E-book
36.75
drukowana A5
54.47
Wiersze

Bezpłatny fragment - Wiersze

Antologia 2005—2011


Objętość:
199 str.
ISBN:
978-83-8126-752-6
E-book
za 36.75
drukowana A5
za 54.47

Wstęp

Wiele lat temu, prawdopodobnie w 2008/2009 roku, kiedy pisanie było dla mnie tzw. chlebem powszednim, a wydanie tomiku poezji było bliżej niż na wyciągnięcie ręki, poprosiłam moją nauczycielkę języka polskiego o napisanie do niego wstępu. I choć dawno przestałam być uczennicą i nastolatką, pewne prawdy, poglądy pozostały bez zmian, dlatego napisany wstęp jest poniekąd ciągle aktualny i pozwolę sobie go tutaj przytoczyć.


Konstandinos Kawakis, w pięknym wierszu poświęconym poezji, przywołuje postać debiutanta, który ku zaskoczeniu Mistrza, skarży się na swą nieudolność, na — jak to sam określa — zbyt wysokie schody Poezji. Okazuje się, że nawet najniższy jej stopień „wysoko wydźwignięty jest ponad pospolity świat”. To prawda. Poezja to przetwarzanie rzeczywistości, przetwarzanie jej w sposób zachwycający, piękny, wnikliwy, subtelny…

Ta niezwykła sztuka udaje się Basi Kuliś — autorki niniejszego zbiorku i uczennicy liceum, uczennicy obdarzonej suwerenną, zachłanną wyobraźnią, pragnącą wszystko ogarnąć, zrozumieć, oświetlić, uczennicy, która szczerym, wrażliwym słowem sprzeciwia się złu, arogancji, zawiści, uczennicy, która dostrzega to, co inni ignorują, lekceważą, zbywają.

Tworzywem poetyckim jest w twórczości tej młodej poetki przede wszystkim zwyczajność — ciągnący się po ziemi szalik, podziurawione rajstopy, czyjś zatroskany wzrok… To z tą zwyczajnością właśnie Basia podejmuje grę, to z niej czerpie inspirację, to z nią dyskutuje, a nierzadko po prostu uświadamia czytelnikowi jej istnienie, natrętnie pokazując mu palcem rzeczy tak oczywiste, że zapomniane. Pisanie Basi to złapanie oddechu, to zatrzymanie się na chwilę w pędzącym wciąż świecie.

Jest zatem niniejszy zbiorek skupiony wokół tematów uniwersalnych, takich, które mogą frapować zarówno nastolatkę, jak i czytającego te utwory nauczyciela. Miłość, śmierć, tęsknota, ból, grzech, marzenia — oto, co interesuje tu młodą debiutantkę.

Nastoletnia poetka pisze o tym intensywnie, gęsto tka materię słowną i obrazową, nie unika wymownych porównań, nie stroni od piętrzących się metafor. To one głównie budują specyficzny, pełen tajemnicy, niepokoju i osaczenia nastrój.

Czy Basia będzie pisać w przyszłości, czy wybierze inną drogę to rzecz otwarta. Ważne, że nie trwoni czasu, nie ulega taniej modzie, nie fascynuje się byle czym. Nawet, jeśli pisanie okaże się chwilową fascynacją, to i tak pozostawi trwały ślad i na lata zachowa urzekającą siłę.

Magdalena Drejza

Tom 1
2005

***

Moje oczy łzami zaszły

I serce mgłą smutku

Spowite…

Bo żal straszny

I cierpienie gdzieś

W duszy zaszyte…


Kiedy płaczesz~

~moje serce płacze

razem z Tobą

bo jak kocha

i współczuje

piersią płacze młodą…

***

Smutno mi…

Żal wyrywa się z ciała

Przyjmuje postać

Niewidzialnego

Anioła…

Anioła bezpowrotnego

Szczęścia,

Aby zaraz potem

Zginąć w dolinie

rozpaczy.

Czarny Anioł

Czarny Anioł,

Zaszamotał się w trawie,

Cierpkim gąszczu zielonych

Snów…

Czarny Anioł,

Zapłakał nad losem swoim,

Gorzki smak życia

Poznał wczoraj…

Czarny Anioł,

Do Boga ręce wzniósł,

Jeszcze jedną szansę

Marnotrawnego

Postanowił ubłagać…

Aniele mój

Aniele mój,

Jak rosa przebudzony,

O świcie poranka

We mgle zamigotałeś…


Aniele mój,

Srebrzysta postacio

W kryształów szkle

Przybądź, bądź…


Aniele mój…

Aniele…

Do spadającej gwiazdki

Spadająca gwiazdko

Zerwana z pajęczyny

Granatowego alabastru

Nocnego nieba

Jak złota rybka

Spełnij duszy życzenia…


Spadająca gwiazdko

kto przeciął nitkę

łączącą cię,

jak kukiełkę

z zasłoną nieba?!?


