E-book
20.48
drukowana A5
56.52
drukowana A5
Kolorowa
76.19
W sidłach samotności

Bezpłatny fragment - W sidłach samotności


5
Objętość:
131 str.
ISBN:
978-83-8189-079-3
E-book
za 20.48
drukowana A5
za 56.52
drukowana A5
Kolorowa
za 76.19

Drodzy czytelnicy!

Wszystko co tu przeczytacie jest prosto z mojego serca i duszy. Zawsze piszę szczerze to, co czuję. Czasami tylko nie wiem, czy to wada czy zaleta. Nie robiłam tu diametralnych zmian, ponieważ nie byłabym sobą. Zawarłam tu połowę swoich tekstów piosenek oraz kilkanaście wierszy. Jakaś część tekstów jest pesymistyczna i smutna, bo pisałam je kiedyś, kiedy miałam bardzo trudny okres w swoim życiu, który trwał stanowczo za długo. Są również optymistyczne teksty z przekazem. Może dzięki temu co tu jest zawarte komuś z Was uda mi się pomóc, aby było Wam łatwiej. O tym marzę. Dla mnie tworzenie to świetna terapia na doły, nawet jak powstaje smutny tekst. Chcę pokazać, że w życiu mimo tego, że bywa ciężko i czasem nic nie układa się tak jakbyśmy tego chcieli, to zawsze wszystko może się zmienić i w tej ciemności zaświecić może słońce, tylko sami musimy tego chcieć i o to walczyć. Bądźmy cierpliwi i zawsze czekajmy na to, co pokaże Nam życie za parę lat, bo jeszcze może być pięknie. Wszystko co tworzę nie jest idealne. Tyle lat piszę, a rzadko bywam z siebie zadowolona. Zazwyczaj jest coś co chciałabym zmienić czy poprawić. Chciałabym by te teksty dały Wam do myślenia i może zmieniły coś na lepsze w Waszym życiu, wtedy będę szczęśliwsza. Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do swojego świata.

Gubię siebie

Korzystam ile mogę ze szczęścia,

lecz czasem jakaś siła ściąga mnie w dół

i powoduje jakbym miała abazje.

Samotność przytuliła się do mnie,

uczucia mam jakieś pogmatwane.

Tyle razy wykonywałam już autoanalizę,

ale wciąż niewiele mi to daje.

Alienacja siedzi we mnie,

czuję silne zabójcze powietrze,

ono zsuwa mnie na ziemie.

Posiadam artyzm i chcę go szlifować,

mam aspiracje,

nie przekonacie mnie,

by z marzeń zrezygnować.

Silna nietypowa i zawzięta,

mimo chronicznego bólu, niepokonana.

Zawsze nieugięta, chłonę haust powietrza,

walczę o to, by w życiu nie przegrać.

Położę kres mym niepowodzeniom,

bo sukces jest wtedy,

gdy się nie boimy i zwalczamy trudności,

zachowujemy spokój w ciężkiej sytuacji.


Ref.

Nie poddawaj się, pozwól mi zrozumieć kim jestem

i gdzie zgubiłam swoje uczucia i pokaleczone serce.


Zobojętniałam już trochę na ludzi i życie,

bo ludzka psychika jest niezrozumiała,

a miłość ulotna, lecz kocham Cię niezmiennie,

choć to złudne uczucie i tak kiedyś ucieknie.

Bywam nieczuła i nieprzyjemna,

jak odejść by pamięć o Nas nie zaginęła…

Nie oczekuję od nikogo admiracji,

tylko szacunku do innego człowieka.

Nie walczę o tron,

żyje w zgodzie z własnym sumieniem,

bo bezcenne jest zrozumieć siebie.

Analgetyczna idę mimo wszystko,

a zimny i gwałtowny powiew jest jak ja,

bezpośrednia i ambitna wyzwoli mnie prawda,

a boli to jak komuś dzieje się krzywda.

Czuję animozje do ludzi dwulicowych, złych i pustych,

nie wiem już co robić,

by coś zmienić na lepsze

dobrze, że nie męczy mnie algezja i koszmary senne.

Chcę krzyczeć, lecz mój głos jest afoniczny,

nie pomogą mi analgetyki,

w życiu tylko papier jest cierpliwy.

Wyróżniam się prawie wszystkim,

dużo rzeczy robiąc na opak

nie dbam o aparycje, bo to mało istotne,

dbam o to, by to co tworze było dobre.

Aleją dążę do dzielnicy marzeń

i jestem gotowa na życie i na to,

co się wydarzy.


