Wśród wielu pozycji, poświęconej duchowemu rozwojowi, polecamy Wam „Trwanie w niebycie” Krzysztofa Krasa. Jego książkę będziecie mogli kupić na stoisku Ridero w trakcie krakowskich Targów Książki, a dziś zapraszamy Was do lektury wywiadu z autorem!
Ridero: Opierasz swoją książkę na zmianach, które zaszły w Twoim życiu. Czy mógłbyś o nich opowiedzieć?
Krzysztof Kras: Tak, książka jest w pewnym sensie autobiografią, bo bardzo niewiele jest w niej wątków, które nie dotyczyłyby mnie lub tego, co się wydarzyło w moim życiu obecnym, lub przeszłych. Zmiany w moim życiu zaszły w momencie, gdy nie radziłem sobie z uzupełnieniem energii życiowej po kolejnym szkoleniu lub innym wydarzeniu biznesowym. Zauważyłem, że wielu ludzi odbiera mi tę energię i to powoduje spadek mojej jakości życia. W poszukiwaniu rozwiązania trafiłem na koncepcję Integracji Oddechem. Postanowiłem zagłębić się w to, szczególnie po przeczytaniu książki Colina Sisson, „Podróż w głąb siebie”. Od tamtego czasu, czyli od kilkunastu lat, nieustannie tak podróżuję. Jest to trudna, ale fascynująca podróż. W swojej książce przedstawiam wiele odkryć z tej podróży. Jest ona bardzo osobista, wręcz intymna. Sposób napisania tej książki ( jednym ciągiem w kilka dni) sugeruje mi, że raczej jej głównym adresatem byłem ja sam. Tekst leżał sobie spokojnie w szufladzie przez około 2 lata i nie zamierzałem wydawać jej w formie klasycznej ksiażki. Pomysł był zupełnie inny. Jednak życie zdecydowało inaczej. Impulsem do jej wydania były dwa zdarzenia: koniecznie chciałem wydać książkę mojej Mamusi pt. „Bombowe Życie” i pracując nad tym, przypomniałem sobie o swojej książce. Po drugie, jak trafiłem na wydawnictwo Ridero zobaczyłem jak prosto, tanio i szybko można wydać książkę papierową, to pomyślałem, że wydrukuje sobie z 50 sztuk ( tak przy okazji) i będę mógł je rozdawać przyjaciołom, rodzinie, znajomym. Nie myślałem, że ta historia może być interesująca dla czytelników spoza tego grona. I nadal nie wiem, czy jest interesująca, czy daje ludziom jakieś wartości. Jednak po upublicznieniu, książka już żyje własnym życiem i to jest ok. W moim życiu zaszły ogromne zmiany, również w trakcie kilkukrotnego, uważnego przeczytania „Trwania w Niebycie”. Nie wiem, czy to, co tam jest napisane, jest prawdą. Nikt w swoim ziemskim życiu nie wie, co dzieje się po śmierci. Jednak lubię pytanie: „co by było gdyby?” Co by było, gdyby to było Prawda, moja prawda? Odpowiedziałem sobie, że podoba mi się taka Prawda o życiu, śmierci, taka koncepcja Gry w Radosne Życie. No i… staram się żyć tak, jakby moja prawda była Prawdą. Bardzo mi to pomaga w życiu, stało się ono prostsze, ciekawsze i bardziej radosne. Bawię się tą Grą w Życie. Co wcale nie oznacza, że nie mam kłopotów, trudności, traumatycznych doświadczeń i wielu wyzwań. Chodzi o to, aby w obliczu tych trudnych chwil przypominać sobie: po co tu jestem na Ziemi, kim w istocie jestem i jakie znaczenie ma każda sytuacja, każda emocja i uczucie, które kreują te zdarzenia, nawet najbardziej bolesne? Szczególnie pomogło mi to w okresie 2,5 letniej choroby i odejścia do Niebytu najpierw mojego Tatusia, a niedawno mojej Mamusi. To było niezwykłe doświadczenie, bardzo bolesne i piękne równocześnie.
Ridero: Czy miałeś wizję tekstu, zanim zasiadłeś do pisania?
