„tworzenie doskonale skonstruowanych dzieł, a nie zapis wydarzeń”
Jacek Dehn
100 kamieni
kto policzył że tak wyszło
kolory pominięte w rozgardiaszu
wielkość
kto by się tym przejmował
zalegają półki niby kolekcja
zbierane od okazji do okazji
bez znaczenia rodzajowego w nazewnictwie
znawcy powiedzą galimatias śmieci
z wyglądu oryginalnego
bez podpisu czy autografu
każdy ma swoją historię powstania
ile lat trudno policzyć
ważne że stare a czy ładne rzecz gustu
poskręcane wywijasami niby zakręty
pasiaste czy kropkowane jak biedronki
ziarnami posklejane jak zabetonowane
znaleziony gdzieś w dziurze ziemi
nie dogodzisz nikomu
nawet jako prezent w podarunku
bez okazji urodzinowej
ot tak dla pomyślunku
16 marca 2024 po wędrówce górskiej
Przenicznowłosa…
postrzępione rysy tatr wysokich
znasz dobrze sama mówisz tam
uczyłaś poznawania siebie lekko
bez obawy mówiąc o geografii ciała
zapachem wabiąc w sidła namiętności
odtwarzasz muzykę prostej miłości
z kolczastymi ozdobami codzienności
rozmyślając i pamiętając o młodości
czerń zdobiąca ciało z prześwitami
blask gładkości powabu kobiecego
przywołuje dotyki myśli subtelnych
w czasie uniesione w serce zmierzwione
.
idziesz sobie swoją drogą samotnie
lecząc rany zabliźniając skaleczenia duszy
w środku uczynione bezboleśnie
będąc sama pomiędzy dniem i nocą
01 czerwca 2008 Wałbrzych
słowa
nie liczysz słów wypowiedzianych
ile myśli ukryłaś za woalem zbędnych
wymyślonych obrazów
pamiętasz obietnice wypowiedziane
słowa puste nic nie znaczące
dla uszu miłe ciepłe
dzień zaczynasz modlitwą o miłość
powodzenie w codziennym bytowaniu
na krawędzi dobra i zła
smakujesz dobro goryczą zaprawione
drobiazgi mało ważne
jak księżniczka wymyślasz kaprysy
szaleństwo udajesz w ciszy skupiona
zmysłowość ukrywasz dla niepoznaki
czerń przywdziewasz
07 sierpnia 2008 Wałbrzych
okruchy myśli
dajesz okruchy myśli swawolnych
budząc zmysły do wysiłku ciała
zmęczenia niedoskonałym ruchem płynnym
jak wiatrem poruszane liście
przychodzisz odchodzisz obecna sobą
cieleśnie daleka duchowo nieobecna
drobiazgi zbierasz jak skarby natury
kolekcje przeglądając wspominasz los
kolory aromatów odmieniasz uśmiechem
jak tęcza na niebie burzowym w słońcu
taki los każdego człowieka żyć i umierać
nie tylko w myślach także w codzienności
.
