Powieść krótka, dobra i wymagająca. Idealna na kilka wieczorów albo podróż komunikacją miejską. Takiego SF mi brakowało. Prawdziwego. Ciekawego. Ściśle naukowego. I to dostałem.
Po jednej stronie szorstki kapitan próbujący odzyskać porwanego załoganta. Po drugiej pyszałkowaci reżyserzy chcący na porwaniu ubić interes i wykorzystać statek do nakręcenia swojego filmu. Pomiędzy nimi portal, który pomału się zamyka, a porozumienia jak nie było tak nie ma. Mnóstwo technikaliów, pełno błyskotliwych dialogów. Do tego te ilustracje! Miazga!
Fabuła utrzymana jest w klimacie retrofuturystycznego PRL-u. Podobało mi się, jak dojrzale i kompleksowo podchodzi do zagadnień fizycznych, również kontaktu z obcą cywilizacją, opisując różne technologiczno-badawcze etapy takiego dialogu.
Słowem solidnie napisana i pięknie zilustrowana opowieść prowadzona w duchu klastycznej SF, do tego z zaskakującym zakończeniem.