🎭RECENZJA🎭
Ile razy zdarzyło się wam, że sięgnęliście po książkę z pewnymi oczekiwaniami i podczas lektury wszystkie wasze nadzieje legły w gruzach? Ja miałam tak w przypadku Dziecka z Sorg, niestety.
Choć autor całkiem dobrze posługuje się językiem polskim (gramatyka, stylistyka(, co u współczesnych autorów jest wyczynem, to niestety nie jest to w stanie uratować fabuły.
Cała historia zaczyna się od sceny 1:1 wziętej z wiedźmina. Rozumiem inspiracje, lecz niemal kalka nie jest już dla mnie zrozumiała. I niestety, takich scen/opisów było całkiem spoko - nie tylko z wiedźmina, ze Skyrim również.
Postacie były papierowe, nijakie, nakreślone na szybko. Bardzo nieprzemyślane. Nie umiałam się zżyć z żadnym z bohaterów, wszyscy byli identyczni. A ich styl mówienia „hejka” „spoko” czy „ekstra” nie pasował do czasów, w których rozgrywała się akcja. Postacie kompletnie nie opisane - w przeciwieństwie do wszystkiego innego - ostatnie rozdziały to praktycznie ściany tekstu bez dialogów. Strasznie się z tym męczyłam.
Znalazłam również błędy logiczne, zjedzone wyrazy (korekta się nie popisała - w przypadku błędu w blurbie także).
No, książka nie była najlepsza. Mimo tego życzę autorowi, aby kolejne powieści były lepsze i konkretniejsze. Każdy w końcu od czegoś zaczynał, a początku często są trudne.