01 czerwca 2008 Wałbrzych
dobrze
dzwoniłem nie odebrałaś
włączyłaś pocztę głosową w zastępstwie
tylko dlaczego
przecież obiecałaś że odbierzesz
pisałem nie odpisałaś
sms przysłałaś że nie zdążyłaś
w łazience byłaś
zaglądałem przez okna
firankami zasłonięte
żywego ducha nie ujrzałem
letni wieczór zapanował
na spacer poszłaś nad morze
podziwiać zachód słońca
fal przyboju posłuchać
wszystko zostawiłaś w domu
tylko duszę i serce zabrałaś
żeby nie być samotnie
pomiędzy ludźmi
dobrze tak spacerować
rybitwy krzykliwie kołują
myśli będą przywoływać
01 sierpnia 2008 Wałbrzych
mam marzenie
ogień zapłonął
pamięci czas wyznaczając
liści opadłych
duszy do nieba wędrowców
wspominamy przeszłość
czas mój przeminie szybko
jak pora dnia czy deszcz
iskra życia zgaśnie
pozostanie ziemia i kamień
pyłkiem na wietrze będę
niewidocznym ulotnym
niby myśl z pamięci wyszperana
bez ognika życia zapomniana
przygoda życia dokończy się
błyskiem gwiazdy przypomnę
istnienie wielu kart minionych
znanych i nieznanych zapomnianych
zapisz myśl zrób zdjęcie podpisz
znany albo nieznany żyjący
dawno temu mały duży człowiek
bez pożegnania nagle odszedł
zapal maleńki znicz pamięci
tak marzy każdy żyjąc codziennie
01 listopada 2008 Wałbrzych
zapis zdeformowany
myśli rozszalałe w gonitwie codziennej
zdeptane marzenia i perspektywy rozwoju
czułości niespotykane i niezbadane w czasie
pominięte fakty i zdarzenia przeżyte samotnie
odczuwanie zapaści czy zgnilizny upadków
po to by umieć się wznosić na wyżyny górskie
nie ważne że słońce zaszło za lasem
mrok opatula powoli ziemskie padoły
proteza myśli uwiera swoją fantazją
szukając powodów do zadowolenia
albo do zwykłego unicestwienia
tego co było a już nie jest ważne
pogoda dla biednych zmienna bywa
pula wygranych nieograniczona niczym
zasięg marzeń nieobliczalny przez los
wyścig prowadzi do szczęśliwego dnia
to tyle co miałem akurat w głowie
teraz możesz parsknąć śmiechem serdecznym
lub wyzywać że głupoty piszę które czytasz
czekam na komentarz słowny lub wizualny
02 czerwca 2008 Wałbrzych
słowa zmyślone
krawędź nieba zamknięta sercem
nieskończąca się opowieśc życia
słowa zawarte w myśli poranka
zroszone rosą mgielnych oparów
dywan kolorów jesieni wyczekujący
śnieżnego okrycia ciepłem przemijania
czasu przeszłego w nadziei na jutro
kwitnące w słońcu kwiecistego dnia
dubler napisze że kocha sam nie wie
kogo i dlaczego co w duszy tętni
pulsem tęsknoty marzeń przyszłości
wystarczy numer wystukać klawiszami
co jest rzeczywistą prawdą spojrzeniem
wszystkim zawartym w jednym słowie
nawet nie wypowiedzianym rodzącym
się w zamyśle niepostrzeżenie lekko
02 listopada 2008 Wałbrzych
tup tup tup…
tylko tupot uciekających myśli słychać
w ciszy jaka zaległa nagle
ostatnie pająki już dawno
wyprowadziły się z pustostanu
łopot skrzydeł muchy umilkł
nie słychać rosnącej zadumy
nad tym co się wydarzyło wczoraj
świtem w blasku wstającego słońca
promienie wstydliwie szperają
po zakamarkach gdzie duchy siedzą
patrząc na spacerujące wspomnienia
smętnie włóczące się z kąta w kąt
cienie wydłużają się w czasie
udając nos Pinokia drewnianego kłamcy
złapanego na gorącym uczynku
04 czerwca 2008 Wałbrzych
intymność…
zapisano obcym wstęp wzbroniony
powiedziano nie ruszaj bo nie twoje
namalowano amora z łukiem i strzałą
rajski ogród na przykład podawano
lupa lornetka żeby podglądać
a może mikroskop do detali kupić
zaglądać oglądać podziwiać
tajemnice w zakamarkach duszy
czytać jak wróżka z kart ręki
