1. Najlepsze przyjaciółki
Dziewczyna ma na sobie obcisłe elastyczne legginsy we wzór przypominający dżins, biały podkoszulek z napisem „Queen”. Włącza w telefonie tryb lusterka i przegląda się w nim, poprawia swoje długie, blond włosy. DŁUGIE, CZERWONE PAZNOKCIE. RASA BIAŁA, OPALONA SKÓRA. JEST ŁADNA, CHOCIAŻ NIE WYJĄTKOWA: 8/10. MA NA IMIĘ BARBIE. ZAPAMIĘTAJ TO IMIĘ. Stoi przed wejściem do budynku. W domofonie wstukuje numer 199. Czeka, patrzy w obiektyw kamery. Na małym wyświetlaczu pojawia się twarz innej młodej dziewczyny, brunetki. Barbie krzyczy „Wpuść mnie! Zaraz tu kurwa zasnę z nudów!”. Dziewczyna widoczna w wyświetlaczu przykłada palec do ust, robi grymas zamyślenia „No nie wiem, najpierw pokaż co przyniosłaś”. Barbie pyta „Serio? Otwieraj, ja pierdolę”. Dziewczyna na wyświetlaczu patrzy na nią nieruchomo, po chwili obraz się jednak porusza. „Ja dalej czekam, masz coś?”. Barbie podnosi do kamery butelkę wódki, czyta z etykiety „Absolut, może być?”, po chwili dodaje „Wpuszczasz mnie teraz, albo w tej chwili sobie idę”. Zapala się zielona lampka i drzwi otwierają się. Barbie wchodzi do budynku, potem do windy. Jedzie na 9 piętro, wychodzi z windy. Bardzo krótki korytarz i kolejne drzwi. Przez ściany czuć głębokie dudnienie basów. Barbie naciska klamkę i wchodzi do środka. Uderza ją głośna muzyka i jasne światło zza ogromnych okien.
Na środku salonu, na kanapie, siedzi dziewczyna z którą Barbie rozmawiała przed chwilą przez domofon. DZIEWCZYNA MA NA IMIĘ ELKE. Ma czarne włosy, wydaje się mieć lekką nadwagę. Mocny makijaż. Ma na sobie krótką białą sukienkę, tak krótką, że kiedy siedzi na kanapie, widać, że ma na sobie także koronkowe, białe stringi. W ręku trzyma szklankę z sokiem pomarańczowym. DŁUGIE, CZARNE WŁOSY. DŁUGIE, CZERWONE PAZNOKCIE. BIAŁE SZPILKI. ELKE JEST 6/10. WYGLĄDA OBOK BARBIE, JAKBY CHCIAŁA BYĆ TAK SAMO ŁADNA, CO ONA, ALE NIE MIAŁA NA TO SZANS. MA ZAKRÓTKIE NOGI I JEST ZA GRUBA, JEJ NOS WYMAGA KOREKTY. Podnosi szklankę do góry i mówi do Barbie „Dolej mi alko! Czekam, nie będę pić samego soku”. Barbie ignoruje jej prośbę, kładzie butelkę wódki na stoliku i rozgląda się po mieszkaniu. Ściany są pokryte imitacją cegły i betonem dekoracyjnym, podłoga jest wyłożona deskami. Prawie nie ma tam mebli. Elke leży na czerwonej kanapie. Przed nią jest szklany stolik, a za nim, na podłodze, telewizor. Z tyłu jest aneks kuchenny. Dalej znajdują się dwoje zamkniętych drzwi. Barbie pyta „Ale ty tutaj sprzątasz, czy co?”. Elke sięga do stolika po butelkę wódki, okręca ją i dolewa do soku w swojej szklance, kręci przecząco głową „Chyba cię pojebało, żebym sprzątała po kimś. Opieka nad dzieckiem”. Barbie mimowolnie rozgląda się. „To gdzie ten bachor?”. Elke sięga po pilota, ścisza muzykę w telewizorze, w tym momencie zaczyna być słychać niemowlę wydające z siebie losowe dźwięki. Barbie idzie do aneksu kuchennego, otwiera lodówkę, bierze sok pomarańczowy i wlewa go do połowy szklanki. „No dobra, już słyszę. Nie mogę, rozwrzeszczana kupa gówna, tylko tego brakowało”. Nagle odwraca się do Elke i wyciąga w jej kierunku wskazujący palec, jakby w oskarżającym geście „Nie chciałaś wcale, żebyśmy poimprezowały, co? Tylko żebym się zajęła za ciebie dzieckiem. Tak, kurwa? Zgadłam?”. Elke bez słowa pogłaśnia z powrotem muzykę, zagłuszając dziecko, bierze ze stołu swoją szklankę i wypija drinka do dna. „Barbie, proszę cię, nie pierdol. Zaprosiłam ciebie, Uwe, może go kojarzysz. Zaprosiłam też Paris i Klausa. Mieszkanie jest fajne, co? Zaraz jeszcze po kogoś zadzwonię, mamy tutaj czas do jutra. Rozkręcamy imprezę. A mały niech tam sobie, kurwa, płacze. Mam na to wyjebane. Płacze, to znaczy że żyje. Ja nigdy nic nie robię w takiej robocie, jak ta. Nigdy, kurwa. Nie warto. Nie za te pieniądze”.
Barbie nie zamyka jeszcze drzwi lodówki, ogląda, co jest w środku. W górnej połowie za dodatkową szklaną osłoną, leżą butelki wina. Wyświetlacz pokazuje temperaturę na każdej z półek. Barbie wyciąga butelkę z napisem Cristal, pyta „Czemu tego jeszcze nie otwieramy? To będzie lepsze”. Elke wstaje z kanapy, bierze swoją pustą szklankę i podchodzi do Barbie, bierze szampana z jej ręki i z powrotem chowa do lodówki. „Bo mnie wypierdolą z roboty za kradzież, wykreślą z bazy danych i nie dostanę już żadnego zlecenia. Skończę dokładnie jak ty, kurwa. Nie ruszaj tego, rozumiesz?”. Potem także sobie nalewa soku do połowy szklanki i mówi „Sok się skończył”. Barbie pyta „A sok można pić klientowi?”. Elke w odpowiedzi kiwa głową na tak. „Tak. Bo sok kosztuje 2 euro, a ten pierdolony szampan tak około 1000. Sama sobie odpowiedz. Nie dotykaj tam niczego, do chuja!”
Barbie wącha swoją szklankę, potem rozgląda się „Nie czujesz, coś jakby zapach gówna?”. Elke kręci głową „Od kiedy tu przyszłam, coś tutaj tak śmierdzi. Nie da się wywietrzyć”. Barbie idzie do stolika i dolewa wódki do swojego soku „Ale głupia jesteś! To przecież dziecko się musiało zesrać!”. Elke parska śmiechem. „Skąd wiesz?”. Barbie przewraca oczami i poirytowanym gestem chowa twarz w dłoniach „Bo dzieci srają non stop! Mam młodszego brata, matka mówiła mi, że on kiedyś cały czas srał pod siebie, jak był mały. Ten ma pewnie tak samo”. Elke wzrusza ramionami „Ale nie wiesz tego na pewno, tak? Może płakać z zupełnie innego powodu”. Barbie siada obok Elke i mówi „Ja nie wiem, jak oni cię zatrudnili. Co to w ogóle jest? Dziewczynka czy chłopak? Ma siurka?”. Elke wzrusza ramionami. „Nie wiem, co za różnica, jeśli się zesrało?”. Elke także dolewa wódkę do swojego soku. Teraz siedzą obok siebie na kanapie, oglądają teledyski. Elke bezwiednie podwija sukienkę, wkłada dłoń do majtek i drapie się po cipie. Barbie zamyka oczy, bierze powolny wdech i wydech, wstaje „Nie mogę, kurwa nie mogę. Chodź zobaczymy, musi się dać to jakoś wywietrzyć”. Obie odkładają szklanki i wstają „Które to drzwi?”. Elke pokazuje te po lewej. Wchodzą do środka, Elke zasłania dłonią nos. „Jest coraz gorzej, ja pierdolę”. Pokój jest wytapetowany na niebiesko, we wzór w chmurki. Na środku stoi łóżeczko, a w nim niemowlę w śpioszkach. Barbie zbliża głowę do niego. „Rzeczywiście to od niego jebie. Ale ja na pewno nie będę się w tym grzebać”. Elke też wzrusza ramionami. „Ja też nie. Pierdolę to. Płacą mi za pilnowanie dziecka, nie za grzebanie się w jego gównie”. Barbie otwiera szerzej okno i przesuwa w jego kierunku całe łóżeczko z dzieckiem. Zaciąga zasłony tak, by kołyska była oddzielona od reszty pokoju zasłonią i zapach od razu wychodził przez okno. „Powinno wystarczyć”. Elke wychodzi z pokoju „Idę, bo się porzygam. Zamknij to dokładnie. Nie chcę, żeby Uwe czuł zapach gówna, jak przyjedzie. Ma mnie dzisiaj przelecieć, a nie porzygać się”. Barbie też wychodzi z sypialni dziecka, zostawia za sobą otwarte drzwi. Elke krzyczy „Zamknij to kurwa!”. Barbie ignoruje ją, wraca na kanapę, bierze swoją szklankę z drinkiem. Elke, z wyraźnym zdenerwowaniem wstaje, podchodzi do otwartych drzwi i zamyka je, trzaskając z całej siły. Wraca do stolika, rzuca się na kanapę. Oglądają teledyski. Billie Eilish, Doja Cat, Jack Harlow.
Elke bierze swój telefon i wpisuje w google „Czemu dziecko płacze?”. Przegląda proponowane linki, ale w żaden nie klika, Barbie zagląda jej przez ramię w telefon. „Elke, jak ty w ogóle jeszcze dostajesz jakieś zlecenia? Przecież ty kurwa nic nie robisz, ani nic nie wiesz”. Elke odwraca wzrok od telefonu i patrzy w oczy Barbie. „A wiesz czemu ty nie dostaniesz już żadnych zleceń? Bo im powiedziałam, że cię dobrze znam i żeby na ciebie uważali, bo kiedyś tak przypierdoliłaś swojemu młodszemu bratu, że wylądował w szpitalu. I nie nadajesz się opieki nad, kurwa, nikim”. Barbie wydaje się być zaskoczona. „Naprawdę? Żartujesz teraz, czy naprawdę jesteś taką wredną cipą?”. Elke wzrusza ramionami „Wtedy to miało być dla żartu. No, ale wzięli to serio. Więc, masz za swoje, ty głupia kurwo”. Barbie wyciąga w kierunku Elke dłoń z wyciągniętym wskazującym palcem „Pierdol się. I tak jest 8:2. Wygrywam”. Elke spokojnie odpowiada „Sama się pierdol. Przecież nawet nie musiałam kłamać. Co, nie przypierdoliłaś swojemu bratu laptopem? Cztery szwy i wstrząs mózgu”. Barbie kopie Elke w nogę, a potem odkłada pustą już szklankę z drinkiem na stolik, chwilę siedzi w bezruchu „Jest 8:2! Bo jesteś chujowa. Jesteś brzydka i bez klasy. A pamiętasz, jak próbowałaś poderwać Kurta, tego, kurwa, kolegę twojego ojca? Tego biznesmena? Nagle się przestał odzywać, odpisywać ci na wiadomości, co? Podpierdoliłam cię. Powiedziałam mu, że chcesz go zrobić go na kasę”. Patrzą sobie nawzajem w oczy, Elke powoli mówi „Ale z ciebie jest szmata. I nie gramy dalej, nie ma już punktów. Przestań liczyć ilu facetów mi przeruchałaś. A w ogóle, to wiesz co? Nie mam pojęcia, dlaczego się w ogóle dalej przyjaźnimy!”. Barbie po chwili odpowiada niepewnym głosem „Bo nie znamy nikogo innego, równie pojebanego, co my?”. Elke parska śmiechem, który błyskawicznie zamienia się w szloch. Zakrywa twarz dłońmi „Masz rację, ty debilko, kocham cię”. Barbie też płyną z oczu łzy. „Kurwa… przepraszam”. Elke obejmuje ją. Siedzą tak chwilę, przytulone. Na ekranie zmienia się teledysk. Przestają się obejmować, ocierają łzy. Elke pyta „Ale żartowałaś z tym Kurtem, tak? Nie zrobiła byś mi czegoś takiego, prawda?”. Barbie kiwa głową na tak i mówi „Nie pamiętam”.
Elke leży na kanapie, patrzy teraz w sufit i mówi „Wódka jeszcze jest, ale sok się już skończył. Jestem trzeźwa. Mam doła. Muszę się zebrać w garść, Uwe zaraz przyjedzie. On jest taki…”. Po chwili siada normalnie, zaczyna mówić szybciej i z większą energią „Ale jak mi znowu zrobisz taki numer, jak z Kurtem, to koniec naszej przyjaźni, rozumiesz? Osobiście ci wsadzę tą butelkę w ten twój śmierdzący rozjebany tyłek, rozumiesz? On się nie wlicza do żadnej naszej gry, to nie zabawa. Na nim nie ma punktów. Naprawdę, chcę go dla siebie, na serio. Na dłużej. To nie żarty”. Barbie wzrusza ramionami „Ojej, przestań, przecież mówiłam już że tylko wtedy żartowałam”. Elke rzuca poduszką, w Barbie „Powiedziałaś wyraźnie, że ostrzegłaś Kurta, że chcę go naciągnąć na kasę!”. Barbie robi obrażoną minę „Nic takiego nie mówiłam!”. Elke odwraca znowu wzrok do telefonu. „I nie śmiej się, bo ja nie żartuję!”. Barbie w odpowiedzi znowu wzrusza ramionami „Każdy robi, co chce. Nie zmusisz wszystkich, żeby byli tacy, jak ty akurat sobie chcesz”. Elke pisze jakąś wiadomość na telefonie, wysyła, odwraca się znowu do Barbie, wyciąga przed siebie dłoń z wyciągniętym środkowym palcem. Przychodzi wiadomość zwrotna, Elke znowu patrzy w telefon, odpisuje.
