E-book
14.7
drukowana A5
37.56
Wierszadło...czyli alkohol i inne formy smutku.

Bezpłatny fragment - Wierszadło...czyli alkohol i inne formy smutku.


Objętość:
73 str.
ISBN:
978-83-8155-051-2
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 37.56














„Świat jest mój, więc niech daje mi to czego chcę.
To dobra pora by wziąć w ręce życie.”—Quebonafide

Ona

Gdy ona oczy swe zamknie;

na chwilę,

na wieki.

Ty swoje szeroko otworzysz,

w smutnym zdziwieniu,

trwodze,

rozpaczy,

szepniesz już drżąco:
To ona.

List samobójczy

Droga mamo,

zobacz jakie pętle wiążę.

Drogi tato,

zobacz jakie supły tworzę.

Po cichutku, na paluszkach

na stołeczek wejdę.

Sznur — jak druga skóra — wżyna mi się w gardło.

Hop!

Stołeczek leży.

Przestaję oddychać.

Wiszę.

Nie krwawię.

Nie żyję.

Zgniły

Zgniły do szpiku kości,

Nie warty mej miłości.

Lecz masz coś w sobie — to przyciąganie.

Niestety, przyciągasz do siebie wszystkie panie.

Jesień (życia)

Liście spadły robiąc dywan;

Drzewa gołe — zawstydzone?

Wiatr się zrywa.

Liście zbiera, łamie drzewa

Tak jak ty moje serce.

Cios

Duszę demony przeszłości.

Tylko dzięki Twej miłości.

Jedni mówią — „miłości nie ma”

To cios w serce.

Umieram.

Mdłości

Czysta leje się do gardła.

Jak uczucie nienawiści na żołądku siada,

trzęsie i tarmosi powodując

mdłości.

Gardło się zaciska,

szklanka z ręki spada,

trunek z niej wytryska.

Słychać piski, gorzkie żale

ktoś umiera.

Koniec naszego pokolenia jest bliski.

Zauroczenia

Miłości nie ma,

są tylko głupie zauroczenia.

Bez przyszłości,

bez radości.

Ze szklaneczką trunku,

z poranną mdłością

wylatują też uczucia.

Wiatr

Siadła dziewczyna na małej polanie;

Czekając na swego lubego-zapewne.
Czekając, wiatr wiał nieokiełznany;

Szkoda, że ten wiatr to

rozczarowanie.

Aborcja

Rany boskie! Chyba wpadłam!

Co się stanie z moim ciałem?!

Będę brzydka!

Będę gruba!

Tylko jedna na to rada,

trzeba pognać do doktora i o zabieg go poprosić.

Proszę bardzo moja miła,
piękna znowu dzisiaj będziesz.

Bez niczego,

bez nikogo.
Zobacz jak mu bije serce…

* * *

Pod mansardą,

schludna młodzieży,

w sposób niepewny,

szpunt mi podała i lekko dodała:

„zatkaj sobie mordę.”

Rozkład

Kiedy dezintegrowałeś mi serce,

stałam z boku,

z ogarkiem w ręce,

patrząc na swoje prywatne

misterium.

***

Gdy w sieni stała,

on w facjatce leżał.

Ona próbując adaptować się do otoczenia,

stała się chodzącą erudytą.

***

Misterny plan,

atrybut miał,

niestety i on się wykruszył.

***

W krucjacie z cynicznym romantykiem — jak mniemam;

eliksir absurdu się wylał.

Alchemik nagabywał mnie w sprawie

animozji do metafizyka.

Robił to tak infantylnie, że

Odmówiłem.

***

Robiąc sobie coś

tak minimalistycznego jak banał;

zagorzała, lecz subtelna kulminacja

pozwoli kolokwializmowi wyruszyć dalej.
To już koniec?

***

Postrzegając Ciebie percepcją,

mówiąc do Ciebie meandrycznym bełkotem,

chodzi mi tylko o Twoje

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 37.56