drukowana A5
17.25
Sonety odeskie

Bezpłatny fragment - Sonety odeskie


Objętość:
46 str.
Blok tekstowy:
papier offsetowy 90 g/m2
Format:
145 × 205 mm
Okładka:
miękka
Rodzaj oprawy:
blok klejony
ISBN:
978-83-288-0544-6

[Motto]

Quand'era in parte altr'uom da quel ch'io sono.

Petrarca

Błogosławieństwo

Błogosławiony rok ów, miesiąc, i niedziela,

I dzień ów, i dnia cząstka, i owa godzina,

I chwila, i to miejsce, gdzie moja dziewczyna

Uczucia mi natchnęła, choć ich nie podziela.

Błogosławione oczki blasku i wesela,

Skąd amorek wygląda i łuczek napina,

Błogosławiony łuczek, strzałki i chłopczyna,

Co do mnie wówczas strzelił, ach! i dotąd strzela.

Błogosławię ci pierwsza piosnko nieuczona,

Którą odbiły lasy domowe i rzeki,

Którą potem ojczysta powtarzała strona.

Błogosławię ci pióro, którym w czas daleki

Wsławiłem Ją, i moja pierś błogosławiona,

W której Laura mieszkała i mieszka na wieki!

Danaidy

Płci piękna! gdzie wiek złoty, gdy za polne kwiaty,

Za haftowane kłosem majowe sukienki,

Kupowano panieńskie serduszka i wdzięki,

Gdy do lubej gołębia posyłano w swaty?

Dzisiaj wieki są tańsze a droższe zapłaty.

Ta, której złoto daję, prosi o piosenki;

Ta, której serce daję, żądała mej ręki;

Ta, którą opiewałem, pyta, czym bogaty.

Danaidy! rzucałem w bezdeń waszej chęci

Dary, pieśni i we łzach roztopioną duszę;

Dziś z hojnego jam skąpy, z czułego szyderca.

A choć mię dotąd jeszcze nadobna twarz nęci,

Choć jeszcze was opiewać i obdarzać muszę:

Lecz dawniej wszystko dałbym, dziś wszystko — prócz serca.

Do…

Patrzysz mi w oczy, wzdychasz — zgubna twa prostota;

Lękaj się jadu, który w oczach żmii płonie,

Uciekaj nim cię oddech zatruty owionie,

Jeśli nie chcesz kląć reszty twojego żywota.

Szczerość, jeszcze mi jedna pozostała cnota;

Wiedz, że niegodny ogień zapalasz w mym łonie;

Lecz umiem żyć samotny — i po cóż przy zgonie

Ma się wikłać w me losy niewinna istota?

Lubię rozkosz, lecz zwodzić nadto jestem dumny,

Tyś dziecko — mnie namiętne przepaliły bole;

Tyś szczęśliwa, twe miejsce w biesiadników kole —

Moje, gdzie są przeszłości cmentarze i trumny.

Młody bluszczu! zielone obwijaj topole,

Zostaw cierniom grobowe otaczać kolumny.

Do D. D.

Elegia

   Gdybyś ty na dzień jeden była w mojej duszy…

Na dzień cały? Nie — takiej nie życzę katuszy.

Gdyby godzinę tylko… szczęśliwe stworzenie,

Poznałabyś natenczas, co to jest cierpienie!

Myśli me na torturach, w uczuciach mych burza:

To mi gniew serce miota i czoło zachmurza,

To mię smutek w ponure zadumanie wtrąca,

To nagle oczy zaćmi żalu łza gorąca.

Ty albo od mych gniewów uciekasz ze wstrętem,

Albo lękasz się nudy z żałośnym natrętem.

   Ty mię nie znasz, namiętność zaćmiła me lice:

Ale spojrzyj w głąb duszy! Tam znajdziesz skarbnice

Czułości, poświęcenia, łagodnej dobroci

I wyobraźni, która ziemską dolę złoci.

Dziś ich nie możesz dojrzeć. — Wszak i na dnie fali,

Kiedy ją wicher zmięsza, kiedy piorun pali:

Czyż widać kraśne konchy, perłowe jagody?

Nim mię osądzisz, czekaj słońca i pogody!

O, gdybym zyskał pewność, że jestem kochany,

Gdybym z serca na chwilę wygnał bojaźń zmiany,

Którą mię straszy nieraz doświadczana zdrada!

O, niech będę szczęśliwym, będziesz ze mnie rada!

   Jak duch, przez dzielnej wróżki zaklęty wyrazy,

Żyłbym twoje wypełniać, zgadywać rozkazy;

A jeżeliby czasem duma rozdąsana

Kazała poddanemu udać humor pana:

Śmiej się luba! Choć duma przyznać się zabrania,

Sługą będę; cóż miałbym do rozkazywania?

Abyś raczyła chwilą dłużej ze mną bawić,

Podług mej woli suknię i włosy poprawić;

Abyś drobnych zatrudnień odbiegła domowych

Słuchać starych oświadczeń i piosenek nowych:

Wszystko byś niewielkimi dokazała trudy,

Godziną cierpliwości, półgodziną nudy,

Albo chwilką udania. Kiedy będę mniemać,

Że słuchasz rymów moich, ty mogłabyś drzemać;

Choć oczy twoje będą co innego znaczyć,

Ja chcę w nich dobro czytać, na lepsze tłumaczyć.

W twe ręce powierzywszy moją przyszłą dolę,

Na twym złożyłbym łonie mój rozum i wolę.