Barbie wstaje z kanapy i idzie do łazienki, zsuwa legginsy i siada na toalecie. Sika. Wstaje z opuszczonymi do kolan legginsami. Staje tak przed lustrem, przygląda się swojej skórze na twarzy. Potem patrzy w dół, gładzi palcami idealnie wydepilowany wzgórek łonowy. Odkręca wodę w umywalce, moczy dłoń i przeciera cipę. Patrzy w swoje odbicie w lustrze, podnosi do góry podbródek, poprawia swoje blond włosy, kładzie jedną rękę na klatce piersiowej, tuż pod napisem „Queen”, drugą na wzgórku łonowym. „Jesteś cudowna!”. — mówi sama do siebie, jej głos się łamie. Odkaszliwuje. Powtarza głośniej, teraz już płynnym, spokojnym głosem: „Jesteś cudowna! Jesteś zajebista! Jesteś warta wszystkich pieniędzy świata!”. Układa dłonie w kształt pistoletów, celuje w swoje odbicie w lustrze i udaje, że strzela „Pif! Paf! Jesteście zajebani!”. W tle słychać cały czas głośną muzykę i dźwięki wydawane przez dziecko, w pokoju obok. Barbie podciąga do góry spodnie, wodzi wzrokiem po półkach z kosmetykami. Wybiera tusz, nanosi go na rzęsy. Znajduje na półce pudełeczko z prezerwatywami i poppersem. Przygląda się zawartości. Przegląda perfumy, próbuje kilka z nich. Włącza aplikację w telefonie i przejeżdża po kosmetykach na półce, sprawdza ich ceny. Do tylnej kieszeni spodni chowa najdroższą szminkę i tusz. Wychodzi z łazienki i wraca na kanapę. Podnosi z podłogi swoją torebkę i kiedy Elke znowu patrzy w telefon, chowa do niej tusz i szminkę. „Jak? Jedzie ktoś? Uwe będzie? Klaus? Ktoś, ktokolwiek?”. Elke nie odwracając wzroku od telefonu mówi „Paris i Klaus mają być później, Uwe już jedzie. Tylko ostrzegam cię, nie spierdol mi tego. On jest mój. Potrzebuję kogoś na dłużej. Kończy mi się kasa”.
Oglądają dalej teledyski. Barbie rozlewa do pustych szklanek wódkę, do jednej czwartej wysokości. „Trzy, dwa, jeden i pijemy. Nie ma odpuszczania”. Obie piją do dna i obie krzywią się gdy tylko przełykają. „O kurwa, jakie to niedobre”, „Może być niedobre, byleby kopało”. Elke poprawia się na kanapie, zjeżdża ciałem w dół, prawie kładzie się na niej, jedną nogę przekłada przez tył kanapy. Wkłada swoją dłoń do majtek, potem wącha palce. „Kurwa, ale ja śmierdzę. Masakra, jakby mi cipa gniła”. Zrywa się z kanapy i idzie do łazienki. Zsuwa majtki do kolan, podnosi sukienkę i jej dolną krawędź wkłada w zęby. Jej cipa jest wydepilowana, ale na wzgórku łonowym są wszędzie małe, czerwone krostki. Okręca wodę w umywalce, moczy rękę i przemywa kilka razy cipę i dupę. Wącha jeszcze raz dłoń i myje ręce w mydle. Siada na sedesie i sika. Znowu moczy dłoń i znowu się podmywa. Psika perfumami na palce i wkłada je głęboko w cipę. Wyciera się w kroku ręcznikiem do rąk i podciąga majtki. Rozlega się dźwięk domofonu.
Dzwonek brzęczy drugi raz. Barbie podbiega do domofonu. Na ekranie widać młodego chłopaka. Biała skóra, krótkie blond włosy. Jest ubrany w niebieski sweter. MA NA IMIĘ UWE, TO NA NIEGO CZEKAŁY. Barbie mówi do domofonu „Hej! A pamiętasz mnie jeszcze?”. Chłopak uśmiecha się w odpowiedzi „Tak. Pamiętam, to ty byłaś w piątek z Elke na urodzinach Klausa”. Barbie przyciska przycisk otwarcia drzwi. Z łazienki wybiega Elke. Ma teraz inny kolor szminki, zamiast jaskrawoczerwonego, bordowy. „Już idzie? Tak?”. Barbie kiwa głową na tak. „To pamiętaj, trzymaj się z daleka, on jest mój”. Obie stoją pod drzwiami. Elke trąca łokciem Barbie „Czemu tu stoisz, idź sobie. Spierdalaj”. Barbie powolnym krokiem wraca w kierunku kanapy, po kilku sekundach otwierają się drzwi łączące apartament z windą.
Do mieszkania wchodzi Uwe, rozgląda się. „Ładnie tu. To musiał być dobry dekorator”. Uśmiecha się, jakby nieśmiało. W ręku trzyma e-papierosa, po chwili wyłącza go, chowa go do kieszeni spodni. Elke kładzie mu rękę na ramieniu na powitanie. Całują się w policzki. UWE WYGLĄDA NA 5/10, ALE OBIE WIEDZĄ, ŻE JEST Z BOGATEJ RODZINY. WIĘC DLA NICH JEST 8/10. Chłopak wchodzi w głąb salonu. Barbie krzyczy „Uwe! Wreszcie!”, podbiega do niego, obejmuje go, całuje w usta. Chłopak wydaje się być zaskoczony, robi krok w tył. Elke szarpie Barbie za rękę i odciąga od niego. Barbie wyrywa się i spokojnie idzie do blatu kuchennego. Patrzy w kierunku Elke i uśmiecha się wyzywająco. Bierze nową szklankę i nalewa do niej wódki. Uwe pyta „Dobrze słyszę, że jakieś dziecko płacze? To gdzieś tutaj? W tym mieszkaniu? Czyje?”. Elke w odpowiedzi bierze do ręki pilota i daje głośniej muzykę. „Nie zwracaj uwagi. Ogarnięty temat”. Potem podchodzi do Barbie, bierze jej z ręki szklankę z wódką i mówi do niej zdecydowanie, ale cicho „Nie wkurwiaj mnie, obiecałaś!”. Barbie uśmiecha się szeroko „Nic nie obiecałam. To nie średniowiecze, mamy 21 wiek. A poza tym, to jeszcze nic nie zrobiłam. Uspokój się”.
Uwe siada na kanapie, patrzy w ekran TV, ogląda teledysk. Elke kładzie szklankę z wódką na stoliku przed nim. „Twoja”. Siada obok niego. Ten nie zwraca uwagi na szklankę, nie odrywa oczu od teledysku. Elke pyta go cichym głosem, ledwo wybijającym się ponad muzykę „Uwe… a masz to, o co cię prosiłam? Strasznie boli mnie dziś głowa”. Uwe wstaje z kanapy, chwilę szuka w kieszeniach spodni, wreszcie znajduje. Mała foliowa torebka z białym proszkiem, podaje Elke „Jasne. Częstuj się. Tylko uważaj, czysta”. Siada z powrotem na kanapie. Elke szybko klęka obok stolika, ślini palec, zanurza w woreczku i przyklejony do palca proszek wciera w dziąsła. Uwe uśmiecha się do niej i patrząc w okno mówi „Fajnie tu urządzone. Mieszkasz tu?”. Elke kręci głową na nie, siada na podłodze, głęboko oddycha. „Nie. Mieszkanie znajomych”. Nagle między nich wchodzi Barbie „Gówno tam mieszkanie znajomych, ona tu jest jako opiekunka do dziecka, nie widziała nawet w życiu tych frajerów, którzy tu mieszkają. Ona normalnie mieszka w takiej okolicy, że byś się bał auto w pobliżu zaparkować”. Uwe patrzy na Barbie zdziwiony, po chwili odpowiada „Nie mam już samochodu, sprzedałem”. Barbie wzdycha ciężko, podchodzi do stolika i także ślini palec i wkłada do torebeczki, wciera w dziąsła. Elke jakby z opóźnieniem zauważa to, zabiera jej z ręki torebeczkę i mówi cicho „Wypierdalaj”. Barbie powoli podnosi do góry dłoń i powoli wyciąga w jej kierunku środkowy palec. Elke bierze ze stołu szklankę z wódką i wylewa prosto w dekolt Barbie. Ta otwiera szeroko usta i stoi tak przez kilka sekund zszokowana. Potem odwraca się i idzie w kierunku łazienki, w połowie drogi zawraca i bierze swoją torebkę, rzuca do Elke „Pojebana debilka!”. Znowu idzie w kierunku łazienki.
Barbie stoi przed lustrem, patrzy w swoje odbicie, na wielką plamę alkoholu na podkoszulku i na legginsach. Ściąga z siebie podkoszulek i rzuca go na podłogę, zsuwa spodnie do kolan, ale potem znowu je zakłada. Siada na zamkniętej toalecie i rozsznurowuje białe trampki i ściąga je. Wstaje, ściąga legginsy, potem znowu siada na toalecie i zakłada buty. Jest teraz ubrana tylko w te buty, nie ma na sobie nic więcej. Bierze do ręki torebkę, wyciąga z niej telefon, przegląda wiadomości. Chowa telefon. Podnosi swoją podkoszulkę i płucze ją w umywalce. Mokrą podkoszulką, przemywa swoje piersi, brzuch i uda. Wykręca podkoszulkę i kładzie ją na brzegu wanny. Bierze swoje legginsy i przemywa w umywalce, zawiesza je w miejscu na ręcznik do rąk. Bierze do jednej ręki swoją torebkę, a drugą ręką bierze po kolei do ręki kosmetyki i wpycha kilka losowych buteleczek do torebki. Ostatnią, która się już tam nie mieści, psika na swoje nadgarstki, dekolt oraz na uda. Potem wrzuca buteleczkę w do otwartej toalety, wrzuca tam też stojące na półce szczoteczki do zębów i nici dentystyczne, tusz do rzęs i kilka perfum. Siada na toalecie i sika na to wszystko. Wstaje, myje ręce i mokrą dłonią przeciera cipę. Stoi przed lustrem i mówi sama do siebie „Czas dorosnąć. Czas robić to, na co masz ochotę! Czas dobrze się bawić!”. Poprawia włosy, bierze do ręki torebkę i wychodzi nago, w samych tylko butach, z łazienki. Torebkę kładzie na podłodze, zaraz za drzwiami.
W salonie, na kanapie dalej siedzą Uwe i Elke. Elke siedzi przyklejona do niego, obejmuje go całym ciałem, ale on jakby nie zauważa tego. Barbie idzie w ich kierunku, ale oni zauważają ją dopiero kiedy dochodzi do stolika. Barbie staje tyłem dokładnie przed Uwe i w tej pozycji i schyla się do samary z białym proszkiem, wypinając tyłek. Jej dupa jest dokładnie przed jego oczami. Wciera w dziąsła trochę proszku i szybko prostuje się. Odwraca się do niego przodem. Stoi w takiej pozycji, że Uwe nie może teraz patrzeć na nic innego, poza jej cipą. Elke rzuca w Barbie poduszką z kanapy i krzyczy „Dlaczego chodzisz bez ubrania? Pojebało cię?”. Barbie nie wykonuje żadnego ruchu, pozwala poduszce odbić się i upaść na podłogę. „Sama mi zalałaś wódą ubrania, ty głupia cipo, to się nie dziw, że nie chodzę teraz w mokrych ciuchach”. Elke pyta „Majtki też?”. Barbie patrzy na nią wyzywająco i odpowiada bardzo powoli i pewnie. „Ja nie noszę majtek. Bo w odróżnieniu od ciebie, mnie nie jebie z pizdy”. Elke zrywa się z kanapy i uderza Barbie pięścią w głowę. Barbie łapie się za twarz „Co robisz ty idiotko! Mogłaś mi wybić oko!”. Elke w tym momencie znowu uderza Barbie, tym razem w brzuch, ta upada na podłogę. Uwe wstaje z kanapy i ucieka w kierunku aneksu kuchennego, podnosi ręce w przepraszającym geście „Proszę, uspokójcie się!”. Barbie siada na podłodze, oparta plecami o kanapę, sięga ręką po woreczek z białym proszkiem, wciera w dziąsła kolejną porcję.
Telefon Elke dzwoni. Numer spoza książki telefonicznej. Elke patrzy w telefon i czeka, aż przestanie dzwonić. Zaraz potem pokazuje front swojego telefonu Barbie. „Wpisz sobie taki numer, sprawdź, czy masz w kontaktach”. Barbie idzie na czworakach do swojej torebki, leżącej koło drzwi do łazienki, wyciąga telefon i klęcząc na podłodze, wpisuje numer. „Ile tam było na końcu?”. Elke czyta „981, to ostatnie 3 cyfry”. Barbie wpisuje te cyfry i mówi „Mam”. Elke zaciekawiona idzie do Barbie, schyla się i zza jej ramienia patrzy na jej telefon „Kto? Kto?”. Na telefonie Barbie wyświetlony jest kontakt „Andreas Rainor”. Elke patrzy na nią zdezorientowana. „No dobra, ale kto to jest?”. Barbie parska śmiechem „Jaka ty głupia jesteś. Nasz wychowawca! Szkoła! Ze szkoły! Jak jeszcze chodziłyśmy do szkoły!”. Elke też śmieje się „Dobra, zablokuję go zaraz”. Barbie wstaje z kolan, Elke wymierza jej klapsa w goły pośladek. W miejscu jej uderzenia, zostaje czerwony odcisk dłoni. Barbie krzyczy „Kurwaaaaa! Ja pierdolę, czy ty się nie umiesz zachować, ty słonico?”. Uwe stoi oparty o lodówkę, patrzy na teledysk, ale co kilka chwil jego oczy przeskakują na nagą Barbie. Uśmiecha się sam do siebie, ale zaraz potem przygryza wargi, poważnieje.