Ref.

Nie poddawaj się, pozwól mi zrozumieć kim jestem

i gdzie zgubiłam swoje uczucia i pokaleczone serce.

Bezimienna

Dawne uczucie samotności ogarnęło mnie całą,

tak dawno jej przy mnie nie było,

myślałam, że niewiele już jej we mnie zostało,

lecz w ciężkich chwilach zostawia mnie samą

i przebija serce sztyletem,

modlę się, by choć mniej niż kiedyś bolało

ale to, to samo co kiedyś obezwładnia,

podcina skrzydła, zostawia otępiałą.

Ścieżką nieznaną mi płynę,

anonimowa i zimna — no name,

oczy smutne, samotne nie ma miłości, nie ma już jej.

Nie wypowiadam myśli,

bo czasem myślę, że na Ciebie nie zasługuję

i głucha pustka, która chwilami do głębi

przeszywa mi serce i mnie prześladuje.

Rzadko widzę jasność jak płomień,

on wlewa ją w mą duszę,

stoję sama pośród ciszy,

bezsilność otacza mnie płaszczem,

nadzieja zanika, lecz jej nie utraciłam. Nie utraciłam…


Ref.

Jestem jak zranione zwierzę choć upadam, wstaję,

choć krwawię, idę dalej, bo istnieje gdzieś moc,

która chce Nam pomóc, jeśli tylko na to pozwolimy

i chcemy znaleźć ścieżkę do Naszego życia, do domu.


Mimo, że życie tak szybko zmienia uśmiech w łzy,

bo u każdego widzicie wady,

tylko swoich nie dostrzegacie,

pozbawieni uczuć tylko hajs rządzi światem.

Pustka odbija się od ścian,

a ja odbijam się od dna,

zawsze będę szła pod wiatr,

choćbym tu miała walczyć sama, zrobię to,

nie znam smaku gorzkich łez,

wiem tylko jak smakuje krew.

W mej duszy znów dawny zimny śnieg,

lecz jest we mnie siła,

która popycha mnie naprzód,

ciało jeszcze nie zgniło mimo,

że tak często czułam chłód

i chcę tu żyć jak marzyłam,

póki nie przyjdzie po mnie Bóg.

Nigdy nie dostaniesz zbyt dużo bólu na swe barki,

a jeśli dźwigasz ciężar to znaczy, że tylko Ty

możesz sobie z nim poradzić i wszystko znieść.

Bóg ma plan wobec Ciebie,

więc postaraj się przez to trudne życie przejść.


Ref.

Jestem jak zranione zwierzę choć upadam, wstaję,

choć krwawię, idę dalej, bo istnieje gdzieś moc,

która chce Nam pomóc, jeśli tylko na to pozwolimy

i chcemy znaleźć ścieżkę do Naszego życia, do domu.

Krwawię

Strach przychodzi i odchodzi,

a jakaś siła nadal we mnie tkwi,

chcę istnieć mimo, że życie jest ciężkie, a ludzie źli.

Jak człowiek jest dla Ciebie podły,

to nie jest godny Twojej uwagi.

Nie Ty, tylko tacy jak oni na końcu zostają sami.

Wiem, że wielu z was nie przekonuję,

lecz spróbuj to napisać tak, by chwytało za serce,

ja z tego nie zrezygnuję.

Jestem spokojna i pełna nadziei,

bo ktoś tą pasję już dawno we mnie zakorzenił.

Ktoś Ci mówi, że jesteś beznadziejny?

A Ty znów idziesz to zapić,

bo łatwiej jest się zalać niż o siebie walczyć.

Nie ograniczaj sobie przestrzeni, nie spadaj w dół,

bo tylko Ty możesz coś zmienić

mimo dużej fali bólu, gdy łamie Cię w pół.


Ref.

Ułamki szczęścia rozbiły się na drobno

i nie pozostało dla mnie nic,

a ból nadal mnie gniecie,

a ja mimo wszystko chcę iść.

Ile jeszcze będę udawać, już duszę się…

A Ty widzisz uśmiech na mej twarzy,

nie wiedząc jak bardzo jest mi źle.


Czasem mam dni,

że bliżej mi do upadku niż do powstania,

bo nie wiem kogo mam obwinić w trudnych chwilach,

co począć gdy ból Nas zabija.

Nic nie rozumiesz, ból zjadł całe me serce

i chce wziąć ode mnie, jeszcze więcej.

Wypalam się jak kiedyś tylko tym razem doszczętnie

i już nie wierzę, że moje życie zmieni się na lepsze.