udając guru lub zmyślając banialuki
przewracać prawdę na fałsz
udając znajomość życia innych
podniecenie pożądanie wywoływać
myślami czy słowami w spojrzeniu
dłonią ustami dotykać w milczeniu
udając wzniosłe chwile zaczarowane
a potem zniknąć niepostrzeżenie
gdzieś w tłumie obojętnych dusz
wyczekując następnej ofiary losu
pokazując twarz klauna czy mima
04 listopada 2008 Wałbrzych
przybłęda
przylazł taki pusząc się jak paw
zadartym nosem chmury przestawia
nie widzi nikogo bo ślepcem jest
zaplątany we własny ciasny świat
przychodzi wtedy kiedy nie potrzeba
biorąc wszystko bez serca skrupułów
nie zważa na łzy i ból zadany innym
ot tak z profesji nakazu biurokraty
kamień do kamienia ziarnko do ziarnka
zbierane rozsypują się układanki lego
ruiną straszyć będzie wszystko wokoło
kwiaty zwiędną zawsze bez wody słońca
pod górę wiatr w oczy każdemu prawemu
kłody pod nogi rzucane kamienną bramą
do zwyczajności zamykaną każdego dnia
bez przyczyny i powodu zwyczajnie tak
06 sierpnia 2008 Wałbrzych
busi — pusi
piszesz że cholewki smalę
deptając wszystko buciorami
co tylko jest wokoło ciebie
buziaczka powitalnego skąpiąc
kwiaty z kolcami darowuję
każego dnia zebyś miała uśmiech
nie wymyślam cudów niestworzonych
zwykłe normalne życie codzienne
jakie myśli najczęściej wędrują
razem z tobą na spacery nikt tego
nie wie nawet mi nie powiesz co
myślisz będąc sama w objęciach snu
poduszki kochanka zastępują
tuląc cię słuchają zwierzeń
szeptanych w samotności nocy
pomiędzy gwiazdami wędrując
09 sierpnia 2008 Wałbrzych
nieudolność
pieszcząc poduszkę nie ciebie
kołdra za zimna była
koc wełniany lepszy był
bukiet kwiatów ci darowałem
powiedziałaś krótko
po co i tak zwiędną
na spacer zapraszałem codziennie
wolałaś tasiemce oglądać
tam więcej romantyczności jest
pieściłem gładząc twoje włosy
a ty naszego pieska
klepaniem traktowałaś
kawa czy herbata z rana podana
jak sobie sam zrobiłem
bo spałaś do południa
wczasy czy urlop latem czy zimą
pamiętam jak powiedziałaś
weź sobie kogoś i jedź
kochanki zdrady szukałaś
wszędzie palcem pokazując
sąsiadki koleżanki
jedzonko pyszne gotujesz zawsze
kotlet schabowy i kartofle
bez sosu czy omasty
małomówny jestem
ty za to gadatliwa
jak moherowe berety
04 lipca 2001 Wałbrzych
musi nie musi
wiem że jesteś
wcale nie musisz
udowadniać wiary czy zaufania
smutne oczy patrzą w dal horyzontu
wyczekując
blasku następnego dnia
myśli zawierasz
pomiędzy wersetami dnia
odliczane odgłosem ptactwa i zwierząt
przerwami na posiłki
degustujesz wino życia
płynące strumieniem z serca
solą i chlebem codzienności
z goryczą potknięć
idziesz przed siebie
poszukując ciepła
miłości ludzkiej
zagubionej w zapadłej dziurze
wspinasz się na szczyty
swoich możliwości
udając tytana dnia powszedniego
ubierając maskę
potulności przychylności
dla innych widoczną dla siebie zrozumiałą
sportowca udając bijesz rekordy życiowe
nie patrząc na postronnych gapiów
cel sam w sobie uświęca środki
nie musisz nikomu się tłumaczyć
07 sierpnia 2008 Wałbrzych
tabu
czym jest słowo proste
dla ciebie jasne i klarowne
zakazem wstępu na niebezpieczne
obszary czy może obawą rozmowy
w temacie który uważasz według
siebie za zbyt intymny prywatny
kryjesz myśli nawet nie zapisując ich
spowiadasz się po kryjomu w duchu swoim
przed samą sobą i Najwyższym Panem
ile zataiłaś słów i myśli tylko ty wiesz
brak odwagi nie pozwala ci krzyczeć
wolisz milcząc nucić melodię zasłyszaną
w tłumie tobie podobnych
samotność w każdej chwili dnia
07 sierpnia 2008 Wałbrzych
