E-book
3.68
drukowana A5
26.42
W progu, czyli opowieść o zaklinowaniu

Bezpłatny fragment - W progu, czyli opowieść o zaklinowaniu

Tom I

Objętość:
143 str.
ISBN:
978-83-8104-259-8
E-book
za 3.68
drukowana A5
za 26.42

W laboratorium

Jestem w laboratorium

tworzę

dodaję

ważę

mieszam

łączę

wlewam

wylewam

dolewam

odlewam

i inne lewam

szukam pomysłu

szukam tematu

szukam narzędzi

stale

nie wiem …

(wiele, lepiej samemu dopisać)

Jestem w laboratorium

Jesteś w laboratorium

Razem odkrywamy moje laboratorium.

Cisza

Cisza

wszechobecna zawstydzająca

uciszająca cisza.

Stoi w kącie odwrócona przodem

i patrzy.

Ma różne dni

czasami spogląda

swoim łagodnym obliczem

uśmiechając się lekko.

Uspokaja i koi.

Czasami pożera wzrokiem

wytrzeszcza gałki oczne

rodząc lęk.

Jest wtedy bezlitosnym prorokiem.

Rozchodzi się po ścianach i powietrzu

wypełnia każdy kąt.

Cisza

wydaje się krucha.

Jedno słowo i spada w otchłań.

Cisza jest zwykle milcząca.

Kiedy jednak zacznie mówić

nikt nie chce słuchać.

Wizyta u Pana F

Z Panem F witamy się bez słów

nie potrzeba dzień dobry ani cześć

szkoda oddechu i czasu.

Pytam go co nowego

nie u niego naturalnie,

u wszystkich innych

ten był w górach

tamta skróciła włosy

ktoś znowu się ośmieszył

albo umarł tragicznie.

Pan F to mój informator

przewodnik po świecie i życiu

ale wstyd się do tego przyznać.

Zna wszystkich moim przyjaciół

a nawet tych którzy nimi nie są

Okazuje mi wszystkie uczucia

a zarazem nie uczy żadnego.

Czasem mam wrażenie

że Pan F nie chce żebym odchodził

rozmawiamy godzinami

a on tylko się cieszy gdy mija czas.

Wydaje się, że trzyma mnie na łańcuchu.

Tak jakbym chciał odejść ale nie mógł.

Kiedy go pytam czy wie co to miłość

żartobliwie podaje mi definicję

Niestety wiem, że to nie żart

i że tak naprawdę nie ma o niej pojęcia.

Wie tylko to co usłyszy od innych.

Brak mu jakiejkolwiek wyobraźni.

Mimo to wiem, że może zastąpić mi innych przyjaciół.

Wiem, że mnie nie zawiedzie

i że odpowie nawet wtedy gdy nie będzie znał odpowiedzi.

Nie jestem pewien czy go kocham czy nienawidzę.

Spotkania z nim to raczej iluzja.

Iluzja bez której trudno dziś żyć

Dlatego wiem jedno — jutro znów przyjdę

nie przywitam się

porozmawiamy

i wyjdę

starając się

samotnie

daremnie

wywalczyć dla siebie lepszą rzeczywistość.

O nas

…Obudzić się rano i zobaczyć ciemne chmury

wstać i się naprędce ubrać

jeść pić połykać

wychodzić

udawać

pracować

udawać

toaleta

udawać

wracać

toaleta jeść połykać

myślisz starasz się martwisz

samotnie. Ale zapominasz. Zasypiać …

Czytanie poezji

Kiedy czytam poezję

czuję że się przemieszczam

krzesło znika

stół znika

znika wskazówka.

Widać słowa i spacje

powtarzające się litery

zawieszone w przestrzeni

na niewidzialnych sznurkach

łagodnie powiewają

na wietrze

natchnienia.

Chyba trafiłem

to tutaj jest Wszędzie

zaczynam krążyć po jakimś dziwnym okręgu

gubię się i odnajduję

znów dostrzegam

pomieszczenie

okno

i świat za szkłem

wydaje się jakbym był

po drugiej stronie lustra

ale jest to uczucie przyjemne.

