E-book
22.05
drukowana A5
35.12
Spryciarz emigracji

Bezpłatny fragment - Spryciarz emigracji

Jak uniknąć katastrofy i osiągnąć sukces w pracy za granicą


Objętość:
141 str.
ISBN:
978-83-8104-507-0
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 35.12

Książkę tę dedykuję moim rodzicom — Wioli i Jarkowi — oraz moim siostrom, Martynie i Marcie, za czas mojej nieobecności. Dziękuję za to, że zawsze mogę na Was liczyć!


…Majce, kobiecie mojego życia, za całe wsparcie, pomoc oraz okazanie ogromnej cierpliwości, kiedy książka pochłaniała mnie w całości. Jesteś nie tylko doskonałą partnerką w życiu prywatnym, ale też niesamowitym towarzyszem w podróży, jaką jest nasza emigracja.


NIEWAŻNE, KIM JESTEŚ I SKĄD WYRUSZASZ…
…WAŻNE, KIM CHCESZ BYĆ I DOKĄD MOŻESZ DOTRZEĆ

Patryk Raźniewski

Wstęp

Spryciarz emigracji to stuprocentowy niezbędnik każdego emigranta. I tu od razu należy być szczerym.

Nie będzie to zwykły podręcznik czy też książka z niesprawdzoną wiedzą. Przekazuję w Twe ręce prawdziwe realia, bez jakiejkolwiek ściemy.

Podzielę się z Tobą doświadczeniem, które zdobywałem i budowałem od lat.

Pokażę Ci, jak wygląda życie poza granicami naszego kraju. Odpowiem na wszystkie Twoje pytania, zanim zdążysz je zadać. Doskonale wiem, czego Ci trzeba!

Pomogę unikać popełniania błędów. Co więcej, od samego początku zajmiesz pozycję prawdziwego spryciarza.

Gotowy stawić czoła emigracji?

W takim razie zaczynamy! Życzę sukcesu bez granic.

Patryk Raźniewski

Wprowadzenie

Nie ukrywam swojej ekscytacji. Niesamowicie się cieszę, że sięgasz po tę książkę. Długo zastanawiałem się nad tym, czy znajdzie się ktoś głodny wiedzy o emigracji. A jednak…

Musi Ci bardzo zależeć na pojęciach, które dotychczas były Ci obce. Doceniam Twoje podejście i wiedz, że wprowadzę Cię w ten świat z wielką przyjemnością. Pragnę, byś i Ty dołączył do grona spryciarzy. „Spryciarz” nie oznacza w tej książce cwaniaka lub przekrętu, jak wiele osób mogłoby sobie pomyśleć. Opisuje osobę zaradną, bystrą, rozważną, umiejącą poradzić sobie w każdej sytuacji. Jeśli spodziewałeś się tu jakichś przekrętów — sorry, lecz nie tędy droga.

Widać w Tobie ostrożność, a decyzje, które zamierzasz podjąć, pilnie analizujesz. To bardzo dobrze o Tobie świadczy. Wiem już, że nie jesteś szaleńcem, który wyjeżdża w nieznane na tzw. „jakoś to będzie” lub „może się uda”.

Jeśli już o tym mowa, to od razu nasuwa mi się taka myśl/spostrzeżenie — „Jak szybko wyjechał, tak szybko wróci!”.

Czuję, że drzemie w Tobie potencjał. Na pewno masz predyspozycje na postać tytułową. Tak trzymaj i nie odpuszczaj.


Być może jesteś już gdzieś w świecie i sięgasz po tę wiedzę, bo zupełnie inaczej miało to wyglądać. Coś poszło nie tak? Wyjazd idzie nie po Twojej myśli? Brak Ci motywacji? Czy może potrzebujesz dawki porządnej inspiracji? A może po prostu ciekawi Cię, jak to widzą inni? Co by to nie było, spokojnie, jakoś temu zaradzimy. Skup się na tym, co chcę Ci przekazać. Czytaj między wierszami, bo tam kryje się wiele podpowiedzi, które z pewnością możesz dobrze wykorzystać.


I tak od razu na wstępie, bez zbędnego biadolenia, przytoczę Ci opowieść jednej znanej mi pary.

Monika z Tomkiem spakowali swoje walizki i tak po prostu, z dnia na dzień, wyjechali z kraju. Nie posiadali żadnego zabezpieczenia w formie jakiejkolwiek oferty pracy. Kierowali się poczuciem chwili, myśleli o poszukiwaniach tam na miejscu. Jedyne na co mogli liczyć, to pomoc koleżanki Natalii, która zaoferowała noclegi w jej prywatnym mieszkaniu. Przez cały tydzień jeździli po agencjach, zakładach małych i dużych, szukając czegokolwiek. Niestety niczego nie znaleźli. Ten wyjazd okazał się dla nich klęską. Stracili pieniądze na przyjazd, tygodniowe życie i busa powrotnego. Całe szczęście, że była tam Natalia, która udzieliła im wsparcia w formie mieszkania, nie narażając ich na jeszcze większe koszty.

Zacząłem od tej pary, by ich przykład stał się przestrogą dla innych. A takich historii jest naprawdę sporo. Ludzie wyjeżdżają bez opamiętania, licząc, że wszystko będzie dobrze. OK, komuś się udaje… Jednak pohamuj się, zanim sam tak zrobisz! Inne państwa to nie Polska. Panują w nich inne zasady, kultura, obyczaje, dlatego zanim coś zrobisz, dobrze się przygotuj. Nie popełniaj błędów innych.

Gotowość do wyjazdu

Nie muszę Cię znać, by wiedzieć, co czujesz. Chodzisz, myślisz, medytujesz. Wystarczyło, że pomysł wyjazdu raz wpadł Ci do głowy i teraz, co jakiś czas, po prostu Cię nawiedza. To jak małe nasionko, które zasiało się przez przypadek. Dojrzewa, by w końcu wykiełkować. Tak samo i Ty nosisz to od dawna. Budujesz w sobie siłę i odwagę. Jednak czy dasz temu szansę?

Rozumiem Cię, bo ja również tak miałem. Wiem dobrze, o co Ci chodzi i jak to wygląda. Każdy z nas przez to przechodził. Tak naprawdę to chcesz tego i nie chcesz. Nie wiesz, co zrobić. Mówisz: „jadę!”, a za chwilę: „zostaję”.

Nie jest tak prosto nagle zmienić coś w życiu. To zrozumiałe. Jeśli jednak nic z tym nie zrobisz, to będzie tak trwać — dzień, tydzień, może miesiąc, rok, a nawet wiele lat. Borykasz się z tym, więc zrób coś dla siebie. Daj krok do przodu!


I nie ma tu miejsca na „ale”. Koniec stękania!


Wszyscy robiliśmy to samo. Czekaliśmy, aż przyjdzie odpowiednia chwila, by wiele spraw ułożyć. Wyczekiwanie, by nadszedł ten idealny moment… I co? I nic! On nie przychodzi. Ogranicza nas wyłącznie strach przed nieznanym. Teraz czekasz i tak naprawdę tracisz swój cenny czas. Stękasz, marudzisz. STOP!

Chcesz wyjechać? Droga wolna… Dosłownie.

Tu nie ma miejsca na narzekanie. Możesz teraz myśleć — co za szalony gość, co to za książka? Pytam raz jeszcze. Chcesz…?

Jeśli odpowiedzi brzmi „NIE”, to zamykaj książkę i widzimy się pewnie, jak stracisz trochę więcej swego bezcennego czasu.

Decyzja podjęta na „TAK”. Od tego momentu koniec marudzenia. Bierz się do roboty i ostro działaj.

Gdzie jest Twoja walizka? No dalej, dalej… Wyciągaj ją. Otrząśnij z kurzu, siadaj na niej i dalej czytaj książkę. Odpowiedz szybko na kolejne pytanie — jak to jest usiąść na swoim całym domu? Ha, ha. Nie żartuję, od dziś walizka staje się Twoim przytulnym kątem. Poklep ja, przywitaj, a teraz przekaż żonie, mężowi, rodzicom, swoim bliskim, że decyzja podjęta. „WYJEŻDŻAM”. Będą mieli naprawdę mało czasu, by oswoić się z Twoją decyzją, ale cóż, lepiej teraz niż później. Pewnie tym razem to Ty w oczach innych będziesz uważany za szaleńca. Nie przejmuj się i rób swoje.