Spadająca gwiazdko

Życz mi szczęścia

Ono jest sensem

Ludzkiego życia

Dotyk twoich słów

Kocham dotyk twoich słów

Taki czuły, delikatny niczym puch…


Ty łaskoczesz mnie śmiechem,

Jak powietrze ogień złotym miechem…


Szeptem pieścisz uszy moje

Mówiąc piękne słowa swoje…


Kocham dotyk twoich słów,

Kiedy płynie z lubych ust…

Jak dziecko

Jak dziecko chciałabym,

Znowu mieszkać w tym domu…

Jak dziecko chciałabym,

Móc płakać bez powodu…

Jak dziecko chciałabym

Marzyć i śnić…

Bo dzieckiem, dzieckiem

Znowu chcę być…

Kiedy umrę

Kiedy umrę,

Nikt tego nie dostrzeże,

Nie zauważy…

A ja ku Bogu

Zwrócę swą twarz grzeszną…


Kiedy umrę,

Ty znów wymówisz imię

Duszy mojej…

„Jak śmiesz” usłyszysz

w podzięce…


Kiedy umrę,

Słońce znów zaświeci

Na niebie tęczą spowite…

Ale już nie dla mnie…

Kiedyś

K… Kochałam jak człowiek,

Dziś potrafię tylko ranić.

Kiedyś…

I… Idąc pod prąd zawsze chwytałam celu,

Dziś już cele nie mają znaczenia.

Kiedyś…

E… Energią dnia był uśmiech,

Dziś tylko kłódka na ustach.

Kiedyś…

D… Dusz przyjaznych było w bród

Dziś tylko chusteczka higieniczna.

Kiedyś…

Y… Yes, mówiono mi,

Dziś nawet odezwać się nie ma komu.

Kiedyś…

Ś… Świat w kolorach tonął…

Dziś już tylko SMUTNI CZARNI LUDZIE

Lalka

Na półce z zabawkami,

W bordowej sukni balowej,

Z włosami ciągle zakręconymi

Na wałki babci

Stoi lalka…


Smutnymi, wyblakłymi już

Ze starości- oczyma

Wspomina czasy

Miedzy półkami sklepu…

Czasu karet i bryczek,

Czasy baronów i hrabiów…


Stara lalka-

— Tak bardzo zapomniana

W swej historii…

Liście

Szemrzą, szumią i szeleszczą

Grając blaszka o blaszkę

Szepcąc z wiatrem tajemnice

Umierają

Wraz z pierwszym mrozem…

Malarz moich wierszy

Na sztaludze uczuć

Maluje wiersze…

Trochę smutne,

Liryczne, bezkrytyczne…


Metafory rozrzedzają

Farbę na palecie…


Malarz moich wierszy

Roztrzepany w wietrze…

Tak dziwny i niezwykły…


Malarz moich wierszy,

Mów mu~ SERCE…

Miłość

Bolesna królowa,

Piękna w szatach

Z pocałunków

usłanych…

Niezwykła siostra

Wiary i Nadziei,

Łączy w sobie

Wszystkie

Trzy cnoty…

Moja miłość

Moja miłość~

~ Jak kochankowie porwana

między skrzydła wiatru

wirująca ze szczęścia

wśród kwiatów na łące…


Moja miłość~

~Wpatrzona w twe oczy

tak łagodne i ciepłe

mdlejąca w ramionach

budzona twym pocałunkiem…


Moja miłość~

~ Bezwzględna na różnice

w serce kłująca

bólem szczęścia…


Moja miłość~

~ Czy istnieje prawdziwa,

Czy ty wierzysz w nią?!?

Może jej nie ma?!?

Nie, jest… kocha…


Moja miłość~

~ Silna i mocna,

gorąca i namiętna…

Pamięta ból i ciosy

Ludzkich serc…


Moja miłość~

~ żyje znów dla ciebie…

i nie zgaśnie

po wieczne czasy…

Na pożegnanie przyjaźni

Tak jak czas ucieka

W klepsydrze świata,

Tak i my dorastamy,

Wyrastamy, zapominamy…

Zapominamy o przyjaciołach…

Odpływamy na łódce,

Która znika gdzieś za horyzontem.

