E-book
14.7
drukowana A5
31.14
11 września. Niepokojące pytania

Bezpłatny fragment - 11 września. Niepokojące pytania

Wydanie drugie


Objętość:
134 str.
ISBN:
978-83-8273-433-1
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 31.14

Wstęp

11 września 2001 roku na terytorium Stanów Zjednoczonych dokonano gigantycznego, bezprecedensowego zamachu terrorystycznego, w wyniku którego zginęło około trzech tysięcy ludzi. Władze USA utrzymują, że sprawcami są islamscy terroryści samobójcy z organizacji Al-Kaida, kierowanej przez Osamę Bin Ladena. Twierdzą, że zamachowcy uprowadzili cztery samoloty pasażerskie, dwoma z nich uderzyli w bliźniacze wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku, doprowadzając do ich zawalenia, trzecim uderzyli w budynek Pentagonu w Waszyngtonie, a czwarty rozbili na ziemi.

Jednakże ogromna ilość faktów stawia oficjalną wersję zamachu z 11 września pod znakiem zapytania. Wiele wskazuje na to, że wiedziano o mającym nastąpić ataku i celowo mu nie zapobieżono, jak również na bezpośredni udział służb USA w zamachu. Fakty te, a właściwie ich część, przedstawiam w książce.

W następstwie wydarzeń z 11 września USA proklamowały „wojnę z terroryzmem”, w ramach której dokonano inwazji na Afganistan w roku 2001, a następnie na Irak w roku 2003. Kosztowały one dotychczas życie około miliona ludzi, a podbój Iraku zaowocował powstaniem Państwa Islamskiego. Ponadto w ramach „wojny z terroryzmem” dokonano zmian w ustawodawstwie godzących w prawa człowieka i obywatela.

Dążenie do prawdy o zamachu z 11 września jest sprawą najwyższej wagi dla Ameryki i całego świata.


Operacje fałszywej flagi

Historia najnowsza zna wiele przypadków różnych prowokacji mających dostarczyć pretekstu do wojny lub odnieść inny skutek. Wśród nich występują tak zwane operacje fałszywej flagi, czyli operacje pozorujące atak kogoś, kto następnie ma zostać obarczony winą za ten atak. Podczas tych działań niejednokrotnie ginęły przypadkowe osoby. I w tym kontekście warto spojrzeć na zamach z 11 września. Poniżej przedstawiam przykłady takich prowokacji.


Zatopienie Lusitanii


Podczas I wojny światowej w 1917 roku USA przystąpiły do wojny po stronie ententy. Przedtem rząd USA szukał pretekstu, aby tego dokonać. Jednym z nich stało się zatopienie brytyjskiego statku pasażerskiego Lusitania, płynącego z Nowego Jorku do Liverpoolu, który 7 maja 1915 roku został storpedowany przez niemiecki okręt podwodny. W wyniku tego zginęło prawie 1200 ludzi, w tym 128 obywateli Stanów Zjednoczonych, co spowodowało falę antyniemieckich nastrojów w społeczeństwie amerykańskim. Wcześniej Niemcy ostrzegali Amerykanów przed płynięciem brytyjskim statkiem do strefy działań wojennych, informując, że statki takie mogą zostać zniszczone. W tym celu ambasada niemiecka w Waszyngtonie próbowała zamieścić ogłoszenia z ostrzeżeniem w pięćdziesięciu amerykańskich gazetach. Wydrukował je w oznaczonym dniu tylko „Des Moines Register”. Inne gazety tego nie zrobiły na skutek nacisków Departamentu Stanu USA. Wygląda na to, że Lusitanię celowo wystawiono na zniszczenie. Statek ten przewoził materiały wybuchowe i amunicję, w ostatniej chwili wycofano eskortę wojskową, a kapitan po wpłynięciu w obszar, gdzie operowały niemieckie okręty podwodne, nakazał zmniejszenie prędkości.


Podpalenie Reichstagu


27 lutego 1933 roku podpalono niemiecki parlament — Reichstag. O dokonanie tego oskarżony został holenderski komunista Marinus van der Lubbe i kilku innych działaczy komunistycznych. W następstwie tego wprowadzono dekret „O ochronie narodu i państwa”, który zawieszał prawa obywatelskie, umożliwiając prześladowania opozycji antynazistowskiej. Van der Lubbe został skazany na karę śmierci i stracony. Wielu historyków i badaczy jest zdania, że podpalenie było zainscenizowane przez nazistów. Podczas procesu norymberskiego były pracownik kontrwywiadu niemieckiego zeznał, że podpalenia dokonało 10 członków SA.


Prowokacja gliwicka


W 1939 roku Niemcy hitlerowskie potrzebowały pretekstu do napaści na Polskę. W tym celu zainscenizowano polski atak na niemiecką radiostację w Gliwicach, w dniu 31 sierpnia 1939 roku. Na tej podstawie niemiecka propaganda oskarżyła Polskę o rozpoczęcie wojny. 1 września 1939 roku Niemcy najechały na Polskę.


Atak na Pearl Harbor


7 grudnia 1941 roku lotnictwo japońskie zaatakowało amerykańską bazę wojskową w Pearl Harbor na Hawajach. Atak ten był kompletnym zaskoczeniem dla wojsk amerykańskich. Zginęło 2403 ludzi, rannych zostało 1178. Obecnie wiadomo jednak, że prezydent Roosevelt wiedział o zbliżającym się ataku japońskim na Pearl Harbor i celowo nie podjęto odpowiednich działań. Wydarzenie wstrząsnęło amerykańską opinią publiczną. Pod jego wpływem dotychczas pacyfistycznie nastawione społeczeństwo amerykańskie opowiedziało się za wojną z Japonią. Następnego dnia Roosevelt zwrócił się do Kongresu, aby ogłosił stan wojny pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Japonią i Kongres podjął taką uchwałę.