Dobra. Oznajmione to, co leżało Ci tyle czasu na sercu. Teraz czas znaleźć pracę, wyposażyć walizkę, przygotować się, wymienić trochę waluty (o wszystkim przeczytasz dalej). Bądź w gotowości. Bo jutro może już być ten dzień, na który tak długo czekałeś. To nie są żarty. Poważnie! Jeśli ktoś odezwie się do Ciebie, odpowie na Twoją ofertę, wyjazd może być z dnia na dzień. Dlatego znajdź szybko kontakt do przewoźników z Twojego regionu. Później możesz nie mieć na wszystko czasu. Posłuchaj moich porad, wiem, o czym mówię.

W moim przypadku miałem tylko dwa dni, by zapiąć ostatni zamek w swej torbie. Co czułem? Hm… To była chyba euforia połączona z przerażeniem.

Dziś już wiem, że nie ma co się w życiu cackać. Tak robią ludzie, których celem jest sukces i triumfowanie. Świat należy do ludzi odważnych, tak więc zdobywaj to, co na Ciebie czeka.

ŻEBY COŚ MOGŁO SIĘ ZDARZYĆ, TRZEBA SIĘ ODWAŻYĆ

Patryk Raźniewski

Mentoring przed startem

Czy Ty też, tak jak ja, uwielbiasz mieć wszystko dobrze przemyślane? Posiadasz plan A, B, C, a nawet Z?! Ja uważam to za bardzo ważne, a w to wszystko wrzucam swój wielki optymizm. Mogę szczerze powiedzieć, że jestem człowiekiem twardo stąpającym po ziemi. I choć czasem wygląda to trochę pedantycznie, przyznaję, że uwielbiam zgarniać sukcesy. Porażka nie wchodzi w rachubę. Dlaczego o tym piszę? By trochę Cię zainspirować. Obudzić Twój umysł. Podkręcić chęci do podjęcia wyzwania. Wkurzyć, ale również, byś nabrał większej motywacji.

Od tego będzie zależeć Twój dobry, mocny początek. Skup się teraz i pomyśl o startującym promie kosmicznym. To nie żarty, mówię serio. Sprawdź skafander, usiądź i zapnij pasy, za chwilę startujemy… 15, 14, 13… Ostatnia kontrola systemu, sprawdzam łączność — jak mnie słychać? Dziesięć, dziewięć, osiem… W trzech ogromnych silnikach przebiega rozpoczęcie zapłonu. Sześć, pięć… Otwarcie kurtyn wodnych. Trzy, dwa… Prom zaczyna delikatnie odrywać się od ziemi, teraz już nikt nie jest w stanie go powstrzymać. Tysiące ton unosi się właśnie w powietrze. Potężne kłęby pary wodnej, ogień o przerażającej temperaturze, wręcz topiący dno wyrzutni. Olbrzymia fala akustyczna powodująca kilkukilometrowe drżenie ziemi. JEDEN… Ognisty pocisk pełną mocą ruszył w przestworza, pozostawiając po sobie gigantyczny biały welon. Adrenalina, podniecenie, wspaniałe widowisko, dreszczyk, emocje, strach, marzenia… Czujesz to? Tak! Tak ma właśnie wyglądać Twój start. Tu wszystko zależy od Ciebie.

Ja wyobrażam sobie tysiące, a może miliony mocnych debiutów. Tę potężną motywację, wyznaczone cele. Silnych ludzi, którzy tworzą ogromną armię gotową zdobywać szczyty. Szczyty sukcesu. Wyciskając wszystko, do ostatniej kropli. Zdobywając to, po co przyszli. Zmieniając całe swoje życie w coś, o czym marzą. Wspaniałe, prawda?

A przecież mówię tu o Tobie. O ludziach, których spotkasz na swojej nowej drodze.

Zasmucę Cię. To nie do końca tak wygląda, a szkoda…

Przyjeżdżacie, jesteście nakręceni chwilą, a co dzieje się potem? Stajecie w drzwiach zakładów, jakby z Was wyssano energię. Brak mocy, motywacji. Wielkie oczy i przerażenie, zaciśnięte ze strachu pośladki, bolący brzuch, a może coś więcej… Zamiast wejść w dobrym stylu, twardo i konkretnie. Liczy się pierwsze dobre wrażenie, a nie dwie lewe, trzęsące się ręce.

Myślę, że powinno Ci zależeć, by stać się KIMŚ. Osiągnąć jak najwięcej. Pokazać się z jak najlepszej strony. Piąć się do góry, by zwyciężyć. Jesteś moim rodakiem i nie chcę, by się z Ciebie śmiali. Pomyśl o tym i daj z siebie wszystko, pokaż, że POLAK POTRAFI!

Jeśli Ty również tak myślisz i masz to wszystko w sobie, to PIĄTKA. Super jest spotykać takich ludzi.

Gdy jednak brak Ci takich koncepcji i ambicji, musisz to szybko zmienić. Chyba nie chcesz stać na samym końcu i patrzeć, jak zdobywają to inni.

Dziś się podśmiewasz, mrucząc pod nosem: „Co ten gość pierdzieli?” Spoko, w porządku, ja nie zbawię świata. Lecz bezcenna będzie Twa mina, gdy ktoś skubnie Twój kontrakt. Pracę, która mogła być Twoja — a Ty? Ty, przegrany, wracasz do domu.

Być może ktoś nagadał Ci głupot, jak na emigracji jest lekko, że nie trzeba pracować. Jedziesz, bo w Polsce Ci się nie chce. Od razu to powiem — BARDZO SIĘ ZDZIWISZ!

Z takim nastawieniem daleko nie dojdziesz. A książka, którą czytasz, nic Tobie nie da. Lepiej ją odłóż. Może podaruj ją osobie, która naprawdę jej potrzebuje i z przyjemnością wykorzysta.

Przekazuję Ci pewnego rodzaju wiedzę, mój punkt widzenia. Oczywiście jestem tego świadomy, że wiele osób się podda, zanim czegokolwiek spróbuje. Nie przeczyta nawet tego do końca. Tacy już jesteśmy i nikt tego nie zmieni. Jeśli my sami nie będziemy chcieli, to nikt za nas tego nie zrobi.

Ja jednak wierzę w Ciebie i Ty też musisz to zrobić. To naprawdę niezbędne. Słuchaj, mi się udało. To dlaczego Tobie ma nie wyjść? Nieważne, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. Jestem takim samym człowiekiem jak Ty. Głowa do góry, bo spokojnie dasz sobie radę.

Wiem, że brzmi to wszystko tak prosto, jak pstryknięcie palcem. Kiedy jednak czegoś bardzo chcesz –ZRÓB TO!

Tak, to właśnie ten moment. Wykrzycz to z siebie, mocno i zdecydowanie: ZROBIĘ TO! Potrzebujesz wyrzucić to z siebie. Poczuj tę pozytywną energię! Wstydzisz się?! Oj dobra, to chociaż powiedz to wewnątrz siebie. Ja nie daję za wygraną, lecz rozumiem, że wokół mogą być obcy ludzie i nie zostanie to odebrane najlepiej. Choć… Pewnie mogłoby to ich zainspirować. Bo przecież każdy z nas ma jakieś plany i myśli, których nie jest pewien.

CZASEM WYSTARCZY SPRÓBOWAĆ,

BY STAĆ SIĘ KIMŚ

Patryk Raźniewski

Dla kogo emigracja?

No właśnie… Czy każdy może jednak tak po prostu spakować bagaż i z dnia na dzień wyjechać? Pewnie i tak. Ale gdy rozwiniemy temat troszkę bardziej, okaże się, że nie każdy jest na to gotów. Przynajmniej tak z dnia na dzień.

Dużo łatwiej wyjechać tym, którzy nie maja żadnych zobowiązań, np. kredytów, rodziny, dzieci. Wyjeżdżając, czują się swobodniej. A co jeśli wyjazd rozdziela żonę, męża, dzieci? To nie jest takie proste. Trzeba ten temat dobrze omówić. Bywa, że wyjeżdża jeden członek rodziny, organizuje się tam na miejscu, zdobywa stałą pracę i ściąga do siebie swoich bliskich, by zacząć wszystko od początku. Znam takie historie i wiem, ile to wszystko kosztuje wysiłku.

