY

Pewnego dnia wyjdziesz za mąż, moje dziecko. Jesteś zbyt piękna i zbyt dobra, aby nie znaleźć bogatego i szlachetnego męża.

KATARZYNA

(żywo)

O tak… A potem będziemy mieli pałac w Londynie, łodzie na Tamizie… lasy, gdzie będziemy polować z jastrzębiem na ręku, z podążającymi za nami paziami i lokajami… Będziesz mi towarzyszyła, gdy będziemy zwiedzać moje ziemie… przyjmować hołd od moich wasali… I wtedy nie będę już tęsknić, będę piękna, bogata, potężna… Powiem „Chcę to…”, a wszyscy będą mi posłuszni.

KENNEDY

Och, jaka ty jesteś szalona!…

KATARZYNA

Och! Widzisz, Kennedy, gdybym zawsze myślała, że zostanę w tym małym domu, oddalonym od świata… Pomiędzy tymi ścianami, które mnie duszą… ubrana w te ubrania i otoczona tymi prostymi meblami, uwierz mi, wolałabym raczej zasnąć w trumnie… Pod warunkiem, że byłaby pokryta szlachetnym marmurowym grobowcem.

KENNEDY

Są dni, moje dziecko, kiedy twoje marzenia mnie przerażają… Zaufaj mi i nie poddawaj się takim myślom, najlepiej będzie, jak je porzucisz.

KATARZYNA

Kennedy, moje myśli są moim jedynym szczęściem, a marzenia — jedynym bogactwem… Miałabym je porzucić?

KENNEDY

No, widzę, że chcesz być znowu sama, by oddawać się tym wszystkim swoim szaleństwom… W ciągu ostatniego roku zdałam sobie sprawę, że moja obecność ci przeszkadza i wręcz cię męczy.

KATARZYNA

Och! Moja dobra matko, mylisz się, jesteś niesprawiedliwa! Posłuchaj, jak tylko jestem sama… słyszę te dziwne głosy, które szepczą mi do ucha. Widzę dziwne zjawy unoszące się przed moimi oczami… A wszystko wokół mnie zaludnia się i ożywa. Łańcuch istot nie kończy się przede mną, wznosi się do Boga… Wydaje mi się, że moje oczy przebiegają po tych wszystkich stopniach owej świetlistej drabiny, z której jeden koniec spoczywa na ziemi, a drugi dotyka nieba… Skwierczący ogień to salamandry, które podczas swej zabawy wyglądają niczym ognisko, z którego wznoszą się tysiące iskier… W wodzie płynącej pod naszymi oknami jest wodnik, który kiedy się pochylam, pozdrawia mnie jak siostrę… Ta pachnąca bryza, która do nas dociera, wieczorem przynosi mnóstwo sylfów, które zatrzymują się w moich włosach… I te salamandry, wodnik, sylfy szepczą mi do ucha słowa… Och! A te słowa doprowadzają mnie do szaleństwa… sama to powiedziałaś…


KENNEDY

Cóż to za szczęśliwy wiek, kiedy wystarczy jedynie zamknąć oczy, aby zobaczyć takie cuda?! Aby wytwory wyobraźni upiększały naszą rzeczywistość! Noc jest lepsza niż dzień! Jednak bądź ostrożna i uważaj na te wszystkie demony, które niepokoją młode dziewczęta podczas snu lub marzeń, bo najniebezpieczniejszym i najtrudniejszym do odrzucenia jest demon zwany ambicją.

KATARZYNA

Ten, Kennedy, nie jest demonem, jest aniołem!… On jest najpiękniejszy, najbardziej uwodzicielski ze wszystkich! Jest królem nieba… bo ma złote skrzydła i koronę na głowie.

KENNEDY

Dobranoc, moja szlachetna pani.

KATARZYNA

Dobranoc, Kennedy.

KENNEDY

Dobranoc, marzycielko. Jestem teraz spokojniejsza, bo zostawiam cię na dworze pośród goblinów, duchów i wróżek.

SCENA II

KATARZYNA (sama), zamyka za sobą drzwi i otwiera kolejne


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 36.63