Elke ustawia numer Andreasa Rainora jako zablokowany. Znowu dzwoni telefon, tym razem należący do Barbie. „No teraz, kurwa, do mnie. Na whatsapie. Połączenie, kurwa, z obrazem. Myślisz, że odebrać?”. Elke macha ręką „Zablokuj”. Barbie wraca do kanapy, patrząc w komórkę, potem mówi „To patrz na to…”. Odbiera, uśmiecha się do kamerki w telefonie szeroko i sztucznie. „Dzień dobry, szanowny panie!”. Andreas uśmiecha się w odpowiedzi, także szeroko, ale wydaje się, że szczerze. „Fajnie że odebrałaś, Barbaro. Pewnie zastanawiasz się, po co dzwonię”. Barbie kręci przecząco głową „Nie, nie zastanawiam się. Ja wiem, że na pewno mi sam powiesz, nie pytany”. Andreas nie jest już uśmiechnięty. „Barbaro, jeszcze kilka miesięcy temu, dzwonił bym do twojego prawnego opiekuna, ale masz już 18 lat, jesteś dorosła, sama odpowiedzialna za swoje życie. Dzwonię więc od razu do ciebie. A dzwonię zapytać, czemu nie pojawiasz się już w szkole? Dlaczego? Coś się stało? Tak blisko końca? Szkoda!”. Barbie słuchając go, najpierw przybliża telefon do twarzy, potem liże szkło w miejscu, gdzie jest kamerka. Potem, powolnym ruchem przesuwa kamerką po swoim ciele, schodząc niżej, pokazując w obiektywie swoje piersi. Przechodzi kamerką niżej, robiąc zbliżenie na swoją cipę. Wolną ręką zaczyna masować łechtaczkę. „Panie Reynor, niech Pan nie mówi nic więcej, bo zaraz dojdę”. Głos z telefonu mówi „Nie wiem, co chcesz mi przez to powiedzieć…”. Uwe ma czerwoną twarz od próby powstrzymywania się od śmiechu, patrzy to na teledysk, to na Barbie. Elke staje pomiędzy nim, a Barbie, zasłaniając mu widok. Barbie mówi wreszcie „Nudzisz, frajerze” i rozłącza się. Przechodzi do ustawień kontaktu i blokuje go. Elke pyta ją „Myślisz, że będzie dzwonić do mojej opiekunki?”. Barbie wzrusza ramionami „Jesteśmy dorosłe, nie ma prawa. To nie jest już żadna opiekunka dla ciebie. Niech tylko, kurwa, spróbują!”. Elke zbliża się w tym czasie do Uwe jakby tanecznym krokiem. „Chodź, Uwe, zatańcz ze mną!”. Uwe kiwa głową na nie „Nie, nie umiem. Nie lubię”. Elke słysząc to, chwilę sama tańczy przed nim, potem odwraca się i tanecznym krokiem idzie do stolika, sięga po torebeczkę z kokainą, bierze trochę na palce i wciera w dziąsła. „Nic nie pijesz?”. Uwe wraca na kanapę, kręci przecząco głową „Ja nie piję, nie lubię”. Elke powolnym ruchem ślini palec i zanurza w białym proszku, podchodzi do niego i siada na jego kolanach, powoli zbliża palec do jego ust. On odsuwa głowę. „No, co kurwa, sam to przywiozłeś i nie chcesz spróbować? To niegrzeczne!”. Uwe się nerwowo śmieje. Elke przełyka nerwowo ślinę i sama przyjmuje kolejną dawkę. Bierze gwałtowny wdech i schodzi z kolan Uwe, klęka obok niego. „Rozluźnię cię”. Rozpina górny guzik jego spodni, Uwe patrzy jej w oczy i nic nie robi, ani nie mówi. W tym momencie Barbie staje obok nich i chwyta rękę Uwe. „Poczekajcie chwilę z tym robieniem loda. Uwe, chodź na chwilę, to bardzo ważne”. Jego penis jest już wyciągnięty ze spodni przez Elke, jest w erekcji. Uwe wstaje, delikatnie odpychając od siebie Elke. Barbie ciągnie go za sobą do łazienki. Elke po chwili zawahania idzie za nimi. „O nie, kurwa. Wiem, co chcesz zrobić, ty szmato!”. Barbie przyspiesza kroku, wciąga Uwe do łazienki i zatrzaskuje za nimi drzwi. Te zatrzymują się na nodze Elke. Barbie uchyla drzwi i jeszcze raz próbuje je zamknąć. Znowu trafia w nogę Elke. Ta krzyczy „Pojebie, to boli!”. Barbie znowu trzaska drzwiami, tym razem te się zamykają, przy okazji przytrzaskuje dłoń Elke. Ta krzyczy z całych sił. „Kurwa! Moje palce!”. Zwija się w pół, próbując opanować ból. Po chwili upada na kolana i dalej krzyczy „Kurwa, połamałaś mi palce, ty pojebie!”. Uwe stoi w łazience i uśmiecha się niepewnie. Barbie uchyla drzwi, patrzy na klęczącą, płaczącą Elke, zamyka jeszcze raz drzwi i przekręca blokadę zamka. Odwraca się do Uwe, uśmiecha się. „Udało się w ostatniej chwili. Uratowałam cię od naprawdę beznadziejnie robionego loda”. Uwe pyta „Ale nic jej nie będzie?”. Barbie odpowiada „Nie przejmuj się, ona tak zawsze histeryzuje. Będzie ok”. Zaraz potem oboje patrzą, jak klamka się porusza w górę i w dół, szarpana przez Elke z drugiej strony. „Otwieraj! Otwieraj, ty głupia cipo!”. Barbie spokojne jej odpowiada „Zamknij ryja, bo sąsiedzi zaraz policję wezwą, a wtedy to już na pewno cię z roboty wywalą”. Szarpanie klamką ustaje. Oboje chwilę patrzą na drzwi, potem na siebie nawzajem, uśmiechają się. Po kolejnych kilku sekundach, zaczyna być słychać chrobotanie, dochodzące z okolicy zamka.
Barbie zbliża swoje usta do ucha Uwe. „Ta idiotka próbuje rozkręcić zamek. Musimy zrobić to, zanim się jej uda”. Zbliża swoje usta do jego ust i jednocześnie trzyma już rękę na jego penisie. Zaraz potem klęka, ściągając mu jednocześnie spodnie i majtki do samych kostek. Uwe ma równo przystrzyżone blond włosy powyżej penisa i ogolone jajka. Sam penis ma teraz jakieś 14 cm jest lekko wygięty w lewo. Pełna erekcja. Barbie chwyta go dłonią i wsadza sobie do ust. Wylizuje dokładnie jego końcówkę, a potem wpycha w usta głęboko, prawie do dwóch trzecich jego długości. Wstaje, odwraca się do Uwe plecami, opiera rękami o umywalkę i wypina dupę. „No, dalej, zerżnij mnie. Od rana mnie nosi”. Elke zza drzwi krzyczy „Tym razem nie żartuję, koniec z nami, po prostu cię zabiję. Złamałaś mi palce, ty kurwo. A teraz odbijasz mi chłopaka. Ja go znalazłam pierwsza, jest mój!”. Barbie odwraca się w kierunku Uwe i mówi cicho „Co, nie podobam ci się? Nie chcesz mnie wypierdolić?”. Uwe wzdycha „Prezerwatywy… nie mam”. Barbie mówi „Biorę hormony”. Uwe kręci przecząco głową „Nie wiem tego napewno”. Barbie sięga ręką na półkę kosmetyków i bierze do ręki małe pudełeczko, a niego wyciąga prezerwatywę, rozrywa opakowanie. Klęka i szybkim, wprawnym ruchem zakłada Uwe prezerwatywę. Uśmiechają się do siebie. Barbie kładzie się na podłodze, na plecach, rozkłada szeroko nogi, eksponując cipę. „No dalej, jestem gotowa”. Uwe ustawia się na niej, w pozycji, jakby robił pompki, prawie nie dotyka jej. Ona obejmuje go jednak w pół i przyciąga do siebie. Ich ciała się teraz sklejają, a jego penis gładko wchodzi w jej cipę.
Uwe cofa penisa o kilka centymetów i zaraz potem wraca. Plask, plask, plask. Ma zamknięte oczy, koncentruje się, Barbie skręca swoją głowę w stronę drzwi. Przez moment uderzanie Elke w drzwi synchronizuje się z ruchami penisa Uwe w jej cipie. Barbie się śmieje. Uwe rucha ją dalsze kilkanaście sekund, po czym otwiera usta i zastyga w bezruchu, wydaje z siebie cichy jęk. Zaraz potem próbuje wstać, ale Barbie chwyta go za podkoszulek i przyciąga do siebie „Zostań”. Uwe nadal nie otwierając oczu, leży na Barbie przez kilka dodatkowych sekund, potem znowu próbuje wstać. Ona go teraz puszcza. Uwe wstaje, ciężko oddycha, patrząc w sufit, jego penis powoli się kurczy. Uwe ściąga prezerwatywę, zawiązuje i rzuca do kosza na śmieci pod umywalką. Myje penisa mydłem w umywalce. Szybko podciąga matki i spodnie. Barbie także wstaje, otwiera drzwi łazienki. Po drugiej stronie z nożem kuchennym stoi Elke. Barbie patrząc na nóż mówi spokojnie „Daruj sobie, za późno. Punkt dla mnie, jest 9:2”. Elke odrzuca nóż na podłogę. „Pierdol się ty kurwo! Jakbym szybciej rozkręciła zamek, to byś nie była taka mądra”. Barbie lekceważąco macha ręką „Ty byś zamek rozkręciła? Do tego trzeba mieć więcej IQ, niż chomik”. Barbie podchodzi do stolika i sięga po torebkę z kokainą. Wciera trochę w dziąsła. W tym samym czasie, Uwe także wychodzi z łazienki, drapie się po głowie, ziewa, mówi „Muszę już iść”.
Barbie gestem dłoni zaprzecza. „Nie! Nie musisz. Poczekaj. Możesz zostać. Za godzinę będzie Paris. Ona idzie na każdy najbardziej pojebany numer. Serio, spodoba ci się. Może pozwoli ci na siebie nasikać! Ona idzie naprawdę na kurwa każdy numer”. Podchodzi do lodówki, otwiera ją. Wyciąga szampana, wkłada butelkę między uda i próbuje oderwać srebrne zabezpieczenie korka, ale najwyraźniej nie umie tego zrobić. Elke podchodzi do niej i próbuje zabrać jej butelkę z ręki, „Mówiłam ci, że mnie wypierdolą z roboty, oddaj to!”. Barbie wyrywa się i podaje butelkę Uwe. „Weź rozerwij to gówno”. Uwe ściąga srebrne zabezpieczenie korka, a potem rozkręca drucik ograniczający sam korek. Kiedy tylko kończy, butelkę z jego rąk znów zabiera Barbie. „Dalej, to już sama umiem!”. Barbie potrząsa butelką w górę i w dół, korek prawie natychmiast sam wystrzeliwuje, a razem z nim fontanna szampana bryzga strumieniem na kilka metrów naprzód, zalewając podłogę. Barbie od razu zmienia kierunek w jakim trzyma butelkę, oblewając Uwe. Kiedy strumień przestaje lecieć, czeka chwilę i upija jeden łyk, zaraz potem, podaje szampana Elke.
Uwe stoi zaskoczony w mokrym ubraniu, nie porusza się, nie wydaje z siebie żadnego dźwięku. Elke bierze łyk szampana i śmieje się. „Wyglądasz, jak debil. Jak ten… kurwa… strach na wróble. Takie dwa kijki plus wiszące szmaty. Rozluźnij się! W życiu chodzi o to, że trzeba się bawić!”. Uwe wreszcie przestaje stać nieruchomo, ściąga podkoszulek, potem siada na kanapę i ściąga mokre spodnie. Zostaje w skarpetkach i w do połowy mokrych majtkach. Wygląda na zestresowanego.
Telefon Elke dzwoni, ta bierze go do ręki i czyta wiadomości. Podchodzi do Barbie i mówi jej na ucho „Właściciele mieszkania wracają. Pewnie jakiś sąsiad doniósł, że tu jest impreza. Albo może myślą, że ktoś okrada mieszkanie. W każdym razie, wracają”. Barbie zakrywa usta dłonią, jakby była przestraszona. „Tak? To ja stąd spierdalam! Nie będę się kurwa jeszcze tłumaczyć komuś”. Mówi to cicho, ale zdecydowanie. Elke łapie ją za rękę „A ja? Kurwa, co ja mam zrobić? Nie dadzą mi już żadnego zlecenia w tym roku. A może już nigdy, rozumiesz?”. Barbie próbuje się wyrwać „No, to już trzeba było wcześniej myśleć”. Elke znowu łapie jej rękę „Ale gdzie my będziemy imprezy robić wtedy? Komu będziesz podpierdalać kosmetyki? Nie myśl, że nie wiem, że kradniesz. Widziałam co masz w torebce. Więc myśl, kurwa! To także twój problem!”. Barbie znowu się wyrywa, ale kiedy już ma wolne ręce, mruży oczy i zaczyna mówić jakby sama do siebie „Myśl, myśl, myśl…”. Elke rozgląda się dookoła, zauważa, że nie ma obok nich Uwe. „Gdzie on kurwa poszedł?”. Barbie pokazuje ręką na łazienkę „Poszedł pewnie suszyć ubranie”. Zaraz potem klaszcze w dłonie i chwyta Elke za rękę „Chodź, mam pomysł”.
Idą do łazienki. Uwe stoi przed lustrem tylko w majtkach i skarpetkach, trzyma w rękach swoje spodnie i wyciera je ręcznikiem. Kiedy dziewczyny wchodzą, odwraca na chwilę głowę w ich stronę, ale zaraz potem wraca do wycierania spodni. Barbie podchodzi do niego, staje za nim i od razu ściąga mu majtki do kostek. Uwe upuszcza spodnie i ręcznik, schyla się, żeby znowu założyć majtki, ale Barbie staje na nich stopą. „Mamy suche, czyste ubranie, chodź, chodź, chodź. Przebierzesz się, nie będziesz siedział w mokrych ciuchach”. Chwyta go za rękę i nieomal siłą prowadzi za sobą. Elke uśmiecha się do niego szeroko i sztucznie. Wciąż naga Barbie prowadzi Uwe, ubranego tylko w same skarpetki do pokoju z dzieckiem. Elke idzie za nimi. Uwe zagląda za zasłonę i zastyga widząc płaczące dziecko. W tym momencie Barbie i Elke wybiegają z pokoju i zamykają za sobą drzwi. Obie jednocześnie parskają śmiechem. Barbie trzyma drzwi od zewnątrz, a Elke przesuwa komodę w jej kierunku. W tym samym momencie, porusza się klamka, Uwe próbuje wyjść.