Emigracja jest dla odważnych. Dla osób, które lubią czuć dreszczyk emocji. Jeśli lubisz odkrywać świat, nie boisz się nowych wyzwań, to naprawdę się pakuj i próbuj swoich sił.

Gdy bardziej się nad tym zastanowię, zauważam, że trzeba być jednak człowiekiem szalonym i o mocnych nerwach. Nie każdy potrafi jechać gdzieś w nieznane, zmagać się z obcym językiem, odkrywać życie na nowo. Nie każdy również umie odnaleźć się w samotności. Trzeba okazać wytrwałość, którą nie wszyscy mają. Wszyscy posiadamy jakieś słabości, swoje własne ograniczenia. Trzeba być człowiekiem zaradnym, potrafiącym odnaleźć się w różnych sytuacjach, ponieważ jedyne wsparcie, jakie niekiedy mamy, jest wyłącznie w nas samych.

By to wszystko doskonale zrozumieć, trzeba stawić czoła wyzwaniu, jakim jest emigracja. Dowiesz się, jak Ty i Twoje ciało będzie reagować, znosić tę całą podróż. Przekonasz się również, jak poradzi sobie z tą przygodą Twoja psychika, dostrzeżesz w sobie rzeczy, jakich nigdy wcześniej nie zauważałeś.

Porównałem kiedyś emigrację do dawnej służby wojskowej. My, młodzi ludzie, już tego nie znamy. Słyszymy tylko z różnych opowieści. Ale myślę, że tak to właśnie wygląda. Kiedy opuszczamy dom, rodzinę i przychodzi nam uczyć się życia samemu, dopiero wtedy zaczynamy szanować to, czego wcześniej nie docenialiśmy. Człowiek szybko dojrzewa, staje się samodzielny, przeżywa prawdziwą lekcję życia. To jest dobre i myślę, że każdy powinien to przeżyć. Czasem coś musi troszkę potrząsnąć, by trafić na tę właściwą życiową drogę.

Do wszystkiego jesteśmy w stanie się przyzwyczaić — do nowego miejsca jak i ciężkiej pracy. Musisz mieć cel, który pozwoli zacisnąć zęby, kiedy będzie trzeba, i pozwoli robić swoje.

Takim celem może być poprawa naszego życia. Wzbogacenie nas, zmiana czegoś, co dotychczas nas męczyło. Polepszenie naszych warunków, zrealizowanie naszych marzeń. Jeśli mamy taką motywację i myślimy tym torem, to spokojnie poradzimy sobie ze wszystkim. Najgorzej jest, gdy ktoś nie wie, po co naprawdę wyjeżdża. Łatwo się wtedy można pogubić.

Sprawa jest prosta, gdy wyjeżdżasz na kilka tygodni, na wakacje. Wiesz, że zaraz wracasz. Wtedy bym się zbytnio nie martwił. Masz w sobie mnóstwo energii, mniej zmartwień. Jedziesz, robisz to, co do Ciebie należy. Kończysz pracę, dostajesz swoje wynagrodzenie i zapominasz o temacie. Następnym razem możesz udać się gdzie indziej, jeśli coś Ci nie pasowało. Masz wtedy o wiele więcej możliwości i tak naprawdę niewiele ryzykujesz.

Na co się przygotować?

Gdy zostaję zapytany, na co się przygotować, zawsze odpowiadam to samo. A mianowicie: na ciężką pracę. Każdy pyta: „Ale jak?” Normalnie. Takie nastawienie zawsze przynosi pozytywne korzyści. Za granicą wcale nie jest łatwo. Pracuje się tu szybciej niż w Polsce. Cały czas pod presją. Bywa, że naprawdę jest ciężko! Jesteśmy tanią siłą roboczą, którą każdy chce wykorzystać do maksimum. Pewnie niektórych to zdziwi, ale tak tu jest. Chcesz znać prawdę, czy być oszukiwanym?! Czytasz niepewne forum czy książkę, która ma Ci pomóc?! Poznaj prawdę! Tu przyjeżdżają ludzie, którzy nie wiedzą, co się dzieje. Przez tydzień są w szoku, bo trzeba zapieprzać. Ktoś Cię pogania, a Ty się ślimaczysz i zwalniasz produkcję. Tempo, tempo… Tak jest. Witaj za granicą! To mój punkt widzenia, a Ty możesz mi w to nie wierzyć. Też musiałem sam wiele zobaczyć, wszystkiego się nauczyć, tylko różnica była taka, że nikt mi niczego nie powiedział. Czytałem, tak jak Ty, informacje na stronach, na których ważniejsze było dla ludzi kłócić się, że jakieś biuro jest do kitu, ponieważ jeden pracownik miał za coś źle zapłacone. Nieważne, że 500 innych osób dostało wypłaty tak jak należy. Nie zdziwiłbym się, gdyby ten osobnik nie zgłosił szefowi końca swojej pracy w danym dniu, a później powstał z tego ten oto problem. Ludzie są dziwni. A Ty musisz nauczyć się dystansu do tego, co czytasz i słyszysz.

Zanim coś osiągniesz za granicą, musisz naprawdę mocno się wykazać. Daj z siebie wszystko. Jeśli czujesz, że warto, zapracuj na swój sukces. Nie sugeruj się kimś, bo ta osoba może chcieć tego samego co Ty, ale Tobie doradzi, byś się poddał.

Kiedy wypracujesz sobie dobrą opinię, to ktoś Cię zauważy, doceni. Twoja praca się zmieni. Staniesz się bardziej szanowany. Ludzie staną się milsi, a Ty poczujesz ten najmocniejszy wiatr w żaglach.

Na początek nastaw się, że czeka Cię ciężkie zadanie. Lepiej być miło zaskoczonym lekką pracą niż nastawić się na sielankę, rozczarować się i tego nie unieść.

NIGDY SIĘ NIE DOWIESZ, CO JEST PO DRUGIEJ STRONIE GÓRY…
…DOPÓKI SAM JEJ NIE ZDOBĘDZIESZ!

Patryk Raźniewski

Najprostszy wyjazd

Najlepszą i najszybszą szansą na wyjazd są agencje pośrednictwa pracy. Tę opcję polecam osobom, które jadą po raz pierwszy.

Zapewne znasz już same straszne opowieści o biurach pracy. Zaczynając od tego, że panuje wielki wyzysk i nie da się zarobić. Hm… Coś w tym jest! Choć nie do końca tak to wygląda. Wyjechałem przez taka agencję. Moi znajomi powyjeżdżali. I co? Radzimy sobie! Co więcej, mamy się bardzo dobrze. By wybić Ci z głowy, to co usłyszałeś i naczytałeś się na forach w sieci, powiem Tobie tak: złamałem wszystkie możliwe reguły, jakie miały się wiązać z agencją. Miało nie być pracy — mam pracę. Podobno nie da się przez nią zarobić — zarabiałem tyle, ile chciałem. Wypłaty i wszystkie należności miały nie wpływać w terminie — wpływały. Miałem być niezadowolony — chwalę sobie jak mogę. Dzięki agencji dostałem stały kontrakt w firmie, w której teraz pracuję. Co Ty na to? By bardziej Ci to udowodnić, podpowiem, że moi znajomi twierdzą tak samo. Więc co jest nie tak? Jesteśmy robotami? Jacyś inni? NIE! Jesteśmy tacy jak Ty. Jesteśmy normalni. Wiemy, czego chcemy, i dążymy do swoich celów. Tu była mowa o mnie i o moich znajomych. Na świecie przez takie agencje pracują tysiące, jak nie miliony osób. Najlepsze jest to, że nikt nas do tego nie zmusza.

Czy to nie jest dziwne, że garstka z tych wszystkich ludzi, którzy tam są i każdego dnia pracują, jest niezadowolona? A może to z nimi jest coś nie tak?!

Są oczywiście agencje, które w jakiś sposób kombinują. To prawda. Na pewno może się to zdarzyć. Jedna będzie lepsza, druga gorsza. Tańsze mieszkania i droższe. Płatne dojazdy do pracy lub darmowe. Pensje większe i mniejsze. Przecież to czyjś biznes. Ktoś chce na czymś zarobić. Załóż agencję i Ty w ten sposób zarabiaj. Jedni się na to godzą, drudzy nie. Ilu ludzi, tyle opinii. Ja będę chwalił, a kumpel, który ze mną pracuje, powie, że jest lipa. Każdemu nie dogodzisz.