Operacja Ajax


W 1953 roku amerykańska CIA i brytyjskie MI6 przeprowadziły operację zmierzającą do obalenia demokratycznie wybranego premiera Iranu Mohammada Mosaddegha. W ramach operacji Ajax dokonywano między innymi różnych zamachów i zbrodni, za które obarczano winą rząd Mosaddegha. Operacja przyniosła zamierzony skutek, premier Iranu został obalony.


Plan Operacji Northwoods


W 1962 roku w Stanach Zjednoczonych powstał projekt operacji mającej dostarczyć pretekstu do wojny z Kubą. Plan ten został przedstawiony przez przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów Lymana Lemnitzera sekretarzowi obrony Robertowi McNamarze. Zakładał on przeprowadzenie szeregu działań, w tym ataków terrorystycznych na bazę USA w Zatoce Guantanamo oraz w miastach amerykańskich, które przypisano by Kubańczykom. Planowano również upozorowanie zestrzelenia przez siły kubańskie amerykańskiego samolotu pasażerskiego. Projekt nie został zaakceptowany, a Lemnitzera odwołano ze stanowiska przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. Jednak fakt, że na tak wysokim szczeblu zaproponowano przeprowadzenie tego typu operacji, jest wiele mówiący.


Incydent w Zatoce Tonkińskiej


W sierpniu 1964 roku władze USA ogłosiły, że dwa amerykańskie okręty wojenne zostały zaatakowane w Zatoce Tonkińskiej przez jednostki północnowietnamskie. W następstwie tego 7 sierpnia 1964 roku Kongres USA upoważnił prezydenta Lyndona Johnsona do prowadzenia działań wojennych przeciwko Wietnamowi Północnemu. W rzeczywistości jednak, jak obecnie wiadomo, żadnego ataku wietnamskiego na amerykańskie okręty nie było. Informacja o ataku była sfabrykowana i miała dostarczyć pretekstu do wojny z Wietnamem Północnym. Zginęło w niej 58 tysięcy Amerykanów i ponad 1,5 miliona Wietnamczyków.


Atak na okręt USS Liberty


8 czerwca 1967 roku na wodach Morza Śródziemnego zaatakowano amerykański okręt wywiadu elektronicznego USS Liberty. Działo się to podczas Wojny Sześciodniowej między Izraelem a krajami arabskimi. Okręt znajdował się w pobliżu wybrzeża izraelskiego na wodach międzynarodowych. Był wyraźnie oznaczony jako jednostka amerykańska, powiewała na nim flaga USA. Został zaatakowany przez izraelskie myśliwce Mirage, które ostrzelały go z działek i zrzuciły napalm. Potem zaatakował bombowiec, zrzucając na okręt biały fosfór i napalm. Następnie do ataku przystąpiły kutry torpedowe, strzelając z wielkokalibrowych karabinów maszynowych oraz wystrzeliwując torpedy. Jedna z torped trafiła okręt, robiąc w nim dziesięciometrową dziurę. Strzelano również do szalup ratunkowych. Na pomoc USS Liberty wysłano myśliwce z lotniskowców VI Floty, ale zostały one zawrócone na rozkaz Białego Domu. Dowódca VI Floty połączył się z prezydentem Johnsonem, prosząc o zgodę na udzielenie pomocy zaatakowanej jednostce, ale usłyszał: „Chcę by ten statek poszedł na dno”, „Żadnej pomocy”. Po trzech godzinach izraelski atak został przerwany z powodu pojawienia się świadka wydarzeń w postaci radzieckiego okrętu szpiegowskiego. Zginęło 34 marynarzy, a 173 zostało rannych. Planowano zatopić USS Liberty i zabić całą załogę, a następnie obwinić za to Egipt. Wtedy USA przystąpiłyby do wojny po stronie Izraela. Jeden z izraelskich pilotów biorących udział w ataku opowiadał później, że trzykrotnie odmówił zaatakowania okrętu, informując, że to jednostka amerykańska na wodach międzynarodowych, ale pod groźbą sądu wojennego nakazano mu atakować. Kapitanowi i załodze USS Liberty nakazano milczenie na temat tego co się wydarzyło, pod groźbą więzienia lub śmierci.


Operacja Gladio


W ramach operacji Gladio zachodnie służby specjalne organizowały zamachy terrorystyczne dokonywane przez wiele lat w Europie Zachodniej, za które obwiniano komunistów. Ujawnił to między innymi prezydent Włoch Francesco Cossiga. Atakowano ludność cywilną. Szczególnie krwawy zamach miał miejsce we włoskiej Bolonii, na dworcu kolejowym, 2 sierpnia 1980 roku. Zginęło 85 osób, rannych zostało ponad 200. W 1990 roku Parlament Europejski uchwalił rezolucję potępiającą operację Gladio.


Relacja Aarona Russo

Aaron Russo był amerykańskim biznesmenem, twórcą filmowym i politykiem. Przez pewien okres przyjaźnił się z Nicholasem Rockefellerem ze słynnej rodziny bankierów i biznesmenów. W 2007 roku, na krótko przed śmiercią, udzielił wywiadu Alexowi Jonesowi, w którym mówił między innymi o tym, czego dowiedział się od Rockefellera.