Teraz już obie dostawiają komodę do drzwi. Klamka się nadal porusza, Uwe próbuje otworzyć drzwi. Dziewczyny przechylają komodę tak, że ta przewraca się. Razem dopychają ją do drzwi. Klamka drzwi się porusza, ale drzwi nawet nie uchylają się. Barbie podchodzi do Elke i kładzie jej rękę na ramieniu „Gotowa?”. Elke pyta „Ale na co?”. Barbie odpowiada „Żeby się z tego wywinąć, a może jeszcze na tym zarobić?”. Elke nie odpowiada. Barbie potrząsa nią „Oni tu jadą, rozumiesz? Musisz to dobrze zagrać!”. Elke kiwa głową na tak. Barbie łapie ramiączko sukienki Elke i ciągnie je z całej siły, zrywając je. Zaraz potem uderza Elke pięścią w brzuch. Elke upada, wtedy Barbie schyla się nad nią i przejeżdża otwartą dłonią po jej twarzy, rozmazując makijaż. Policzkuje ją, potem drapie paznokciami jej udo. Elke próbuje się podnieść „Popierdoliło cię?”. Barbie chwyta jej majtki, rozrywa je i rzuca w głąb salonu. Idzie do łazienki po chwili wraca z niej, z czymś w ręku. To zawiązana, zużyta prezerwatywa. Przegryza gumę, sperma wylewa się częściowo na jej palce, ale większość zostaje w środku. Barbie wpycha oblepioną spermą prezerwatywę w cipę Elke. Wyciera ręce w jej udo.
„Pamiętaj, zgwałcił cię, nigdy wcześniej nie widziałaś go na oczy. Włamał się. Rozumiesz?”. Elke siada na podłodze, ogląda swoje podrapane udo „Normalnie do krwi mnie podrapałaś, kurwa! Ty debilko!”. Barbie ją policzkuje, jednocześnie śmiejąc się. „Krzycz, krzycz, że cię gwałcą! Niech sąsiedzi słyszą”. Elke uśmiecha się, jakby dopiero teraz zrozumiała, po co Barbie to wszystko robi, otwiera szeroko usta i krzyczy „Zostaw mnie, zostaw, co mi robisz?! Ratunku!”. Barbie pokazuje jej ręką znak „OK”. Podchodzi do stolika, bierze butelkę po szampanie ze stolika i rzuca w okno. Szyba pęka z hukiem, butelka wylatuje na ulicę. Elke zakrywa dłońmi usta i mówi cicho „Ja pierdolę, chyba mam teraz przejebane”. Barbie podchodzi do niej i całuje w usta. „Dasz radę i bądź dzielna. I odwołaj Paris i Kurta”. Klamka drzwi do pokoju w którym jest zamknięty Uwe i dziecko nadal porusza się, ale drzwi pozostają zamknięte. Barbie idzie do łazienki i podnosi swoją podkoszulkę. Próbuje ją ubrać na siebie ale przestaje gdy tylko ta dotyka jej twarzy. Krzyczy głośno „Kurwa!”, bierze do ręki mokrą podkoszulkę, mokre spodnie, podnosi z podłogi swoją torebkę i dorzuca do niej jeszcze flakonik z perfumami. W tle nadal głośna muzyka, szarpanie klamki przez Uwe, płacz dziecka.
Barbie tylko w sportowych butach, ze swoim ubraniem i torebką w ręku stoi w drzwiach wyjściowych. „Dasz sobie radę? Bądź dzielna. Widzimy się później. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, pamiętaj o tym!”. W tym samym momencie na podłogę spada prezerwatywa która wyślizgnęła się z cipy Elke. Obie się śmieją. Elke podnosi prezerwatywę i rzuca w głąb salonu, potem mówi „Ale technicznie rzecz biorąc, to ja mam teraz w sobie jego spermę, a nie ty, więc to ja zdobywam punkt. Jest 8:3”. Barbie się śmieje „Tak? Ale to głupie. Ale i tak kocham cię ty wariatko!”. Rozlega się dźwięk domofonu. Zaraz potem, znowu. W obrazie z kamery pojawia się twarz kobiety w wieku około 40 lat, a za nią widać dwójkę policjantów. Widać, jak otwierają drzwi i wszyscy wchodzą do budynku. Elke wraca do stolika w salonie, bierze pustą torebeczkę z białym proszkiem i wylizuje ją. Bierze kilka głębokich wdechów, drapie sama siebie po twarzy, potem przejeżdża z całej siły paznokciami po swoim wzgórku łonowym, zostawiając czerwone ślady. Kładzie się na podłodze, poprawia sukienkę tak, by ta odkrywała jej cipę i jedną pierś. Zastyga tak, leżąc nieruchomo z zamkniętymi oczami. Uwe wciąż szarpie za klamkę w sypialni dziecka. Barbie wychodzi z mieszkania, wciąż naga wchodzi do windy, przyciska klawisz 0. Drzwi zamykają się.
2. Zabójca policjantów
Jest słoneczny dzień. Przed skrzyżowaniem zatrzymuje się samochód policyjny. Za nim, w odległości około 10 metrów, staje czarne bmw. W środku, na dwóch przednich siedzeniach siedzi 2 białych, potężnie zbudowanych mężczyzn — z tyłu, czarnoskóry. Jeden z białych ma twarz pokrytą tatuażami. Czarnoskóry mężczyzna siedzi z tyłu, jest najmocniej umięśniony z nich wszystkich, ma na sobie biały podkoszulek z napisem „ACAB”. WSZYSCY WYGLĄDAJĄ NA 10/10. TEN CZARNOSKÓRY MA NA IMIĘ TAYLOR. Mówi do pozostałych „Zapierdolmy ich, proszę zapierdolmy!”. Jego głos nie pasuje do jego muskularnego ciała, jest o wiele za słaby i za wysoki. Biali mężczyźni z przodu samochodu nie odpowiadają, ani się nie poruszają. Policyjny wóz odjeżdża spod skrzyżowania. Mija kolejnych kilka sekund, dopiero wtedy kierowca bmw naciska na gaz. Ich samochód rusza bardzo szybko i po przejechaniu przez skrzyżowanie, wjeżdża na chodnik i tam się zatrzymuje. Na pełnej mocy silnika wycofuje się na drogę i znowu rusza do przodu. Tym razem wyjeżdża na przeciwległy pas ruchu, potem skręca na środek drogi i jedzie dalej samym środkiem, mając linie rozgraniczającą kierunki ruchu, dokładnie pod sobą. Taylor mężczyzna z tylnego siedzenia mówi „Słyszycie mnie? Trzeba było ich odstrzelić, trzeba zabijać te świnie, wtedy będą się nas bali”. Biały mężczyzna siedzący obok kierowcy odpowiada „Jedziemy na stację, potrzebuję nową czapkę”. Kierowca skręca w lewo, na pełnej prędkości, wjeżdża na chodnik i potrąca przechodnia. Mężczyzna w garniturze, z teczką w ręku leży na chodniku i się nie porusza. Bmw cofa i wjeżdża tyłem z powrotem na ulicę, uderza w przód białego forda mustanga, jaki próbował się przed nim zatrzymać. Potem znowu pełna moc, skręt w lewo i bmw jedzie znowu z pełną prędkością przed siebie, przejeżdża kolejne skrzyżowania już nie zwalniając.
W oddali widać budynek stacji benzynowej, bmw dojeżdża pod nią, mija dystrybutory i zatrzymuje się na wprost drzwi wejściowych do sklepu. Wszyscy trzej mężczyźni wysiadają i wchodzą do środka. Wybierają z półek jedzenie, a jeden z białych mężczyzn przymierza czapkę z daszkiem „No i jak, może być?”. drugi odpowiada mu „Jest spoko”. Sprzedawczyni patrzy na nich nieruchomo, czekając, czy podejdą do niej, czy nie. Oni jednak nie idą do kasy, wychodzą z budynku. Czarnoskóry mężczyzna w białym podkoszulku pyta, swoim nienaturalnie wysokim głosem „Mogę poprowadzić? Mogę? Teraz moja kolej”. „Nie”. pada odpowiedź. Tym razem za kierownicą siada drugi z białych mężczyzn, ten z tatuażami na twarzy. „Mam czapkę, możemy coś teraz zrobić. Wyglądam w niej spoko”.
Bmw rusza, przejeżdża jakieś 600 m. W poprzek drogi przed nimi stoi wóz policyjny, bmw zatrzymuje się. Taylor mężczyzna siedzący z tyłu bmw, otwiera drzwi i wychodzi na ulicę, natychmiast wyciąga broń i bez ostrzeżenia strzela w kierunku policjantów. Policjanci także wyskakują ze swojego samochodu i zaczynają strzelać. Chwilę później, także pozostali mężczyźni z bmw, wychodzą i strzelają. Obie grupy przez kilka sekund oddają po kilka strzałów mierząc do siebie z odległości około 4 metrów. Policjanci zostają zastrzeleni, leżą na ulicy martwi, pozostała przy życiu trójka mężczyzn z bmw, jest cała, nikt nie jest ranny. Taylor podchodzi do zwłok policjantów i zabiera jednemu z nich pistolet. Chowa go za pasek swoich spodni, ciągle trzymając swoją broń w prawej ręce. Jego koledzy w tym czasie wsiadają do bmw i ruszają bez niego. Taylor zostaje uderzony przez nich samochodem i upada. Bmw jedzie dalej i zaraz znika z zasięgu wzroku Taylora, po skręcie w jedną z ulic.
Taylor wstaje z asfaltu. Podchodzi do podziurawionego kulami wozu policyjnego i zwłok policjantów. Nagle obraz zmienia się na widok menu ekwipunku. Statystyki trzech różnych pistoletów: celności, zadawanych obrażeń i ceny. Kursor ląduje na polu „wyjdź do menu”.
Przed komputerem siedzi młody chłopak. Ma około 16 lat. Biała, blada skóra, czarne włosy, grzywka opadająca na oczy. Na głowie ma słuchawki połączone z mikrofonem. MA NA IMIĘ NORI. WYGLĄDA NA KOGOŚ POMIĘDZY DZIECKIEM A NASTOLATKEM, JEST 4/10. DWA PUNKTY ZA TO, ŻE NIE JEST GRUBY, A JEDEN ZA TO ŻE NIE WYGLĄDA NA OPÓŹNIONEGO W ROZWOJU. POZA TYM TO NORMALNY, BRZYDKI NASTOLATEK. Jeździ chwilę kursorem po menu gry. Przyciska „wyjdź z gry”, na ekranie pojawia się ekran główny Windowsa. Nori otwiera przeglądarkę. Wpisuje „chaturbate.com”. Wybiera kategorię „pary” i przegląda miniaturki dostępnych streamów. Wybiera pierwszy z góry, po lewej, z największą ilością widzów. W kadrze jest widoczna twarz dziewczyny ssącej penisa. Chwilę potem pojawia się w kadrze drugi mężczyzna i jego penis. Dziewczyna bierze go do ręki. Przestaje ssać tego pierwszego penisa, zabiera się za drugiego. Kilka razy głęboko wsadza go sobie w usta i znowu wraca do tego pierwszego. Potem znowu zmiana. Dziewczyna odwraca się do kamerki i nachyla nad klawiaturą. Pisze „Jak się dziś macie?”. Poniżej okna ze streamem, na czacie pojawiają się wiadomości od widzów „A ty?”, „Wylizałbym ci dupę”, „Ślicznotka!!!!”, „Kiedy ruchanie?”, teksty szybko skrolują się w górę. Nori wraca do menu ze streamami, wybiera następny w kolejności ilości widzów. Teraz w kadrze jest tylko łóżko i wypięty damski tyłek. Widać wystającą z cipy czerwoną antenkę. Na czacie poniżej pojawia się cennik, za ile monet na jak długo można uruchomić w urządzeniu w jej cipie wibracje. Ktoś wpłaca 7 monet. Słychać wysamplowany dźwięk sypiących się pieniędzy. Dziewczyna jęczy i trzęsie się cała od drgań wibratora. Kilka sekund nic się nie dzieje, po chwili pojawia się w kadrze nagi mężczyzna. Ustawia się za dziewczyną i zaczyna penetrować ją w odbyt. Na chwilę z niej wychodzi, potem na powrót wchodzi w jej odbyt. Dziewczyna wydaje się z siebie krótki krzyk, przechodzący w śmiech. Nori poprawia się na krześle, zsuwa dresowe spodnie aż do kolan. Ma erekcję. Otwiera szufladę i wyjmuje masurbator w kształcie tuby. Otwiera go z jednej strony i umieszcza na penisie. Zaraz potem wychodzi ze streamu, znowu przegląda miniatrurki innych dostępnych transmisji. Wybiera pierwszą z drugiego rzędu. Naga młoda dziewczyna a obok niej kilku mężczyzn. Dziewczyna leży na fotelu, jeden z mężczyzn klęka przed nią i wchodzi penisem w jej cipę, trzech pozostałych stoi obok. Czekają na swoją kolej. Jeden z nich dotyka ręką piersi dziewczyny i sam zadowala się ręką. Pozostali dwaj po prostu patrzą i czekają. Ktoś pisze na czacie „Wypierdolcie ją tak, żeby się posrała!”. W tle słychać głośną, latynoską muzykę.
Nori ścisza głos w słuchawkach i zaczyna poruszać masturbatorem po swoim penisie. Na streamie mężczyźni zmieniają się miejscami. Ten, który ruchał dziewczynę w cipę, wstaje i wciska jej teraz penisa w usta. Któryś inny mężczyzna teraz rucha ją w cipę. Na czacie pojawia się informacja o dokonanej wpłacie pieniędzy. 12 monet. Dziewczyna na chwilę wyjmuje penisa ze swoich ust, żeby podziękować i pomachać ręką do kamery. Z jej tyłka wystaje czerwona antenka, urządzenie zaczyna wibrować. Na czacie, przewijają się komentarze widzów i cennik. Nori skierowuje tam teraz swój wzrok. Najdroższy jest podwójny anal — po wpłacie 300 monet.