Trzeba posiadać trochę szczęścia, to fakt. Od tego też dużo zależy. Uda się lub nie. Ale by się o czymś do końca przekonać, musisz to sprawdzić. Innego wyjścia nie ma. Na koniec dodam, że polskie społeczeństwo uwielbia narzekać. Dosłownie na wszystko. Jesteśmy tego uczeni od lat. Zawsze nam źle. Ciągle nam mało. Mucha przeleciała za głośno — źle. Trzeba wstać do pracy — źle. Ha… By nam się w ogóle jeszcze CHCIAŁO. Od tego może trzeba by zacząć. Stękanie, marudzenie, stękanie…


Jak funkcjonują agencje…


Nie będę podawał nazw agencji. One wszystkie są takie same. Różnią się swoimi wewnętrznymi regulaminami. Mam jednak pewną sugestię. Lepiej znaleźć agencję zagraniczną niż polską. Takie agencje lepiej funkcjonują. Oczywiście to tylko moja wizja. Masz z nią kontakt fizyczny, będąc na miejscu, a nie w kraju, z którego wyjeżdżasz.

Biura ściągają za granicę pracowników tymczasowych po to, by lokować ich w zakładach, z którymi mają kontrakty. Są tylko pośrednikami. Mogą to być zakłady produkujące np. buty, ciastka, mięso, sałatki, ale mogą to być także szklarnie, hotele, czy pola itp.

Praca przez agencję może trwać np. 26, 52, 78 tygodni. Tu nie ma reguły. Jeśli ktoś dobrze pracuje w danym zakładzie i będzie potrzebny, może nawet dwa, trzy lata pracować przez agencję. Jestem tego żywym przykładem. A wszyscy mówili, że się nie da. Pamiętaj: zawsze wierz w siebie!


Na pewno gdzieś rzuciło Ci się w oczy ogłoszenie takiej agencji, proponującej pracę w danej branży. Tu muszę napisać, że nie do końca jest tak, jak piszą.

Przyjmijmy, że dostałeś propozycję pracy i wyjeżdżasz. Jeśli trafiasz na stanowisko Tobie obiecane, to jest to pierwszy powód do radości.

Bywają takie sytuacje, kiedy potwierdzasz ofertę, umawiasz się z biurem i wyjeżdżasz. Na miejscu okazuję się, że do pracy idziesz zupełnie gdzie indziej. Miej to na uwadze. Być może biuro w międzyczasie dostało zapotrzebowanie na ludzi w innej fabryce i tam właśnie zostajesz wysłany. Takich sytuacji jest sporo. Nastaw się, że jesteś człowiekiem wielofunkcyjnym. Jednego dnia będziesz pracował przy produkcji telefonów, a następnego możesz pakować piersi z kurczaka. To jest zabawne i wydaje się nieprawdopodobne. Jest to jednak przykład z życia wzięty.

Tak było w moim przypadku. Wyjechałem z ofertą pracy do mięsa, po czym pracowałem w zupełnie innym miejscu. Robiłem dachy na fabrykach. Co więcej, przez krótki okres pracowałem w kilku zakładach, ale to mnie w pewien sposób denerwowało. Musiałem uczyć się wielu rzeczy naraz. Docelowo skończyłem tam, gdzie miałem się dostać od początku. I tak zostało do dziś. Pamiętam jednak, jak wtedy byłem o to zły. Dziś się z tego cieszę. Mogę dzięki temu powiedzieć Ci coś więcej. Zdobyłem większe doświadczenie, bo byłem w wielu zakładach.

Każdy zakład miał swój urok. Praca była różna. Szybsza, wolniejsza, cięższa, lżejsza. Mnie jednak interesowało, jak długo mogę tam zostać. Wiedziałem, że „na mięsie” mogę pracować nawet półtora roku, a we wcześniejszych firmach tylko sześć miesięcy. I to był właśnie cel do zdobycia. W takich sytuacjach musisz pokazać swoją upartość. Jeśli czegoś chcesz, to walcz o to. Proś o pracę, którą Ci obiecali. No chyba że trafisz tam, gdzie będzie Ci dobrze.


Wynagrodzenia


Wynagrodzenia w biurach pracy są różne, dlatego warto porównać kilka agencji. Wybierasz tę, która jest dla Ciebie najkorzystniejsza.

Stawki, jakie są Ci proponowane, mogą (lecz nie muszą) ulec zmianie. Spotyka się zakłady, które zwiększają stawkę Twoich zarobków po przepracowaniu jakiegoś okresu, np. 26 tygodni.

Słyszałem o biurach, które już na start płacą wyższe wynagrodzenie i jest ono wtedy stałe, przez cały czas trwania takiego kontraktu.

Wyjeżdżając do Holandii, pamiętaj, że w tym kraju obowiązuje stawka wiekowa, od 18 do 23 lat. Przykład: 18-latek zarobi 6,5 euro brutto/h, a np. 21-latek będzie zarabiał 8,25 brutto/h. Obaj wykonują tę samą pracę. To bardzo niesprawiedliwe. Nic jednak nie poradzisz, takie zasady są w tym państwie.

Ważne jest, by zwrócić uwagę, jakie kwoty odciągane będą za mieszkanie. Zazwyczaj podawane są tu stawki dzienne. W większości agencji płaci się przez pięć dni roboczych. Weekendy nie są liczone, nawet gdy pracujesz w sobotę. Na swej drodze spotkałem się również z takimi firmami, gdzie płacisz stałą kwotę za cały tydzień — bez względu na liczbę przepracowanych dni czy godzin.

Od wypłaty odciągana jest również stawka za ubezpieczenie. W każdym kraju może być inaczej, dlatego podaję tu tylko przykładową kwotę, jaką odciągano mi w Holandii. Stawka tygodniowa wynosiła 20 euro. Ubezpieczenie było przymusowe. Bez niego nie mógłbym podjąć pracy.

By troszkę rozjaśnić Ci umysł, przedstawię Ci teraz taki mój schemat, który przekłada się na pieniądze, jakie zarobisz. Liczmy, że miesiąc ma cztery tygodnie. Sprawy mają się dokładnie tak — pierwszy tydzień pracujesz na opłaty, trzy pozostałe tygodnie to już Twoje kieszonkowe. Teraz wszystko zależy od Ciebie, jak będziesz nim gospodarować.

Kiedy będziesz mieć już wybrany kraj, do którego będziesz chciał wyjechać, sprawdź w Internecie, jaka w tym kraju jest najniższa płaca minimalna. Co roku ulega ona zmianie, dlatego nie będę tu podawał przykładów. W prosty sposób znajdziesz te informacje w sieci. Biura nie powinny oferować Ci mniejszej stawki niż narzuca państwo. Jednak nie bierz tego dosłownie, bo stawka nie musi być dokładnie taka. Przeciwnie, może być znacznie wyższa. Wszystko zależy od agencji.


Twoja bankowość


Oczywistym jest to, że gdzieś musisz lokować swoje wynagrodzenie. Dobrym rozwiązaniem jest posiadanie dwóch rachunków bankowych — polskiego, jak i zagranicznego. Muszą mieć opcję przyjmowania obcych walut. Jest to tzw. konto walutowe.

W innym przypadku Twoje pieniądze zostaną przeliczone według kursu bankowego, co raczej nie jest dla Ciebie korzystne.

W Polsce istnieje bardzo dużo ofert z darmowymi kontami tego typu. Polecam dokładnie się im przyjrzeć. Pamiętaj, by pytać o kartę, której będzie można używać poza granicą naszego kraju. To bardzo ważne. Nie wszystkie karty tak działają.

Jeśli zastanawiasz się, jak poradzić sobie z założeniem konta za granicą, poproś o pomoc swoje biuro. Koordynatorzy umówią Cię na wizytę w banku i pomogą w jego założeniu. Rozmawiasz w języku angielskim? Spokojnie poradzisz sobie z tym sam.

W sytuacji, gdy posiadasz tylko konto walutowe w naszym kraju, zarabiane przez Ciebie pieniądze biuro będzie przesyłać do Polski. Wiąże się z tym przynajmniej jednodniowe opóźnienie.

