Kiedy bierzesz do ręki książkę zatytułowaną „Samanta i Andreas… A big love story – oparta na faktach”, możesz się spodziewać dwóch rzeczy: że będzie o miłości i że nie będzie nudno.
Andrzej Andreas Rukuszewicz przedstawia historię z życia wziętą, w której bohater książki – alter ego autora – przeżywa emocjonalne i erotyczne zauroczenie kobietą o imieniu Samanta. Ta relacja, rozpoczęta online, wciąga go bez reszty. Kobieta fascynuje go i nie daje o sobie zapomnieć, mimo że nie zawsze jest to związek, o jakim marzył bohater.
Narracja prowadzona jest pierwszoosobowo przez Andreasa. Tytułowi bohaterowie początkowo wymieniają wiadomości, potem rozmowy stają się coraz bardziej intensywne, zmysłowe, aż w końcu przechodzą w scenariusze erotyczne prowadzone przez SMS-y i telefon. Ale nie jest to zwykły romans. Autor od początku stawia tezę, że jego poprzednie znajomości były inicjowane przez służby specjalne. Agentki, podstawione kobiety – wszystko to tworzy osobliwą aurę, której Samanta daje się początkowo wymykać. Czy naprawdę jest „darem losu”? A może również jest aktorką w tej grze? Samanta to postać wielowymiarowa. Z jednej strony kobieta otwarta, prowokująca, z artystyczną duszą i bogatym światem wewnętrznym. Z drugiej – ktoś nieuchwytny, z kim trudno stworzyć rzeczywistą relację.
Duża część książki to odważna, czasem bardzo dosadna narracja erotyczna. Dialogi bohaterów są nasycone zmysłowością, opisywane są zarówno realne spotkania, jak i intensywne fantazje. Ale pod tą powierzchnią seksualnych wyobrażeń kryje się zaskakująco szczery głos mężczyzny, który nieustannie pyta siebie: Czy to naprawdę miłość? Czy to tylko projekcja? Czy możemy kochać osobę, której jeszcze nie spotkaliśmy, ale z którą prowadzimy wielogodzinne rozmowy przez telefon? I wreszcie – czy to naprawdę to? To książka o pragnieniu bliskości i zagubieniu. Andreas to człowiek, który potrzebuje relacji, ciepła, zrozumienia.
Romantyczna część książki to jedno – drugą, równie istotną kwestię stanowią wspomnienia bohatera dotyczące prześladowania go przez służby. Bo tak się składa, że większość dotychczas spotkanych przez niego kobiet to osoby, które miały wyciągnąć od niego różne zeznania. W książce przeczytamy też odwołania autora, które świadczą o jego niewinności względem zarzucanych mu czynów. Są to w zasadzie realne pisma, z którymi możemy się zapoznać.
Nie ma co ukrywać: jest to książka pisana językiem surowym, bardzo bezpośrednim. Nie znajdziemy tu literackich metafor ani subtelnych opisów przyrody – są za to długie monologi wewnętrzne, opisy erotycznych scen i przemyślenia prowadzone strumieniem świadomości. To styl, który albo się zaakceptuje, albo odrzuci, warto jednak docenić autentyczność i odwagę autora, który nie czaruje i niczego nie ukrywa. Rukuszewicz nie udaje, nie stylizuje, nie filtruje emocji.
„Samanta i Andreas…” to książka, która balansuje między erotycznym pamiętnikiem, opowieścią o miłości i historią niewinnie oskarżonego człowieka. To też studium męskiego umysłu – przepełnionego pragnieniem bliskości, ale też nieufnością i trudną przeszłością.
Autora recenzji: Monika Matura
Tytuł książki: „Samanta i Andreas… A big love story – oparta na faktach”
Autor: Andrzej Andreas Rukuszewicz