Czy opisana w książce historia obcej rodziny może być dla nas ciekawa, a nawet sprawić, że poczujemy się jak obserwatorzy zdarzeń? Czytając zapiski Wandy Zaręby-Xięskiej, przekonujemy się, że tak.
Rodzinną opowieść autorka rozpoczyna od dzieciństwa swojej mamy – Ireny Zaręby, która jeszcze pojawi się w tej książce. Istotną rolę w życiu wspomnianej bohaterki odegrały Gromadzice – jej rodzinna miejscowość – dlatego poznamy również nieco historii tej miejscowości. Dowiemy się, że uczęszczanie do szkoły przerwała bohaterce wojna i jej realia. Czytając takie zapiski, z jednej strony sporo się dowiadujemy, z drugiej zaś – mając świadomość, że czytamy o realnie żyjących postaciach, ludziach takich jak my, łatwiej wczuwamy się w ich położenie i wiemy, że opisywane zdarzenia faktycznie miały miejsce. We wspomnianej opowieści pojawiają się również wzmianki o realiach życia bohaterki, jej dalszej edukacji i tym, jak radziła sobie jako dorastająca dziewczyna.
Tego rodzaju opowieści są dla mnie bardzo ciekawe. Wojna wpływała w końcu w znaczący sposób na życie osób wówczas żyjących. Mimo to musieli oni jednak, na ile to możliwe, po prostu żyć. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o realiach takich jak samoloty, które zrzucały bomby tuż obok domu bohaterki, czy zdarzenia, w wyniku których cudem uniknęła śmierci z rąk Niemca.
Kolejny rozdział dotyczy z kolei dziadków autorki – Wiktorii Baran i Piotra Barana. Dowiadujemy się, gdzie mieszkali, jak budowali dom, poznajemy ich dzieci. Kolejny raz pojawiają się także wojenne realia i opis dotyczący tego, jak w tej trudnej rzeczywistości radzili sobie zwykli ludzie. Szczególnie zainteresował mnie wątek pieczenia chleba i podpłomyków, o których słyszałam już wcześniej od mojej mamy, jako o pewnego rodzaju przysmaku. Samo pieczenie chleba to jednak już efekt finalny – wcześniej trzeba było zemleć na żarnach jęczmień, a to wszystko potajemnie, bo zakazywał tego niemiecki okupant. Autorka wspomina też o swojej prababci, a więc opisywane historie sięgają dość daleko w przeszłość.
Na osobny rozdział w okresie powojennym zasłużyli matka i ojciec autorki. Dowiadujemy się, jak się poznali, gdzie żyli, gdzie się przeprowadzili. Z czego się utrzymywali, jak radzili sobie w nowej rzeczywistości. Duże wrażenie zrobił na mnie powrót rodziców bohaterki do Gromadzic i budowa domu. Myślę tu zwłaszcza o cegłach, które pochodziły ze zburzonych w czasie wojny domów. Tego rodzaju informacje sprawiają, że książka nabiera uniwersalnego charakteru i jest jeszcze ciekawsza. To trochę taka historia, którą znamy z książek, ale podana w zupełnie inny sposób.
Na uwagę zasługuję również fakt, że autorka zamieszcza sporo zdjęć, dzięki czemu nie musimy wyobrażać sobie, jak wyglądają bohaterowie opisywanych wydarzeń. Dzięki temu stają się nam również bliżsi.
Czy lektura mi się podobała? Zdecydowanie tak!
Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł książki: „Zwykła-niezwykła moja mama-dama i walczący ojciec”
Autorka: Wanda Zaręba-Xięska
Książkę można kupić w Księgarni Ridero