Za często smutek wypełnia moje ciało po brzegi,

bo spotkało mnie tyle,

że ból rozsadzał mi wnętrze

i gdybyś go poczuł upadłbyś na kolana,

tyle ran tyle kolców wbitych we mnie,

a ja nadal chcę iść przed siebie sama.

Życie jest gorzkie jak łzy, powoli zbieram siły,

ostatnie jakie mi pozostały,

idąc czuję ucisk silny, otępiały,

nowe blizny, nowe rany we mnie powstały,

czuję…, że idzie ból tak obcy, tak mało mi znany.


Ref.

Ułamki szczęścia rozbiły się na drobno

i nie pozostało dla mnie nic,

a ból nadal mnie gniecie,

a ja mimo wszystko chcę iść.

Ile jeszcze będę udawać, już duszę się…

A Ty widzisz uśmiech na mej twarzy,

nie wiedząc jak bardzo jest mi źle.

Idę dalej

Czuję jak sztylet przekuwa mi wnętrze,

a powietrze robi się gęstsze,

me serce od zawsze było inne,

a ból to me drugie imię.

Otworzyła się we mnie dużo większa pustka

i z każdym dniem ból ją potęguje,

znów łzy nie chcą płynąc z mych oczu,

a ja myślę, że czasem nic nie czuję.

Milczenie nie zawsze jest złotem,

nie chcę już czekać na to, co będzie potem.

Ciągle słyszę jak mam żyć, a ja nic już nie muszę,

zawsze byłam inna,

a za tłumem idą tylko mało odważni, słabeusze

i mimo że los mi nie sprzyja, a ból ciągle towarzyszy,

odpłynę z rapem, napisze tekst i posiedzę w ciszy,

by zyskać odwagę i dalej walczyć o siebie,

mimo że pech przecina mi powietrze,

lecz w życiu dużo uczy każde potknięcie.


Ref.

Miałam dni, że bezradność mnie niszczyła,

miałam dni, że wstyd mnie zabijał.

Jak żyć? Nie wiem,

lecz kolejnego życia nie dostanę,

poznałam tyle rodzajów bólu

i mimo tego chcę iść dalej.


Dokąd zmierzasz? Czego chcesz od życia?

Jeśli to wiesz to już dużo, walcz o to,

nawet jak ta walka Cię osłabia,

nawet jak od środka powoli się wykrwawiasz.

Wolno pokonuj strach,

bo może okazać się większy od siły jaką posiadasz

i nie spiesz się, bo możesz upaść

i znów będziesz musiał iść pokonując tą samą drogę.

Zawsze będę doceniać inteligentnych ludzi,

mających coś do powiedzenia,

nie znoszę takich, co nic nie robią krytykując innych.

Szanuję tych co tworzą to co ja,

nieważne jak, bo każdy się uczy całe życie,

wspierasz rap nie muzykę techno,

niech będzie Nas jak najwięcej,

bo tylko w tym gatunku dostrzegam piękno

i idę cały czas tą ścieżką pokrętną

wiedząc, że najgorsze jest to,

że nie zabije Nas mój ból tylko moja obojętność.


Ref.

Miałam dni, że bezradność mnie niszczyła,

miałam dni, że wstyd mnie zabijał.

Jak żyć? Nie wiem,

lecz kolejnego życia nie dostanę,

poznałam tyle rodzajów bólu

i mimo tego chcę iść dalej.

Stabilny ból

Cisza każe mi pisać, puls zwalnia,

oczy wolą ciemność, stabilny ból,

oto od tylu lat moja codzienność.

Znikła we mnie iskra życia,

lecz pozostawiam po sobie świadomość istnienia,

widziałam światło, dziś tylko ból i ziemia,

ale wiem, że trzeba poczuć samotność i bezsilność,

by znaleźć własną siłę.

Dziś pada deszcz, jutro zaświeci słońce

i choć pękł lód, a Ty jesteś daleko od brzegu

to możesz wszystko, póki nie zabraknie Ci tlenu.

Wciąż czuję tego bólu płomień i wiesz co,

nie pomagają mi już Twe dłonie,

bo niełatwo czasem jest być,

gdy nic nie układa się dobrze

i niełatwo jest wierzyć, gdy już nie ma w co,

stoję nad przepaścią,

by zrozumieć i uświadomić sobie wszystko.

Znów czuję ból w płucach, nie mogę oddychać,

Nasza miłość jest niestała,

jak te liście na drzewach.


Ref.