Jednym z tematów jego rozmów z Rockefellerem były plany bankierskiej elity finansowej świata. Jak się dowiedział, ostatecznym jej celem jest utworzenie rządu światowego kierowanego przez bankierów. Zmierza się do tego stopniowo. Jednym z etapów jest Unia Europejska, euro i konstytucja europejska. Planowane jest utworzenie Unii Północnoamerykańskiej i wprowadzenie w niej waluty amero. Ostatecznym celem oprócz rządu światowego jest to, aby każdy człowiek miał wszczepiony chip RFID. W tych chipach będą znajdowały się pieniądze. Gotówka ma być zlikwidowana. Rządzący będą brali z chipa taką ilość pieniędzy, jaką uznają za należną. Ludzie sprzeciwiający się tej nowej rzeczywistości będą mieli wyłączane chipy i przez to zostaną pozbawieni pieniędzy.

Na 11 miesięcy przed zamachem z 11 września Rockefeller powiedział Russo, że wydarzy się coś — nie powiedział, co to będzie — po czym Stany Zjednoczone dokonają inwazji na Afganistan, aby móc poprowadzić rurociąg od Morza Kaspijskiego, zaatakują Irak, aby przejąć pola roponośne i utworzyć bazę na Środkowym Wschodzie, a także „zajmą się” Chavezem w Wenezueli. Mówił, że będą oglądać żołnierzy przeszukujących jaskinie w Afganistanie, Pakistanie i innych miejscach, że będzie prowadzona „wojna z terroryzmem” i będzie to ogromna mistyfikacja mająca na celu przejęcie przez rząd kontroli nad obywatelami. Śmiał się, mówiąc o „wojnie z terroryzmem”, która ma się ciągnąć w nieskończoność.

Nasuwa się pytanie, skąd Rockefeller wiedział przed zamachem z 11 września, że wydarzy się coś, po czym USA wkroczą do Afganistanu i Iraku, oraz będzie prowadzona „wojna z terroryzmem”? Wnioski, jakie z tego wypływają, są wybitnie niepokojące.


Ostrzeżenia

Przed zamachem z 11 września wiele osób zostało poinformowanych o niebezpieczeństwie, jakie wystąpi tego dnia w Stanach Zjednoczonych. Już sam fakt istnienia takich informacji prowadzi do niepokojących wniosków.

11 września, kilka godzin przed zamachem, burmistrz San Francisco Willie Brown został telefonicznie ostrzeżony przed podróżą lotniczą. Tamtego dnia miał lecieć z San Francisco do Nowego Jorku. Jak podano, osobą, która go ostrzegła, była Condoleezza Rice, doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego. Przed 11 września wysocy rangą przedstawiciele Pentagonu odwołali swoje loty zaplanowane na ranek owego dnia. Urzędnicy państwowi zostali poinstruowani przez Biały Dom kilka dni przed zamachem, aby nie latać nad Nowym Jorkiem. Przed lotem w dniu 11 września został również ostrzeżony Salman Rushdie. Premier Izraela Ariel Szaron odwołał swój przylot do Nowego Jorku zaplanowany na 11 września. Przed podróżą powstrzymały go izraelskie służby specjalne. Minister sprawiedliwości John Ashcroft kilka tygodni przed zamachem przestał latać liniami publicznymi z powodu zagrożenia.

Były setki relacji ludzi pracujących w wieżach World Trade Center, czyli Światowego Centrum Handlu, o tym, że mówiono im, aby w dniu 11 września nie szli do pracy. Pewna kobieta relacjonowała, że jej rodzina otrzymała telefon od zaprzyjaźnionej osoby, komandosa Navy Seals, który 10 września powiedział, aby nie pojawiać się następnego dnia na północnym Manhattanie, bo ma się tam coś wydarzyć. Istnieje również infomacja o studentach, którzy powiedzieli swoim nauczycielom, że wieże WTC zostaną zniszczone. Na dwie godziny przed początkiem zamachu dwaj pracownicy firmy Odigo, której siedziba znajdowała się dwie przecznice od WTC, otrzymali informację o mającym nastąpić ataku.


Działanie systemu obrony USA w obliczu zamachu

Według oficjalnej wersji wydarzeń 11 września 2001 roku o godzinie 7.59 z lotniska w Bostonie wystartował Boeing 767 linii American Airlines, lot numer 11 do Los Angeles. Na pokładzie było pięciu terrorystów, którzy podczas lotu opanowali samolot i przejęli jego stery, po czym skierowali się na Nowy Jork. O godzinie 8.46 lot 11 uderzył w północną wieżę World Trade Center w Nowym Jorku.

O godzinie 8.14 z lotniska w Bostonie wystartował Boeing 767 linii United Airlines, lot numer 175 do Los Angeles. Na pokładzie było pięciu terrorystów, którzy podczas lotu opanowali samolot i przejęli jego stery, po czym skierowali się na Nowy Jork. O godzinie 9.03 lot 175 uderzył w południową wieżę World Trade Center.

O godzinie 8.20 z lotniska pod Waszyngtonem wystartował Boeing 757 linii American Airlines, lot numer 77 do Los Angeles. Na pokładzie było pięciu terrorystów, którzy podczas lotu opanowali samolot i przejęli jego stery, po czym skierowali się z powrotem na Waszyngton. O godzinie 9.37 lot 77 uderzył w zachodnie skrzydło Pentagonu w Waszyngtonie.

O godzinie 8.42 z lotniska w Newark wystartował Boeing 757 linii United Airlines, lot numer 93 do San Francisco. Na pokładzie było czterech terrorystów, którzy podczas lotu opanowali samolot i przejęli jego stery, po czym rozpoczęli lot w kierunku Waszyngtonu. O 10.03 maszyna została rozbita na ziemi w Shanksville w stanie Pensylwania.

