Dzień 1
Chciałem rzucić się pod tramwaj
Dwa kroki w przód
Kilkadziesiąt lat w tył
Stanie się prochem
Którym podobno byłem na początku
Dzień 2
Żona namówiła mnie na film
Nie pamiętam początku
Wesołych momentów
O których tak chętnie opowiada
Tylko smutny koniec
Dzień 3
Czułość nie jest prosta
Wymaga ciekawości
Mimo to staram się
Żeby każdy mógł czuć
Kiedy ja już nie mogę
Dzień 4
Dziś się uśmiecham
Cieszą mnie promienie słońca
Mój sapiący pies
Który kładzie się na moich nogach
I nic go nie obchodzi
Dzień 5
Poranek był trudny
Żona kazała mi wstać
Do pracy, obowiązków
Zupełnie nie chciałem
Ale otoczenie było silniejsze
Dzień 6
Dziś urodziny sąsiada
Zaprosił mnie na wódkę
Przyszedłem
Przez chwilę było dobrze
Znośna ciężkość bytu
Dzień 7
Boli mnie głowa
Pojechaliśmy na obiad do teściów
Tata pytał z uśmiechem
Co ja taki smutny
Nie wiedziałem co powiedzieć
Dzień 8
Znowu ten cholerny tramwaj
Mignął mi przed twarzą
Rozbrzmiały dzwonki
Maszynista coś krzyknął
Powietrze było zadziwiająco lekkie
Dzień 9
Zasnąłem na fotelu
Pies lizał mnie po twarzy
Obudziłem się spocony
Żona szturchnęła mnie w ramię
Syn przyjechał z wizytą
Dzień 10
W pracy każdy chodził zadowolony
Jutro święto, dzień wolny
Każdy jechał na swoją działkę
Zgarnąć jesienne liście
Wypić grzańca pod gwiazdami
Dzień 11
Święto zniosłem źle
Jakby wypoczynek mnie męczył
Cały dzień przesiedziałem przed ekranem
Oczy szczypały
Zgaga paliła w przełyk
Dzień 12
Żona miała wolne
Też chciałem zostać w domu
Ale nie mogłem
Nie mogłem też wstać
Zawieszenie wyczerpuje
Dzień 13
Weekend mnie nie cieszy
Dręczy mnie myśl
Że czegoś nie zrobiłem
Że o czymś zapomniałem
Nic się nie dzieje
Dzień 14
Złapałem się na tym
Lubię opowiadać żarty
Żona wysyła mnie do kabaretu