osobliwość
nie to że chcesz
możesz a to więcej
pięknie spoglądasz
na ślady zadeptane
stopami przechodniów
idziesz za głosem
duma ci odmawia racji
posłuszeństwo ucieka
w kącie pajęczyna czeka
zbierasz rozsypane myśli
gwiazd z nieba
ciągnąc za sobą nić
odchodzisz w zapomnienie
haftując obrazy w duszy
dekorujesz swoje marzenia
unikasz kropli deszczu
chowając głowę w piasek
stajesz się różą pustyni
kamienną ozdobą w galerii
rzeczy znalezionych
06 stycznia 2010 Wałbrzych
„kutas”
zaskoczony stekiem wyzwisk
szkrab sypał niby z rękawa
w stronę dziadka
samotnie stojącego na chodniku
ukazując jaki to mocna jest
polska mowa uliczna
dziadek słuchając uśmiechał się
od niechcenia do dziesięciolatka
udając zainteresowanie
patrzył na reklamowy afisz
z kolorowym napisem
„pij mleko będziesz wielki”
szkrab chyba wypił całe mleko
jakie mama mu codziennie dawała
idąc dalej z plecakiem wyładowanym
książkami zeszytami w pewnej chwili
pochylając się zgubił książkę z napisem
— wielki słownik języka polskiego —
18 czerwca 2009 Wałbrzych
czas kropli i tęczy
.
liście poruszane kroplami łez
niebiańskich w kalejdoskopie
natury zmiennej jak charakter
mały dziczek ryje samotnie pole
groźnie spojrzał udając odważnego
odruchem łagodności dotyk płoszy
myśli skołtumione w oczekiwaniu
niespodziewanej kropli zapachów
stopy drażnione ostrością nagich
skał wynurzonych samotnie w ozdobie
kwiatów traw soczystych jak pocałunek
lekko złożony na usatch dziewiczych
zasady i niuanse codzienności dnia
zapisane w księgach mędrców świata
zakazami i nakazami wymuszają istotę
postępowania w odgłosie tętna życia
niby szczury wielkomiejskie szukamy
żeru dla niby odważnych a płochych
.
19 lipca 2008 Wałbrzych
blady świt
za oknem powoli się unosi
swoje kolory ukazuje łagodnie
błękit nieba gamą barw pęcznieje
aż do horyzontu czasem poganiany
kawa zaparzona tradycyjnie smakiem
aromatu przegania resztki snu
hetman myśli zbiera gońców w galop
układając kalejdoskop nowej batalii
największy wróg czas atakuje zabiera
wszystko w swym marszu codziennym
delikatność mgieł porannych nad łąką
zwiewność snów gwiazd znikających
promienne autostrady do nieba buduj
mosty nad myślami wczorajszymi tworzy
drogę wyznaczając zapomnienie gubią
kontury kształtu nabierają nowego dnia
04 kwietnia 2009 Wałbrzych
zielona dolina
poczekaj chwilę aż zlecą się motyle
myśli szarych nieodgadnionych
serdecznych ponurych
dziś takie piękne słońce świeciło
dlaczego masz więc czuć się ponuro
powiedz mi na ucho
wszak to ucho słonia
słyszy jak nietoperz nocą
mam przez to świetny humor
ciebie spotkałem w głos przeczytałem
„jesteś kochanie moje”
co z tego że mówić nie możesz
skoro tęsknisz i kochasz
skąd wiem że tęsknisz i kochasz
motyle ptaki mi powiedziały
na ucho w czasie snu
sny miałem przepiękne
18 lutego 2006 Wiedeń
sierpniowe przekomarzania
deszczowa aura dyskutuje ze słońcem
co lepsze na tę porę roku dla
natury kto prym wieść będzie
wiatr i księżyc obserwują tylko
miłość nienawiść sprzeczki wiodą
potrącając wszystko wokół jak słoń
w składzie porcelany niszcząc
wszystko co na drodze mają
ufność ukryta za parawanem naiwności
leczy skaleczenia życia codziennego
smutek i powaga sekundują mając żal
jako zarękawnik do łez wycierania
duma uciekła schowana za pychę
udając nic się nie stało
to normalny kalejdoskop codzienny
każdy ma podobny mniej czy więcej
oczy mokre od łez nos zakatarzony
ból głowy męki potęguje umila życie
na spacerach albo w majakach
skwapliwie dusząc wszelką radość.