Zwraca uwagę brak odpowiedniej reakcji na toczące się wydarzenia ze strony właściwych służb. Zgodnie ze standardową procedurą w przypadku utraty kontaktu radiowego, zaniku sygnału transpondera lub niedozwolonej zmiany trasy przez samolot pasażerski zawiadamia się o tym NORAD, czyli Północnoamerykańskie Dowództwo Obrony Przestrzeni Powietrznej, które wysyła myśliwce w celu przechwycenia samolotu. Tylko w okresie od września 2000 roku do czerwca 2001 roku taką procedurę zastosowano 67 razy. Wszystkie maszyny zostały przechwycone. Według przedstawicieli NORAD od momentu wykrycia zagrożenia do skontaktowania się z NORAD upływa jedna minuta, a następnie w przeciągu kilku minut poderwane zostają myśliwce. Jednak podczas zamachu z 11 września samoloty dotarły bez przeszkód do wieżowców WTC oraz do Pentagonu.

Od godziny 8.13 utracona została łączność z lotem 11. O godzinie 8.20 ustał odbiór sygnału transpondera tego samolotu, co oznacza, że kontrola ruchu lotniczego utraciła identyfikację samolotu i wskazania takich parametrów, jak prędkość czy wysokość. O 8.21 zauważono, że samolot zbacza z kursu. O 8.21 dwie stewardessy zadzwoniły do American Airlines z pokładu lotu 11, informując, że samolot został uprowadzony. Dopiero o 8.46 dwie załogi myśliwców F15 z Bazy Otis w Falmouth w stanie Massachusetts otrzymały rozkaz startu. Wystartowały o 8.52. O 8.47 FAA, czyli Federalna Administracja Lotnictwa, poinformowała NORAD, że lot 11 uderzył w WTC. Jednak piloci wysłani z zadaniem przechwycenia lotu 11 zostali o tym poinformowani dopiero o 8.57.

O 8.41 miała miejsce ostatnia łączność z lotem 175. O 8.49 lot 175 zboczył z kursu i skierował się na Nowy Jork. Gdy lot 175 uderzył w południową wieżę WTC o godzinie 9.03, dwa F15 z Bazy Otis, oddalonej od WTC o 283 kilometry, znajdowały się według NORAD 130 kilometrów od niego. Dotarły do WTC o 9.11.

O godzinie 8.50 utracona została łączność radiowa z lotem 77. O 8.56 ustał sygnał transpondera tego samolotu i zszedł on z kursu, po czym o 8.59 zaczął się kierować z powrotem na Waszyngton. Dopiero o 9.24 NORAD wydał rozkaz startu myśliwcom F16 z Bazy Langley w Hampton w stanie Wirginia. Wystartowały o 9.30. Jak zeznali później piloci tych myśliwców, skierowano ich nad wody Atlantyku, gdzie mieli wypatrywać rosyjskich rakiet. Nie powiedziano im nic o samolocie pasażerskim. Dopiero kiedy Pentagon został zaatakowany, myśliwce z Langley skierowały się w stronę Waszyngtonu. Kiedy o 9.37 lot 77 uderzył w Pentagon, F16 znajdowały się według NORAD prawie 200 kilometrów od niego. Nie zachowały się żadne nagrania komunikacji dowództwa z pilotami tych myśliwców. Dwa F15 z Bazy Otis aż do 9.26 znajdowały się w rejonie WTC i dopiero wtedy poleciały w stronę Waszyngtonu. Ówczesny sekretarz transportu Norman Mineta zeznał później, że będąc w bunkrze pod Białym Domem w czasie, kiedy lot 77 zbliżał się do Pentagonu, był świadkiem, jak człowiek informował wiceprezydenta Dicka Cheneya o zbliżającym się samolocie. W pewnym momencie człowiek ten zapytał wiceprezydenta, czy rozkaz nadal obowiązuje, na co Cheney odpowiedział, że oczywiście nadal obowiązuje. O jaki rozkaz chodziło? Wygląda, że był to rozkaz niereagowania.

O godzinie 9.35 lot 93 zboczył z kursu i od 9.38 kierował się na Waszyngton. O 9.40 ustał sygnał jego transpondera. W reakcji na tę sytuację nie uruchomiono żadnych nowych myśliwców aż do 10.01, kiedy polecono start myśliwcom F16 z bazy w Toledo w stanie Ohio. Wystartowały one po 16 minutach, już po tym, kiedy lot 93 się rozbił.

Tak więc gdyby nie opisane opóźnienia w reakcji ze strony właściwych służb, wszystkie cztery samoloty powinny zostać przechwycone przez myśliwce. Szczególnie bulwersujący jest fakt nieprzechwycenia lotu 77, który, jak podaje oficjalna wersja wydarzeń, przez ponad pół godziny po utracie łączności, wyłączeniu transpondera i niedozwolonej zmianie kursu leciał w stronę Waszyngtonu już po tym, gdy zaatakowane zostały wieże WTC. Wygląda na to, że reakcja systemu obrony USA w obliczu zamachu była celowo blokowana i to bynajmniej nie przez terrorystów z Al-Kaidy. A warto tu wspomnieć, że służby amerykańskie posiadały przed 11 września informacje o zagrożeniu zamachem, w którym samoloty mają być użyte jako pociski. W tej sytuacji FAA i NORAD powinny zachowywać podwyższoną czujność, aby myśliwce mogły jak najszybciej przechwycić samolot, co do którego zachodzi podejrzenie, że został uprowadzony. Tymczasem działo się coś odwrotnego.

Bardzo podejrzane jest zachowanie pełniącego obowiązki przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów Richarda Myersa podczas opisywanych wydarzeń. „Generał Richard B. Myers, pełniący obowiązki Szefa Sztabu, stwierdził, że widział filmowy raport z uderzenia samolotu w WTC, ale sądził, że to jakiś mały samolot, toteż nie przerwał swojego spotkania. Zanim z niego wyszedł, trafiony był już Pentagon. Czyim obowiązkiem było poinformowanie Szefa Sztabu o tej krytycznej sytuacji?”.