Dla Ciebie jestem powietrzem,

lecz ja tlenu mam coraz mniej,

chciałabym usłyszeć Twój ostatni szept,

wypełniły mnie noc i ból,

on wzrasta we mnie i zakorzenia się jak drzewa,

tracę siły, upadam, wszystko bez znaczenia.


Nie chcę wspominać,

bo to co było stało się kłamstwem

i nie wiem czy mam szanse na szczęście,

czy już na wieki je utraciłam

i nie wiem zupełnie kiedy,

ale już dawno zgasłam i się wypaliłam.

Nie wierzę już w uczucie,

bo to otchłań w którą spadasz coraz głębiej,

by potem z impetem przebito Ci serce.

Nie ma już nic stałego na tym świecie,

ranią Nas czyny i słowa,

tracimy zaufanie, bo ludzie zawodzą,

jak odpędzić od siebie tą niepewność,

by ten ogień ponownie zapłonął?

Jak żyć, gdy strach stoi obok mnie,

jak walczyć o to uczucie jak już wypala się?

Samotność we dwoje, samotność żyje we mnie,

a ból to drzwi, które otwierają się tylko w jedną stronę,

a noce wydają się dłuższe, nieskończone.


Ref.

Dla Ciebie jestem powietrzem,,

lecz ja tlenu mam coraz mniej,

chciałabym usłyszeć Twój ostatni szept,

wypełniły mnie noc i ból,

on wzrasta we mnie i zakorzenia się jak drzewa,

tracę siły, upadam, wszystko bez znaczenia.

Nieśmiertelna

Jestem jak drzewo wyrwane z korzeniami,

cały czas walczę z palącymi mnie ambicjami,

nie wiem czy wytrzymam tam gdzie idę do końca,

czuję się mało wyrazista, przygnębiona,

bezskutecznie walczę uszkodzona od wewnątrz,

tą negatywną nić chciałabym przeciąć.

Nie zrozumiesz mnie, znów czuję gniew

i niby dobrze jest,

lecz znajduję w życiu głębszą treść.

Jak przez to przejść? Deficyt uczuć mam,

sztorm beznadziei miota mną,

nie umiem kochać,

muszę sama walczyć ze sobą.

Dubeltowy silny ból czuję dziś,

bo żeby żyć mądrze,

trzeba samemu odnaleźć swą drogę.

Potrzebuję odejść na jakiś czas,

by siebie zebrać w jedną cześć,

bo póki co nie mogę oddychać, nie mogę biec.


Ref.

Odczuwam wzrost napięcia,

byłam i zawsze będę nieśmiertelna

w tych tekstach na tym bicie,

mimo palącego bólu mam zapał na życie.

Me serce wędruje odbijając się od smutku i szczęścia,

gdziekolwiek się zatrzyma,

nie opuszczę mikrofonu,

mojego życiowego miejsca.


Boję się, że zrobię coś czego nigdy mi nie wybaczysz,

a gdy odejdziesz, zrozumiem,

że to co było miedzy Nami nic już dla mnie nie znaczy,

bo bywasz taki daleki i mało rzeczywisty,

że czasem już nie wiem,

czy naprawdę ze sobą byliśmy.

Eminentna zawsze będę,

bo to co robię siedzi we mnie,

choć marzenia ciągle oddalają się ode mnie,

ale wierzę, że kiedyś do nich dobiegnę

i zobaczę jak to jest poczuć się lepiej.

Zagadkowa i niejasna odkąd pamiętam,

żyjąc jak pustelnik coraz wyżej sięgam.

Ludzie nie wiedzą co to znaczy być uczciwym,

cały czas nie grają fair play,

tak mocno pamiętliwi, tak mało cierpliwi,

nie wiedzą ile życie warte jest i jak co dzień marnują je,

a drugiego nie będzie, więc obudź się

nim na zawsze spierdolisz swą ścieżkę.


Ref.

Odczuwam wzrost napięcia,

byłam i zawsze będę nieśmiertelna

w tych tekstach na tym bicie,

mimo palącego bólu mam zapał na życie.

Me serce wędruje odbijając się od smutku i szczęścia,

gdziekolwiek się zatrzyma,

nie opuszczę mikrofonu,

mojego życiowego miejsca.

Jak upadniesz

Mam zimne oczy i trudną osobowość,

lecz jestem tu gdzie powinnam,

zabijam w sobie mentalność.

Mówią aspołeczna a ja myślę, że nieufna.

