Zabawy chłopców w poniemieckich bunkrach, heroiczna próba wyciągnięcia z rzeki karabinu, a w tle rodzinne problemy i rzeczywistość lat 50. i 60. w śląskim miasteczku. Tak w skrócie można opisać zbiór opowiadań pana Waldemara Więckiewicza pt. „Dwie ulice na krzyż”. Nic dziwnego, że książką zainteresowała się lokalna księgarnia, Starostwo Powiatowe, a miejska biblioteka zorganizowała nawet spotkanie z autorem. Zapraszamy do spotkania z kolejnym, odnoszącym sukces, naszym autorem.
Proszę opowiedzieć o książce, którą opublikował Pan za pomocą Ridero.
Książka jest zbiorem siedmiu opowiadań, których akcja rozgrywa się w latach 50. i 60. ubiegłego wieku. Ich fabuła oparta jest na prawdziwych zdarzeniach, ale niektóre wątki rozbudowałem i okrasiłem swoją fantazją. Książka mówi o życiu i dorastaniu w małym miasteczku na Śląsku, ale może być umiejscowiona w każdym innym miejscu w Polsce. Ze względu na wspominkowy charakter opowiadań, książka cieszy się dużym zainteresowaniem zarówno osób urodzonych po wojnie, jak i młodzieży, gdyż w bardzo realistyczny sposób ukazuje ówczesne życie młodych ludzi. W moich opowiadaniach ważne jest to, że bardzo wielu ludzi utożsamia się z poszczególnymi bohaterami.
Jak przebiegało pisanie?
Pisaniem opowiadań o czasach mojej młodości zajmuję się od czterech lat. Najpierw pisałem w zeszycie, później przeniosłem wszystkie teksty do komputera. Założyłem swojego bloga, gdzie umieszczałem kolejne opowiadania. Zainteresowanie było duże. Kilka tekstów wysłałem do redakcji różnych gazet. Zainteresowała się „Nowa Gazeta Lokalna” w Kędzierzynie-Koźlu i przez kilka miesięcy, raz w tygodniu, publikowała moje opowiadania.
Pisząc opowiadania, nie miałem wielkich trudności, ponieważ piszę swoim prostym językiem. Nie silę się na naśladowanie nikogo i nie udaję „wielkiego literata”. Chcę tylko oddać klimat podwórka czy ulicy tamtych lat.
Jak wyglądała współpraca z Ridero?
Za namową przyjaciół oraz czytelników postanowiłem wydać swoje opowiadania w formie książki. Długo szukałem takiej możliwości. Namiary na Ridero otrzymałem od przyjaciółki mieszkającej w Niemczech. Bardzo szybko nawiązałem kontakt z redakcją oraz z panią Joanną, która została moim doradcą i której zawdzięczam pomoc w sprawach technicznych. Ani opracowanie okładki, ani umieszczenie fotografii, nie byłoby możliwe bez pomocy pani Joanny.
Po otrzymaniu gotowego pliku książkę wydałem własnym sumptem w ilości 100 egzemplarzy w miękkiej oprawie. Na początku promowałem się w internecie i wśród znajomych. Udało mi się sprzedać książkę w księgarni „Orion” w Kędzierzynie-Koźlu. Posłałem też tekst do władz powiatowych. Ku mojemu zaskoczeniu i radości Starostwo Powiatowe Kędzierzyna-Koźla zamówiło 200 egzemplarzy książki w twardej oprawie. Książka nie jest jednak przeznaczona do sprzedaży – służy promocji miasta i powiatu. W niedługim czasie książką zainteresowała się także Miejska Biblioteka Publiczna w Kędzierzynie-Koźlu, w której to zorganizowano mi spotkanie autorskie. Przyszło dużo ludzi, padło wiele pytań, a spotkanie odbiło się echem w lokalnych mediach. Zostałem zaproszony na spotkanie w Starostwie Powiatowym, w którym również opowiadałem o książce.
Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.
Obecnie mam 66 lat i jestem emerytowanym kierowcą. Od dzieciństwa bardzo dużo czytam. Biorąc pod uwagę mój wiek, łatwo stwierdzić, że zdążyłem przeczytać już wiele książek. Ostatnio zachłysnąłem się Markiem Krajewskim. Lubię wracać do klasyki polskiej. Właśnie zakończyłem czytać trylogię, któryś już raz. Często zaglądam do „Pana Tadeusza”. W tych starych lekturach ciągle odkrywam coś nowego. O „Lalce” Bolesława Prusa już nie wspomnę. Dla mnie to numer jeden. Polecam wszystkim. (Oczywiście, oprócz mojej publikacji „Dwie ulice na krzyż”.)
Piszę cały czas. Wkrótce zapukam do Ridero z nową książką pt. „Między lasem a rzeką”. Będzie to następny zbiór opowiadań w podobnym stylu, co pierwszy.
Jak zachęciłby Pan innych do przeczytania Pana książki?
„Dwie ulice na krzyż” warto przeczytać, chociażby tylko dlatego, że od pierwszej strony starszy czytelnik przenosi się w czas swojego dzieciństwa, a młody dowiaduje się, jak dorastał jego ojciec lub dziadek.
Czytelnicy znajdą w książce przygody grupki chłopców, bawiących się w poniemieckich bunkrach i wydobywających z rzeki stary karabin. Opisałem też tragedię 9-latka, którego rodzina rozpadła się z powodu romansu matki. Jest tam też opowiadanie o tragedii matki, której syn stał się alkoholikiem.
Wraz z bohaterami, czytelnik idzie również na wagary oraz dowiaduje się, jakie są skutki skoku do wody na główkę. Poznaje dramatyczne losy młodej dziewczyny, która zachodzi w ciążę, a także przeżywa dramat ludzi podczas wielkiej powodzi.
156 stron książki czyta się jednym tchem. Umieściłem w niej, niestety, tylko kilka fotografii.
Książka „Dwie ulice na krzyż” jest w ciągłej sprzedaży w księgarni „Orion” w Kędzierzynie-Koźlu oraz, dzięki Ridero, można ją kupić również przez internet. Kilkanaście egzemplarzy wysłałem już do Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Dziękujemy za rozmowę!