W pobliżu Nowego Jorku i Waszyngtonu znajdowały się bazy, które były znacznie bliżej tych miast niż bazy Otis i Langley, jak Baza Sił Powietrznych Andrews znajdująca się 16 km od Pentagonu oraz baza w Atlantic City, ale ich myśliwce nie zostały wykorzystane.

W dniu 11 września odbywała się nadzwyczajna liczba ćwiczeń wojskowych z udziałem NORAD. Ich scenariusz zakładał między innymi inscenizowanie ogólnokrajowego kryzysu północnoamerykańskiej obrony powietrznej, symulowanie porwania 22 samolotów pasażerskich, przemieszczenie myśliwców ze wschodniego wybrzeża USA do Kanady i na Alaskę w celu odparcia ataku rosyjskiej floty, symulację uderzenia samolotu w budynek niecałe 40 kilometrów od Pentagonu. Na ekranach wojskowych radarów w jednej z baz miała pokazać się symulacja porwanych samolotów. Wcześniej nie przeprowadzano tylu ćwiczeń jednego dnia. Te najważniejsze odbywały się najczęściej w październiku lub listopadzie, nigdy we wrześniu. Czy to przypadek, że te wszystkie ćwiczenia prowadzone były akurat w dniu zamachu? Jest to bardzo mało prawdopodobne. A jeśli to nie był przypadek, to znaczy, że zamach z 11 września był w rzeczywistości operacją wewnętrzną, której autorzy z jakiegoś powodu potrzebowali, aby w dniu zamachu trwały takie ćwiczenia.

Co ciekawe, podobna sytuacja zaistniała w przypadku zamachu w Londynie 7 lipca 2005 roku, za którego sprawcę uznano oficjalnie Al-Kaidę, kiedy to bomby wybuchły w trzech pociągach metra i autobusie, zabijając 56 osób. Wtedy również w dniu zamachu odbywały się ćwiczenia antyterrorystyczne, w dodatku w tych samych miejscach, w których doszło do zamachu i o scenariuszu przewidującym wydarzenia takie, jak podczas faktycznego zamachu.


Wydarzenia w World Trade Center

O godzinie 8.46 samolot uznawany oficjalnie za Boeing 767 linii American Airlines, lot numer 11, uderzył w północną wieżę World Trade Center (WTC1), między piętrami 93 a 99. O 9.03 samolot uznawany oficjalnie za Boeing 767 linii United Airlines, lot numer 175, uderzył w południową wieżę WTC (WTC2), między piętrami 78 a 84. O godzinie 9.59 południowa wieża zawaliła się. O godzinie 10.28 zawaliła się wieża północna. Tego dnia w WTC zginęło 2603 ludzi, w tym 342 strażaków i 60 policjantów. Przynajmniej 100, a według innych szacunków nawet 250 ludzi zginęło, skacząc z płonących wieżowców.

Istnieją wątpliwości odnośnie tego, jakie samoloty faktycznie uderzyły w wieże. Pewien świadek twierdził, że samolot, który uderzył w WTC1, nie miał po bokach okien i miał okrągłe, niebieskie logo na przedzie, jakim nie dysponują samoloty linii American Airlines.

Drugie uderzenie w WTC o 9.03 zostało zarejestrowane przez wiele kamer. Niektórzy badacze twierdzą, że na pewnych ujęciach widoczny jest element dołączony do dolnej części kadłuba samolotu, którego nie powinien mieć samolot liniowy, natomiast miewają go maszyny wojskowe.

Na nagraniach ukazujących uderzenie w wieżę południową widoczny jest silny błysk w momencie zetknięcia się dziobu samolotu ze ścianą wieżowca. Taki sam błysk można zobaczyć na jedynym znanym nagraniu uderzenia w wieżę północną. Skąd wziął się ten błysk? Nie widać żadnego zadowalającego wyjaśnienia tego faktu na gruncie oficjalnej wersji wydarzeń.

Piloci z wieloletnim doświadczeniem próbowali na symulatorze lotów powtórzyć wyczyn przypisywany porywaczom i trafić w wieże tak jak zrobiono to 11 września. Nie byli w stanie tego zrobić aż do momentu, kiedy zredukowali prędkość niemal do prędkości lądowania. Tymczasem samolot uderzył w wieżę północną z prędkością 790 km/h, a drugi w wieżę południową z szybkością 950 km/h. Jak zatem mogli zrobić to terroryści, którzy po raz pierwszy w życiu zasiedli za sterami samolotu liniowego?

Członkowie organizacji Pilots For 911 Truth, korzystając z Ustawy o dostępie do informacji, dotarli do danych z systemu ACARS służącego do komunikacji ze statkami powietrznymi poprzez wiadomości tekstowe. Na tej podstawie ustalili, że lot 175 o 9.03, gdy oficjalnie uderzył w wieżę południową, w rzeczywistości znajdował się blisko 300 kilometrów od Manhattanu. Dane z systemu ACARS wykazały, że samolot był w powietrzu jeszcze 20 minut po swoim rzekomym rozbiciu.

Zatem wiele wskazuje na to, że samoloty, które uderzyły w WTC, nie były tymi, o których mówi oficjalna wersja wydarzeń.

Zastanawiająca jest relacja żony Davida Kovalcina, pasażera lotu 11. Twierdziła ona, że przed podróżą mąż obudził ją w nocy, nie mógł spać i był bardzo zdenerwowany. Potem zostawił kartkę, na której napisał: „Będzie mi was wszystkich bardzo brakowało”.