Mając konto w kraju, w którym pracujesz, pieniądze wysłane przez biuro są w tym samym dniu, co przyspiesza ich posiadanie. Uważam, że warto posiadać tego typu rachunek, ponieważ ułatwi Ci on funkcjonowanie i załatwianie wielu spraw, np. z przelewami.

Zwróć uwagę na to, że darmowe konto w ofercie banku jest często bez oprocentowania lub jest ono minimalne. W efekcie nie przynosi Tobie żadnych wielkich korzyści. Odkładając pieniądze na koncie, zastanów się nad założeniem np. lokaty. Pozwól, by pieniądze, które tam się znajdują, pracowały dla Ciebie.

Zanim wymienisz swoją walutę na złotówki, rozejrzyj się w kilku miejscach, jak wysoki jest kurs. Z mojego doświadczenia wynika, że najkorzystniejszą ofertę zawsze mają internetowe kantory. Proponują naprawdę wysokie kursy, w porównaniu do tego, co oferuje nasz bank. Wymieniając sporą sumkę, można naprawdę wiele zyskać. Warto tutaj wspomnieć o naszej wygodzie. Przelewając np. swoje euro, internetowy kantor dokona wypłaty w wybranym przez Ciebie kursie i przeleje pieniądze na podane przez Ciebie konto osobiste w złotówkach, a to wszystko bez wychodzenia z domu. Zapoznaj się z tym; jeśli to dla Ciebie coś nowego, rozważ moją sugestię i nie daj się skubać bankom, to przecież Twoje cenne pieniądze.


Fazy, przedłużenia, kontrakty


Na początku czas naszej pracy określa agencja. Może być nazywany fazami, etapami, kontraktami na czas określony lub stały. System bardzo podobny do naszych polskich umów. Jednak ile na świecie jest biur pracy, tyle też przeróżnych regulaminów. W większości przypadków są one do siebie podobne. Różnią się drobnymi kruczkami. Co ważne, takie biuro musi przestrzegać zasad narzuconych z góry przez układy zbiorowe lub państwo. Tak więc zrozumiałe jest to, że inaczej będzie wyglądało to w Anglii niż np. w Niemczech.

Już wcześniej wspominałem o długościach takich faz czy kontraktów. Na początku są to takie okresy próbne, od trzech do sześciu miesięcy. Jeśli spodobasz się swojemu pracodawcy, jest szansa na przedłużenie. Może to być kolejne pół roku, rok lub więcej. Tu nie jestem w stanie podać dokładnego wymiaru czasu, ponieważ takie reguły ustala agencja z danym zakładem. Mogę jedynie przedstawić Ci mój przykład.

Biuro, po sześciomiesięcznym okresie próbnym, dało mi przedłużenie na rok. To była tzw. faza A. Po przepracowaniu półtora roku, zakład zaoferował dla mnie fazę B (czyli kolejne dwa lata). To był już maks, jaki mogłem pracować przez agencję. Po takim czasie trzeba zrobić pauzę (o tym też Ci za moment opowiem). Jedyne rozwiązanie, by uniknąć takowej pauzy, jest kontrakt, który daje Ci zakład. Wtedy pracujesz na warunkach zakładu, a nie, jak we wcześniejszym przypadku, agencji.

Kontrakt, na początku, zazwyczaj jest zawierany na jakiś okres, np. rok, dwa, trzy. Choć tu też nie ma reguły. Przekonałem się o tym na własnej skórze. Już po pierwszym roku otrzymałem kontrakt stały, na czas nieokreślony. Tak zadecydowało moje szefostwo. Dla mnie była to ogromna radość. Dostałem szansę pracy do kiedy tylko zechcę.

Taka forma umowy przynosi wiele korzyści. Przede wszystkim wiesz, na czym stoisz. Stała praca, stałe zarobki. Jesteś traktowany tak samo jak tubylec. Należą Ci się różnego rodzaju bonusy, np. płatne święta. To też jest dużym plusem, ponieważ agencja, w której pracowałem, nie płaciła za święta i tego typu dni wolne. Wszystko wlicza się do emerytury, co daje jakieś światełko na przyszłość. To tylko kilka przykładów. Dodam jeszcze, że samo osiągnięcie tego statusu, to dla obcokrajowca już wielka duma. I kto zdobył tego typu poziom, na pewno to potwierdzi. Nie czarujmy się. To dodaje skrzydeł.

Trochę pofrunęliśmy w obłoki. Zejdźmy jednak na ziemię. Chciałbym, by moje sugestie pomogły Ci w życiu. Zaprowadziły Cię naprawdę wysoko. Jak najbardziej, ku tym najlepszym kontraktom. Zanim jednak tak się stanie, czeka Cię niesamowicie ciężka droga. I pamiętaj. Żadna książka nie da Ci 100% sukcesu. Wszystko zależy od Ciebie. Zapracuj na niego. Podejmij wyzwanie. Sprawdź, czy jesteś w stanie stanąć na podium. Zanim to zrobisz, zauważysz, że takie umowy czekają na nielicznych. I nie jest łatwo je zdobyć. Nie poddawaj się, nie zrażaj. W życiu zawsze warto walczyć o swoje. Stawka może być naprawdę godna Twojego wysiłku.


Pauza


Jak sama nazwa wskazuje, jest to przerwa. Uwaga — która RATUJE agencję lub zakład przed dawaniem kontraktu pracownikom. Niczego innego spodziewać się tu nie można. Czyli jednym słowem zaplanowany wyzysk. Dlaczego?

Bo 95% ludzi nie dostaje kontynuacji. Jesteśmy traktowani jak maszyny. Jak jedna maszyna się zużywa, wstawia się następną. Brak szacunku i uczciwości.

Nowi pracownicy mają najniższe stawki z możliwych. Więc po co im człowiek za dwa razy taką stawkę? Logicznie na to patrząc, mają za taką osobę dwie inne. Pojawia się teraz myśl: a co z doświadczeniem? Może to dziwne, bo według mnie doświadczony pracownik jest bezcenny. Dla takich zakładów pewnie też. Ale… Nowy jest tańszy i tylko to się liczy. Jeśli nowy chce mieć pracę, musi zapieprzać, więc wywiera się na niego ogromną presję. Wyciska z niego wszystko. To straszne, lecz ludzie się na to godzą. Potrzebują pieniędzy, pracy itd. Zakłady to wykorzystują. Jeśli ktoś zaczyna swoją przygodę na emigracji, to myśli, że tak jest wszędzie. Zostaje lub wraca do kraju, gdy go to przerośnie. Łatwo manipulować takimi ludźmi. Obserwuję to już od bardzo długiego czasu.

No dobra… Teraz czas powiedzieć o osobie, która kończy swoją fazę, umowę, czy kontrakt. Dostajesz informację, że musisz pauzować, bo zakład nie może dać Ci dalej kontraktu. Bo np. już zostały rozdane. Bo coś tam… Tralalala, stara śpiewka. Przecież wiadomo, o co chodzi. Im nie zależy na nas. Jesteśmy jak powietrze. Naprawdę. Ty jesteś po to, by robić. I koniec miłości. Finisz i wypad… Z wielką łachą usłyszysz, że jak chcesz, „możesz wrócić z powrotem za trzy do sześciu miesięcy”. Jak gdyby nigdy nic. „Będzie dla Ciebie miejsce, wypracowałeś sobie taką możliwość”. Zabawne… I tu można by dodać gwiazdkę, a małym druczkiem napisać: Wróć i pracuj tak samo za mniejszą stawkę.

Takie osoby chyba same sobie robią krzywdę. Nie mnie to jednak oceniać. Sam myślałem, co by było gdyby. Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłby inny zakład. Tu i tu, od nowa. Tyle że wchodząc na zakład, w którym byłeś, nie możesz pokazać gorszego tempa. Nie powiesz, że nie umiesz. Jesteś wyszkolonym pracownikiem, który ma jeszcze gorzej niż nowy. Proste. W takim razie start i ogień! Czy nie lepiej na nowo wyrabiać sobie dobrą opinie, szukać szansy na kontrakt gdzie indziej?

Pauza to dobre rozwiązanie, kiedy wypracowałeś sobie zasiłek w tym kraju. Odbierasz go i potem wracasz, ale za te same pieniądze, co miałeś wcześniej. Wtedy bym to jeszcze zrozumiał. Czy takie agencje istnieją? Nie mam zielonego pojęcia. Gdyby jednak takie były, cieszyłyby się zapewne bardzo dobrą renomą.


