E-book
7.88
drukowana A5
17.7
drukowana A5
Kolorowa
35.91
A biedronki, proszę pana, jedzą mszyce już od rana

Bezpłatny fragment - A biedronki, proszę pana, jedzą mszyce już od rana

poczytaj mi mamo


Objętość:
28 str.
ISBN:
978-83-8126-751-9
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 17.7
drukowana A5
Kolorowa
za 35.91

Ośmiornica

Ośmiornica dziś zaspała,

Wszystkie macki poplątała.

Pierwszą z ósmą, drugą z piątą,

Czwartą w węzeł zawiązała.

Siódma jej gdzieś zaginęła,

Szósta się w ósemkę zgięła,

Nie wie już czy ma dziewiątą

I skąd trzecia jej się wzięła.

Nic jej w pracy nie pomogło,

Cały dzień się tak męczyła,

A gdy ją zmęczenie zmogło

To o jednej nodze śniła.

Benji

Mrrrau, czy Wy coś jecie?

…Dajcie mi po trosze.

…Nie jestem na diecie,

Bardzo, bardzo proszę.


Otrę się o nogę,

Zamruczę cichutko,

Poprosić też mogę

I będzie milutko.


Nie zwracasz uwagi

Na moje starania?

Mimo swej nadwagi

Wskoczę na kolana.

Pazurkiem zaczepię,

I grzbiet swój wyprężę,

Przymrużę swe ślepie

Po prostu zwyciężę.


Pazur mocniej wbiję,

…No wreszcie kochanie,

Śmietankę swą spiję,

Jedzonko dostanę.

Mrrrau, co Wy to jecie?

Przecież to niedobre,

To są jakieś śmiecie,

A miał to być comber.


Pfff, to idę sobie,

Pójdę do swej miski,

Może coś wyskrobię,

Kolacji czas bliski.

Brrr, zimno tu macie,

Dziewiętnaście stopni

I nie ogrzewacie?

Jesteście okropni.

Ładne kwiatki

Spytał kwiatek kwiatka:

— Jak tam panu leci?

— Leci mi jak z płatka,

Proszę pana bratka.


Mak mruknął pod nosem:

— a ja, tam na łące

Spotkałem dziś osę,

Wypiliśmy rosę.


— No to ładne kwiatki.

Zakrzyczały bratki.


— O rety! O rany!

Rzekły tulipany.

Wizyta

Odwiedziła sroka kawkę,

Stuk, puk, do drzwi zapukała.

— Idzie pani dziś na ławkę?

Tam okruchów masa cała.


Kawka bardzo szybko wstała,

W stronę drzwi zrobiła kroki,

Ale wnet się wycofała

— Może kawkę proszę sroki?


Bo ja dzisiaj nie mam czasu,

Zaraz muszę zrobić pranie,

A jak mąż przyleci z lasu,

To z nim razem zjem śniadanie.


Sroka kawy się napiła,

W stronę ławki poleciała.

A, że była bardzo miła,

to okruchów nazbierała.


I przyniosła je do kawki:

— Proszę bardzo na śniadanie,

Świeżuteńkie, prosto z ławki,

Proszę z mężem zjeść to danie.

Straż pożarna

Jadą, pędzą na sygnale,

Gdzieś się pali, gdzieś dym bucha,

Ogień im nie straszny wcale

I pożarna zawierucha.


Już drabiny rozkładają,

Węże długie rozwijają,

Ogień wodą polewają,

Pożar za nic sobie mają.


Grupa to jest wyborowa,

Gaśnicami robią pianę.

To pożarna straż ogniowa,

Ja strażakiem też zostanę.


Wóz strażacki jest czerwony

I „koguty” ma na dachu,

Kiedy ogień zapalony,

On tam pędzi, nie ma strachu.


Strażak wszędzie jest lubiany,

Bo odwagę w sercu nosi,

Sikawkami strumień lany,

Ogień gasi, dym unosi.

Rudzielcy

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 17.7
drukowana A5
Kolorowa
za 35.91