Analizując dane pochodzące z lotniska, z którego wystartowały loty 11 i 175, zauważono coś dziwnego. Według systemu SABRE, notującego elektronicznie czasy odpraw i załadunku, drzwi maszyny lotu 11 zamknięto o 7.40, a samolot opuścił terminal o 7.45, co potwierdza zapis rozmów z kontrolą ruchu naziemnego. Jednak niektórzy pasażerowie i stewardessa tego lotu, którzy zginęli w zamachu, nie dotarli jeszcze w tym czasie do samolotu. Odkryto także, że lot 11 wykołował do startu spod rękawa 26, a nie jak głosi oficjalna wersja 32. Według oficjalnych danych lot 175 wystartował o 8.14, co potwierdza radiowy i radarowy zapis kontroli ruchu lotniczego. Jednak BTS czyli Biuro Statystyk Transportu twierdzi, że start nastąpił o 8.23. Potwierdza to relacja pilota linii United Airways. Te fakty również budzą podejrzenie, że dokonano mistyfikacji.

Według oficjalnych danych lot 11, zmierzając w kierunku WTC, przeleciał nad elektrownią atomową Indian Point z dwoma czynnymi reaktorami nuklearnymi, leżącą 38 kilometrów od granic Nowego Jorku. Uderzenie w któryś z reaktorów spowodowałoby dużo większą katastrofę niż uderzenie w wieżowiec. Dlaczego islamscy terroryści, chcący zadać cios Ameryce, nie skorzystali z takiej okazji?

Oficjalnie za przyczynę zawalenia się bliźniaczych wieżowców WTC uznano uszkodzenie konstrukcji budynków spowodowane uderzeniem samolotów oraz jej osłabienie przez pożar powstały w wyniku uderzenia. Jednak wiele faktów przemawia za tym, że prawdziwym powodem zawalenia było kontrolowane wyburzenie.

Istnieje ogromna ilość relacji o eksplozjach wewnątrz wież od czasu, kiedy wbiły się w nie samoloty, aż do zawalenia. Są to między innymi relacje ludzi, którym udało się wydostać z budynków przed zawaleniem, jak również strażaków prowadzących tam swoje działania.

Na wielu nagraniach wideo zrobionych w WTC 11 września znajdują się wypowiedzi ludzi mówiących o eksplozjach w wieżach. Mówili o nich również reporterzy podczas prowadzonych na żywo relacji z wydarzeń.

W nagraniach komunikacji radiowej strażaków prowadzących akcję wewnątrz budynków padają wiele razy komunikaty o eksplozjach. Te materiały przez długi czas nie były publicznie ujawniane. Ujawniono je dopiero w listopadzie 2002 roku.

W wywiadzie dla magazynu People we wrześniu 2001 roku strażak, który był w wieży południowej, Louie Cacchioli mówił o wybuchu bomby wewnątrz budynku.

Ustalono, że 118 strażaków spośród tych, którzy składali relacje po 11 września, było świadkami dźwięków i błysków eksplozji. Opisywali między innymi jasne błyski i trzaskające odgłosy przed zawaleniem. W ich relacjach występuje również informacja o trzęsieniu się ziemi tuż przed upadkiem budynku.

Było siedem nagrań wideo pokazujących różne grupy strażaków, mówiących o eksplozjach i wrażeniu, że wieże zburzono przy użyciu ładunków wybuchowych.

Niektóre wdowy po strażakach, którzy zginęli w WTC, zaraz po zamachu próbowały bezskutecznie dotrzeć do mediów z informacją, że ich mężowie mówili o eksplozjach wewnątrz budynków.

Jeden ze świadków, który stał na ulicy dwie przecznice od południowej wieży, zobaczył serię błysków wewnątrz budynku, którym towarzyszył trzaskający dźwięk, tuż przed zawaleniem.

Phillip Morelli relacjonował, że gdy był w podziemiach północnej wieży, przewrócił go podmuch eksplozji. Po chwili nastąpił kolejny wybuch, poodrywały się kafelki i lampy. Następnie przedostał się pod wieżę południową, a tam ponownie powaliła go eksplozja. Mówił, że w podziemiach zginęło kilkoro jego znajomych, a inni mieli połamane kości i oszpecone twarze.

Teresa Veliz, która znajdowała się na 47. piętrze wieży północnej, gdy uderzył w nią samolot, relacjonowała, że wszędzie słychać było wybuchy. Była pewna, że wszędzie podłożono bomby i ktoś je detonuje, naciskając przyciski.

Jest nawet relacja o eksplozji, która nastąpiła jeszcze przed uderzeniem samolotów. William Rodriguez, który pracował w WTC, był w wieży północnej podczas uderzenia samolotu. Znajdował się na poziomie B1, gdy nagle usłyszał potężną eksplozję pochodzącą z podziemi budynku, tak silną, że podrzuciło go w górę. Kilka sekund później usłyszał odgłos uderzenia samolotu dochodzący z góry budynku. Po chwili pojawił się ranny człowiek wołający o eksplozji. Okna na parterze wieży północnej uległy rozbiciu, a marmurowe panele oderwały się od ścian.

Ponadto Rodriguez relacjonował, że już po uderzeniu samolotu słyszał małe wybuchy dochodzące z pięter, które znajdowały się poniżej rejonu uderzenia. W chwili, kiedy drugi samolot uderzył w wieżę południową, usłyszał serię eksplozji w wieży północnej, a w radiu ochrony padła informacja o zawaleniu się 65. piętra.

Rodriguez, gdy wchodził po schodach w górę, aby ratować ludzi, usłyszał bardzo dziwny hałas dochodzący z 34. kondygnacji. Było to puste piętro bez ścian, na którym nie powinno nikogo być. Żeby tam wejść, potrzebny był specjalny klucz. Windy tam nie stawały. Tymczasem Rodriguez słyszał odgłosy, jakby były tam przesuwane ciężkie przedmioty.