Koordynatorzy


W każdym biurze znajdują się takie osoby, które zarówno przyjmą Cię po przyjeździe, zabiorą do biura, by podpisać umowę, jak i będą pomagały Ci w różnych sprawach podczas Twojego pobytu, np. z załatwieniem kont bankowych itp. Często to osoby mówiące w języku polskim, lecz niekoniecznie. Moje biuro miało koordynatora z Łotwy, Rumunii jak i z Polski, bo takich pracowników ściągali. Oprócz tego osoby te mówią po angielsku. Dodam, że moja agencja była zagraniczna, a nie polska.

Jeśli mogę coś podpowiedzieć, z taką osobą jak koordynator trzeba w miarę możliwości dobrze żyć. Możesz mieć dzięki temu dużo łatwiej. Staraj się zawsze, by kontakt między Wami był pozytywny.

Znam przypadki, w których koordynatorzy robili na złość, zostawiając kogoś „na domku”, zamiast wysłać go do pracy. Ktoś sobie czymś podpadł i tak to później się kończyło.

Ja nic złego nie mogę powiedzieć o osobie, która mną koordynowała. Nasza współpraca była bardzo dobra. Ja mogłem liczyć na niego, a ten ktoś na mnie. Tak było od początku do samego końca.


Czy zawsze jest praca?


Takie pytanie nurtuje każdego. Przecież nie wyjeżdżamy tam na wakacje. Celem emigranta jest zarabiać (a przynajmniej większości). Najlepiej od zaraz, nie tracąc przy tym swoich oszczędności.

W tym miejscu należy Ci się szczerość. Muszę Cię na coś przygotować. W większości przypadków faktycznie przyjeżdżasz na miejsce (zazwyczaj jest to weekend) i następnego dnia lub od poniedziałku zaczynasz pracę.

Teraz czas na wersję, której rzadko kto jest świadomy. Zacznijmy od tego, że ile agencji, tyle różnych pomysłów. Zostajesz ściągnięty do pracy, bo praca jest lub stajesz się rezerwą. Czyli biuro pracy ma ludzi nad stan. Zabezpieczają się na wypadek, gdy ktoś im odpadnie, wróci do Ojczyzny itd. Co dzieje się z Tobą? Siedzisz „na domku” i czekasz na telefon, aż gdzieś pojawi się dla Ciebie praca. Możesz pracować dzień, dwa lub trzy w tygodniu. Tu nie ma reguły. Wszystko zależy od tego, jakie jest zapotrzebowanie na ludzi przez dane zakłady. To bardzo niemiły okres po przyjeździe. Bardzo nerwowy. Jedziesz ze świadomością, że zaraz ostro ruszasz, a jest zupełnie inaczej. Takiej informacji biuro nigdy nie przekaże, zanim tu przyjedziesz. Bo nikt by, oczywiście, nie chciał wtedy przyjechać. Jak już jesteś, to nie masz zbytnio wyjścia. Wkurzasz się, lecz masz nadzieję na szybki zwrot akcji. Z doświadczenia wiem, że tak słabo może być nawet tydzień lub dwa. Na tym jednak świat się nie kończy. Sam byłem w takiej sytuacji i coś o tym wiem.

Przyszła pora na SPRYCIARZA. By jak najszybciej się ustatkować, musisz cały czas dawać z siebie wszystko. Nie załamuj się tym, jak na razie pracujesz, jaką masz pierwszą tygodniówkę. Spokojnie. Wielu z nas tak miało. Naprawdę! Ja w pierwszym tygodniu byłem w pracy tylko dwa razy. Więcej wydałem na zakupy niż zarobiłem. Aż zaciskałem zęby z nerwów. Moje plany totalnie nie wypaliły. Wracając do Ciebie… Jak tylko gdzieś zostaniesz wysłany, pracuj tak, by ktoś Cię zauważył. Nawet jeśli wydaje Ci się, że to kompletnie nie działa. Nie poddawaj się. Nikt nie przyjdzie od razu, by Cię chwalić. To, co najważniejsze, wszyscy widzą. Jesteś nowy i każdy, ale to każdy Cię obserwuje. Twoje ruchy cały czas są przez kogoś śledzone. Dlatego trzeba w tym czasie spiąć pośladki i działać. Być może to właśnie Twój dzień. Jeśli dziś znów Ci nie poszło, trudno. Dostajesz kolejnego kopniaka od życia. Przyjmij to na gardę, bo tylko mięczaki się poddają. Nie możesz stać w cieniu i czekać jak inni. Wyjdź przed szereg. Dzwoń do koordynatorów i pytaj o pracę. Truj im, dosłownie. Nalegaj na pracę. Oni mają mieć Cię dosyć. Walcz jak lew. Przedstaw im jeszcze raz swoje uprawnienia. Powiedz, że bierzesz wszystko, co będzie.

Ja tak właśnie zrobiłem. Byłem bardzo uparty w zwracaniu na siebie uwagi. To naprawdę zadziałało. Przyznaję, że przez pierwsze półtora tygodnia było ciężko, pojawiało się zwątpienie, zarobki okazały się bardzo słabe. Zupełnie inaczej to sobie wyobrażałem. W kolejnych tygodniach wszystko odmieniło się na moja korzyść, dostałem to, czego bardzo chciałem. Wielu ludzi się poddało i „zjechali”. Ale kompletnie nic nie zrobili, by dostać pracę.

To jest ten największy powód wszystkich negatywnych komentarzy o biurach. Czemu nikt tego nie napisze wprost? Łatwiej napisać — biuro nie miało pracy. A powinni pisać — poddałem się, nie zrobiłem nic, by ją dostać.

Podsumowując ten temat, tak czy inaczej biuro zrobi wszystko, by pracę dla Ciebie znaleźć. Za Twoje siedzenie „na domku” biuro nic nie zarabia. A przecież nie na tym im zależy. W tym temacie musisz okazać wytrwałość. I zobaczysz, jak tylko znajdzie się dla Ciebie stała praca, to szybko o tym zapomnisz. A jeden dzień wolnego stanie się tylko Twoim marzeniem.


Rezerwa


Z moich kilkuletnich obserwacji wnioskuję, że są dwa okresy w ciągu całego roku, które mogą okazać się słabe dla osób przyjezdnych. Ktoś, kto nie jest zorientowany w temacie, może łatwo wpaść w sprytną pułapkę, którą stosują agencje. To właśnie w tych terminach, które przedstawię poniżej, pojawia się najwięcej propozycji pracy.

Pierwszym z nich jest okres świąt Wielkanocy, a drugi to Boże Narodzenie z Sylwestrem. Wydawać by się mogło, że są to okresy, gdzie wszędzie jest dużo pracy i właśnie wtedy jest zapotrzebowanie na ludzi. No niekoniecznie. Jest to okres, w którym dużo ludzi odpada, dosłownie ucieka z pracy, rzuca ją, by jechać do domu na święta. Nie każdy dostaje wolne i tak to w efekcie wygląda. Ci, którzy zostali ściągnięci do tzw. rezerwy, wypełniają te wszystkie luki. Gdy jednak tak się nie dzieje, zmuszeni są, by siedzieć w domu i czekać na swoją wymarzoną pracę. Wyjeżdżając w tym terminie, miej świadomość, że może Cię spotkać właśnie coś takiego. Osobiście życzę Tobie, by obiecana praca była Ci dana.

Jak szukać pracy, by ją znaleźć

Zanim zaczniesz poszukiwać źródeł, zapytaj o to swoich znajomych. Bywa, że mamy coś w zasięgu ręki, a nie korzystamy z tego. Może się okazać, że to właśnie oni polecą Ci coś sprawdzonego.

Hm… Okazuje się, że jesteś jednak pierwszym śmiałkiem, który zamierza podbijać świat? OK. W takim razie poszukiwań czas start.

Internet to źródło najbardziej powszechne. Nie będziemy zajmować się duperelami. Potrzebujesz konkretów. Naprawdę niewiele dzieli Cię od poznania portali czy stron oferujących pracę za granicą. Prostszego sposobu nie znam. Wystarczy, że w przeglądarce Google wpiszesz: praca za granicą.

Przekonasz się, że jest tego naprawdę sporo. By zdecydowanie bardziej uprościć Twoje poszukiwania, podam Ci portal, z którego ja korzystałem: www.praca-za-granica.pl.