Nie znoszę kłamstw i innych słów od myśli,

nie potrzebuję dyskusji bez sensu, fałszywych uśmiechów,

ludzie są tacy sami,

posiadają dużą dawkę zawiści i gniewu,

nie żyją jak chcą, po swojemu,

istnieją jak każdy, dusząc się w tym wszystkim,

nie patrzą na to co bezcenne, widzą tylko zyski.

Nie wiedzą jak to jest być szczęśliwym,

dziś mało kto zna to uczucie,

a Ty ponownie pragniesz uciec,

przed swymi problemami, przed tym co Cię dusi,

obudź się w końcu, bo tak być nie musi.

Nie unikaj bólu, bo i tak Cię dogoni,

walcz o siebie o marzenia, bo życie to ciągła walka.


Ref.

Jak upadniesz to chwilę poleż,

zbierz siły i idź dalej,

postaw się samotności mimo,

że serce na pół masz złamane.


Mogę wiele wybaczyć,

lecz nie zniosę tego jak ktoś zawodzi,

poczucie bezpieczeństwa to podstawa,

zawód tak jak zdrada najbardziej boli.

Ciemną doliną idę,

a każda kropla szczypie w gardło lodowatym zimnem

i nie czekam już na nic, samotnością się dławię,

a obojętność zniszczy Nas

i znów będę sama gdy upadnę.

Żaden świat nie pasuje do mojego,

więc zagram życie solo

i mimo że dziś jesteś ze mną,

to tak jakbyś szedł zupełnie inną drogą.

Męcząca samotność

wywołuje niemal metafizyczny niepokój

i już nie proszę o spokój, dziś ześlij mi siłę,

bym wiedziała bym czuła, że to co robię jest prawdziwe.


Ref.

Jak upadniesz to chwilę poleż,

zbierz siły i idź dalej,

postaw się samotności mimo,

że serce na pół masz złamane.

Rysa

Znieczulona na życie,

choć jeszcze jakieś uczucia się we mnie tlą,

Twoja miłość może uleczy mnie

i w końcu stanę się całością.

Mimo, że kochasz ja wciąż uciekam

i idę samotnie ścieżką,

tak jest lepiej, bo wciąż goni mnie przeszłość.

Ciemna strona ciągnie mój umysł ze sobą,

nie mam z nią szans, tak jak i z prawdą.

Jesteś ze mną już tyle czasu,

mimo mojego ciężkiego charakteru,

ale ten ból mi ciąży

i może w końcu pęknąć w moim wnętrzu,

czy będziesz dalej walczył o Nas,

jak moje serce sprzeciwi się Twojemu sercu?

Za dużo jest we mnie złości i gniewu,

wznoszę oczy ku niebu,

gdzie jest klucz by dać ujście cierpieniu?

Chcę iść sama, bo wtedy mam siły,

czuję, że sztylety się we mnie wbiły,

odbierając mi Nas, zabierając mi siebie,

już nie wiem co robić,

by wyjść na powierzchnię.


Boję się, że będę Ci kiedyś obojętna,

tak mocno tego nie chcę, lecz czuję,

że moja miłość od Twojej jest dziś tak odległa.

Moja skorupa pękła,

ale za kilka dni powstanie od nowa

i znów nie będę wiedziała

dokąd podążać i gdzie się schować.

Chyba powinnam oddalić się od Ciebie,

byś za parę lat nie odszedł i nie wbił mi noża w serce.

Jestem tu i będę, by zawsze budzić się silniejsza,

bo już nie będę ani trochę normalniejsza.

Wszystko jest jakby pode mną,

a kiedy stracę z oczu cel spojrzę w niebo,

a Ty nadal będziesz mnie kochać?

Jak kiedyś zbudzisz się i zobaczysz,

że ból zabił na zawsze Naszą miłość w mych oczach?

Często myślę, że może ktoś da Ci więcej szczęścia niż ja,

bo w moim sercu jest rysa zwana permanentnym bólem,

która zawsze wygrywa.

Umysłowa burza

Krople deszczu uderzają o szyby, odeszły me oczy

i gdy będę Cię żegnać, me usta będą milczały.

Nie powiem nic tylko w cichym błękicie

własnych serc, usłyszymy bicie.

Gasnące promienie przysłaniają mi drogę,

każdej nocy w milczeniu płynę,

mój płomyk gaśnie, czuję ucisk na serce.

Egipskie ciemności uspokajają mnie,

nieosiągalna wyłączam się,

stoicki spokój obezwładnia mą duszę,

Twe łzy palą me wnętrze,

nie płacz, nie zniosę tego,

jestem jaka jestem, kocham Cię,

nie umiem tylko okazać niczego.