Ginny Carr przypadkiem nagrał uderzenie pierwszego samolotu na kasecie magnetofonowej, znajdując się w budynku sąsiadującym z bliźniaczymi wieżami. Dziewięć sekund po uderzeniu słychać eksplozję.

Istnieje nagranie wideo, na którym widać eksplozję w wieży północnej zanim zaczęła się walić. Istnieje również nagranie, na którym podmuch eksplozji wyrzuca przez okno człowieka. Na jednym z nagrań ukazujących upadek wieży południowej widoczny jest błysk wychodzący ze ściany budynku w momencie, gdy zaczął się zapadać. Na nagraniach pokazujących walenie się obu wież widoczne są eksplozje następujące kilkadziesiąt pięter poniżej strefy zawalania.

Na minutę i 20 sekund przed zawaleniem wieży południowej u jej podstawy zaczęły się wydobywać duże ilości białego dymu, co zostało zarejestrowane.

Na pewnym nagraniu pokazującym wieżę północną widać, jak kamera umieszczona na statywie trzęsie się 12 sekund przed tym, jak budynek zaczyna się zapadać.

Bob Mcllvaine twierdzi, że jego syn, który zginął w wieży WTC, zmarł w następstwie obrażeń spowodowanych eksplozją, co wykazała sekcja zwłok.

Oba budynki zawaliły się symetrycznie, wzdłuż linii największego oporu. Wielu ekspertów uważa to za niemożliwe bez udziału ładunków wybuchowych.

Wieże zawaliły się w 10 sekund. Jest to prędkość bliska prędkości swobodnego spadania. Przedmiot zrzucony z dachu bliźniaczej wieży dotarłby do ziemi po 9,2 sekundy. Budynki zawalały się w tempie 10 pięter na sekundę. Zwolennicy tezy o kontrolowanym wyburzeniu wież twierdzą, że takie tempo jest niemożliwe bez udziału ładunków wybuchowych, bowiem oznacza, że nie było żadnego oporu ze strony pięter znajdujących się poniżej strefy zawalania.

Na nagraniach ukazujących upadek wieży północnej zarejestrowano coś bardzo dziwnego. Mianowicie widać, jak po zawaleniu budynku pozostaje sam jego rdzeń, składający się z potężnych stalowych kolumn, który przez kilkanaście sekund stoi nieruchomo, po czym zapada się, tak jakby zamienił się w pył. Jaka siła mogła to spowodować? Jest to zupełnie niezrozumiałe na gruncie oficjalnego wyjaśnienia przyczyn zawalenia wieżowca.

Pożary powstałe w wieżach w następstwie uderzenia samolotów nie były tak duże, jak mogłoby się wydawać. Podczas uderzenia w wieżę południową większość paliwa samolotu eksplodowała na zewnątrz budynku. Ogień widoczny w otworach powstałych po uderzeniu samolotów po chwili zniknął i wydobywał się tylko dym. Istnieją nawet zdjęcia pokazujące kobietę stojącą w otworze po wbiciu się samolotu w wieżę północną. W południowej wieży ogień nie przedostał się nawet z jednej strony budynku na drugą. Strażak, który dotarł do 78. piętra południowej wieży, informował przez radio o dwóch wyizolowanych pakietach ognia, do ugaszenia których będą potrzebne dwa węże z wodą. W momencie zawalania się budynków pożary już prawie wygasły. Eksperci kwestionujący oficjalne wyjaśnienie zawalenia wież twierdzą, że pożary były za krótkie i za małe, aby osłabić stal w stopniu, który doprowadziłby do zawalenia budynków. Twierdzą również, że w przypadku zawalenia budynku na skutek osłabienia stali przez ogień nastąpiłoby stopniowe, asymetryczne zawalenie się na bok.

Bliźniacze wieże zostały zaprojektowane tak, aby mogły przetrwać uderzenie samolotu liniowego. Brano pod uwagę nawet uderzenie największego wówczas samolotu pasażerskiego, Boeinga 707, zatankowanego do pełna. W analizie z 1964 roku stwierdzono, że budynki przetrwałyby uderzenie Boeinga 707 lecącego z szybkością 960 km/h. Zdaniem Franka DeMartiniego, kierownika budowy WTC, który zginął 11 września, budynki powinny przetrwać wielokrotne uderzenie samolotów. W 1945 roku w Nowym Jorku zabłąkany we mgle bombowiec B-25 uderzył w wieżowiec Empire State Building, uszkadzając dwa piętra i nie wyrządzając żadnej szkody konstrukcji budynku.

Jeżeli bliźniacze wieże zostały zburzone przy użyciu ładunków wybuchowych, to musiały one zostać wcześniej w nich rozmieszczone. Niedługo przed 11 września w wieżowcach miały miejsce różne nietypowe wydarzenia. Jak informował Ben Fontanna, który pracował w WTC, w tygodniach poprzedzających zamach odbywały się niezwykłe ćwiczenia obejmujące częściową ewakuację wież oraz budynku WTC7. Daria Coard, strażniczka w północnej wieży, powiedziała, że od 6 września psy wykrywające ładunki wybuchowe zostały usunięte z budynku. Scott Forbes, który pracował w południowej wieży, relacjonował, że wystąpiło niespotykane, bezprecedensowe wyłączenie zasilania w budynku w weekend przed 11 września. Brak zasilania powodował, że wszędzie były otwarte drzwi z elektrycznymi zamkami, a kamery ochrony nie działały. W ciągu tego weekendu widziano w budynku mężczyzn w kombinezonach, którzy nosili skrzynki z narzędziami i zwoje kabli. Forbes był pewien, że to, co się wtedy działo, miało związek z późniejszym zawaleniem wież. Powiadomił o tym różne służby oraz komisję 11 września, ale został zignorowany. Ponadto relacjonował, że kilka tygodni przed zamachem słyszał odgłosy dochodzące z pomieszczeń znajdujących się nad 98. piętrem, gdzie pracował, przypominające remont. Najemcy tych pomieszczeń zostali przeniesieni w inne miejsce. Odgłosy wskazywały na pracę ciężkiego sprzętu. Słychać było dużo uderzeń, które powodowały wibrowanie podłóg. Pewnego razu zajrzał tam, żeby się dowiedzieć, co tak hałasuje i, ku swemu zdziwieniu, ujrzał zupełnie puste biuro. W budynkach było wiele takich opustoszałych biur, których najemcy byli przenoszeni z powodu modernizacji. Mówił również o wielkich ilościach pyłu, które widział niedługo przed zamachem.