Bardzo możliwe, że to właśnie on wyskoczy Ci jako pierwszy. Znajdują się tam dwie kategorie ogłoszeń — „dam pracę” oraz „szukam pracy”. Ogłoszenia posortowane są według krajów. To bardzo ułatwia pracę przy zamieszczaniu swoich ofert. Dodam, że nic za takie ogłoszenia nie zapłacisz. Są one darmowe. Twoim zadaniem jest wybrać interesujący Cię kraj i pozostawić tam swoją informację.

Uważam, że jest to portal bardzo często odwiedzany. Kiedy wstawiałem tam swoje ogłoszenia, otrzymywałem wiele propozycji wyjazdu. Niektóre agencje wysyłają je do dziś.

Przyznam się Tobie, że kiedy myślałem o wyjeździe, nie miało dla mnie znaczenia, dokąd wyjadę i gdzie tak naprawdę wyląduję. Priorytetem była dobrze płatna praca. Zamieściłem swoje ogłoszenia w wielu państwach. Chciałem zwiększyć swoją szansę na wyjazd. Zauważyłem, że jedno takie ogłoszenie to kropla w morzu, które się tam znajdują. Tak więc często wchodziłem na stronę i dodawałem je po raz kolejny, nawet kilka, kilkanaście razy dziennie.

Na podstawie ogłoszeń pozostawianych przez biura zdobywałem nazwy agencji oraz kontakt. Wyszukiwałem daną agencję w przeglądarce i przechodziłem na stronę główną. Tam dokonywałem rejestracji, po czym dzwoniłem, by osobiście zapytać o pracę. Ta metoda ma sens. Wyobraź sobie, ile osób dziennie wstawia ogłoszenia i czeka. Czeka i… nic więcej nie robi. Tak więc dawałem sobie szansę bycia zauważonym (od początku stań się spryciarzem), wyjścia z tego całego tłumu. To nie kończyło się na jednym telefonie. Miałem spisane na kartce numery interesujących mnie biur. Średnio co dwa dni wykonywałem telefon, by znów zapytać o pracę i przypomnieć o sobie. To pokazywało, że naprawdę mi zależy. Niektóre biura już dobrze mnie znały, czyli efekt wybicia się z tłumu działał.

Sposób kontaktowania się telefonicznie nie tylko przynosił efekt wybicia, ale również budowałem sobie opinie o biurze. Przecież ludzie, z którymi rozmawiałem, to planiści, koordynatorzy itp., czyli team, z którym przyjdzie Ci współpracować po podjęciu pracy. Obserwowałem, jakie mają podejście. Czy są słowni — jeśli mówili, że oddzwonią, czy faktycznie tak się działo. W jaki sposób się z nimi rozmawia. Czy jest miło, a może jesteś traktowany z góry? To wszystko ma znaczenie. Pisałem sobie takie informacje na kartce i wykreślałem z niej agencje, które nie przypadały mi do gustu. Skoro nie traktowali mojej rozmowy od początku konkretnie, to jak będę traktowany później? Podczas takiej rozmowy można się wiele dowiedzieć. To słychać, z kim rozmawiasz: z profesjonalistą czy jakimś amatorem, który ma robić swoje, a w rzeczywistości sam nie wie, co mówi. Warto na to zwrócić uwagę. To ważne. Przynajmniej dla mnie. Wiem, na co mnie stać. Cenię się i chciałbym pracować z profesjonalistami. Oni wymagają, Ty również wymagaj! Biura robią selekcję, Ty też masz taką opcję. Kiedy te wszystkie rzeczy się pokryją, wszystko jest w porządku. Warto dążyć do tego, by podjąć z nimi współpracę.

Podsumowując… Rób tak, by Twoje ogłoszenia były widoczne. Nie czekaj tylko na telefon. Rejestruj się na stronach głównych biur, zostawiając swoje dane kontaktowe. Dzwoń w miejsca, które są dla Ciebie atrakcyjne.

Nie stój w cieniu — tak robi tysiące osób. Pokaż agencji Twoje ambicje, już od samego początku. Czasem warto być natrętnym i upierdliwym. To zrozumiałe. Przecież zależy Ci, by wyjechać.


Najlepsza pora na wyjazd


Każdy z nas wyobraża to sobie inaczej. Myślimy różnymi kategoriami. Pora wyjazdu często jest zależna od pracy, jaką chcesz wykonywać. Choć nie zawsze. Jeśli myślisz np. o szparagach, musisz wyjechać w sezonie, innej opcji nie ma. Najprościej wyjechać od maja do września. To, według mnie, najbardziej produkcyjne miesiące. Jednak za granicą bardzo dużo zakładów funkcjonuje cały rok. I nie są one zależne od pory roku czy też sezonu, tak więc zapotrzebowanie na pracowników jest całoroczne.

Podzielę się z Tobą moimi myślami, które towarzyszyły mi przy podjęciu decyzji o wyjeździe.

Było późne lato, więc tak naprawdę prace sezonowe dobiegały już końca. Nie miałem pojęcia, jak to wszystko wygląda po drugiej stronie. Sugerowałem się tym, że w sezonie jest tam teraz bardzo dużo studentów, którzy we wrześniu, październiku będą masowo wyjeżdżać, a za granicą pojawi się mnóstwo miejsc pracy. Uważałem, że to najlepsza szansa na wyjazd. Pewnie taką samą myśl miało lub ma wiele osób. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Studenci pewnie wyjeżdżali, ale w ofertach w sumie nic się nie działo. Nie powstała żadna dziura, która miałaby pochłonąć nowych pracowników. Praktycznie nie dało się tego odczuć. Mam nawet wrażenie, że tych ofert było trochę mniej, co wprowadzało mnie w lekkie zaniepokojenie. Efekt studentów miał sprawić, że biura będą aż zapraszać do współpracy. Jak widać tak się nie stało, a ja musiałem wziąć sprawy w swoje ręce.

Wyjechałem w październiku. Dla mnie to szczęśliwy termin. Uważam, że znalazłem się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze.

Podsumowując, gdy nie masz w swoich upodobaniach jakiejś konkretnej pracy, która odbywa się w szczególnych miesiącach, uważam, że najlepsza pora do wyjazdu jest TERAZ. Dziś to wiem, a kiedyś czekałem na ten niesamowity dzień. Po prostu ZRÓB TO, zgłoś się do agencji, a jak się odezwą, wyjedź! Za jakiś czas sam powiesz, że była to najlepsza pora na Twój wyjazd. Za granicą praca jest cały rok. Jeśli chcesz pracować, to nic nie stoi na przeszkodzie. Na pewno znajdzie się coś dla Ciebie.

Co zabieramy?

Ach… Te kobiece walizeczki. Drogie Panie, pozwólcie jednak, że walizkę spakuję po męsku. To nie powód do smutku, ponieważ przedstawię niezbędnik, który potrzebny jest zarówno Pani jak i Panu. Na koniec Wy zadecydujecie, co jeszcze w niego wrzucić. Zaznaczyłbym jeszcze, by zrobić to ostrożnie i z umiarem. Przecież wyjeżdżamy do pracy i nie ma potrzeby zabierania ze sobą całej swojej garderoby, tych kompletów pięknych rzeczy. Tu kieruję się szczególnie do pań, choć są i tacy panowie, którzy również lubią czasem dużo ze sobą zabrać.

Coś ładnego na pewno przyda się nam na wyjście lub jakąś firmową imprezę, kiedy zaprosi nas szef. Zalecam jednak skupić się na ubraniach do pracy. Uwaga — spędzać w nich będziesz przynajmniej 70% czasu swojego dnia, tak więc przydadzą się wygodne buty i luźniejsze ciuchy.


Buty


Co do butów w pracy, to powiem Ci w ten sposób… Najczęściej muszą być z kapką. Jeśli będziesz skupiać się na ich wyglądzie, postaw na coś skórkowego bądź skóropodobnego. Dlaczego? Podam Ci mój przykład — miałem piękne buty, wygodne, z kapką, lecz były zamszowe. Dopóki nie trafiłem do zakładów z żywnością, były idealne. Powiedziano mi, że muszę zmienić obuwie, bo w zamszu osiedlą się bakterie (zasady higieny w zakładach produkujących żywność). Po co więc narażać się na początku na dodatkowe koszty? Tak więc buty tego typu będą naprawdę uniwersalne. Jeśli miałbym jeszcze coś dodać, to przemyślałbym kwestię — do kostki czy za kostkę. To już chyba sprawa gustów i osobistej wygody.