Nori do tej pory onanizował się lewą ręką, teraz puszcza myszkę komputera i zaczyna onanizować się prawą. Robi to teraz szybciej i z wyraźnie większą wprawą. Wytryskuje do masturbatora, ale część spermy ścieka jednak po penisie, w kierunku jego jąder. Nori złącza nogi, by zatrzymać spermę przed dostaniem się na krzesło. Wyjmuje penisa z masturbatora i odkłada na biurko, wyciąga z szuflady rolkę papierowych ręczników, wyciera swojego penisa i jaja ze spermy. Wyciera włosy łonowe.
Nori nagle podskakuje na krześle, czując czyjąś rękę na swoim ramieniu. Jedną ręką zrzuca z głowy słuchawki, drugą ręką próbuje ubrać spodnie. W pokoju, oprócz niego jest teraz trójka osób. Policjantka, starszy mężczyzna w garniturze i niska gruba kobieta po czterdziestce. TA NISKA, GRUBA KOBIETA MA NA IMIĘ ELSA I JEST PRAWNYM OPIEKUNEM NORIEGO. JEST UBRANA W DŻINSOWE SPODNIE I RÓŻOWĄ PODKOSZULKĘ. MA BARDZO KRÓTKIE WŁOSY NA GŁOWIE I CZUĆ OD NIEJ OSTRY ZAPACH POTU. JEST 2/10. ZAPAMIĘTAJ JĄ. Elsa uśmiecha się szeroko „Pukałam, ale nie wiedziałam, że masz założone słuchawki. Nie wiedziałam, że czegoś słuchasz. Poczekamy w salonie”. Elsa mruga do niego porozumiewawczo okiem, popycha przed sobą policjantkę i mężczyznę w garniturze, wszyscy wychodzą z pokoju do salonu. Nori poprawia spodnie, patrzy na ekran komputera, zamyka okno przeglądarki. Bierze do ręki masturbator i wyciera go ze spermy, wyciera plamę spermy z blatu biurka.
Kątem oka widzi, że ktoś na niego patrzy, odwraca się w tym kierunku. W miejscu, gdzie przed chwilą stała trójka gości, teraz stoją Barbie i Elke. Elke pali e-papierosa. Barbie ją trąca „Zobaczył nas wreszcie”. Uśmiechają się do siebie porozumiewawczo i stoją dalej w drzwiach do jego pokoju. Elke podnosi do góry telefon i włącza nagrywanie. Nori patrzy na blat swojego biurka, z położonym na nim mastrurbatorem, i kilkoma zmiętymi kawałkami papierowych ręczników, jakimi ścierał spermę. Otwiera szufladę i wrzuca tam masturbator i mokre ręczniki.
Dziewczyny się śmieją. Elke dalej trzyma podniesiony do góry telefon z nagrywaniem „Nori, pokaż tą swoją fujareczkę, bo chyba nie zdążyłam zrobić zbliżenia”. Barbie kładzie jej rękę na ramieniu „On jest taki obleśny, jakbym ja była taka, jak on, to bym się powiesiła”. Nori ma teraz zły, zacięty wyraz twarzy, wstaje, podchodzi się do Elke. Ta znowu wybucha śmiechem i zbliża do jego twarzy obiektyw telefonu. Nori próbuje zabrać go jej, ale Elke robi unik. Nori łapie ją za drugą rękę. Jej e-papieros spada na podłogę. Barbie chwyta Noriego za włosy i odciąga od Elke. „Uważaj! Uważaj! Co to ma być, wylatywanie z rękami! Dotknąłeś ją pojebie! Chcesz mieć sprawę w sądzie? Tak? Tak, kurwa? Ona cię dotknęła? Nie! To Spierdalaj. Nie dotykaj jej, rozumiesz, pojebie?! Nie wolno ci!”. Elke kopie Noriego w krocze. Ten upada na podłogę. Do pokoju wchodzi policjantka, patrzy na leżącego na podłodze Noriego, po chwili przenosi wzrok na Elke „Coś się stało?”. Elke wyłącza nagrywanie w telefonie. „Rzucił się na mnie, ale się obroniłam. Jakby co, to mam nagranie”. Policjantka patrzy na Noriego z miłym wyrazem twarzy. „Chłopcze, wstań i chodź porozmawiać, mamy mało czasu”. Elke i Barbie chichocząc wychodzą z pokoju. Zaraz za nimi, wychodzi policjantka. Nori wstaje z podłogi i wychodzi w kilka sekund później. Idzie szybkim krokiem do łazienki, nie patrząc na nikogo, zamyka się tam. Przepłukuje twarz wodą. Opuszcza spodnie i myje penisa. Patrzy chwilę w lustro. Znowu przemywa twarz wodą.
Nori wychodzi z łazienki. W salonie na kanapie siedzą Elsa, policjantka i mężczyzna w garniturze. Rozmawiają między sobą o czymś ściszonym głosem. Barbie i Elke stoją w progu sypialni Barbie. Elke mówi do Noriego „Incel! Sprawdź telefon!”. Nori nie odwraca się w jej kierunku, ale idzie do swojego pokoju, bierze telefon z łóżka i wraca do salonu. Siada na krótszym boku kanapy w kształcie litery L, mając przed sobą gości. Odblokowuje telefon. Patrzy na powiadomienie na Instagramie, został otagowany na filmie. Klika, widzi siebie zakładającego spodnie i ścierającego spermę z biurka. Odwraca się teraz w kierunku Elke i Barbie. Obie się śmieją, znikają w sypialni Barbie, zamykają za sobą drzwi. Nori wyłącza telefon i odkłada go na stolik. Patrzy na gości na kanapie przed nim, oni patrzą w jego kierunku, są uśmiechnięci. Starszy mężczyzna rozgląda się i zaczyna mówić „Jeśli mogę, ja zacznę. Muszę się przedstawić. Nazywam się Ahmed Taibi, pracuję w biurze prawnym urzędu miasta… po mojej lewej siedzi przedstawicielka policji. Z uwagi na charakter sprawy, powinna być tutaj obecna i przedstawić swoje uwagi oraz przeprowadzić swoją część postępowania. Nie masz jeszcze 18 lat, więc w rozmowie będzie uczestniczyć także twoja prawna opiekunka, pani Elsa Craft”. Ahmed Taibi na chwilę milknie „Rozumiesz mnie chłopcze? Proszę potwierdź słownie, albo pokiwaj głową na znak, że rozumiesz, co mówię. Będę musiał w protokole potwierdzić, że usłyszałeś i zrozumiałeś wszystko to, co mam do przekazania, więc muszę mieć jakiś komunikat zwrotny. A więc?”. Nori jeszcze sekundę siedzi nieruchomo, wpatrzony w jakiś punkt za nimi wszystkimi, potem kiwa głową na tak „Tak, ja rozumiem. Rozumiem wszystko”. Ahmed Taibi mówi dalej „Nie brałeś żadnych narkotyków ani substancji mogących sprawić, że pomimo wszystko i tak nie będziesz w pełni rozumiał tego, co chcemy ci przekazać?”. Nori kiwa głową na nie. Zapada cisza. Nori mówi głośno „Nie. Nie brałem dzisiaj nic takiego”.
Ahmed Taibi bierze głęboki wdech, wkłada okulary i patrzy chwilę w dokumenty rozłożone przed sobą, potem znowu zaczyna mówić. „Jak zapewne wiesz, oprócz posiadania prawdziwych rodziców, możemy także posiadać dodatkowo rodziców biologicznych. Mogą oni nie być, i najczęściej nie są twoimi opiekunami prawnymi, i może też nie istnieć między wami żadna więź, ale jednak w temacie postępowania alimentacyjnego i spadkowego, takie pokrewieństwo także ma, jak najbardziej, zastosowanie. Rozumiesz wszystko co mówię, do tej pory?”. Nori kiwa głową na tak i mówi głośno „Tak, rozumiem”. Ahmed Taibi kontynuuje „A więc, główna informacja, z jaką przychodzę to przekazanie ci, iż zakończyło się postępowanie spadkowe z majątku twojego biologicznego ojca. Chcesz najpierw skrót informacji o tym, kim był twój ojciec?”. Nori nie odpowiada, Ahmed Taibi mówi dalej. „Rozumiem. Zostawiam tutaj kopertę z opisem jego ostatnich pobytów w szpitalu, przyczyn śmierci, informacje o jego innych dzieciach, jakie zostały powołane do życia z jego materiału genetycznego. Nie musisz otwierać tej koperty, ja muszę ją jednak przekazać, taki mam obowiązek prawny. Czy chcesz, co coś zapytać?”. Nori kiwa głową na tak. „Tak. Ile jest tego spadku?”. Ahmed Taibi patrzy do notatek „1845, w podziale jednak na 23 osoby, czyli wszystkie biologiczne dzieci zmarłego”. Wszyscy przez chwilę milczą, Ahmed się poprawia „No tak, podaję kwotę, ale nie mówię waluty. Mówimy o walucie o kodzie ETH, tak zwany ether, wychodzi 80,2 jednostki na jednego spadkobiorcę”. Nori podnosi ze stolika telefon i wpisuje w komórce frazę „ETH kurs”, na ekranie pojawia się wynik 1913 USD. Nori otwiera kalkulator i mnoży 913 i 80. Wynik to 73.040. Patrzy w telefon i uśmiecha się. Elsa wstaje z kanapy i nachyla się nad stołem, próbując dojrzeć wynik na telefonie Noriego „Ile ci tam wyszło?”. Nori obraca telefon tak, by Elsa nie widziała ekranu, zaraz potem gasi telefon i chowa do kieszeni. Elsa uśmiecha się, pokazuje Noriemu kciuk do góry. Nori nie reaguje.
Policjantka odwraca się w kierunku Elsy. „Tak, jak się umawiałyśmy przed chwilą, teraz następuje część spotkania bez udziału opiekuna”. Elsa zaczyna się śmiać, macha ręką, jakby chciała zbagatelizować to co usłyszała, ale zaraz potem wstaje z kanapy i idzie do aneksu kuchennego. Nalewa sobie do szklanki trochę wody z kranu i idzie do swojej sypialni. Wchodząc tam, odwraca się jeszcze i macha wszystkim ręką. W tym samym czasie, na nie więcej niż 2 cm, uchylają się drzwi do sypialni Barbie. Policjantka od razu odwraca wzrok w tamtą stronę, drzwi natychmiast na powrót się zamykają. Elsa także zamyka teraz za sobą drzwi do swojej sypialni. Policjantka przysuwa się na kanapie bliżej Noriego. „Jestem tu, aby dopełnić wszelkich formalności i upewnić się, że kwestia spadku nie spowoduje kłopotów po twojej stronie. Żeby było jasne, nie mam żadnych podejrzeń, ani wstępnych założeń. Postępując zgodnie z procedurą, muszę się jednak zapytać, czy jesteś, kiedykolwiek byłeś, albo czy spodziewasz się że możesz stać się obiektem przemocy ze strony swoich prawnych opiekunów? A w zasadzie jedynego prawnego opiekuna, jakiego masz — Elsy Croft?”. Nori nie odpowiada, przełyka ślinę „Nie, chyba nie”. Policjantka chwilę milczy „Definicja przemocy, jaką się posługujemy jest pełna. To znaczy, obejmuje fizyczną przemoc — to oczywiste, ale także przemoc werbalną oraz przemoc ekonomiczną. Jesteś w jakiś sposób przymuszany do określonego działania? Twoje jakiekolwiek zachowanie jest warunkiem otrzymywania kieszonkowego, ubrań? Dostajesz jakieś kary?”. Nori kiwa głową przecząco. Ahmed Taibi dodaje „Jest jeszcze przemoc werbalna i niewerbalna”. Policjantka kiwa głową na tak „Tak. To na przykład brak akceptacji, albo wyśmiewanie, zawstydzanie”. Nori nie odpowiada, patrzy to na policjantkę, to na prawnika. Policjantka kładzie na stoliku swoją wizytówkę. „Zdajemy sobie sprawę z tego, że osoby poddane przemocy, boją się mówić o swoich obawach. Dlatego zostawiam tutaj wizytówkę. To jest kontakt bezpośredni do mnie, na mój telefon. Nikt nie dowie się, że dzwoniłeś. Jeśli będziesz mieć obawy, że twoi opiekunowie mogą chcieć przejąć kontrolę nad twoimi pieniędzmi, albo zacząć cię gorzej traktować… po prostu wykonaj telefon na ten numer”. Nori bierze wizytówkę do ręki. „A co, jeśli by mnie ktoś źle traktował?”. Policjantka patrzy na Ahmeda Taibia pytająco, ten odpowiada „Natychmiast wyprowadzasz się, oczywiście zabierasz swoje rzeczy, nikt nie ma dostępu do twojego konta. Wyjaśniamy sprawę, będzie to trwało tyle ile będzie trzeba. Jeśli trzeba będzie, będę tymczasowym opiekunem do momentu ukończenia przez ciebie 18 lat. Ja, albo ktoś inny kogo wskażesz. Nie ma się czego bać”. Nori patrzy w wizytówkę i nic nie mówi. Policjantka i Ahmed Taibi patrzą na siebie porozumiewawczo. „Na dziś chyba tyle. Dość wrażeń jak na jeden dzień, prawda?”. Oboje wstają i idą do wyjścia. „Do widzenia, chłopcze. Przekaż proszę pozdrowienia pani Elsie”. Nori siedzi cały czas przy stoliku, wpatrzony w ścianę, nic nie mówi, ani nie robi. Goście wychodzą. Nori bierze swoją komórkę ze stolika, wstaje zamyślony, otwiera lodówkę i wyciąga z niej puszkę red bulla. Zabiera ze stolika wizytówkę, kopertę z dokumentami o biologicznym ojcu. Drzwi do sypialni Barbie są znowu uchylone na kilka centymetrów, ktoś patrzy na niego przez szparę. Nori idzie do swojego pokoju, zamyka drzwi i kładzie się na łóżku. Patrzy w ścianę i uśmiecha się sam do siebie, co jakiś czas biorąc łyk red bulla.