Wyłonił się ból, wszystko inne w cieniu zostało,

miłości w sobie mam za mało,

kochaj za Nas oboje,

bo mi się to nigdy nie udało.

Czuję, że kres życia jest już blisko,

klęska przychodzi tak szybko,

usypia we krwi moje tętno,

jak długo będę czuć się bezimienną?

Noc bezgwiezdna, błękit wód, potrzebuję Cię tu,

bez Ciebie powraca zagłuszony ból,

on mnie przepełnia toną marzenia,

nie zrozumiesz mojego milczenia,

dusza się spaliła, gdzie ta dawna siła?

Gasnę jak świeca, stałam się inna, zimna, nieobecna.

Echo odbija się od dna serca,

przemijanie mnie zabija,

jak wrócić do dawnego życia, jak go już nie ma,

jak powstrzymać rozpacz,

gdy przyciąga mnie ziemia?


Ref.

Na dole zimno,

a po tej stronie nie mam powietrza,

żyję, ale tak jakby bez serca,

brakuje mi połowy duszy,

części ciepłego wnętrza.


Milczę jak kamień,

rzygam waszym życiem, waszym złem,

pieprzę to, bo oplata mnie lęk,

chciałabym dostrzec w bólu jakiś sens,

każda rana odnawia się…

Zapatrzona w zimne morze,

igram z samotnością jak z falami,

serce przepłakane, miłość mych ran nie zagoi.

Dwa światy, na dole i na górze stoją między Nami,

a My ze wszystkim sami, wszystko na nic…


Ref.

Na dole zimno,

a po tej stronie nie mam powietrza,

żyję, ale tak jakby bez serca,

brakuje mi połowy duszy,

części ciepłego wnętrza.

Pęknięte serce

Mamy tak mało czasu,

by przeżyć to jedno życie,

dlatego trzymam z dobrymi ludźmi

i tylko strach pozwala mi przeżyć,

zawsze będę szła przez te kolce do gwiazd.

Piszę mimo, że już tyle razy chciałam to rzucić,

życie jest skomplikowane,

a ja ciągle mimo przeszkód chcę tu wrócić.

Kiedyś dałabym za to całe serce,

lecz za często oddajecie mi je popękane.

Wiem, że porażka mówi Nam, że nie przegraliśmy,

tylko jeszcze nie osiągnęliśmy swojego celu,

ale czasem znika spokój i ciężko mi na sercu.

Me myśli kolidują z waszymi,

nie wierzę już w ludzi

i choć mówili mi,

nie bądź naiwna bądź bez uczuć, zimna,

to ja nie umiem żyć bez serca.


Ref.

Przelewam tu swoje myśli, by napisać co czuję,

to mi pomaga, gdy życie wszystko komplikuje,

nie puszczę tego w świat,

póki nie poczuję dreszczy na ciele

i jak tu żyć, gdy wy nie dajecie od siebie nic,

a ja mam wrażenie, że przekazuję zbyt wiele.


Gdzie ten świat zmierza,

bo tyle w was nienawiści,

ja tym żyję… a wy bawcie się w ten szczurzy wyścig?

Zawsze byłam mało wylewna ale wiedz,

że prawdziwym bogactwem człowieka

jest jego wartość wewnętrzna

i w końcu przyjdzie dzień,

gdzie wszystko Ci się zawali

i wyjdziesz na ulicę,

a życie będzie toczyć się dalej.

Czy biedny jesteś czy bogaty,

los to fałszywa suka

i w każdej chwili może Cię zabić.

Nie obchodzą mnie wasze patologiczne teksty,

wielcy znawcy rapu,

każdy z nich myśli że jest lepszy,

nic nie robicie ze swoim życiem,

nie macie za grosz inteligencji.

Ja egzystuje i pozwalam żyć innym

i wy żyjcie w zgodzie z Bogiem i bądźcie silni.


Ref.

Przelewam tu swoje myśli, by napisać co czuję

to mi pomaga, gdy życie wszystko komplikuje,

nie puszczę tego w świat,

póki nie poczuję dreszczy na ciele

i jak tu żyć, gdy wy nie dajecie od siebie nic,

a ja mam wrażenie, że przekazuję zbyt wiele.

Pozwól

Zawsze byłam trudnym dzieckiem,

nie podobnym do nikogo,

ciągle walczącym z emocjami, samą sobą.

Myślami cały czas jestem daleko, przykre dzieciństwo,

wciąż otwarte jest to przeszłości pudełko.

