Alek Skarga po raz kolejny stawia przed swoimi czytelnikami poetyckie wyzwanie. Jego najnowszy tom to wielotematyczna symfonia refleksji, która przeplata filozoficzną głębię ze sprawami dnia codziennego.
Już sam tytuł sugeruje, że nie mamy do czynienia z typowym tomem wierszy. To apel i refleksja w jednym. Wezwanie do równowagi między intelektem a emocjonalnością. Styl Skargi można określić jako bogaty i pełen odniesień kulturowych – co czyni go wymagającym, ale także niezwykle satysfakcjonującym, gdy uda nam się odkryć wszelkie odniesienia.
Spójrzmy chociażby na otwierający tom wiersz pt. „Emocja – po cóż nam?” – to idealny reprezentant całego zbioru. Pełen metafor i pytań: „skrusz serce, patrzaj w serce, stłamś serce, niepożądane” – przypadkowe odniesienie do Mickiewicza? A może świadome zagranie? Jakkolwiek brzmi odpowiedź na to pytanie, my z każdym kolejnym wersem jesteśmy coraz bardziej zaciekawieni, co czeka nas dalej, i chcemy zanurzyć się w stworzonym przez poetę świecie.
Alek Skarga mierzy się z pytaniami o sens uczuć, wolności, miłości czy rewolucji. W wierszu pt. „Platoniczna miłość” stawia pytanie o ludzkie uczucia i ich znaczenie. Niektóre teksty, jak „Szwagier nie czytał Tassa” czy „Festiwal w Zielonej Górze reaktywowany”, balansują na granicy ironii i groteski, co wprowadza element lekkości do gęstego, filozoficznego klimatu tomiku. Mamy tu zestawienie mnóstwa metafor: „spadły dęby buki sośnie pod murami Jerozolimy na transzy, na planszy…”, a niektóre z nich są dość zabawne: „na imieninach u szwagra ciosów odebrałem sporo, namnożyłem falowych szturmów”.
Autor tylko na chwilę daje nam się zwieść, że będzie łatwo, jak w „Quasimodo w Oakland”, ale nie trwa to zbyt długo. Spójrzcie tylko na to nagromadzenie środków stylistycznych: „Po festiwalu w Monterey obudziłem się w porcie Oakland wsiadłem na rydwan Faetona, bardziej chyba lotną deskorolkę przypominjący”. Już rozumiecie?
Język Skargi jest niezwykle plastyczny, pełen metafor, które zachwycają swoją oryginalnością, ale jednocześnie wymagają od czytelnika dużego skupienia. Autor potrafi przechodzić od subtelnych, niemal impresjonistycznych obrazów („brodzę teraz w łanach fioletowych, pachnących – jak w płytkim morzu” w „Sensualizm głupoty”) do brutalnie realistycznych wizji współczesności („tramwaj nowy zwany popychadłem obcych ruszył” w „Komitety i palmy”).
Wiersze w tym tomie cechuje swoista dwoistość: z jednej strony są pełne erudycyjnych odniesień (do Monte Carlo, Platona, Goi czy rewolucji październikowej), a z drugiej – autor zabiera nas do całkowicie mistycznego, innego świata. „Dodajcie do poznania powściągliwość” nie jest poezją łatwą, ale też nie pozuje na taką. Wiersze są rozbudowane. Wiele z nich zawiera elementy dialogu z kulturą – zarówno wysoką, jak i popularną. Autor potrafi zgrabnie łączyć wzniosłość z ironią, co widać choćby w zderzeniu motywu biblijnego z Teslą i Elonem Muskiem w jednym z utworów.
Skarga łączy głęboką erudycję z poetyckim kunsztem, tworząc dzieło złożone, wymagające i niepozostawiające obojętnym. Dla doświadczonego czytelnika i miłośnika poezji to prawdziwa uczta intelektualna. Dla nowicjuszy może być wyzwaniem – ale takim, które warto podjąć.
Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł: „Dodajcie do poznania powściągliwość”
Autor: Alek Skarga