Elsa oraz Barbie i Elke wychodzą ze swoich sypialni i spotykają się obok lodówki. Elsa wyciąga z niej 2 litrową butelkę coca-coli zero. „Dziewczynki, macie już obie 18 lat, prawda?”. Elke kiwa głową na tak. „To podajcie mi tam z góry butelkę, ja nie sięgnę”. Barbie jest wyższa od Elsy o głowę, sięga na górną półkę w szafce po butelkę wódki z napisem „Mockba”. Mówi do niej „Oj, dobry pomysł, najebmy się”. Elsa wyciąga 3 szklanki, do każdej nalewa do połowy wódki, potem do każdej dolewa do pełna coca-coli. „Nie sądziłam, że mój syn dostanie kiedyś coś w spadku. Myślicie, że to dużo? Nie znam się na takich rzeczach”.
Wszystkie mają w ręku drinki, siadają na kanapie, Elke mówi „Myślę, że dużo, kurwa, dużo. Jakby było mało, to nie przyjeżdżali by tu i to jeszcze w dwójkę. Pewnie nie zarobiłabym tyle w 5 lat”. Przełyka łyk drinka i pyta „Ale to on jest w ogóle twoim synem? Barbie mi mówiła, że nie”. Elsa kręci głową na nie. „Oczywiście, że jest”. Elke dalej pyta „No, ale co, to ty go urodziłaś?”. Elsa kręci przecząco głową „Nie. Nie było takiej potrzeby. Ale to ja jestem jego matką”. Barbie wyciąga rękę w kierunku Elke, próbując zatkać jej usta „Już, przestań pierdolić. To jest teraz nieważne”. Elke odsuwa się i mówi dalej „Czekaj, chce wiedzieć takie rzeczy, to jest ciekawe”. Barbie znowu próbuje zatkać ręką usta Elke. „Zamknij ryja, próbuję teraz myśleć. To jest popierdolone. On dostanie tę kasę i zniknie, prawda? A my? A my, co? Nic? To niesprawiedliwe”. Siedzą chwilę wszystkie w ciszy, piją swoje drinki małymi łykami. Nagle Barbie wstaje i mówi „To niesprawiedliwe. Nie może tak być. Elsa, wstawaj, stara ropucho!”. Elsa patrzy na nią, ale nie reaguje „No, wstawaj stara, idziemy na spacer”. Elsa pyta „Ale, po co? Teraz?”. Barbie zabiera jej z ręki drinka i odkłada na stolik, bierze za rękę i ciągnie „Wstajemy!”. Potem popycha ją w kierunku drzwi „Ubieraj buty, już, zanim się wkurwię”. Zaraz potem wraca do Elke i siada obok niej na kanapie. Zbliża usta do jej ucha. „Biorę starą do parku na chwilę. Ty się w tym czasie dowiedz wszystkiego. Może uda ci się zapierdolić mu tę kopertę, tam na pewno są jakieś hasła, kody, chuj wie co. Musimy dostać swoją część. To jest nasza okazja. Należy nam się. Jak ci się uda, to masz ode mnie punkt. Będzie 9:4”. Elke odpowiada równie cicho „Ale dlaczego ja? Przecież to jest twój brat”. Barbie od razu jej odpowiada „Bo on mnie, kurwa, nienawidzi. Tak, jak każdy brat nienawidzi siostry. A poza tym… wiesz… spróbuj go jakoś podejść. Przecież to jest pierdolony incel, zrobisz mu loda, a on sam wszystko ci powie. I potem pewnie sam wszystko odda. No, co? Ja mam mu loda robić?”
Elke nic nie odpowiada. Barbie dalej mówi szeptem „Dzielimy się pół na pół”. Elke kiwa głową na tak. Dają sobie całusa w usta. Barbie wstaje i podchodzi do drzwi wyjściowych, gdzie czeka na nią już Elsa. „Chodź stara, idziemy się przejść. Do parku”. Elsa wzdycha ciężko „Ale nie za daleko, spuchły mi dziś nogi”. Barbie sięga po butelkę z wódką i wlewa pół jej zawartości do butelki z colą. Bierze ze sobą butelkę z tym miksem, popycha przed sobą Elsę, obie wychodzą z mieszkania. Elke sięga po resztkę swojego drinka ze stołu i pije go jednym łykiem do końca. Wstaje i podnosi dwie pozostałe szklanki ze stołu, są mniej więcej wypite do połowy. Podchodzi do drzwi do sypialni Noriego, łokciem naciska klamkę i uchyla drzwi.
Nori zrywa się z łóżka, ale kiedy tylko widzi Elke, siada na nim z powrotem. Odkłada komórkę. Elke podaje mu jednego drinka i mówi „Na zgodę? Napijesz się ze mną na zgodę? Tak w ogóle to twoja siostra poszła z tą starą wariatką do parku. Mamy przez chwilę spokój od nich… ta stara karlica jest taka męcząca…”. Nori nie odpowiada, po chwili namysłu wyciąga rękę i bierze od niej drinka, bierze łyk, krzywi się. Elke się śmieje „Nie za często pijesz alko, co?”. Nori ma nagle czerwoną twarz „Niedługo też będę mógł kupić legalnie alkohol”. Elke pije łyk, odkłada swoją szklankę na biurko i przeciąga się „Tak, wiem… wiem… wiem… a powiedz co dziś robiłeś ciekawego?”. Siada na podłodze naprzeciwko łóżka Noriego. Nori ożywia się „Zabijałem policjantów z kolegami. Mam nawet koszulkę z napisem ACAB”. Elke słysząc to, śmieje się w sztucznie entuzjastyczny sposób. Nori mówi dalej „Ale naprawdę! Mamy taką ekipę z kolegami, jeździmy po okolicy i ja jestem z tego znany, że zabijam policjantów, wszyscy się mnie boją”. Elke mruży oczy, jakby próbując się skupić „Zaraz, ty mówisz o jakiejś grze, tak?”. Nori cicho odpowiada „Tak, w GTA”. Elke kilka razy pociera dłonie o siebie „No to gratulacje, mój ty morderco policjantów”. Wstaje z podłogi i znowu bierze ze stolika swojego drinka, mówiąc „Ale tu się zrobiło gorąco…”. Znowu siada na podłodze, tym razem trzymając szklankę w ręku. Rozkłada szeroko nogi, podnosi na chwilę dół swojej białej sukienki, wachlując się nią, pokazuje przy tym swoje koronkowe majtki. MAJTKI WBIJAJĄ SIĘ JEJ W CIPĘ, TAK ŻE WIDAĆ JEJ CAŁĄ JEDNĄ WARGĘ SROMOWĄ. „A wiesz, że zawsze wiedziałam, że jesteś bardzo fajny?”. Nori nie odpowiada, Elke stopą dotyka jego nogi. Nori odsuwa się kilkanaście centymetrów w głąb łóżka, stopa Elke opada na łóżko, nie mając już oparcia. Elke podnosi do góry drinka „Trzy, cztery, pijemy do dna, dobrze? Trzy… cztery…”. Eke wypija do końca drinka jednym łykiem, zaraz potem, to samo robi Nori. Elke wykłada na łóżko drugą nogę. Robi to w ten sposób, że Nori nadal widzi ze swojej perspektywy jej białe, lekko prześwitujące majtki. Elke wstaje z podłogi, sięga do zamka błyskawicznego z boku swojej sukienki i szybko przejeżdża nim w dół, aż do samego końca. „Kurwa, wiem że miałam cię poderwać i w ogóle, ale nie jestem w tym za dobra. Więc miejmy to za sobą, co? Jakby się Barbie pytała, to umówmy się, że cię uwiodłam”. Sukienka opada. Elke zdejmuje z siebie białe majtki. Stoi przed nim całkiem naga. MA LEKKĄ NADWAGĘ, MAŁE CYCKI, NIEDOGOLONĄ CIPĘ, ALE POZA TYM JEST OK. MA 18 LAT I OSTRY MAKIJARZ, CZUĆ OD NIEJ, ŻE PIERDOLI SIĘ CZĘSTO I NIE MA ŻADNYCH ZACHAMOWAŃ. WYGLĄDA TERAZ NA 7/10.
Wzrok Noriego wędruje między jej piersiami a króciutkimi, odrastającymi włoskami na cipie. Elke pyta „Chcesz się jeszcze napić? Ja zdecydowanie, muszę. Na trzeźwo się, to kurwa, nie uda”. Nori kiwa głową na tak. Elke idzie do salonu, Nori wychyla się z łóżka by móc patrzyć na jej tyłek. Elke bierze tymczasem do ręki butelkę wódki „Mockba” ze stolika. Butelka jest w już w 3/4 pusta. Wylewa odrobine na palce dłoni i przemywa cipę wódką. Nori ma twarz czerwoną z emocji.
Elke wraca do pokoju Noriego, siada na łóżku obok niego, bierze porządny łyk wódki, podaje butelkę Noriemu. Ten pije trochę i krzywi się. Z oczu płyną mu łzy. Elke podnosi brzeg butelki i przechyla ją w kierunku jego ust, wlewa w jego gardło duży łyk wódki. On się broni, odsuwa od siebie butelkę, ale jednocześnie przełyka wódkę jaką już ma w ustach. Elke bierze znowu sama łyk, też się krzywi, ale zaraz potem bierze kolejny. „Naucz się pić, ty pizdo. Przyda ci się w życiu”. Nori kiwa głową na tak. Elke zbliża swoją twarz do jego twarzy. Wyciąga język, koniuszkiem języka liże jego policzek. Jednocześnie sięga ręką do jego spodni, wkłada dłoń w jego majtki. „Jesteś już gotowy? Tak? Nieźle. Pół godziny temu zwaliłeś. Szybko. Muszę ci się podobać, co? Waliłeś kiedyś konia z myślą o mnie, co? Lubię to. Przyznaj się”. Rozpina mu spodnie i wyciąga z nich penisa. Potem chwyta jego rękę i wkłada sobie między nogi, wkłada jego palce w swoją cipę. Nori cofa rękę. Elke ślini swoje palce i sama wkłada swoje palce w cipę. Potem pluje jeszcze raz na palce i znowu wkłada w cipę, tym razem głębiej „Gotowe, możesz zaprzyjaźnić się z moją pusią”.
Nie czekając na jego reakcję, pociąga jego spodnie jeszcze bardziej w dół, Nori siedzi na nich, więc spodnie prawie się nie zsuwają. Penis jednak wystaje już w całości ze spodni. Elke kładzie na nim swoją dłoń, kilka razy przejeżdża w górę i w dół. Penis jest teraz maksymalnie twardy i napięty. Elke kładzie się na łóżku przed nim, na plecach, szeroko rozkłada nogi, prezentując mu mokrą cipę. Sięga palcami do łechtaczki kilku krotnie okrężnym ruchem podrażnia ją, wyciąga język z ust i udaje, że dyszy jak pies. „No dalej, wejdź we mnie. Tak jak sobie wyobrażałeś kiedy waliłeś konia”. Nori poprawia się na łóżku, klęka, zsuwa swoje dresowe spodnie aż do poniżej kolan i kładzie się na Elke. Ich twarze są obok siebie, Elke zaciska usta, Nori odwraca głowę w bok, by nie patrzyć jej w oczy. Potem zamyka oczy i próbuje trafić penisem do jej cipy. Kiedy tylko to mu się udaje, wbija się w nią od razu jednym ruchem aż do samego końca. Elke wydaje z siebie głośny, sztucznie entuzjastyczny jęk i mówi „Udało się!”. Nori wycofuje się penisem kilka centymetrów i znowu wbija się do samego końca. Jeszcze jeden raz i jeszcze jeden. Za około dwunastym razem wydaje z siebie dźwięk, jakby coś go zabolało, ale jeszcze kilka razy porusza się w niej w przód i w tył. Potem zastyga w bezruchu. Elke obejmuje go rękami, przytula do siebie, głaszcze go po głowie. Nori wyrywa się jej, wyciąga swojego już miękkiego penisa z Elke, schodzi z łóżka i podciąga do góry spodnie. Na środku prześcieradła jest teraz niewielka plama spermy. Nori bierze butelkę wódki ze stolika i wypija niewielki łyk, patrzy w ścianę. Jego oczy są załzawione. Elke podnosi się, klęka na łóżku, sięga ręką do swojej cipy i dwoma palcami rozszerza wejście do pochwy, na prześcieradło wypływa z niej resztka spermy.
Elke poprawia się, siada na brzegu łóżka „Już się nie gniewasz, że byłam taka niemiła ostatnio? Jesteśmy przyjaciółmi?”. Nori kiwa głową na nie. Elke się śmieje „Ale, że co? Co kiwasz głową, że co? Że tak, czy że nie?”. Elke patrzy na biurko, na kopertę leżącą na nim „A co tam masz w tej kopercie? Co ci zostawili?”. Mówiąc to, bierze poduszkę z łóżka do ręki i wyciera nią swoją cipę z resztek spermy. Nori wzrusza ramionami „Nic ważnego”. Elke pyta „Ale pokażesz mi? Co w ogóle oni chcieli od ciebie? Masz podobno jakieś pieniądze. Powiedz, w kopercie są kody, tak? Pokarz. Przyjaciele dzielą się wszystkim. Pewnie jest tam jakieś hasło do logowania się do banku. Hm?”.