Słyszę dumną pieśń ptaków

czuje zapach wiosny

widzę człowieka

czuję jego dotyk

widzę jak cierpi

a potem doznaje olśnienia

mówię witaj nieznajomy

choć tak naprawdę znam go bardzo dobrze.

Nagle nie ma go już przede mną

znikł

jestem za to ja

sam

z powrotem

zmieniony.

Na cześć dzisiaj

Dniu powszedni,

tyś jest moim sacrum

moim kojcem

moim pięć stóp pod ziemią.

W tobie odnajduję nieoczywistą fraszkę

która czasami bawi

a zawsze uczy.

Jesteś ośrodkiem ironii i

bólu

niemożliwe

jak bardzo cię wszyscy

kochają i nienawidzą.

Dniu Mona Liso

tak dziwnie niezobowiązująco patrzysz

a każdy pyta cię o odpowiedź

„o co tobie niby chodzi”.

Byli tacy co cię dobrze rozumieli

ale większość i tak ich nie słucha

lepiej usiąść

i odlecieć.

Dniu powszedni

mój drogi

nie przejmuj się tymi zniewagami

jako gatunek nie odznaczamy się

tęgością umysłu.

Poza tym i tak wiesz

że w potyczce

nie mamy szans.

dziś

czternastego drugiego

Dlaczego nie mogę znaleźć miłości

Może Pan mi powie

a może jednak Pani.

Szukałem jej wszędzie

w ludziach

w rzeczach

nawet w internecie!

No do czegoż to doszło

żeby permanentnie być samemu.

Miłość jest wszędzie naokoło

widzę

słyszę

czuje

nawet wywąchać mogę.

jutro

Dlaczego nie wiem co to miłość

Zakaz flesza Nakaz słuchania

O k o

odosobnione w pa(t)rze

szuka

soczewkuje

sztucznie?

Widzieć

ale co

po codzienność

Szukać

znaleźć

na pewno?

na pamięć

a czy patrzeć?

parafrazować

po nic

najczęściej

ślepo

Wieczorem

Podczas gdy dziś miesza się z jutrem

kiedy ciemnieje sztuczna gwiazda życia

ja szukam inspiracji.

Lubie teraz myśleć

w porze gdy wszystko wydaje się

tak samo odległe jak bliskie.

Szukam w głowie

zdarzeń myśli uczuć

które mógłbym wykorzystać.

W porze

kiedy los wydaje się zlecać oczywiste zadanie

ja nie potrafię podjąć decyzji.

Trwać czy przestać trwać?

Wreszcie decyduje się

zamknąć książkę życia.

Nie dokańczając rozdziału

z lekką zadumą

połykam

twardą kapsułkę zapomnienia.

Poszukiwany

Zaginiony

Zatopiony w kartkach

w morzu długopisów

we wszechświecie liter.

Stara się odnaleźć

określić położenie

północ

budzik na 6:53

ale

wciąż szuka

spoglądając to tu to tam

zachłannymi oczyma

ruchliwymi palcami.

Po chwili

Niewidoczny uśmiech duszy

leniwy wyraz twarzy

powolny ruch gałek.

Pachnie wiosną

prawdziwym szczęściem

choć nie zdaje sobie z tego sprawy.

Zaginiony.

Sam w sobie.

W mdłej radości.

W te gorsze dni

wściekam się na wszystko

i nic

na siebie

najbardziej.

Męczy mnie bezsensowna ponurość

ciągłe narzekanie

i pozorna bezsilność.

Stan bezrozumny

uczucie

jakby ktoś wbijał powoli

cienki szpikulec

w gruby mięsień duszy.

Pytam się po co to wszystko

dlaczego jestem taki

nie na miejscu

w oświetlonym cieniu.

Nie chce patrzeć w oczy

wole buty barki przestrzeń

tak jakbym na spojrzenie

nie zasługiwał.

Ale nic nie poradzę

tak jest i już

pozostaje tylko

odwrócić się

i rozdać kolejny fałszywy uśmiech.