Pamiątki nawet serce głęboko zagrzebie,

Aby nigdy nic nie czuć oddzielnie od ciebie.

Wtenczas by dziki zapęd, co mną dotąd miota,

Wypadł z duszy, jak z łodzi miotanej niecnota,

Który burze sprowadza i bałwany pieni.

Płynęlibyśmy cicho po życia przestrzeni,

Chociażby los groźnymi falami powiewał,

Jak syrena bym nad nie wzbijał się i śpiewał.

Dobranoc

Dobranoc! już dziś więcej nie będziem bawili,

Niech snu anioł modrymi skrzydły cię otoczy,

Dobranoc, niech odpoczną po łzach twoje oczy,

Dobranoc, niech się serce pokojem zasili.

Dobranoc, z każdej ze mną przemówionej chwili,

Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy,

Niechaj gra w twoim uchu, a gdy myśl zamroczy,

Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili.

Dobranoc, obróć jeszcze raz na mnie oczęta,

Pozwól lica — Dobranoc! — chcesz na sługi klasnąć?

Daj mi pierś ucałować — Dobranoc, zapięta.

— Dobranoc, już uciekłaś i drzwi chcesz zatrzasnąć.

Dobranoc ci przez klamkę, — niestety! zamknięta!

Powtarzając: dobranoc! nie dałbym ci zasnąć.

Dobry wieczór

Dobry wieczór! on dla mnie najsłodszym życzeniem;

Nigdy, czy to przed nocą dzieli nas zapora,

Czyli mię ranna znowu przywołuje pora,

Nie żegnam się, ni witam z takim zachwyceniem,

Jak w tę chwilę, wieczornym ośmielony cieniem;

Ty nawet, milczeć rada i płonić się skora,

Gdy usłyszysz życzenie dobrego wieczora,

Żywszym okiem, głośniejszym rozmawiasz westchnieniem.

Niechaj dzień dobry wschodzi tym, co społem żyją,

Objaśniać pracę, która ich ręce jednoczy;

Dobranoc niech szczęśliwych kochanków otoczy,

Gdy z rozkoszy kielicha trosk osłodę piją;

A tym, co się kochają i swą miłość kryją,

Dobry wieczór niech przyćmi zbyt wymowne oczy.

Do M***

Wiérsz napisany w roku 1822

Precz z moich oczu!… posłucham od razu,

Precz z mego serca!… i serce posłucha,

Precz z méj pamięci!… Nie! tego rozkazu

Moja i twoja pamięć nie posłucha.

Jak cień tém dłuższy, gdy padnie z daleka,

Tém szerzéj koło żałobne roztoczy,

Tak moja postać, im daléj ucieka,

Tém grubszym kirem twą pamięć pomroczy.

Na każdém miejscu i o każdéj dobie,

Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,

Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,

Bom wszędzie cząstkę méj duszy zostawił.

Czy zadumana w samotnéj komorze

Do arfy zbliżysz nieumyślną rękę,

Przypomnisz sobie: właśnie o téj porze

Śpiewałam jemu tę samę piosenkę.

Czy grając w szachy, gdy piérwszemi ściegi

Śmiertelna złowi króla twego matnia,

Pomyślisz sobie: tak stały szeregi,

Gdy się skończyła nasza gra ostatnia.

Czy to na balu w chwilach odpoczynku

Siędziesz, nim muzyk tańce zapowiedział,

Obaczysz próżne miejsce przy kominku,

Pomyślisz sobie: on tam ze mną siedział.

Czy książkę weźmiesz, gdzie smutnym wyrokiem

Stargane ujrzysz kochanków nadzieje,

Złożywszy książkę z westchnieniem głębokiem,

Pomyślisz sobie: ach, to nasze dzieje…

A jeśli autor po zawiłéj probie

Parę miłośną na ostatek złączył,

Zagasisz świécę i pomyślisz sobie:

Czemu nasz romans tak się nie zakończył?…

Wtém błyskawica nocna zamigoce,

Sucha w ogrodzie zaszeleszczy grusza,

I puszczyk z jękiem w okno załopoce…

Pomyślisz sobie, że to moja dusza.

Tak w każdém miejscu i o każdéj dobie,

Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,

Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,

Bom wszędzie cząstkę méj duszy zostawił.

Do Marii P…

ofiarując jej drugi tomik poezyj

Maryjo, siostro moja! Nie krewnym łańcuchem,

Aleśmy pobratani umysłem i duchem.

Gdy mi dziwactwo losu i twój wyrok wzbrania,

Równie święte, a milsze powtarzać nazwania:

Choć innym spojrzyj okiem w przeminione lata

I pamiątki kochanka przyjmij z ręki brata.

Do matki Polki

O matko Polko! gdy u syna twego

 W źrenicach błyszczy genijuszu świetność;

Jeśli mu patrzy z czoła dziecinnego

 Dawnych Polaków duma i szlachetność;

Jeśli rzuciwszy rówieśników grono,

 Do starca bieży, co mu dumy pieje;

Jeżeli słucha z głową pochyloną,

 Kiedy mu przodków powiadają dzieje:

O matko Polko! źle się twój syn bawi!

 Klęknij przed Matki Bolesnej obrazem,

I na miecz patrzaj, co Jej serce krwawi:

 Takim wróg piersi twe przeszyje razem!

Bo choć w pokoju zakwitnie świat cały,

 Choć się sprzymierzą rządy, ludy, zdania:

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.