Nori uśmiecha się i stoi chwilę obok łóżka nic nie mówiąc. Nagle słychać dźwięk przychodzącej wiadomości w telefonie, dźwięk dochodzi z salonu. Elke wstaje z łóżka „To ty tu chwilę pomyśl, a ja zobaczę, kto do mnie napisał”. Elke idzie, będąc ciągle nago, do salonu i sięga po telefon, odczytuje wiadomość od Barbie „Masz już coś? Wiesz coś? Możemy wracać?”. Elke odpisuje „10 min”. Kiedy tylko przyciska na wysyłanie wiadomości, widzi, że do salonu przyszedł za nią Nori. W jednej ręce ma praktycznie pustą już butelkę wódki, a drugiej ręce swój telefon i kopertę, jaka przed chwilą leżała u niego na biurku. „Chcesz, to dam ci kopertę, chcesz? Mnie nie jest potrzebna. Ale najpierw wyruchaj się sama tą butelką. Wsadź ją sobie w cipę”. Nori kładzie na stoliku kopertę, a na niej butelkę wódki. Elke siada na kanapie, śmieje się „Jaja sobie robisz?”. Nori się nerwowo uśmiecha, odpowiada „Inaczej nie dostaniesz koperty. Ale jak to zrobisz, to dostaniesz ją na zawsze. I wszystko, co jest w środku”. Elke odkłada swój telefon na stolik i sięga po butelkę. Patrzy na kopertę, potem na Noriego. Podciąga nogi na kanapę i rozkłada je na boki, eksponując znowu swoją cipę. Przechyla butelkę i wypija z niej ostanie krople wódki, potem pyta. „Serio? Muszę?”. Nori niepewnie kiwa głową na tak, mówiąc to, patrzy w swój telefon. Elke ślini gwint butelki i zbliża go do swojej cipy. Wkłada do środka samą końcówkę szyjki.
Nori podnosi wzrok znad swojego telefonu, dalej uśmiecha się, podchodzi bliżej Elke. Mówi cicho i niepewnie „Głębiej, bo to się nie liczy”. Elke kręci przecząco głową. „Nie, nie jestem, aż taka rozciągnięta. Ale zadanie zaliczone, co?”. Nori nagle kopie Elke w rękę, tą którą przykładała butelkę do swojej cipy. Elke nie wydaje z siebie żadnego dźwięku, ma teraz tylko szeroko otwarte usta z zaskoczenia. Patrzy między swoje nogi, butelka po wódce jest do połowy wbita w jej cipę. W swoim najszerszym obwodzie jest w jej ciele, poprzez szkło można zobaczyć wnętrze jej pochwy. Mówi do niego spokojnie. „O kurwa, ja przecież tego teraz sama nie wyciągnę”. Nori trzyma ciągle telefon w ręku, zbliża go do jej cipy, potem do jej twarzy. Elke dopiero teraz zauważa, że jest filmowana, robi się nagle poirytowana „Popierdoliło cię? Ty to jeszcze nagrywasz? Pojebało cię?”. Elke obiema rękami chwyta butelkę i powoli ją z siebie wyciąga.
Nori bierze ze stolika telefon Elke i biegnie do swojego spokoju. Tam od razu podnosi z podłogi jej białą sukienkę, otwiera okno i wyrzuca jej sukienkę i telefon przez otwarte okno. Schyla się, bierze z podłogi jej majtki i także je wyrzuca przez okno. Elke wbiega za nim do pokoju, ma w ręki butelkę wódki, którą zdążyła już wyciągnąć z cipy. Widząc co robi Nori, krzyczy „Ty jesteś popierdolony!” i rzuca w niego butelką. Nie trafia, butelka uderza w ścianę, odbija się od niej i toczy po podłodze. Elke szybkim krokiem wraca do stolika w salonie, bierze z niego kopertę i wybiega nago z mieszkania. Zbiega schodami na dół.
Nori siada na brzegu swojego łóżka i edytuje film z Elke: wycina początek i koniec zostawiając tylko ujęcie z butelką. Wrzuca na instagram, otagowuje Elke. Wstaje z łóżka, wychyla się przez okno i patrzy w dół. Elke stoi nago na trawniku, podnosi z trawy swój telefon, sukienkę, rozgląda się szukając majtek. Jacyś przechodnie się zatrzymują. Ktoś włącza nagrywanie w swoim telefonie. Else pokazuje mu wyciągnięty środkowy palec. Zauważa idącą ulicą kilkadziesiąt metrów dalej Barbie i Elsę. Kiedy tylko Barbie zauważa Elke, ta idzie już w jej kierunku, trzymając już wszystkie swoje rzeczy w ręku. Elke zatrzymuje się na chwilę i ubiera majtki, a potem sukienkę. Barbie podchodzi do niej i pomaga jej zapiąć zamek. Nori przestaje wyglądać przez okno, wypina kable ładowarki z gniazdka i kładzie je na laptopie. Idzie do kuchni i wyciąga z szuflady zapalniczkę. Wraca do swojego pokoju, wyciąga z biurka rolkę papierowych ręczników i podpala ją. Płonącą rolkę rzuca na swoje łóżko. Stoi chwilę patrząc, jak powoli pościel zajmuje się ogniem. Bierze ze swojego biurka wizytówkę z nazwiskiem Ahmed Taibi i kładzie ją na laptopie. Wyciąga z szafy plecak, potem laptopa razem z kablami i wizytówką wkłada do plecaka. Ubiera plecak i idzie do salonu. Nadal ma w ręku zapalniczkę. Staje przy oknie i próbuje podpalić zasłonę. Ta tli się i topi pod wpływem ognia, ale nie widać by się paliła. Nori wraca do swojego pokoju, ogień na łóżku powoli się rozlewa, jest coraz więcej ciemnego dymu. Nori rzuca zapalniczką w płomienie i wybiega z mieszkania, przyciska przycisk wzywania windy.
Zjeżdża na najniższe piętro. Kiedy drzwi się otwierają, widzi przed sobą Elsę, Barbie i Elke. Elke jest na powrót ubrana w swoją białą sukienkę, ma w ręku kopertę, którą wzięła ze stołu kilka minut wcześniej. Nori z zaciętym wyrazem twarzy, czerwony z emocji, mija je bez słowa. Barbie robi krok w jego kierunku, uderza go w głowę pięścią „Oddawaj złodzieju pieniądze, one są nasze, rozumiesz? Miałeś się podzielić! W tej kopercie nic nie ma!”. Nori zasłania głowę przed kolejnymi ciosami, ale te się nie pojawiają. Nori ucieka, biegnie po trawniku przed siebie. Elsa wyciąga w jego kierunku ręce „Chłopcze! Co się z tobą stało?”. Nori biegnie przed siebie, nie ogląda się za siebie, powoli znika im z pola widzenia.
Barbie bierze z rąk Elke kopertę, otwiera ją, wyciąga plik kartek, przegląda je. „Kurwa, może gdzieś tam coś jednak jest, jeszcze przepatrzymy. Ale może nie. To chyba kartoteka medyczna jego ojca”. Elsa wyciąga rękę, Barbie podaje jej kopertę i plik papierów i mówi. „Tak, poczytaj sobie, poczytaj… ty to na pewno tam nic nie znajdziesz. I tak, wszystko spierdolisz”. Wszystkie trzy wchodzą do windy, Barbie gwałtownym ruchem przyciska numer 5. Drzwi się zamykają. Telefony Elke i Barbie sygnalizują nowe wiadomości. Barbie odblokowuje telefon, wchodzi na instagram. Sekundę potem widzi odtwarzający się film z Elke z rozłożonymi nogami i butelką włożoną do połowy w jej cipę. Pokazuje telefon Elke „Widziałaś? Serio? To ty? Ty normalna jesteś? Butelką się przed nim jebałaś i nawet nie masz nic w zamian? Ty naprawdę jesteś idiotką!”. Elke macha ręką lekceważąco „A weź spierdalaj, jak wszystko wiesz lepiej. Muszę się napić”. Winda staje na 5 piętrze, otwierają się drzwi. Drzwi do ich mieszkania są otwarte, z wewnątrz wydobywa się gęsty dym.
3. Nożyczki
Ciemne pomieszczenie, brudne okna przez które prawie nic nie widać. W kącie, kilka palet ustawionych jedna na drugiej. Na nich siedzi kobieta, opiera się plecami o ścianę. Wygląda na około 30 lat, jej skóra ma kolor kawy z mlekiem. Krótkie, zaczesane do tyłu włosy. Jest ubrana w długie białe sportowe spodnie adidasa i luźną bluzę od kompletu. Wydaje się być znudzona, ma półprzymknięte oczy. NORMALNA BUDOWA CIAŁA, MOŻE KILKA KG ZA DUŻO. OKOŁO 25 LAT. MA NA IMIĘ TANK, JEST 7/10. MULATKI SĄ TERAZ W MODZIE. JESZCZE NIE WIESZ, KIM ONA JEST. PRZED TANK STOJĄ DWAJ MĘŻCZYŹNI: PIOTR I EVRETT. MAJĄ PO OKOŁO 25—30 LAT. WYGLĄDAJĄ NORMALNIE. BIALI, SZCZUPLI. PO 6/10. POMIESZCZENIE W KTÓRYM SIĘ ZNAJDUJĄ TO KUCHNIA. ZNISZCZONA I BRUDNA KUCHNIA. Tank mówi cichym, jakby zmęczonym głosem „Dzisiaj będzie tu mój brat, jak dobrze pójdzie dostanę prawa do opieki nad nim. Wiecie ile się dostaje na opiekę nad takim gnojkiem? Ponad 500 € miesięcznie. Więc jest o co się starać. Nie wystraszcie go, rozumiecie? Bo to on zdecyduje, czy mnie chce na opiekuna. Może zawsze wybrać kogoś innego”. Piotr i Evrett stoją naprzeciwko niej i rzucają sobie nawzajem porozumiewawcze spojrzenie. Evrett bierze z blatu kuchennego otwartą puszkę piwa i pociąga łyk. „Ale odpalisz nam coś?”. Tank szybko odpowiada „Imprezujecie na mój koszt od 2 miesięcy, teraz proszę o przysługę”. Evrett wzrusza ramionami, Piotr uśmiecha się do niego. „Nie wiem… nie widzę tego w ten sam sposób”. Tank wstaje się z palet, staje przed nimi, podchodzi bliżej, podnosi do góry ręce, jakby w pozycji do bójki. „Ja pierdolę! Ale z was pijawki! Całe piętro imprezuje na mój koszt. Od pierdolonych dwu miesięcy, a wy nie chcecie mi teraz pomóc!?”. Evrett pociąga łyk piwa i wzrusza ramionami „Jakbym ja dostał spadek to bym też się podzielił. Tak po prostu jest sprawiedliwie. Wszyscy tutaj dzielimy się tym, co mamy”. Tank nic nie odpowiada, opuszcza ręce. Piotr mówi „Chodzi tylko o to, że jak mamy tu coś ogarnąć, posprzątać, to by się przydało trochę zioła”. Po chwili uśmiecha się i dodaje „Albo chociaż daj mi dupy”. Tank ciężko wzdycha „Mam nadzieję, że żartujesz. Będzie zioło, będzie alko, wszystko będzie, obiecuję. Tylko nie wystraszcie mojego brata”. Evrett pokazuje ręką pomieszczenie za ścianą. „A przy okazji, nie wiesz, kto tam leży?”. Tank wychodzi z kuchni i idzie w kierunku, który wskazał Evrett, do salonu, Piotr i Evrett idą za nią. Salon jest pełen śmieci, na ścianie piracka flaga, na podłodze leży komputer, monitor i głośniki. W kącie leży na podłodze czarnoskóry mężczyzna, waga ponad 120 kg, ubrany w podarte spodnie od dresu, klapki i biały podkoszulek. „Nie wiem, nikt go nie zna? Dobrze by było się go pozbyć. Ja go sama nie wyniosę, jest za ciężki. Ogarniecie to?”. Piotr trąca leżącego butem go w nogę. „A on w ogóle żyje?”. Tank wzrusza ramionami, Piotr wyciąga komórkę ze spodni, kuca przy twarzy mężczyzny i przykłada mu telefon do ust. Para wodna zbiera się na ekranie. „Żyje”. Evrett chwyta mężczyznę za rękę i ciągnie. Mężczyzna ani drgnie. Evrett schyla się nad nim i krzyczy mu do ucha „Wstawać, grubasie! Pobudka!”. Nie ma żadnej reakcji. Piotr zdejmuje ze ściany czarną, piracką flagę i przykrywa ciało grubasa. „Musi być po czymś mocnym. Nie obudzisz go tak łatwo. Ale chuj, nie widać go, to nie trzeba go też wynosić”.
Słychać dźwięk przychodzącej wiadomości, Tank wyciąga swój telefon z kieszeni i czyta wiadomość „Droga Pani Rust, będziemy z Pani bratem za około godzinę pod wskazanym wcześniej adresem. Do zobaczenia”. Nadawca wiadomości: „Ahmed Hadid”. Tank odpisuje emotikonką uśmiechniętej buźki, wraca do kuchni i przeszukuje butelki na kuchennym blacie. Znajduje butelkę po wódce z kilkoma milimetrami przeźroczystego płynu na dnie. Wącha, a zaraz potem wypija to co zostało w środku. Odkłada butelkę. Otwiera szafki i szuka czegoś dalej, szafki są jednak puste. Wychodzi z kuchni i przechodząc przez salon wychodzi z mieszkania, idzie na klatkę schodową i wchodzi do sąsiedniego mieszkania. Drzwi do niego są otwarte. W półmroku, kilka osób śpi na podłodze, obok nich leżą otwarte puszki po piwie. Tank sięga po jedną, potem drugą, ich waga wskazuje, że są puste, odkłada je. Wypatruje jedną, nieotwartą z napisem „Van Pur”, podnosi ją i otwiera. Wypija od razu do połowy, kilka razy ciężko oddycha i zaraz potem jednym długim łykiem kończy zawartość. Odkłada puszkę na podłogę, w miejsce skąd ją wzięła i wraca do mieszkania z którego wyszła. Idzie do kuchni i podnosi z podłogi deskę, podłożoną pod drzwi, by te się same nie zamykały. Deską strąca na podłogę wszystko, co jest na kuchennym blacie: butelki, puszki, resztki jedzenia, reklamówki, worki foliowe. Wszystko to spada na podłogę, hałasując. Po prawie pustym już blacie przebiegają karaluchy. Tank próbuje je trafić deską, ale w żadnego nie trafia. Karaluchy rozbiegają się w losowych kierunkach. Większość wbiega za szafkę, jeden biegnie po drzwiczkach na podłogę, próbując wejść się pod szafkę od strony frontu. Tank nadeptuje go. Chrupiący dźwięk rozgniatanego karalucha. Tank deską wpycha rozmazane zwłoki karalucha pod szafkę. Otwiera z powrotem drzwi do kuchni, które zdążyły się w międzyczasie zamknąć, podkłada pod nie deskę. Drzwi zatrzymują się na niej. Tank kopie po kolei rzeczy leżące na podłodze, wszystko, co przed chwilą zrzuciła z blatu, w kierunku drzwi wejściowych do mieszkania. Po chwili przestaje. Wraca przed blat kuchenny i rozgląda się, szuka czegoś wzrokiem. Wewnątrz umywalki jest stos brudnych naczyń. Tank delikatnie bierze po kolei do ręki kubki, butelki, oglądają je uważnie. Wzdycha ciężko, rzuca kubkiem który ma akurat w ręku z powrotem do zlewu i idzie do salonu.
