Okiem polonistki: 10 błędów językowych, których nigdy nie wybaczy Ci Twój czytelnik

Dziś może pisać dosłownie każdy, nawet ten, dla którego język polski w szkole był niepotrzebną stratą czasu. Zwyczajnie uwielbiamy dzielić się swoimi przemyśleniami, opiniami, twórczością czy zwyczajnie własnym życiem. Wszędzie można znaleźć też błędy różnego rodzaju, od ortografii po przypadkowe literówki. Wielu to bagatelizuje, uważając, że nie mają one znaczenia, gdyż nie wpływają na jakość czy wartość tekstu. Wcale nie chodzi o to, aby wytykać złe nawyki, gdyż takie sytuacje zdarzają się nawet w książce czy gazecie, ale trzeba starać się je skutecznie eliminować. Czas więc skończyć z tą ignorancją i jasno przedstawić błędy niegodne współczesnych blogerów (dopuszczalna forma spolszczona pochodząca od angielskiego blogger).

  • Stawianie kropki w tytułach i śródtytułach artykułu – ileż razy spotykaliście się z tym zjawiskiem. Pamiętajcie więc, aby już nigdy nie popełnić tego faux pas językowego i nie używać jej w tym miejscu, chyba że tytuł napiszecie w formie dwuzdaniowej – wtedy kropkę stawiacie tylko po pierwszym z nich, a te drugie zostawiacie bez, np. „Pięć niezawodnych przepisów na fantastyczny niedzielny obiad. Koniecznie wypróbuj”.
  • Liczebniki porządkowe – pewnie często macie okazję widzieć takie zbitki „40-ta edycja konkursu, 60-dziesiąty zjazd absolwentów, 20-ta rocznica urodzin”. Nie bądźmy nadgorliwi i zaprzestańmy tej praktyki. Jest to ignorowanie inteligencji czytelnika, który zapewne wie, że nie chodzi o „czterdzieści edycja konkursu czy sześćdziesiąt zjazd absolwentów”. Potrafią odmienić to sobie z automatu. Zamiast tych potworków językowych, po liczebniku porządkowym postawmy lepiej kropkę, chyba że kontekst zdania nie pozostawia wątpliwości – wtedy możemy sobie ja odpuścić.
  • Przecinek przed „to” – o zgrozo, widuję to czasem w tekstach, które czytuję, ale na szczęście teraz jest to już raczej przypadek. Niektórzy piszą np. „najczęściej pojawiające się problemy skórne, to…”. Zdanie oznajmujące nie potrzebuje przecinka, chyba że mamy do czynienia z wtrąceniem, czyli zdaniem wielokrotnie złożonym, np. „najczęściej pojawiające się problemy skórne, jakie ostatnio zauważyłam, to…”.
  • Spacja przed znakiem kończącym zdanie – to często pojawiający się błąd w tekstach blogerów. Twórcy treści robią tak po kropce, znaku zapytania, wielokropka, cudzysłowu zamykającego czy w zdaniu rozkazującym. Zaprzestańcie więc podobnej praktyki, gdyż zwyczajnie jest to błąd ortograficzny.
  • Zaimek wskazujący „tę” vs. „tą” – jeśli chcemy, aby słowo pisane było staranne, ponieważ blog to nic innego jak nasza wizytówka w sieci, lepiej pisać np. „podaj mi tę książkę”. W mowie potocznej oczywiście częściej użyjemy „podaj mi tą książkę”, ale wynika to z formy biernikowej zaimka „ta” stającego przy rzeczowniku w rodzaju żeńskim, czyli „tę”, natomiast inne określenia przyjmują formę „tą”, czyli: „podaj tamtą książkę”, „podaj mi pierwszą książkę”, „kup mi ładną książkę”. Tak więc w mowie potocznej forma „tą” jest dopuszczalna, ponieważ odmieniamy ją analogicznie, ale w języku pisanym już nie.
  • Internet contra internet – w tym szczególnym przypadku obie formy są poprawne. Kiedyś jedyną dopuszczalną była ta pisana wielką literą, ale chyba raczej z szacunku do samego twórcy. Jednak obecnie taka gloryfikacja jest zbędna, gdyż wyraz wszedł już na stałe do słownika polskiego. Patos wydaje się być zbędny. Jeśli jednak ktoś czuje potrzebę lub na wszelki wypadek może nadal pisać.
  • „Aha” czy „acha” – Polacy, niestety używają tej formy na zmianę. Aby więc zrozumieć, gdzie popełniają błąd, należy przytoczyć definicję obu cząstek: „aha” – wykrzyknik wyrażający potwierdzenie, zrozumienie, przypomnienie, zadowolenie, ironię, itp., ale „acha” – to już wykrzykiwać „ach”, zachwycać się czymś w sposób nieco afektowany (w trzeciej osobie liczby pojedynczej), on, ona acha. Stąd wniosek jest tylko jeden: oba wyrazy są odrębne, ponieważ wyrażają dwie różne sytuacje.
  • Co tam pisze/co tam jest napisane? – z punktu widzenia językoznawców jeszcze kilka lat temu powtarzano nam jak mantrę „jest napisane”, ale język ewoluuje, więc i język uległ też powszechności, w związku z tym forma potoczna „co tam pisze?” już tak nie rani uszu. Zwyczajnie została zaakceptowana przez ogół. Siła przyzwyczajenia nakazuje nam upominać, ale wiedzcie, że to już nie będzie błąd, gdy powiecie, że „coś pisze, a nie jest napisane”.
  • W każdym bądź razie – to pleonazm – karygodny błąd mowy codziennej wynikający z hiperpoprawności językowej. Wyrażenie pochodzi ze zbitki dwóch różnych sformułowań „w każdym razie” oraz „bądź co bądź”. Musimy więc wybrać, którego z nich używać, ale na pewno nie łączmy ich w jedno.
  • Niepoprawna deklinacja rzeczowników: „forum” i „blog” – konia z rzędem temu, kto choć raz napisał te słowa w prawidłowej formie. Pierwszy wyraz odmienia się jak „liceum”, ale jednak większość z uporem maniaka zamiast prawidłowej formy „forów (językowych)” używa „for”, co wielu przyprawia o wypieki na twarzy. Ostatecznie wygląda to następująco: l.m. – „fora, forów, forami, forach”.  Podobnie jest ze słowem „blog”. Słownik ortograficzny wyraźnie pokazuje, że „nie ma tego bloga”, a czytamy albo „blog”, albo bloga – mamy w tym przypadku więc do czynienia z obiema prawidłowymi formami.