Pisanie przychodzi tak łatwo,

dłoń wyciska mi słowa z serca,

cały czas czuję tą truciznę,

która już dawno wlała się do mego wnętrza,

a linia mego życia po której idę, staję się cieńsza,

lecz nie martw się o mnie,

bo każdy z Nas w końcu odejdzie,

nie martw się, bo na tych bitach i tych słowach

zostawiam swoje popękane serce.

Uzależniona od cierpienia,

wciąż nie mogę wyjść spoza tego bólu cienia

i wiem, że żyję gdy siedzę przy tym po nocach

i mimo że tego nie akceptujecie,

nadal chcę w tym pozostać.


Ref.

Tak jak i Ty patrzę dziś w gwiazdy

i smutek znów przytula się do mnie,

żadnych uczuć nie wyczytasz dziś z mej twarzy,

bo moje szczęście znikło, bezpowrotnie…


To nie miłość na chwilę, lecz na całe życie

i wolę być na dnie z rapem, niż bez niego na szczycie

i nie musisz mnie lubić ani akceptować,

lecz nauczmy się wzajemnie szanować.

Nigdy nie pokocham Cię tak jakbyś tego chciał,

bo ból me serce w większości zjadł.

Nie chcę kochać ani nikogo ranić,

chcę tu być, a resztę w tyle zostawić

i choć dusza gniewem się dławi, a część serca łzawi,

zło i tak nie zdoła mnie zabić,

bo ja żyję, by was tym żywić,

więc pozwól mi oddychać, żyć,

pozwól mi stawiać stopy dalej iść.

Dziś me łzy ciężkie lecą na ziemie niczym kamienie,

bo zdaję sobie sprawę, że ja już się nie zmienię.

Pozostanę taka do końca,

budząc się ze smutkiem o wschodzie słońca.


Ref.

Tak jak i Ty patrzę dziś w gwiazdy

i smutek znów przytula się do mnie,

żadnych uczuć nie wyczytasz dziś z mej twarzy,

bo moje szczęście znikło, bezpowrotnie…

Tonę z bólem

Chowam twarz w dłoniach,

bo Nasza miłość mimo,

że jest taka silna powoli kona

i choć płuca kuje, jakby tysiące igieł,

to gdy byłam z Tobą,

Nasza siła dodawała mi skrzydeł,

lecz strachu we mnie nie zabijesz,

że kiedyś upaść może Nasz świat,

nie zabijesz tego, co tkwi we mnie tyle lat.

Bolesne są wspomnienia,

bo pompują i sztyletują serce równocześnie,

zostanie cierpki smak wódki i nieobecne spojrzenie,

tyle dziwnych i sprzecznych emocji jest dziś we mnie.

Wolę upadać sama,

by nikogo nie było przy mnie,

idę przez ból, choć ogień parzy mi stopy.

Cicha i spokojna jak morze po burzy,

serce upodabnia się do skały,

myślałam, że rany dadzą mi normalnie oddychać,

a ja wdycham powietrze i czuję, że nadal cierpię.


Ref.

Czasem płynę tam gdzie chcę,

potem tonę z bólem,

samotnością w sobie dławię się,

utonę nim dopłynę na sam brzeg,

gdy zobaczysz w mych oczach mgłę,

na sam koniec pozwól tylko

usłyszeć Twój śmiech, on koi mnie…


Gdy przychodzi zły dzień i depresyjne myśli,

tak blisko jest mój koniec,

a ja siadam, by swą duszę oczyścić,

z sama sobą prowadzę wyścig

i biegnę ile tchu w sobie mam,

a Ty otul mnie, oddal od strachu, ukołysz do snu,

uchroń od kolejnego umysłowego ataku,

bym nie czuła żalu,

bo chyba minął już mój czas,

by być bliżej siebie, bliżej was

a jeśli ogień już zgasł

i nie ma miejsca dla mnie tu,

nadziei świateł blask nie zaświeci już,

popłynę w głąb rzeki, tlen stanie się cięższy,

bo me życie ratują tylko te wersy.


Ref.

Czasem płynę tam gdzie chcę,

potem tonę z bólem,

samotnością w sobie dławię się,

utonę nim dopłynę na sam brzeg,

gdy zobaczysz w mych oczach mgłę,

na sam koniec pozwól tylko

usłyszeć Twój śmiech, on koi mnie…

Zagubiona w szczęściu

Przez krótką chwilę miałam szczęście w dłoni,

lecz tak szybko uciekło i znów dążę do paranoi…

To nadal boli jak przeszłość wraca

i idę szukając całe życie światła w tej zgubnej ciemności

i wiem, że do końca swych dni

będę tym człowiekiem, który błądzi

i podąża ku samotności.