W salonie jest nadal Evrett i Piotr, rozmawiają, śmieją się. Grubas przykryty piracką flagą nadal leży w rogi pokoju. W salonie jest teraz także dziewczyna o ufarbowanych na czerwono włosach. Brudna sukienka w kolorowe prążki ledwo zakrywająca dupę. Nie było jej tam jeszcze przed chwilą. DZIEWCZYNA MA NA IMIĘ SONIA I JEST 6/10. GDYBY BYŁA LEPIEJ UBRANA, BYŁABY 8/10. Trzyma w ręku małe pomarańczowe opakowanie z napisem Reese i małymi czekoladkami w środku. Zjada kilka i odkłada opakowanie na podłogę, wyciera ręce w spodnie. Tank podchodzi do niej i podnosi opakowanie, bierze od razu dwie czekoladki do ust i pyta Sonii „Wegańskie?”. Sonia kiwa głową na tak „Tak, mamy tego cały karton. Podobno były z robakami, więc dali nam z hurtowni. Ale nie mają robaków, są tylko przeterminowane.”. Sonia kuca przy śpiącym mężczyźnie i czerwonym flamastrem rysuje mu na policzku napis „RAF tu był”. Potem próbuje wstać, ale traci równowagę. Prostuje się podtrzymując się ręką ściany. Jej oczy są przekrwione i rozbiegane, a twarz zmęczona. Piotr i Evrett śmieją się. Piotr trzyma w ręku nożyczki, podchodzi do śpiącego grubasa i przykłada je do nogawki jego dresowych spodni na wysokości kostek, zaczyna ciąć. Kiedy nogawka jest już rozcięta do wysokości pośladka, robi to samo z drugą. W tym samym czasie Evrett zapala skręta i podaje Soni. Ta zaciąga się i oddaje skręta Evretowi, ten zamiast odebrać skręta, łapie ją za nadgarstek i przyciąga do siebie, obejmuje ją. Dopiero teraz odbiera od niej skręta. Ona się śmieje, oblizuje nerwowo wargi. Evrett zaciąga się i otwiera usta pozwalając powoli wypływać dymowi na zewnątrz. Kiedy cały dym z niego uchodzi, całuje Sonię w policzek, odwraca się w kierunku Tank i podaje jej skręta. Tank zaciąga się, przypatrując się co Piotr robi z nożyczkami. „Po co mu tniesz ubranie?”. Piotr odpowiada nie odwracając się do niej „Dla zabawy”. Sonia podnosi znowu z podłogi flamaster i pisze mężczyźnie na łydce „Lubię lizać”, na drugiej łydce dopisuje „brudne cipska”. Zaczyna się śmiać i przewraca się na podłogę, potem śmieje się jeszcze głośniej. Kiedy leży na podłodze, widać, że pod sukienką nie ma majtek. Evrett bierze ją za rękę i próbuje podnieść, ale nie udaje mu się, więc zaciąga się jeszcze raz i ze skrętem w ręku kładzie się na niej „A ty masz brudną cipę? Potrzebujesz żeby ją ci ktoś wylizał?”. Sonia się śmieje, nie odpowiada. Piotr rozcina w tym czasie grubasowi podkoszulek na plecach.
Tank zamyślona, trzymając w rękach opakowanie z czekoladkami otwiera drzwi do łazienki i zaczyna przekopywać do niej śmieci z podłogi. Potem wchodzi sama do środka, chce zamknąć za sobą drzwi, ale klamka odpada, spada na podłogę. Tank odkłada opakowanie czekoladek do umywalki i schyla się po klamkę, wkłada ją w swoje miejsce w drzwiach. Naciska ją, by zamknąć drzwi, ale klamka znowu odpada, spada na podłogę. Tank kopie ją, wkładając palec w dziurę po klamce, przyciąga drzwi do siebie, zamyka je. Zsuwa dresowe spodnie do kolan i siada na toalecie. Sika chwilę, potem staje przed umywalką. Widać teraz, że ma od dawna niegoloną cipę z włosami długimi na 1—2 cm. Odkręca wodę w kranie i nabiera trochę wody w dłonie, pije. Odkaszliwuje kilka razy i znowu pije wodę w ten sam sposób. Słychać czyjeś kroki, Tank schyla się i przez otwór w drzwiach w który włożona normalnie byłaby klamka, widzi, ze ktoś wchodzi do mieszkania. Zakręca wodę, podciąga dresowe spodnie i wychodzi z łazienki. W drzwiach stoją Ahmed Hadid i Nori. Ahmed Hadid jest uśmiechnięty, Nori wydaje się być spięty, rozgląda się dookoła. Tank robi krok w kierunku Noriego. Wyciąga do niego rękę. „Cześć, jestem twoją siostrą!”. Nori teraz uśmiecha się i wyciąga swoją rękę na powitanie, wtedy Tank chwyta go za nią i przyciąga do siebie i przytula. Jest od niego wyższa o mniej więcej pół głowy. Ahmed Hadid śmieje się, klaszcze w dłonie, mówi „Rodzina w komplecie, co?”. Tank obejmując nadal Noriego, odwraca się w kierunku kuchni, pcha go tam przed sobą „Chodźmy, tam będziemy mogli porozmawiać”. Wchodzą do kuchni, Tank puszcza Noriego i odwraca się za siebie, ale nie widzi tam Ahmeda Hadida, szybko idzie do salonu, znajduje swojego gościa wzrokiem.
Na plecach teraz całkiem już nagiego, wciąż śpiącego grubasa siedzi Piotr i pali skręta. Obok nich leżą pocięte nożyczkami kawałki ubrań. Ahmed Hadid stoi i przygląda się Soni i Evrettowi. Sonia jest na czworakach na środku salonu, z zawiniętą na plecy pstrokatą sukienką, za nią klęczy Evrett. Rucha ją w cipę. Sonia odwraca głowę w kierunku Piotra. Ten zaciąga się, nie wstając z ciała grubasa, podaje Soni skręta prosto do ust. Ta pociąga głęboko. Dym wydobywa się z jej ust to wolniej, to szybciej w rytm poruszającego się w niej penisa. Piotr zabiera z powrotem skręta z jej ust. Sonia wydaje z siebie długi, przeciągły jęk zadowolenia. Evrett jebie ją z całych sił, jest wyraźnie skupiony. Nie wydaje się, aby ktokolwiek poza Tank zauważył, że w salonie jest gość. Piotr pali dalej skręta i dopiero teraz skierowuje wzrok na Ahmeda Hadid. „Coś ty za jeden? Chcesz ją przelecieć? Zła informacja, bracie, jest właśnie zajęta”. Piotr sam zaczyna się śmiać z tego, co powiedział. Ahmed Hadid patrzy na ciało grubasa, na jakim siedzi Piotr i pyta „On żyje?”. Piotr odwraca się na chwilę w kierunku głowy grubasa i podnosi z niej piracką flagę. „Żyje, nie martw się. Zejdzie mu trochę stężenie, to się obudzi”. Piotr na powrót kładzie piracką flagę na jego głowę i znowu się zaciąga skrętem, potem podaje go Ahmedowi, ten wykonuje rękami zaprzeczający gest „Nie dziękuję”. W tym momencie, czuje na sobie dotyk ręki Tank i słyszy jej głos „Chodźmy, oni tutaj mają swoje sprawy, my też mamy co robić”. Ahmed uśmiecha się do niej, w sztuczny, niezdradzający intencji sposób i idzie za nią do kuchni.
Cała trójka: Tank, Nori i Ahmed Hadid są teraz w kuchni. W rogu położonych jest, jedna na drugiej, kilka palet. Nori siedzi na nich i patrzy w niebo przez brudne okno. Kiedy zbliżają się do niego Tank i Ahmed, odwraca się jednak do nich. Tank bierze ręce Ahmeda w swoje i mówi „Proszę nie brać pod uwagę tego, co się tam dzieje w salonie. To ja będę się opiekować bratem. Panuję nad tym, co się dzieje w moim mieszkaniu. Nori będzie miał przestrzeń, będzie miał gdzie spać i czuć się bezpiecznie”. Ahmed uśmiecha się, a zaraz potem wzrusza ramionami „A co ja niby takiego widziałem? Seks? Seks to nie jest przestępstwo, to najnormalniejsza rzecz na świecie. Seks, a już w ogóle ten bez udziału przemocy jest piękny. Jakkolwiek by nie patrzeć na to, lepiej się kochać, niż bić. Co do opieki nad młodym człowiekiem… bardziej potencjalnie problematyczny jest brak mebli, półek, biurka, szafy i tak dalej… młody człowiek powinien mieć miejsce by trzymać swoje osobiste rzeczy, jeśli oczywiście będzie chciał je mieć”. Tank wzrusza ramionami „My tu nie przywiązujemy się za bardzo do rzeczy”. Ahmed podnosi do góry wskazujący palec, i uśmiecha się, jakby tryumfująco „I to jest w sumie nawet ciekawe. To inne spojrzenie na świat. A inne, wcale nie oznacza, że gorsze”. Odwraca się do Noriego i mówi dalej „No, co? Chciałbyś mieszkać tutaj? Mieć dużo znajomych? Zabawa każdego dnia? Koledzy by ci zazdrościli, co? Każdy w twoim wieku chce chyba mieszkać na squacie. Za moich czasów tak się to nazywało. Mało kto w ten sposób mieszkał, więc mieliśmy na to specjalne słowo: squat”. Nori pyta Ahmeda „A ty tak mieszkałeś?”. Ten kręci głową przecząco „Niestety, ja mieszkałem całe dzieciństwo w takich typowych, normalnych, nudnych mieszkaniach. Ilekroć moi opiekunowie się przeprowadzali, wybierali wciąż to samo, a ja musiałem się ich pytać o zgodę gdy ktoś miał do mnie przyjść. Ale… w sumie… naprawdę to trochę żałuję. Dużo straciłem”. Po chwili patrzy na Tank, na Noriego, znowu na Tank i dodaje „Ja tylko wyjaśnię, że jestem tutaj tylko jako doradca. Nori sam zdecyduje, kogo wybierze, na prawnego opiekuna i jakie wybierze miejsce zamieszkania. Ciągle może wrócić do swojej dotychczasowej prawnej opiekunki lub zamieszkać w rodzinie zastępczej. Może też wybrać kogokolwiek innego, nieskazanego aktualnie na karę więzienia na opiekuna i zamieszkać z nim”. Nori pyta „Ale jak to, kogokolwiek?”. Ahmed odpowiada „To znaczy, każda dorosła osoba pod warunkiem, że się na to zgodzi. Poza tym, że ma być pełnoletnia i nie ukrywać się aktualnie przed nakazem zgłoszenia się do więzienia, czy nie ukrywać się przed listem gończym. Nie ma innych przeciwskazań. Nie ma innych przeciwskazań. Wolność, chłopcze, to jest właśnie wolność”. Ahmed Hadid odwraca się do Tank, pyta ją „To jest w sumie nieistotne pytanie, ale z ciekawości, jest Pani biologiczną siostrą Noriego, tak? Ale nie wychowaliście się razem, to tylko był ten sam dawca spermy, tak?”. Tank kiwa głową na tak. „I nie jest Pani poszukiwana listem gończym?”. Ahmed Hadid mówiąc to, uśmiecha się szeroko. Tank wyciąga dłoń ze środkowym palcem i podsuwa mu pod nos „Pierdol się”. Ahmed się śmieje jeszcze bardziej „Jak ja lubię takie silne osobowości! Uwielbiam!”.
Nagle uderza ich ściana dźwięku, muzyka dochodzi gdzieś zza ściany. Machine Gun Kelly. Po chwili muzyka robi się nieco cichsza. Nori wstaje z palet i chwilę przechadza się po kuchni, rozgląda się, potem idzie do salonu. Drzwi do łazienki są uchylone. Nori zagląda do środka. Na toalecie siedzi Sonia, z podciągniętą do góry sukienką, jest skulona i wyraźnie ciężko oddycha. W powietrzu unosi się zapach gówna. Nori od razu robi krok w tył, zamyka drzwi i idzie w głąb salonu. Evrett i Piotr stoją obok ciała grubasa i palą jednego skręta, podając go sobie po każdym sztachnięciu. Evrett bawi się zawiązaną prezerwatywą z ładunkiem spermy w środku. Widząc Noriego, rzuca prezerwatywą na śpiącego pod ścianą grubasa i podaje Noriemu skręta „Zapalisz młody?”. Ten bierze od niego skręta, patrząc jednocześnie na wystającego z jego rozpiętych spodni penisa. Penis jest obwisły, jest na nim częściowo zaschnięta już sperma. Evrett zauważa wzrok Noriego i sam też patrzy w dół. Śmieje się, chowa penisa do spodni i zapina je. Nori zaciąga się skrętem i zaraz potem odkaszliwuje kilka razy. Piotr daje głośniej muzykę na głośnikach przy monitorze, używając swojej komórki, a potem pyta go „To ty jesteś ten brat Tank, co miał dziś przyjść? Ten od spadku?”. Nori oddaje mu skręta, kręci głową przecząco i odpowiada „Nie wiem. Może”.