Na brzegu zostawiamy ich, przyjaciół,

Nie wracamy, bo wioseł w łódce brak…

A fala zmyła cień naszych wspomnień,

Wspomnień z naszych dziecinnych

Wspólnych lat…

A oni nie krzyczą, wiatr

Nie doniesie duszy do łódki,

Bo ona znika już gdzieś za horyzontem

I nie został po niej,

Żaden, najmniejszy ślad…

Na zakurzonym obrazie

Na zakurzonym obrazie

Skrzypce odgrywają arię…

Arię- tragedię komedię…

W muzyce skrzypiec

Świece dwie tańczą,

Splatając w jedno

Swój płomień czerwieni…

Menueta czas zacząć~

~szepce pająk na ramie,

w pajęczynie sprzed

stu lat, w nutach

wspomnień drzemiący

i tak tańczą co noc,

tą tragedię komedię

by nie uronić,

ani chwili…

tak szybko nadchodzi

dzień…

Nadzieja

Nadziejo,

Mówią, żeś głupich matką.

Ostojo,

Której każdy człowiek się chwyta.

Siostro,

Bezcenna istoto dusze kojąca.

Nadziejo,

Biały kwiecie jaśminu,

Pachnący tęsknotą

Za wolnością.

Niechaj odejdą

Niechaj odejdą,

Tam skąd przybyły

I gdzie ich pragną

I gdzie głodem

powiewa nizina


Niechaj odejdą,

Okrutne, bezlitosne,

Zabierając wszystko,

Zostawiając~

~ Tylko pustkę…


Niechaj odejdą

~

Cienie przeszłości

Nieśmiertelność

Na stole butelka stoi,

Coś zielonego w środku,

Na zewnątrz „Trucizna”

Napis…

Nie możesz zdjąć nakrętki.

Tak bardzo chcesz

Stać się nieśmiertelny…

Nieśmiertelny we wspomnieniach.

Coś,

Jakby rozżarzony węgiel

Przez gardło spłynęło…

Ostatnim łykiem

Stygniesz w nieśmiertelności

Czasu…

Oczy wyobraźni

Z kurzu otrzepujesz powieki…

Zerkasz, mrugasz…

W szklistym cieniu

Śpisz słodko do rana…

To wyobraźnia

budzi swe oczy…

migotliwym światłem,

oślepiająco otwiera

antyczne i kruche

oczy…

krwistą tęczówką

ogląda świat,

by znowu zasnąć

na wieczne

czasy…

współczesnego

świata…

Róża

Wręczasz mi różę

Czerwoną jak krew

W odcieniu szminki,

Którą niedawno kupiłam


Róża ta

Ot, kwiat zwykły

Zdradza tajemnicę serc


I tą różą

A raczej kolcem dużym

Zadajesz mi cios…


Nienawidzisz mnie…

Raniąc, sprawiasz

Sobie nowy chrzest

Wolności…

Samotność

Zakłuło, zabolało,

Pękło…

Rozlane nie wyschło,

Stając się coraz bardziej

Żrące, trujące…

Przepełniło czarę

Jedną kroplą

Boleści, żałości…

Wyciekło, brak…

Starość- nie radość

Starość- nie radość,

Każdy to powie,

Kto chociaż raz

Używał sobie…


Gdy w wieku kwiecie,

Kiedyś powiecie,

W młodości życie,

Całe w rozkwicie,

Wspomnicie i zobaczycie…


Starość- nie radość,

To przykra żałość…

Tam, gdzie szumią wierzby

Biegnąc nie dostrzeżesz…

Bo tam

Tam gdzie szumią

Wierzby, łagodnym

Staje się dziki…

Stojąc nie dostrzeżesz…

Bo tam, tam

Gdzie szumią wierzby

Wiatr śpiewa w gałęziach…

Więc idź tam,

Tam gdzie szumią

Wierzby…

Bo tam bardziej

Ludzki się staniesz…

Trzy cnoty Boga

Trzy cnoty w swej świętości

Stoją smukłe w blasku.

Piękne damy niewinności

Wiary nadziei, miłości…

Trzy cnoty, od Boga

Ludziom grzesznym dane.

Jak anielska dopomoga

Trzy cnoty boskie…

Doskonałości świata

W trzech powiewach

Błękitnego zefiru…

Wiara

O wiaro,

Córko doskonała,

Cnoto Boska~ wspomnij

O mojej kruchości

U wrót Niebieskiego Pana.