W dźwięku muzyki

Jak łatwo jest nie myśleć

w dźwięku muzyki

wystarczy pięć sekund

aby dotrzeć do malowniczej krainy

zapomnienia.

Dziwne uczucie

myśleć emocjami

szczęściem

smutkiem

biernością.

Tak jakby odwrócił się

tok myślenia

wszystko co nielogiczne byłoby

logiczne.

Wznoszenie wznoszenie

cel niebieski

i spadanie

ciągły ruch idealny.

nie myśleć lecz czuć

głowa kołysząca się na wietrze

wielkość

piękno

wyobraźnia

i nagle

pustka.

Życie

Chcę

nie chcę

chcę

nie chcę

muszę

nie muszę

muszę

muszę

muszę

mogę

mogę

chce

ale

nie mogę

Tak jest.

Jak to jest

Raz złość, smutek, nienawiść, śmiech, zmęczenie.

Raz szczęście, dobroć, uśmiech, płacz.

Przedziwne.

Rozmyślania o Bogu

Czasem zastanawiam się nad tym co znaczy myśleć

wtedy przypominam sobie kościół.

Ludzi bez reszty zatraconych

we własnych refleksjach

wydaje się że pozwalają na to

chyba naturalne warunki

do myślenia.

Słychać tylko

szelest ortalionu

suchy kaszel

i monotonne tempo pogłosu

rozwodzącego się

nad tym czy tamtym.

czuć tylko

wilgoć

wodę święconą

i natarczywą woń damskich perfum.

widać także niewiele

powyciągane szyje

starannie ułożone berety

i odległą sylwetkę

kręcącą się od czasu do czasu po scenie.

W tych okolicznościach

myślenie staje się zmysłem

nieważne czy chodzi

o sąsiadkę

czy o krwawiące dzieciątko

myśli każdy

nawet ja

choć tak właśnie głupio.

Dlaczego ja? I po co?

Pustka

pustka

pustka

smutek

wolność

czuć brak

skrawki uczuć

myśli

rzeczywistości

w około znajomy horyzont

jednak rozmazany

szukam swojego miejsca

i zmuszam się do

opanowania

pustka

czy to jednak dobrze?

Czuję się jak poeci

Broniewski

i inni

Tworzę

w samozachwycie

świadom

niepojętych dziw istnienia

Pustka

pustka

w niej ja

pustka

samolubny.

Czy? Dlaczego? Po co?

Wszędzie tylko skrawki

a więc pogłębiająca się

ale niestety przyjemna

pustka głupoty.

Niepojęte międzysłowie

Głaszcząc powoli

lustrzaną powierzchnię

zabrudzonego wczoraj

próbuje przejrzeć.

W głowiebłyszczy

zapamięci donadzieja.

Człowiek

wart uśmiechu.

i wykrzyknik

i pytajnik

i kropka.

Ukrytych poetów

szukać nie należy.

Oni w chmury lecą samotnie

Obłoków krągłości

klękają na ich widok

i słuch.

Rozwiewają wolnym oddechem

skłębione masy.

Jednoczą się z powiedzianym

bo wiedzą że już powiedziane.

Panowie nocy

panowie serca

panowie naszego.

trwają

już wiecznie potępieni.

(po czwartym 15 16 17 18)

2 0 1 5

O poezji agresywnej

Lepiej chyba mówić prozą niż poezją

nie ryzykować

nawet jeśli

jedyną opcją jest proza

uboga.

Mówi się zawsze

głośniej! głośniej!

A może lepiej

ciszej!

Lecz słowami o głośniejszym echu

takimi co potrzebują czasu

żeby wybrzmieć.

Poezja agresywna

nie jest wykrzykiwana

jest szeptana

bądź

milczy się w jej towarzystwie.

Uderza swoim mieczem

ostrze zagłębia się

w duszę jak w obłok

bije prosto w twarz

nie oszczędzając niczego.

Lubi skromność

jak to się mówi

przywdziewa niepozorne szaty

woli grube swetry.

