"Lost? Umbrella"
zamek z cukru
podczas gdy czytasz te słowa mógłbyś zrobić coś przydatnego coś faktycznie dobrego pomóc komuś a może nawet nie wiem po prostu pogadać z kimś zadzwoń do któregoś ze swoich znajomych czy przyjaciół może tego właśnie chce ale boi się pierwszy zainicjować kontakt nie ważne może nie masz znajomych czy przyjaciół zrozumiałe przepraszam więc może zamiast tego nie wiem idź pobiegaj poćwicz czy coś może ten jeden raz ugotuj obiad zamiast zamawiać coś przez internet może wstań z tego łóżka chociaż na pięć minut nie wiem zrób cokolwiek bo na razie jesteś kompletnie bezwartościowy podobnie jak ja piszący te słowa kompletnie pozbawiony znaczenia i sensu mógłbym robić tak wiele podobnie jak ty ale oboje gapimy się właśnie na słowa ustawione w rządkach to trochę dziwne może nawet bardzo nie wiem ale mam wrażenie że buduję fasadę nic więcej wielki zamek w środku murów którego mogę się schować ale wiesz co to zamek z cukru spróbuj go najechać a rozsypie się na miliony kawałków a ja zacznę krzyczeć głośno bo mój zamek z cukru się rozpadł rozpadnie się kiedyś to wiadomo ale na razie kurczowo trzymam się tych ścian wiesz co ile ja godzin na to poświęciłem ile dni ile lat ile zmarnowałem lub może poświęciłem dobrej sprawie nie wiem ale ile razy zamiast ważnego pytania moją myśl zaprzątał cukier cukier cukier cukier nawet teraz powoli odbiega w tamtą stronę zamiast myśleć o ważnych rzeczach to tylko cukier tracę czas tracę czas tracę czas tak długo jak to piszę i tak długo jak ty to czytasz oboje tracimy czas ale nie przerywamy nie burzymy ścian z cukru cukru cukru bo są zbyt cenne i zbyt słodkie a może zbyt bardzo boimy się rzeczywistości może za bardzo boję się otworzyć tą wiadomość wiadomość wiadomość ale co tam pal licho wiadomość mam mój zamek z cukruuuuuu mniam mniam jaki słodki omnomnom jak ja kocham cukier ty też pewnie skoro to czytasz z taką ciekawością hm cukieeeeerrrrrrr chciałbym umrzeć na cukrzycę typu II o taaaaaaak cukierrrr chciałbym by wokół mojego grobu zamiast liści zawisły książki książki wiersze strony wyrwane brutalnie podarte zjedzone wymamlone niech je wsadzą też w trumnę będę miał czym się podetrzeć za za życia a niech te strony będą wszystkie moje niech będą to zdjęcia cukru z zamku lub zamku z cukru jak zwał tak zwał na nagrobku inicjały i tak są odwrócone więc kogo to obchodzi niech na krzesłach tej prezentacji ekhem czy mikrofon działa będą same kartki i wiersze i rozdziały i niech klaszczą i niech wiwatują bo ich twórca ich zaszczycił zrodzeniem ich na ten paskudny świat cukrrrrru
Wielka Stara Szafa
pociągnęła za końcówkę wystającą z Wielkiej Starej Szafy
i ciągnęła i ciągnęła,
a ciągnąć by mogła i w nieskończoność,
bo Kabel się nie kończy, on się jedynie zaczyna
bo Kabel się nie kończy, on się jedynie zaczyna
gruby, ciężki, z metalem okrywającym wrażliwe plastikowe wnętrze
czuła ten metal wiele razy na swojej skórze, ale zobaczyć go na własne oczy było jej dane dopiero pierwszy raz
ciągnęła i ciągnęła,
zakładał jej wtedy zawsze opaskę na oczy, żeby nie widziała płomieni, które tańczyły ze wściekłością w jego źrenicach,
ciągnęła i ciągnęła,
a gdy bił, to wkładał w usta szmatę, by przypadkiem nie wykrzyczeć „METALOWA POWŁOKA KTÓRA POKRYWA I CHRONI PLASTIKOWY ŚRODEK”
ciągnęła i ciągnęła,
i oboje tak stali, on nie otwierając ust, ona oczu, on bil ona była bita
ciągnęła i ciągnęła,
bita bita bita bita
aż przestała.
wstała, spojrzała na Szafę
wielkie oko wyryte w drewnie uśmiechnęło się do niej
metalowa powłoka, pamiętasz?
nie pamiętała
on już o to zadbał
wstała i odeszła, nie myśląc o niczym
przecież nie pamiętała, skąd mogła?
a Szafa powoli zaczęła odbierać swoją własność
wsysać
wsssssssysssssać
aż z Kabla została jedynie końcówka
jej już tam nie było, on był dalej
wielka pluszowa małpa przestała istnieć, lecz kto by się tym przejął?
wchodzi po schodach, widzi ptaka jedzonego przez ćmę
oboje nie żyją, ale konsumpcja dalej zachodzi
Szafa nie żyje, a konsumpcja dalej zachodzi