21 sierpnia 2008 Wałbrzych
rozmowa
wiesz
kiepsko się czuję
w takich sytuacjach…
ciągłe telefony i pytania
kiedy wpłaci pan zaległą ratę
ciśnienie mi się podnosi
ja dzwonię
nikt nie odbiera
żebym mógł zapytać
kiedy będzie uregulowany dług
albo jak odbierze ktoś
usłyszę przykro mi
ale nie mamy pieniędzy
dla pana…
stres i nerwy odsetki lecą
groszowe naliczanie według zasad
wymyślonych przez fachowców
siedzących za biurkami
nie mających pojęcia o tym
co się dzieje w interesach
znają się tylko na liczbach
regułkach paragrafach
to ich życie i świat
22 sierpnia 2008 Wałbrzych
ochota…
wsiadam i jadę jak w piosence
nie szukam drogi dżipiesem
znam na pamięć
nie ważne terminy budowy
co z tego że deszcz pada
przeboje grają w radio
kilka setek minut razem
to lepsze niż oskara dostać
rekordy będę zdobywał
17 sierpnia 2008 Wałbrzych
tak ma być
zaproszenia rozesłane
dziatwa schodzi się
my mamy inne plany
przed lustrem stałeś
ja przytuliłam się do ciebie
dziewczynka spojrzała zdumiona
mówiąc po prostu
zobacz
córka odpowiedziała
lekko i swobodnie
oni tak mają
wiem że dzieci widzą
jak się kochamy
tak jest dobrze
tak ma być
08 sierpnia 2008 Wałbrzych
kur...wiki w oczach
iskierka błyszczy w oczach
myślisz że jestem przepity
diabełki w oczkach twoich
dobrze że nie kur… wiki
jakieś pijackie czy inne
co mam zrobić
pogłaskać nie mogę
przytulić tym bardziej
wszystko zabronione
piszesz czytasz myślisz
idź do lekarza
uważając żeby był zdrowy
nie jakiś psychol
tylko głowa cię boli
tak czy siak cię lubię
na tyle mnie stać
tyle jeśli co mogę
rozbierać cię nie będę
na odległość to niemożliwe
czarodziejem nie jestem
09 sierpnia 2008 Wałbrzych
gra życia
ogarek dnia ciszą przygaszany
z kątów wychodzą cienie
w pamięci zapisane
rozpoczynają tańce i swawole
telewizor roztańczony kolorami
zagłusza wspomnienia
ulica pustkami świeci
pełna kwiatów i zieleni
bez życia zmartwiała
nawet wataha dzików
sie schowała w krzakach
przydrożnych lasów
ukrytych za reklamą
żyj a będziesz martwy
ciąg nieodwracalny
zdarzeń codziennych
gra w aktora
bez sceny
we własnym życiu
13 lipca 2009 Wałbrzych
kleine mokka
deszczem zabarwione słowa
nie potrzebują słońca pożądania
oddalone czekanie
w podróż sentymentalną
zamyka się w wielkim domu