Oficjalnie nie znaleziono czarnych skrzynek samolotów, które uderzyły w wieżowce. Rzecznik NTSB, czyli Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu, Ted Lopatkiewicz powiedział, że to niespotykana rzadkość, aby nie odnaleziono czarnych skrzynek i że nie przypomina sobie drugiego takiego przypadku w Stanach Zjednoczonych. Strażak, który pomagał w poszukiwaniach, Nicholas DeMasi, stwierdził, że odnaleziono trzy spośród czterech urządzeń. Dlaczego zatem fakt odnalezienia rejestratorów jest ukrywany przed opinią publiczną? Czy nie dlatego, że ich zapis przeczy oficjalnej wersji wydarzeń?

11 września w kompleksie WTC oprócz bliźniaczych wieżowców WTC1 i WTC2 zawalił się jeszcze jeden wieżowiec, budynek WTC7. Znajdował się 90 metrów od wieży północnej. Miał 47 pięter. Zawalił się o godzinie 17.20. Oficjalnie jako przyczynę katastrofy podaje się pożar. Jednak, tak jak w przypadku bliźniaczych wież, wiele wskazuje na to, że prawdziwym powodem zawalenia było kontrolowane wyburzenie.

Świadkowie mówili o eksplozjach w budynku WTC7. Słyszano dźwięk podobny do grzmotu, któremu towarzyszyło wypadanie okien tuż przed zawaleniem. Kevin McPadden mówił, że słyszał odliczanie: 3, 2, 1, po którym była eksplozja. Craig Bartmer z nowojorskiej policji twierdził, że był blisko WTC7, gdy budynek się walił, i to, co wtedy słyszał, nie brzmiało jak zwykłe zawalanie się budynku. Mówił, że jest wielu świadków, którzy słyszeli eksplozje. Istnieją również nagrania wideo zrobione w pobliżu WTC7, na których słychać potężne eksplozje. Na niektórych nagraniach pokazujących zawalanie się WTC7 widoczne są błyski wychodzące z budynku.

Dwaj ludzie byli świadkami eksplozji, gdy znajdowali się w budynku. Barry Jennings i Michael Hess przybyli do centrum zarządzania kryzysowego na 23. piętrze WTC7 już po uderzeniu samolotu w WTC. Nikogo tam nie zastali. Postanowili opuścić gmach. Gdy schodzili po schodach, nastąpiła eksplozja, z powodu której zarwało się pod nimi półpiętro. Zostali przez to uwięzieni wewnątrz budynku, nie potrafili się sami wydostać. Otoczył ich gęsty dym, było ciemno i bardzo gorąco. Po pewnym czasie uratowali ich strażacy. Gdy byli uwięzieni, zawaliły się obie wieże. Eksplozja, z powodu której nie mogli się wydostać, nastąpiła zatem przed zawaleniem wież. Jennings relacjonował, że przez cały czas słyszał różne wybuchy. Strażak, który im pomagał, powtarzał, aby nie patrzyli w dół. Jennings czuł, że stąpali po ludzkich ciałach. Kiedy znalazł się na zewnątrz, policjant powiedział mu, aby uciekał, bo mają meldunki o kolejnych wybuchach.

Barry Jennings zmarł 19 sierpnia 2008 roku, dwa dni przed opublikowaniem raportu NIST, czyli Narodowego Instytutu Standardów i Technologii, w którym stwierdzono, że nie ma świadków, aby w budynku 7 słychać było huk wybuchów. Przed swoim nagłym zgonem cieszył się dobrym zdrowiem. Prywatny detektyw, który został wynajęty do zbadania jego śmierci, poinformował, że z uwagi na pewne odkryte przez siebie fakty uważa, iż jest to sprawa dla policji, zwraca zaliczkę i prosi, aby nie kontaktować się z nim w tej sprawie.

Na nagraniu zrobionym 11 września w WTC przez stacje CNN zarejestrowano policjanta, który mówi, aby odejść od budynku 7, bo zostanie wysadzony. Wiele osób twierdziło, że policjanci i strażacy mówili im, aby odeszli od budynku, bo będzie wysadzony.

WTC7 zawalił się w sposób identyczny, jak w przypadku rozbiórki budynków za pomocą ładunków wybuchowych. Jego upadek trwał sześć sekund, a w początkowej fazie odbywał się z szybkością swobodnego spadania. Przejście ze spoczynku do swobodnego opadania nastąpiło natychmiast. Budynek upadł prosto w dół. Zdaniem wielu ekspertów taki upadek wskazuje ewidentnie na użycie odpowiednio rozmieszczonych ładunków wybuchowych. W ich opinii jest niemożliwe, aby WTC7 mógł zawalić się w opisany sposób z powodu pożaru.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 31.14