Krzysztof Kras: Nie, nie miałem wizji tekstu, żadnej koncepcji, planu czy konspektu. Chciałem tylko napisać jakieś opowiadanie, takie z dialogami, jakąś akcją, aby lepiej się czytało.Miałem tylko jedno założenie: tekst ma być formą podzielenia się swoimi osobistymi doświadczeniami i wiedzą. Ta wiedza ma być „przemycana” w tej opowieści, bez zbytniego wchodzenia w szczegóły. Tylko tyle. Pojechałem do hotelu „MAX” w Jarnołtówku, aby coś zacząć… nie myślałem, że w 6 dni napiszę całą książkę. Gdy napełniłem atramentem swoje pióro, powiedziałem sobie: „no to zaczynamy” i… pisałem każdego dnia, nie wiedząc, jak akcja się potoczy dalej. To było bardzo ciekawe dla dla mnie samego, czasami nie mogłem się doczekać, co wyjdzie spod mojego pióra. Na miejscu nie przeczytałem rękopisu (147 str. A4). Zrobiłem, to dopiero w domu, wiele dni później. Byłem zaskoczony tym, co napisałem, w wielu fragmentach sam ze sobą się nie zgadzałem i miałem ochotę poprawiać, modyfikować itp. Nie zrobiłem tego, merytorycznie nic nie poprawiłem, nic nie dopisałem, niczego nie skróciłem (a miałem wielką ochotę). Poczułem, że skoro tak napisałem tę książkę (czy aby na pewno ja?), to nie mam nic zmieniać i już. W ten sposób czytelnicy mają oryginalny zapis, tylko poprawiony gramatycznie i stylistycznie (a i tutaj Jadzia zachowała dużą wstrzemięźliwość, za co jestem jej bardzo wdzięczny). Książka oddaje jakim jestem człowiekiem, jaki mam styl pisania i mówienia. Jednak to nie jest książka o mnie. Moje historie są tylko pretekstem do zainspirowania czytelnika do zastanowienia się (i to bardzo głębokiego) nad jego własną koncepcją życia i śmierci. Można się nie zgadzać z tezami lub koncepcjami zawartymi w książce – nawet zachęcam do tego. Tylko warto pamiętać o pytaniach: jeśli nie to – to co; jeśli nie tak – to jak? Mam już pierwsze sygnały od czytelników, że tak się dzieje i to mnie bardzo cieszy. Najważniejsze są refleksje czytelników i ich dojście do swojej Prawdy. A potem życie w zgodzie ze swoją Prawdą oraz jednoczesne szanowanie innych poglądów, innej wizji świata, innej koncepcji na życie i śmierć… Czy śmierć w ogóle istnieje?!
Ridero: Jaką wskazówkę mógłbyś przekazać osobie, szukającej sensu życia?
Krzysztof Kras: Mogę tylko dodać, że nie ma na to jednej rady lub recepty. Tajemnica życia polega również na tym, że każdy ma własną, niepowtarzalną ścieżkę dochodzenia do sensu życia. Odkrycie swojego sensu życia daje dużą ulgę i jest bramą do Radosnego Życia. A codzienne odczuwanie Radości jest źródłem Miłości, która jest wszystkim. W książce podzieliłem się swoją drogą do odnajdywania Radości i moimi metodami poszukiwania sensu życia. Ta ścieżka nie musi się sprawdzić w wypadku innych. Moja droga trwa. Życie mnie zaskakuje i stawia kolejne wyzwania. To jest jak z dochodzeniem do horyzontu, jak się już dojdzie, okazuje się, że on leży gdzieś indziej. Kiedyś napisałem taką piosenkę: „Bo zawsze gdy osiągniesz szczyt i myślisz, że to szczęście Twe, gdy spojrzysz w bok okaże się, że inny już piękniejszy jest… że to Twój Cel”. Lubię zdobywać szczyty, te rzeczywiste i te metaforyczne. To trudne, ale gdy się jest już na szczycie, to serce przepełnia czysta Radość. A potem – spojrzenie w bok i… mam już nowy szczyt, potem kolejny. Liczę na to, że te moje wędrówki będą trwały przynajmniej do 140 roku życia, bo tyle jeszcze jest do zobaczenia, tylu ludzi do poznania, tyle doświadczeń do „posmakowania”. Kocham życie na Ziemi, która jest perfekcyjna do zdobywania doświadczeń o tak wielu barwach, smakach, kolorach. Życzę każdemu człowiekowi Radosnego Życia! A Ciebie czytelniku zachęcam do podróży do głębi siebie i odkrycia swojej Mocy. Bo każdy ją ma – tego jestem pewien.
„Trwanie w niebycie” – bohater tego opowiadania po swojej śmierci trafia do Niebytu, gdzie ku jego zaskoczeniu „życie” trwa nadal. Spotyka tam swojego opiekuna duchowego i postacie nierzeczywiste, które pomagają mu w analizie poprzedniego życia oraz przygotowaniu się do ponownych narodzin. Odwiedza niezwykłe miejsca, doświadcza wyjątkowych uczuć i innych form swojego jestestwa. Poznaje fragmenty swojego przyszłego życia i wybiera pewne opcje z katalogu przygotowanego specjalnie dla niego.