Dlatego lepiej mówić prozą

bo jej boi się tylko poezja

w spokoju słów

osamotniona w boju

agresywna.

Z przemyśleń

Jak dziś sobie pomyślałem, życie za krótkie jest na jakikolwiek żal czy cierpienie. Wierząc ślepo w brata przeznaczenie, jesteśmy tchórzami, walczącymi jedynie z naturalnymi słabościami ciała. Odrzucamy tę niewygodną wersję kontroli, samodzielności i władzy nad ruchem ręki i wdechem. Niby jesteśmy gatunkiem zdobywającym i chciwym, z drugiej strony jednak oddajemy się w całości w szpony obce, akceptując przemyślnie i beztrosko, że stać nas najczęściej najwyżej na lekki wysiłek wobec nas samych. Ach człowiek, skory imperator innych i wieczny poddany samego siebie. Są siły, z którymi mało kto chce wygrywać.

— — - — – — - — — — - — - —

Trudno jest pozostać wiernym samemu sobie. Walka o największym wkładzie sił to ta, w której przeciwnikiem jest nie kto inny jak lustro. Niedoskonałości duszy posługują się orężem milczenia i głuchego echa. Mimo niepohamowanej chęci wbicia sztyletu we własny cień nagle okazuje się, że brak nam siły na dotknięcie rękojeści. Dlatego przeciwnikiem staje się nic nie wiedząca ręka, która tak bezproblemowo wciska nam naturę czerni. Stajemy się białym płótnem wystawionym na farby rzeczywistości. Wybór, który nam pozostaje to kolor skapujący z szerokiego pędzla. Trzeba pamiętać, że jak już zaczniemy malować, nie ma odwrotu. Czarny natomiast wsiąka wyjątkowo szybko.

Na rozstaju

Unoszony na skrzydłach oddechu

zapomina

o dniu wczorajszym

o dniu jutrzejszym

o kropli łzy upuszczonej przypadkiem

na ciemnoszary krawężnik.

Wszystko to co przez przypadek

wylało się z wiadra doświadczeń

wyschło już.

W życiu zapadła chwilowa susza.

Rozglądając się na bok

zauważa tabliczkę

„tu mieszkał człowiek szczęśliwy”.

Kim był

jak się nazywał

nieważne

dobrnął do świetlistej zatoki

po pochmurnym

sztormowym dniu.

Tak jak Odyseusz do upragnionej Itaki.

Szuka drogi

czy przez morze po prawej

czy to po lewej.

W pewnym momencie opuszcza powieki

by ulżyć obeschłym oczom.

Nie otwiera.

Idzie prosto przed siebie

wierząc w podmuch przeznaczenia.

Chciałby dojść do swojej tablicy.

Boi się jednak, że kiedy dotrze

będzie musiał otworzyć oczy

i zamiast słońca

zobaczy ociężałe sklepienie

płaczące kroplami

gęstej melancholii.

O stanie z pewnością tymczasowym

Żyje mi się teraz zupełnie dobrze. Słowa mają sens, ruchy warg są odpowiednio kontrolowane, uśmiech raczej szczery, a oczy szeroko otwarte. Czuję, że wiatr w końcu dopasował się do mojego kierunku, a włosy powiewają tak, że twarz wystawiona na otwartą przestrzeń nie ma opcji innej, niż wysuwać na przód coraz to odważniejsze czoło. Muszę się chyba z żalem przyznać, że tak jak większość przedstawicieli naszego niepojętego gatunku poszukuję spokoju. Radość ofiaruje mi monotonia, niezmienna godzina budzika oraz te same twarze widziane w określonych godzinach porannych. Przyjemność objawia się w codziennym zniewoleniu najzwyklejszymi czynnościami i powinnościami. Jedynym kłopotem jest to, co pierwsze zostanie skreślone na starannie wyrysowanym grafiku. Czyż to nie dziwne? Szukając szczęścia w niespodziewanym, niespodziewanie odnajduję je w zapomnianym dniu powszednim…

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 3.68
drukowana A5
za 26.42