Biorąc pod uwagę granice między poprawnością językową a potocznym językiem powoli się zacierają. Czasem trudno jest więc zaakceptować pewne zmiany zachodzące w mowie codziennej, ale jednak słowo pisane ma swoje reguły. Trzeba więc z wielką uwagą wpatrywać się w to, co napisaliśmy i nie publikować tekstu na chwilę po jego napisaniu. Lepiej niech odczeka i wróćmy do niego za kilka godzin albo najlepiej następnego dnia. Po co narażać się na nieprzychylne komentarze „życzliwych” internautów. Wyznajmy jednak zasadę, że jeśli zauważymy u kogoś jakiś lapsus językowy, najlepiej w uprzemy sposób poinformujmy o tym piszącego. Pomylić można się tylko raz, ale potem to już zwykła niedbałość. Dbajmy więc o poprawność wypowiedzi nie tylko u siebie, ale też u innych. Przecież nikt nie jest nie omylny, a błędy zdarzają się nawet u najlepszych.


Autorka:

Sylwia Cegieła – dziennikarka miesięcznika „Bielski Rynek”, autorka licznych publikacji marketingowych dla magazynu Marketing&Biznes. Redaguję bloga Kulturalne rozmowy, w ramach którego przeprowadzam wywiady z wieloma ciekawymi osobowościami oraz osobami z pierwszych stron gazet m.in. o muzyce, modzie, urodzie, filmach, książkach i sporcie. Kilka z tych publikacji doczekało się również przedruku w wersji papierowej. Wspieram też PR-owo wiele interesujących inicjatyw wydawniczych. W ramach współpracy z wydawcami, m.in. Edipresse Książki, Wydawnictwa: Psychoskok, Kobiece i NieZwykłe zajmuję się promocją młodych autorów, w tym też książek celebrytów.

 

 

Zapraszamy do śledzenia bloga KULTURAlne rozmowy na Facebooku:
https://www.facebook.com/kulturalnerozmowyzsylwia/

Leave a Comment