Kolejny tomik wierszy o tym, że świat zmienia się z dnia na dzień. Świat czasami trudny do ogarnięcia i niezrozumiały. Ułamkami chwil jak świty brzemienne w nadzieję zlepiany w kwadraturze koła.
W każdy dzień powstajemy dla nadziei co jeszcze nie umarły. Trzymają nas mocno w garściach za strzępy ubrań skrywających przeszłość. Cerujemy je mocną nicią i dobrze wpasowujemy w całość, we współbrzmieniach natury i człowieka. By cieszyć się obecnością każdej chwili — chwili „rozwiewności menhirów”.