O wiaro,

Jakże trudno ciebie wyśnić,

Ty, która wskrzeszasz pokój

Muzo wdzięczna,

Zaśnij w duszy mojej…

Wiersz- yk, czyli poezja w kratkę

W… Wyobraźnią widzi tylko ten,

Co kocha i rozumie sercem.

I… Inny swą innością

Świat próbuje podbić

E… Ekspresją życia ludzkiego

Każdy oddech stać się może

R...Rewelacyjny może być

Pomysł głupca

S… Samotności nigdy za wiele

Miłości zawsze za mało

Z… Zachłanni na szczęście

Jesteśmy wszyscy


Wiersz o wszystkim

i o niczym… taka~

~poezja w kratkę…

Z biegiem czasu

Zakochałam się- nie wiem kiedy

W kim- nie pamiętam tez

Miał takie śliczne oczy

I ciągle mówił, że kocha…


Wyszłam za mąż- nie wiem kiedy

Za kogo- nie pamiętam tez

Miał takie dobre serce

A ja, kochałam go…


Zestarzałam się- nie wiem kiedy

Z kim- nie pamiętam też

Miał takie siwe włosy

I ciągle kochał mnie…

Zachód słońca

Dla zakochanych

Zachód słońca jest piękny.

Mogą dzielić jego piękno

Na dwoje…


Dla brzydkich

Zachód słońca jest spełnieniem.

Spełniają swoje marzenia

O pięknie…


Dla poetów

Zachód słońca jest przedstawieniem

Burzliwą inscenizacją zaślubin

Dnia z Nocą…

Zapłakane okna

Zapłakanych okien

Płaczu nie usłyszysz…

Krople jak łzy

Przyklejone do ich

Przezroczystej twarzy…


Zapłakanych okien

Łez nie posmakujesz

Tak dobrze znasz

Ich wodnistą gorycz…

Tom 2
2005

.N.A.M.

Nawet, kiedy w sny zwątpimy,

Nie bójmy się zaufać życiu…

Nadziei powierzmy swój los,

Nowemu światu szansę dajmy…


A może zapłaczmy,

A łzami ziemię otulmy…

Akordem łkań rozbrzmi świat

Atłas nad niebem rozwieśmy…


Modlitwę rzewną głośmy,

Miłosierdziu zanieśmy szepty…

Miłość niech zwycięża…

.N.A.M.~ to potrzebne jest do życia…

***

Czy będąc poetą

muszę wrażliwszą być

osobą…

i z wiatrem gonić

po metafor firmamencie.

By szczęście

w klatce zamknąć szczelnie,

i odstawić na półkę

zamszałego już dawno dzieciństwa…

Czy nową- idee fix- postawić

jako wzór doskonałości,

bez aniołów żyć dzień po dniu

malując na szczęścia płótnie

swoją smutną pieśń…

***

Nie chcę pisać!

Los nadal popycha

Moje ręce do pióra.

Nie chcę być!

Faluję na wietrze

Tańcząc z dmuchawcami.

NIE!~

Wykrzyczeć bym chciała,

Choć to zawsze w

TAK!

Się zmieni…

***

Nie wiem, co mówić,

Co robić, co czuć…

Kiedy jesteś tak odległy

Jak ta zorza błękitna

Na nieba sukni…

Boję się, o ciebie,

O siebie, o nas…

Kiedy z każdym dniem

Wspomnienia biorą górę

Nad pragnieniami…

Nie wiem… Boję się…

Będzie dobrze…

Kocham Cię… Śpij…

***

Skrystalizował się świat

W jednym podmuchu światła,

W szkle zastygł na chwilę bezsenną

I w mroźnym puchu

Stanęła rzeczywistość…

Szafirowe paciorki lekko otuliły

Stwardniałe już ludzkie serca

A biel jasno rozwiała czarne,

Niepoukładane myśli…

Igiełki szronu malowały swój

Pejzaż na szybach bez twarzy…

Drzewa wzniosły pieśń żałosną

Widząc swoje wykrzywione ręce,

Na których anioły próbowały

Rozbić fiolkę nadziei…

Na rzęsach chmur

Zawisły łzy wieczności,

Kołysane wiatrem

W tańcu melancholii…

Purpurowo rozpłynęły się marzenia

Żegnane entuzjazmem szarości…

W nicości ptaki wzbiły się

W sklepienie niebieskie,

Oddając pokłon szklanej pani

W białej masce weneckiego

Arlekina…

***

słońce życia

przez chmury przyświeca

tej ziemi,

gdzie szczęście

mieszkać powinno,

w którymś z tych

domów niebieskich

czasem wystarczy

zapukać do drzwi,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 36.75
drukowana A5
za 54.47