Chcę bezpowrotnie uciec od bólu

i już do niego nie wrócić,

miłość me serce przeplata,

lecz nigdy nie zwycięży mych uczuć.

Kasa? To nie ma znaczenia,

daj mi zdrowie, a życie w sekundę się zmienia.

Pustka w sercu i duszy potrafi zabić

i tym zakłamanym powietrzem me serce się dławi,

odnaleźć po tej stronie życia się nie potrafi,

a Ty sięgasz po wódkę i znów czujesz,

że musisz się napić.

Idziesz w coś bez przekonania,

odnajdź tą właściwą drogę i choć mijają lata,

ja tu będę i swym głosem Ci pomogę.


Tak błędne koło się toczy, prowadząc na dno

i choć zdarzy się coś pozytywnego,

znów upadasz ciałem na to szkło,

co wypala duszę,

powoli niespokojnie patrzę i się duszę.

Oddycham głęboko

i znów ugaszam pragnienie tą zatrutą wodą.

Pomóż mi,

bezwładne ciało, mózg nie słyszy, nic nie rozumie,

lepiej mu tak funkcjonować,

nigdy nie potrafił przed bólem się schować.

Ponownie upadam,

nic się nie liczy, duszy zagłada…

A Ty wołasz mnie do siebie,

a ja czuję, że odchodzisz ode mnie,

a może to ja od Ciebie?

Chcę Cię przy sobie już na zawsze mieć,

cofam myśli wstecz, lecz czuję, że tracę Cię..

Rozdrate krzykiem serce

Tak długo szukałam w swym życiu sensu,

że znalazłam tylko bezsens,

bo jest w życiu taki rodzaj smutku,

którego nie można wyrazić łzami,

nie przybiera on żadnego kształtu

i osiada ciasno na dnie serca,

jak śnieg podczas chłodnej nocy.

Wewnętrznie krwawię, mam kolce w duszy,

rzeka mego płaczu unosi łódź mego życia.

Jestem enigmatyczna, mój rozum zawsze wysoko mierzy

i wydaje się, że wszystko można przeżyć,

ale na zawsze pozostaną blizny w człowieku.

Często rozmyślam nad sama sobą

i to, że jestem tu niewielu cieszy,

ale ja żyję dla tej pasji

i poświęcam dla niej wszystko

i może nic nie dostanę w zamian,

bo przez swą pasję często bywam sama.

Nie wiesz jak to jest tak naprawdę tym oddychać,

czuć to przez skórę i dlatego z tego nie zrezygnuję,

nawet jak będziecie mi mówić, że mam zdychać.


Ref.

Ucisz rozdarte krzykiem serce,

topie swój smutek w kałuży wody,

to nie pomaga,

bo cały czas napotykam przeszkody.

Coraz mniej mam w sobie krwi,

widzę obraz zamglony,

źrenice straciły już dawno swe kolory.


Negatywne mam myśli, nienawidzę chciwości

i często widzę wasze smutne oczy,

zazwyczaj słyszę kłamstwa

i do samych siebie przez to jest pogarda

i mimo że zaprzeczamy, mamy wiele twarzy.

Nie jesteśmy podli od dziecka,

stajemy się tacy, gdy doświadczamy bólu,

gdy poznajemy życie i złych ludzi,

jeśli jesteś za dobry to wiesz mi,

że w pewnym momencie się obudzisz.

W tunelu światła nie widzisz,

a całe życie żyjesz nadzieją, że go zobaczysz,

by ujrzeć sens życia i szczęście,

lecz tu Ci nie pomogę,

bo to tak jakby nieszczęśliwy człowiek

wskazywał Ci drogę.

Nigdy nie wstydź się swych łez,

bo każdy ma chwilę słabości,

jeśli płaczesz to masz coś z ludzkiej wrażliwości.

Zalany łzami widzisz cztery ściany wokół,

a ja nie wskażę Ci ścieżki wyjścia,

nie znam jeszcze tajemnicy udanego życia…


Ref.

Ucisz rozdarte krzykiem serce,

topie swój smutek w kałuży wody,

to nie pomaga,

bo cały czas napotykam przeszkody.

Coraz mniej mam w sobie krwi,

widzę obraz zamglony,

źrenice straciły już dawno swe kolory.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 20.48
drukowana A5
za 56.52
drukowana A5
Kolorowa
za 76.19