Kiedy doskonale wiesz, dokąd jedziesz, a Twoja praca będzie np. w hotelowej recepcji, rzeczą jasną jest, że buty z kapką raczej nie będą Ci potrzebne.

Obuwie codzienne — jest dla mnie tak oczywiste, że nie poruszam głębiej tego tematu. Wspomnę tylko o laczkach, które fajnie się sprawdzą pod prysznic, jak i do chodzenia po domu.


Ubrania


Zajmijmy się teraz ubraniem. Od razu przejdę do konkretów. Zakład, w którym się znajdziesz, pewnie zapewni Ci ciuchy firmowe. Większość zakładów tak funkcjonuje. Wygląda to w ten sposób, że są to specjalne jedno- lub dwuczęściowe stroje. Bluza i spodnie, lub kombinezon. W moim przypadku wygląda to tak: na ubrania, w których przychodzę, zakładam bluzę i spodnie. Mógłbym je ściągać, ale u mnie temperatura w pracy wynosi przez cały rok od zera do czterech stopni Celsjusza. Tak wygląda niestety praca z mięsem. Tu podpowiem, że pięknie sprawdzają się kamizelki (bezrękawnik). Ja sobie nie wyobrażam dnia bez mojej kamizelki. Wentylatory chłodzące pomieszczenia działają cały czas, wieje i zimno na okrągło.

Z moich obserwacji wynika, że 90% ludzi po prostu chodzi w dresach. Dla niektórych osób wyda się to dziwne, może będą czuć się nieswojo, nieelegancko. Uwierz, że nikt na to nie patrzy. Ma być wygodnie, a kiedy pracujesz w chłodniach, priorytetem jest ciepło. Jesteś niedowiarkiem, myślisz, co on tam wie… Poznaj mój epizod:


Cenię sobie dobry wygląd. Przecież jak cię widzą, tak cię piszą. Lubię ubrać się w coś eleganckiego i czuć się z klasą. Tak więc wybrałem się do Holandii. Spakowałem do mojej walizki to, co miałem w szafie, czyli w sumie same lepsze rzeczy. Naczytałem się tych dziwnych forów, przeglądałem strony i co? Najzwyczajniej w świecie zgłupiałem. Już po przyjeździe, kiedy maszerowałem do swojego bungala (domek holenderski), czułem, że coś nie gra. Wszyscy, ale to wszyscy się na mnie dziwnie gapili. Tak, wiem. Byłem nowy… O to jednak nie chodziło. Mój wygląd odstawał od tego, co tam widziałem. Cały weekend badałem ten temat. Wyglądałem jak biznesmen, jakiś prezes. Koszula, dobry zegarek, ekskluzywna kurtka. Wszyscy poubierani w normalne luźne dresy, a tu wchodzi ktoś taki. Pierwszym szybkim zakupem jaki zrobiłem, i to pierwszego albo drugiego dnia, był naprawdę tani, jak i nie najtańszy dres. Do tego kamizelka. Przecież nie miałem w czym iść do pracy. Zmieniłem całkowicie swój wygląd i, muszę przyznać, to naprawdę nie mój styl. Wtopiłem się jednak w tło całego otoczenia i wtedy było już OK.


Dobra, i co dalej?!


Prace, jakie możesz wykonywać, są naprawdę różnorodne. Tu nie ma ograniczeń. Musisz spojrzeć na to pod innym kątem. Czyli gdy będziesz wybierał się do szklarni, nie zabierzesz ze sobą grubszych ciuchów. Logiczne. Potrzebne jest rozważne myślenie. Dla mnie to oczywiste, ale ktoś może mnie jednak nie zrozumieć. Szklarnia — gorąco, tam przyda się coś luźnego i zwiewnego, koszulka, spodenki czy spodnie.

Ciepłe hale produkcyjne — ubierasz się normalnie. Zawsze możesz coś zdjąć, gdy naprawdę się rozgrzejesz.

Jeśli Twoja praca będzie wykonywana w polu, nie zapomnij kaloszy oraz kurtki przeciwdeszczowej. Nie zawsze jest sucho.

Nie ubierzesz się w dres, gdy będziesz pracować w hotelu, restauracji, biurze. Wtedy jednak przydadzą się ciuchy eleganckie. Możliwe, że wymagane będą czarne spodnie na kant, spódniczka, jak i wyjściowe buty. Nie wspominając już o eleganckiej koszuli.


Polecam przed wyjazdem, gdy już wiesz, czym się będziesz zajmować, spojrzeć w Youtuba. Wpisz np. „praca w szklarni”, a na pewno znajdziesz odpowiedni film i zobaczysz, jak się tam ubierają. Przy okazji dowiesz się, jak wygląda praca, którą zamierzasz wykonywać. Jest tego sporo. Sam tak szperałem, szukałem. Efekt jednak nie był do końca zadawalający. Wielu ludzi robi sobie jaja, pokazując zupełnie inne realia. Miej tego świadomość, na to też trzeba brać poprawkę.

Nie będę tu wypisywał każdego zawodu, pracy, jaką mógłbyś się zajmować. Jeśli zimą nie chodzisz w sandałach, to spokojnie sobie poradzisz. Bardziej zależy mi na tym, by Cię ukierunkować. Jak widzisz, tu raczej nie przydadzą się duże ilości tych eleganckich rzeczy, z wyjątkiem branż wymagających takiego ubioru. Skup się na tych standardach. Sam popełniałem błędy, ale na nich właśnie się uczyłem. Nieprzyjemne, lecz pożyteczne.

Widziałem naprawdę wiele. Wiele jeszcze zobaczę. Tu mały przykład — dziewczyna na hali w pięknym płaszczu za kolana. Ubrana w fartuch pakuje mięso. Widok dziwny, śmieszny. Było jej bardzo zimno. To był jej początek. Ubrała się jak na weekendowe party. Sądzę, że nikt jej nie musiał już wtedy tłumaczyć, że przyjechała do pracy, a nie na pokaz mody. Kolejnego dnia widziałem ją ubraną na cebulkę.

Takich przykładów przypomina mi się naprawdę bardzo dużo. Sam pojechałem pracować przy dachach i zamiast skupić się konkretnie na pracy, starałem się nie ubrudzić papą moich nowych dżinsów. Rozumiem Twój uśmiech. Ale to są tylko głupie, śmieszne potwierdzenia, jak bardzo skupiamy się na tym, by dobrze wyglądać.

Ciekaw już jestem, na czym Ty się złapiesz.


Do niezbędnych zaliczam…


Pakujesz się na wyjazd kilkutygodniowy, miesięczny, półroczny, a może i jeszcze dłuższy. Kiedy wyjeżdżasz do pracy, w której masz podany limit np. jakiegoś sezonu czy czegoś podobnego, możesz to sobie jakoś przewidzieć. A co, jeśli wyjazd ma trwać czas nieokreślony? Bo tak też może się zdarzyć. Zostaniesz tak długo, jak tylko Ty zechcesz. Będzie dla Ciebie praca, otworzą się nowe możliwości. Jeśli staniesz się spryciarzem i zależy Ci na kasie, zakręcisz się, jak nie w jednej firmie, to w drugiej. Bez konieczności „zjazdu” do kraju. O tym powiem Ci później. A teraz myśl o bagażu.

Twoja torba, walizka, cokolwiek to by nie było, stanie się Twoją garderobą, a nawet i całym domem. Warto wyposażyć się tak, by wszystko, czego w danej chwili zapragniesz, właśnie tam się znalazło.

Już po samym przyjeździe, kiedy tylko lekko ogarniesz temat z pokojem i swoimi rzeczami, zechcesz się odświeżyć po tak długiej i stresującej Cię drodze. Od razu przychodzi nam do głowy myśl — ręcznik. Ja zalecam dwa. I to nie jest głupie. Bo kiedy jeden się pierze, używasz drugiego. Idziesz na basen — masz czysty ręcznik. Kobieta jednym owija siebie, a w drugi zawija mokre włosy. Hm… Jeśli jesteś kobietą, może lepiej weź szlafrok i nie kuś swoich lokatorów. Ha, ha… Dobrze, już teraz na poważnie.


Kosmetyczka

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 35.12